Królestwo Bożego FIAT pośród stworzeń ludzkich. Wezwanie Boże do powrotu ludzi na miejsce, gdzie był Adam na początku, zanim zgrzeszył, czyli ze swoją wolą w jedności Woli Bożej, jako największego Daru z Łaski Bożej udzielonego. Człowiek nie znajdzie szczęścia i pokoju poza życiem w Woli Bożej, jako w Niebie tak i na Ziemi!

PICCARRETA



Księga Niebios audio>t.1 t.2 t.3 t.4a t.4b t.5

t.6 t.7 t.8 t.9 t.10 t.11 t.12a t.12b t.13 t.14 t.15 t.16 t.17  t.18 t.19 t.20a t.20b t.21 t.22 t.23 t.24 t.25 t.26 t.27 t.28 t.29 t.30 t.31 t.32 t.33 t.34 t.35a t.35b t.36a t.36b



Tekst>poniżej Tom 1 W wersji opracowanej przez www.wolaboza.org

+2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36



 

Przez święte posłuszeństwo nakładana jest na mnie wielka ofiara.

Muszę napisać, co działo się między mną a moim ukochanym Jezusem przez okres ponad 16 lat.

Czuję się przytłoczona tym zadaniem.

Niemniej jednak, chociaż jestem zdezorientowana, chcę zastosować się najlepiej do tego, jak potrafię.

Wierzę w Jezusa, mojego umiłowanego Oblubieńca, który może uczynić to zadanie dla mnie znośnym.

 

Więc będę mogła to wypełnić

-na większą chwałę Boga i

- z miłości do szlachetnej cnoty posłuszeństwa .

 

Zaczynam więc, o Jezu, w Tobie, z Tobą i dla Ciebie . Nie ufam sobie, ale ufam tobie.

Bez ciebie nic nie mogę zrobić.

Niech to pisanie od początku do końca zostanie wykonane

- dla Twojej większej chwały,

-o wzrost mojej miłości do Ciebie i

ku mojemu całkowitemu upokorzeniu”.

 

W wieku 17 lat chciałam, poprzez codzienną praktykę:

- medytację,

- różne akty cnót i

-różne umartwienia, przygotowując się do spotkania  wigilijnego,

to znaczy do świąt Narodzenia mojego zawsze kochanego Jezusa.

 

A wszystko to w ramach nowenny.

W szczególny sposób chciałam uhonorować czas dziewięciu miesięcy,

podczas którego Jezus postanowił pozostać w dziewiczym łonie Najświętszej Maryi Panny,

robiąc dziewięć dni  codziennie dziewięć rozmyślań dotyczących błogosławionej tajemnicy  Wcielenia.

 

Podczas medytacji postanowiłam udać się do nieba myślą. Wyobraziłam sobie Trójcę Przenajświętszą na decydującej Naradzie, podczas której

planują odkupić ludzkość od najokrutniejszej nędzy, z której bez boskiego działania nigdy nie byłaby w stanie się  podnieść, aby dojść do nowego życia w pełnej  wolności.

 

Wtedy zobaczyłam, jak Ojciec podejmuje decyzję…aby

zesłać na ziemię swego jedynego Syna,

ten zaś godzi się na pragnienie swojego Ojca, i

- Ducha Świętego udzielającego pełnej zgody na zbawienie ludzi.

 

Cała moja istota zachwycała się tak wielką  tajemnicą

- wzajemnej Miłości między  Osobami Boskimi,

- ogromna Jedność

wiążąca razem Osoby Boskie i napromieniowująca ludzi.

 

Rozważałam wtedy ich wielką niewdzięczność, czyniącą tak wielką miłość nieskuteczną. Pozostałabym w tym stanie przez cały dzień, a nie tylko przez godzinę, gdyby Jezus nie pozwolił mi usłyszeć wewnętrznego głosu mówiącego mi:

 

Na razie wystarczy.

Chodź ze mną, a zobaczysz inne i większe ekscesy mojej Miłości do ciebie .

 

Mój umysł był przyciągnięty do rozważenia sytuacji mojego zawsze kochanego Jezusa,

przebywającego w bardzo czystym łonie Maryi Dziewicy i  Matki.

 

Byłem zdumiony, że nasz wielki Bóg,

-którego nie mogą objąć niebiosa,

- nieskończony, z miłości do ludzi,

stał ​​się tak mały i ograniczony do tak małej przestrzeni, że nie mógł się poruszać ani oddychać.

 

Ta myśl napełniła mnie miłością do mojego nowonarodzonego Jezusa.

 

Mówił On do mnie wewnętrznie:

"Zobacz jak bardzo cię kocham!

Proszę, zrób mi miejsce w swoim sercu. Usuń wszystko, co nie jest moje,

żebym miał trochę więcej swobody poruszania się i oddychania.”

 

Moje serce było wtedy zmiażdżone miłością do niego. Dałam upust moim łzom,

- prosiłam o wybaczenie mi moich wad,

-obiecałam Mu, że zawsze będę cała Jego.

 

Musiałam jednak zobaczyć

-że powtarzałam dzień po dniu tę samą obietnicę i

-że, ku mojemu wielkiemu zmieszaniu,

Zawsze wpadałam w te same błędy.

 

To sprawiło mi wielki ból. I wykrzyknąłam:

"Oh! mój Jezu, jak życzliwy byłeś zawsze dla nędznej istoty, którą ja jestem, i jak Ty nadal taki jesteś! Miej nade mną zawsze litość!”.

 

Tak przebiegła moja druga i trzecia godzina medytacji.

I kontynuowałem tak aż do dziewiątej godziny, którą chciałam pominąć z powodu mdłego i godnego pożałowania rozproszenia.

 

Jednak głos poprosił mnie o kontynuowanie medytacji nowenny, ostrzegając mnie

-że jeśli tego nie zrobię,

- Nie będę miała wytchnienia, spokoju.

 

I próbowałam sobie wyobrazić, jak mogłabym to zrobić lepiej,

- czasami klęcząc,

-czasami padając twarzą na ziemię.

Zdarzało się, że moja rodzina uniemożliwiała mi to podczas pracy. Ale zawsze chciałam zadowolić mojego tak dobrego Jezusa.

W ten sposób spędziłam wszystkie dni mojej świętej nowenny,

-do poprzedzającego dnia,

-gdzie mój ukochany Jezus dał mi niezwykłą i nieoczekiwaną nagrodę.

 

To była noc przed Bożym Narodzeniem .

Byłam sama i już miałam skończyć medytację, gdy nagle poczułam we mnie napięcie niezwykłego zapału.

I znalazłam się w obecności najmiłosierniejszego Dzieciątka Jezus.

 

Był taki przystojny i czarujący!

Ale z powodu braku miłości

- którą podarowały mu niewdzięczne stworzenia,

- trząsł się z  zimna.

Zachowywał się, jakby chciał mnie pocałować. Byłam  zachwycona.

Natychmiast wstałam i pobiegłam Go pocałować. Ale kiedy próbowałam go przytulić, zniknął. Zdarzyło się to trzy razy i za każdym razem nie mogłam Go pocałować.

 

Byłam bardzo oszołomiona.

Cała przeniknięta miłością, wpadłam w miłosne upojenie

-ciężko mi to wszystko ująć w słowa,

-ponieważ nie mam odpowiedniego sposobu na wyrażenie tego przeżycia w sobie.

Nie przeczę, że zostałam całkowicie przemieniona przez miłość Jezusa. Ten niezwykły zapał trwał kilka dni.

Potem stopniowo się to zmniejszało.

Przez długi czas nie ujawniłam nikomu absolutnie niczego z tego, co mnie spotkało.

 

Odtąd głos we mnie nigdy mnie nie opuszczał. Gdy upadałam w słabości,

głos karcił mnie za każdą z moich zwyczajowych wad. Poprawiał mnie i uczył, że ​​wszystko muszę robić bardzo dobrze.

Dodawał mi nowej odwagi, kiedy upadałam i kazał mi obiecać, że będę bardziej czujna w przyszłości.

 

Teraz nasz Pan kontynuuje

-postępować ze mną jak dobry ojciec wobec swojego dziecka,

aby zawsze sprowadzać zagubione dziecko z powrotem na ścieżkę  cnoty,

zawsze dokładać ojcowskich wysiłków, aby utrzymać ją w swoich obowiązkach, aby mogła oddawać cześć i chwałę Bogu,  oraz

że zawsze szuka godnej pozazdroszczenia korony cnoty. Ale niestety, ku memu wstydowi i zmieszaniu, muszę wykrzyknąć:

O Jezu, jak niewdzięczna byłam dla Ciebie!”

 

Wtedy mój Dobry i Boski Mistrz zaczął uwalniać moje serce od wszelkich uczuć, które łączyły je ze stworzeniami.

Podszedł do mnie i jak zwykle powiedział wewnętrznym głosem:

 

Jestem twoim Wszystkim.

Zasługuję na to, aby być kochanym przez Ciebie miłością równą tej, którą mam dla Ciebie.

Jeśli pozwolisz małemu światu twoich myśli, twoich uczuć i twojego…

uczucia do stworzeń, aby cię opanowały, nie będę mógł

- wejść całkowicie w twoje serce i

- wziąć go w trwałe posiadanie.

 

Nieustanny szept twoich myśli

nie pozwala ci wyraźnie usłyszeć mojego  głosu, co  nie pozwala mi

-wlać w ciebie moje łaski i

-żebyś się we mnie całkowicie zakochała. Jestem bardzo zazdrosnym Małżonkiem.

 

Obiecaj mi, że będziesz całkowicie moja.

Będę pracował z tobą, czyniąc to, co chcę.

 

Mówisz prawdę, kiedy mówisz, że sama nie możesz nic zrobić. Ale nie bój się, zrobię dla ciebie wszystko.

Daj mi swoją wolę: to mi wystarczy ”.

 

Powtarzał mi to często przy okazji Komunii świętej.

Potem pogrążałam się we łzach żalu i obiecałem, że bardziej niż kiedykolwiek będę całkowicie jego. A jeśli w danej chwili

-Uświadomiłam sobie, że nie działam zgodnie z Jego Wolą,

- Prosiłam Go o wybaczenie i

-Mówiłam Mu, że naprawdę chcę Go kochać całym sercem.

 

Wiedząc, że bez jego pomocy robiłabym cokolwiek o wiele gorzej, prosiłam Go, żeby mnie nie opuszczał.

 

Jezus , sprawiając, że słyszę jego głos w moim sercu, powiedział do mnie :

"Nie! Nie! Nie opuszczę cię!

 

Ciągle o Nim myślałam.

Kiedy zdarzyło mi się rozpraszać przez rozmowę z rodziną lub nieistotne lub niepotrzebne słowa, szybko słyszałam jego Głos mówiący do mnie:

 

Nie lubię tych rozmów.

Wypełniają twój umysł rzeczami, które mnie nie interesują. Otaczają twoje serce szkodliwymi uczuciami,

które czynią nieskutecznymi łaski, którymi ciebie zalewam, uczuciami tak słabymi i i bez życia. Oh! spróbuj naśladować mnie takim, jakim byłem w domu Nazaretu:

mój umysł był zajęty myśleniem tylko

o Chwale mojego Ojca i zbawieniu dusz.

 

Moje usta były tylko otwarte, aby

- mówić święte rzeczy i

-przekonywać innych ludzi do

-do zadośćuczynienia za przestępstwa popełnione przeciwko mojemu Ojcu.

 

W ten sposób serca złamane smutkiem zostały przyciągnięte. Zmiękczone łaską, zostały przyprowadzone do Mojej Miłości.

 

Czy mam ci opowiedzieć o konferencjach duchowych, jakie odbyłem z moją Matką i moim przybranym ojcem, Józefem?

 

Więc stałam się małomówną i zdezorientowaną.Chciałam być jak najwięcej samotną.

Wyznawałam moje słabości Jezusowi.

Prosiłam o jego pomoc i łaski, by terminowo pomagał mi wypełniać to, o co mnie prosił.

Wyznawałam też, że sama nie mogę zrobić nic poza złem.

I biada mi, kiedy mój umysł lub serce od czasu do czasu odwracały się od Jezusa i zaczynały interesować się ludźmi, których kochałam.

 

Szybko i nagle jego Głos powrócił do mnie i powiedział suchym tonem:

Czy to twój sposób kochania Mnie? Kto kochał cię tak bardzo jak ja? Wiedz, że

- jeśli nie przestaniesz,

Wycofam się i zostawię cię w spokoju, samej sobie”.

 

Po tylu wyrzutach poczułam, że pęka mi serce. Mogłam tylko obficie płakać i błagać o przebaczenie.

 

Pewnego ranka, po przyjęciu Komunii świętej, dał mi

-jasną wizję wielkiej miłości, jaką miał do mnie,

-a także wizję niestałej i kapryśnej miłości, jaką żywią do niego stworzenia. Moje serce zostało całkowicie opanowane. Od tego momentu nie mogłam kochać nikogo poza Nim.

 

Na przykład, jeśli przyszło do mnie coś dobrego, powinnam rozpoznać, że On, główny sprawca

-jest autorem tego dobra i

-że używa stworzeń, aby obdarzyć mnie swoją Miłością.

 

Jeśli natomiast zdarzyło mi się doświadczyć jakiegoś zła,

Powinnam myśleć, że Bóg pozwolił na to dla mojego dobra duchowego lub cielesnego.

 

W ten sposób moje serce czułoby się przyciągnięte do Boga i przywiązane do Niego.

Widząc Boga w stworzeniach ludzkich, mój szacunek dla nich został wzmocniony.

Jeśli mnie denerwują, czuję się zobowiązana, aby

-kochać je ze względu na Boga i

wierzyć, że przynoszą mi w ten sposób zasługi dla mojej duszy.

 

Gdy stworzenia podchodziły do ​​mnie z pochwałami i brawami, przyjmowałam je z niechęcią i mówiłam do siebie:

Dzisiaj mnie kochają. Jutro mogą mnie znienawidzić. Stworzenia są kapryśne”.

W ten sposób moje serce zyskało wolność, której nie mogę wyrazić słowami.

 

Po tym, jak mój Boski Prawodawca odciął mnie od świata zewnętrznego,

oddzieliwszy mnie od stworzeń  i

uwolniwszy mnie od myśli i uczuć do nich zaczął oczyszczać wnętrze mego  serca.

 

Jego słodki Głos często dzwonił mi w uszach, mówiąc:

Teraz, gdy jesteśmy sami, nic nam nie przeszkadza. Czy nie jesteś teraz szczęśliwsza,

niż wtedy, gdy próbowałaś zadowolić tych, którzy żyli wokół ciebie? Czy nie widzisz, że łatwiej jest zadowolić Mnie samego,

zamiast zadowalać wielu?

W zamian za to będziemy zachowywać się tak, jakbyśmy byli sami na świecie. Obiecaj mi, że będziesz mi wierna.

I wleję w ciebie łaski, które cię zachwycą.

Mam dla ciebie świetne plany, które mogę tylko Ja zrealizować,

-jeśli odpowiadasz na to, o co Cię proszę i

- jeśli zastosujesz się do mojej woli.

Cieszę się, że uczynię cię idealnym obrazem Mnie. Będziesz Mnie naśladować we wszystkim, co zrobiłem w moim Człowieczeństwie,

-od urodzenia

-w mojej śmierci.

Nie wątp w sukces, ponieważ stopniowo nauczę cię, jak to zrobić.

 

Z dnia na dzień, szczególnie po Komunii świętej

powiedział mi, o co muszę się  troszczyć

bez przekraczania progu  zmęczenia,

aby lepiej owocować łaskami, które zostały mi udzielone.

 

W tym celu często mi mówił:

Abym wlał moje łaski w twoje serce, musisz przekonać siebie, że

 samodzielnie ,

nie jesteś zdolna do  niczego.

 

Wypełniam moimi darami i łaskami dusze, które starają się nie przypisywać sobie dobre efekty swoich dzieł dokonanych z moją łaską.

Patrzę na nie z wielką aprobatą.

 

Dusze, które uważają moje dary i moje łaski tak, jakby same je nabyły, popełniają wiele kradzieży.

Powinni powiedzieć sobie:

Owoce, które są produkowane w moim ogrodzie

- nie mogą być mi przypisywane, mnie, biednej i nieszczęsnej istocie,

-ale są wynikiem darów, które zostały mi dane w obfitości przez Bożą Miłość.

 

Pamiętaj, że Ja jestem hojny i zalewam dusze strumieniami łask.”

- Dusze tych, którzy rozpoznają swoją nicość,

-którzy nie uzurpują sobie niczego dla siebie i

-którzy rozumieją, że wszystko dokonuje się dzięki mojej łasce.

 

Tak więc, widząc, co się w nich dzieje, te dusze…

- są nie tylko mi wdzięczni,

-ale żyją w strachu, że stracą moje łaski, moje dary i moje łaski, jeśli już przestaną mi się podobać.

 

Ja nie mogę dostać się do serc tych,

którzy są zadymieni dumą  i

którzy są tak nadęci sobą, że nie mają dla  Mnie miejsca.

Nie doceniają oni moich łask i z upadku na upadek popadają w ruinę.

 

Dlatego bardzo często chcę

nawet nieprzerwanie, — abyś dokonywała aktów pokory.

Musisz być jak dziecko w pieluchach, które zna swoją

-niemożność samodzielnego poruszania się lub chodzenia po domu,

- która musi we wszystkim polegać na swojej matce.

Chcę, żebyś była blisko mnie jak noworodek,

-zawsze prosząc o pomoc i asystę,

- przez rozpoznanie swojej nicości,

-oczekując ode Mnie wszystkiego.

 

W ten sposób stałam się mała i unicestwiłam się. 

Czułam więc czasami, że cała moja istota jest rozpuszczona i rozczłonkowana, nie mogąc zrobić kroku ani zaczerpnąć oddechu bez pomocy Jezusa.

Starałam się we wszystkim usatysfakcjonować Go, stając się pokorną i posłuszną.

 

Poprzez porównywanie

- mojego stanu życia, do którego powołał mnie Jezus i

-tego, w którym się wciąż znajdowałam od zawsze, czułam się przytłoczona smutkiem.

 

Wstydziłam się patrzeć na ludzi,

bo czułam się jednym z największych grzeszników na świecie. Miałam pragnienie, aby

-odejść do mojego pokoju, z dala od stworzeń, i

-powiedzieć sobie:

Gdyby tylko wiedzieli, jak grzeszna byłam i ile jest łask, które Pan mi udzielił, byliby przerażeni.

Miałam nadzieję, że Jezus nie pozwoli im się o mnie dowiedzieć, bo gdyby to zrobił, mogłabym się zabić”.

 

Mimo to następnego dnia, gdy przyjęłam Jezusa w Świętym

Sakramencie, moje serce było szczęśliwe, widząc, że jest tak upokorzone.

Jezus mówił mi inne rzeczy o stanie doskonałego unicestwienia, do którego mnie wzywał.

 

Dawał mi sugestie, zawsze inne niż podczas poprzedniej wizyty. Mogę śmiało powiedzieć, że za każdym razem, gdy Jezus do mnie przemawiał, inaczej podchodził do wyjaśniania przyczyn i skutków cnoty, którą chciał we mnie zaszczepić.

 

Gdyby chciał, mógłby o tej samej cnocie mówić jeszcze tysiąc razy i na tysiąc różnych sposobów:

"Oh! mój Boski Nauczycielu,

jak się  natrudziłeś,

jakże niewdzięczna jestem, że nie żyję zgodnie z tym, czego  ode mnie oczekujesz!”

 

Wyznaję, że moja myśl

-zawsze szukała prawdy i

-zawsze starałam się dostosować do tego, czego nauczył mnie Jezus. Ale często traciłam to pragnienie w taki czy inny sposób.

Nie mogłam spełnić tego, o co prosił mnie Jezus, nawet w końcu bardzo tego chciałam.

 

Z tego powodu jeszcze bardziej się upokorzałam. Wyznawałam swoją nicość.

Potem obiecałam, że będę bardziej uważna i chętna. Pomimo tego wszystkiego,

Nigdy nie udałoby mi się zrobić dobra, którego  wymagała jego doskonałość,

gdyby On nie pomagał mi  ciągle.

 

Często mi mówił:

Gdybyś była bardziej pokorna i bliższa Mnie, nie wykonałabyś tej pracy tak słabo.

Ale ponieważ myślałaś, że możesz rozpocząć, kontynuować i zakończyć pracę beze mnie, udało ci się to uczynić, ale nie zgodnie z moimi życzeniami.

Z tego powodu,

poproś o moją pomoc na początku wszystkiego, czego się podejmujesz.

Upewnij się, że jestem zawsze tam gdzie ty, aby z tobą pracować.

Wtedy to, co zrobisz, zostanie wykonane perfekcyjnie.

 

Wiedz, że jeśli zawsze będziesz to robiła, zdobędziesz największą pokorę. Jeśli zrobisz coś przeciwnego,

duma wróci do ciebie  i

zdusi tę bardzo piękną cnotę pokory, która została w  tobie zasiana”.

 

W ten sposób dał mi dużo światła i łask i sprawił, że zobaczyłam brzydotę grzechu pychy.

Pycha jest

- najstraszliwszą niewdzięcznością wobec Boga i

- największą zniewagą, jaką można Mu wyrządzić; ona całkowicie oślepia duszę,

powoduje, że popada się w wielką bezbożność i

- prowadzi stworzenie ludzkie do ruiny.

 

Niezwykłe łaski dane mi przez Jezusa opuszczały mnie i zostawiały mnie

-w wielkim smutku z powodu przeszłości i

- w głębokim strachu o przyszłość.

 

Nie wiedząc, co zrobić, aby naprawić szkody z przeszłości, spróbowałam podjąć się umartwień wybranych na własną rękę.

Prosiłam też o umartwienia spowiednika, ale nie zawsze były udzielane.

Wszystkie pokuty, które czyniłam, wydawały mi się nieistotne.

 

Bo -

Nie udało mi się zmienić przeszłości  i

że nie wiedziałem, co  jeszcze mogłabym zrobić?

Zacząłam płakać na myśl o moich przeszłych grzechach.

 

W końcu zwróciłam się do mojego zawsze kochanego Jezusa.

Lęk przed byciem z dala od Niego prześladował mnie i strach, że później będzie mnie to kosztować jeszcze więcej; czułam, że On opuścił mnie tak naprawdę i nie wiedziałam, co robić.

Kto mógł powiedzieć, ile razy biegałem do Jezusa w swoim sercu? Aby

-prosić go o tysiąc przebaczeń,

-dziękować Mu za liczne łaski, których mi udzielił i

- poprosć go, aby zawsze był blisko mnie.

 

Często mu mówiłam:

Widzisz, mój dobry Jezu,

- ile czasu straciłam i

- ile łask zmarnowałam,

kiedy mogłam właśnie zwiększyć moją miłość do Ciebie, moje największe Dobro i moje Wszystko!”

Chociaż w nieco nudny sposób nadal z nim rozmawiałam w ten sposób.

 

Jezus skarcił mnie surowo mówiąc:

Nie chcę, żebyś rozpamiętywała swoją przeszłość. Wiedz, że kiedy dusza

-przekonana się o swoich grzechach,

- ukorzy się, przyjmując mój Sakrament Pokuty,

-jest bardziej skłonna umrzeć, niż znowu mnie obrażać.

 

To zniewaga dla Mojego Miłosierdzia i przeszkoda dla Mojej Miłości, kiedy

- mentalnie stara się upierać przy mieszaniu błota z przeszłości.

 

Moja Miłość nie może pozwolić duszy wzlecieć do Nieba, jeśli pozostanie zanurzona w swoich

- okropnych myślach i

- mrocznych wspomnieniach o przeszłości.

 

Wiedz, że już nie pamiętam zła, które popełniłaś, zupełnie zapomniawszy o wszystkim. Czy widzisz we mnie urazę, a nawet cień złego nastawienia do ciebie?

 

A ja kontynuowałam: „Nie, mój Panie, serce mi pęka, gdy myślę o Twojej Łaskawości, Twojej Dobroci i Twojej Miłości do mnie, pomimo mojej niewdzięczności”.

 

on odpowiedział mi mówiąc:

Bardzo dobrze, moje dziecko. Ale dlaczego chcesz wracać do przeszłości? O ileż lepiej byłoby, gdybyśmy pomyśleli o naszej wzajemnej miłości!

Postaraj się sprawić mi przyjemność dopiero teraz i w przyszłości, a zawsze będziesz w pokoju”.

 

Od tego momentu, aby zadowolić mojego ukochanego Jezusa, naprawdę nie myślałam już o przeszłości. Jednak często błagałam Go, aby nauczył mnie zadośćuczynienia za moje przeszłe grzechy.

 

Powiedział do mnie : „Widzisz, że jestem gotów dać ci to, czego pragniesz:

spróbuj sobie przypomnieć to, co ci powiedziałem jakiś  czas temu.

Najlepszą rzeczą do zrobienia jest naśladowanie mojego życia. A teraz powiedz mi, czego  chcesz."

 

Odpowiedziałam Mu: „Panie, potrzebuję wszystkiego, bo nic nie mam”.

 

Jezus kontynuował :

Bardzo dobrze, nie bój się, bo krok po kroku zrobimy wszystko.

Wiem, jaki jesteś słaba. To ode Mnie otrzymasz siłę, wytrwałość i dobrą wolę. Zrób to, co ci powiedziałem.

Chcę, żeby twoje wysiłki były uczciwe.

Musisz mieć jedno oko na Mnie, a drugie na to, co robisz.

Chcę, żebyś wiedziała, jak postępować wobec ludzi, aby

- gdy zostaniesz poproszona o zrobienie czegoś,

- Zrobić to tak, jakby prośba wyszła bezpośrednio ode Mnie.

 

Oczy utkwione we mnie, nie osądzaj nikogo.

Nie patrz, czy zadanie jest bolesne, czy obrzydliwe, łatwe czy trudne.

Zamkniesz oczy na to wszystko. Otworzysz je na Mnie, wiedząc

- że jestem w tobie i

-że obserwuję twoją pracę.

 

Powiedz mi często:

„ Panie, daj mi łaskę”

- robić dobrze od początku do końca wszystko, co podejmuję, oraz spraw

- że działam tylko dla Ciebie.

Nie chcę już być niewolnikiem stworzeń ”.

 

Zrób to, aby kiedy spacerujesz, rozmawiasz, pracujesz lub robisz cokolwiek innego, było jasne, że

działasz tylko dla mojej satysfakcji i przyjemności. Kiedy doświadczasz sprzeczności lub otrzymujesz rany, chcę tego

-że masz na Mnie zwrócony wzrok i

-że wierzysz, że to wszystko pochodzi ode mnie, a nie od stworzeń.

 

Zachowuj się tak, jakbyś z moich ust usłyszała to:

Moja córko, chcę, żebyś trochę pocierpiała.

- Przez te cierpienia uczynię cię piękną.

-Chcę wzbogacić twoją duszę o nowe zasługi.

-Chcę pracować nad twoją duszą, abyś stała się taka jak Ja.”

 

I kiedy znosisz swoje cierpienia dla Mojej Miłości,

-Chcę, żebyś mi je ofiarowała,

- dziękując mi za zasługi.

 

W ten sposób korzystnie zrekompensujesz tego

-kto cię skrzywdził lub

- kto sprawił, że cierpisz.

Więc będziesz szła prosto przede Mną. Sprawisz, że

-Te rzeczy ci nie będą przeszkadzały i

Poznasz doskonały pokój”.

 

Po pewnym czasie robienia tego, o co prosił mnie Jezus,

powiedział mi o duchu umartwienia.

 

Sprawił, że zrozumiałam

-że wszystkie rzeczy,

nawet heroiczne ofiary i największe  cnoty,

będą uważane za nic, jeśli nie są utworzone z miłości do Niego .

 

Jeśli umartwienia nie są od początku do końca motywowane miłością do Niego, są bez smaku i bez zasług.

 

Mówił mi:

Miłość jest cnotą, która nadaje blasku innym cnotom. Działania podejmowane bez miłości są martwymi uczynkami.

 

Moje Oczy zwracają uwagę tylko na działania, które są wykonywane w duchu miłosierdzia. Tylko one naprawdę docierają do mojego Serca.

Dlatego  ,

- bądź ostrożna  i

- wykonuj swoje czyny, nawet te najmniejsze, w duchu miłosierdzia i poświęcenia.

 

Zrób je we Mnie, ze Mną i dla Mnie .

Nie uznam twoich czynów za moje, jeśli nie będą nosić dwóch pieczęci,

mianowicie: pieczęci twoich poświęceń  i

mojej własnej pieczęci.

 

Ponieważ moneta musi mieć odciśnięty wizerunek króla, aby mogła być uznana za ważną przez poddanych króla,

więc twoje czyny muszą nosić znamię krzyża, mogły nadawać się

do zaakceptowania przeze Mnie.

 

Nie będziemy się już teraz zajmować pracą nad wyeliminowaniem

-Twoich uczuć do ludzkich stworzeń,

-ale twoich uczuć do samej  siebie .

 

Chcę, żebyś umarła dla  siebie, bo wtedy tylko

będziesz mogła żyć tylko dla Mnie.

Nie chcę odcisnąć w tobie niczego poza moim Życiem.

 

To prawda, że ​​będzie cię to więcej kosztować, ale nabierz odwagi i nie bój się. Ja z tobą a ty ze mną, zrobimy wszystko.”

Dawał mi nowe pomysły na samounicestwienie.

Mówił mi:

Nie jesteś i nie możesz uważać się za więcej niż cień,

- który szybko mija i

- który umyka ci, gdy próbujesz go złapać.

 

Jeśli chcesz zobaczyć w sobie coś godnego Mnie,

uważaj się za nic . Więc będę cieszył się z twojego prawdziwego poniżenia  i

Wleję w ciebie moje Wszystko ”.

 

Mówiąc to do mnie, mój dobry Jezus wycisnął w moim umyśle i na moim sercu taką zagładę, że chciałabym ukryć się w najgłębszej otchłani. Prawdę mówiąc, przyznaję,

-że nie udało mi się ukryć przed Nim wstydu, i

- podczas gdy nadal niszczyłam moją samoocenę,

 

On mi mówi:

Podejdź do mnie, oprzyj się na moim ramieniu:

-Będę cię wspierać i

- Dam ci siłę, żebyś zawsze dla mnie pracowała, żebyś robiła dla mnie wszystko.”

 

Będąc nieskończenie doskonałym,

Bóg może tylko pragnąć, aby każde z jego dzieł dążyło do jego specyficznej doskonałości.

 

Jeśli tak wszystko, co stworzył

naturalnie dąży do swojej perfekcji  i

nie może przestać dążyć do jego poprawy, to z dużo większym  powodem i racją,

ludzka istota,

-której Bóg dał osobistą inteligencję i wolę,

-nie może dopuścić do stagnacji w swym rozwoju,

jeśli naprawdę chce, aby Bóg znalazł w niej upodobanie.

 

Stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo , człowiek może osiągnąć najwyższą doskonałość, jeśli się będzie się starał

dostosować siebie do Woli Boga  i

odpowiadać na łaski udzielane mu przez  Niego.

 

Jeśli Pan jest blisko mnie i chce, abym wsparł się na Jego ramieniu i

jeśli tylko swoim urokiem nakłania mnie do rzucenia się w jego ojcowskie ramiona, a ponadto chce, abym wziął od Niego wszystkie siły, aby wszystko czynić dobrze,

czy więc nie będę nierozsądną istotą i głupim stworzeniem,

jeśli odrzucę tę łaskę i nie poddam się Jego Woli Bożej?

 

Oto dlaczego ja

bardziej niż jakiekolwiek inne  stworzenie,

Wierzę, że to jest mój  obowiązek,

aby zawsze podążać za moim ukochanym Jezusem,

 

Ten, który mówi do mnie:

Sam jesteś ślepy, ale nie bój się.

Moje Światło, teraz bardziej niż kiedykolwiek, będzie twoim przewodnikiem.

Będę w tobie i z tobą czynić będę cudowne rzeczy. Podążaj za Mną we wszystkim, a zobaczysz.

Przez jakiś czas stanę przed tobą jak lustro i jedyne co musisz zrobić to:

- spojrzeć na Mnie,

-naśladować Mnie i

- nie stracić Mnie z oczu.

 

Twoja wola musi być ofiarowana przede Mną,

aby moja Wola i twoja stały się czymś jednym. Czy jesteś z tego zadowolona?

Przygotuj się więc na zakazy z mojej strony, zwłaszcza w stosunku do ludzkich stworzeń.

 

Jezus powiedział do mnie:

Gdy wiatr porusza płatkami kwiatu,

i w ten sposób pozwala zobaczyć maleńki owoc, który się rozwija,

w ten sposób nasza wpólna Wola zostaje pozbawiona osobistego wyrazu. »

 

Kiedy nadejdą ostrzeżenia, muszę się podporządkować. Na przykład,

gdybym nie wstała od razu , gdy obudziłam się rano, usłyszałabym w sobie jego głos  mówiący:

Odpoczywałaś wygodnie, kiedy Ja nie miałem łóżka,

ale raczej  mój  Krzyż. Szybko, szybko wstawaj! Nie bądź tak  samolubna!”

 

- A gdybym szłam za daleko , skarcił mnie mówiąc:

Nie chcę, aby twoje spojrzenie wykraczało poza to, co jest konieczne, abyś się nie potknęła”.

 

Gdy byłam na wsi , otoczona roślinami, drzewami i różnymi kwiatami, powiedział mi:

Stworzyłem wszystko z miłości do ciebie, a ty z miłości do mnie powinnaś odmówić sobie tej przyjemności”.

 

Jeśli w kościele wpatrywałam się w ozdoby sakralne , skarcił mnie mówiąc:

Jakie rozkosze są dla ciebie ważne oprócz Mnie?”

 

Gdy podczas pracy siedziałam wygodnie , powiedział mi:

Jesteś zbyt wygodna. Nie uważasz, że moje życie było ciągłym cierpieniem!”

I szybko, aby Go zadowolić, siedziałam tylko na połowie krzesła.

 

Gdy pracowałam wolno i leniwie , powiedział mi:

Pospiesz się, przyjdź szybko i pozostań ze Mną na modlitwie...”

 

Sporadycznie,

przydzielał mi zadania do wykonania w określonym czasie i zabierałam się do pracy, aby mu się podobać.

Kiedy nie mogłam dokończyć zadania, poprosiłam go o pomoc. Wielokrotnie pomagał mi, wykonując ze mną pracę, abym szybciej była wolna, zwykle nie dla rozrywki, ale po to, by mieć więcej czasu na modlitwę.

Zdarzało się, że sama się przekonałam, że z Nim praca, która miała mi zająć cały dzień, kończyła się w krótkim czasie.

 

Po pewnym czasie zacząłam czuć się bardziej zaangażowana i żałowałam, że nie mogłam pozostać na modlitwie cały czas i na zawsze.

Nigdy nie odczuwałam zmęczenia ani nudy i czułam się tak dobrze, że wydawało mi się, że nie potrzebuję innego pokarmu niż ten, który przyszedł mi z modlitwy.

Ale Jezus poprawił mnie mówiąc:

Pospiesz się, nie zwlekaj!

Chcę, żebyś jadła z miłości do Mnie.

Weź pokarm, który zostanie wchłonięty przez twoje ciało. Proś, aby moja Miłość zjednoczyła się z Twoją,

do tego też,

-niech mój Duch zjednoczy się z twoją duszą i

- niech cała twoja istota będzie uświęcona przez moją Miłość”.

 

Czasami, gdy jadłam, lubiłam jakieś jedzenie i nadal je jadłam.

Jezus powiedział do mnie :

Czy zapomniałaś, że Ja nie miałem innego pragnienia, jak umartwiać się z Miłości do Ciebie? Przestań to jeść i zwróć się do czegoś, na co nie masz ochoty”.

 

W ten sposób Jezus próbował zabić moją wolę, nawet w najdrobniejszych rzeczach, abym żyła tylko w Nim.

 

W ten sposób pozwolił mi doświadczyć

- paradoksów miłości,

- miłości całkowicie świętej i zwróconej ku Niemu.

 

Kiedy zbliżał się dzień, w którym miałam przystąpić do Komunii świętej, dzień i noc przedtem nic innego nie robiłam,

z wyjątkiem przygotowania się do przyjęcia Go najlepiej, jak to możliwe.

Nie zamykałem oczu do snu

z powodu nieustannych aktów miłości, które czyniłam Jezusowi.

 

Często mówiłam:

Pospiesz się, Panie, nie mogę już dłużej czekać. Skróć godziny, spraw, by słońce wzeszło szybciej, bo moje serce słabnie z pragnienia Komunii świętej.

 

Jezus mi odpowiedział :

Jestem samotny i marnieję bez ciebie.

Nie żałuj, że nie możesz spać.

To ofiara, aby tęsknić z dala od twojego Boga – twojego Oblubieńca, twojego Wszystkiego –

Tego, który czuwa z miłości do ciebie.

 

Przyjdź i poczuj zniewagi, które nieustannie popełniają przeciwko mnie stworzenia. Ach! Nie odmawiaj mi ulgi w twojej dobroci

Zjednoczenia ze Mną.

 

Palpitacje twojej miłości zjednoczonej z moją Miłością przynajmniej

częściowo usuną gorycz, którą dzień i noc zadaje mi wiele zniewag od ludzkich stworzeń.

Nie zostawię cię samej z twoimi cierpieniami i utrapieniami. Raczej zwrócę ci przysługę przez moje towarzystwo.

 

O świcie poszłam do kościoła z wielkim pragnieniem przyjęcia Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Zbliżyłam się do spowiednika nie mówiąc mu ani słowa o tym pragnieniu. I on nie pozwolił mi na to, abym przystąpiła do Komunii świętej.

 

Nieraz Jezus mówił do mnie:

Dziś pragnę, abyś została pozbawiona Komunii Świętej”. To było dla mnie tak trudne, że często zaczynałam płakać.

Ale nie chciałam wyjawić spowiednikowi goryczy, jaką czuło moje serce.

Ponieważ Jezus chciał, abym pogodziła się z rozczarowaniami, poddałam się, aby mnie nie skarcił.

Chciał, żebym całkowicie mu zaufała, Jemu, mojemu największemu Dobru.

 

Często otwierałam Mu serce i mówiłam do Niego:

"Oh! moja słodka miłości,

- Czy taki jest owoc tego czuwania, które oboje odbyliśmy zeszłej nocy?

 

Kto by pomyślał, że po tylu oczekiwaniach i pragnieniach będę musiała się bez Ciebie obejść!

Dobrze wiem, że we wszystkim muszę być Ci posłuszna. Ale powiedz mi mój dobry Jezu, czy mogę zostać bez Ciebie?

Kto da mi siłę, której mi obecnie brakuje?

Czy będę miała odwagę i siłę, aby opuścić kościół, nie przyprowadzając Cię do domu?

Nie wiem jednak, co jeszcze zrobić.

Ale ty, o mój Jezu, jeśli chcesz, możesz to wszystko naprawić!”

 

Kiedyś, kiedy tak mówiłam, poczułam w sobie niezwykłe ciepło. Wtedy rozpalił się we mnie płomień miłości i usłyszałam Jego Głos, mówiący do mnie wewnętrznie:

 

Bądź spokojna, bądź spokojna, ja już jestem w twoim sercu . Dlaczego się boisz? Nie bądź smutna. Chcę sam osuszyć twoje łzy.

Biedna dziewczyno, czy to prawda, że nie mogłabyś żyć beze Mnie?

 

Zdziwiłam się nad wielkością

- tych Słów Jezusa i skutecznością

- pracy, którą wykonywał On we mnie.

Zniszczona w sobie samej, zwróciłam się do mojego Jezusa i powiedziałem do Niego:

Gdybym nie była taka wredna,

nie natchnąłbyś mojego spowiednika, aby mnie zbył tak jak on to uczynił!” I błagałam Jezusa, aby nie dopuszczał do takich paradoksów.

 

Bo bez Niego nie mogłabym się powstrzymać od popełnienia błędu i popełniłabym wiele grzechów.

 

Ponieważ Jezus chce, aby moja dusza się zakochała w Nim i przez Miłość prowadził ją do cierpienia, doprowadził mnie wnet do zanurzenia się w nieskończonym oceanie swojej męki.

 

Pewnego dnia po Komunii świętej,

Jezus, Cała Miłość, obdarzył mnie tak wielką miłością, że zdumiałam się i powiedziałam do Niego:

Jezu, skąd masz tyle czułości wobec mnie, która jestem

tak nikczemna i niezdolna do właóciwej odpowiedzi na Twoją Miłość? Wiedząc, że muszę się odwzajemnić,

Obawiam się, że zostawisz mnie z powodu mojej obojętności. Jednak widzę Cię darzącego mnie

-raczej wielką życzliwością i że swoją czułością

przyciskasz mnie do Siebie bardziej niż kiedykolwiek.”

 

Więc uprzejmie, jak zawsze, powiedział do mnie :

Moja umiłowana, rzeczy z przeszłości jedynie trochę cię przygotowały. Teraz przychodzę do pracy w tobie. Pragnę, aby twoje serce było gotowe do wejścia w niezmierzony ocean mojej okrutnej Męki.

 

Kiedy naprawdę zrozumiesz intensywność moich cierpień,

będziesz mogła zrozumieć Miłość, która mnie pochłonęła, kiedy cierpiałem za ciebie.

 

Powiedz sobie: „Kto za mnie tyle wycierpiał? A kim ja jestem, jeśli nie marnym stworzeniem ludzkim?

 

I nie odepchniesz ran i bólu namiętności, które będziesz cierpieć z miłości do mnie. Rozpalona miłością twoja dusza przyjmie krzyż, który dla ciebie przygotowałem.

 

Kiedy weźmiesz pod uwagę wszystko, co ja, twój Nauczyciel, wycierpiałam za ciebie,

twoje cierpienie wyda ci się cieniem. Będzie to dla ciebie słodkie przeżycie i osiągniesz punkt, w którym nie będziesz już mogła żyć bez  cierpienia.”

 

Na te słowa poczułam się bardziej skłonna do  cierpienia.

Jednak moja natura zadrżała na myśl o cierpieniach, które będę musiała wytrzymać.

Modliłam się również do Jezusa, aby dał mi wystarczająco siły i odwagi i abym przez cierpienia, do których mnie wzywał, doświadczyła miłości.

 

Przez tę prośbę nie chciałam

-obrazić Go, -ani interesownie korzystać z wielkiego Dawcy prezentów, którym On jest.

 

Ale Jezus w całej swojej Miłości i Łagodności kontynuował tak:

Oczywiście moja droga.

 

Jeśli osoba coś podejmuje i nie czuje przekazu miłości do tego, co podejmuje, nie ma motywacji do wykonania swojej  pracy.

 

Z drugiej strony,

- tych, którzy coś podejmują się zrobić bez dobrej motywacji,

-nawet jeśli ukończą to dzieło, nie otrzymają mojej nagrody.

 

Jeśli chodzi o Ciebie, aby zakochać się w mojej Męce, musisz przede wszystkim

-rozważyć spokojnie i w medytacji

-wszystko, co dla ciebie zniosłem,

aby twój osąd był zgodny z moim,

-który nic się nie oszczędza z miłości do ukochanego człowieka.

 

Tak zachęcona przez Jezusa zaczęłam rozmyślać nad Jego męką, która wiele dobrego uczyniła mojej duszy.

Zapewniam, że to dobro przyszło do mnie ze Źródła Łaski i Miłości.

 

Od tego czasu,

Męka Jezusa przeniknęła do mojego serca, duszy i ciała, w których objawiają się cierpienia Jego Męki.

 

Pogrążyłam się w Męce Jezusa,

-jak w ogromnym morzu Światła, które dzięki swoim ciepłym promieniom,

- rozpaliło całą moją istotę miłością do Jezusa, Tego, który tyle dla mnie wycierpiał.

 

Później to zanurzenie pozwoliło mi jasno zrozumieć

cierpliwość i pokorę, posłuszeństwo i miłość Jezusa  oraz

wszystko to, co znosił z miłości do  mnie.

Widząc, jak wielki dystans dzielił mnie od Niego, poczułem się kompletnie zdruzgotany.

 

Promienie, które mnie ogarnęły, wydawały mi się naganą mówiącą mi cicho:

Taki cierpliwy jest Bóg! A co z tobą?

Taki pokorny jest Bóg, poddany swoim wrogom! A co z tobą?

Bóg wszelkiego Miłosierdzia, który bardzo cierpi dla Ciebie! A co z tobą? Gdzie są cierpienia, które znosisz z miłości do Niego? Gdzie one są?"

 

Sporadycznie,

Jezus mówił mi o cierpieniach swojego konania i cierpieniach z miłości do mnie.

I wzruszałam się do łez.

 

Pewnego dnia, gdy pracowałam i rozmyślałam nad okrutnymi cierpieniami Jezusa,

moja głowa stała się tak uciskana, że ​​straciłam oddech.

W obawie, że stanie mi się coś poważnego, chciałam utworzyć sobie ulgę i urozmaicenie wyjściem na balkon.

 

Tam zobaczyłam ogromny tłum ludzi przechodzących ulicą.

Prowadzili mojego bardzo słodkiego Jezusa, popychając go i ciągnąc.

Jezus niósł swój krzyż na ramieniu . Był wyczerpany i pocił się krwią.

Był tak żałosny, że poruszyłby kamiennym sercem.

Spojrzał na mnie prosząc o pomoc. Kto mógłby opisać smutek, który wtedy poczułam?

Kto mógłby opisać wpływ tej strasznej sceny na mnie?

Szybko wróciłam do swojego pokoju, nie wiedząc, gdzie jestem.

 

Moje serce pękało z bólu i zacząłam płakać myśląc sobie:

Jak cierpisz, mój dobry Jezu! Chciałabym być w stanie,

-by móc pomóc Ci się uwolnić od tych wściekłych wilków, lub

- cierpieć zamiast Ciebie ból i tortury,

aby dać ci ulgę.

 

O mój Boże, pozwól mi cierpieć u Twego boku. To nie jest w porządku,

-że tak bardzo cierpisz z miłości do mnie grzesznika i

że ja nic dla ciebie nie cierpię!”

 

Jezus rozpalił we mnie tyle miłości do swojego słodkiego cierpienia, że ​​trudniej mi było nie cierpieć.

 

To silne pragnienie, które wezbrało we mnie pierwszy raz w życiu, nigdy nie wygasło.

W Komunii świętej nie prosiłam gorliwiej o nic innego jak: ”abym doznała podobnych słodkich cierpień”,

jak Jego.

 

Czasem zadowalał mnie, wyjmując ze swojej Korony jeden cierń, który rzucał mi w moje serce. Sporadycznie,

wyjął gwoździe z rąk i nóg i wrzucił je we mnie,

co sprawiło mi wielki ból, ale nigdy równy Jego bólom.

 

Przy innych okazjach,

-wydawało mi się, że Jezus wziął moje serce w swoje ręce i

ściskał je tak bardzo mocno, że z bólu straciłam przytomność.

 

Aby ludzie wokół mnie nie zauważyli, co się ze mną dzieje, modliłam się do Niego mówiąc:

Mój Jezu, daj mi łaskę cierpienia, ale tak, aby moje cierpienia nie były dostrzegane przez innych”.

Przez chwilę byłam zadowolona, ale z powodu moich słabości moje cierpienia były czasem obserwowane przez innych.

 

Pewnego dnia po Komunii świętej Jezus powiedział do mnie :

 

Twoje cierpienie nie może być podobne do mojego, ponieważ cierpisz z moją Obecnością.

Pomogę ci. Chcę cię na chwilę zostawić w spokoju.

Bądź bardziej uważna niż przedtem, bo inaczej nie dam ci Mojej Ręki, aby cię

wspierać i pomagać ci we wszystkim. Będziesz działać i cierpieć z dobrą wolą,

wiedząc, że moje oczy będą utkwione w  tobie,

nawet jeśli już nie pozwalam się tobie widzieć ani odczuć  .

Jeśli pozostaniesz mi wierna, wynagrodzę cię, gdy wrócę. Jeśli będziesz Mi niewierna, przyjdę cię ukarać.

 

Na te słowa przeraziłam się i powiedziałam do Niego:

Panie, Ty, który jesteś moim Życiem i moim Wszystkim, powiedz mi, jak mogę żyć bez Ciebie, mój Boże!

Kto da mi siłę, by dobrze się zachowywać?

Tylko Ty byłeś, jesteś i będziesz moją siłą i wsparciem.

Czy to możliwe, że teraz chcesz mnie pozostawić samej sobie, pozbawionej Twojej obecności, po tym, jak zaprosiłeś mnie do opuszczenia świata zewnętrznego i wszystkiego, co się z tym wiąże.

Zapomniałeś, że jestem grzeszna i bez Ciebie nie mogę zrobić nic dobrego?”

 

Jezus miękko i spokojnie odpowiedział mi :

Zrobię to, abyś zrozumiała, ile jesteś warta beze Mnie. Nie rozpaczaj.

 

Uczynię ci to dla twojego większego dobra, aby przygotować twoje serce na przyjęcie nowych łask, którymi cię zaleję.

Do tej pory oczywiście ci pomogłem. Teraz, w niewidzialny sposób, sprawię, że poczujesz swoją nicość, zostawiając cię samą z samym sobą.

Sprawię, że osiągniesz najgłębszą pokorę. I dam ci moje łaski, najlepsze,

by przygotować cię na wysokie poziomy życia duchowego, do których cię zamierzam wprowadzić.

 

Więc zamiast rozpaczy, raduj się i dziękuj mi,

bo im szybciej przekroczysz to wzburzone morze, tym szybciej dotrzesz do portu.

Im cięższe próby, którym cię poddam, tym większe będą łaski, których ci udzielę.

Bądź odważna, ponieważ wkrótce przyjdę pocieszyć cię w twoim smutku.

 

Więc pobłogosławił mnie i odszedł, opuścił mnie.

Któż mógłby wyrazić ból, który poczułam, pustkę, która ogarnęła moje serce, łzy, które wylałam, gdy zobaczyłam mojego Jezusa, który błogosławiąc mnie, opuszczał mnie.

Niemniej jednak poddałem się Jego Najświętszej Woli.

A po tysiąckrotnym ucałowaniu Jego Ręki, tej Ręki, która pobłogosławiła mnie z daleka, rzekłam do Niego:

Żegnaj Święty Małżonku, żegnaj!

Pamiętaj o swojej obietnicy, że wkrótce do mnie powrócisz! Pomóż mi zawsze i uczyń mnie całkowicie Twoją.”

I zostałam zupełnie sama. Wydawało mi się, że nadchodzi dla mnie koniec.

 

Ponieważ Jezus był moim Wszystkim, bez Niego nie miałam teraz żadnej pociechy. Wszystko wokół mnie nagle zamieniło się w gorzki żal.

 

Wydawało mi się, że słyszę, jak stworzenia śmieją się ze mnie i powtarzają mi w niemym języku:

Widzisz, co twój Ukochany, twój Umiłowany robi z tobą; gdzie on teraz jest?" Kiedy patrzyłam na wodę, ogień, kwiaty, nawet znajome rzeczy w moim pokoju, wszystko wydawało się mówić:

Czy nie widzisz, że wszystkie te rzeczy należą do twojego Oblubieńca?

Masz przywilej oglądania jego dzieł, ale nie możesz Go zobaczyć!"

 

I odpowiedziałam im:

"Oh! wy, stworzenia mojego Pana, dajcie mi o nim wieści! Powiedzcie mi, gdzie mogę Go znaleźć!

Powiedziały mi, że niedługo wróci. Ale kto z was może mi powiedzieć, kiedy wróci, kiedy znów go zobaczę?

 

W tym stanie każdy dzień wydawał mi się wiecznością.

Noce były niekończącymi się czuwaniami, godziny i minuty były jak wieki i tylko przyniosły mi ogołocenie. Czułam, że wnet się załamię.

Moje serce i oddech zatrzymały się, a czasami czułam się tak, jakby cała moja istota była zamrożona, nawiedzana przez uczucie śmierci.

Członkowie mojej rodziny zauważyli, że to było złe.

Dużo o tym rozmawiali między sobą i przypisywali moje cierpienie chorobie fizycznej.

Nalegali, żebym spotkała się z lekarzem. To zostało zrobione, ale nie pomogło mi.

 

Ze swojej strony ciągle pamiętałam o tym,

- co dobry Jezus mi obiecał,

co we mnie zrobił,

- o namaszczeniach Jego łaski.

Przypomniałam sobie jedno po drugim jego słodkie i czułe Słowa.

Przypomniałam sobie również jego ojcowskie nagany, w których starał się przypomnieć mi o moim obowiązku kochania Go.

Dusza moja wie, że bez Jezusa nic nie jest w stanie zrobić i że wszystko należy do Niego.

Jest On moim prawdziwym Kierownikiem Duchowym, który uczy moją duszę pokory i poddania się przez modlitwę, Komunię świętą i nawiedzenie Najświętszego Sakramentu.

 

Nie uznać, że wszystko, co się we mnie dokonało, zawdzięczam obfitości łask Pana, byłoby z mojej strony niezgodne z prawdą.

 

Bez Jego łask i światła nie uczyniłabym nic dobrego, tylko zło. Któż, jeśli nie mój kochający Jezus, wyprowadził mnie z marnych drobiazgów tego świata?

Któż wzbudził we mnie tak silne pragnienie odmawiania nowenny przed Bożym Narodzeniem,

z dziewięcioma medytacjami dziennie, jak nie On?

Skąd to całe rozważanie odnoszące się do Wcielenia  Jezusa,

który przyniósł mi tyle łask i nadprzyrodzonych świateł z Nieba?

 

Czym był ten wewnętrzny głos, który mnie ostrzegał?

-że nie będę miała wytchnienia i spokoju,

- gdybym nie zrobiła tego, o co prosił mnie Jezus?

 

Kto sprawił, że się w Nim zakochałam, pokazując mi się jako urocze Dzieciątko Jezus?

 

Czy to nie Jezus działał ze mną jako mój nauczyciel przez:

-instruowanie mnie, -korygowanie mnie, -upominanie mnie,

- zmuszając moje serce do oderwania się od swoich własnych uczuć,

-wlewając we mnie prawdziwego ducha umartwienia, miłosierdzia i modlitwy?

 

On to otworzył we mnie drogę, która zaprowadziła mnie do ogromnego morza Jego  Męki. To przez Niego  doświadczyłam

-słodycz ycierpienia  i

- goryczy, kiedy nie cierpię.

Czy to wszystko nie zostało dokonane dzięki Jego łasce?

 

Ale już i to,

że płata mi figla, wycofując się z mojego wzroku, w pełni tego doświadczam, że

bez Niego nie czuję tej wrażliwej miłości jak  wcześniej,

- nie widzę już światła w moich medytacjach, i

- nie jestem już w stanie pozostać pochłoniętą medytacją przez dwie lub  trzy godziny.

Kiedy staram się robić to, co robiłam wcześniej, słyszę powtarzające się we mnie słowa: „Jeśli pozostaniesz mi wierna, przyjdę cię wynagrodzić. Jeśli będziesz niewierna, ukarzę cię”.

 

Naprawdę nie mam już takiego sukcesu, jaki odnosiłam, gdy On był ze mną w sposób widoczny i realny.

 

W tym stanie pozbawienia Jego bliskości spędziłam całe swoje dni

- w niemal całkowitej goryczy,

-w ciszy i niepokoju.

 

Czekałam na Jezusa, który nadal nie przychodził tak, jak to obiecał:

Wrócę do ciebie wkrótce.”

 

Kiedy powtarzałam swoje prośby, prawie zawsze byłam usatysfakcjonowana.

Moje serce biło szybciej, choć nie w ten sam niewysłowiony sposób jak wcześniej. Trochę surowo poddał mnie próbie, nic mi nie mówiąc.

 

Kiedy wreszcie skończył się czas głodu, a ja, najlepiej jak potrafiłam, robiłam wszystko, czego chciał Jezus ,

Poczułam Go ponownie w moim sercu :

Córeczko mojej Woli, powiedz mi wszystko, i czego chcesz.

Powiedz mi, co się w tobie wydarzyło, twoje wątpliwości, twoje lęki i twoje trudności, abym mógł nauczyć cię postępowania w przyszłości, gdy Mnie nie będziesz odczuwała.

 

Opowiedziałem mu więc wiernie, co mi się przydarzyło:

Panie, bez Ciebie nie mogłabym dobrze czynić. Od samego początku medytacja bardzo mnie obrzydza. Nie miałam odwagi ofiarować ci tego wszystkiego.

Nie chciałam pozostawać w jedności z Tobą, ponieważ brakowało mi atrakcji Twojej Miłości. Pustka i ból, który czułam, sprawiały, że doświadczyłam agonii śmierci.

 

Aby złagodzić ból samotności, starałam się dokończyć wszystko. Kiedy się spóźniłam, wydawało mi się, że marnuję czas.

Strach, że po powrocie ukarzesz mnie za moją niewierność, trzymała mnie przy życiu.

 

Moje cierpienia wewnętrzne wzmogły się, gdy pomyślałam, że ciągle się obrażasz, mój Boże.

Bez Ciebie nie mogłabym dokonać aktów zadośćuczynienia ani nawiedzenia Najświętszego Sakramentu.

Mogłeś mi pomóc, ale nie mogłam Cię znaleźć. Teraz, kiedy jesteś ze mną, powiedz mi, co powinnam była zrobić.

 

Mówiąc do mnie czule , powiedział do mnie Jezus:

Myliłaś się, że tak bardzo się martwiłaś.

Czy nie wiedziałaś, że jestem Duchem Pokoju.

Czy to nie była pierwsza rzecz, którą ci zaleciłem, żeby twoje serce nie było w udręce ?

 

W modlitwie, kiedy czujesz się rozproszona, nie myśl o niczym i bądź spokojna.

- Nie szukaj powodów, dla których twoja modlitwa jest sucha, bo to powoduje więcej rozproszeń.

- Ukórz się, uwierz w zasługi cierpienia i zachowaj spokój.

 

Jak baranek, który pozwala, aby go ostrzyżono i ogołocono, ty, kiedy widzisz siebie wstrząśniętą, poobijaną i samotną,

- zrezygnuj z twojej woli,

- dziękuję z głębi twego serca,

- i uznaj siebie za godną cierpienia.

 

Ofiaruj mi ,

-twoje rozczarowania, twoje kłopoty i twoje cierpienia,

-jako ofiarę pochwały, przebłagania i zadośćuczynienia za wyrządzone mi zniewagi.

 

Twoje modlitwy

wtedy wzniosą się jak zapach kadzidła do mojego tronu. Zranią moje Serce miłością.

Przyciągną do ciebie nowe łaski i nowe dary mojego Ducha Świętego.

 

Demon,

widząc cię pokorną, zrezygnowaną i niewzruszoną w twojej  nicości,

nie będzie już miał siły do  ciebie podejść.

Zagryzie wargi z rozczarowania.

Zachowuj się w ten sposób i

- zdobędziesz zasługi,

- a nie przewinienia, jak myślałaś.

 

sprawie Komunii świętej .

Nie chcę, żebyś się smuciła, gdy pozostajesz sama, pozbawiona przyciągającej mocy mojej Miłości.

Postaraj się dobrze Mnie przyjąć i podziękuj Mi po otrzymaniu łaski ode Mnie. Proś mnie o łaski i pomoc, której potrzebujesz i nie martw się.

 

To co Ja sprawiam, że cierpisz przy Komunii Świętej,

jest tylko cieniem w porównaniu z moim cierpieniem w Getsemani.

 

Jeśli jesteś już teraz tak przygnębiona, to co to będzie,

kiedy każę ci uczestniczyć w Moim biczowaniu i przebiciem cierniami i gwoździami?

Mówię ci to, ponieważ myśli, które ci teraz daję, dotyczące większych cierpień, mogą dodać ci odwagi w mniejszych cierpieniach.

 

Kiedy jesteś sama i umierasz po Komunii świętej,

pomyśl o agonii śmierci, jaką wycierpiałem za ciebie w Ogrodzie Getsemane. Stań blisko Mnie, abyś mogła porównać swoje cierpienie z moim.

 

To prawda, że ​​nadal będziesz musiała czuć się samotna i beze  Mnie.

Wtedy będziesz musiała zobaczyć Mnie samotnego i porzuconego przez moich największych przyjaciół. Zastaniesz ich śpiących, ponieważ nie wytrwali w swojej  modlitwie.

Przy światłach, które ci dam,

ujrzysz mnie w straszliwym  cierpieniu,

otoczonego przez boleści, jadowite żmije i dzikie psy, które będą reprezentować

przeszłe grzechy ludzi, - ich  obecne grzechy, i

te, które nadejdą, oraz - twoje własne  grzechy.

 

Moja agonia za te grzechy była tak przytłaczająca, że ​​poczułem się jakby zjedzony żywcem.

Moje Serce i cała moja Osoba czuły się osaczone jakby prasą do wina robionego z winogron.

Pociłem się krwią do tego stopnia, że ​​zmoczyłem nią ziemię. I dodaj do tego opuszczenie przez mojego Ojca.

 

Powiedz mi, kiedy twoje cierpienie osiągnęło ten stopień natężenia?

Jeśli okaże się, że jesteś mnie pozbawiona,

- pozbawiona pociechy,

-pełna goryczy,

- przepełniona bólem i udręką, wtedy pomyśl o Mnie.

 

Spróbuj osuszyć moją Krew i ulżyć mojej bardzo gorzkiej Agonii ofiarowując mi swoje lekkie smutki.

W ten sposób znów zaczniesz przebywać ze Mną po Komunii świętej.

 

Nie oznacza to, że nie cierpiałaś.

 

Bo pozbawienie Mnie jest samo w sobie najcięższym i najbardziej gorzkim bólem, jaki mogę zadać duszom, które są mi drogie.

 

Wiedz też, że twoje cierpienia i dostosowanie się do mojej Woli dają mi wiele ulgi i pociechy .

 

"Co się tyczy

-do wizyt, które u mnie składasz i

- o akty zadośćuczynienia, jakie czynisz dla Mnie w Sakramencie Mojej Miłości, który dla ciebie ustanowiłem, wiem o wszystkim.

 

Żyję i  cierpię wszystko to, co wycierpiałem w ciągu trzydziestu trzech lat mojego śmiertelnego życia.

-Lubię odrodzić się w sercu śmiertelników.

W ten sposób jestem posłuszny Temu, który wzywa mnie z Nieba, abym złożył się na Ołtarzu.

 

Upokarzam się

podczas oczekiwania, - podczas celebracji,

przez nauczanie, - przez  oświecanie.

 

Każdy, kto chce, może wrócić do Mnie przez Sakramenty święte. Niektórym daję pocieszenie, innym siłę:

Proszę Ojca, aby im przebaczył. Niektórych z nich wzbogacam łaskami.

Poślubiam innych. Pozostaję czujny dla  wszystkich.

Bronię tych, którzy chcą być bronieni.

Przebóstwiam wszystkich, którzy chcą być przebóstwieni.

 

Towarzyszę tym, którzy chcą Mojego towarzystwa. Płaczę nad nieroztropnymi i lekkomyślnymi.

Stoję w wiecznej Adoracji,

aby uniwersalna harmonia została przywrócona na ziemię  i

aby tam wypełnił się najwyższy Boży Plan, którym jest absolutne uwielbienie Ojca 

-w idealnym hołdzie Mu należnym,

- ale którego nie dają Mu wszystkie stworzenia ludzkie.

 

W tym celu żyję Moim Sakramentalnym Życiem .

 

Aby zwrócić mi nieskończoną Miłość, którą mam do ludzkich stworzeń,

Chcę, żebyś Mnie odwiedzała trzydzieści trzy razy dziennie,

aby uhonorować lata, które moje Człowieczeństwo przeżyło na ziemi dla ciebie i dla wszystkich ludzi.

 

Dołącz do mojego Sakramentu Miłości ,

zawsze pamiętając o moich intencjach

- przebłaganie,

-naprawienie,

- uwielbienie i

- samounicestwienie.

 

Zrobisz te trzydzieści trzy wizyty

-w każdym momencie,

-codziennie i

- gdzie będziesz.

Przyjmę je tak, jakby zostały uczynione w mojej Sakramentalnej Obecności.

 

„ Każdego ranka twoja pierwsza myśl będzie dla Mnie , więźnia miłości.

 

Wtedy spełnisz swoje pierwsze miłosne życzenie. To będzie nasze pierwsze intymne spotkanie.

Zapytamy się wzajemnie, jak spędziliśmy noc.

Wtedy będziemy się nawzajem zachęcać do Miłości.

 

Twoją ostatnią myślą i uczuciem każdego wieczoru będzie otrzymanie mojego Błogosławieństwa,

abyś mogła odpoczywać we Mnie, ze Mną i dla Mnie.

 

Przyjmiesz ten ostatni pocałunek miłości z obietnicą zjednoczenia się ze mną w Najświętszym Sakramencie.

Zrobisz inne wizyty najlepiej, jak potrafisz, w zależności od okazji, koncentrując się całkowicie na mojej Miłości”.

 

Gdy Jezus przemawiał w ten sposób, poczułam, jak Jego łaska wlewa się do mojego serca, jakby chciał mnie pochłonąć w swojej Miłości.

Moja myśl została zdezorientowana i utonęła w ogromnym Świetle Miłości.

 

To mnie ośmieliło i modliłam się do Niego w następujący sposób:

Mój dobry Profesorze, błagam Cię, abyś zawsze był blisko mnie, abym pod Twoim kierownictwem była zawsze gotowa do czynienia dobra.

Dowód został mi dany,

-że wszystko mogę z Tobą zrobić dobrze i

-że bez Ciebie wszystko zrobię źle.

 

I jeszcze czulej Jezus dodał :

Spróbuję cię usatysfakcjonować w tej kwestii, tak jak w wielu innych. Chcę tylko twojej dobrej woli.

Udzielę ci obfitej pomocy, której ode mnie oczekujesz.”

 

Oh! jak łagodny był ze mną, mój dobry Jezus. Nigdy nie złamał swoich obietnic.

Prawdę mówiąc, muszę przyznać, że zawsze robił więcej, niż mi obiecał. A mnie udawało mi się potem Go zadowolić.

Zajmując się tym,

Usunąłam z serca wszelkie wątpliwości i  zakłopotanie,

nawet jeśli powiedziano mi, że to, co się we mnie dzieje, było tylko wymyśloną ucieczką od życia.

 

Podczas dni, które spędziłam bez Jezusa, nie mogłam nawet pomyśleć o dobrej sprawie. Nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa w duchu miłosierdzia.

Nie czułem do nikogo dobrych uczuć.

 

Gdy Jezus był blisko mnie , przemówił do mnie i pozwolił mi się z Nim zobaczyć.

I zrozumiałam, że gdy trafił do duszy w  niezwykły sposób,

nie miał innej intencji jak tę, aby przygotować tę duszę na przyjęcie nowych i cięższych  krzyży.

 

Jego strategią jest przyciąganie duszy łaską, aby przywiązała się do Jego Miłości.

Jego celem jest, aby dusza już się Mu więcej nie sprzeciwiała.

 

Pewnego dnia po Komunii świętej poczułam się przywiązana do Niego jakby złotymi sznurami. Przedstawiał mi kochające słowa, takie jak: „Czy naprawdę chcesz robić to, czego chcę?

 

Gdybym poprosił Cię o poświęcenie swojego życia,

-Czy zechciałabyś, z miłości do mnie, zrobić to z pomocą mojej łaski? Wiedz, że jeśli jesteś gotowa zrobić, co chcę, to

-z mojej strony, -zrobię, co ty zechcesz.

 

A ja mu odpowiedziałam: „Moja Miłości i Moje Wszystko, czy jest możliwe, że dasz mi coś piękniejszego, bardziej świętego, godniejszego uwielbienia niż Ty sam? Poza tym, dlaczego pytasz mnie, czy jestem gotowa zrobić to, czego chcesz?

 

Dawno temu oddałam ci moją wolę:

- jest nabyta przez Ciebie,

-nawet jeśli twoim pragnieniem byłoby rozerwanie mnie na strzępy. Tak, chętnie to zrobię, jeśli chcesz.

Oddałam się Tobie, Święty Oblubieńcze. Czyń we mnie i ze mną to, co ci się podoba.

Czyń ze mną, co chcesz, ale zawsze dawaj mi nowe łaski, bo sama nic nie mogę zrobić bez Ciebie.

 

Jezus powiedział do mnie :

Czy naprawdę jesteś gotowa zrobić wszystko, o co cię proszę?"

Na to pytanie, które zadał mi po raz drugi, poczułam się przytłoczona i zdruzgotana.

I powiedziałem mu:

Mój zawsze kochany Jezu, w mojej nicości wciąż boję się i chwieję.

Wydaje się, że mi nie ufasz, podczas gdy ja ci całkowicie ufam. Czuję, że moja dusza jest gotowa przezwyciężyć każdą próbę, której chciałbyś mnie poddać”.

Jezus  kontynuował :

"Bardzo dobrze! Chcę oczyścić twoją duszę z wszelkich defektów, które mogłyby przeszkodzić w mojej Miłości w  tobie.

Chcę wiedzieć, czy naprawdę jesteś mi wierna, wystarczająco, by być całą moją. I abyś udowodniła mi, że wszystko, co mi powiedziałeaś, jest prawdą,

Wystawię cię na próbę w bardzo zaciętej walce. Nie masz się czego obawiać i nie doznasz krzywdy.

Będę twoim ramieniem i siłą i będę walczył u twego boku.

 

Bitwa jest gotowa. Wrogowie kryją się w ciemności, gotowi stoczyć krwawą bitwę.

Dam im wolność,

-by cię zaatakowali

- dręczyli cię,

kusili cię pod każdym względem,

aby kiedy zostaniesz zwolniona,

dzięki broni swoich cnót, którymi będziesz wymachiwała przeciw ich pokusom, będziesz mogła na  zawsze nad nimi triumfować.

 

Wtedy znajdziesz się w posiadaniu większych cnót.

 

I nie tylko wzbogacę twoją duszę o nowe zasługi i dary.

Tobie też się oddam.

Z tego powodu nabierz odwagi,

Bo po twoim zwycięstwie uczynię w tobie ciągłe i stałe miejsce Mojego zamieszkania.

Będziemy wtedy zjednoczeni na zawsze.

 

To prawda, że ​​cię poddam

- bardzo ciężkiej próbie,

- szalejącej i krwawej bitwie,

bo demony nie dadzą ci spokoju ani rozejmu w dzień ani w nocy.

 

Moja Wola sprawi, że całkowicie Mnie pokochasz.

Nie ma innego sposobu, innej drogi do zwycięstwa.

Później zostaniesz dobrze wynagrodzona.

 

Nie potrafię opisać mojego strachu i przerażenia

słysząc, jak mój dobry Jezus przepowiadał mi tę zaciekłą walkę z demonami.

 

Poczułam, jak krew zamarza mi w żyłach, a włosy stają dęba.

Moja wyobraźnia była wypełniona ciemnymi duchami, które chciały zjeść mnie żywcem. Już czułam się otoczona ze wszystkich stron przez piekielne duchy.

 

W tym stanie agonii zwróciłam się do Jezusa i powiedziałem:

Mój Panie, zmiłuj się nade mną, proszę.

Nie zostawiaj mnie samej z tak zniechęconą duszą. Czy nie widzisz, że demony nakłaniają mnie do nienawiści. Nie zostawią mnie w spokoju, aż zetrą mnie na proch.

Jak mogę się im oprzeć, jeśli mnie zostawisz?

Znasz moją oziębłość, moją kapryśną duszę i moją niestałość.

Jestem taka zła, że bez Ciebie nie mogę zrobić nic poza krzywdą.

 

Moja Dobroci, daj mi przynajmniej wiele nowych łask, abym Cię więcej nie obraziła.

Czy nie jesteś świadomy cierpień, które dręczą moją duszę?

Sama myśl, że możesz mnie zostawić w tej diabolicznej gehennie, przeraża mnie.

Kto da mi siłę do takiej walki?

Do kogo mam zwrócić się z błaganiami o praktyczne wskazówki, jak zatriumfować nad wrogiem?

 

W każdym razie błogosławię twoją Świętą Wolę .

Wzmocniona Twoimi Słowami  i

natchniona tymi, które moja Najświętsza Matka powiedziała do Archanioła Gabriela, mówię Ci z całej siły  serca: Oto ja twoja służebnica.

 

Jezus  odpowiedział mi :

Nie  bój się.

-Wiedz,

że nigdy nie pozwolę, aby demony kusiły cię ponad twoje możliwości.

-Wiedz,

że nigdy nie pozwolę zginąć duszy walczącej z demonami.

W rzeczywistości,

najpierw oceniam siłę  duszy,

daję mu moją obecną łaskę  ,

potem prowadzę ją do  bitwy.

Jeśli dusza od czasu do  czasu upada,

nie dzieje się tak dlatego, że odmawiam jej łaski, o którą zabiega jego  nieustanne modlitwy,

ale dlatego, że nie pozostała ze  mną zjednoczona.

 

Kiedy tak się dzieje, dusza musi błagać,

być bardziej wrażliwa na moją Miłość,

- od której jest oderwana.

Nie zdaje sobie sprawy, że ja sam mogę napełnić serce człowieka przeobficie.

 

Kiedy dusza jest wypełniona własnym rozumem,

zbacza z pewnej ścieżki  posłuszeństwa,

lekkomyślnie wierząc,

że jego własny osąd jest dokładniejszy i bardziej zrównoważony niż mój. Nic dziwnego, że wtedy upada.

 

Dlatego nalegam, aby przede wszystkim

ciągle się modlić ,

- nawet jeśli może to oznaczać cierpienie aż do śmierci.

 

Jednak nie zaniedbuj modlitw, które zwykle ofiarowujesz. Kiedy czujesz się szczególnie zagrożona,

wzywaj Mnie ufną modlitwą i bądź pewna, że ci pomogę .

 

Chcę,

-abyś otworzyła swoje serce przed spowiednikiem i

- abyś dała mu poznać wszystko, co się w tobie dzieje, a także wszystko, co musi się wydarzyć w przyszłości, niczego nie pomijając.

 

Rób, co ci powie, bez zwłoki.

Pamiętaj, że będziesz otoczona przez gęstą ciemność – tak gęstą jak ciemność doświadczana przez ślepca.

Twoje posłuszeństwo wskazaniom spowiednika będzie

przyjazną ręką, która cię  poprowadzi,

oczami, które jak światło i wiatr rozproszą  ciemność.

 

Wejdź do bitwy bez lęku. Armia wroga jest świadoma

siły  i

 odwagi _

swego przeciwnika.

Jeśli zmierzysz się z wrogiem bez strachu,

będziesz w stanie wytrzymać najbardziej brutalne bitwy.

 

Przestraszone i przerażone,

demony wtedy próbują  uciec,

ale nie są w stanie, ponieważ są zmuszeni przez moją Wolę do zniesienia wielkiej i haniebnej  porażki.

Bądź odważną. Jeśli będziesz mi wierna, obsypię cię mocą i obfitymi łaskami, aby zatriumfować nad nimi”.

 

Kto może opisać zmianę, która we mnie zaszła? Oh! jaki horror mnie ogarnął!

 

Miłość do mojego ukochanego Jezusa , którą przed chwilą czułam tak silną, nagle przerodziła się w zaciekłą nienawiść, zadając mi nieopisany ból .

 

Moja dusza była udręczona myślą, że ten Bóg, który był dla mnie tak łaskawy, był teraz znienawidzony, jak gdyby był nieprzejednanym wrogiem.

 

Nie mogłam patrzeć na jego wizerunek, bo czułam straszną wściekłość.

Niemożność trzymania w dłoniach paciorków różańca i całowania ich rozdzierała mnie na kawałki. Taki opór we mnie sprawiał, że drżałam od stóp do głowy. Oh! mój Boże, co za tortura!

Wierzę, że gdyby w piekle nie było cierpienia, to cierpienie niekochania Boga stanowiłoby piekło. Więc piekło było, jest i będzie straszne!

 

Czasami demony umieszczały przede mną wszystkie łaski, którymi Bóg mnie obdarzył, sprawiając, że wydawały mi się tylko czystymi wymysłami mojej wyobraźni .

 

I nalegali, żebym żyła swobodniej i wygodniej. Podczas gdy dawniej łaski wydawały mi się prawdziwe,

demony teraz skarciły mnie mówiąc: Czy widzisz jak niczym jest wielkie dobro, którego pragnął dla  ciebie Jezus?

Zobacz, jak zostałaś nagrodzona za udzielenie odpowiedzi na Jego łaski! Zostawił cię w naszych rękach, tak jak na to zasługujesz.

Teraz jesteś nasza, całkowicie nasza. Dla ciebie to już koniec! Stałaś się naszą zabawką!

Nie ma już nadziei, że nadal cię kocha.

 

Gdy trzymałam w rękach święty obraz, zostałam przez oburzenie i rozpacz zmuszona do rozerwania go na strzępy. 

Zrobiwszy to, płakałam płonącymi łzami i całowałam rozdarte kawałki.

Gdyby ktoś zapytał mnie, jak to się stało, powiedziałabym

że nie wiedziałam  i

że zostałam do tego zmuszona. Jestem teraz  przekonana,

-że akt rozerwania obrazka pochodził od demona z niekontrolowaną siłą,

-że moje pocałunki były efektem działającej we mnie łaski.

 

Zaraz potem, zastanawiając się nad tym, co się ze mną dzieje, poczułam, jak moja dusza jest torturowana żalem. 

Widząc, co zrobiły, demony uwierzyły, że zwyciężyły, i radowały się.

 

Wyśmiewali mnie i krzykiem i piekielnym odgłosem mówili do mnie:

Zobacz, jak stałaś się nasza!

Pozostało nam tylko zabrać twoje ciało i duszę do piekła i to właśnie zamierzamy wkrótce zrobić.

 

Ale demony nie mogły zajrzeć do wnętrza mojej duszy. Tam zawsze byłam złączona z Jezusem ,

-dla którego miałam wciąż ocean dobrych pragnień i

-dla którego płakałam i całowałam kawałki obrazu bez końca. Wpadli w złość, gdy zobaczyli, jak modlę się i padam na ziemię.

 

Od czasu do czasu szarpali mnie za sukienkę lub przesuwali krzesło, na którym się opierałam. Czasami tak mnie przerażały

-że zapomniałam się pomodlić i

-że zacząłam wierzyć, że mogę się od nich uwolnić. Takie rzeczy często zdarzały się w nocy, kiedy leżałam w łóżku.

Aby zasnąć, modliłam się w myślach.

Ale kiedy to zauważyli, molestowali mnie, ciągnąc za prześcieradła i poduszki.

 

Więc nie mogąc zamknąć oczu do snu, leżę rozbudzona jak osoba, która wie,

-że wróg, który przysiągł odebrać mi życie, jest blisko,

-czekając na odpowiedni moment, by zadać śmiertelny cios.

Musiałam mieć otwarte oczy, żebym mogła się oprzeć, kiedy przyszli zabrać mnie do piekła.

 

W tym stanie ducha włosy stanęły mi dęba jak igły, całe moje ciało pokrył zimny pot.

-co zamroziło moją krew i

- ból przeniknął mnie do szpiku kości.

Moje przepełnione strachem nerwy zaczęły drżeć.

 

Na przykład przechodząc w pobliżu studni,

Poczułam silną potrzebę rzucenia się do niej, aby zakończyć swoje życie.

 

Świadomy umiejętności demonów,

Uciekłam, unikając jakiejkolwiek okazji, by mnie zaatakowali.

 

Niemniej jednak ciągle słyszałam diabelskie odzywki, takie jak:

- „Nie ma sensu żyć po popełnieniu tylu grzechów.

Twój Bóg cię opuścił, ponieważ byłaś mu niewierna”.

 

Demony chciały mnie przekonać, że popełniłam wiele nikczemnych zbrodni , których nigdy wcześniej nie popełniłam, i dlatego nie ma sensu mieć nadziei na miłosierdzie Boże.

 

W głębi mej istoty usłyszałam:

Jak możesz żyć tak wrogo nastawiona do Boga, tak chłodna wobec Niego? Czy znasz tego Boga, którego tak torturowałaś, bluźniłaś i nienawidziłaś? 

Ośmieliłaś się obrazić tego wielkiego Boga, który otacza cię ze wszystkich stron? I nie zapominaj, że obraziłeś go na jego własnych oczach.

Teraz, kiedy Go straciłaś, kto da ci trochę spokoju?

 

Słysząc te pomówienia, poczułam się tak przygnębiona, że czułam się na granicy śmierci.

 

Zaczęłam płakać i modliłam się najlepiej jak potrafiłam.

Aby zwiększyć mój strach,

- demony ściskały mnie z niezwykłymi udrękami,

-walcząc o każdą część mojego ciała,

-penetrując moje ciało ostrymi igłami, oraz

dławiły mnie w gardło, żebym myślała, że umieram.

 

Pewnego razu, gdy padałam na twarz i modliłam się do dobrego Jezusa, aby zechciał

- zlitować się nade mną i

aby podtrzymał mnie nowymi łaskami,

bym mogła oprzeć się diabolicznym prowokacjom,

Poczułam, że ziemia otwiera się pod moimi stopami, a czerwone płomienie wynurzają się z ziemi i otaczają mnie.

 

A gdy te płomienie cofnęły się,

demony podjęły gwałtowną próbę wciągnięcia mnie w głąb.

 

Po tym doświadczeniu, jak po wielu innych, w których czułam, że jestem bliska śmierci,

mój najmiłosierniejszy Jezus przyszedł, aby mnie ożywić i przywrócić mi siły.

 

Po ożywieniu mnie

dał mi do zrozumienia, że ​​we wszystkim, co mi się przydarzyło, nie było obrazy, ponieważ

-moja wola czuła odrazę i

-że myśl o choćby cieniu grzechu dodawała mi cierpienia.

 

Zachęcał mnie, abym nie miała do czynienia z diabłem, który jest dzikim i kłamliwym duchem.

On mi mówi:

Miej cierpliwość, że nadal cierpisz z powodu tych wszystkich niedogodności.

Ponieważ w końcu będziesz miała całkowity spokój”.

 

Więc zniknął, zostawiając mnie samą i zamieszkałą przez nowego ducha.

Od czasu do czasu Jezus przychodził do mnie z pocieszającymi słowami, zwłaszcza gdy

-Kusiło mnie, aby zakończyć życie lub

-narażona byłam na nowe i nagłe diaboliczne męki.

 

Przy tych okazjach wydawał mi się promienny i odświętny.

Emitował nadprzyrodzone promienie Światła, a wyraz twarzy, który przybierał, byłby niemożliwy do opisania przez kogoś, kto nigdy nie miał pełnej zdolności do zrozumienia tych rzeczy.

 

Później znalazłam się zaangażowana w nową bitwę, w której wypełniona

wątpliwościami, popadłam w głęboki stan smutku i niepokoju. 

Chcę tutaj powiedzieć o tym, że kuszenie demonów jeszcze wciąż trwało:

 

-Znaleziono różne powody, aby uniemożliwić mi przyjęcie sakramentu.

Udało im się przekonać mnie, że po tylu grzechach i nienawiści do Boga, byłoby bezczelnością zbliżyć się do Sakramentu i przyjąć sakrament Boga.

- Udało im się również przekonać mnie, że jeśli przyjmę Komunię, Jezus nie przyjdzie, a zamiast tego przyjdzie bardzo zły demon z wieloma gwałtownymi mękami, aby spowodować moją wieczną śmierć.

 

To prawda , że po Komunii świętej doznałam nieopisanych i śmiertelnych cierpień. Zostałem doprowadzony do stanu bezruchu.

 

Ale natychmiast wyzdrowiałam

-kiedy wzywałam imienia Jezusa lub

-kiedy przypomniałam sobie, że posłuszeństwo wymagało, abym nie pozostawała w tym stanie.

 

Czasami prosiłam spowiednika o pozwolenie na powstrzymanie się od Komunii, aby nie doświadczyć tej agonii śmierci,

ale poprosił mnie, abym mimo wszystko przyjąła sakrament.

 

Jednak kilka razy wstrzymałam się, przewidując wojnę, którą demony wywołają przeciwko mnie. 

Innym razem przyjmowałam Komunię świętą bez przygotowania lub podziękowania, aby nie cierpieć zbytnio.

 

Wieczorami, kiedy modliłam się lub medytowałam, demony przerażały mnie i uniemożliwiały mi modlitwę,

-najpierw wyłączając lampę,

-następnie wydając ogłuszające odgłosy lub

skargi, które brzmiały jak skargi umierających ludzi.

 

Nie da się powiedzieć wszystkiego, co te piekielne ogary mi zrobiły

-siejąc we mnie przerażenie lub

- uniemożliwiając mi dobre duchowe uczynki.

Przeżywałam tę okrutną mękę przez trzy lata , z wyjątkiem około tygodnia odroczenia, kiedy ataki były mieszane.

 Każdemu, kto nie został powołany przez Boga do takich bitew, będzie prawdopodobnie trudno uwierzyć, że mogłam przeżywać takie próby.

 Zasugerował mi Pan Jezus:

- Ignorować ​​ich, czyli złe duchy

- rzucić im wyzwanie, jakby były mrówkami,

- sprowadzić ich do najmniejszego upokorzenia. Doradzał mi też

- głęboko medytować o Bogu w modlitwie i kontemplacji,

- medytować w szczególności nad Świętymi Ranami Naszego Pana, oraz

zjednoczyć mojego ducha z Jezusem, który cierpiał w swoim człowieczeństwie, aby odkupić człowieka od utraty łaski,

podnieść go do życia nadprzyrodzonego i

przekazać mu ducha „Jezusa triumfującego”, to znaczy Jezusa, który zatriumfował nad światem .

 

Prawdę mówiąc, jak tylko zacząłam praktykować te nauki Jezusa,

-Czułam tyle siły i odwagi, że

- w ciągu kilku dni cały strach zniknął.

 

Kiedy demony krzyczały, powiedziałam im z wyrzutem:

To jasne, że wy nędzni łajdacy nie macie innego sposobu na zajęcie czasu, jak tylko zaspokojenie zamiłowania do bzdur.

Idź dalej, a kiedy się zmęczysz, przestań. Tymczasem ja, maleńkie stworzenie, mam inne rzeczy do zrobienia.

 

Za pomocą modlitwy:

Chcę udać się do świętego Domu  Jezusa,

aby móc Go bardziej kochać i cierpieć”.

 

Na takie uwagi rozwścieczone demony robiły jeszcze większy hałas. Podeszli do mnie z ostentacją i niesamowitą przemocą. 

Podczas gdy udawali, że mnie podnoszą, by zaprowadzić mnie gdzie indziej,

ich piekielne usta wydzielały okropny, duszący smród, który całkowicie mnie otulił.

Próbowałam to wszystko powstrzymać z odwagą i energią, mówiąc im:

Kłamcy, jakimi jesteście, udajecie, że macie moc, by mnie tu sprowadzić, ale gdyby to była prawda, zrobilibyście to za pierwszym razem.

Kłamiesz tylko.

 Śpiewasz swój refren, z wściekłości i złości, podczas gdy

Wykorzystuję twoje męki, aby uzyskać nawrócenie wielu grzeszników.

Zgodziłam się cierpieć na prośbę mojego dobrego Jezusa.

Czynię to dla zbawienia dusz przez zjednoczenie mojej woli z jego wolą.”

 

Podążając za tymi słowami, wyły i warczały jak przykute psy próbujące złapać złodzieja.

 

Z wielkim spokojem – bardziej niż wcześniej – powiedziałam:

Nie masz nic innego do roboty?

Całkowicie przegapiłeś swój znak i dusza została ci zabrana i wróciła w ramiona mojego dobrego Jezusa. 

Teraz masz dobry powód do rozpaczy.

 

Jeśli demony syczały, śmiałam się z nich mówiąc:

Wy biedni nieszczęśnicy, widząc, że nie czujecie się dobrze, uwolnię was od choroby”.

 

I padłam na twarz i modliłam się o nawrócenie najbardziej zatwardziałych grzeszników, czyniąc akty miłości mojemu miłosiernemu Jezusowi o nawrócenie grzesznych dusz .

 

Widząc to, starali się wszelkimi sposobami powstrzymać mnie od modlitwy.

Następnie ofiarowałem to nowe cierpienie jako zadośćuczynienie za zniewagi nieustannie popełniane przeciwko Bogu. Powiedziałem ironicznie:

Podła istoto, czy nie wstydzisz się pochylić tak nisko, aby spróbować przestraszyć czystą nicość, którą jestem ?

 

Czy nie zachowujesz się jak głupia i śmieszna istota?

Zagryzając więc wargi, przeklinali i wykrzykiwali inwektywy przeciwko mnie, próbując sprawić, bym przeklinała i nienawidziła dobrego Pana.

 

Czując niewypowiedziany ból, słysząc, jak bluźnią Świętemu Imieniu Boga, rozmyślałam o dobroci Pana, który zasługuje na całkowitą miłość

od racjonalnych istot.

 

Następnie

Przemieniłam w modlitwę gorzkie cierpienie, które wywołały we mnie demony,

ofiarowałam je Bogu jako zadośćuczynienie za bluźnierstwa popełnione przeciwko niemu przez tych, którzy pamiętają o nim tylko przez  przysięgi.

 

Powiedziałam z zapałem:

Przyjmij moje akty miłości i wdzięczności jako rekompensatę za brak miłości i wdzięczności ze strony grzeszników”.

 

Aby przeciwstawić się rozpaczy, powiedziałam im:

Nie martwię się o to, co mnie czeka w przyszłości, czy pójdę do nieba czy do piekła.

Chcę tylko kochać Dobrego Boga i sprawić, by inni Go pokochali. Czas teraźniejszy jest mi dany,

- nie żyć w przyszłości,

-ale żyć w zgodzie z Bogiem i

- aby był zawsze bardziej przychylny dla mnie, stworzonej przez Jego Dobroć i Jego Miłość.

Pozostawiam sprawę Nieba i Piekła w Jego Ręce.

 

Moją jedyną troską jest kochać i sprawić, by mój Bóg był kochany . Da mi to, czego chce: z góry przyjmuję wszystko dla jego  chwały.

 

Powiedziałam im też:

Wiedz, że tej doktryny naucza mnie mój dobry Nauczyciel, Jezus Chrystus.

Nauczył mnie, że najskuteczniejszym sposobem na zdobycie Raju jest:

- robić wszystko, aby nigdy celowo go nie urazić, nawet kosztem życia,

- nie bać się popełnienia zła, gdy nie ma w sobie chęci do zła.

 

To wasza taktyka, nędzne piekielne duchy,

-próbować zniechęcić naiwnych ludzi

-tworząc w nich wątpliwości i lęki,

nie po to, by bardziej kochali Boga, ale by doprowadzić ich do całkowitej rozpaczy.

 

Wiedz, że nie zamierzam zastanawiać się, czy zrobiłam źle. Moim zamiarem jest zawsze bardziej kochać Boga .

Wystarczy, że mam taką intencję, nawet jeśli czasem obrażam Boga. 

Uwolniona od wszelkiego strachu, moja dusza czuje się swobodnie, by włóczyć się po niebiosach w poszukiwaniu mojego jedynego Dobra.

 

Kto mógłby opisać gniew demonów, gdy zobaczyli, że ich manewry zmieniły się w ich zmieszanie.

Mieli nadzieję na zyski, ale zanotowali straty.

Z drugiej strony, w wyniku ich pokus i sideł, moja dusza zdawała się nabierać żarliwszej miłości do Boga i bliźniego.

 

Kiedy demony mnie biły i upokarzały,

-Postąpiłam zgodnie z naukami natchnionymi we mnie przez Jezusa i

- Podziękowałam mu, ofiarowując wszystko jako zadośćuczynienie za przewinienia popełniane nieustannie w świecie.

 

Często demony próbowały zmusić mnie do samobójstwa.

I powiedziałam im: „Ani ty, ani ja nie mamy prawa niszczyć naszego życia. Możesz mnie dręczyć, ale efekt jest taki, że zyskuję więcej łaski.

 

Nie masz mocy, by odebrać mi życie. I aby przeciwstawić się twojej szaleńczej złośliwości,

-Zawsze chcę żyć w Bogu, kochać Go bardziej, być dla Niego użytecznym i

- pamiętać o moim bliźnim, ofiarowując za niego wszystko, co sprawiasz, że cierpię.”

 

W końcu zrozumieli

-że nie było dla nich nadziei, że dostaną ode mnie to, czego chcą i

że przez swoje nękanie tracili wiele dusz.

 

Więc zatrzymali się na długie okresy,

Zamierzali zrobić to ponownie, kiedy najmniej się tego będę spodziewała.

 

Przyjmuję rolę ofiary.

Opowiem wam teraz o nowym życiu w cierpieniu, które do mnie przyszło.

Widząc moje słabe zdrowie, moja rodzina wysłała mnie na wieś, abym odzyskała siły.

Ale Bóg kontynuował swoje działanie we mnie, wzywając mnie do nowego stanu życia.

Pewnego dnia na wsi demony chciały dokonać ostatniego ataku. Było mi tak ciężko, że prawie zemdlałam. 

Pod wieczór właściwie straciłam przytomność i zostałam doprowadzona do stanu agonalnego.

 

Wtedy zobaczyłam Jezusa otoczonego niezliczonymi wrogami.

-Niektórzy mocno go bili,

- inni policzkowali go rękami a

- inni wbijali mu ciernie w Głowę.

-Byli tacy, którzy zwichnęli mu nogi i ręce,

- prawie rozrywając go na kawałki.

Następnie włożyli go posiniaczonego w ramiona Najświętszej Maryi Panny.

 

Jak to się stało, Dziewica Matka, z daleka

- zasmucona i we łzach,

- zaprosiła mnie do siebie mówiąc:

 

Widzisz, moje dziecko, co oni zrobili Mojemu Synowi!

Pomyśl trochę o tym, jak człowiek traktuje Boga, swojego Stwórcę i największego Dobroczyńcę.

Człowiek ten nie daje Mojemu Synowi odpocznienia ani wytchnienia i przyprowadza go do Mnie złamanego.

 

Podczas wizji

Próbowałam rzucić okiem na umierającego Jezusa i

Widziałam jego zakrwawione ciało, pełne ran, całe pocięte i pozostawione na śmierć. Nie chciałam, żeby tak cierpiał.

Czułam dla niego tak wielkie współczucie, że

- gdyby mi pozwolono,

Umarłabym za niego tysiąc razy i

Cierpiałabym tak samo surową mękę jak On.

 

Po takim widoku

-wstydziłam się moich małych cierpień spowodowanych przez demony,

-w porównaniu do tych, które znosił Jezus dla zbawienia ludzi.

Wtedy Jezus rzekł do mnie: „ Czy widziałaś wielkie zniewagi popełniane wobec Mnie przez tych, którzy kroczą ścieżką nieprawości?

 

Wiele, nieświadomie,

- mając skłonność do zła i,

- z otchłani w otchłań, wpadają w piekielny chaos.

 

Chodź ze Mną i ofiaruj siebie. Przyjdź przed Boską Sprawiedliwość

- jako ofiara zadośćuczynienia za liczne naruszenia popełnione wobec tego Sprawiedliwości,

- aby mój Ojciec Niebieski chciał nawrócić grzeszników, którzy z zamkniętymi oczami piją z trującego źródła zła.

 

Wiedz jednak , że przed tobą otwiera się podwójne pole :

-przyjąć jeszcze jedno cierpienie

inne o mniej dotkliwym natężeniu.

 

Jeśli odmówisz, to pierwsze , nie będziesz mogła uczestniczyć w łaskach większych, o które dzielnie walczyłeś.

Ale jeśli zaakceptujesz , wiedz,

-że nie zostawię cię samą w tej operacji, lecz

-że wejdę w ciebie, aby wspólnie z tobą znieść wszystkie zniewagi, które ludzie dopuścili się przeciwko mnie.

 

Jest to bardzo szczególna łaska, która jest dawana tylko nielicznym.

Ponieważ większość nie jest gotowa wejść do wszechświata cierpienia.

 

Po drugie ,

- jest to łaska, którą ci obiecałem,

wyniesienia cię do chwały proporcjonalnej do cierpień, które ci oferuję.

 

Po trzecie ,

Udzielę ci pomocy, przewodnictwa i pociechy mojej Najświętszej Matki,

której dany jest przywilej udzielenia ci wszelkich łask,

nawet łaski największej - w zakresie Twojej  współpracy z Nią.

 

Powierzył mnie więc Jezus swojej Najświętszej Matce, która z radością zgodziła się mnie zaakceptować. 

Z wdzięcznością,

- ofiarowałam się Jezusowi i Najświętszej Maryi Pannie,

-gotowa do poddania się temu, czego ode mnie chcą i będą chcieć.

 

Kiedy dokonałam tego aktu oddania się całkowicie dla Boga,

gdzie moja wola była zgodna z wolą Jezusa,

Znalazłam się w straszliwych bólach zagłady, których nigdy wcześniej nie doświadczyłam.

Widziałam siebie jako nędzne ludzkie stworzenie,

jak robak, który nie wie nic poza czołganiem się po ziemi. Z tego powodu zwróciłem się do Boga i powiedziałem Mu:

Pomóż mi, mój dobry Jezu.

Twoja Wszechmoc we mnie i poza mną jest tak ciężka, że ​​całkowicie mnie miażdży.

Widzę, że jeśli mnie nie zmienisz, skończę jako unicestwiona w mojej nicości. Daj mi ból, przyjmuję to.

Proszę jednak, daj mi więcej siły, ponieważ w tym stanie czuję, że umrę.”

 

Od tego dnia miałam więcej łask i pomocy.

Wizyty Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny przeplatały się prawie bez przerwy, zwłaszcza gdy byłem atakowana przez demony.

Ponieważ im bardziej byłam gotowa cierpieć, tym bardziej byli na mnie źli.

 

Cierpienie zadawane mi przez demony było nie do opisania. Wydają mi się teraz jak cienie,

-w porównaniu z cierpieniem przyjętym przez Jezusa, którego intencją było

-pokutować i cierpieć największe katusze,

- aby zadośćuczynić za bardzo wielkie i bardzo liczne wykroczenia popełnione przez ludzi przeciwko Bogu.

Ale ja, która wierzę w Boga,

który podnosi mnie, która czasem upada,

- która czasem jest przygnębiona, czasem pocieszona,

Jestem gotów cierpieć dla Jego większej Chwały i dla dobra bliźniego, jak chce Bóg.

 

Po kilku dniach,

-gdy przyzwyczaiłam się do bycia ofiarą, i

po kilku zaproszeniach Jezusa i Jego Najświętszej Matki znów poczułam się bliski omdlenia.

 

Wtedy Jezus podszedł do mnie i powiedział do mnie czule :

Moje dziecko, zobacz, jak ludzie, którzy mnie nie kochają, sprawiają, że cierpię.

W tych smutnych czasach ich duma jest tak wielka, że ​​zainfekowała nawet powietrze, którym oddychają.

Jego zapach rozprzestrzenił się wszędzie i dotarł do Tronu Ojca w Niebie. Jak możesz się domyślać, ten nieszczęsny stan zamknął dla nich bramy Nieba.

Nie mają już oczu, aby zobaczyć Prawdę, ponieważ grzech pychy

całkowicie zaciemnił ich mózgi  i

powoduje zepsucie ich  serc.

Widząc ich w ten sposób zagubionych, cierpię nieznośne cierpienie.

 

Oh! daj mi ulgę i zadośćuczynienie za tak wiele win popełnionych przeciwko mnie.

Czy nie chcesz zmniejszyć cierpienia, jakie wywołuje we mnie ta straszna korona cierniowa?”

  Po tych słowach poczułam dużo wstydu i współczucia,  

 Od razu odpowiedziałam :

 

Mój najsłodszy Jezu,

-jak jestem pełna zamieszania,

- przerażona widząc, jak tracisz krew, i

- słysząc, jak mówisz tak czule.

Zapomniałam prosić Cię o tę koronę, abym mogła ulżyć Twojemu cierpieniu.

Teraz, kiedy mi ją dajesz,

- Dziękuję Ci i

- Błagam, daj mi nowe łaski, aby potrafiła dobrze ją nieść.”

 

Wtedy Jezus zdjął swoją koronę  i …

-po zamontowaniu jej dobrze na mojej głowie  i

- zachęciwszy mnie do dobrego cierpienia, zniknął.

 

Kto mógłby opisać rozdzierające spazmy, które odczuwałam u ​​siebie.

Z każdym ruchem głowy bóle stawały się coraz większe. Poczułam, jak ciernie wbijają się w moje oczy, uszy, szyję i aż do ust, wywołując skurcze, tak że nie mogłem nic zjeść.

 

Przez dwa do trzech dni pozostawałam w tym stanie cierpienia. Wstrzymując się od jedzenia, zmniejszyłam bolesne skurcze.

Kiedy one ustąpiły i zacząłam jeść, aby się odżywić, mój Jezus natychmiast i delikatnie ujął moją głowę w Swoje dłonie i ścisnął.

 

Bóle zostały odnowione i bardziej intensywne niż wcześniej. Czasami całkowicie traciłam przytomność i mdlałam.

 

Od początku moja ofiara była podwojona

- przez moją troskę o moją chęć cierpienia dla mojego dobrego Jezusa i

- przez nieustanne zmartwienia mojej rodziny, która,

widząc mnie cierpiącą i widząc, że nie jest w stanie przywieźć mnie do jedzenia, pomyśleli, że nabawiłam się tej niedyspozycji, ponieważ nie chciałam już dłużej przebywać na wsi.

Każdą odmowę jedzenia przypisywali moim kaprysom, dążąc do szybkiego powrotu do miasta.

 

Moja natura zbuntowała się przeciwko temu podwójnemu cierpieniu.

Ale ponieważ moja rodzina nie była ważnym składnikiem mojego cierpienia,

-mój Pan ostrzegał mnie grożąc wycofaniem swojej łaski,

-jeślibym żywiła urazę do mojej rodziny.

 

Pewnego wieczoru siedziałam przy stole i cierpiałem tak, że nie mogłam otworzyć ust.

Moja rodzina najpierw delikatnie, potem z oburzeniem zażądała ode mnie posłuszeństwa i jedzenia.

Nie mogąc ich zadowolić, zacząłam płakać.

Aby nie być tak widzianym, wycofałam się do swojego pokoju, gdzie nadal płakałam.

Błagałam mojego Jezusa i Najświętszą Dziewicę, aby dali mi siłę do przetrwania tej gehenny.

W tym czasie osłabłam i całym sercem powiedziałam:

 

Mój dobry Panie,

-to dla mnie wielka udręka widzieć, jak moja rodzina jest tak zdenerwowana tym, co się ze mną dzieje, i

- z tak niesłusznego powodu.

Nie pozwól im mnie tak widzieć.

Wolę umrzeć, niż dać im znać, co się między nami dzieje.

To uczucie jest we mnie tak silne, że nie wiedząc naprawdę dlaczego, nie mogę powstrzymać się od ukrywania się, aby nikt nie mógł mnie zobaczyć w takim stanie.

 

Kiedy jestem zaskoczona i nie mam czasu na ukrycie bólu i łez, czuję się zdruzgotana i cała moja istota jakby topniała jak śnieg w ogniu.

Moje ciało doświadcza wtedy nienormalnego ciepła, które powoduje, że obficie się pocę, a następnie ogarniają mnie dreszcze z zimna.

 

O mój dobry Jezu, tylko Ty możesz zmienić ten stan rzeczy. Trzymaj mnie w ukryciu przed wzrokiem innych.

Daj mojej rodzinie do zrozumienia, że ​​odchodzę od nich tylko po to, aby się modlić. I bardzo bym chciała, o mój Boże,

niech to, co się ze mną dzieje, będzie wiadome tylko Tobie”.

 

Gdy uwalniałam się od brzemienia łzami, modlitwami i obietnicami, Jezus ukazał mi się otoczony niezliczonymi wrogami,

którzy wykrzykiwali na niego wszelkiego rodzaju obelgi.

Niektórzy go deptali, inni ciągnęli za włosy,

-jeszcze inni bluźnili mu z diabelskim sarkazmem.

 

Wydawało mi się, że mój ukochany Jezus chce uwolnić się od cuchnących stóp, które go gnębiły…

Rozglądał się, jakby szukał przyjaciela, który by go uwolnił. Zauważyłam, że nie ma nikogo, kto mógłby mu pomóc.

 

Zdając sobie sprawę z ogromnej zniewagi, jaką uczyniono Jezusowi, dużo płakałam. Chciałabym udać się do tych wściekłych wilków, żeby Go uwolnić. 

Ale zdałam sobie sprawę, że nie mogę i nie odważyłam się.

 

Tak więc z daleka żarliwie modliłam się do Jezusa, aby uczynił mnie godną cierpienia za Niego – przynajmniej częściowo.

Powiedziałam: „Och! Jezu, gdybym tylko mogła wziąć to brzemię, aby Ci ulżyć i uwolnić Cię od tych wrogów”.

 

Kiedy to mówiłam,

ci wściekli wrogowie, jakby usłyszeli moją modlitwę,

- rzucili się na mnie jak wściekłe psy:

bili mnie, ciągnęli za włosy i deptali po mnie. Poczułam radość w sobie,

kiedy zdałam sobie sprawę, że nawet z  daleka

 Udało mi się trochę ulżyć Jezusowi .

 

Widząc mnie szczęśliwą, wrogowie zniknęli.

Wtedy Jezus podszedł, aby mnie pocieszyć, nawet jeśli nie odważyłam się wypowiedzieć ani słowa. 

Przerwał ciszę i powiedział:

Moje dziecko, wszystko, co widziałaś, co mi zrobiono, jest niczym

w porównaniu do wielu przestępstw popełnianych przeciwko mnie przez ludzi. Ich ślepota sprawia, że ​​są pogrążeni w ziemskich rzeczach,

co czyni ich bezwzględnymi i okrutnymi dla Mnie i dla siebie.

 

Odrzucili każdą nadprzyrodzoną prawdę, całkowicie oddając się pogoni za złotem. To wrzuciło ich w błoto.

Popadli w całkowite zaniedbanie w odniesieniu do swojego życia wiecznego.

 

O moje dziecko,

- kto wzniesie groblę przeciwko tej potwornej fali niewdzięczności, która zawsze narasta w świecie fałszywych przyjemności?

-Kto się zmiłuje i wybawi mnie od tak wielu?

które sprawiają, że krwawię i żyję tonąc w smrodzie rzeczy

pryziemnych ?

 

Chodź ze Mną i módl się, opłakuj i czyń zadośćuczynienia za zniewagi, które popełnili przeciwko mojemu Ojcu.

Są ślepi, bez umysłu i serca,

Mają oczy tylko na rzeczy ziemskie.

Sprzeciwiają się Mnie i depczą moje liczne łaski, jakby były błotem.

Wszystko, co dla nich zrobiłem, kładą pod ich ziemskimi stopami.

 

"Oh! przynajmniej przeciwstawiasz się temu, co wiesz o świecie.

- Brzydź się i nienawidź wszystkiego, co do mnie nie należy.

-Zawsze pielęgnuj rzeczy z Nieba.

 

- Miej w sercu mój honor.

Dokonać zadośćuczynienia

za wiele zniewag popełnianych ciągle przeciwko Mnie.

Pomyśl o utracie wielu dusz.

 

Oh! nie zostawiaj Mnie samego z tyloma rozdzierającymi Serce rozczarowaniami.

Wiedz, że wszystko, co teraz cierpisz, jest niczym w porównaniu z tym, co będziesz cierpieć w przyszłości.

Czy nie powtarzałam ci kilka razy, że chcę od ciebie naśladowania mojego Życia? Zobacz, jak bardzo różnisz się ode mnie!

Więc nabierz odwagi i nie bój się, bo znajdziesz sposób, aby Mi pomóc."

 

Po tych słowach Jezusa, kiedy przyszłam do siebie,

Zauważyłam, że otaczali mnie członkowie rodziny, którzy płakali i byli zdenerwowani.

 

Myśleli, że umrę.

Pędzili mnie do miasta na badania do lekarzy. Nie potrafiłam im wyjaśnić, co się ze mną dzieje.

Dobrze widziałam,

-że moja rodzina była świadoma problemu fizycznego, którego doświadczam i

-że będę musiała poddać się badaniu lekarskiemu. Więc płakałem i poskarżyłam się Jezusowi mówiąc:

 

Ile razy, mój dobry Jezu, mówiłam Ci, że chcę cierpieć z Tobą, ale tylko w ukryciu!

To moja jedyna radość! Dlaczego mnie tego pozbawiasz?

Oh! kiedy będę miała pokój z moją rodziną? Ty sam, mój dobry Jezu, możesz to wszystko naprawić.

Proszę, niech nie muszaą się tak bardzo bać.

 

Czy nie widzisz, jacy oni są smutni?

Czy nie słyszysz, co mówią i zamierzają zrobić! Niektórzy myślą w ten sposób, niektórzy inaczej.

Niektórzy chcą, żebym spróbowała jednego lekarstwa, inni innego. Wszystkie oczy skierowane są na mnie.

Nigdy nie zostaję sama i to nie pozwala mi odnaleźć utraconego spokoju. Proszę, pomóż mi z tymi zmartwieniami – niektórymi gorszymi od innych – które mnie osłabiają”.

 

Na te słowa mój dobry Jezus powiedział do mnie łagodnie:

 

Moje dziecko, nie smuć się tym.

Jak martwy człowiek, spróbuj raczej oddać się w Moje Ramiona.

Podczas gdy twoje oczy są wpatrzone w to, co robią i mówią o tobie, nie mogę działać w tobie tak, jak bym chciał.

Nie ufasz mi?

czy nie doświadczyłaś mojej miłości do ciebie?

 

Z tego powodu chcę widzieć,

że zamykasz na to oczy,

- że pozostajesz w pokoju w moich ramionach i

że nie rozglądasz się, żeby sprawdzić, co się z tobą dzieje .

Marnujesz w ten sposób swój czas i ryzykujesz, że nie osiągniesz stanu życia, do którego zostałaś powołana.

 

Nie martw się o ludzi wokół ciebie. Zaakceptuj ich milczenie. Bądź wesoła i uległa we wszystkim.

 

Postępuj w taki sposób, aby

- twoje życie, twoje myśli, bicie serca,

-twoje oddechy i uczucia,

były ustawicznymi aktami zadośćuczynienia, aby przebłagać Boską Sprawiedliwość. Daj mi wszystko."

 

Kiedy Jezus mnie tego nauczył, zniknął.

Starałam się robić wszystko, co w mojej mocy, aby być poddaną Woli Bożej.

 

Czasem gorzko płakałam, bo moja rodzina

postawiła mnie w trudnych warunkach  i

zmusiła mnie do poddania się badaniom lekarskim  .

 

Uznali, że moja choroba to tylko kwestia nerwów.

Kazali mi chodzić, brać zimne kąpiele i ciągle się rozpraszać.

Zdecydowali też, że podczas mojego okresu adaptacji

nie zmieniliby mojego  otoczenia,

bo taka zmiana mogłaby raczej pogorszyć niż poprawić moją sytuację.

 

Od tego dnia między moją rodziną a mną trwała wojna zwodów i milczenia.

Ktoś starał się mnie powstrzymać od chodzenia do kościoła,

-inny odbierał mi wolność, będąc stale obecnym w domu,

-inny przekonywał mnie do zażywania leków i

-inni naciskali na mnie, żebym posłuchała rady lekarza, który nawet chciał, żebym była obserwowana w nocy.

 

Jednak łatwo było im zauważyć, że dzieje się ze mną coś, czego nie mogli zrozumieć.

Po długim czasie, nie mogąc już tego znieść, zebrałam się na odwagę i poskarżyłam się mojemu Panu:

 

Sytuacja doszła do tego stopnia, że ​​pozbawiają mnie rzeczy, które są mi szczególnie drogie. 

Jestem pozbawiona prawie wszystkiego, nawet sakramentów.

 

Kto by pomyślał, że osiągnę stan, w którym nie będę mogła:

- zbliżyć się do Ciebie w sakramentach lub

-po prostu Cię odwiedzić?

Kto wie, gdzie skończy się ten stan rzeczy?

O Jezu daj mi nową pomoc i swoją siłę. Inaczej moja natura pęknie.”

 

Następnie Jezus dał się ujrzeć i szybko wznowił :

Odwagi, moje dziecko. Przyszedłem ci pomóc. Dlaczego się boisz?

 

O Mnie też różnie mówiono. Niektórzy myśleli w ten sposób, inni inaczej.

Niektórzy uznali, że najświętsze rzeczy, które zrobiłem, są złe.

 

Zostałem nawet oskarżony o opętanie przez demona.

Inni patrzyli na mnie z niechęcią i nienawistnymi spojrzeniami. Szukali sposobów na odebranie mi życia.

Moja obecność dla wielu stała się nie do zniesienia.

 

Zostałem osądzony przez niegodziwców jako zły, a dla dobrych byłem pociechą.

Poza tym, czy nie chcesz stać się taki jak ja i nie pragniesz cierpieć, przynajmniej częściowo, cierpień, które znosiłem dla stworzeń?

A ja odpowiedziałam: „Obejmuję wszystko z miłości do Ciebie, mój Panie”.

 

Żyłam w ten sposób cierpiałam przez wiele lat – cierpienia zadawane,

- przez demony,

-przez stworzenia, i

- przez samego Jezusa, który przeznaczył mnie do dzielenia swoich cierpień.

 

Z czasem doszłam do punktu, w którym wstydziłam się samej siebie: rumieniłam się, gdy ktoś mnie zobaczył.

 

Poza tym, nawet kiedy byłem zdrowa,

- prosty fakt spotkania kogoś lub

rozmowa z innymi, w tym z rodziną, była dla mnie wielkim poświęceniem.

W tym stanie cierpienia, teraz bardziej niż kiedykolwiek,

Doświadczyłam niesamowitego zakłopotania i zmieszania.

 

Widząc, że leczenie przepisane przez pierwszego lekarza nie przyniosło efektu, moja rodzina skierowała mnie do innych lekarzy, którzy również nie byli w stanie poprawić mojego zdrowia.

Rozpłakując się, mówię do mojego ukochanego Jezusa:

Panie, czy nie widzisz, że moje cierpienia stają się bardziej widoczne nie tylko dla mojej rodziny, ale także dla wielu obcych, którzy teraz wiedzą o mojej sprawie?

 

Jestem zdezorientowana i czuję, że ci, którzy na mnie patrzą, wskazują na mnie,

-jakbym zrobiła coś haniebnego, lub

-jakby moja choroba była zaraźliwa.

 

Nie mogę wyrazić zmartwienia, jakie we mnie to powoduje.

Co się ze mną stało, że te okropne lęki wracały do ​​mnie raz za razem?

W rzeczywistości, jeśli przyjrzymy się im uważnie, zobaczymy, że są nieuzasadnione.

 

Tylko Ty, o Jezu, możesz mnie uwolnić od takiego rozgłosu i takich obaw.

 

Tylko Ty możesz pozwolić, aby moje cierpienia pozostały tajemnicą. Błagam Twoją dobroć, abyś mnie wysłuchał.

 

Na początku Nasz Pan udawał, że mnie nie słyszy. A mój ból się zwiększył.

Potem zlitował się nade mną i powiedział:

Przyjdź do mnie, moje dziecko, chcę cię pocieszyć. Ponieważ cierpisz, masz prawo rozpaczać.

 

Ale pamiętaj, jak bardzo Ja cierpiałem z miłości do Ciebie. W pewnym sensie ukryte były też moje cierpienia.

 

Niemniej jednak Wolą mojego Ojca było, abym cierpiał publicznie. Wobec tego stanąłem w obliczu wszelkiej pogardy, hańby i zamieszania, nawet obnażenia z szat:

Pojawiłem się nago przed bardzo dużym tłumem.

Czy możesz sobie wyobrazić większe zmieszanie niż to?

 

Moja natura również odczuwała tego rodzaju zamęt.

Ale mój Duch był skupiony na Woli mojego Ojca.

Ofiarowałem tę mękę jako rekompensatę za wiele nieprzyzwoitości,

- popełnionych bez mrugnięcia okiem przed Niebem i ziemią,

- za te dumne ostentacje nieskromności, które są dokonywane z odwagą, jakoby wspaniałe wyczyny.

 

Powiedziałem do mojego Ojca:

Ojcze Święty, zaakceptuj moje zmieszanie i moją hańbę jako zadośćuczynienie za wiele grzechów popełnionych bezczelnie publicznie, a które czasami są wielkimi skandalami dla małych dzieci.

Przebacz tym grzesznikom i daj im niebiańskie światło, aby mogli uświadomić sobie brzydotę grzechu i powrócić na ścieżkę cnoty”.

 

A jeśli chcesz mnie naśladować, czyż nie musisz też uczestniczyć w tego rodzaju cierpieniu, które znosiłem dla dobra wszystkich?

Czy nie wiesz, że największe dary, jakie mogę dać moim drogim duszom,

to są krzyże i próby podobne do tych, które Ja przeżyłem w moim Człowieczeństwie?

 

Jesteś tylko małym dzieckiem na drodze do krzyża i dlatego czujesz się bardzo słaba. 

Kiedy będziesz starsza i zrozumiesz, jak cenne jest po prostu cierpienie, wtedy pragnienie, by to zrobić, stanie się większe.

 

Z tego powodu,

- oprzyj się o Mnie i odpocznij, a

- zdobędziesz siłę i miłość do cierpienia.

 

Po sześciu czy siedmiu latach życia w tych cierpieniach stan mój pogorszył się i zostałam zmuszona do pozostawania w łóżku.

Bardzo często mdlałam, a usta i szczęka zamykały się tak mocno, że nie mogłam przyjmować jedzenia.

 

Gdy udało mi się połknąć kilka kropel płynu, natychmiast musiałam go wypluwać, ciągle wymiotując, co mi się zawsze zdarzało podczas najcięższych cierpień.

 

Po osiemnastu dniach leczenia bez rezultatu wezwano spowiednika do spowiedzi. Kiedy przyszedł i zastał mnie w tym stanie skamieniałości, umieścił mnie w posłuszeństwie i rozkazał mi wyzwolić się z tego stanu śmiertelnego letargu.

 

Czynił znak krzyża i pomógł mi uwolnić się od tej choroby nerwowej.

 

Kiedy zostałam w ten sposób uzdrowiona, powiedział mi: „Powiedz mi, co jest nie tak”. O wszystkim milczałam, ale powiedziałem mu tylko:

Ojcze, to musi być coś z diabła. Bez dalszych pytań powiedział do mnie:

 

Nie bój się, to nie demon.

A jeśli to on, to ja, w imię Boga, wyrzucę go z ciebie”.

 

Odzyskałam więc swobodę ruchów ramion i możliwość swobodnego otwierania ust.

Po wyjściu spowiednika pomyślałam o tym, co się stało.

Dochodzę do wniosku, że to, co się wydarzyło, było cudem, który wydarzył się dzięki świętości tego kapłana.

Pomyślałam sobie:

"Gdybym kontynuowała w tym stanie, moje życie zakończyłoby się w mgnieniu oka. Ale tutaj jestem raczej zaangażowana w nowe życie".

 

Zawsze będę wdzięczna Bogu za przywrócenie mojego zdrowia przez świętość Jego sługi.

Nie mogę jednak ukryć, że w mojej sytuacji

- zrezygnowałam ze śmierci i to,

- będąc teraz wolną, żałowałam, że już wtedy nie umarłam.

 

Ale Jezus nie pozwolił mi umrzeć, bo chciał zrealizować swoje plany wobec mnie.

Tak więc w jeden dzień pokazał mi, że chce, abym była ofiarą na zawsze.

Od czasu do czasu przywracał mnie do dawnego stanu, ale tylko wtedy, gdy byłam sama.

 

Po wyzdrowieniu wróciłam na jakiś czas do kościoła, aby wypełnić swoje obowiązki religijne.

Kiedy przyjęłam Jezusa w Komunii świętej, powiedział mi, kiedy mam przeznaczyć czas na cierpienie.

 

Czasami wyznaczał godzinę powrotu do stanu normalnego.

Ponieważ moje cierpienia z góry zapowiedział mi sam Jezus, nie uważałam, że trzeba o nich mówić spowiednikowi.

Bo na samą myśl, że będę mógł z góry ogłosić moje cierpienia, i możliwość wyjścia z nich do normalnego zdrowia,

Stałabym się najdumniejszą duszą na świecie, nawet gdybym kierowała się świętością mojego duchowego ojca.

 

Również przez długi czas moje cierpienie zostało ulżone,

nie przez ludzką pomoc, ale przez Jezusa, który dokonywał tego wszystkiego.

 

Zdarzyło się, że po tym, jak zmusił mnie do dzielenia swoich cierpień,

Jezus nie dał mi możliwości samodzielnego opamiętania się, czyli powrotu do normalności.

Więc moja rodzina musiała sprowadzić spowiednika, aby uczynił to, co już raz uczynił.

 

Po tym, jak zmusił mnie do odzyskania zmysłów, powiedział do mnie:

Od tego dnia, gdy przyjdziesz do kościoła, przed Komunią świętą lub po dziękczynieniu, przyjdź do mnie w konfesjonale, a ja udzielę ci błogosławieństwa, abyś mogła wyjść ze stanu cierpienia bez mojej potrzeby, aby iść do ciebie w twoim domu."

 

Pewnego ranka, po Komunii świętej, Pan Jezus dał mi do zrozumienia, że

- tego samego dnia, kiedy będę w całkowitym letargu,

- zaprosi mnie, abym dotrzymywała Mu towarzystwa, uczestnicząc w cierpieniach, do jakich zmusili go przewrotni ludzie.

Wiedząc, że mój spowiednik jest na wsi, rzekłam do Jezusa:

 

Mój dobry Jezu,

jeśli chcesz przenieść na mnie swój ból, miej życzliwość i sam mnie reanimuj, bo gdyby moja rodzina chciała posłać po spowiednika, nie byłby dostępny”.

 

Pan Jezus w całej swojej dobroci powiedział do mnie :

 

Moje dziecko, twoje zaufanie musi być we Mnie całkowicie złożone.

Bądź cicha, pewna siebie i zrezygnowany, aby wszystko w tobie spoczywało we Mnie. 

Sprawię, że twoja dusza będzie jasna i sprawię, że wszystkie twoje pasje pozostaną spokojne.

Przyciągając twoją duszę moimi promieniami światła,

-Wezmę ją w posiadanie i

- Przemienię ją w pełni we Mnie, czyniąc twoje życie moim własnym Życiem.”

 

Po tych Słowach nie mogłam mu się przeciwstawić i poddałam się Jego Woli. Ofiarowałam Komunię Świętą, którą właśnie przeżyłam, jakby była moją ostatnią.

 

Tak więc przed Najświętszym Sakramentem pożegnałam się po raz ostatni z Jezusem i opuściłam kościół. 

Mimo rezygnacji czułam się trochę nieswojo, gdy myślałem o tym, co się ze mną stanie.

 

Płakałam więc i modliłam się, aby Pan dał mi nową siłę do ożywienia, gdybym straciła przytomność.

 

Tego dnia byłam zaskoczona atakiem, który pogrążył mnie w tym śmiertelnym stanie.

Było to dla mnie bardzo gorzkie, nowe i niezwykle ciężkie cierpienie. To było najgorsze i najcięższe, jakie do tej pory przeżyłam.

Wchodząc w ten stan skrajnego cierpienia, zrezygnowałam z siebie dla pełnienia Woli Bożej i byłam gotowa umrzeć.

Widząc mój stan, moja rodzina posłała po księdza – innego niż mój zwykły spowiednik, który był nieobecny.

Ten ksiądz, mówię to z miłości, który być może chciał mi pomóc, odmówił przyjścia do domu.

Tak więc przez dziesięć dni znajdowałam się w tym stanie śmiertelnej skamieniałości, ale nie umierając.

 

Wreszcie jedenastego dnia przyszedł spowiednik, który udzielił mi pierwszej Komunii świętej. Ożywił mnie, jak to czynił mój drugi spowiednik.

 

Od tego momentu byłam zaangażowana w długą wojnę z kilkoma księżmi. Powiedzieli, że udaję, że chcę wyglądć na świętą.

Niektórzy mówili, że zasłużyłem na bicie kijami i batami, żebym już nigdy nie popadła w ten opłakany stan.

Inni mówili, że jestem opętana przez demona.

Powiedzieli też o mnie inne rzeczy, których lepiej nie powtarzać.

 

Nie wiedziałam, co robić.

Moja rodzina uważała, że ​​ma obowiązek ulżyć mojemu cierpieniu i szukała księży, którzy przyjdą. Bóg wie, ile otrzymali odrzuceń.

Nie mogłem już tego znieść.

Zwłaszcza moja biedna matka płakała rzekami łez. Jeśli chodzi o mnie, zachowywałam spokój.

 

Niech Bóg wybaczy wszystkim, którzy spowodowali mi te cierpienia. Chciałabym, żeby Pan Jezus wynagrodził po stokroć wszystkim, którzy cierpieli ze mną, a zwłaszcza mojej matce.

Możecie sobie wyobrazić, jak bolesne było moje podporządkowanie się tym księżom, bo absolutnie potrzebowałam księdza, żeby mnie ożywił.

Bóg wie ile razy modliłam się do Jezusa,

głośno wołając, aby uwolnił mnie od tego bolesnego poddaństwa.

Ileż razy stawiałam Mu opór, gdy ponownie prosił mnie, abym była ofiarą, abym podzieliła jego najcięższe cierpienia!

Czasami gwałtownie stawiałam opór.

 

Powiedziałam do mojego dobrego Jezusa:

Panie, gotów jestem przyjąć stan ofiary, ale pod warunkiem, że obiecasz mi, że ożywisz mnie bez interwencji księdza.

W przeciwnym razie nie chcę poddawać się temu ciężkiemu jarzmu. Opierałam się nawet w ten sposób przez trzy dni.

 

W ciągu tych trzech dni, kiedy opierałam się Bogu,

Przypomniałam Mu o jego obietnicy, mówiąc ze łzami w oczach:

Panie, nie dotrzymujesz danej mi obietnicy. Powiedziałeś mi, że wszystko będzie tylko między Tobą a mną  .

Teraz chcesz, aby trzecia osoba mnie reanimowała i ostatecznie zmusiła do powiedzenia im, co się dzieje między Tobą a mną.

 

Czy nie zauważyłeś

- dziwne odmowy i

- upokorzenia, które moja rodzina musi znosić ze strony tych księży, którzy nam nie wierzą?

A Ty mówisz, że to nie w porządku, żeby mogła sama się ożywić? Czy nie moglibyśmy uniknąć tych komplikacji i zachować spokój.

 

Byłabym szczęśliwa, gdybym brała na siebie twoje cierpienie tak często, jak tylko zechcesz, a ty mógłbyś być szczęśliwy, bo mógłbyś mnie ożywić, kiedy tylko zechcesz. 

Abyś nie był ze mnie niezadowolony w związku z przyjęciem przeze mnie Twojej Woli”.

 

Wszystko, co powiedziałam, było bezużyteczne.

Jezus milczał i udawał, że mnie nie słyszy.

Wyglądało na to, że nie chciał mi dać tego, co uważałam za właściwe i święte.

 

Powiedział mi raczej: „ Moje dziecko, nie bój się. Jestem tym, który daje noc i dzień. Teraz jest czas na noc, ale wkrótce nadejdzie czas na światło.

 

Wiedz, że moim zwyczajem jest manifestowanie moich dzieł przez kapłanów.

Dałem im możność poznania, osądzania i zachęcania duszy do działania bez zakłopotania, zgodnie z kryterium Księgi Kapłańskiej.

Moi księża mają również prawo zawieszać lub ignorować to, co zgodnie z ich rozważaniami nie spełnia kryterium Objawienia.

Nie ma sensu mówić, że po tych słowach  Jezusa  pozostałam niema, z zamiarem poddania się Jego jasno  wyrażonej Woli.

 

Ale czy mogę milczeć?

-Po czterech latach zmuszania mnie do posłuszeństwa,

-ileż razy spotkałam się z tyloma dziwnymi i sprzecznymi rzeczami? Ponieważ dostałam rozkaz napisać o tym, powiem tak:

 

Na przykład pozwolili mi pozostać unieruchomionym i skamieniałym przez ponad osiemnaście kolejnych dni: to była naprawdę śmierć bez umierania,

-ponieważ byłam unieruchomiona w każdym tego słowa znaczeniu i

-nie mogłam wypić ani kropli wody ani zaspokoić swoich naturalnych potrzeb.

 

Krótko mówiąc, byłam jak zmarła (za życia), byłam na łasce księży, którzy

rozmyślnie tak postąpili  i szydzili sobie ze mnie, co spowodowało, że nadal żyłam w stanie  śmierci.

Bóg jeden wie, przez co przeszłam przez te cztery lata prawdziwego męczeństwa.

 

Kiedy ksiądz w końcu zdecydował się mnie reanimować, nie miał nawet uprzejmości powiedzieć: „Miej cierpliwość i rób to, czego Bóg od ciebie oczekuje”.

Raczej, z surowymi reprymendami, jakie są udzielane rozwiązłym lub nieposłusznym ludziom, mówił takie rzeczy jak:

Moja powszechnie uznana opinia jest taka, że ​​wykorzystujesz swoje talenty w bardzo zły sposób”.

 

Oh! jakże byłam zła i jaka nadal jestem, skoro wciąż żywo odczuwałam w sobie oskarżenia, że ​​jestem tylko duszą kapryśną i nieposłuszną!

Myślę, że głęboką przyczyną moich uczuć jest to, że moje myśli i moje działania bardzo różnią się od myśli mojego kochającego Jezusa.

 

On przez całe życie był znakiem sprzeciwu na wszystkich poziomach.

Jednak nigdy nie miał najmniejszej urazy.

Nigdy nie był niespokony i w wielkim spokoju

znosił zniewagę za zniewagą, urazę za urazą.

 

Ja, wstyd mi to powiedzieć, bardzo często z tego powodu płakałam.

Często skarżyłam się mojemu bardzo słodkiemu Jezusowi – nawet do tego stopnia, że ​​czułam wobec Niego opór –

żeby nie narażał mnie na tak dotkliwe cierpienie lub, żeby nikt nie oskarżał mnie niesłusznie o nieposłuszeństwo i kapryśność.

 

Oh! jak dobry był dla mnie Pan Jezus, wobec grzesznicy, którą ja jestem. W moim oporze udawał, że się mną nie interesuje i nic nie powiedział.

Opuścił mnie, ale tylko na bardzo krótki czas. Potem pojawił się ponownie i odnalazł mnie w pustce spowodowanej Jego nieobecnością.

 

Potem pogrążył mnie z powrotem w śmiertelnym cierpieniu, które bezpośrednio mi dał.

Kiedyś, gdy spowiednik przyszedł mnie ożywić, powiedział mi szorstko:

"Nie chcę, żebyś wróciła do tego stanu."

 

Za chwilę odzyskałam zmysły i powiedziałam do niego:

Mój ojcze, nie jest w mojej mocy upaść lub nie popaść w ten stan letargu.

To prawda, że ​​jestem kapryśna, nieposłuszna i do niczego.

Ale mówię prawdę, kiedy mówię, że cierpienie z powodu niemożności posłuszeństwa jest dla mnie bardzo bolesne.

 

Myślę, mój ojcze, że cierpię ten ból,

-bo brak mi cnoty posłuszeństwa,

-która jest lśniącym klejnotem mojego Jezusa i

- bez której nigdy nie zostanę przez Niego z radością zaakceptowana. Bardzo żałuję.

I czuję się bardzo nieswojo, kiedy widzę siebie tak odmienną od Niego.

Co dobrego może uczynić w duszy nieposłusznej?”

 

Te słowa pokory wypłynęły z głębi mojego serca, które biło miłością do mojego najdroższego Jezusa.

Spowiednik mnie wtedy zostawił ze słowem zachęty i

-z trochę większym szczęściem niż podczas poprzedniej wizyty.

 

Mimo tej zachęty choć niechętnie, ale zdecydowałam,

-że gdyby Pan Jezus nie zapewnił mnie, że mogłabym być wyzwolona ze stanu skamieniałości bez interwencji księdza, i

-jeśli by chciał, abym przyjęła trudy i cierpienia jako zadośćuczynienie za

wiele grzechów popełnianych nieustannie przez większość ludzi, wtedy będę Mu się opierała i przeciwstawiała się, by miał ode mnie to, czego pragnie.

 

W tym czasie Bóg sprawił, że epidemia cholery narastała z dnia na dzień, aż nasze społeczeństwo było tym przerażone.

 

Pewnego dnia błagałem Pana bardziej niż kiedykolwiek, aby położył kres tej pladze, która według Jezusa była

owocem jego sprawiedliwego i nieubłaganego  gniewu ,

w obliczu niezliczonych zniewag popełnianych przez  niegodziwych ludzi. 

Kiedy  się modliłam,

Jezus ukazał mi się i powiedział :

Bardzo dobrze, skoro dobrowolnie ofiarujesz siebie jako ofiarę zadośćuczynienia, żeby

- cierpieć w ciele i duszy wiele

-poważnych i bolesnych cierpień, dam ci to, czego pragniesz.»

 

Potem mówię Mu:

Panie, jeśli to się stanie między Tobą a mną,

Jestem gotów zaakceptować wszystko, co mi narzucisz.

W przeciwnym razie nie mogę.

Wiesz, co myślą księża i jak postępują ze mną”.

 

Jezus bardzo delikatnie odpowiedział :

Moje dziecko, gdybym rozmyślał o tym, co człowiek zrobiłby z moim Człowieczeństwem, nigdy nie dokonałbym Odkupienia rodzaju ludzkiego.

 

Moim celem było ich wieczne zbawienie.

Wielka Miłość Mnie pochłonęła i zmusiła do poświęcenia dla nich wszystkiego. Za wieczne zbawienie ludzkich stworzeń,

Ofiarowałem mojemu Ojcu Przedwiecznemu wszystkie próby i cierpienia, które niesprawiedliwie we  Mnie uderzyły i wyrządziły

wiele cierpień przez myśli i działania ludzi.

 

Wiedz, że aby naśladować to, co zrobiłem w ciągu moich trzydziestu trzech lat ziemskiego życia,

- musisz poddać się moim trudom, moim odrzuceniom, moim cierpieniom i mojej śmierci.

-I musisz żyć nimi w taki sam sposób, w jaki Ja je odczuwałem. W ten sposób proszę cię o naśladowanie mojego życia, jeśli chcesz.

 

W przeciwnym razie naśladowanie mnie wedle twojego własnego uznania nie jest odpowiednie i nigdy nie przypadnie Mi do gustu.

Najpiękniejsza i najprzyjemniejsza dla mnie akcja to

- działanie dokonane bezwarunkowo przez duszę,

-która poddaje mi całkowicie swoją własną wolę, aby żyć i znosić wszystko tylko w mojej Woli.

 

Tak więc, abym mógł znaleźć w tobie przyjęcie, które najbardziej mi się podoba, uczyń ten bohaterski czyn”

-całkowicie ujarzmić twoją wolę i

- pozwolić żyć tylko mojej Woli w tobie.

 

Teraz chcę, żebyś była ofiarą z miłości, dla

zadośćuczynienia  i odkupienia tych ludzi, którzy ci się sprzeciwiają i nadal cię nękają.

 

Pamiętaj, że ci ludzie są moimi dziećmi i że zostali odkupieni przez moją Krew. 

Jeśli naprawdę żyjesz w Miłości, poddasz się i oddasz wszystko dla ich zbawienia.”

 

Tego samego wieczoru zostałam porwana

-przez ten stan cierpienia, który mi Jezus zakomunikował, i

-w którym przebywałam przez trzy dni, bez reanimacji.

 

Kiedy przyszłam do siebie,

-nikt już nie mówił o zakaźnej chorobie cholery,

-z wyjątkiem kilku osób, które działały szaleńczo źle i musiały zapłacić swoją kontrybucję poprzez śmierć.

Większość mieszkańców była wstrząśnięta tą plagą od Boga.

 

Kiedy spowiednik przyszedł mnie ożywić, powiedział mi żartobliwie:

W ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy z nami wspaniałego misjonarza, który bardzo dobrze głosił naukę.

 

U naszych stóp widzieliśmy ludzi, którzy do tej pory opierali się wszelkim uczuciom religijnym i przez całe życie nie raczyli przejść przed kościołem. 

Na wezwanie tego wspaniałego kaznodziei ulegli łasce i wydali owoce życia wiecznego”.

 

Zapytałem go, gdzie ten misjonarz głosił. On odpowiedział:

Nie tylko w kościołach, ale na placach, w kręgach społecznych,

w sklepach i w domach.

Jego potężne słowo dotarło do wszystkich miejsc z namaszczeniem łaski, które sprowadziło wielu do pokuty. 

A czy wechcesz poznać jego imię?

Ma dobre imię. Nazywa się D. Coletto (aluzja do cholery), plaga Boga”.

 

Tymczasem Pan przygotowywał dla mnie kolejne umartwienie. Uderzyło we mnie, gdy minęła plaga cholery.

Umartwienie polegało na szybkich zmianach spowiedników.

 

Ten, którego wtedy miałem, był członkiem zakonu i został przeniesiony gdzie indziej przez swoich przełożonych.

Byłam z niego zadowolona, ponieważ był jedynym, który nie sprawiał mi cierpienia. 

Cały ten zgiełk, o którym opowiedziałam powyżej, wywołali mi inni księża, podczas gdy ten spowiednik miał przeszkody.

Jego wizyty były niemożliwe z powodu cholery.

 

I bardzo cierpiałam z powodu jego nieobecności, bo chętniej niż inni zgodził się na regularną reanimację mnie.

Bardzo zasmucona zwróciłam się do Naszego Pana i pokazałam mu moje cierpienie.

 

Ze swoją zwykłą czułością, Jezus powiedział do mnie:

Moje dziecko, nie żałuj tego.

Jestem Panem serc i mogę je obracać lub przekręcać, jak mi się podoba. Jeśli spowiednik dobrze ci zrobił, był tylko moim ambasadorem,

który otrzymał ode mnie wszystko i dał tobie tak, jak postanowiłem.

 

To samo zrobię z innymi spowiednikami i udzielę im łask do pełnienia ich funkcji. Czego więc masz się bać?

"Moje dziecko,

Ile razy mam ci to powtarzać, że tak długo, jak będziesz się upierać

-patrzyć w prawo i w lewo,

patrzeć raz na to, raz na tamto,

naprawdę nie będziesz w stanie utrzymać się na ścieżce do nieba?

 

Jeśli po prostu nie patrzysz na Mnie,

- zawsze będziesz kuleć, ponieważ

- wpływ mojej łaski nie może być w tobie zupełny.

 

Dlatego chcę widzieć,

-że pozostajesz w świętej obojętności na otaczające cię rzeczy i

-że zawsze jesteś gotowa do spełnienia wszystkiego, czego od ciebie chcę. W przeciwnym razie nie możesz być preferowana przed innymi w roli ofiary”.

 

Zastanawiając się nad tymi słowami, które dał mi bezpośrednio Jezus, moje serce nabrało takiej siły,

-że nie zauważyłam już nieobecności spowiednika,

-nawet gdyby dobrze zrobił mojej duszy.

Następnie Bóg natchnął mnie do poddania się opiece księdza, który spowiadał mnie, gdy byłam małą dziewczynką. Nigdy nie żałowałam tego wyboru.

 

W rzeczywistości często wołałam do Boga:

Bądź zawsze błogosławiony, Panie.

Zdezorientowałeś mnie, kiedy wykorzystałeś to, co wydawało mi się szkodliwe dla mojej duszy i dla Twojej większej Chwały, przekształciłeś tę sytuację w korzyści dla mnie.

Niech tak będzie zawsze, o mój Boże!”

 

Podczas gdy moje serce było zawsze zamknięte dla drugiego spowiednika,

Otworzyłam je temu słudze Boga zaproponowanego przez Jezusa i przyjętego przeze mnie.

 

Mimo jego nacisków i nalegań moje serce pozostało zamknięte dla drugiego spowiednika.

Dlatego nie mogłam się wewnętrznie uwolnić. Próbował na wszelkie sposoby, żebym zaczęła mówić.

Ale sama myśl o konieczności powiedzenia komuś, co się dzieje między Jezusem a mną, wywołała we mnie tyle zażenowania i niechęci.

To tak, jakbym musiała wyznać najstraszniejszy grzech, którego, dzięki Bogu,

-Nie jestem świadoma popełnienia i

-do czego nie mam najmniejszej ochoty.

 

Jednak temu spowiednikowi i przy wielu okazjach

Dałam poznać moją duszę w najdrobniejszych szczegółach, nawet jeśli zrobiłam to bez rozkazu.

Gdyby ktoś mnie zapytał, dlaczego nie chcę, aby drugi spowiednik mnie ożywił, odpowiedziałabym, że nie potrafię mu wytłumaczyć, co się ze mną dzieje.

To nie była jego wina,

Ponieważ był dobry i mądry i cierpliwie mnie wysłuchał.

Bardzo by zatroszczył się o moją duszę, gdybym mu powiedziała, co się dzieje między Jezusem a mną.

Mimo to zapewnił, że pozostanę na ścieżkach cnoty.

 

Jak dla mnie poczułam wielki ciężar w duszy,

- z którego chciałabym się uwolnić,

- wypowiadając się komuś innemu, z chęcią poznania jego opinii.

 

Jednak powtarzam, nie mogłam tego zrobić.

Uważam, że powodem, dla którego mój pierwszy spowiednik nie mógł nakłonić mnie do mówienia, była po prostu boska życzliwość.

Muszę dodać, że mój nowy spowiednik miał szczególny talent do wnikania w moje wnętrze.

 

Wraz z nim stopniowo nabierałam odwagi.

Poczułam w sobie wolę i cierpliwość do wyrażania siebie. Krok po kroku otworzyłam przed nim swoją duszę.

Pozwoliłam mu czytać we mnie jak w księdze, strona po stronie, nawet słowo po słowie, łącznie ze szczególnymi łaskami, których mi udzielił Pan.

To było tak, jakby mój dobry Jezus zadał sobie trud, aby przypomnieć mi wszystko, co już mi powiedział i wszystko, co mi się przydarzyło.

 

Czasami, gdy nie chciałam mu czegoś zdradzić, bardzo mnie skarcił, a nawet groził, że mnie opuści.

 

To samo mogę powiedzieć o drugim spowiedniku, który pytał mnie o to, a potem o coś innego. Czasami pytał mnie, co spowodowało mój letarg i jakie były skutki.

 

Czasami, gdy widział mój upór,

- kazał mi w imię posłuszeństwa mu odpowiedzieć; oraz

- postawił przede mną strach przed wielką diaboliczną iluzją. Następnie dodał:

Kiedy dusza jest posłuszna, jesteśmy bezpieczniejsi i spokojniejsi, bo Pan nie pozwoliłby zbłądzić swemu słudze,

kto chce działać poprawnie w poszukiwaniu prawdy”.

 

Na ten temat często wydawało mi się, że ci dwaj, Jezus i spowiednik,

- wiedzieli wszystko o sprawie, ponieważ,

-zanim Jezus podda mnie jakimkolwiek cierpieniom,

-Zauważyłam, że spowiednik znał prawdę.

Powiedziałam sobie: „Lepiej mu wszystko od razu powiedzieć, niż milczeć, bo on już wszystko wie. A jeśli milczę, kto wie, czy nie będzie musiał zmienić swojego sposobu działania.

 

To wszystko nie działo się z moimi spowiednikami z poprzednich lat, którzy nie tylko nigdy mnie nie przesłuchiwali, ani nie próbowali dociekać prawdy o moich stanach skamieniałości:

na przykład czy pochodzi od Boga, czy od  demonów,

lub czy było to spowodowane chorobą  organizmu .

 

Krótko mówiąc, o nic nie pytali i nic nie mówili.

Jednak bardzo chciałam wiedzieć, czy byłem przystosowana do Woli Boga, kiedy niosłam krzyż, który mi posłał. Bardzo cierpiałam, gdy nie mogłem znaleźć cierpliwości, by go nieść.

 

Z drugiej strony, gdy drugi spowiednik dowiedział się, że Pan mi się ukazuje i pyta, czy chcę pełnić rolę ofiary, powiedział mi, żebym powiedział Jezusowi:

Panie, nie mogę i nie powinnam przyjmować cierpienia,  któremu chcesz mnie poddać, dopóki nie uzyskam pozwolenia od spowiednika.

 

Jeśli chcesz, żebym była ofiarą, najpierw idź do niego i poproś go o zgodę, żeby się na mnie nie obraził”.

 

Pewnego ranka po Komunii świętej mój kochający Jezus powiedział do mnie:

Moje dziecko, niegodziwości ludzi są tak liczne i tak wielkie, że równowaga między moją Miłością a moją Sprawiedliwością zostaje zachwiana.

Przewaga sił zła zmusza mnie do sprowadzenia na ludzi gwałtownej wojny, przez którą doprowadzę do bezprecedensowego zniszczenia ludzkiego ciała.

 

Potem cały we łzach dodał:

"Oh! Tak! Dałem im ciała, aby

były sanktuariami, w których spodziewałem się radować. Zamiast tego zamienili je w gnijące szamba.

Ich smród jest tak wielki, że musiałem od nich odejść.

 

To, moje dziecko, są podziękowania, które otrzymuję

-za tyle miłości i

-tyle cierpienia, które zniosłem dla nich.

 

Kto jeszcze oprócz mnie

- również obficie je pobłogosławił i

- tak opóźnił ich sprawiedliwą karę? Nikt nie był taki jak Ja!

I jaka jest przyczyna ich tak wielkiej perwersji? To nic innego, moje dziecko, niż nadmiar dóbr, które im dałem. 

Teraz nauczę ich, jak po najsurowszych karach powrócić do swoich obowiązków.

 

Idąc za tymi słowami Jezusa, moje serce zalała gorycz na myśl , że Bóg tak dobry

może być też lekceważony przez niewdzięczność ludzi.

I któż mógłby też powiedzieć, jakie było moje cierpienie, kiedy pomyślałam o tych, którzy mieli zostać ukarani plagą wojny.

Odczułam wobec nich wielkie pragnienie cierpienia, a nie patrzenia na ich straszne kary.

 

I mówię mu:

O Święty Oblubieńcze, oszczędź im tej plagi Twojej Sprawiedliwości. Jeśli ich winy są tak wielkie, jak mówisz,

wciąż jest ogromne morze Twojej Krwi, w którym możesz ich zanurzyć. W ten sposób będą mogli wyjść oczyszczeni, a Twoja sprawiedliwość zostanie zaspokojona.

I mówię ci to na zawsze,

-jeśli nie możesz znaleźć miejsca, które Ci się podoba,

- przyjdź do mnie kiedy chcesz.

Oddaję Ci moje serce, abyś w nim znalazł odpoczynek i radość.

 

Chociaż moje serce jest pełne grzechów i wad,

z pomocą Twojej łaski tak  skutecznej,

Jestem gotowa je oczyścić i sprawić, by stało się takie, jak sobie  życzysz.

 

Oh! moje Dobro, bądź ułaskawiony!

A jeśli jest to konieczne i pożyteczne, składam Ci ofiarę mojego życia.

Chętnie to zrobię, jeśli zobaczę, jak Twój Obraz podnosi się z tej ostrej plagi.

 

Przerywając mi, Jezus powiedział do mnie:

 

"Ukochane dziecko,

-jeśli chcesz dobrowolnie ofiarować się na cierpienie,

-nie sporadycznie jak dawniej, ale ciągle, na pewno będę oszczędzał ludzi.

 

Czy wiesz, jak to zrobię?

Umieszczę cię między nimi, między moją sprawiedliwością a nieprawością ludzi. Kiedy będę chciał zastosować moją Sprawiedliwość, zsyłając na nich plagi, znajdując Cię pośrodku,

- zostaniesz trafiona,

-ale oni zostaną oszczędzeni.

Jeśli jesteś gotów tak się ofiarować, jestem gotów oszczędzić ludzi.

W przeciwnym razie nie mogę już być uspokojony, ani nie mogę się już dłużej wstrzymać”.

 

Po tych Słowach pozostałam przerażona i całkowicie zdezorientowana. Moja natura była wstrząśnięta i drżałam.

Ale widząc, że Jezus czekał na moje tak lub nie, mówię, zmuszając się do mówienia:

 

O mój Boski Oblubieńcze, jestem gotowa dokonać wszystkich ofiar, których pragniesz, ale biorąc pod uwagę moje przeszłe doświadczenia,

-jak mam postępować ze spowiednikiem, który,

-kiedy przychodzi od czasu do czasu, prosi, abym nie ofiarowywała się za cierpienia bez uprzedniej jego zgody?

 

Jeśli z drugiej strony chcesz, abym poddawała się tym cierpieniom bez jego zgody,  jestem gotowa,

ponieważ mój powrót do zdrowia nie będzie zależeć od niego, ale tylko od Ciebie,  Boże Najwyższy”.

 

Wtedy Jezus mój Oblubieniec, który umiał wszystko poświęcić z posłuszeństwa, powiedział do mnie :

 

Oby nigdy nie zdarzyło się, że wystąpię przeciwko mojej Oblubienicy, Kościołowi. Idź do spowiednika i poproś go o zgodę.

Jeśli chce cię wysłuchać, powiedz mu szczegółowo, co ci powiedziałem Powiedz mu, że to wszystko nie tylko będzie

dla dobra stworzeń żyjących w grzechu,

-ale dla dobra tych, którzy przyjdą później.

To dla twojego większego dobra,

abyś poddała się tym nieprzerwanym i prawie śmiertelnym cierpieniom. Bo w przyszłym stanie, w jakim jesteś zaproszony do bycia - przez posłuszeństwo - tak cię oczyszczę,

że twoja dusza będzie godna twego mistycznego małżeństwa ze mną.

 

"Następnie, Zaaranżuję we Mnie twoją ostatnią przemianę, abyśmy dwoje mogli stać się jednym.

Jak dwie świece stopione tym samym ogniem łączą się i tworzą jedno ciało.

 

W ten sposób zjednoczeni staniemy się ogarnięci

-tą samą myślą,

- tą samą miłością, i

- jedno w tej samej operacji.

 

Zmienię cię we Mnie, a ja będę w tobie

-żebyś mogła zostać ukrzyżowana we Mnie,

-ze mną i

-dla mnie.

Czy nie byłabyś szczęśliwa mogąc powiedzieć: Jezus ukrzyżowany żyje we mnie.

 

Kiedy przyszedł spowiednik, powtórzyłam mu wszystko, co mi Jezus powiedział.

 

Powiedziałam mu nawet, że chcę cierpieć bez ograniczeń czasowych. Jednakże,

wydawało mi się i byłem o tym naprawdę przekonana,

że te cierpienia nie będą trwały dłużej niż czterdzieści dni. Ale kiedy piszę te wersety,

Od dwunastu lat żyję w stanie ciągłego cierpienia. Nie wiem, jak długo to potrwa.

Niech Bóg będzie zawsze błogosławiony, a Jego Sąd niezgłębiony.

 

Pozostaje mi powiedzieć

- gdybym zrozumiała wtedy,

-że będę musiała spędzać cały czas w łóżku,

być może nie poddałabym się łatwo roli wieczystej ofiary.

Moja natura byłaby zaniepokojona. Z trudem zebrałam się na odwagę, by dokonać takiego poświęcenia.

To samo mogę powiedzieć o moim spowiedniku:

- gdyby znał poświęcenie, które musiałby składać każdego ranka, aby mnie ożywić,

- być może nie zgodził bysię na tak długie pozostawanie w tym stanie.

 

Zapewniam, że zawsze kochałam to słodkie cierpienie. Zawsze byłam bardziej zrezygnowana, gdy cierpiałem z powodu ciągłego bólu, niż wtedy, gdy  go brakowało.

Faktycznie, kiedy zacząłam żyć w tej sytuacji ciągłej ofiary, nie wiedziałam, jak docenić wartość krzyża.

 

Mój spowiednik, któremu dałam poznać, czego chce ode mnie mój najukochańszy Jezus, powiedział do mnie:

Jeśli wszystko, co mi powiedziałaś, jest naprawdę Wolą Bożą, możesz otrzymać moje błogosławieństwo.

W rzeczywistości mógłbym poświęcić się reanimacji ciebie każdego ranka.

Jeśli doznam kłopotów w mojej naturze, pokonam je dzięki łasce Bożej”.

 

Kiedy pomyślałam o stworzeniach ludzkich, którym oszczędzona byłaby straszliwa plaga wojny, moja dusza się radowała. Mimo to moja natura zaczęła się trząść.

I spędziłam kilka dni w głębokim smutku. Zabrali mnie do kościoła. Po przyjęciu Jezusa do serca mówię do niego:

 

Najsłodszy Jezu, spójrz na udręczone morze, w którym pogrążona jest moja dusza. 

Zamiast być w ciszy i spokoju, oto nagle jestem zakłopotana i zmieszana, ale

-dziękuję za światła podarowane mojemu spowiednikowi, który pozwolił mi czynić w posłuszeństwie to, czego ode mnie oczekujesz,.

 

Jestem zakłopotana z powodu

-najpierw tego stanu cierpienia, w którym  zaraz mnie pogrążysz.

- A następnie dlatego, że być może będę musiała pozostać w tym stanie bez przyjmowania Ciebie w Konmunii, co byłoby dla mnie największym cierpieniem.

Kto mógłby przeżyć bez Ciebie?

 

Mój Dobry Jezu, kto jeszcze oprócz Ciebie może dać mi siłę, aby

- przetrwać,

- wyzdrowieć z mojego cierpienia. Jak mogę otrzymać tę siłę,

jeśli nie wolno mi przyjąć Cię w Twoim Sakramencie?” Kiedy uwolniłam moje serce od udręki, dużo płakałam. 

Współczując mi Jezus uprzejmie powiedział do mnie:

 

„ Moje dziecko, nie bój się. Rozumiem twoją słabość

Przygotowałem nowe i szczególne łaski, aby wesprzeć Twoją kruchość.

 

Czy nie jestem we wszystkim wszechmocny ?

Czy nie mogę sprawić, żebyś mnie przyjęła w Sakramencie?

 

Bądź zrezygnowana i jakby umarła oddaj się w moje ojcowskie ramiona .

Ofiaruj siebie jako ofiarę jako zadośćuczynienie za wiele zniewag, które nieustannie otrzymuję od ludzi.

 

Wtedy możesz uratować tych, którzy zasługują na karę.

 

Do tej pory przychodziłaś do Mnie, ale teraz zapewniam, że będę cię odwiedzał.

Te wizyty mogą być krótkie, ale zawsze będą pożytkiem i wielką pociechą dla twojej duszy. Czy jesteś zadowolona?

 

A ponieważ znam twoje przestrzeganie mojej Woli, wiedz, że od teraz

jesteś już  stałą ofiarą,

 w stanie nieustannego cierpienia ,

zgodnie z moją  wolą.

Proszę cię o zadośćuczynienie za grzechy popełnione przez inne stworzenia ludzkie”.

 

Jak opisać łaski, których Pan zaczął mi wtedy udzielać?

Nie mogę opowiedzieć o wszystkim, co mój kochający Jezus zrobił dla mnie

- od tego dnia do dziś,

-zwłaszcza jeśli chodzi o dokładne opisanie każdej z tych łask.

Aby zadowolić święte posłuszeństwo – narzucone mi bez litości – zrobię co w mojej mocy”.

starając się nie pominąć  najintymniejszych łask,

które tak trudno mi  ujawnić.

 

Jeśli chodzi o wspomnianą już obietnicę złożoną mi przez Jezusa, powiem, że był zawsze nienaganny.

Dotrzymał obietnicy od początku do teraz i wierzę, że dotrzyma jej do końca.

 

Dobrze pamiętam, co powiedział mi pierwszego dnia, kiedy musiałam zostać w łóżku:

Umiłowana mojego Serca, umieściłem cię w tym stanie, aby móc swobodniej przychodzić do ciebie i rozmawiać z tobą.

Rzeczywiście, od samego początku uwolniłem cię od świata zewnętrznego i trudności radzenia sobie ze stworzeniami ludzkimi.

W ten sposób oczyściłem cię wewnętrznie, aby nie pozostała w tobie żadna myśl ani uczucie tylko ziemskie, zastąpiłem je myślami niebieskimi, pełnymi miłości do Mnie.

 

"Ale już

- że wszystko inne jest tobie obce i

-że się poznaliśmy, chcę cię utożsamiać ze Mną,

aby twoje ciało i dusza były do ​​mojej dyspozycji, aby były przede Mną wiecznym holokaustem.

 

Gdybym nie ograniczył cię do tego małego łóżka,

nie korzystałabyś z moich częstych wizyt:

chciałabyś najpierw wypełnić swoje rodzinne obowiązki z  wyrzeczeniami,

a potem udać się do oratorium twego  serca,

czekając na przelotną wizytę ode mnie. Teraz nie możesz tego zrobić  .

 

Jesteśmy sami, ty i Ja.

Nie ma nikogo, kto by nam przeszkadzał w rozmowie ani w przekazywaniu radości i cierpień.

 

Będąc taką jak Ja, możesz uczestniczyć

-w radości i szczęściu, które daje mi kilka dobrych ludzi,

jak również goryczy i  ucisku, które spływają na mnie ze strony bezbożnych . 

Od teraz, moje pociechy będą twoje, a twoje pociechy będą moje.

 

Moje cierpienia i twoje cierpienia będą w komunikacji

-żeby "twoja wola" i "moja wola" całkowicie zniknęły, by mogły

- nazywać się "naszą wolą".

Krótko mówiąc, zainteresujesz się moimi sprawami tak, jakby były naprawdę twoimi, Ja tak samo zainteresuję się twoimi sprawami.

-- z wyjątkiem twoich niedoskonałości -- które z pewnością będą moje, aby ci pomóc.

 

Czy wiesz, jak będę się zachowywał wobec Ciebie?

Będę jak król świeżo poślubiony szlachetnej królowej,

-która jest chwilowo zmuszony do przebywania z dala od niej i

-który, w pośpiechu, by z nią być, zawsze skupia na niej swój umysł i serce.

 

Jest zajęty dokańczaniem swoich spraw, aby móc jak najszybciej do niej wrócić. 

Tam jego oczy są zwrócone na nią, aby zobaczyć, czy nie okazuje żadnych oznak żalu z powodu jego nieobecności.

 

A jeśli chce z nią porozmawiać,

daje pozwolenie odejścia ludziom  wokół niej,

zabiera ją ze sobą do swoich mieszkań i zamyka  drzwi.

Jako strażnika stawia zaufaną osobę na zewnątrz,

więc nikt nie może przerwać ich rozmów ani podsłuchać ich sekretów.

W pojedynkę przekazują sobie nawzajem swoje myśli.

Gdyby ktoś lekkomyślnie chciał pozbawić ich odosobnienia i zakłócić im spokój,

zostałby natychmiast aresztowany jako zakłócający spokój króla i surowo ukarany.

 

Postąpiłem w podobny sposób, umieszczając cię w tym stanie. Biada każdemu, kto ośmieli się zakłócić te ustalenia. 

Nie tylko by mnie się to nie podobało,ale to doprowadziłoby mnie do ukarania go. Czy jesteś z tego zadowolona?

 

Jeśli w zamian za liczne łaski, których udzielił mi mój umiłowany Jezus, moje serce nie przepełniło się wdzięczną miłością do Niego,

Zasługuję na miano najbardziej niewdzięczną istotę wobec Niego.

 

Gdybym całkowicie nie pogodziła się z pragnieniami Jego Świętej Woli,

całe niebo i ziemia powinny wskazywać palcem na mnie – łącznie z przyszłymi pokoleniami – jako najbardziej niewdzięczną i godną pogardy duszę, jaka kiedykolwiek żyła.

 

To tak, jakby bosy włóczęga, pokryty brudnymi szmatami, unikał bardzo bogatego pana, który go zaprosił go,

-by stać się współwłaścicielem jego ogromnych posiadłości i

- dbać o nie jak o własne. A ten byłby niezadowolony.

Czy ten biedny nędzarz nie stałby się pośmiewiskiem dla wszystkich?

 

Jezus zrobił to ze mną.

W zamian za moją nicość dał mi wspólne posiadanie swych nieskończonych dóbr, pod warunkiem, że się nimi zajmę.

Niczego mu nie przyniosłam, z wyjątkiem mojej nicości.

 

Widziano kiedyś coś podobnego? Wstyd mi o tym mówić.

A Jezus stał się…

- nie tylko właściciel mojej nicości,

-ale także moich niedoskonałości, które chce całkowicie oczyścić w swojej nieskończonej Doskonałości.

 

Oh! jakże jestem mu dłużna!

Ten, który nigdy się nie zmęczył, nigdy się nie zmęczy i nigdy nie znudzi się powtarzaniem mi:

Chcę od ciebie doskonałego podporządkowania się mojej woli,

w taki sposób, że całkowicie pogrążysz się w mojej Woli”.

 

Kiedy zauważył moje najmniejsze przywiązanie do nieistotnych rzeczy, delikatnie nakłonił mnie do wycofania się, mówiąc:

Moje dziecko, pragnę od ciebie całkowitego oddzielenia od wszystkiego, co nie jest moje. Chcę, żebyś rozważyła wszystko, o czym wiesz, że jest ziemią

jak obornik, obrzydliwe dla mojego oka. »

 

Moje Serce zamarza, gdy z przyjemnością patrzysz na rzeczy ziemskie, które nie są konieczne. Zaciemniają w tobie niebiańskie rzeczy i opóźniają

mistyczne małżeństwo, które obiecałem z tobą zawrzeć.

 

Wiedz, że nie przywiązuję żadnej wartości do rzeczy ziemskich, które nie są całkowicie potrzebne. Chcę, abyś podążała za tym nędznym ubóstwem, któremu się poddałem, pogardzając wszystkim, co było niepotrzebne.

 

W tym małym łóżeczku, w którym naśladujesz mnie w ubóstwie,

musisz uważać się za biedne porzucone dziecko. Tylko wtedy możesz powiedzieć, że jesteś naprawdę biedna.

 

Bo chcę prawdziwej i praktykowanej biedy w działaniu.

-Nigdy nie pragnie niczego nabyć,

-nigdy za czymś nie wzdycha i

- nigdy nie akceptuje czegoś, co nie jest naprawdę konieczne.

 

Jeśli chodzi o ciebie,

- najpierw mi podziękuj,

- Jestem twoim  darczyńcą.

Chcę  teraz, abyś

radziła sobie z tym, co jest ci dane  i nie prosiła o nic  więcej,

ponieważ pragnienie czegoś, co nie jest ci dane, może stać się uciążliwe w twoim umyśle.

 

Rezygnuj w świętej obojętności z reagowania na wolę innych, nie zastanawiając się, czy jest ona dobra, czy zła”.

 

Na początku było to dla mnie naprawdę bardzo duże poświęcenie. Ale szybko zauważyłem, żeby nie myśleć o tym czy o tamtym.

Z wyjątkiem tego, czego naprawdę potrzebowałam, nie prosiłem o nic, co nie zostało mi zaoferowane.

 

Pokonawszy poprzednią trudność, Pan Jezus chciał mnie powierzyć trudniejszemu zadaniu. 

Jednym z ciągłych cierpień, które przychodziły do ​​mnie bezpośrednio od Jezusa, był epizod wymiotów po jedzeniu.

Kiedy moja rodzina dała mi coś do jedzenia, natychmiast zwymiotowałam i tak osłabłam, że nie mogłam mówić.

 

Ale przypomniałam sobie, co powiedział mi Jezus: „rób, co ci kazano”. I niczego więcej nie chciałem.

Zawstydziłam się i jakby moja rodzina skarciła mnie mówiąc:

Dlaczego nadal chcesz jeść, skoro właśnie zwymiotowałeś?” Więc powiedziałem sobie:

Nie poproszę o nic, dopóki mi czegoś nie przyniosą. Bóg zatroszczy się o te rzeczy”.

 

I dalej dziękowałam, że mogłam cierpieć z miłości do Jezusa,

Ofiarowałam wszystko jako zadośćuczynienie za wykroczenia popełnione przez grzech obżarstwa.

 

Nie wiem dlaczego, ale spowiednik, który słyszał, że mam napady wymiotów, kazał mi codziennie zażywać chininę.

Zakłóciło to mój apetyt.

A ponieważ nie mogłam przyjmować jedzenia, dopóki mi go nie podano, zawsze słyszałem burczenie w brzuchu.

 

W tym stanie czułam się, jakbym była w ferworze śmierci, ale nie umierałam. Trwało to około czterech miesięcy, po których mój umiłowany Jezus powiedział do mnie:

Powiedz spowiednikowi, żebyś nie dostawała ani jedzenia ani chininy, gdy wymiotujesz. Oświecony boskim Światłem, on się zgodzi na to.”

 

Więc spowiednik nie pozwolił mi brać ani jedzenia, ani chininy. Potem jednak, żeby się nie popisywać, chciał, żebym raz dziennie jadła jedzenie. 

Więc miałam więcej spokoju. Mój głód zniknął, ale nie wymioty. Rzeczywiście, za każdym razem, gdy brałam jedzenie, musiałam je zwymiotować.

 

Mój umiłowany Jezus  często mi mówił:

Powiedz spowiednikowi, aby udzielił ci pozwolenia na niejedzenie w ogóle”. Ale za każdym razem odmawiał,  mówiąc:

Przyjmij pokarm dany ci jako akt umartwienia, jako zadośćuczynienie za wiele zniewag wyrządzonych Panu przez obżarstwo ludzi”.

 

Za każdym razem, po kilku dniach, nasz Pan powracał do zarzutu i powtarzał: „Jeszcze raz proszę spowiednika o pozwolenie na nie przyjmowanie jedzenia.

Rób to nonszalancko i bądź gotów przyjąć w posłuszeństwie wszystko, co on chce, abyś zrobiła”.

 

Kiedyś, jak chciał Jezus, powtórzyłam prośbę spowiednikowi, ten nie wiem dlaczego, nie tylko odmówił mi zgody, o którą prosiłam, ale nakazał mi zaprzestać cierpień, jakby zależały one ode mnie .

Przyczyna jego reakcji była być może następująca: pamiętając, że powiedziałam mu, że moje cierpienia będą trwać tylko czterdzieści dni, kiedy wciąż jeszcze trwały, skłoniło go do przekonania, że ​​nie mówię mu prawdy o stanie cierpienia, o który pytał mnie lub o tym, że nie powinnam już jeść.

 

Z nieznanych mi powodów doszedł do wniosku, że nie powinnam już dłużej pozostawać w tej sytuacji ofiary, a gdybym znów wpadła w ten stan cierpienia, on nie powinien już przychodzić mnie reanimować.

 

Muszę tu powiedzieć, że w duchu posłuszeństwa byłem skłonna podporządkować się jego wskazaniom, tym bardziej, że moja natura domagała się uwolnienia od ciężaru tylu śmiertelnych cierpień, które często się powtarzały.

Wydaje mi się jednak jasne, że nigdy nie mogłabym dźwigać takich ciężarów bez specjalnej Boskiej interwencji.

 

Było też cierpienie konieczności poddania się wszystkiemu, nawet w tych rzeczach, które były dla mnie tak odrażające (konieczności naturalne): to była naprawdę ofiara, którą poniosłam, aby dostosować się do Woli Boga.

Co więcej, bez tego motywu podporządkowania się Woli Bożej, nawet najwięksi święci by się poddali.

 

Jezusowi zawdzięczam moją zdolność do zwrócenia mu ogromnej Miłości, którą zawsze mi okazywał.

 

W ten sposób odczułam pewną pociechę w stosunku do mojej przeszłości i to, że jestem gotowa zrobić wszystko w świętym posłuszeństwie.

Ponieważ doświadczałam Bożej Miłości i Dobroci do mnie, byłam gotowa i chętna do pozostania przykuta do mojego małego łóżeczka tak długo, jak Bóg tego zechce, będąc ofiarą.

 

Jego Święta Wola, która tak dobrze potrafi

- zmienić charakter rzeczy,

przekształcić je z gorzkich w słodkie,

uzyskała ode mnie rezygnację i zgodność z Jego Wolą.

 

Chociaż dobrowolnie i posłusznie zgodziłam się być ofiarą i pozostać w łóżku, zaczęłam stawiać opór mojemu zawsze kochanemu Jezusowi.

Kiedyś, kiedy ukazał mi się, aby przekazać mi swoje cierpienia, powiedziałam mu:

Mój ukochany Panie, nie odbieraj źle mojej odmowy cierpienia. Czego ode mnie chcesz?

Ponieważ to posłuszeństwo mnie przed tym powstrzymuje, nie mogę się już poddać.

 

Ale jeśli chcesz, abym spełniała Twoją Wolę, daj światło mojemu spowiednikowi, aby spełnił to, czego pragniesz.

W przeciwnym razie postąpię zgodnie z jego życzeniami i uparcie sprzeciwię się Twojej Woli. Naprawdę uwierzę, że nie jesteś moim ukochanym Jezusem!”

 

Nasz Pan chciał poddać mnie ciężkiej próbie, zmuszając mnie do spędzenia z Nim nocy całej.

 

Kiedy przyszedł, mówiłam mu szybko: „Drogi Panie, bądź cierpliwy. Potrzebuję zgody spowiednika, abyś mógł przekazać mi swoje cierpienie.

Więc proszę nie zmuszaj mnie do przeciwstawiania mojej woli przeciwko Twojej.

Bez zgody mojej woli, która nie ugnie się bez zgody spowiednika, możesz mnie jednak doprowadzić do stanu unicestwienia i przekazać mi wszystkie swoje boleści, smutki i cierpienia. ”

 

W tym stanie cierpienia, w jakim się znalazłam, wierzyłam, że Nasz Pan dał dowód, że wygrał. Ale tak nie było.

Bo w jednej chwili, kiedy zostałam uwolniona od wszelkiego cierpienia, mój umiłowany Jezus przyciągnął mnie do siebie w sposób, który sprawił, że się  zawahałam.

W związku z tym nie mogłam stawiać  oporu. Znalazłam się przywiązany do Niego tak mocno, że bez względu na to, jak bardzo próbowałem mu się przeciwstawić, nie mogłem się uwolnić.

Ponieważ jestem nikim, byłoby bezużyteczne, gdybym stawiała opór lub próbowała triumfować w walce z Nim, tym, który jest wszechmocny i który jest Mocą silnych.

 

Będąc tak blisko Jezusa,

- Byłem zawstydzona moimi licznymi sprzeciwami wobec Niego,

- i znalazłam się całkowicie zdruzgotany.

 

Więc ze wstydem powiedziałam do niego: „Wybacz mi, Święty Oblubieńcze, że stawiałam Ci opór. Nie doszłoby do tego, gdyby nie zmuszało mnie posłuszeństwo.

 

A Jezus bardzo czule mi powiedział:

Umiłowane dziecko mojej Miłości, nie lękaj się, że się obrażę: nie obraża mnie gest spowiednika, który dał ci to polecenie. Pełni swoją posługę z delikatnością i sumieniem i musi używać środków i sztuczek, aby wypełnić swoją moralną odpowiedzialność w obliczu zła i dobra.

Znajdź swój pokój i żyj zawsze dla mnie oddana. Chodź do mnie!

Dzisiaj jest pierwszy dzień roku (tak naprawdę był Nowy Rok  ). Chodź, chcę ci dać prezent.

 

Podszedł do mnie, przytulił mnie i przyciskając usta do moich, wlał we mnie płyn dużo słodszy niż mleko i całując mnie raz za razem, z miłością wyjął pierścionek ze swojego Serca mówiąc:

Podziwiaj i kontempluj dobrze ten pierścień, który przygotowałem dla ciebie, na nasze małżeństwo, ponieważ ożenię się z tobą w wierze.

Na razie rozkazuję ci, abyś

- nadal żyła w tym stanie ofiary i

- powiedzieć spowiednikowi, że jest moim pragnieniem, abyś nadal żyła w tym stanie cierpienia.

 

I na znak, że to naprawdę Ja mówię:

Wiedz, że wojna, która jest w martwym punkcie między Włochami a Afryką, będzie trwała, dopóki spowiednik nie da ci pozwolenia na życie w stanie ofiary. 

W tym czasie zatrzymam wojnę, aby mieli pokój po obu  stronach.

 

Wtedy Jezus zniknął.

Czułam się wtedy, jakbym była ubrana w szatę cierpienia, która przeniknęła do szpiku moich kości,

czułam się więc niezdolna do ożywienia się z tego stanu śmiertelnego bez interwencji spowiednika.

 

W bólu myślałem o tym, co mu powiem, kiedy zastanie mnie w tym wielkim stanie cierpienia wbrew jego rozkazom.

Co mogłabym zrobić? Reanimacja z pewnością nie była w mojej mocy.

 

Mleczny płyn, który Jezus we mnie wlał, wytworzył we mnie tyle miłości do Niego, że mimo bólu marniałam z miłości.

Ta słodycz i sytość, którą czułam, zmusiła mnie do zażycia części jedzenia oferowanego przez moją rodzinę po tym, jak spowiednik mnie ożywił. 

Ale to jedzenie absolutnie odmówiło mi zejść do żołądka.

Musiał mi to narzucić spowiednik w imię posłuszeństwa, abym to przełknęła. 

Jednak natychmiast zostałam zmuszona do zwrotu z odrobiną słodkiego płynu wlanego we mnie przez Jezusa.

 

Czyniąc to, poczułam w sobie Jezusa , który z humorem powiedział do mnie :

To, co w ciebie wlałem, nie wystarczyło? Nie byłaś z tego zadowolona?

 

Bardzo zakłopotana i pełna wstydu powiedziałem do Niego:

Czego chcesz ode mnie, o Jezu?

To posłuszeństwo skłoniło mnie do oddania tego, co należało do Ciebie — co było jednak tak słodkie i pyszne.”

 

Bez dalszych pytań, patrząc na to, co się wydarzyło, spowiednik wycofał się, mówiąc: „Wrócę, kiedy będę miał wolny czas”.

Nie tylko byłam obojętna na tę ingerencję spowiednika w związku z tym, co się działo między Panem a mną, ale bardzo mnie to zirytowało.

 

Szybko podziękowałam mojemu zawsze życzliwemu Jezusowi, który pozwolił spowiednikowi nie zadawać mi żadnych pytań.

Naprawdę nie miałam pojęcia, co mnie czeka na następny dzień. Mój spowiednik wrócił z grymasem i nie pytając, nazwał mnie duszą nieposłuszną.

 

I dodał:

Fakt, że popadłaś w śmiertelną słabość, prowadzi mnie do przekonania

-że to, co się z tobą dzieje, to czysta choroba a nie owoc nadprzyrodzonej interwencji.

 

Gdyby to było od Boga, z pewnością nie pozwoliłby mi się sprzeciwić,

ponieważ chce od ciebie posłuszeństwa i nie chce niczego, czego nie można zrobić bez tej pięknej cnoty.

Także, zamiast dzwonić do spowiednika, od tej chwili będziesz dzwonić do lekarzy, którzy swoją nauką uwolnią cię od choroby nerwowej.

 

Kiedy skończył mnie lekceważyć, zmusiłam się, by powiedzieć mu, co się stało i wszystko, o czym Pan prosił, żebym mu o tym powiedziała.

Słysząc mnie, zmienił zdanie i zapewnił, że nie wątpi w to, co powiedziałam o Jezusie, ponieważ słowa o wojnie między Włochami a Afryką były prawdziwe.

 

Dodał o tak zwanym pokoju, jeśli nadejdzie wkrótce, w wyniku tego, że znowu staniesz się ofiarą, to już nie będę mógł wątpić. Jeśli z drugiej strony było to spowodowane innymi przyczynami...

Poczekamy i zobaczymy.”

 

Zgodził się więc na moją odpowiedź na pragnienie wyrażone przez mojego dobrego Jezusa. I powtarzał mi: „Poczekamy i zobaczymy, czy ta wojna się nie nasili i czy niedługo będziemy mieli pokój”.

 

Cztery miesiące później mój spowiednik dowiedział się z gazety, że spełnił się zapowiadany przez Jezusa pokój.

 

Kiedy mnie zobaczył, powiedział: „Bez ofiar po obu stronach wojna, która szalała między Włochami a Afryką, zakończyła się; teraz panuje pokój między nimi.

Ponieważ ten fakt został przepowiedziany i nastąpił, mój spowiednik przekonał się o działaniu Boskości w tym, co się ze mną dzieje, i zostawił mnie samą w pokoju, bo czegoś takiego nie można uzyskać, jeśli się sprzeciwiało Bogu.

 

Od tego dnia Jezus nie robił nic poza przygotowywaniem mnie do mistycznego małżeństwa, które mi obiecał, odwiedzając mnie częściej -

do trzech lub czterech razy dziennie, kiedy mu  się podobało.

 

Często przychodził i odchodził bez przerwy.

Zachowywał się jak kochanek, który często myśli o swojej żonie, kocha ją i odwiedza.

 

Ujawnił mi się, mówiąc takie rzeczy jak:

Kocham cię tak bardzo, że nie mogę trzymać się od ciebie z daleka. Czuję, że nie otrzymam zwrotu wzajemności, gdy cię nie widzę lub nie rozmawiam z tobą bezpośrednio i z bliska.

Jestem skłonny myśleć, że jesteś samotna i tęsknisz za Mną. I przychodzę zobaczyć, czy czegoś potrzebujesz.

 

Uniósł więc moją głowę, ułożył poduszkę, objął moją szyję ramionami, całował mnie i okrywał pocałunkami raz za razem.

Ponieważ było lato, uwolnił mnie od nadmiaru ciepła, orzeźwiając mnie lekką bryzą, która emanowała z jego słodkich Ust.

Czasem potrząsał czymś, co miał w dłoniach lub poruszał prześcieradłem, które mnie okrywało, żeby mnie ochłodzić, i pytał gorliwie:

"Jak się teraz masz? Na pewno czujesz się lepiej, prawda?

 

A ja na to: „Wiesz, mój umiłowany Jezu, że kiedy jesteś blisko mnie to zwasze czuję się lepiej”.

 

Potem, kiedy przyszedł i zastał mnie rozwaloną i słabą,

-z powodu mojego nieustannego cierpienia,

-zwłaszcza w nocy, po przyjściu spowiednika,

podszedł do mnie i z ust wlał do moich mleczny płyn.

 

Pozwolił mi przywiązać się do swojej najświętszej Piersi, z której czerpałam strumienie słodyczy i siły, które dały mi posmakować rozkoszy Raju.

 

Kiedy zobaczył mnie w stanie doskonałej rozkoszy, powiedział mi z niewypowiedzianą dobrocią:

Chcę naprawdę być twoim Wszystkim, sprawiając, że przygotowuję jedzenie nie tylko dla twojej duszy, ale także dla twojego ciała”. 

 

A co z całą niebiańską miłością, jakiej doświadczyłam w wyniku tak wielu niezwykłych niebiańskich łask? Gdybym miała powiedzieć wszystko, co przekazał mi mój bardzo słodki Jezus, nie byłoby końca, aby to opisać.

Spowiednikowi też nie mogłam tego opowiedzieć, bo zajęłoby to zbyt dużo czasu.

 

Ograniczę się tutaj do krótkiego powiedzenia, co wystarczy wiedzieć, aby trochę zrozumieć stan duszy, która jest w pełni posiadania Jezusa, najwspanialszego Oblubieńca duszy.

 

I z całego serca pragnę wykrzyknąć, mówiąc do niego:

O Jezu, jakże ucieszyłam się wszystkimi Twoimi słodkimi i rozkosznymi komunikantami!”

 

Cierpienia, którymi obdarzył mnie mój Jezus, są jednocześnie gorzkie i słodkie naprzemian, same w sobie tak pełne goryczy.

Ale gdyby słodycz i gorycz nie zostały jednocześnie dane duszy, która stała się ofiarą miłości, zadośćuczynienia i pokuty,

ta dusza nie mogłaby trwać długo bez śmierci.

 

Ciało by się rozpadło, a dusza prędko poszłaby do Boga, stąd moje jęki i narzekania, gdy myślałam, że On mnie opuścił.

 

Kiedy od czasu do czasu się ukrywał, bardzo źle się czułam psychicznie.Wydawało mi się, że nie widziałem go od  stulecia.

 

Dlatego narzekałem, mówiąc takie rzeczy  jak:

O Święty Oblubieńcze, jak możesz kazać mi czekać tak długo na Ciebie? Czy nie wiesz, że nie przetrwam bez Ciebie?

Przyjdź i ożyw mnie swoją Obecnością, która jest dla mnie, światłem, siłą i wszystkim.” 

Pewnego dnia, czując się odrzucona z powodu jego kilkugodzinnej nieobecności, wydawało mi się, że nie pojawił się mi od kilku lat.

 

Również w swoim cierpieniu płakałam gorzkimi łzami. Potem ukazał mi się, pocieszył mnie i osuszył moje łzy.

Pocałował mnie i całując mnie powiedział do mnie :

Nie chcę, żebyś płakała.

Widzisz, jestem teraz z tobą. Czego chcesz?"

 

Odpowiedziałam:

Po prostu tęsknię za Tobą. Przestanę płakać, kiedy obiecasz mi, że nie pozwolisz mi tak długo na Ciebie czekać.

Mój dobry Jezu, Ty wiesz, jak cierpię, czekając na Ciebie, zwłaszcza

-kiedy do Ciebie wołam, a Ty nie przychodzisz szybko

aby mnie pocieszyć, wzmocnić i zachęcić swoją słodką Obecnością.”

 

Jezus odpowiedział : „Tak, tak, sprawię ci przyjemność”. I szybko zniknął.

 

Innego dnia znowu narzekałam i błagałam go, żebym nie kazał mi tak długo czekać na niego. Widząc, że wciąż płaczę, powiedział do mnie:

Teraz naprawdę chcę cię usatysfakcjonować we wszystkim.

Jestem tak entuzjastycznie nastawiony do Ciebie, że mogę tylko spełnić Twoje pragnienia.

 

Jeśli do tej pory uwolniłem cię od twojego zewnętrznego życia i objawiłem się tobie, teraz chcę przyciągnąć do siebie twoją duszę.

W ten sposób będziesz mogła bliżej Mnie naśladować, radować się Mną, bardziej do Mnie przylgnąć. Mogę pokazać ci wszystko, czego nie zrobiono z tobą w przeszłości.”

 

Minęły trzy miesiące, podczas których stałam się ofiarą w moim łóżku, w którym otrzymałam

nie tylko smutki i cierpienia, które Jezus  mi przekazał, ale także jego  słodycz.

 

Pewnego ranka Jezus przyszedł do mnie jako miły i bardzo czarujący młodzieniec w wieku około osiemnastu lat.

Jego złote włosy były kręcone i opadały po obu stronach jego czoła.

Wydawało się, jakby ich Pętle splatały myśli Jego Ducha połączone z uczuciami Jego Serca.

Na Jego czole, pogodnym i szerokim, widać było, jak przez bardzo jasny kryształ,

-jego umysł,

-gdzie Jego Nieskończona Mądrość panowała w niebiańskim porządku i pokoju.

 

Mój umysł stał się jasny, a moje serce uspokoiło się na widok tego przeuroczego Jezusa. Efekt był taki, a namiętności tak stłumione, że nie czułem najmniejszego zakłócenia.

Skoro moja dusza doświadczyła tak wielkiego poczucia spokoju na sam Jego widok, czego bym doświadczyła, gdybym mogła posiąść jego Boskość?

 

Wierzę, że Jezus nie mógł objawić się duszy w tak wielkim pięknie, żeby nie zaznała ona doskonałego spokoju i głębokiej pokory.

Wycofałby się przy najmniejszym zakłóceniu duszy.

Z drugiej strony, gdyby dusza nie czuła takiego spokoju i pokory, że nie byłaby spokojna wobec cierpienia i zaciekłej wojny wokół niej, to

Jezus nie tylko nie pozwoliłby się jej zobaczyć  , ale nie zasmakowałby w  niej słodkiego odpoczynku,

odpoczynku, którego dusza zmartwiona nie mogłaby mu zapewnić.

 

Gdy Jezus mi się ukazał, patrzyłam na Niego z podziwem, i powiedziałam sobie:

 

"Oh! jak piękne są Jego oczy tak czyste, które świecą światłem jaśniejszym niż słońce”.

 

Jednak w przeciwieństwie do światła słonecznego, światło z Oczu Jezusa nie uszkodziło mojego wzroku. I mogłam bez zmęczenia wpatrywać się w ten przepych.

Wręcz przeciwnie, moje oczy zyskały dzięki temu więcej siły. Nie możemy oderwać oczu od tego tajemniczego cudu piękna, jakim jest granat Oczu Jezusa.

 

Wystarczy jedno spojrzenie Jezusa, aby

-wynieść się z siebie i

- podróżować przez doliny, równiny, góry, niebo lub najgłębsze przepaście ziemi, aby Go znaleźć.

 

Wystarczy spojrzenie Jezusa, aby

-przemienić w Niego duszę i

- odczuć nie wiem co z Jego Boskości. Wiele razy sprawiało ono, że wykrzykiwałam:

O mój najpiękniejszy Jezu, o wszystko moje,

jak to będzie cudownie cieszyć się błogim wzrokiem bez domieszki cierpienia,

Ty, który w tych kilku minutach, kiedy mi się ukazałeś, dałeś mi tak wiele spokoju  w mojej duszy,

Ty, dla którego można znosić potoki cierpienia, męczeństwa lub  upokarzających prób;

Ty, który mieszkasz w mieszaninie bólu i przyjemności w doskonałym spokoju  ducha!”

 

Kto mógłby powiedzieć całe piękno emanujące z Jego uroczej Twarzy.

Jego wygląd przypomina śnieg zabarwiony kolorem bardzo pięknych róż. Emanuje majestatyczną i boską szlachetnością.

Jego wygląd wzbudza podziw i szacunek, a także pewność siebie. Jego wygląd to

-jak biel w porównaniu do czerni,

-podobna słodyczy w porównaniu do goryczy.

Zaufanie, jakie może wzbudzić człowiek, jest cieniem w porównaniu ze świecącym słońcem, które jest zaufaniem natchnionym przez Jezusa.

 

Oh! Tak!

w Jego świętej Twarzy, tak majestatycznej, tak kochanej, przebija ufność, jaką Jezus wzbudza w duszy.

A Miłość, którą emanuje, przyciąga duszę w sposób, który nie pozostawia wątpliwości co do powitania, jakie oferuje.

 

Jezus nie gardzi stworzeniem ludzkim, które pociągnięte przez płonący płomień Jego Miłości,

-chce wrócić w Jego Ramiona, bez względu na to, jak brzydkie i jak grzeszne by się ono czuło.

 

A co z rysami jego Twarzy?

Jego bardzo wdzięczny nos harmonijnie opada od blond brwi. Jego usta, choć małe, wyświetlają słodki uśmiech.

Jej usta, szkarłatnego koloru, są cienkie, miękkie i kochające.

Kiedy otwierają się, by mówić, sprawiają wrażenie, że zaraz zostanie powiedziane coś cennego, niebiańskiego.

 

Jego Głos wyraża słodycz i harmonię Raju, zdolną oczarować najbardziej oporne serca.

Głos mojego Ukochanego przenika tak słodko,

-że dotknie każdego włókna serca każdego, kto Go usłyszy, i to w czasie krótszym, niż potrzeba, aby to powiedzieć

-zachwyca duszę ciepłymi i  pobudzającymi akcentami.

Jest tak miły, że ​​wszystkie przyjemności świata są niczym w porównaniu z jednym słowem wychodzącym z jej Ust.

Wszystkie przyjemności świata są tylko symulakrami w porównaniu z jego słodkim Głosem. Jest skuteczny i robi wielkie cuda.

Kiedy Jezus mówi, wywołuje w duszy pożądany skutek.

 

Oh! Tak! Usta Jezusa promienieją. Kiedy On mówi, są niezwykle piękne.

Wtedy widać jego czyste i proporcjonalne zęby.

Do serc, które Go słuchają z miłością, Jezus zsyła z Nieba pulsujące tchnienie Miłości, która obejmuje, rozpala i pochłania.

 

Jeszcze piękniejsze są Jego miękkie, białe i delikatne Dłonie.

Ich Palce, jasne i przejrzyste, poruszają się zręcznie i są prawdziwą rozkoszą, gdy czegoś dotykają.

 

"Oh! jaki jesteś piękny, całkowicie piękny, mój słodki i łaskawy Jezu! Wybacz mi, że tak słabo mówię o Twojej urodzie.

To, co powiedziałem, to nic w porównaniu z rzeczywistością.

W niezręczny sposób próbowałam opisać Twoje piękno, którego nawet Twoi aniołowie nie są godni i nie potrafią odpowiednio opisać.

 

Uczyniłam to przez święte posłuszeństwo, najlepiej jak potrafię. Jeśli mój opis nie ma Twojej aprobaty, wybacz mi.

Wina spada przede wszystkim na posłuszeństwo, bo moje słabe próby nie oddają Twojej urody, dobrze o tym wiem.

 

Gdyby nie wyraźny rozkaz wydany na mocy posłuszeństwa, z pewnością nigdy nie zgodziłabym się przelać na papier,

-w upokorzeniu-, dziwne epizody mojego życia, które z dnia na dzień stawały się coraz bardziej wyjątkowe i niesłychane.

Bez wątpienia niektórym wydadzą się dziwne.

 

Nie mam wyboru. Powiem, że mój umiłowany Jezus,

po tym, jak ukazał mi się w sposób, który wcześniej tak  niezręcznie opisałam, wypuścił z ust niebiański zapach, który ogarnął mnie w moim ciele i mojej  duszy.

Po tym oddechu, w krótszym czasie, niż można powiedzieć, zabrał mnie ze sobą. Wydobył moją duszę z każdej części mojego ciała.

Dał mi ciało o bardzo prostej formie, jaśniejące czystym światłem. Szybko poleciałam z Nim i podróżowaliśmy przez bezkres nieba.

 

Ponieważ po raz pierwszy doświadczyłam tego cudownego zjawiska, pomyślałam: „Naprawdę Pan przyszedł, aby mnie zabrać i na pewno umrę”.

Kiedy znalazłem się poza swoim ciałem,

-wrażenia, które czuła moja dusza były takie same jak wtedy, gdy byłam w swoim ciele,

z tą różnicą, że kiedy dusza jest zjednoczona z ciałem, odbiera zmysłami każde odczucie i przekazuje je władzom  ciała.

 

W drugiej sytuacji dusza bezpośrednio odbiera wszystkie doznania. Natychmiast rozumie wszystko, przez co przechodzi.

Przenika nawet najbardziej ukryte i niedostrzegalne rzeczy – bliskie lub dalekie – ale tylko w Woli Bożej.

Pierwszą rzeczą, jaką poczuła moja dusza, kiedy opuściła moje ciało, było drżenie ze strachu, gdy podążała za ucieczką mojego ukochanego Jezusa,

który nieustannie ciągnął mnie za Sobą z pomocą niebiańskiej bryzy.

 

Powiedział do mnie: „Ponieważ doświadczyłaś wielkiego cierpienia, gdy byłaś pozbawiony mojej Wizualnej Obecności przez mniej więcej godzinę, teraz leć ze Mną.

Chcę cię pocieszyć i upoić moją Miłością”.

 

Oh! jak dobrze było, gdy moja dusza została zawieszona w sklepieniu niebios w towarzystwie Jezusa!

Wyglądało na to, że opieram się o Niego, a On mnie trzymał, więc nie byłam zbyt daleko za Nim.

Chociaż był przede mną, byłam mocno do niego przywiązana, żebym mogła podążać za nim – on pochylił się do mnie, a ja do niego – podczas,

gdy on mnie wspierał i ciągnął swoim delikatnym oddechem. Krótko mówiąc, mam dobre zrozumienie tego, co się wydarzyło, ale nie mam słów, by to opisać.

 

Po tych rundach w bezmiarze niebios , mój umiłowany Jezu, który znajduje upodobanie w towarzystwie ludzi,

doprowadził mnie do miejsca, w którym skupiały się nieprawości i hańba ludzi.

 

Oh! jak zmienił się aspekt mojego ukochanego Jezusa.

Jakaż gorycz ogarnęła jego wrażliwe Serce! Z jasnością, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam, widziałam go cierpiącego straszliwe tortury. 

Jego uwielbione Serce wydało mi się jakoby umierającego człowieka, wydychającego powietrze w skrajnym przerażeniu.

 

Widząc go w tym bolesnym stanie, powiedziałam Mu:

Mój uwielbiony Jezu, jak się zmieniłeś! Jesteś jak umierający człowiek. Oprzyj się na mnie i pozwól mi uczestniczyć w Twoim cierpieniu.

Serce mi pęka, gdy widzę, jak bardzo cierpisz.

 

Następnie, odzyskując trochę oddech,

Jezus powiedział do mnie :

Tak, moja ukochana, możesz mnie kochać. Nie mogę dłużej wytrzymać."

Mówiąc to do mnie, przycisnął mnie bardziej do Siebie i kładąc usta na moich ustach, wlał we mnie miażdżącą gorycz:

Czułam się, jakbym został przebity kilkoma nożami, grotami włóczni, strzałami, strzałkami i sztyletami, które jeden po drugim przebiły moją duszę.

 

Kiedy byłam pogrążona w tym ekstremalnym cierpieniu, mój ukochany Jezus przywrócił moją duszę do ciała i zniknął.

Kto mógłby opisać straszną mękę, która ogarnęła moje ciało! Tylko Jezus mógłby to opisać,

Ten, który za każdym razem przekazywał mi cierpienia, potem je łagodził. 

Ludzie na ziemi nie tylko nie mogą odczuwać takiego cierpienia, ale nawet nie wyobrażają sobie jego głębi.

 

Analizuję historię mojej duszy;

ta biedna i nieszczęśliwa dusza, która często naśladowała ukochanego Jezusa – można by pomyśleć, że śmierć się ze  mnie śmieje.

Choć wtedy nie byłam godna umrzeć, wiedziałam, że śmierć wkrótce nadejdzie. Przyjdzie w swoim czasie i nie będzie się już ze mnie śmiać.

To raczej ja będę mogła ją ośmieszyć, mówiąc jej: Żartowałam z tobą wiele razy; Dotykałam cię co najmniej sto tysięcy razy. Właśnie wyrównałam z tobą wynik!”

 

Mówię to, ponieważ wiele razy opuściłabym ten świat, gdyby nie Jezus, który – po przekazaniu straszliwego cierpienia bezpośrednio mojej duszy,

ożywił mnie

-przyciągając mnie do swojego Serca, które jest dla mnie życiem, lub

- biorąc mnie w swoje Ramiona, które są dla mnie siłą, lub

- wylewając ze swoich ust we mnie bardzo słodki eliksir.

 

A ponieważ cierpienia przekazywane bezpośrednio mojej duszy są straszniejsze niż te przekazywane mojemu ciału, z pewnością bym umarła wiele razy, gdyby nie ten cudowny Jezus.

 

Kiedy Jezus zobaczył, że zbliżam się do swoich granic, to znaczy, że nie mogę już „naturalnie” znosić moich cierpień, pomógł mi nie ulec śmierci.

 

Czasem robił to bezpośrednio, czasem natchnął spowiednika do szybszej reanimacji. 

W tym przypadku moje cierpienia, doświadczane przez posłuszeństwo, bywały nieco złagodzone, ale nie tak bardzo, jak wtedy, gdy Jezus działał bezpośrednio.

 

Jezus chciał mi przekazać ogromne cierpienie.

Wyjął moją duszę z mojego ciała, zabrał ją ze sobą i pozwolił mi zobaczyć wiele grzechów popełnionych przez ludzi ; bluźnierstwa przeciwko Miłosierdziu lub inne grzechy.

 

Z mojego punktu widzenia, zgodnie z odczuwanymi we mnie efektami, mogę śmiało powiedzieć, że grzech obłudy jest najbardziej gorzkim dlatego to wszystko napisałam

co najbardziej obraża Serce Jezusa, - co przyprawia Go o mdłości.

 

Kiedyś, na przykład, kiedy Jezus wlewał we mnie małą część swojej goryczy,

Poczułam, że coś połykam - mdłego,- ropnego, i - gorzkiego,

co weszło w mój brzuch i dało mi odrażający oddech.

Straciłabym przytomność, gdybym szybko nie wzięła jedzenia, żeby zwymiotować tą ropną materię.

 

Można by pomyśleć, że przydarzyło mi się to tylko wtedy, gdy Jezus pokazał mi niegodziwość popełnianą przez tych, których uważa się za wielkich grzeszników.

 

Ale mój kochający Jezus przyciągnął mnie w szczególny sposób do kościołów … gdzie był obrażany.

Tam raniono jego Serce rzeczami samymi w sobie świętymi, ale podrobionymi: na przykład

-puste modlitwy ludzi udających pobożność,

lub praktyka obłudnych nabożeństw.

Zaangażowani ludzie zdawali się przynosić mojemu Jezusowi więcej urazy niż zaszczytu.

 

Tak, te złe uczynki sprawiły, że to Serce, które było tak święte, tak czyste i tak sprawiedliwe, cierpiało bardzo. Kilkakrotnie Jezus wyrażał mi swoje cierpienie, mówiąc:

Moje dziecko, spójrz na zniewagi i obelgi, które Mi zadają,

Opuszczają kościół raczej zszargani niż oczyszczeni. Nie są przeze mnie błogosławieni”.

 

Pokazał mi też ludzi przystępujących do świętokradczych Komunii.

Na przykład ksiądz odprawiający Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej

 przyzwyczajenia, w interesie materialnym i w stanie grzechu śmiertelnego (drżę, gdy wspominam o  tym).

 

Czasami Jezus pokazywał mi sceny tak bolesne dla Jego Serca, że ​​prawie upadał w agonię.

 

Na przykład, kiedy pewien ksiądz pochłonął Ofiarę w Komunii, Jezus był zmuszony szybko opuścić jego serce zbrukane duchowymi nieszczęściami.

kiedy potężnymi słowami konsekracji -Jezus miał zostać wezwany z Nieba, aby wcielić się w hostię,

był zniesmaczony hostią jeszcze nie  poświęconą, ponieważ był trzymany przez nieczyste i świętokradcze ręce.

 

Jednak bez mrugnięcia okiem, mocą nadaną mu przez Boga, kapłan ten zmusił Jezusa do zstąpienia do hostii.

Aby nie złamać obietnicy, wcielił się Jezus w tym zastępcy,

- który wcześniej wydzielał zgniliznę nieczystości i

- który następnie ociekał krwią spowodowaną przez bogobójstwo.

Jakże żałosny był Jego stan sakramentalny, w którym Jezus mi się wtedy ukazał. Wydawało się, że chce uciec z tych niegodnych rąk.

Ale zgodnie ze swoją obietnicą został zmuszony do pozostania

-dopóki forma chleba i wina nie zostanie skonsumowana przez żołądek,

-co w tym przypadku było dla Niego jeszcze bardziej przyprawiające o mdłości niż niegodne ręce,

które dotykał Go wiele razy wcześniej.

 

Gdy Hostia święta została w ten sposób spożyta, Jezus przyszedł do mnie lamentując:

"Oh! moje dziecko, pozwól, że wleję w ciebie trochę mojej goryczy. Nie mogę jej dłużej powstrzymywać.

Zmiłuj się nad moim stanem, który stał się zbyt bolesny! Bądź cierpliwa i pozwól nam trochę razem pocierpieć”.

 

Odpowiedziałam mu:

Panie, jestem gotów cierpieć z Tobą. Tak, gdybyś dał mi możliwość przyjęcia całej twojej goryczy, chętnie bym to zrobiła, w taki sposób, że nie widziałabym twojego cierpienia.

 

Wtedy Jezus wylał ze swoich Ust do moich gorycz, którą mogłam znieść, i rzekł do mnie:

Moje dziecko, to, co w ciebie wlałem, to nic, ale to wszystko, co możesz otrzymać.

Jakże pragnę, aby z miłości do Mnie wiele innych dusz było gotowych do takiej samej ofiary jak ty!

Nie chodzi o to, że nie mogę wlać w nie całej goryczy, jaką zawiera moje Serce.

Ale o to, abym mógł zakosztować wzajemnej i życzliwej miłości moich dzieci .”

 

Słowa nie są w stanie wyrazić goryczy, którą Jezus wlał we mnie; zatrucie,

mdłości  i krwawinie serca przez jego  gnicie.

 

Mimo że zrobiłam wszystko, aby to zatrzymać, mój żołądek nie chciał tego zaakceptować. Silny impuls sprawił, że podeszło mi do gardła.

Ale z powodu mojej miłości do Jezusa i przy wsparciu Jego łaski nie odrzuciłam tego.

 

Któż mógłby opisać cierpienie, jakie spowodowało we mnie to wylanie goryczy z Jezusa ! 

Było jej tak wiele, że gdybym nie była przez niego wspierana, wzmacniana i ożywiana, z pewnością wielokrotnie padłabym ofiarą śmierci.

Jezus wlał we mnie tylko niewielką część goryczy, którą niósł.

 

Stworzenie normalnie nie może nieść w sobie tyle goryczy i słodyczy, ile mój najukochańszy Jezus czasami we mnie przelewał.

Tylko On znosi i toleruje gorycz spowodowaną grzechem. Zawsze miałam takie zdanie: grzech jest brzydki i  niszczycielski!

 

Gdyby wszystkie stworzenia ludzkie poczuły i rozpoznały trujące i gorzkie skutki grzechu, unikałyby grzechu, jakby to był straszny potwór wychodzący z piekła!

 

Posłuszeństwo skłoniło mnie do opisania pewnych bolesnych scen, których doświadczył mój zawsze kochany Jezus, abym mogła uczestniczyć w Jego cierpieniach.

Nie mogę więc przemilczeć, że sprawił, że zobaczyłem też pocieszające sceny, które uwiodły moje serce.

 

Od czasu do czasu pozwalał mi widzieć dobrych i świętych kapłanów, którzy z zapałem i pokorą sprawowali tajemnice wiary.

Kiedy widziałam te sceny, bardzo często byłam natchniona, aby z sercem pełnym miłości powiedzieć mojemu ukochanemu Jezusowi:

 

Jak wzniosła, wielka, wspaniała i cudowna jest posługa kapłana, któremu nadano tę szlachetną godność,”

- nie tylko być zajętym wokół siebie,

-ale poświęcić się swojemu Ojcu Przedwiecznemu,

jako ofiara pojednania, miłości i pokoju”.

 

Pocieszyłam się, gdy sam lub obok Jezusa obserwowałam świętego księdza odprawiającego Mszę świętą. Z Jezusem w Nim celebrans wydawał mi się przemienionym człowiekiem.

Wydawało mi się nawet, że to sam Jezus sprawował Boską Ofiarę w jego miejsce.

Było to niezwykle podnoszące na duchu,

-słyszeć Jezusa recytującego modlitwy mszalne z tak wielkim namaszczeniem,

- widzieć Go poruszającego się i odprawiającego świętą ceremonię z taką godnością.

 

To wzbudziło we mnie wielki podziw dla tak wysokiej i świętej posługi.

Nie wiem, ile łask otrzymałam, gdy zobaczyłam Mszę św. odprawianą z taką uwagą i oddaniem.

 

Ile innych boskich iluminacji miałam, o których mówienie wolałabym pominąć.

 

Ale ponieważ posłuszeństwo mi nakazuje, a kiedy piszę, Jezus często upomina mnie za moje lenistwo lub za to, że chcę coś pominąć, to się zastosuję.

Pokładając w nim całe moje zaufanie, chcę mu powiedzieć:

 

Jaką cierpliwość musimy mieć wobec Ciebie, mój dobry Jezu. Zaspokoję cię, moja słodka Miłości.

Ale ponieważ czuję się niegodna i niekompetentna, aby mówić o tak głębokich, wzniosłych i świętych tajemnicach, uczynię to, bardzo zdając się na pomoc Twojej Bożej łaski.

 

Gdy uważnie obserwowałam Bożą Ofiarę,

Jezus dał mi do zrozumienia, że ​​Msza święta obejmuje wszystkie tajemnice naszej religii.

 

Mówi cicho do serca, o nieskończonej Miłości Boga.

Mówi nam również o naszym odkupieniu, przypominając nam o cierpieniach, jakie Jezus zniósł dla nas.

 

Msza święta pozwala nam zrozumieć, że nie usatysfakcjonowany tym, że raz umarł za nas na krzyżu, Jezus chce,

- w swojej ogromnej miłości,

rozprzestrzeniać się w nas i utrwalać Jego Stan Ofiary poprzez Najświętszą Eucharystię.

 

Jezus dał mi też do zrozumienia  , że Msza i Święta  Eucharystia

są wiecznym przypomnieniem Jego Śmierci i Zmartwychwstania,

-że dają nam doskonałe lekarstwo na nasze śmiertelne życie i

-że mówią nam, że nasze ciało,

które zostanie obrócone w proch i popiół przez śmierć, zostanie zintegrowane z duszą i zmartwychwstanie do życia wiecznego w dniu ostatecznym.

 

Na dobre, będzie brało udział w radości i chwale.

Dla bezbożnych będzie to udręka. Ci, którzy nie żyli z Chrystusem, nie zmartwychwstaną w Nim.

 

Ci dobrzy, którzy byli z Nim zżyci za życia, dostąpią zmartwychwstania podobnego do Jego Zmartwychwstania.

 

Dał mi On do zrozumienia, że ​​najbardziej pocieszającą rzeczą w Najświętszej Ofierze Mszy jest Jezus widziany w Jego Zmartwychwstaniu .

 

To przewyższa wszelkie inne tajemnice naszej świętej religii.

 

Podobnie jak Jego Męka i Śmierć,  Jego Zmartwychwstanie jest mistycznie odnawiane na naszych ołtarzach, kiedy sprawowana jest Msza święta.

 

Pod zasłoną chleba sakramentalnego,

Jezus oddaje się komunikującym, aby być ich towarzyszem w pielgrzymce ich doczesnego życia.

Za łaską z łona Trójcy Świętej, daje życie na wieki tym, którzy z ciałem i duszą uczestniczą w sakramencie Eucharystii.

 

Te tajemnice są tak głębokie , że będziemy mogli je w pełni zrozumieć tylko w naszym nieśmiertelnym życiu.

 

Jednak właśnie teraz, w Najświętszym Sakramencie, Jezus daje nam na wiele sposobów – prawie namacalnie – przedsmak tego, co da nam w Niebie.

 

Msza przygotowuje nas do medytacji nad

-życiem, -Męką, -Śmiercią i -Zmartwychwstaniem Jezusa.

 

Człowieczeństwo Chrystusa,

- przez perypetie swojego ziemskiego życia,

- osiągnięło swoją pełnię w ciągu trzydziestu trzech lat.

 

Ale we Mszy świętej -mistycznie i

-W krótkim okresie czasu, odnawia się w stanie unicestwienia sakramentalnych Postaci.

 

Postacie Chleba i Wina zawierają Jezusa w stanie Ofiary Pokoju  i

Miłości  przebłagalnej , dopóki nie zostaną skonsumowane przez człowieka.

 

Po tym spożyciu, i integracji z organizmem ludzkim

- sakramentalna obecność Jezusa już nie istnieje w sercu. Jezus wraca na łono swego Ojca,

tak jak zrobił to, gdy powstał z martwych.

 

W sakramencie Eucharystii Jezus przypomina nam, że nasze ciała zmartwychwstaną w chwale.

 

Tak jak Jezus powraca na Łono Ojca, gdy ustaje jego sakramentalna obecność, tak i my

- przejdziemy do naszej wiecznej rezydencji na Łonie Ojca, kiedy przestaniemy istnieć przez nasze obecne ziemskie życie.

 

Nasze ciało, podobnie jak sakramentalna obecność Jezusa po spożyciu hostii, będzie wydawało się, że już nie istnieje.

 

Ale w dniu powszechnego Zmartwychwstania

- przez bardzo wielki cud Boskiej Wszechmocy,

- powróci do życia i,

- zjednoczone z naszą duszą będzie się cieszyło wiecznym szczęściem Boga.

 

Inni, przeciwnie, odejdą od Boga, by cierpieć okropne i wieczne męki.

 

Ofiara Mszy świętej daje cudowne, przejrzyste i świetliste efekty.

Dlaczego więc chrześcijanie tak mało z tego korzystają? Dla duszy, która kocha Boga,

czy może być coś bardziej pocieszającego i korzystnego?

 

Sakrament Eucharystii

- odżywia duszę tak, aby była godna Nieba, i

- daje ciału przywilej beatyfikacji w odwiecznej Woli Bożej.

 

ten wielki dzień zmartwychwstania ciała ,

- odbędzie się wielkie nadprzyrodzone wydarzenie,

-porównywalne z tym, co się dzieje, kiedy,

po kontemplacji gwiaździstego nieba i pojawienia się słońca,

pochłania ono światło gwiazd.

 

Ale nawet jeśli znikną z pola widzenia obserwatora, gwiazdy zachowują swoje światło i pozostają na swoim miejscu.

 

Jak gwiazdy, dusze,

zebrani na sąd powszechny w Dolinie Jehoszafata,

- będą mogli zobaczyć inne dusze.

 

Światło nabyte i przekazane przez

-Najświętszą Ofiarę i

- Sakrament Miłości

będzie widoczne w każdej duszy.

 

Ale kiedy przyjdzie Jezus, Słońce Sprawiedliwości,

- wchłonie w Siebie wszystkie święte dusze. On pozwoli im zawsze istnieć,

pływać w ogromnych morzach boskich atrybutów.

 

A co się stanie z duszami pozbawionymi tego boskiego Światła?

Gdybym chciała odpowiedzieć na to pytanie, mogłabym długo pisać. Jeśli Pan pozwoli, zostawię to pytanie na inną  okazję.

 

Jezus dał mi zrozumieć

-że ciała, które zostaną ponownie zjednoczone z duszami jaśniejącymi światłem, będą na wieki zjednoczone z Bogiem.

Ale dusze, które nie będą miały światła,

ponieważ nie chcieli uczestniczyć w Najświętszej Ofierze i Sakramencie Miłości, zostaną wrzuceni w otchłań ciemności.

 

A ze względu na ich umyślną niewdzięczność wobec Wielkiego Darczyńcy, staną się niewolnikami Lucyfera, księcia ciemności. Będą wiecznie dręczeni przerażającymi wyrzutami sumienia.

 

W wyniku wielu łask, jakich Jezus mi nieustannie udzielał,

Byłam przepojona świętym pragnieniem bycia zawsze z  Nim zjednoczoną,

a w tym kiedy moja dusza opuszczała moje ciało  a wtedy nieraz Jezus zadał mi wielkie cierpienia,

abym cierpiała za tych, którym brakuje  wdzięczności i miłości

do Najświętszej Ofiary Mszy  i do Sakrament  Miłości.

A co do Jezusa, to często przypominał mi o swojej słodkiej obietnicy,

o czym już wspomniałam w związku z mistycznym małżeństwem , które chciał ze mną zawrzeć.

 

I często modliłam się do Niego w tym sensie, mówiąc:

O najsłodszy Oblubieńcze, spiesz się i nie zwlekaj z moim intymnym zjednoczeniem z Tobą. Nie widzisz, że nie mogę dłużej czekać?

Zjednoczmy się w nierozerwalnych więzach miłości, aby nikt nie mógł nas rozdzielić choćby na chwilę!

 

Jezus , który podtrzymywał we mnie palące pragnienie tego mistycznego małżeństwa, powiedział do mnie :

 

Wszystko, co jest na ziemi, musi zostać odrzucone. Wszystko! Wszystko!

I nie tylko z twojego serca, ale także z twojego ciała .

Nie wiesz, jak szkodliwy może być najmniejszy cień ziemi. To jest silna przeszkoda dla mojej Miłości.

 

Na te słowa stałam się odważna i szybko mu powiedziałam:

Mój Panie, czy wydaje Ci się, że mam jeszcze coś do usunięcia, zanim całkowicie Ci się spodobam?

Dlaczego nie powiesz mi, co to jest?

Wiesz, że jestem gotowa zrobić wszystko, co chcesz."

 

Mówiąc to, otrzymałam promień światła od Jezusa

przez co uświadomiłam sobie, że miał na myśli złoty pierścionek z jego wizerunkiem krucyfiksu, który nosiłam na palcu.

 

Mówię mu szybko:

O Święty Oblubieńcze, jestem gotowa usunąć go z mojego palca, jeśli chcesz”.

 

On mówi mi :

Wiedz, że dam Ci cenniejszy i piękniejszy pierścionek, na którym będzie wygrawerowany mój Obraz.

Będzie on taki, że za każdym razem, gdy na niego spojrzysz, w twoje serce trafią nowe strzały miłości.

Twój pierścionek, który nosisz nie jest już potrzebny."

 

Więc,

- bardziej zadowolona niż kiedykolwiek, i

-bo nie czułam pasji do tego pierścionka, szybko zdjąłam go z palca i powiedziałam:

Święty Oblubieńcze, teraz, gdy mnie polubiłeś,

- powiedz mi, czy jeszcze coś we mnie jest,

- co może być przeszkodą w naszym wiecznym i nierozerwalnym zjednoczeniu.

Po bardzo długim odczekaniu pełnego czasu

- i staranne przygotowania i

- wzniosłe pociechy, bez cierpienia,

wreszcie nadszedł upragniony dzień mego mistycznego zjednoczenia z Jezusem, umiłowanym Oblubieńcem mojej duszy.

 

Jak dobrze pamiętam, było to na kilka dni przed wigilią święta Czystości Najświętszej Maryi Panny. 

 

Poprzedniego wieczoru mój kochający Jezus był szczególnie czuły i radosny.

 

Mówił bardziej intymnie niż zwykle.

Wziął moje serce w swoje ręce i patrzył na nie raz za razem. Po bardzo dokładnym zbadaniu go odkurzył i włożył z powrotem.

Przyniózł więc szatę o wielkiej piękności, która wydawała się być wykonana z czystego złota nakrapianego różnymi kolorami. Włożyłam to.

Wziął dwa drogocenne klejnoty, kolczyki i włożył je do moich uszu. Przyozdobił moją szyję i nadgarstki naszyjnikiem i bransoletkami z drogocennych klejnotów.

Włożył mi na głowę wspaniałą koronę, pokrytą olśniewającymi klejnotami.

 

Później, wydawało mi się, że klejnoty wydawały tak piękny dźwięk, jakby przemawiały:

-Piękno, Moc, Dobroć,

Miłosierdzia i Majestatu Bożego,

- jak również wszystkie cnoty Człowieczeństwa Jezusa, mojego Oblubieńca.

 

Nie dałoby się opisać tego, co usłyszałam podczas gdy moja dusza pływała w morzu pociech.

 

Zakładając bandaż na moje czoło powiedział do mnie :

Najsłodsza żono, ta korona, która zdobi twoją głowę, została ci podarowana przeze Mnie, aby nie brakowało ci niczego, co mogłoby uczynić cię godną bycia moją żoną.

Zwrócisz mi ją po naszym ślubie. Zwrócę ci ją w niebie po twojej śmierci”.

 

Wreszcie Jezus przyniósł welon, którym okrył mnie od stóp do głowy.

 

W tym drogocennym stroju

- zamyśliłam się,

- medytując nad ubóstwem mojej osoby i nad znaczeniem każdej ozdoby, którą ozdobił mnie w noc przed naszym mistycznym ślubem.

Mogę powiedzieć, że nigdy w życiu nie czułam się w tak ekstrawaganckiej sytuacji.

To sprawiło, że poczułam wielki ciężar, jaki Bóg może dać stworzeniu uważanemu za zakochanego w Nim.

 

Oh! co za naprawdę dziwne uczucie przyszło mi do głowy.

Zamiast odczuwać wzniosłość tego, co Jezus właśnie dla mnie zrobił, poczułam coś zupełnie przeciwnego.

 

Poczułam się zdruzgotana w sposób, który sprawił, że uwierzyłam

-że byłem poza sobą i - że nie żyję.

Ale w tym stanie unicestwienia zwróciłam się do mojego ukochanego Jezusa.

 

W moim wielkim zamęcie,

Nie mogłam uwierzyć, że to Bóg ozdobił najmniejszą ze swoich służebnic tak wieloma drogocennymi klejnotami.

Wydawało mi się to niewłaściwe, -że nie tylko dostarczył mi taki strój, - ale to znowu te klejnoty i bardziej niż cokolwiek, ta zasłona niewyobrażalna na mojej głowie.

Bóg działał jakoby sługa oblubienicy, którą wybrał. Boga, któremu wszelkie stworzenie jest posłuszne przynajmniej ze znaków. 

Więc błagałam Go, aby się nade mną zlitował i mi wybaczył takie sprzeczności w moim samopoczuciu.

 

Co do znaczenia poszczególnych części mojego stroju, rozpatrywanych z osobna, przemilczam, bo teraz, po tylu latach, niewiele z niego pamiętam.

 

Mówię tylko, że zasłona, którą Jezus nałożył na moją głowę i która opadła na moje stopy, przerażała demony, które patrzyły, aby zobaczyć, co Jezus robi na mojej osobie.

 

Ale jak tylko zobaczyli mnie tak ubraną, -byli tak przerażeni i strwożeni, że nie odważyli się do mnie podejść ani mnie molestować.

- Stracili całą swoją zuchwałość i natrętność.

 

Powtarzam tutaj mój zwykły refren mówiący, że trudno mi przelać na papier to, co zaszło między mną a Jezusem. 

Moją nieśmiałość udaje mi się pokonać tylko dlatego, że chcę być posłuszna.

 

Swoją narrację podsumuję słowami, -że w wigilię święta Czystości Najświętszej Maryi Panny,

- mnie, biedną osobę, odział mnie kochający Jezus w strój, który całkowicie przerażał demony.

 

Uciekli, a aniołowie Boży przybyli z niezwykłą czcią dla mnie,

co sprawiło, że się zarumieniłam, jakbym zrobiła coś nadzwyczajnego.

Przyszli do mnie i dotrzymali mi towarzystwa, dopóki mój kochający Jezus nie  powrócił.

 

Następnego  ranka Jezus w całym swoim majestacie i z niezwykłym urokiem i słodyczą przyszedł do mnie,

w towarzystwie Najświętszej Maryi Panny i św. Katarzyny.

 

Jezus poprosił aniołów, aby zaśpiewali niebiański i piękny hymn. Kiedy śpiewali, św. Katarzyna zachęcała mnie czule.

Wzięła mnie za rękę, aby Jezus mógł umieścić cenną obrączkę na moim palcu.

I w niewysłowionej dobroci Jezus objął mnie i pocałował kilka razy. Czyniła to także moja Matka, Najświętsza Maryja Panna.

Byłam świadkiem niebiańskiej rozmowy, w której Jezus mówił o miłosnym pociągu, jaki miał do mnie.

Ze swojej strony, pogrążona w wielkim zmieszaniu z powodu małości mojej miłości do Niego, powiedziałam mu: „Jezu, kocham Cię! Kocham Cię! Wiesz, jak bardzo cię kocham!"

 

Najświętsza Maryja Panna mówiła mi o niezwykłej łasce, jaką Jezus, mój ukochany Oblubieniec,

obdarzył mnie i nalegała, abym odwzajemniła czułą miłość do Niego.

 

Jezus, mój Oblubieniec, dał mi nowe zasady życia”

abym mogła żyć bardziej zjednoczona z Nim i ściślej za Nim podążać.

 

Dla mnie te zasady nie są łatwe do wytłumaczenia technicznie.

W ich istocie i codziennej praktyce, dzięki łasce Bożej, nigdy ich nie przekroczyłem.

Są one następujące: Muszę być całkowicie oderwana od wszystkiego, co stworzone, łącznie z sobą .

 Mam żyć w całkowitym zapomnieniu o wszystkim, aby moje wnętrze było skupione tylko na  Jezusie.

 

I powinnam to zrobić z żywą, pulsującą miłością do Niego, aby, zachwycony moimi  działaniami,

 Mógł On na stałe zamieszkać w moim sercu .

Powiedział mi, że oprócz Niego nigdy nie powininnam przywiązywać się do nikogo — nawet do siebie.

 

Moje wspomnienia o wszystkim muszą się tylko w Nim obudzić, ponieważ wszystkie stworzenia znajdują się tylko w Nim.

Aby to osiągnąć, konieczne jest

-zawsze zachowywać się ze świętą obojętnością i

- wolnością od wszystkiego, co dzieje się wokół mnie.

 

Muszę zawsze postępować z prostotą i uczciwością wobec tego, co mi się przydarzy od stworzeń.

Kiedy od czasu do czasu nie  praktykowałem tych rzeczy,

mój słodki Jezus skarcił mnie surowo  mówiąc:

 

Jeżeli nie dojdziesz do dystansu, który jest zarówno skuteczny, jak i uczuciowy, nie zostaniesz całkowicie pochłonięty moim Światłem.

Jeśli wręcz przeciwnie, pozbędziesz się wszystkiego na ziemi, staniesz się jak przezroczysty kryształ,

co pozwala przeniknąć przez ciebie pełnię światła. W ten sposób moja Boskość, która jest Światłem, przeniknie cię.”

 

Muszę oderwać się od siebie i żyć tylko i całkowicie w  Jezusie.

Muszę być uważna i wytrwała w ubieraniu się w prawdziwego ducha wiary.

 

Dzięki temu duchowi wiary będę mogła uzyskać środki, aby

-poznać siebie i nie ufać sobie,

- rozpoznać, że sama z siebie nie nadaję się do niczego,

- nabyć środki do lepszego poznania Jezusa i

- mieć więcej pewności siebie w tej decyzji oddania się i przylgnięcia do Niego.

 

Mówił mi też :

Wyjdziesz z siebie i zanurzysz się w niezmierzonym morzu mojej Opatrzności, gdy nauczysz się poznawać siebie i Mnie.

 

Moja małżonko, jestem zazdrosny, nie pozwolę ci szukać najmniejszej przyjemności gdzie indziej. Musisz zawsze stać blisko Współmałżonka, przed Nim, aby nie mógł w ciebie wątpić.

 

Więc dasz mi absolutną władzę nad tobą, żebym jeśli zechcę cię

pieścić lub przytulać, napełniać wdziękami, pocałunkami lub  miłością

a nawet bić cię, ranić, wymierzać ci karę,  mógłbym to czynić.

 

Z miłości do mnie i w całkowitej wolności poddasz się wszystkiemu, co uważam za konieczne, ponieważ nasze smutki i radości mają być wspólne.

Tylko po to, żeby się nawzajem wypróbować i zadowolić, będziemy nawet rywalizować, aby zobaczyć, kto zniesie największy ból”.

 

Następnie powiedział: „Nie twoja wola, ale Moja musi żyć w tobie, aby rządzić jak Królowa w swoim  królewskim pałacu.

Moja małżonko, to musi bezwzględnie panować między tobą a Mną.

 

W przeciwnym razie musielibyśmy znosić wyobcowanie niedoskonałej miłości, z której wzniosłyby się nad tobą cienie i

przyniesłyby niedogodność nieskorygowanej operacji do uszlachetnienia ciebie, która to szlachetność musi panować między Mną a tobą, moja małżonko.

 

Ta szlachetność zamieszka w tobie,

-jeśli od czasu do czasu spróbujesz wejść w swoją nicość, to znaczy, - jeśli osiągniesz doskonałą wiedzę o sobie.

 

Nie możesz na tym poprzestać, bo gdy rozpoznasz swoją nicość, chcę, abyś całkowicie zniknęła we Mnie.

Musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy, aby wejść w Nieskończoną Moc mojej Woli.

W ten sposób ściągniesz na siebie wszystkie łaski, których będziesz potrzebowała, aby wznieść się we Mnie, aby:

-robić wszystko ze Mną, -bez odniesienia do siebie.”

 

I kontynuował: „Chcę, aby w przyszłości nie było już „ty” i  „ja”. Nie będzie „zrobię” i „  zrobisz”.

Te słowa znikną i zostaną zastąpione przez zrobimy ”.  Wszystko będzie nasze”.

 

Jak każda wierna żona,

- podejmiesz wspólne działania ze Mną i

- poprowadzisz losy świata.

 

Wszyscy ludzie odkupieni Moją Krwią stali się moimi dziećmi i moimi braćmi.

A ponieważ są moimi, będą również twoimi dziećmi i twoimi braćmi.

A ponieważ tak wiele z nich zdziczało i odeszło, pokochasz je jak prawdziwa matka.

 

Wiele z nich jest również rozwiązłymi:

Kochasz mnie, przyjmiemy ich zasłużone cierpienie.

Kosztem bardzo ciężkich wyrzeczeń będziesz starała się poprowadzić ich w bezpieczne miejsce. 

Napełniona zasługami twoich cierpień i podlana twoją i moją krwią, zaprowadzisz je do Mojego Serca.

Kiedy mój Ojciec ich zobaczy,

-będzie nie tylko miłosierny i wyrozumiały, ale,

-jeśli są skruszeni jak dobry łotr, szybko zawładną Rajem na wieki”.

 

W końcu - o ile oderwiesz się od wszystkiego, co nie jest całkowicie moje,

- będziesz coraz bardziej zanurzona w mojej absolutnej Woli.

 

Następnie dzięki wiedzy o mojej Esencji

-która z dnia na dzień będzie w tobie coraz bardziej żywa,

- zdobędziesz pełnię mojej Miłości.

Wkładając w to całą twoją miłość i inteligencję, jak nigdy dotąd,

znajdziesz we mnie wszystkie stworzenia, jak w lustrze, w którym odbija się światło i obrazy.

Jednym spojrzeniem zobaczysz je wszystkie i poznasz stan ich świadomości.

 

Następnie, jak kochająca matka i w prawdziwym duchu miłosierdzia,

- który jest moim Duchem i Duchem mojej Matki,

dokonasz najwyższej ofiary, składając się w ofierze tym stworzeniom.

 

Ta ofiara będzie jak płaszcz, który okryje cię jako moją prawdziwą i wierną naśladowczynię i żonę”.

 

Jak mogę opisać subtelności Miłości mojego ukochanego Jezusa, który wielkodusznie, a nawet z nadmiarem,

- zawarł ze mną duchowe małżeństwo i - dał mi moje nowe zasady życia.

 

Wiele razy zabierał ze sobą moją duszę do Raju,

abym mogła tam słyszeć błogosławione duchy, które nieustannie śpiewają hymny chwały i dziękczynienia Boskiemu Majestatowi.

 

Kontemplowałem różne chóry aniołów i świętych.

Wszyscy byli zanurzeni w Woli Boga, pochłonięci Jego Bezmiarem.

 

Gdy rozejrzałam się po Tronie Boga, zobaczyłam

-kilka olśniewających świateł, - nieskończenie jaśniejszch niż słońce.

 

To pozwoliło mi zobaczyć i zrozumieć -wewnętrzne cnoty i - atrybuty Boga, które w swej istocie

- są wspólne dla trzech Osób Boskich.

 

Byłam w stanie to zrozumieć, jak

- błogosławione dusze, -razem lub kolejno,

cieszą się tym światłem i pozostają w zachwyceniu.

 

I pomimo nieskończonych wieków wieczności, nigdy w pełni nie zrozumieją Boga.

Dzieje się tak, ponieważ stworzone umysły nie mogą zrozumieć

majestatu  ,ogromu  i świętości  Boga, który jest

bytem niestworzonym i niezrozumiałym.

 

Z tego, co zobaczyłam i dowiedziałam się, zrozumiałam też, że

- duchy anielskie i błogosławieni uczestniczą w cnotach Trójcy Świętej,

-kiedy kąpią się w tym Świetle.

 

Jak wtedy,

-gdy jesteśmy narażeni na pełne nasłonecznienie,

- i nas ono rozgrzewa, więc

- aniołowie i święci w obecności Wiecznego Słońca Boga w Raju,

- są obdarzeni wiecznym Światłem i tym samym przypominają Boga.

 

Różnica polega na tym, że Bóg jest z natury nieskończony ,

podczas gdy błogie i anielskie duchy są  ograniczone

i uczestniczą w atrybutach Boga tylko zgodnie z własnymi ograniczonymi możliwościami.

 

Bóg, Wieczne i Nieskończone Słońce, daje z siebie całego, nie tracąc niczego. Podczas gdy istoty, które są zasadniczo uczestnikami,

-przypominają Wieczne Słońce -tylko zgodnie z bardzo małym rozmiarem i wielkością własnego słońca.

 

Zdecydowanie uważam, że wszystko, co właśnie powiedziałam, jest niedokładne i niewystarczające.

Bo to, czego nauczyłam się w tej błogosławionej podróży, z pewnością nie będzie w pełni zrozumiałe z moich słów.

Mam ogólne wrażenie tego, co postrzegałam, ale nie mogę jednoznacznie tego powiedzieć.

 

Dusza opuszcza na krótki czas swoje ciało, zostaje przeniesiona do tego błogosławionego Królestwa, po czym wraca do więzienia swojego ciała.

 

Nie da się opowiedzieć wszystkiego, co widziałam i czego się nauczyłam.

Doświadczenie duszy, której Bóg daje przykład tego, co On chce, aby zrozumiała,

można porównać do doświadczenia dziecka, które ledwo może się jąkać i które jest wystawione na wielkie przedstawienie teatralne.

 

Będzie chciało opowiedzieć wiele o swoich wrażeniach.

Ale ponieważ nie wie, jak to powiedzieć, wstydzi się i milczy.

 

Gdyby nie posłuszeństwo, wolałabym milczeć jak dziecko. Mogę tylko powiedzieć absurd po absurdzie.

Jednak będę kontynuowała mówiąc, że znalazłem się chodząc z Jezusem, moim Oblubieńcem, w tej błogosławionej Ojczyźnie wśród chórów anielskich, świętych i błogosławionych.

 

Ponieważ byłam nową panną młodą, w kręgu, zabiegali o nas i

uczestniczyli w tym samym czasie co my w radościach naszego niedawnego małżeństwa. 

Wydawało  się,-że zapomnieli o własnych pragnieniach i -że interesowały ich tylko nasze.

 

Zwracając się do świętych , Jezus powiedział :

„ Dzięki swojej wierności mojej łasce ta dusza stała się triumfem i cudem mojej Miłości”.

 

Następnie przedstawił mnie aniołom  i rzekł do nich :

„ Zobaczcie, jak moja Miłość do niej przewyższyła wszystko ”.

Następnie umieścił mnie na tronie chwały, dla którego uczynił mnie godną.

Powiedział do mnie: „ Tu jest twoje miejsce chwały i nikt nie może ci go odebrać ”.

 

Myślałam, że miał na myśli, że nie wrócę na ziemię.

Ale niestety, gdy tylko byłam o tym przekonana, znalazłam się w ścianach mojego ciała.

 

Jak opisać brzemię, które odczuwałam, gdy musiałam ponownie pozostać w swoim ciele.

W porównaniu z Niebem wszystko na ziemi wydawało mi się żużlem.

Te rzeczy cieszą zmysły niektórych stworzeń, ale dla mnie wydawały się nieszczęśliwe.

 

Ludzie, którzy są mi drodzy i - na co zwracałam dużo uwagi,

- z którymi spędzałam dużo czasu na miłych i grzecznych rozmowach, teraz wydawali mi się nudni i nieciekawi.

 

Kiedy jednak patrzyłam na nich jako na odbicia Boga,

moja dusza doświadczyła cienia zadowolenia i przyzwolenia  i byłam w stanie  ich tolerować.

Z tego powodu jednak moje serce nie było spokojne, ale nie robiłam nic poza oczekiwaniem na Jezusa.

 

-Moje ciągłe pragnienie bycia w Niebie,moje wewnętrzne cierpienie, — moja nuda w porównaniu z rzeczami tego świata,

wszystko to gryzło moje serce. Wydawało mi się, że teraz nie mogę dalej żyć na ziemi.

 

Jednak moje posłuszeństwo wobec Boga we wszystkich okolicznościach nakazywało

-abym nie chciała śmierci, ale żebym dalej żyła na ziemi tak długo, jak Bóg zechce.

 

Więc wtedy dostosowałam się, kiedy miałam nad sobą kontrolę.

Z posłuszeństwa chciałam zachować spokój, ale nie mogłam sobie z tym poradzić. 

Od czasu do czasu traciłam kontrolę i, przyznaję, zawiodłam.

Ale co mogłam zrobić? Byłam praktycznie niemożliwa do opanowania.

 

Przeżywałam prawdziwe męczeństwo, -przez którą nieustannie walczyłam,

-używając wszelkich możliwych środków, aby kontrolować mój niepokój. Ale idealna kontrola była dla mnie niemożliwa.

 

Mój umiłowany Jezus powiedział do mnie :

Moja żono, bądź spokojna. Co sprawia, że ​​tak tęsknisz za Niebem? Odpowiedziałem: „Zawsze chcę z Tobą zostać.

Tracę rozum, gdy jestem z dala od Ciebie, choćby na chwilę. Chcę do Ciebie dołączyć za wszelką cenę.

 

Wtedy Jezus powiedział do mnie: „ Bardzo dobrze, jeśli to jest z tego powodu. Zadowolę cię, pozostając z tobą na zawsze .”

 

Odpowiedziałam, mówiąc:

Byłabym zadowolona, gdybyś to zrobił, ale znikasz, co jest równoznaczne z zostawieniem mnie w niepokoju. 

W Niebie tak nie jest, bo tam nie możesz zniknąć. Dowodzi tego moje doświadczenie.”

 

Jezus umie żartować ze swoimi stworzeniami.

Tym, którzy nie wiedzą, opowiem, jak kilka razy ze mną żartował.

Na przykład w czasie, gdy przeżywałem te błogosławione niepokoje,

 

Jezus przyszedł do mnie w pośpiechu i powiedział:

"Chcesz teraz iść ze Mną?" Zapytałem: „Gdzie iść?”

 

Powiedział : „Niebo”. A ja: „Czy naprawdę tak myślisz?”

 

On: „Tak, tak, pospiesz się i nie zwlekaj!”

Kontynuowałam: „Bardzo dobrze, chodźmy, nawet jeśli trochę się boję, że chcesz się ze mnie śmiać”.

 

Jezus dodał: „Nie, nie, naprawdę mówię ci, chodźmy. Chcę cię ze sobą zabrać."

Mówiąc to, przyciągnął do siebie moją duszę w taki sposób, że poczułam, jak opuszczam ciało i w jednej chwili znalazłam się z nim w locie do nieba. 

Oh! szczęście mojej  duszy! Myślałam, -że opuszczę ziemię na stałe, i że moje cierpienie z miłości do Jezusa było tylko snem.

 

Wchodziliśmy na wyżyny nieba.

Zacząłem słyszeć harmonijne pieśni błogosławionych. Modliłam się do Jezusa, aby szybko zaprowadził mnie na ten niebiański koncert.

 

Ale stopniowo zwalniał swój lot, żeby wszystko działo się coraz wolniej.

Widząc to, zacząłem podejrzewać, że tak naprawdę nie wrócę z Nim do Niebiańskiej Ojczyzny i powiedziałam sobie:

Jezus żartuje ze mnie”.

Poza tym od czasu do czasu, aby się uspokoić, mówiłam Mu: Drogi Jezu, pospiesz się. Dlaczego zwalniasz?”

 

On mi mówi: Spójrz tam, ten grzesznik jest tak bliski zagubienia. Zejdźmy ponownie na ziemię.

Spróbujmy uczynić jego duszę skruszoną; może się nawróci. Razem przyzywajmy Miłosierdzia mojego Ojca Niebieskiego.

Czy nie chcesz, aby ten grzesznik został zbawiony? Poczekaj trochę dłużej.

Czy nie jesteś gotowa ponieść bólu dla zbawienia duszy, która kosztowała mnie tyle krwi?

 

Po tych słowach,

Zapomniałam siebie, zapomniałem o podróży,

Wyrzekłam się nieba i pieśni niebiańskich chórzystów i powiedziałem Jezusowi: „Tak, tak, czegokolwiek pragniesz.

Jestem gotowa cierpieć, abyś mógł ocalić tę duszę”.

 

I w mgnieniu oka przyprowadził mnie do tego grzesznika. Aby przekonać go do poddania się łasce,

Jezus poinformował go o wszystkich powodach, by zaczął martwić się o swoje zbawienie.

Ale nasza nadzieja poszła na marne.

 

Wtedy Jezus rzekł do mnie ze smutkiem:

Moja oblubienico, czy weźmiesz na siebie karę, na którą zasługuje?

 

Jeśli chcesz wrócić do swojego ciała, aby tam cierpieć,

- Boską Sprawiedliwość będzie można przebłagać i

- Będę mógł zlitować się nad tą duszą.

Jak widać, ani nasze słowa, ani powody nim nie wstrząsnęły. Dla nas nie pozostaje nic innego, jak ponieść należną mu karę.

 

Cierpienie jest najpotężniejszym sposobem zaspokojenia Boskiej Sprawiedliwości i sprawienia, by grzesznik przyjął łaskę nawrócenia”.

Zgodziłam się na prośbę Jezusa, a On natychmiast przyprowadził mnie z powrotem do mojego ciała.

Nie potrafię opisać bólu, którego doświadczyłem, gdy ponownie połączyłam się z moim ciałem. 

Ciało wydawało się sprzeciwiać powrotowi mojego ducha i sprawiało, że czułam się rozdwojona.

 

W tym samym czasie,- moja dusza czuła się uciśniona i pozbawiona życia,

nie mogłam tego znieść. Jezus był jedynym świadkiem tak wielkiego cierpienia.

Tylko on potrafił opisać okropne i ekstremalne cierpienie, jakie  znosiła moja dusza i moje ciało . 

 

Po kilku dniach cierpienia Jezus pozwolił mi dostrzec nawrócenie tego grzesznika, z duszą już  zbawioną.

 

Wtedy Jezus powiedział do mnie : „ Czy jesteś tak szczęśliwa jak Ja?”"Tak, tak!" Odpowiedziałam.

 

Nie potrafię powiedzieć, ile razy Jezus powtarzał te żarty.

Kiedyś zabrał mnie do Nieba tylko po to, by zaraz potem mi powiedzieć:

 

Zapomniałaś poprosić spowiednika o pozwolenie na pójście ze Mną. Musisz więc wrócić do swojego ciała, aby otrzymać to pozwolenie”.

 

Powiedziałam Mu: „Kiedy dusza moja była w ciele i byłam pod kierunkiem spowiednika, musiałam być mu posłuszna.

Ale ponieważ jesteś pierwszy wśród spowiedników, a ja jestem z Tobą, Oblubieńcem, jestem teraz całkowicie zależna od Ciebie”.

 

Jezus odpowiedział mi spokojnie: Nie, nie, moja żono, chcę, żebyś we wszystkim była posłuszna spowiednikowi”.

 

W ten sposób wielokrotnie kazał mi wracać do swojego ciała. Jego żarty czasami budziły we mnie urazę, a nawet gorycz i impertynencję.

 

Dlatego Jezus powtarzał je rzadziej. Mimo to ciągle leżałam w łóżku, jako

- zadośćuczynienie za grzeszników,

-z okresami niepokoju spowodowanymi chęcią pójścia do nieba z moim Oblubieńcem Jezusem.

To pragnienie przeplatało się z pragnieniem trzymania Go zawsze przy sobie na ziemi,

by ocalić mnie przed pójściem do  nieba tylko po to, aby wrócić do mojego ciała. Byłam nieustannie  męczona.

 

Pewnego ranka po upływie trzech lat, Jezus dał mi  zrozumieć

-że chciał ratyfikować małżeństwo, które zawarł ze mną na  ziemi,

-ale tym razem w Niebie za zgodą Ojca i Ducha Świętego i

-na oczach całego Niebiańskiego Dworu. Doradził mi przygotować się na tę szczególną łaskę.

 

Aby być mu posłusznym, zrobiłam, co mogłam, sama.

Prawdę mówiąc jednak, ponieważ byłam tak nieszczęśliwa i niezdolna do robienia rzeczy dobrze,

 

Ta bardzo wielka łaska została mi udzielona w wigilię Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.

Oto jak. Tego ranka mój zawsze kochany Jezus przyszedł w pośpiechu, aby przygotować mnie na to, czego ode mnie chciał.

Mówił mi o wierze. A kiedy mówił, zostawił mnie samą.

Nie wiem dlaczego: ciągle przychodził i odchodził. Kiedy do mnie mówił,

-Czułam się przepojona taką żywą  wiarą,

-że moja dusza, dotąd tak skomplikowana, stała się tak prosta, że ​​mogła dotrzeć do  Boga.

 

Więc teraz podziwiałam

- moc Boga,

-Jego Świątobliwość i

Jego życzliwość,

i wszystkie inne atrybuty.

 

Głęboko poruszona i w morzu zdumienia mówię:

Boże Wszechmogący, czego nie mogła rozwiązać Twoja Wszechmoc? O wzniosła Świątobliwości Boga,

jaka inna świętość, jakkolwiek wysoka, mogłaby się przed Tobą ukazać?”

 

Biorąc pod uwagę moją nędzę i moją nicość,

- widziałam siebie jako maleńkiego mikroba pokrytego drobnym pyłem, który

-może być szybko zniszczony przez robaka.

 

Nie chciałam już stanąć przed przyprawiającym o zawrót głowy Majestatem Bożym.

Ale jak magnes, Jego nieskończona Dobroć przyciągnęła mnie do siebie, a moja dusza zawołała:

"Oh! - jaka Świątobliwość, - jaka moc, i - jakie Miłosierdzie mieszka w Bogu,

- który przyciąga nas tak wielką Dobrocią!”

 

Wydaje mi się,

- że Jego Świątobliwość mnie otoczyła,

-że jego Moc podtrzymywała mnie,

-że jego Miłosierdzie poruszyło mnie i

- że Jego Dobroć ożywiła mnie od wewnątrz i całkowicie mnie pogrążyła.

 

Rozważałam każdy z Jego atrybutów indywidualnie, czułam, że

-wszystko miało taką samą wartość dla ludzkiego umysłu-

wszystkie równie niezrozumiałe i niezmierzone.

 

Kiedy byłam pogrążon w tych wzniosłych myślach,

mój Jezus nadal mówił do mnie o wierze  , mówiąc mi, że

 

-aby otrzymać wiarę, trzeba wierzyć. Ponieważ bez wiary nie może być wiary.

 

W człowieku jest głowa, która kieruje wszystkimi jego działaniami.

Tak więc na czele wszystkich cnót stoi wiara, która kontroluje całą resztę.

 

Jak głowa pozbawiona zmysłu wzroku nie może uratować człowieka od ciemności i zamieszania.

W ten sposób dusza bez wiary nie może nic zrobić i naraża się na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa.

 

Jeśli głowa pozbawiona wzroku chce rządzić człowiekiem,

-z powodzeniem mogłaby go zaprowadzić tam,

-gdzie nie chciałaby iść, gdyby miała wzrok.

 

Podobnie jak

- wzrok służy do prowadzenia człowieka w każdym jego działaniu, tak

- wiara jest światłem oświecającym duszę, bez której nie można kroczyć drogą prowadzącą do życia wiecznego.

 

Aby mieć wiarę, potrzebne są trzy rzeczy:

mieć w sobie nasienie wiary,

- to ziarno jest dobrej jakości i

- spraiać, aby to ziarno się rozwijało.

 

Wiemy, że to Pan zasiewa w nas ziarno. Ponieważ nie możemy wymyślić czegoś, jeśli wcześniej nie mamy o tym pewnej wiedzy,

powinniśmy być wdzięczni tym, którzy informują nas o sprawach wiary.

 

Nie bez znaczenia jest jakość tych informacji. Ten, kto naucza, musi być zamieszkany przez to, czego  naucza.

Jeśli nauka zostanie sfałszowana, sfałszuje  odbiorcę.

 

Kiedy mamy pewność jakości naszej wiedzy, nasza wiara musi być  karmiona,

aby mogła rosnąć i  rozwijać się. Dzięki naszym wysiłkom osiąga dojrzałość.

 

Wytwarza cnotę nadziei,

- święta nadzieja, -siostra wiary.

 

Nadzieja -wykracza poza wiarę i -jest przedmiotem wiary.

 

Patrząc na wszystko od początku, mogę powiedzieć, że kiedy Jezus mówił do mnie o nadziei,

Sprawił, że zrozumiałam, że ta cnota

-zapewnia człowiekowi warstwę ochronną

- co czyni go odpornym na strzały wroga.

 

Na mocy nadziei,

 dusza ze spokojem przyjmuje wszystko, co się z nią dzieje ,

bo wie, że wszystko jest zarządzone przez Boga, który jest jej największym  Dobrem.

 

Jak cudownie jest widzieć duszę zamieszkałą przez piękną cnotę nadziei, że

-nie ufa sobie, -ale tylko do swojej Ukochanemu Bogu, - polega tylko na Nim.

 

Kiedy staje twarzą w twarz ze swoimi najgorszymi wrogami,- dusza pozostaje królową swoich namiętności,

- z prostotą i rozwagą. W środku wszystko jest w porządku. Nawet Jezus jest oczarowany.

 

Widząc ją działającą z mocną nadzieją , że jest

- coraz odważniejsza, - silna i niepokonana,

- Zwycięska nad wszelkimi przeszkodami i wszelkimi niebezpieczeństwami, Jezus udziela jej nowych  łask.

 

Podczas gdy Jezus tak mnie uczył  , przekazywał mojej inteligencji wiele światła.

 

Podczas, gdy byłam całkowicie pogrążona w tym świetle i gdy zastanawiałam się, jak pomaga nam piękna cnota nadziei, to światło odeszło ode mnie.

 

Nie potrafię powiedzieć, ile rzeczy zrozumiałam. Po prostu powiem, że wszystkie cnoty służą upiększeniu duszy. 

Jednak sama dusza nie ma w sobie nasion. Cnoty, które się w niej urodziły i wyrosły, mocno wiążą duszę z Bogiem.

 

Nadzieja mówi do duszy:

Zbliż się do swojego Boga, a zostaniesz przez Niego oświecona. Zbliż się do Niego, a zostaniesz przez Niego oczyszczona itd.”

 

Kiedy dusza jest obdarzona świętą nadzieją, każda cnota w niej staje się mocna i stabilna.

 

Jak góra, na którą nie można wpłynąć przez złą pogodę, upał słońca,  gwałtowne wiatry,

przez rozlewające się jeziora i zalewające rzeki, przez wielkie  masy topniejącego śniegu, tak

- Nie można niepokoić duszy zamieszkanej przez nadzieję -poprzez udręki, pokusy,

- biedę lub ułomności.

 

Żaden incydent w życiu nie przeraża jej ani nie zniechęca, nawet na chwilę. Mówi do siebie:

Mogę tolerować i znieść wszystko.

Mogę cierpieć wszystko i zrobić wszystko, bo ufam Jezusowi”.

 

Święta nadzieja czyni ducha ludzkiego - prawie wszechmocnym i nieruchomym, -prawie niezwyciężonym i niezmiennym.

 

Bo dzięki tej cnocie nasz zawsze kochany Jezus daje  duszy wytrwanie,

dopóki nie obejmie Wiecznego Królestwa Bożego w Raju.

 

Gdy zanurzyłam ducha w niezmierzonym morzu Bożej nadziei, mój umiłowany Jezus ukazał mi się ponownie i przemówił o miłości , największej z trzech cnót teologalnych.

 

Chociaż te trzy są różne, miłość powinna bratać się z pozostałymi dwiema tak, jakby ta trójka była jednym.

Kontemplacja ognia daje dobre wyobrażenie o trzech cnotach teologalnych, które łączą się w jedną.

Pierwszą rzeczą, jaką obserwujemy, kiedy rozpalamy ogień, jest światło, które kąpie się w otoczeniu.

 

To światło może symbolizować wiarę wlaną w duszę podczas chrztu . Wtedy czujemy ciepło rozchodzące się dookoła (nadzieja ).

Stopniowo światło zaczyna przygasać, prawie gaśnie, ale ciepło ognia nabiera wigoru, dopóki ogień nie zostanie całkowicie wypalony. 

 

Tak samo jest z trzema cnotami teologalnymi.

Wiara jest aktywowana w duszy przy pierwszych otrzymanych informacjach o Istocie Najwyższej. 

Wtedy dzięki nieustannemu wznoszeniu się duszy ku Bogu, jej największemu Dobru, wzrasta i rozwija się wiara.

Dusza otrzymuje od Boga intelektualne światło, które emanuje z różnych atrybutów Boga. 

Oświecona swoją wiarą dusza stara się wybrać najlepszą drogę do osiągnięcia swojego największego Dobra, którym jest Bóg.

 

Pełna nadziei przechodzi od góry do góry, przemierza doliny i równiny, przepływa przez jeziora i rzeki,

żegluje przez największe i najgłębsze morza miesiącami i latami; wszystko tylko po to, by wejść w posiadanie swego Boga.

 

Pragnienie skierowane na posiadanie Boga nazywa się miłością; a jej dwie siostry to są wiara i nadzieja.

 

Jezus powiedział do mnie :

Moja ukochana małżonko, zobacz dlaczego, - zająłem się trzema cnotami teologalnymi wiary, nadziei i miłości,

-Nie mówiłem o Trójcy Osób Boskich, które na pewno i na stałe zdobędziesz: Pozostaną z tobą na zawsze i niezawodnie.”

 

Po kilku minutach, mój ukochany Jezus ukazał mi się ponownie i powiedział mi:

 

"Moja żono, jeśli wiara jest światłem dla duszy i służy jako jej  wizja,

nadzieja jest pokarmem  wiary ,nadanie duszy energii i gorącego pragnienia zdobywania dobra, które jest widziane oczami wiary.

 

Nadzieja -dodaje również duszy odwagi do stawiania czoła trudnym zadaniom - w spokoju ducha i w doskonałym spokoju.

 

Pomaga jej wytrwać  w poszukiwaniach - na wszystkie możliwe sposoby i - ze wszystkich środków, aby osiągnąć dobry wynik.

 

Z drugiej strony, miłość jest istotą, której pomaga światło wiary  i pokarm rodzącej się nadziei.

 

Ktoś nie może mieć -ani wiary, -ani nadziei, -jeśli nie ma miłości.

W taki sam sposób, w jaki nikt nie może mieć -ciepła i -światła bez ognia.

 

Jak orzeźwiający balsam,

- miłość rozszerza się i przenika wszędzie, aby doprowadzić do dojrzałości wizji wiary i pragnień nadziei.

 Miłość w swojej słodyczy, -sprawia, że ​​cierpienie jest słodkie i pachnące oraz - posuwa się tak daleko, że dusza chce cierpieć.

 

Dusza, która posiada prawdziwą miłość, -działa w Miłości Boga, i - otrzymuje od Boga niebiański zapach.

 

Jeśli inne cnoty sprawiają, że dusza jest prawie samotna i nietowarzyska, miłość będąca substancją,

która rozprowadza światło, ciepło i bardzo słodki zapach , aby - rozsmarować balsam na innych

- posiadając więcej niż aromatyczne efekty: jednoczy ona i scala serca .

 

To właśnie sprawia, że ​​dusza może z radością znosić najcięższe udręki.

 

Dusza przemieniona miłością nie jest już w stanie żyć bez cierpienia.

 

Gdy zostaje pozbawiona cierpienia, woła:

O mój Oblubieńco, Jezu, wspierasz mnie kwiatami. Daj mi gorycz cierpiącego jabłka.

Moja dusza tęskni za Tobą i nie może być zaspokojona, jak tylko w twoim słodkim cierpieniu.

O Jezu, daj mi swoje najcięższe cierpienia. Moje serce nie może już widzieć, jak cierpisz tak bardzo z powodu żarliwej i namiętnej miłości, jaką darzysz każdego z nas!”

 

Wtedy Jezus powiedział do mnie : Moja Miłość jest ogniem, który płonie i pochłania.

A kiedy zakorzeni się w duszy, robi wszystko. Nie przywiązuje wagi do samych cnót.

Miłość nawraca i utrzymuje z nią ściśle zjednoczone cnoty. Co czyni ją królową wszystkich cnót.

Króluje nad każdą z nich i dominuje nad nimi wszystkimi. Nigdy nie może przenieść swojej supremacji na innych”.

 

Nie potrafię opisać, co kryło się za słodkimi, pociągającymi Słowami Jezusa. Mogę tylko powiedzieć, że rozpaliło się we mnie

pragnienie cierpienia, które wydawało się niemal  naturalne, głód wszelkiego rodzaju  cierpienia.

Od tego momentu uważałam za wielkie nieszczęście być go pozbawionym.

 

Następnie zacząłam medytować jak zwykle nad tym, co powiedział mi Jezus. I znowu przyszedł do mnie i powiedział :

"Moja żono, konieczne jest posiadanie predyspozycji  umysłu,

które prowadzą do większej skłonności do samounicestwienia  .

 

To musi poprzedzać twoją wielką skłonność do coraz większego cierpienia. Wiedz, że przez unicestwienie siebie

- nie tylko zasłużysz na łaskę cierpienia, - ale przygotujesz swoją duszę na  dobre cierpienie.

 

Będzie ci to służyło jako płaszcz dla twojego cierpienia  . Ono zastąpi ci najdotkliwsze cierpienia.

Pragnienie cierpienia przynosi prawdziwe i dobre cierpienie.”

 

Ta słodka mowa Jezusa zaszczepiła w mojej duszy prawdy, których mnie nauczył. 

I byłam bardziej niż kiedykolwiek pociągnięta gorącym pragnieniem, aby stać się całkowicie Jego, zgodnie z Jego wolą.

Wrócił i w krótszym czasie, niż trzeba, wyciągnął mnie z mego ciała.

 

Moja dusza podążała za czarującym urokiem Jego Miłości.

U jego boku pokonała wszystkie trudności, przekraczając niebiosa.

 

Nawet nie zauważając, że opuściła ziemię, moja dusza znalazła się w Raju,

w obecności Trójcy Przenajświętszej i całego Dworu  Niebieskiego ,

i nastąpiło odnowienie mistycznego małżeństwa Jezusa z moją duszą, które było już obchodzone na  ziemi ”,

w dniu Czystości Najświętszej Maryi Panny, w obecności samej Maryi, która wraz ze św. Katarzyną uczestniczyła w tej pierwszej celebracji.

 

Jedenaście miesięcy później, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, Jezus pragnął dla tego małżeństwa usankcjonowania trzech Osób Boskich.

 

Podarował mi pierścień z trzech drogocennych kamieni - jeden biały, jeden czerwony i jeden zielony --

Dał go Ojcu, który pobłogosławił ten pierścień i oddał go swemu Synowi.

Duch Święty trzymał moją prawą rękę, a Jezus umieścił pierścień na moim serdecznym palcu.

 

W tym momencie, jedna po  drugiej, trzy Osoby Boskie dały mi pocałunek i szczególne błogosławieństwo.

 

Jak opisać zmieszanie, które czułam, - kiedy znalazłem się w obecności Trójcy Przenajświętszej na tę uroczystość.

 

Mogę tylko powiedzieć, że znaleźć się przed Trójcą  i upaść twarzą  w dół, było dla mnie jednym i tym samym gestem.

 

W ten sposób leżałabym na ziemi w nieskończoność, gdyby Jezus, Oblubieniec mojej duszy, nie zachęcił mnie, abym

-wstała i stanęła w Ich obecności.

 

Moje serce poczuło -wielką radość i -jednocześnie pełną szacunku bojaźń, wobec takiego majestatu, pośród tego wiecznego Światła

- emanującego z Istoty i Świętości Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego.

 

Język ludzki, mówiony czy pisany, nie jest w stanie przekazać wszystkich boskich wrażeń, które dotknęły w tym momencie mojej duszy.

 

W związku z tym jest dla mnie -najlepiej milczeć o innych rzeczach, - żeby dalej się nie pomylić.

 

Opowiem teraz, co się stało, gdy moja dusza wróciła do mojego ciała. Opowiem też o tym, który trzymał mnie w niewoli uroku tego, co mi się właśnie przydarzyło.

Poczułam w sobie cierpienia osoby umierającej. Kilka dni później Jezus całkowicie mnie ożywił. Pamiętam, że przyjmując Komunię świętą

-Straciłam czucie mojego ciała i -że poprzez swoją duszę postrzegałam przebywanie w obecności Trójcy Świętej tak, jak widziałam ją w Raju.

Moja dusza - natychmiast padła na twarz w adoracji i doprowadziła mnie do wyznania mojej  nicości.

Poczułam, że całkowicie się rozpadam. Ledwo mogłem powiedzieć słowo.

 Głos jednej z Trzech Osób mówi do mnie  :

Nabierz odwagi i nie  bój się. Jesteśmy gotowi przyjąć cię jako Naszą i całkowicie posiąść twoją duszę.”

 

Gdy usłyszałem ten głos, ujrzałam Trójcę Świętą -wchodzącą we mnie i - biorącą moje serce w posiadanie mówiąc:

W twoim sercu uczynimy nasz stały dom.”

 

Nie potrafię opisać zmiany, która we mnie zaszła. Czułam się tak, jakbym została odsunięty od siebie, to znaczy jakbym już nie żyła w sobie.

 

Zapewne Osoby Boskie żyły we mnie, a ja w nich. Wydawało się, że moje ciało stało się ich domem,

miejscem zamieszkania  Boga Żywego.

Odczułam królewską obecność trzech Osób Boskich, które działały we mnie rozsądnie.

Słyszałam wyraźnie ich Głosy, ale jakby rozbrzmiewały poza mną.

 

To było tak, jakby w sąsiednim pokoju byli ludzie i -albo ze względu na bliskość, -albo ze względu na intensywność głosów,

Wyraźnie słyszałem wszystko, co do siebie mówili.

Wtedy mój ukochany Jezus mówił mi, abym odtąd Go szukała, gdy będę miała taką potrzebę,

nie na zewnątrz, ale wewnątrz  siebie samej.

 

Czasami, kiedy był poza mną, wołałam do Niego. Więc odpowiedział mi szybko, że jest ze mną.

Rozmawialiśmy ze sobą tak, jak rozmawiają ze sobą dwie osoby.

 

Muszę jednak przyznać, że czasami tak dobrze się chował, że nawet tego nie czułam. 

Wtedy podróżowałabym po niebie, ziemi i morzach, aby Go znaleźć.

Kiedyś, na przykład, gdy szukałam go intensywnie we łzach i niepokoju,

Jezus dał mi usłyszeć swój głos we mnie i powiedział do mnie:

„ Jestem tu z tobą. Nie odwracaj wzroku, żeby mnie znaleźć. Odpoczywam w tobie i czuwam nad tobą.”

 

Tak więc między zdziwieniem a radością, że znalazłem go we mnie, powiedziałam Mu:

Jezu, moja Dobroci, - dlaczego pozwoliłeś mi wędrować po niebie, ziemi i morzach, szukając  cię  dziś  rano,

-kiedy przez cały ten czas byłeś we mnie?

 

Dlaczego przynajmniej nie powiedziałeś "jestem tutaj", by uchronić mnie przed męczeniem się szukaniem ciebie tam, gdzie nie byłeś?

 

Zobacz, moja słodka Dobroci, moje drogie Życie, jak jestem zmęczona. Czuję się słabo. Trzymaj mnie w swoich ramionach. Czuję, że umrę."

Tak więc Jezus wziął mnie w swoje Ramiona, abym mogła odpocząć i odzyskać utraconą energię.

 

Innym razem, gdy Jezus był we mnie ukryty i szukałam Go, -pozwolił mi zobaczyć Go we mnie i -potem wyszedł z mojego serca.

 

Od następnej chwili ujrzałam trzy Osoby Boskie … -w postaci trzech bardzo uroczych maluszków

- z jednym korpusem i trzema odrębnymi głowami, -w wyjątkowej i bardzo atrakcyjnej urodzie.

Nie potrafię opisać mojego szczęścia, zwłaszcza, że ​​te troje dzieci pozwoliło mi trzymać je w ramionach.

 

Pocałowałam każdego z nich, a oni odwzajemnili moje pocałunki.

-Jedno oparło się o moje prawe ramię, -drugie na moim lewym ramieniu a - trzecie pozostało między nimi.

 

Jakże ucieszyłam się z tego wielkiego cudu, - który został mi podarowany przez mojego Boga, -dla mnie maleńkiego stworzenia!

Jeśli spojrzałem na jedno, zobaczyłem trzy.

Kiedy trzymałem jedno w ramionach, nagle trzymałam trzy. Niezależnie od tego, czy trzymałem jedno, czy trzy, grawitacja wydawała się taka sama. 

Czułem dużo miłości do całej trójki. Przyciągnęło mnie tak samo do jednego, jak do wszystkich trzech razem.

Widzę, że dużo mówiłam, ale naprawdę wolałbym przekazać to wszystko w ciszy. Ponieważ jednak muszę być posłuszna temu, który kieruje moją duszą, będę kontynuowała.

 

Będę kontynuowała mówiąc, że Jezus często mówił mi o swojej męce. Próbował predysponować moją duszę do naśladowania Jego Życia.

 

Kiedyś powiedział do mnie :

Moja żono, oprócz już zawartego małżeństwa, pozostaje do zrobienia jeszcze jedna sprawa: małżeństwo z Krzyżem. 

Wiedz, że cnoty stają się słodkie i kochane, gdy są cenione i umacniane w cieniu Krzyża.

 

Zanim przyszedłem na ziemię, cierpienie, ubóstwo, choroby i wszelkiego rodzaju krzyże były postrzegane jako hańby.

 

Ale cierpienie, które doświadczyłem przeze Mnie, zostało uświęcone i ubóstwione. Jego wygląd się zmienił: stało się delikatne i satysfakcjonujące.

Dusza, która otrzymuje ode mnie tę dobrą rzecz, jest więcej niż zaszczycona, ponieważ otrzymuje moje poparcie i staje się dzieckiem Bożym.

 

Kto patrzy na krzyż tylko powierzchownie, doświadcza czegoś przeciwnego.

Odnajduje gorzki krzyż i zaczyna narzekać, ponieważ postrzega go jako zło. 

Ale kiedy odbiera to jako coś dobrego, tworzy się w nim radość”.

 

I dodał :

Moja małżonko, nie pragnę niczego więcej, jak tylko ukrzyżować cię tak jak poprzednio, w twojej duszy i w twoim ciele”.

 

Po tym, jak Jezus mi to powiedział, poczułam we mnie taki zastrzyk pragnienia ukrzyżowania z Nim, że powiedziałam do Niego: „Jezu mój, Miłości moja, szybko ukrzyżuj mnie z Tobą!”

I powiedziałem sobie: Kiedy wróci, pierwszą rzeczą, o którą Go zapytam, to ta, którą uważam za  najważniejszą, czyli o cierpienie za moje grzechy i łaska ukrzyżowania z Nim. 

I wydaje mi się, że będę zadowolona, bo przez ukrzyżowanie będę mogła wszystko uzyskać.

 

Wreszcie pewnego ranka ukazał mi się mój umiłowany Jezus w postaci Jezusa Ukrzyżowanego. 

Powiedział mi, że naprawdę chce mnie ukrzyżować razem z Nim.

Kiedy to mówił, zobaczyłam -promienie światła emanujące z jego świętych ran oraz - gwoździe zbliżające się do mnie.

W tym momencie moje pragnienie ukrzyżowania przez Jezusa było tak wielkie, że poczułam się pochłonięta miłością cierpienia.

 

Jednak nagle ogarnął mnie wielki strach, który sprawił, że zadrżałam od stóp do głowy.

Przeżyłam wielką zagładę siebie. Czułam się niegodna otrzymania tak rzadkiej łaski jak ta. I nie śmiałam już powiedzieć: „Panie, ukrzyżuj mnie z Tobą”.

 

Ale wydawało się, że Jezus czeka na moją zgodę, zanim udzieli mi tej szczególnej łaski. Mnie to męczyło przez jakiś czas.

Moja dusza odczuła gorące pragnienie proszenia o tę łaskę, a jednocześnie ogarniało mnie poczucie niegodności.

 

Moja natura drżała i trzęsła się. Przerażona wahała się prosić Jezusa o ukrzyżowanie.

 

Kiedy byłam w tym stanie, mój umiłowany Jezus mentalnie nakłaniał mnie do przyjęcia tej łaski.

Znając Jego Wolę, nabrałam odwagi i powiedziałam do Niego:

Mój Święty Oblubieńcze i moja Ukrzyżowana Miłości, błagam Cię o łaskę ukrzyżowania z Tobą. Proszę również, aby nie było na mnie widzialnego znaku tej łaski.

 

Tak, - szybko daj mi każde swoje cierpienie, -daj mi swoje rany, ale nie ujawniaj innym wszystkiego, co mi się przydarza. Niech to będzie tylko między Tobą a mną”.

 

Ta łaska została mi udzielona.

Wkrótce promienie światła i gwoździe wyszły z Jezusa Ukrzyżowanego i przyszły mnie zranić, penetrując moje dłonie i stopy.

I pojawił się kolejny promień światła, bardziej olśniewający, w towarzystwie włóczni, i przebił moje serce.

 

Nie potrafię opisać jednoczesnego szczęścia i bólu – bólu większego niż wszystkie moje inne bóle, – które czułam w tym szczęśliwym momencie.

 

O ile wcześniej mój strach i drżenie były wielkie, spokój i zadowolenie, których teraz doświadczałem, były jeszcze większe.

 

Moje cierpienie było tak intensywne, że wydawało mi się, że ból w dłoniach, stopach i sercu zwiastuje moją śmierć.

Poczułam, jak kości w moich dłoniach i stopach rozbijają się na drobne kawałki. Poczułam wnikanie gwoździ w każdą ranę.

 

Przyznaję, że słodkiego zadowolenia uzyskanego przez te rany nie da się opisać słowami.

Moje zdziwienie wzrosło w intensywności wraz z siłą bólu, który

- nie tylko sprawił, że poczułem się, jakbym umierała, ale

-w tym samym czasie ożywił mnie i - sprawił, że poczułem się, jakbym nie umierał.

 

I nic nie pojawiło się poza moim ciałem, które jednak cierpiało na spazmy i ostre bóle.

 

Mój spowiednik przyszedł i rzucił mi wyzwanie na mocy posłuszeństwa. Puścił moje ręce sparaliżowane nerwowym uciskiem. 

Psychicznie poczułam ból w miejscu, w którym przebiły się promienie i gwoździe. Mój spowiednik nakazał na mocy posłuszeństwa, aby wszystko natychmiast ustało. 

Prawdę mówiąc, intensywny ból, który sprawił, że straciłam przytomność, natychmiast ustał. Oh! jaki cud sprawiło mi święte posłuszeństwo.

Ile razy znalazłam się w zmowie ze śmiercią, moją siostrą.

 

Przez posłuszeństwo Jezus -uzdrawiał wszystkie spazmy i bóle śmierci, które mnie zamieszkiwały, oraz -szybko przywracał mi życie.

 

Przyznam szczerze, że gdyby tych cierpień nie złagodził mój spowiednik, miałabym trudności z poddaniem się im.

 

Niech Pan zawsze będzie błogosławiony za to, że dał swoim ministrom moc odbierania zdobyczy od śmierci.

I mam nadzieję, że wszystko to zawsze było dla większej Chwały Bożej i zbawienia dusz.

Muszę też zaznaczyć, że kiedy przechodziłam przez te śmiertelne cierpienia, rzeczy wymienione powyżej nie pozostawiły śladu na moim ciele.

 

Kiedy wróciłam do tych cierpień, zobaczyłam wyraźnie odciśnięte na moim ciele Rany Jezusa.

 

Wydawało się, że rany Jezusa Ukrzyżowanego, które zadano moim dłoniom, stopom i sercu, były takie same jak rany Jezusa.

 

To, co właśnie powiedziałem, opisuje -moje małżeństwo z Krzyżem i - bóle doznane podczas mojego pierwszego ukrzyżowania.

W kolejnych latach doświadczyłem tak wielu innych ukrzyżowań, że nie sposób ich  wszystkich wymienić.

 

Ale ponieważ muszę o nich mówić, odniosę się do głównych i  najbliższych aż do roku  1899.

 

Za każdym razem, gdy Jezus przyszedł do mnie po tym, jak zmusił mnie do ukrzyżowania, niezmiennie mu powtarzałam:

 

Mój umiłowany Jezu, daj mi prawdziwy ból za moje grzechy, abym... -żeby zostały strawione smutkiem i skruchą za to, że cię obraziły, oraz

- Niech zostaną wymazane z mojej duszy i z Twojej pamięci.

 

Niech moje cierpienia przezwyciężą wszelkie uczucia, jakie żywiłem do grzechu, aby -kiedy moje grzechy zostaną usunięte i zniszczone,

Mogła bardziej przylgnąć się do Ciebie”.

 

Kiedyś, po tym, jak poprosiłam Jezusa o taką łaskę, uprzejmie powiedział do mnie: Ponieważ jest ci tak przykro, że mnie obraziłaś, chcę cię osobiście przygotować na przebłaganie. 

Dzięki temu będziesz w stanie zrozumieć brzydotę grzechu i intensywność bólu zadanego Mojemu Sercu.

 

Powiedz ze mną te słowa: „ Jeśli przepłynę ocean, nawet jeśli cię nie zobaczę, nadal będziesz w oceanie. 

Jeśli stąpam po ziemi, jesteś pod moimi stopami. Zgrzeszyłam!" Potem, mamrocząc i prawie płacząc, dodał : Wciąż cię kochałem i chroniłem!”

 

Po tym, jak Jezus wypowiedział do mnie te słowa, zaczęłam rozumieć wiele rzeczy, których nie mogę wyrazić.

 

Mogę powiedzieć, że to było dopiero wtedy, -że zaczęłam doceniać ogrom i wielkość Boga, - jak również Jego Obecność we wszystkim.

 

Dzięki jego atrybutom nawet cień moich myśli nie umknie Bogu. Moja nicość, w porównaniu z Jego Wielkim Majestatem, jest mniej niż cieniem.

W słowach zgrzeszyłam ”,  zrozumiałam brzydotę  grzechu, - jego złośliwość i jego zuchwałość,

jak również ogromny afront, jaki wyrządza Bogu tylko chwila zadowolenia i przyjemności.

 

Słuchając słów " Wciąż cię kochałem i chroniłem ", Ogarnęło mnie wielkie cierpienie i poczułam się na skraju śmierci.

 

Sprawił, że poczułam ogrom Miłości, jaką miał do mnie, nawet jeśli zwykłym złym działaniem zniżyłam Go do poziomu przyjemności, którą obraziłam i prawie  Go zabiłam.

 

O Panie, skoro byłem dla ciebie niewdzięczna i zła, a ty byłeś dla mnie taki dobry, zmiłuj się nade mną

-poprzez to, że zawsze poczuję skruchę za moje grzechy, - do stopnia miłości, którą masz i zawsze będziesz mieć dla mnie.”

 

Kiedy mój najukochańszy Jezus pozwolił mi zrozumieć, ile było złośliwości -w grzechu i -w tych, którzy ją popełniają, zrozumiałam to,

że przez złośliwość i  niewdzięczność, człowiek ośmiela się uważać Boga za mniej wartą niż bardzo nikczemna przyjemność.

Podobnie, - gdybym uważała, aby uniknąć najmniejszego wykroczenia, -Zawsze bała bym się nawet cienia grzechu tego, co może na chwilę przyjść mi do głowy.

 

Czułam tak wiele wstrętu i wstydu za grzechy mojej przeszłości, że myślałam, że jestem najgorszym grzesznikiem ze wszystkich.

Więc kiedy pojawił się mój Jezus, jak tylko to zrobiłam, powiedział do mnie: -proś Mnie o więcej cierpienia za twoje grzechy,

- jak również urzeczywistnienie mojej obietnicy ukrzyżowania.

 

Pewnego ranka, kiedy bardziej niż zwykle poczułam pragnienie, by zawsze więcej cierpieć, przyszedł mój najukochańszy Jezus. 

Wyciągnął mnie z ciała i przeniósł moją duszę do człowieka, który przy pomocy pistoletu właśnie popełnił samobójstwo i miał umrzeć i stracić swoją duszę.

 

Wtedy Jezus pozwolił mi wniknąć w siebie, dając mi do zrozumienia smutek Jego Serca z powodu możliwej utraty tej duszy.

 

Gdybyśmy wiedzieli, jak bardzo Jezus cierpi z powodu utraty duszy, jestem pewna, że zrobilibyśmy wszystko, co możliwe, aby uratować choćby jedną od wiecznego potępienia.

 

Gdy byłam z Jezusem podczas tej lawiny kul, przytulił mnie bardzo mocno i szepnął mi do ucha:Moja żono, czy będziesz chciała”

- ofiarować siebie jako ofiarę dla zbawienia tej duszy i wziąść na siebie całe cierpienie, na jakie zasługuje za swoje ciężkie grzechy?”

 

Odpowiedziałem: „Oczywiście, mój Jezu. Daj mi wszystko, na co zasługuje, pod warunkiem, że zostanie zbawiony i przywrócisz go do życia.

 

Wtedy Jezus sprawił, że wróciłam do ciała i poczułam się pogrążona w tak wielkim cierpieniu, że nie mogłam zrozumieć, jak mogłabym przeżyć.

Pozostając w tym stanie cierpienia przez ponad godzinę, Jezus zaaranżował, aby mój spowiednik przyszedł do mnie i mnie ożywił.

 

Kiedy zapytał mnie, co spowodowało mi to wielkie cierpienie, opowiedziałam mu wszystko, co widziałam i czego doświadczyłam w tym bardzo krótkim czasie i…

wskazałam na część miasta, w której doszło do tego samobójstwa. Spowiednik potwierdził mi później, że to samobójstwo rzeczywiście miało miejsce dokładnie w miejscu, które mu wskazałam, i powiedział mi, że wszyscy wierzyli, że człowiek ten nie żyje. Powiedziałam mu, że nie może umrzeć, ponieważ Jezus obiecał mi, że oszczędzi jego duszę i utrzyma go przy życiu.

Prawdę mówiąc, gorąco wstawiałam się u Boga, aby jego duch nie opuścił ciała. Później potwierdzono, że przeżył i powoli wracał do zdrowia. Żyje teraz. Chwała Bogu!

 

Ze względu na moje bardzo wielkie pragnienie ukrzyżowania z Jezusem, z miłości do Niego i dla przebłagania za moją przeszłość,

Jezus przyszedł do mnie i jak poprzednio wyprowadził moją duszę z ciała.

Przeniósł mnie do świętego miejsca, gdzie przeżył swoją bolesną Mękę i powiedział do mnie:

 

Moja żono, gdyby wszyscy poznali niezmierzone dobro, jakim jest Krzyż i - jak cenna jest dusza,

wszyscy pragnęliby tego dobra i uznaliby je za niezbędne, klejnot o nieocenionej wartości.

 

Kiedy zstąpiłem z nieba na ziemię, nie wybrałem bogactw świata. Ale za bardziej godne i bardziej zasłużone uznałem wybór sióstr Krzyża: - biedy, - hańby i - najbardziej brutalne cierpienie.

 

I kiedy je nosiłem, Gorąco pragnęłam, aby czas Męki i Śmierci nadszedł jak najszybciej, bo przez nie miałam dokonać zbawienia dusz.”

 

Kiedy mówił do mnie, Jezus sprawił, że poczułem radość, jaką odczuwał w cierpieniu. Jego słowa rozpaliły w moim sercu gorące pragnienie cierpienia.

Poczułam święty przypływ emocji i pragnienie bycia takim jak On, Ukrzyżowany.

 

Z cichym głosem i siłą, którą miałam w sobie, błagałam go mówiąc:

Święty Oblubieńcze, daj mi cierpienie i daj mi swój Krzyż, abym mogła lepiej poznać, jak bardzo mnie kochasz.

W przeciwnym razie zawsze będę niepewna Twojej Miłości do mnie. Zrezygnowałam ze wszystkiego dla Ciebie!”

 

Później, z radością bardziej niż kiedykolwiek z powodu mojego błagania, Jezus pozwolił mi wyprostować się na jednym z krzyży, które tam były.

Kiedy byłem gotowa, błagałam Go, aby mnie ukrzyżował. Czule podniósł gwóźdź i zaczął wbijać mi go w rękę. Od czasu do czasu pytał mnie:

Czy to za bardzo boli? Czy chcesz, żebym kontynuował? Tak, tak, kontynuuj, Umiłowany, pomimo mojego bólu. Tak się cieszę, że mnie ukrzyżowałeś."

 

Kiedy zaczął przybijać moją drugą rękę, ramię krzyża okazało się za krótkie, podczas gdy wcześniej miało odpowiednią długość.

 

Wtedy Jezus wyjął już wbity gwóźdź i powiedział: Moja małżonko, musimy znaleźć inny krzyż. Odpocznij i odśwież się.”

Nie potrafię opisać umartwienia, jakie wtedy odczuwałam. Więc nie byłam warta tego cierpienia!

 

Te żarty powtarzały się kilka razy. Kiedy ramiona krzyża były odpowiednie, długość krzyża nie była.

 

Innym razem, aby Jezus nie musiał mnie krzyżować, czegoś brakowało do mojego ukrzyżowania.

 

Jezus zawsze znajdował jakiś pretekst, by odłożyć to na inny czas.

Oh! Jaką gorycz odczuwała moja dusza z powodu tych powtarzających się konfliktów z moim Jezusem. 

Wielokrotnie skarżyłam się na Niego, bo  odmówił mi prawdziwego  cierpienia. Kilkakrotnie powiedziałam mu gorzkim tonem:

Mój Ukochany, wydaje się, że wszystko kończy się żartem. Na przykład kilka razy mówiłeś mi, że raz na zawsze zabierzesz mnie do Nieba. 

Ale za każdym razem, zmuszałeś mnie do powrotu na ziemię, aby ponownie zamieszkać w moim ciele. 

Powiedziałeś mi, że chciałbyś mnie ukrzyżować, abym mogła zrobić to, co Ty zrobiłeś.

Jednak nigdy nie pozwoliłeś mi osiągnąć całkowitego ukrzyżowania. A Jezus mówił: „Tak, wkrótce to zrobię. 

Nie wątp w to. Będzie zrobione."

 

Wreszcie pewnego ranka, w dniu Podwyższenia Krzyża Świętego, pojawił się Jezus i szybko zaniósł mnie ponownie do świętego miejsca Jerozolimy.

Sprawił, że zastanowiłam się nad kilkoma rzeczami związanymi z tajemnicą i cnotami krzyża. Potem powiedział do mnie czule:

 

Moja kochana, chcesz być piękna? Medytuj nad Krzyżem, a otrzymasz najpiękniejsze cechy, jakie można znaleźć w Niebie i na ziemi.

Wtedy uczynisz siebie kochaną przez Boga, który posiada w sobie nieskończone Piękno. 

W tobie rozwinęło się pragnienie posiadania Raju ze wszystkimi jego bogactwami.

 

Czy chcesz być wypełniona ogromnymi bogactwami, nie na krótki czas, ale na wieczność?

Zawsze bądź zakochana w Krzyżu. On zapewni ci wszystkie bogactwa,

- najmniejszego grosza, który reprezentuje najmniejsze cierpienia,

- do najbardziej nieobliczalnych sum, które uzyskuje się z najcięższych krzyżyków.

 

Jednakże, podczas gdy człowiek stał się chciwy, aby uzyskać najmniejszy zysk z prostej doczesnej waluty,

którą będzie musiał szybko porzucić, nie przyszło mu do głowy, aby chcieć chośby jednego grosza z dóbr wiecznych.

 

I ponieważ współczuję bezmyślności człowieka w stosunku do jego  wiecznego dobra, czule proponuję  mu pomoc.

 

On, zamiast być wdzięcznym, - czyni się niegodnym moich darów i - obraża mnie swoim uporem.

Czy widzisz, moje dziecko, ile jest ślepoty w tej żałosnej ludzkości?

 

Krzyż jednak przynosi: -wszystkie triumfy, -największe zdobycze i - największe zwycięstwa.

 

Dlatego nie możesz mieć innego celu niż Krzyż. To wystarczy na wszystko.

 

A dzisiaj pragnę cię zadowolić, krzyżując cię całkowicie na krzyżu, co do tej pory ci nie pasowało.

 

Musisz wiedzieć, że ten krzyż jest tym jedynym -który cię przyciągnął do mojej Miłości i

-co skłania mnie do całkowitego ukrzyżowania cię na nim. Krzyż, który miałaś do tej pory,

- przeniosę do Nieba na znak twojej miłości. Pokażę to Niebiańskiemu Dworowi na znak twojej miłości do Mnie.

 

W jego miejsce mam cięższy i bardziej bolesny, którą ci przynoszę, aby -odpowiedzieć na twoje pragnienie cierpienia i

- aby mój Wieczny Projekt mógł się urzeczywistnić.”

 

Powiedziawszy to, Jezus ukazał mi się przed krzyżem, który miałam do tej pory. 

Ja w zupełnym szczęściu podeszłam do niego, położyłam go na ziemi i wyciągnąłem się na nim.

I kiedy byłam tam gotowa na ukrzyżowanie, niebiosa się otworzyły.

Przyszedł św. Jan Ewangelista , niosąc krzyż, o którym mówił mi Jezus.

 

Wtedy przybyła Matka Boża otoczona falangą aniołów.

Zabrali mnie z mojego krzyża i położyli na największym, przyniesionym przez świętego Jana.

Ogarnął mnie zimny, śmiertelny dreszcz. Jednak wciąż czułam w sercu płomień miłości, który sprawiał, że czekałam na cierpienie na tym krzyżu.

 

Na znak Jezusa anioł wziął pierwszy krzyż i zabrał go ze sobą do nieba. W tym czasie Jezus, własnymi rękami, w asyście Maryi Dziewicy, zaczął mnie krzyżować.

 

Na stojąco aniołowie i św. Jan przedstawili gwoździe i inne przedmioty potrzebne do mojego  ukrzyżowania.

Za akt mojego  ukrzyżowania, -mój bardzo czuły Jezus okazał tyle radości i szczęścia,-że nie jedno, ale tysiąc ukrzyżowań bym wycierpiała,

jak również inne cierpienia, aby zwiększyć jego słodkie  Zadowolenie.

 

W tym momencie wydawało się, że Niebiosa zostały udekorowane na nową celebrację chwały dla mnie:

- za przypodobanie się Jezusowi, za wyzwolenie obfitymi modlitwami dusz z czyśćca,

- za wstawiennictwo za najgorszymi grzesznikami i za nawróceniem wielu innych.

 

Mój umiłowany Jezus sprawił, że wszyscy mieli udział w dobru, które wytworzyło moje gorące usposobienie do cierpień związanych z ukrzyżowaniem.

Kiedy było po wszystkim, czułam się, jakbym pływała w morzu zadowolenia zmieszanym z morzem niewypowiedzianego cierpienia.

 

Królowa Matka zwróciła się do Jezusa i powiedziała: Mój Synu, dzisiaj jest dzień chwały.

Z powodu twojego własnego cierpienia i dopełnienia wszystkiego, co zrobiono z Luizą,

-Chciałabym, żebyś przebił jej serce włócznią i Załóżył jej na głowę koronę cierniową”.

 

Odpowiadając na pragnienie swojej Matki, Jezus wziął włócznię i przeszył moje serce na wskroś. 

W tym samym czasie aniołowie podarowali Najświętszej Dziewicy koronę cierniową.

Za moją zgodą i z największą satysfakcją włożyła go czule na moją głowę. Cóż to był za pamiętny dzień dla mnie!

 

Można powiedzieć, że był to naprawdę dzień niesłychanego cierpienia i niewypowiedzianej radości. 

I dla mojej przyjemności i wsparcia mojej naturalnej słabości, Jezus pozostał przy mnie przez cały dzień.

Z powodu dotkliwości cierpienia ukrzyżowanie nie powiodłoby się bez Jego łaski.

Ku mojej wielkiej radości Jezus pozwolił wielu duszom czyśćcowym powrócić do nieba w wyniku moich cierpień.

 

Zeszli z Raju w towarzystwie aniołów. Otoczyli moje łóżko i orzeźwili mnie swoimi niebiańskimi pieśniami. 

Były to pieśni radości i hymny uwielbienia na wspaniałość Boga. Po pięciu lub sześciu dniach intensywnego cierpienia

Z wielkim żalem zauważyłam, że z dnia na dzień moje cierpienie maleje.

 

Zatrzymałyby się całkowicie, gdybym nie nalegała na mojego Oblubieńca Jezusa, - aby przestał zmniejszać ich intensywność - bez zatrzymywania wszystkiego.

Poczułam we mnie bardzo silne pragnienie tych słodkich cierpień.

I dałam to poznać mojemu dobremu Jezusowi, prosząc go, aby odnowił ukrzyżowanie, którego już doświadczyłem.

 

Jezus bez sprzeciwu był ze mnie zadowolony. Od czasu do czasu z przyjemnością przenosił moją duszę z powrotem do Miejsc Świętych, do Jerozolimy.

 

I tam sprawiał, że w mniejszym lub większym stopniu uczestniczyłam w cierpieniach, których doznawał podczas swojej Męki.

Czasem kazał mi cierpieć chłostę, czasem ukoronowanie cierniem, czasami niesienie krzyża, a nawet ukrzyżowanie.

Spodobało się Jezusowi, że zmusił mnie do cierpienia jednej lub drugiej z tych tajemnic. Czasami też w ciągu jednego dnia sprawił, że przecierpiałam całą Jego mękę,

dając mi więcej słodyczy i jednocześnie więcej  cierpienia.

 

Moje serce zapadało się w agonii, -kiedy to sam Jezus cierpiał mękę i -że nie musiałam z Nim cierpieć.

Byłam niespokojna i niespełniona, jeśli nie mógłabym chociaż częściowo wejść w Jego cierpienie.

 

Często spotykałam się z Matką Boską, aby patrzeć, jak Jezus przechodzi najcięższe cierpienia z powodu przestępstw popełnionych przez ludzi dzikich,

bardziej dzikich niż żołnierze, którzy pojmali Jezusa i zabili go.

 

Wtedy przekonałam się, że dla tych, którzy kochają, -łatwiej jest samemu cierpieć, - niż patrzeć, jak cierpi ukochana osoba.

Poczułam się pobudzona miłością do mojego ukochanego Jezusa. Błagałam go, aby często, bardzo często odnawiał moje ukrzyżowania, aby chociaż częściowo złagodzić Jego cierpienia.

 

Jezus często mi mówił: "Moja ukochana, - Krzyż właściwie przyjęty i upragniony,

-odróżnia człowieka zbawionego od potępionego, który uparcie sprzeciwia się cierpieniu.

 

Wiedz, że w dniu sądu powszechnego ten, kto był wierny i wytrwały - odczuje pieszczotę Krzyża i będzie zachwycony,

gdy go zobaczy.  Podczas gdy potępieńcy zostaną ogarnięci straszliwym strachem.

 

Ale teraz, moja ukochana, - nikt nie może powiedzieć z całą pewnością, - czy ten czy tamten zostanie zbawiony, czy na wieki zgubiony.

Na przykład, jeśli, gdy pojawia się krzyż, -ktoś całuje go z rezygnacją i cierpliwością,

- przyjmuje go, od czasu do czasu, -dziękuję Temu, który mu go przysyła i podąża za Mną,

jest to oczywisty i prawie pewny znak, że będzie wśród zbawionych.

 

Z drugiej strony, gdy krzyż się pojawi, i -ktoś się nim irytuje, gardzi nim i - za wszelką cenę stara się uciec,

więc można widzieć tam znak, że grozi mu pójście do piekła.

 

Jeśli za życia ktoś znieważa mnie, gdy patrzy na krzyż, - wtedy w Dniu Zmartwychwstania przeklnie Mnie,

bo widok krzyża doprowadzi go do wiecznego strachu.

 

Wyróżnia się wyraźnie i bez rozczarowań w podejściu do krzyża:

- święty od grzesznika,

- doskonały z niedoskonałych,

- entuzjasta od letniego.

Daje światło dobrym intencjom. Odróżnia dobro od zła.

 

Ujawnia się do pewnego  stopnia -kto powinien być w niebie  i

- która dusza powinna zajmować w nim poczesne miejsce.

Wszystkie cnoty stają się skromne i pełne szacunku przed Krzyżem.

 

A czy wiesz, kiedy cnoty nabierają największej jasności i blasku? To wtedy, gdy są dobrze wszczepione w Krzyż”.

 

Jak mogłabym opisać obfitość płomieni miłości do Krzyża, którą Jezus wlał w moje serce przez te Słowa.

 

Ogarnęła mnie pasja tak wielka, by cierpieć, że -gdyby Jezus nie zadowolił mego serca, powtarzając często - bardzo często - moje  ukrzyżowanie,

z pewnością dręczyłyby mnie niekontrolowane wybuchy  miłości.

 

Czasami po odnowieniu mojego ukrzyżowania Jezus mówił:

Umiłowana mego Serca, - skoro tak gorąco pragniesz zapachu, jaki moje cierpienia wydzielają z Krzyża,

-Spełniam twoje pragnienia poprzez ukrzyżowanie Twojej duszy i - przekazując ci każde moje cierpienie.

 

Ale gdybyś nie był tak niechętna, aby pokazać wszystkim, jak bardzo mnie kochasz,

chciałbym również zapieczętować Twoje ciało moimi krwawymi i widocznymi Ranami.

 

W tym celu pragnę was nauczyć następującej modlitwy o wyjednanie tej łaski:

 

O Trójco Przenajświętsza,

skąpana we Krwi Jezusa Chrystusa upadam na twarz przed Twoim Tronem.

W głębokiej adoracji, błagam Cię przez wzniosłe cnoty Jezusa, udziel mi łaski bycia zawsze  ukrzyżowaną”.

 

Pomimo tego, że

Zawsze miałam wielką niechęć - którą nadal mam  - do wszystkiego, co mogłoby się ukazać  innym,

Zgodziłam się, aby Jezus napełnił mnie większym pragnieniem ukrzyżowania zgodnie z Jego Wolą.

 

I nie chcąc sprzeciwiać się temu, żeby ukrzyżował moje ciało i moją duszę, szybko odnowiłam swoją akceptację z zapałem i determinacją.

 

Potem powiedziałam mu:

Święty Oblubieńcze, zewnętrzne znaki nigdy nie pojawiają się na mnie.

Gdybym od czasu do czasu i bez zastanowienia wydawała się akceptować te znaki, naprawdę nie chciałam się na to zgodzić.

Wiesz, jak zawsze lubiłam ukrywać swoje życie. Skoro chcesz odnowić moje ukrzyżowanie, błagam cię, daj mi trwałe cierpienie bez jakiejkolwiek ulgi. 

Ale chcę tylko jednej rzeczy: nie chcę żadnych zewnętrznych znaków, które wprawiłyby mnie w zakłopotanie i zmieszanie”.

 

Ale byłam nie tylko udręczona faktem, że jakiś zewnętrzny znak mógłby objawić się na moim  ciele,

ponieważ bez zastanowienia w sposób rozumny zgodziłam się na Wolę Jezusa w tym sensie,

-ale też dręczyła mnie myśl o moich przeszłych grzechach. Często prosiłam Jezusa o skruchę i łaskę ich  odpuszczenia.

Powiedziałam mu wtedy, że nie będę spokojna i zadowolona, dopóki nie usłyszę z  jego ust: „Twoje grzechy są  odpuszczone”.

 

Mój umiłowany Jezus,

- który nigdy nie odmawia nam niczego, co dotyczy naszego duchowego postępu,

- powiedział mi pewnego dnia w sposób bardziej protekcjonalny niż zwykle:

 

Dzisiaj sam chcę być twoim spowiednikiem. Wyznasz mi wszystkie swoje grzechy.

A kiedy to zrobisz, pokażę ci wszystkie przestępstwa, które popełniłaś  i cały ból, który  mi one sprawiły.

Zrozumiesz, czym jest grzech, zgodnie z możliwościami ludzkiej inteligencji. I wolałabyś umrzeć niż znowu mnie obrazić.

 

Zważając na to, zechciej unicestwić siebie i trochę pomedytować:

Ta, która jest niczym, nienawidzi Tego, który jest Wszystkim. Wszystko mogło sprawić, że nic zniknie z powierzchni ziemi.

Nic jest na tyle niesławne, możnaby powiedzieć, żeby zostało udaremnione przez swojego Stwórcę, a -pomimo tego faktu, było więcej niż tolerowane, -ale zawsze jednakowo kochane.

Powróć ze swojej nicości i z uczuciem miłości wyrecytuj confiteor.

 

Wchodząc w moją nicość, odkryłam całą moją nędzę i wszystkie moje grzechy.

Odnajdując siebie w królewskiej Obecności Chrystusa, mojego Sędziego, zacząłem drżeć jak liść.

Nie miałam dość siły, by wymówić słowa confiteror.

 

Pozostałabym w tym wielkim zamieszaniu, nie mogąc powiedzieć ani słowa, gdyby mój Pan Bóg Jezus Chrystus nie napełnił mnie nową siłą i nową odwagą, mówiąc do mnie:

Dziecko mojej Miłości, nie lękaj się. Bo chociaż obecnie jestem twoim Sędzią, jestem też twoim Ojcem. Nabierz odwagi i ruszaj dalej”.

 

Zdezorientowana i upokorzona wyrecytowałam confiteor. Widząc mnie całkowicie pokrytą grzechem,

-Zrozumiałam powagę mojej zniewagi wobec mojego Pana za to, że żywiłem we mnie myśli prawdziwej pychy.

 

Powiedziałam Mu: Panie, oskarżam się przed Waszą Wysokością o grzech pychy”.

 

Więc Jezus powiedział: Zbliż się do mojego kochającego Serca i posłuchaj.

Poczuj okrutną mękę, którą swoją pychą zadałaś mojemu wspaniałomyślnemu Sercu.

 

A ja, drżąc, słuchałam Jego Serca. Jak w kilka chwil opisać to, co usłyszałam i zrozumiałam! Moje Serce, drżące z miłości, biło z taką siłą, że myślałam, że zaraz pęknie.

Właściwie później czułam się, jakby moje serce zostało złamane żalem, rozdarte na kawałki i zniszczone.

 

Po doświadczeniu tego wszystkiego kilkakrotnie wykrzyknąłam: "Oh! jak okrutna jest ludzka pycha!

Jest tak okrutna, że gdyby miała taką moc, posunęłaby się do zniszczenia Boskiej Istoty!”

 

Wtedy wyobraziłam sobie ludzką pychę jako bardzo brzydkiego robaka u stóp wielkiego Króla .

Wstaje i nadyma się w taki sposób, aby uwierzyć, że jest czymś. W swojej wielkiej śmiałości,

- stopniowo zaczyna czołgać się i wspinać na kostium króla, -dopóki nie dotrze do głowy.

Widząc złotą koronę króla, chce mu ją odebrać i umieścić na własnej głowie. Następnie chce on

zdjąć szatę królewską króla, - zdetronizować go i -użyć wszelkich środków, aby odebrać mu życie.

Robak nawet nie wie, jakim on jest. W swojej dumie nie wie, że król mógł zniszczyć go, zmiażdżyć pod  nogami,

-zniszczyć jego złote sny jednym oddechem.

 

Pyszni są bezczelni, zarozumiali i niewdzięczni. Ofiary głupich złudzeń i z głowami spuchniętymi dumą,

buntują się z oburzeniem i  pasją przeciwko tym, którzy są mniej dumni  od nich.

 

To ja siebie widziałam w tym paskudnym i nieszczęśliwym robaku u stóp boskiego Króla.

Poczułam, jak moja dusza zatacza się w zamęcie i bólu, z powodu zniewagi, którą mu zadałam. 

Moje serce doświadczyło straszliwej agonii, jaką cierpiał Jezus z powodu mojej pychy.

 

Potem Jezus zostawił mnie samą. Nadal rozmyślałam nad brzydotą grzechu pychy.

Nie potrafię opisać wielkiego bólu, jaki mi to spowodowało.

 

Kiedy dobrze zastanowiłam się nad tym, co powiedział mi Jezus, wrócił i kazał mi kontynuować spowiedź.

 

Drżąc bardziej niż wcześniej wyznałam myśli i słowa, które utrzymywałam wbrew jego wyrażonym życzeniom,  i także moje grzechy  zaniedbania.

Wyznałam to wszystko z takim żalem i goryczą duszy, że byłem przerażona wobec -mojej małości i

- mojej śmiałości, że obraziłam tak dobrego Boga, który mimo moich przewinień pomógł mi, zachował i żywił.

 

Jeśli czuł wobec mnie oburzenie, to z powodu nienawiści do grzechu i niczego więcej. Wręcz przeciwnie, Jego Życzliwość wobec mnie, grzesznicy, zawsze była bardzo wielka.

Sprawił, że zobaczyłam wtedy jaka byłam, gdy przed Boską sprawiedliwością obnażył moje słabości i kruchość. W zamian dał mi więcej łask i siły do ​​funkcjonowania.

 

To tak, jakby usunął mur oddzielający moją duszę od Boga, ponieważ takie są skutki grzechu.

 

Gdyby ludzie zrozumieli Dobroć Boga i brzydotę grzechu, całkowicie wygnaliby grzech z ziemi.

Zostaną ogarnięci wielką skruchą i skruchą za swoje grzechy, albo umrą.

Gdyby znali nieskończoną Dobroć Boga, poddaliby się jej.

A wybrani znajdą u Boga ogromne źródło łask poświęconych ich uświęceniu i beatyfikacji.

 

Kiedy Jezus zobaczył, że nie mogę już dłużej znosić udręki i goryczy grzechu, wycofał się, pozostawiając mnie pogrążoną w refleksji nad krzywdą wyrządzoną przez grzech.

 

W swojej wiecznej Dobroci zachował mnie od Sądu Ojca i dał mi nowe łaski.

 

Po dłuższej przerwie Jezus powrócił ponownie, aby pozwolić mi kontynuować spowiedź, która, choć czasami przerywana, trwała około siedmiu godzin.

 

Kiedy najukochańszy Jezus skończył słuchać mojej spowiedzi, opuścił stanowisko Sędziego i przyjął stanowisko kochającego Ojca.

 

Ogarnęła mnie nieubłagana świadomość, że mój smutek, jakkolwiek wielki, był niewystarczający, abym odpokutowała tak, jak zasłużyłem za moje przewinienia popełnione przeciwko mojemu Bogu.

 

Jezus, aby mnie pocieszyć, powiedział: Chcę dodać dodatkowy wkład w twoją spowiedź. Zastosuję zasługi moich cierpień z Ogrodu Getsemane na twoją duszę.

To wystarczy, aby zadowolić boską sprawiedliwość”. Wtedy poczułam się bardziej gotowa na otrzymanie od Jezusa rozgrzeszenia za moje grzechy.

 

Tak więc, padając na twarz u jego stóp, całkowicie upokorzona i zmieszana, powiedziałam do Niego:

 

Bardzo Wielki Boże, błagam o Twoje Miłosierdzie i przebaczenie za tak wiele moich ciężkich grzechów.

Chciałabym, aby moje zdolności były nieskończenie pomnażane, abym mogła odpowiednio wysławiać Twoje nieskończone Miłosierdzie.

Ojcze Niebieski, wybacz mi wielką zniewagę, jaką ci wyrządziłam, grzesząc przeciwko Tobie, i racz udzielić mi swojego ojcowskiego przebaczenia”.

 

Następnie powiedział do mnie: „Obiecaj mi, że nigdy więcej nie będziesz grzeszyła. Trzymaj się z dala od samego cienia grzechu”.

 

Odpowiedziałam: „Och! Tak! Obiecuję to tysiąc razy i chcę raczej umrzeć niż obrażać mojego Stwórcę, mojego Odkupiciela i mojego Zbawiciela. Nigdy!

Nigdy więcej!"

 

Po czym Jezus podniósł swoją prawą Rękę, wypowiedział słowa rozgrzeszenia i pozwolił, by rzeka Jego Najdroższej Krwi spłynęła po mojej duszy.

 

Po tym, jak Jezus obmył moją duszę Swoją Najdroższą Krwią i udzielił mi swojego Rozgrzeszenia, poczułam się odrodzona do nowego życia i bardziej niż kiedykolwiek zalała mnie pełnia łaski.

 

To wydarzenie stworzyło we mnie wrażenie, którego nigdy nie zapomnę. Za każdym razem, gdy wraca do mojej pamięci, w mojej duszy pojawia się szczególna radość, a dreszcz ogarnia całą moją istotę. I przeżywam to w najdrobniejszych szczegółach, jakby się to teraz działo.

 

Wypełniona wspomnieniami z przeszłości, zostałam zachęcona przez żądne impulsy do napisania, o ile to możliwe-, o wyjątkowych łaskach, których Pan nadal mi udzielał,

-albo poprzez ożywienie mnie i przywrócenie mnie do stanu ofiary, - lub przez oddanie się w sposób szczególny do życia w Jego Woli Bożej, która nakazała

-największe boskie łaski i - największy udział z mojej strony. 

 

A ponieważ jestem niczym, musiałam otrzymać wszystko od Boga. Potem musiałam pracować, aby wlać w innych otrzymane łaski,

-trochę jak lekarz, który z cudzą krwią -podejmuje się zrobić transfuzję komuś, aby pomóc mu odzyskać zdrowie. A ja musiałam się pilnować, żeby wszystko wróciło do Boga.

W tym celu mój umiłowany Jezus zaczął od wyciągnięcia mnie z mojego ciała, odcięcia mnie od wszystkiego, co mogłoby mnie od Niego oddzielić i

sprowadzając mnie do stanu stałej ofiary.

 

Bardzo cierpliwy Jezus chciał, abym była zawsze gotowa, kiedy chce mi dać udział w swoich trudach lub cierpieniach.

Robił to po to, aby zadowolić Boską Sprawiedliwość obrażoną przez ciągłe aberracje rodzaju ludzkiego,

lub aby zapobiec lub powstrzymać bezwzględną chłostę, której jest poddawany.

 

Aby odnowić moje utracone energie, Jezus często dawał mi szczególne łaski,

jedną z nich jest wspomniane wcześniej rozgrzeszenie, którego udzielił mi kilkakrotnie  .

 

Czasami , kiedy spowiadałam się u księdza, doświadczałem różnych i niezwykłych efektów na mojej duszy. 

A kiedy spowiedź się skończyła, Sam Jezus zastąpił spowiednika.

 

Przybrał postać spowiednika, a ja, wierząc, że rozmawiam ze spowiednikiem,

Jakie szczęście, -przez otrzymane odpowiedzi i -dzięki uprzejmości Głosu, który czasem przeplatał się z życzliwością mojego spowiednika, odkryłam, że to nie kto inny jak Jezus. 

Był taki przyjazny! A wewnętrzne efekty, których doświadczyłam, nie były zwyczajne. Czasami był to Jezus od początku:

- wysłuchał mojej spowiedzi zwyczajnej lub nadzwyczajnej, -i dał mi rozgrzeszenie.

Gdybym chciała opowiedzieć wszystko, co się wydarzyło między Jezusem a mną, zajęłoby to dużo czasu i można by to uznać za bajkę.

Przejdę też na coś łatwiejszego do przystosowania.

 

Dziewięć miesięcy przed tym, jak to się stało, Jezus poinformował mnie o drugiej wojnie między Włochami a Afryką. 

A oto jak:

 Mój błogosławiony Jezus zabrał mnie z mojego ciała. Gdy odmieniona, podążałam za Nim, on prowadził mnie długą ścieżką usianą ludzkimi trupami skąpanymi w ich krwi. 

Zostało mi pokazane jak rzeka zalewająca drogę. Ku mojemu przerażeniu Jezus pokazał mi ciała porzucone i wystawione na niepogodę i drapieżność drapieżnych zwierząt, ponieważ nie było nikogo, kto by zajął się pochówkami. Przerażona zapytałam Jezusa: Święty Oblubieńcze, co to wszystko znaczy?

 

A Jezus mi odpowiedział: „Wiedz, że w nadchodzącym roku będzie wojna. Człowiek oddaje się wszelkim występkom i namiętnościom cielesnym.

Chcę mojej zemsty na ciele, które śmierdzi grzechem”.  Nie wątpiłem w to, co mówił Jezus. Ale wciąż miałam nadzieję,

-że w ciągu następnych dziewięciu miesięcy cielesny człowiek sprawdzi swoje pasje i że w obliczu nawrócenia Jezus zawiesi planowaną wojnę.

 

Ale co z tymi, -którzy tarzają się w błocie swoich namiętności i -którzy zamiast się nawracać, pogrążają się w tym głębiej.

 

A już wcześniej zdarzyło się, że Włochy i Afryka jako pierwsze mówiły o wojnie. Wkrótce potem zaangażowali się w zaciekłą wojnę, która przyniosła wiele cierpień i zniszczeń po obu stronach.

Więc bardziej niż kiedykolwiek oddałem się mojemu dobremu Jezusowi, aby zmniejszył liczbę ofiar tej wojny. Ofiarowałam się za dusze, które mimo moich modlitw i błagań do Miłosierdzia Bożego nie będą w stanie łaski i zostaną wrzucone do piekła, gdy staną przed Bogiem.

 

Ale Jezus mnie nie słuchał. Po raz kolejny wyciągnął mnie z ciała. Następnie byłam w Rzymie w mgnieniu oka. Usłyszałam tam wiele głosów i dowiedziałam się o sytuacji opisanej powyżej. 

Jezus zabrał mnie ze sobą do parlamentu, do sali rady, gdzie posłowie toczyli gorącą debatę na temat sposobu prowadzenia wojny, aby mieć pewność zwycięstwa.

 

Dyskusja toczyła się dalej, obfitując w patetyczne słowa, żałosną dumę i fanatyzm. Ale największe wrażenie na mnie zrobiło to, że wszyscy byli sekciarzami i działali pod presją demona, któremu sprzedali swoje dusze, aby zwycięsko zakończyć wojnę.

 

Byłem przerażona, gdy się o tym dowiedziałam i powiedziałam sobie: Ilu smutnych i dzikich ludzi! Co za smutne czasy, jeszcze smutniejsze niż ci, którzy tam mieszkają!

Wydawało mi się, że wśród nich panował szatan, ponieważ ich całkowite zaufanie pokładano w nim, a nie w Bogu. I to od diabła spodziewali się zwycięstwa.

 

Zaangażowani w gorącą i rygorystyczną debatę, oddalili się od siebie, mimo że chcieli zjednoczyć dzielące ich różnice. Jezus, niezauważony, był pośród nich.

Słysząc ich smutne propozycje, płakał nad ich żałosnymi uwagami. Po opracowaniu planów prowadzenia wojny bez Boga, chełpili się bardzo zarozumiale, mówiąc, że są bardziej niż kiedykolwiek pewni zwycięstwa.

 

Potem, jakby wciąż byli, aby Go słuchać, Jezus powiedział groźnym tonem: „Macie wielką ufność w sobie, ale ja was upokorzę; 

a wtedy zmierzycie wielkość waszych strat za to, że nie wezwaliście pomocy i interwencji Boga, który jest sprawcą wszelkiego dobra.

Tym razem Włochy nie odniosą zwycięstwa. Raczej poniosą  całkowitą klęskę”.

 

Jak mogę opisać, jak bardzo moje serce bolało od tych słów Jezusa i na ile sposobów próbowałam uspokoić mojego kochającego Jezusa, aby

sprawił, żeby wojna nie była tak mordercza. Jak zawsze ofiarowałam się jako ofiara przebłagania i prosiłem Pana, aby obdarzył mnie największym cierpieniem i oszczędził Włochom takiego biczowania.

 

Ale Jezus powiedział do mnie: Będę stanowczy, aby Afryka zwyciężyła nad Włochami. A dam ci tylko to: zwycięska Afryka nie najedzie na włoską ziemię, aby tam kontynuować wojnę. 

Kara jest sprawiedliwa, bo Włochy na nią zasługują -za ich rozwiązły tryb życia, -za utraconą wiarę i -ponieważ pokładają ufność w diable, a nie w Bogu.”

 

Wszystko, co mi wtedy powiedziano lub w innych okolicznościach, tłumaczyłem spowiednikowi pod posłuszeństwem.

I powiedział mi: „Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby Włochy zostaną pokonane przez Afrykę, ponieważ współczesna cywilizacja Włoch dysponuje wszelkiego rodzaju bronią ofensywną i defensywną, której Afryka nie ma”.

Kiedy Słowa Jezusa potwierdziły się, spowiednik powiedział do mnie: „Moje dziecko, nie ma planu, mądrości ani siły, które mają jakąkolwiek wartość, jeśli nie pochodzą od Boga”.

 

Mogłabym w tym miejscu zakończyć to opowiadanie o najważniejszych rzeczach, które przydarzyły mi się z Jezusem od 16-tego roku życia do dzisiaj, gdyby mój spowiednik nie zobowiązał mnie do przytoczenia różnych sposobów, jakimi Jezus się ze mną porozumiewał.

Są zróżnicowane i wielorakie, ale zmniejszę je do czterech.

 

Jezus daje do zrozumienia duszy, co chce zrobić i wyprowadza duszę ze  swojego  ciała.

Może się to zdarzyć w jednej chwili. Dusza opuszcza ciało w tak nagły sposób, że ciało wznosi się, by podążać za duszą, ale ostatecznie pozostaje jakby martwe. Dusza natomiast podąża swoim biegiem za Jezusem i podróżuje po wszechświecie: ziemi, morzach, górach i niebiosach, a kończy w rejonach czyśćca lub w wiecznej siedzibie Boga.

Czasami dusza wychodzi z ciała spokojniej. W rzeczywistości jest to tak, jakby ciało odpoczywało, będąc niewrażliwe i zaabsorbowane Bogiem. Potem, gdy Jezus odchodzi, dusza stara się iść za Nim, gdziekolwiek pójdzie. W każdym przypadku ciało pozostaje jakby skamieniałe i nie czuje niczego ze świata zewnętrznego, nawet gdyby cały świat miał być wstrząśnięty lub gdyby ciało zostało przebite, spalone lub pocięte na  kawałki.

 

Mogę powiedzieć, że w obu przypadkach byłam poza ciałem i z dala od miejsca, w którym zabrał mnie Jezus. Kiedy byłam daleko od granic ziemi, w czyśćcu lub w raju, i ujrzałam spowiednika przychodzącego do mojego domu, aby mnie ożywić, wtedy w mgnieniu oka i na polecenie Jezusa znalazłam się w moim ciele.

 

Jezus chciał mojego doskonałego posłuszeństwa spowiednikowi.

Kilka razy, kiedy to się zdarzyło, martwiłam się, wierciłam i pragnęłam wrócić do ciała na czas, aby być dostępnym dla spowiednika, kiedy będzie chciał mnie obudzić.I musiałam być posłuszna!

Wyznaję, że nigdy nie spóźniłam się z ponownym wejściem do ciała, kiedy spowiednik czekał na mnie przy moim łóżeczku.

Gdyby jednak Jezus nie śpieszył się z przywróceniem mojej duszy do ciała, uparcie opierałabym się głosowi spowiednika, bo miałam wybór pozostawić Jezusa, moje największe Dobro, albo poddać się głosowi spowiednika.

Powiedziałam do Jezusa: „Idę do spowiednika, który wzywa mnie do posłuszeństwa, ale szybko powrócę do mojego Ukochanego, gdy tylko odejdzie.Błagam, nie każ mi długo czekać.

 

Tak czy inaczej, Jezus nie musiał przemawiać do mojej duszy, żebym zrozumiała. Dzięki światłu, które przekazuje mojemu duchowi, pozwolił mi bezpośrednio zrozumieć, co chciał mi powiedzieć. Oh! jak się rozumiemy, kiedy jesteśmy razem! Ten rodzaj komunikacji intelektualnej, za pomocą której Jezus daje się zrozumieć, jest bardzo szybki. Wiele wzniosłych rzeczy można nauczyć się w mgnieniu oka – więcej niż można się nauczyć czytając książki w ciągu życia.

 

Ta komunikacja jest tak wzniosła i wspaniała, że ​​inteligencja ludzka nie jest w stanie wyrazić słowami tego wszystkiego, co dusza może w ten sposób otrzymać w jednej chwili.

 

Oh! jakim mądrym i pomysłowym nauczycielem jest Jezus!

W mgnieniu oka uczy wielu rzeczy, których inni nie byliby w stanie nauczyć się w ciągu kilka lat.

Dzieje się tak, ponieważ nauczyciele ziemscy nie mają tej mocy, aby przekazywać swoją naukę.

Nie mogą też przykuć uwagi swoich zwolenników bez wysiłku i zmęczenia.

 

Drogi Jezusa są tak słodkie, czułe i miłe, że gdy tylko dusza je odkrywa, - czuje do Niego pociąg; oraz -nie może nic zrobić, tylko biegać za Nim z maksymalną prędkością.

 

Nie zdając sobie z tego sprawy, dusza znajduje się w niej przemieniona w taki sposób, że nie może odróżnić siebie od boskiej Esencji.

Kto mógłby opisać, czego dusza uczy się w tym momencie przemiany.

 

Można to opisać -tylko przez Jezusa lub - przez duszę, która w swoim życiu przeszła tę przemianę i osiągnęła stan doskonałej chwały.

 

Nawet gdyby dusza wróciła do swojego ciała i -posiadała boskie światło i - czuła się całkowicie pochłonięta Bogiem,

trudno jej byłoby powiedzieć, jak to jest wrócić do swojego ciała, zanurzonego w najciemniejszej ciemności.

 

Jej próba wyrażenia tego byłaby trudna i niedoskonała, jeśli nie całkiem niemożliwa. Wyobraźmy sobie na przykład osobę niewidomą od urodzenia, która pewnego pięknego dnia nagle odzyskuje zdolność widzenia i która w krótkim czasie podróżuje  przez wszechświat i widzi najwspanialsze rzeczy: minerały, rośliny, zwierzęta i niebiańskie sklepienia usiane  gwiazdami.

I przypuśćmy, że już po kilku minutach wraca do stanu niewidomego.Czy naprawdę mogłaby przekazać, we właściwym języku, to, co widziała?

Czy nie zaryzykowałby ośmieszenia się? gdyby zamiast krótkiego przeglądu tego, co  zobaczyła, starała się to  szczegółowo opisać.

Ta sytuacja przypomina sytuację duszy, która podróżowała po całej ziemi i niebie, a wracając do swojego ciała, czuje się, jakby nasz ślepiec powrócił do swojej ślepoty.

 

Woli raczej schronić się w ciszy niż mówić, bo boi się, że wyda się śmieszna.

Dusza, która wraca do swojego ciała, jest smutna i niepocieszona, czuje się jak więzień.

Pragnie wznieść się ku swemu większemu Dobru i jest bardziej nieszczęśliwa niż ta, która straciła wzrok.

 

Pragnie tylko zjednoczyć się z Bogiem i nie ma ochoty rozmawiać niezręcznie i przypadkowo o rzeczach przekraczających jej ludzkie i cielesne możliwości.

 

Z powodu posłuszeństwa i ryzyka popełnienia błędów wyjaśnię teraz, najlepiej jak potrafię, inny sposób, w jaki Jezus przemawia do  duszy.

Kiedy dusza jest w swoim ciele, widzi Osobę Jezusa  ukazującą się jako dziecko lub młodzieniec, a nawet w stanie  Ukrzyżowania. A słowa, które wypowiada, docierają do zrozumienia duszy . Dusza z kolei przemawia do Jezusa. Wszystko dzieje się jak rozmowa między dwojgiem ludzi.

Słowa Jezusa są wtedy rzadkie i mają zaledwie cztery lub pięć słów. Bardzo rzadko mówi długo.Proste Słowo Jezusa wytworzyło we mnie intensywne Światło i pozostawiło moją duszę pochłoniętą prawdą, która stała się moją. Przypominało to trochę mały strumień, który szybko zamienia się w rozległe morze.

 

Gdyby mędrcy tego świata mogli usłyszeć jedno Słowo od Jezusa, z pewnością byliby zdumieni, niemi, zdezorientowani i nie potrafiliby wiedzieć, co odpowiedzieć. Kiedy Jezus chce zamanifestować prawdę istocie, używa języka odpowiedniego do inteligencji tej istoty. Nie trzeba szukać specjalnych słów, aby móc przekazać innym Słowa Jezusa.

Możemy użyć tych samych słów co n.

 

Z drugiej strony dusza czuje się zakłopotana, gdy próbuje przekazać innym ustnie prawdy, których nauczyła się poprzez komunikację intelektualną. Jezus dostosowuje się do ludzkiej natury. Dobierając słowa, dostosowuje się do języka i możliwości każdej duszy. Jeśli chodzi o mnie, małą istotę, nie mogę odpowiednio przekazać tych myśli innym bez ryzyka wędrówki.

 

Krótko mówiąc, Jezus działa jako bardzo mądry i uzdolniony nauczyciel, który posiada doskonałą wiedzę we wszystkich naukach. Posługuje się językiem rozumianym i używanym przez ucznia, a ponieważ poszukuje prawdy naukowej, uczy bycia zrozumianym. W przeciwnym razie najpierw uczyłby języka, a potem nauk, które chce przekazać.

 

Jezus, który jest wszelką dobrocią i wszelką mądrością, dostosowuje zdolności duszy w sposób, który nie gardzi ani nie poniża osoby.

Ignorantom, którzy chcą się uczyć, naucza prawdy niezbędnej do osiągnięcia życia wiecznego. A naukowcowi przekazuje swoje Prawdy w bardziej wyszukany sposób, a jego jedynym celem jest być poznanym, docenionym i nie pozbawiać nikogo swoich Prawd.

 

Innym sposobem, w jaki Jezus wnosi swoje Prawdy do  duszy, jest uczestnictwo w Jego  Esencji .

 

Wiemy, że Bóg stworzył świat z niczego i na Jego Słowo wszystko powstało. Następnie, jak to było zaplanowane odwiecznie, stworzenie zostało uporządkowane przez inne wszechmocne Słowo Stwórcy. Kiedy więc Jezus mówi duszy o życiu wiecznym, to w tym samym akcie napełnia duszę tą prawdą.

 

Jeśli chce, aby dusza zakochała się w Jego Pięknie, pyta ją: „Chcesz wiedzieć, jaki jestem piękny? Bez względu na to, jak twoje oczy przeszukują wszystkie piękne rzeczy rozsiane po ziemi i w niebiosach, nigdy nie zobaczysz piękna porównywalnego z moim. Kiedy Jezus jej to mówi, dusza czuje, że wchodzi w nią coś boskiego.

 

I chce być blisko Niego, ponieważ pociąga ją Jego Piękno, które przewyższa wszelkie piękno. W tym samym czasie traci wszelkie pragnienie pięknych rzeczy

ziemskich, ponieważ bez względu na to, jak piękne i cenne mogą być te rzeczy, widzi nieskończoną różnicę między Jezusem a tymi rzeczami. 

W ten sposób oddaje się Bogu i przemienia się w Niego. Nieustannie myśli o Nim, ponieważ jest przez Niego całkowicie otulona, ​​przez Niego kochana, przez Niego przeniknięta. A gdyby Bóg nie uczynił cudu, dusza przestałaby żyć: jej serce przemieniłoby się w czystą miłość na widok Piękna Jezusa i chciałaby odlecieć do Niego, aby cieszyć się Jego Pięknością.

 

Chociaż doświadczyłam wszystkich tych emocji, łącznie z magnetyzmem Piękna Jezusa, nie wiem, jak to opisać. Moje słowa mogą tylko źle opisać. Niemniej jednak muszę przyznać, że pozostał we mnie nadprzyrodzony odcisk, który sprawia, że ​​mój duch trzyma się tych rzeczywistości.

W porównaniu z moim najukochańszym Jezusem, każda piękna rzecz na ziemi jest zaćmiona jak gwiazda przed słońcem. Zacząłam więc uważać wszystkie ziemskie piękności za drobiazgi lub zabawki. To, co powiedziałam o pięknie Jezusa, mogę równie dobrze powiedzieć o Jego Czystości, Dobroci, Prostocie i wszystkich innych cnotach i atrybutach Boga, ponieważ kiedy przemawia do duszy, przekazuje jej swoje Cnoty, jak również swoje  Atrybuty.

 

Pewnego dnia Jezus powiedział do mnie: „Czy widzisz, jaki jestem czysty? Chcę również w tobie tej czystości.” Poczułam, że tymi słowami Jezus przelał we mnie swoją Czystość i zaczęłam żyć tak, jakbym nie miała ciała. Poczułam się senna i upojona niebiańskim zapachem Jego Czystości.

Moje ciało, które teraz uczestniczyło w Jego Czystości, stało się bardzo proste. Prawość Jezusa i jego wstręt do nieczystości opanowały mnie do tego stopnia, że ​​gdybym dostrzegła nieczystość, choćby z daleka, mój żołądek buntowałby się z silnymi napadami wymiotów. Krótko mówiąc, dusza, do której Bóg przemówił o czystości, zostaje całkowicie przemieniona. Żyje i działa tylko w Jezusie, bo On w niej zamieszkał na stałe.

 

Muszę tu podkreślić, że to, co powiedziałam o pięknie i czystości Jezusa i o tym, co we mnie przemieniło się, jest tylko przybliżeniem, gdyż ludzka zręczność i inteligencja nie są w stanie wyrazić ludzkim językiem tego, co wzniosłe i anielskie. Jest więc niemożliwe, abym właściwie opisała postrzeganie Czystości, Piękna i innych cnót i boskich atrybutów, o których moje dobro, Jezus, od czasu do czasu przemawiał do mojej duszy.

Jakże pożądane jest uczestniczenie w cnotach i przymiotach Boga, które Jezus przekazuje duszy w tak oryginalny sposób! Jeśli o mnie chodzi, oddałabym wszystko, co istnieje, w zamian za jedną chwilę takiej komunikacji, dzięki której dusza zbliża się do Niego i zostaje doprowadzona do zrozumienia rzeczy boskich na sposób aniołów i świętych Raju .

 

Innym sposobem, w jaki Jezus przemawia do duszy, jest   komunikacja z serca do serca . 

 

A ponieważ dusza jest gościem Serca Jezusowego, zawsze bardzo stara się o jak największą przyjemność dla Boga.

 

Wewnętrznie Jezus odpoczywa, ale zawsze czuwa w intymnym schronieniu serca. Ponieważ te dwa serca są stopione i stanowią jedno, przypomina On duszy o jej obowiązku bez słowa. 

Aby dusza potrafiła wewnętrznie zrozumieć, wystarczy Mu wykonać prosty gest. Innymi słowy, używa słów słyszalnych w sercu.

 

Ten sposób mówienia do duszy, który czyni Jezusa absolutnym właścicielem serca, pojawia się wtedy, gdy przejął kierownictwo nad duszą. Jeśli widzi, że nie wykonuje swoich obowiązków lub przez zaniedbanie, coś jej wymknęło, budzi ją delikatnie odświeżając jej pamięć.

 

Jeśli widzi ją niespokojną, smutną, poruszającą się powoli, pozbawioną miłosierdzia itp., gani ją.

Jego Słowa wystarczają, aby dusza szybko wróciła do siebie, aby bardziej skupić się na Bogu i wypełnić Jego Świętą Wolę.

 

W tym miejscu pragnę kontynuować tę opowieść o łaskach, którymi mój najukochańszy Jezus hojnie obdarzył mnie, najmniejszą ze swoich sług, w ciągu około 16 lat mojego życia, poczynając od złożenia przeze mnie propozycji odprawienia nowenny na uroczystość św. Boże Narodzenie, z dziewięcioma medytacjami dziennie nad wielkimi tajemnicami Wcielenia.

Kiedy zacząłam pisać ten rękopis, przyszedł do mnie mój spowiednik i odnośnie tej nowenny powiedziałam mu: „Więc odprawiłam drugą godzinę medytacji, potem trzecią, aż do dziewiątej, którą przemilczę tak żeby nie być nudną.” Polecił mi jednak wszystko szczegółowo spisać. Dlatego muszę być posłuszna - nawet wbrew własnemu rozumowaniu. Nie martwiąc się już i ufając Jezusowi, kontynuuję swoją opowieść o tym, czego doświadczyłem przez Jezusa podczas tej nowenny.

 

Z drugiej medytacji szybko przeszłam do trzeciej. Na początku tej medytacji usłyszałem głos we mnie i powiedział do mnie: Moje dziecko, połóż głowę na łonie mojej Matki i medytuj nad moim małym Człowieczeństwem, które tam jest.

Tutaj moja Miłość do stworzeń dosłownie mnie pożera. Ogromny ogień mojej Miłości, oceany Miłości mojej Boskości, sprowadzają mnie na Ziemię i przekraczają wszelkie granice. I tak Moja Miłość obejmuje wszystkie pokolenia.

Obecnie nadal pożera mnie ta sama Miłość. Czy wiesz, co moja wieczna Miłość chce pożreć? To wszystko są dusze! Moje dziecko, moja Miłość będzie zadowolona tylko wtedy, gdy pochłonie je wszystkie. Ponieważ jestem Bogiem, muszę postępować jak Bóg, obejmując każdą duszę, która przyszła, nadchodzi lub zaistnieje, ponieważ moja Miłość nie dałaby mi spokoju, gdybym wykluczyła jedną.

 

Tak, moje dziecko, spójrz dobrze na Łono mojej Matki i spójrz na moje nowo poczęte Człowieczeństwo. Tam znajdziesz swoją duszę poczętą obok mojej, otoczoną płomieniami mojej Miłości. Te płomienie ustaną dopiero wtedy, gdy pochłoną ciebie, ty ze Mną! Jak bardzo cię kochałem, kocham cię i będę cię kochał na zawsze!”

 

Słysząc te Słowa, zatopiłam się w całej tej Miłości Jezusa i nie wiedziałabym, jak odpowiedzieć, gdyby nie wstrząsnął mną wewnętrzny głos i powiedział: „Moje dziecko, to nic w porównaniu z tym, co może uczynić moja Miłość. Przytul się do Mnie, podaj ręce mojej drogiej Matce, abyś mogła trzymać się bardzo blisko Jej macierzyńskiego Łona. A w tym samym czasie, nadal mieszkaj na moim małym Człowieczeństwie, poczętym tam, aby począć dusze na wieczność. To da ci możliwość medytacji nad czwartym nadmiarem mojej Miłości”.

 

Moje dziecko, jeśli chcesz przejść od mojej pożerającej Miłości do mojej działającej Miłości, odkryjesz mnie w bezdennej otchłani cierpienia. Uważaj, że każda dusza poczęta we mnie niesie na mnie ciężar swoich grzechów, swoich słabości i swoich namiętności. Moja Miłość prowadzi mnie do dźwigania ciężaru każdego, ponieważ począwszy we Mnie jego duszę, począłem również żal i zadośćuczynienie, które będę musiał ofiarować mojemu Ojcu. Nie zdziw się też, jeśli moja Pasja również została poczęta w tym czasie.

 

Przyjrzyj się dobrze mnie w łonie mojej Matki, a odkryjesz, jak wiele cierpię, gdy tam żyję. Przyjrzyj się uważnie mojej małej Główce otoczonej koroną cierniową, która, okrutnie przebijając moją skórę, sprawia, że ​​wylewam strumienie gorących łez. Tak, ulituj się nade mną i wolnymi rękami osusz moje łzy.

Ta korona cierniowa, moje dziecko, jest niczym innym jak okrutną koroną, którą stworzenia tkają dla mnie ich złymi myślami, które wypełniają ich umysły. Oh! jak okrutnie przeszywają mnie te myśli – długa koronacja trwająca dziewięć miesięcy!

I jakby tego było mało, ukrzyżują moje Ręce i Stopy, aby Boska Sprawiedliwość dla ich dobra została zaspokojona za te stworzenia, które kroczą przewrotnymi drogami, które dopuszczają się wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości i idą nielegalnymi ścieżkami.

 

W tym stanie nie mogę się poruszyć, nawet Dłonią, Palcem czy Stopą. Pozostaję nieruchomy, czy to z powodu okrutnego ukrzyżowania, które przechodzę, czy też z powodu ograniczonej przestrzeni, w której się znajduję. I żyłem tym ukrzyżowaniem przez dziewięć miesięcy!

Czy wiesz, moje dziecko, dlaczego ukoronowanie cierniem i ukrzyżowanie odnawiają się we Mnie w każdej chwili? Chodzi o to, że ludzkość nigdy nie przestaje wymyślać okrutnych wzorów, które jak ciernie lub gwoździe nieustannie przebijają moje skronie, moje ręce i moje stopy. W ten sposób Jezus nadal opowiadał o tym, co jego małe Człowieczeństwo wycierpiało w łonie swojej Matki.

Przechodzę, żeby nie być za długo i żeby moje serce nie miało odwagi opowiedzieć wszystkiego, co Jezus wycierpiał z miłości do nas.

I nie mogłam nic zrobić, tylko uronić potok łez. Jednak potrząsnął mną i słabym głosem powiedział do mnie w głębi serca: Moje dziecko, nie mogę się doczekać, kiedy cię przytulę i zwrócę ci miłość, którą mi dajesz. Ale nie mogę jeszcze tego zrobić, bo jak widzisz, jestem zamknięty w tym miejscu, które trzyma mnie w bezruchu. Chciałbym przyjść do Ciebie, ale nie mogę, bo nie mogę jeszcze chodzić.

 

Pierwsze dziecko mojej cierpiącej Miłości, często przychodź i całuj mnie. Później, kiedy wyjdę z łona mojej Matki, przyjdę do ciebie, aby cię objąć i zostać z tobą.

W mojej fantazji wyobrażałam sobie, że jestem z nim w łonie jego Matki, całowałam go i przytulałam do serca. W swoim nieszczęściu jeszcze raz dał mi usłyszeć swój głos i powiedział do mnie: „Moje dziecko, na razie wystarczy. Teraz idź medytować nad piątym nadmiarem mojej Miłości, która mimo odrzucenia nie wycofa się ani nie zatrzyma. Raczej przezwycięży wszystko i posuwa się naprzód”. Słysząc wezwanie Jezusa do rozmyślania nad piątym nadmiarem Jego Miłości, wsłuchałam się w swoje serce, aby usłyszeć Jego słaby głos mówiący do mnie:

Zauważ, że jak tylko zostałem poczęty w łonie mojej Matki, począłem jednocześnie dla wszystkich ludzkich stworzeń, aby mogły wzrastać jak ja w mądrości i prawdzie. Dlatego kocham ich towarzystwo, pragnę pozostawać z nimi w nieustannej korespondencji Miłości i bardzo często manifestuję im moją pulsującą Miłość. Wraz z nimi chcę być stale we wzajemności Miłości i dzielić się swoimi radościami i smutkami każdego dnia. Pragnę, aby rozpoznali, że jedynym powodem, dla którego przybyłem z Nieba na ziemię, jest uczynienie ich szczęśliwymi. I jak mały brat chcę zostać z nimi i wśród nich, aby zebrać ich dobre uczucia i miłość. Pragnę oddać każdemu moje Dobra i moje Królestwo, nawet za cenę największej ofiary: moją Śmierć za ich życie. Krótko mówiąc, pragnę się z nimi bawić i okrywać pocałunkami i miłosnymi pieszczotami.

Jednakże w zamian za moją Miłość zbieram niestety tylko smutki. W rzeczywistości są tacy, którzy słuchają moich Słów bez dobrej woli, którzy gardzą Moim Towarzystwem, którzy odcinają się od Mojej Miłości, którzy próbują uciec ode Mnie lub udają  głuchych. Co gorsza, są tacy, którzy gardzą i nadużywają. Ci pierwsi nie są zainteresowani moimi Towarami ani moim Królestwem; otrzymują moje Pocałunki i Moje Uściski w obojętności. Radość, której powinienem z nimi zakosztować, zamienia się w milczenie i odrzucenie. Inni, w większej liczbie, sprawiają, że Moja Miłość do nich owocuje dla mnie obfitymi łzami, które są naturalnym ujściem dla Mojego tak znienawidzonego i znieważonego Serca.

 

Tak więc, kiedy jestem wśród nich, zawsze jestem sam. Jak ciężka jest ta wymuszona samotność wynikająca z ich porzucenia. Oni są głuchymi na wszystkie wezwania Mojego Serca!

Zamykają każdą drogę mojej Miłości. Jestem zawsze sam, smutny i cichy ! Oh! moje dziecko, odpłać mi za moją Miłość, nie zostawiając mnie w tej samotności!

Pozwól mi mówić do ciebie i uważnie słuchać mojego Nauczania . -Wiedz, że jestem profesorem profesorów. -Jeśli zechcesz mnie posłuchać, nauczysz się wielu rzeczy.

Jednocześnie pomożesz mi przestać płakać i będziesz cieszyć się moją Obecnością. Powiedz mi, czy chciałabyś się ze mną pobawić? Następnie oddałam się Jezusowi, okazując pragnienie, by zawsze być Mu wiernym i kochać Go z czułością i współczuciem. Ale pomimo pragnienia radości ze mną, pozostał sam, bez ulgi . Kiedy w ten sposób spędzałam piątą godzinę medytacji, wewnętrzny głos powiedział do mnie: "Dosyć tego. Medytuj teraz nad szóstym nadmiarem Mojej Miłości”.

 

Moje dziecko, niech moja Intymność będzie z tobą! Zbliż się do mnie i módl się do mojej drogiej Matki, aby zrobiła ci małe miejsce w jej łonie, abyś mogła obserwować, w jakim stanie bólu  jestem. W myślach wyobrażałam sobie, że moja Matka Maryja chciała okazać mi swoje wielkie uczucie, pozwalając mi dołączyć do łagodnego i uprzejmego Jezusa w Jej łonie. Wyobrażałam sobie, że jestem w Jej łonie bardzo blisko mojego kochającego Jezusa. Ale ponieważ ciemność była tam wielka, nie mogłem zobaczyć jego rysów i mogłam tylko poczuć ciepło jego Oddechu  Miłości. We mnie mówi do mnie: Moje dziecko, medytuj nad innym przejawem nadmiaru Mojej Miłości.

Jestem Wiecznym Światłem i poza mną nie ma jaśniejszego światła. Słońce w całym swoim blasku jest tylko cieniem obok mojego wiecznego Światła.

Jednak ono całkowicie się zamknęło, -kiedy z miłości do stworzeń, -przyjąłem ludzką naturę. Czy widzisz ciemne więzienie, do którego zaprowadziła mnie Miłość?

Tak, to z miłości do stworzeń ograniczyłem się do tego pokoiku i czekałem tam na jakiś promień światła. Czekałem cierpliwie w wielkiej ciemności, w nocy bez gwiazd i odpoczynku, bez światła słońca, które jeszcze się nie pojawiło. Jakie cierpienie tam wycierpiałem! Wąskie mury tego więzienia nie dawały mi miejsca na poruszanie się i budziły we mnie straszną udrękę. Brak światła- uniemożliwił mi zobaczenie i zapierał dech w piersiach, -oddech, który musiałam otrzymać powoli poprzez oddech mojej Matki. Wiesz co - kto mnie przywiózł do tego więzienia,-kto zabrał moje Światło i zmusił mnie do walki o oddech? To Miłość, którą czuję do stworzeń skonfrontowanych z ciemnością ich grzechów. Każdy z ich grzechów jest dla mnie nocą. Duszę się, by poczuć ich nieskruszone i niewdzięczne serca. Tworzą bezdenną otchłań ciemności, która mnie paraliżuje.

 

O przesytu Mojej Miłości, kazałeś mi zacząć od pełni Światła, aby zaprowadzić mnie w najciemniejsze noce w ciasnej wnęce, która unicestwia wolność mojego Serca.

Mówiąc to, Jezus jęknął boleśnie z powodu braku miejsca. Aby M pomóc, chciałem dać jej trochę światła poprzez moją miłość.

 

Poprzez swoje cierpienie sprawił, że usłyszałam Jego słodki Głos i powiedział do mnie:

"Na razie wystarczy; przejdźmy do siódmego nadmiaru mojej Miłości”. Jezus dodał: „Moje dziecko, nie zostawiaj mnie w takiej samotności i ciemności! Nie opuszczaj Łona mojej Matki i zatrzymaj się na siódmym nadmiarze mojej Miłości. Słuchaj uważnie: Byłem doskonale szczęśliwy na Łonie mojego Ojca. Nie było takiego dobra, którego bym nie posiadał: radość, błogość itp. Aniołowie ofiarowali mi kult największej adoracji i byli uważni na każde z moich Pragnień. Ale nadmiar mojej Miłości do rodzaju ludzkiego sprawił, że zmieniłem swój stan. Odarłem się z tych radości, tego szczęścia i tych niebiańskich dóbr, aby przyodziać się w słabości stworzeń, aby przynieść im moje wieczne szczęście, moje radości i moje niebiańskie korzyści.

 

Ta wymiana byłaby dla mnie łatwa, gdybym nie znalazł w człowieku najbardziej potwornej niewdzięczności i najbardziej zawziętej nienawiści. Oh! jakże moja Wieczna Miłość była rozczarowana taką niewdzięcznością! Bardzo cierpię z powodu niegodziwości człowieka, która jest dla mnie największym i najostrzejszym z cierni. Przyjrzyj się dobrze mojemu małemu Sercu i zobacz, jak wiele cierni je pokrywa. Obserwuj rany zadane tam przez ciernie i rzeki Krwi, które z niego uciekają. Moje dziecko, nie bądź też niewdzięczna, bo niewdzięczność jest najtrudniejszą rzeczą dla twojego Jezusa. Niewdzięczność jest gorsza niż zatrzaśnięcie drzwi mojego Serca. Trzyma mnie na zewnątrz, bez miłości i w zimnie. Mimo przewrotności ludzkiego serca, moja Miłość nigdy nie ustaje. I przyjmuje wyższą postawę, co powoduje, że błagam i tęsknię za nim. A to, moje dziecko, jest ósmym nadmiarem Mojej Miłości”.

 

Moje dziecko, nie zostawiaj mnie  samego. Oprzyj głowę na piersi mojej Matki, a usłyszysz moje jęki i  błagania. Zobaczysz, że ani moje jęki, ani moje prośby nie skłaniają niewdzięcznych stworzeń do ulitowania się nad moją zlekceważoną Miłością. Więc zobaczysz mnie, jeszcze niemowlę, jak wyciągam rękę jak najbiedniejszy z żebraków, prosząc o litość i trochę jałmużny od dusz. Mam nadzieję, że w ten sposób przyciągnę serca zamrożone egoizmem. Moje dziecko, moje Serce chce za wszelką cenę zdobyć serce człowieka. Postanowiłem więc, że jeśli po siódmym nadmiarze Mojej Miłości nadal będą głuchymi, okazując brak zainteresowania Mną i moimi Dobrami, to pójdę dalej. Moja Miłość powinna była się zatrzymać po tak wielkiej niewdzięczności. Ale nie. Ona chce wyjść poza swoje granice i sprawić, by mój błagalny Głos dotarł do każdego serca z wnętrzności mojej Matki.

 

Aby dotknąć włókien ludzkiego serca, używam najbardziej wyrazistych metod, najsłodszych i najskuteczniejszych słów oraz najbardziej poruszających próśb. Mówię im:

„ Moje dzieci, dajcie mi wasze serca, które są moje. W zamian dam wam wszystko, czego chcecie, łącznie ze Mną Samym. W kontakcie z moim Sercem ogrzeję wasze serca. Sprawię, że staną w płomieniach mojej Miłości i zniszczę w nich to, co nie jest z Raju.

 Wiedz, że moim celem w opuszczeniu Raju, aby wcielić się na Łonie mojej Mamy, było to, żebyś mógła wejść na Łono mojego Ojca Przedwiecznego. Oh! nie oszukuj moich nadziei!

Widząc stworzenia opierające się mojej Miłości i oddalające się ode mnie, próbowałem je powstrzymać. Ze złożonymi rękoma i najczulszymi błaganiami starałem się ich pozyskać, mówiąc łkającym głosem: Zobaczcie, moje dzieci, małego Żebraka, którym jestem, który prosi tylko o wasze serca. Czy nie możecie zrozumieć, że ten sposób postępowania jest mi dyktowany przez ekscesy Mojej Miłości?” Aby przyciągnąć stworzenia do Swojej Miłości, Stwórca przybrał postać małego dziecka, aby nie wywoływać strachu. Kiedy widzi, że stworzenie jest krnąbrne i uparte i nie spełnia jego prośby, nalega, narzeka i płacze. Czy to nie prowadzi do współczucia? Czy to nie zmiękcza twojego serca?

 

Moje dziecko, czy nie wydaje się, że rozumne istoty postradały zmysły. Chociaż powinni radować się z tego, że są zanurzeni i ogrzani przez płomienie mojej boskiej Miłości, próbują oderwać się od niej, szukając zwierzęcych miłości, które mogą wprowadzić ich w piekielny chaos, aby tam wiecznie płakać.»

 

Przy tych słowach Jezusa poczułam, że się roztapiam. Byłam przerażona. Drżałam na myśl o nieodwracalnych szkodach spowodowanych ludzką niewdzięcznością i jej wiecznych konsekwencjach.I kiedy byłem pogrążona w tych rozważaniach, w moim sercu ponownie rozległ się Głos Jezusa: A ty, moje dziecko, czy nie oddasz mi swojego serca? Czy muszę płakać, lamentować i błagać o Twoją miłość?” Kiedy Jezus mi to mówił, moje serce ogarnęła niewypowiedziana czułość dla Niego. I szlochając z przenikliwą miłością, jakiej nigdy wcześniej nie czułam, mówię:

Mój umiłowany Jezu, nie płacz więcej. Tak tak! Nie tylko oddaję Ci swoje serce, ale oddaję całą siebie. Nie waham się dać ci wszystkiego. Ale aby mój prezent był piękniejszy, chcę usunąć z mojego serca wszystko, co nie jest Twoje. Więc proszę, udziel mi tej skutecznej łaski, aby moje serce upodobniło się do Twojego, abyś mógł znaleźć tam stabilny i stały dom”.

 

Moje dziecko, mój stan staje się coraz bardziej bolesny. Jeśli mnie kochasz, wpatruj się we Mnie, abyś dobrze nauczyła się wszystkiego, czego cię nauczę. Daj swojemu małemu Jezusowi wytchnienie od jego łez i głębokich udręk — słowo miłości, pieszczotę, czuły pocałunek — aby moje Serce zostało pocieszone uczuciem powrotu miłości.

 

Oto, moje dziecko, poznawszy dowody mojej Miłości opisane przez osiem wspomnianych dotychczas ekscesów, człowiek powinien był pokłonić się mojej prawdziwej i wzniosłej Miłości.

Raczej źle to odbiera i popycha mnie do kolejnego nadmiaru, którego, jeśli nie znajdzie odpowiedzi u człowieka, powrót będzie dla mnie jeszcze bardziej bolesny.

 

Do tej pory człowiek nie skapitulował. Dlatego kontynuuję mój dziewiąty nadmiar Miłości, który jest moim bardzo silnym pragnieniem ucieczki z macierzyńskiego łona, aby wyruszyć w pogoń za człowiekiem.  A po zatrzymaniu go na zboczach zła pragnę go przytulić i pocałować – tak niewdzięcznego za moją Miłość – aby zakochał się w moim pięknie, mojej prawdzie i mojej wiecznej dobroci.

 

Ten wielki projekt redukuje moje małe Człowieczeństwo, które jeszcze nie rozwinęło się w pełni, do stanu agonii wystarczającej do zakończenia mojego Życia. Gdyby nie pomoc i wsparcie mojej Boskości, nieodłącznej od mojego Człowieczeństwa z powodu unii hipostatycznej, z pewnością tak by się ze mną stało. Moja Boskość przekazuje mi fontanny nowego Życia i sprawia, że ​​moje małe Człowieczeństwo opiera się ciągłej agonii tych dziewięciu miesięcy, kiedy wydaje mi się, że jest bliżej śmierci niż życia.

 

Moje dziecko, ten dziewiąty nadmiar Mojej Miłości jest niczym innym, jak nieustanną agonią, która rozpoczęła się w chwili, gdy moja Boskość przybrała ludzką postać w macierzyńskim łonie, ukrywając w ten sposób swoją boską Istotę. Gdybym w ten sposób nie ukrył mojej boskości, wzbudziłbym raczej lęk niż miłość w stworzeniach, które wtedy nie chciałyby oddać się mojej Miłości.

Jakie to było dla mnie cierpienie czekać tam dziewięć miesięcy! Gdyby moja Boskość nie dała mojemu Człowieczeństwu wsparcia i siły, moja Miłość do stworzeń pochłonęłaby mnie. Moje Człowieczeństwo zostałoby obrócone w popiół. Zostałbym pochłonięty przez moją aktywną Miłość, która sprawiła, że ​​wziąłem na siebie ogromny ciężar kary, na jaką zasłużyły stworzenia ludzkie.

 

Dlatego moje życie w łonie mojej Mamy było tak bolesne: nie czułem się już w stanie trzymać się z daleka od ludzkich stworzeń.

Tęskniłem za nimi, aby za wszelką cenę weszły do ​​mojej klatki piersiowej i poczuły palpitacje mojego Serca. Pragnąłem objąć ich czułym i czystym uczuciem, w taki sposób, aby stali się wiecznymi dziedzicami moich dóbr. Wiedz, że gdyby nie pomogła mi wcześniej, zanim nadszedł czas, abym wyszedł na światło dzienne, zostałbym pochłonięty przez ten dziewiąty nadmiar Miłości.

 

„ Spójrz uważnie na mnie w łonie matki . Zobacz, jak blady stałem się. Posłuchaj mojego udręczonego Głosu, który coraz bardziej słabnie. Poczuj palpitacje Mojego Serca, które kiedyś było żywe, a teraz prawie wygasło. Nie odrywaj ode mnie oczu. Przyjrzyj się mi dobrze, bo umieram, tak, umieram z czystej Miłości!” Na te słowa zasłabłam z miłości do Jezusa. I między nami zapanowała głęboka cisza, grobowa cisza. Krew zamarzła mi w żyłach i nie czułam już bicia serca. Mój oddech ustał i drżąc, upadłam na podłogę. W zdumieniu wyjąkałam: Mój Jezu, moja Miłości, moje Życie, moje Wszystko, nie umieraj. Zawsze będę cię kochać i nigdy cię nie opuszczę, bez względu na to, jakie poświęcenie może mnie to kosztować. Zawsze dawaj mi płomień swojej Miłości , abym zawsze Cię kochała i abym jak najszybciej pochłonęła mnie miłość do Ciebie, mojego wiecznego Dobra. Wtedy poczułam się, jakbym była martwa.

 

Jezus już narodził się w naszym śmiertelnym życiu, aby w naszej własnej woli doprowadzić nas do śmierci, a później dać nam życie wieczne w wiecznej Woli Bożej.

Wtedy Jezus dotknął mnie i obudził z senności, w której byłam pogrążona. Powiedział do mnie delikatnie : „Moja córko, odrodzona z mojej Miłości, wstań. Wznieś się do życia mojej Łaski i mojej Miłości. Naśladuj Mnie we wszystkim. Kiedy dotrzymywałaś mi towarzystwa podczas dziewięciu medytacji nad ekscesami Mojej Miłości, w tej długiej nowennie mojego Narodzenia, przemyśl pozostałe dwadzieścia cztery rozważania na temat mojej Męki i mojej Śmierci, dzieląc je na dwadzieścia cztery godziny dnia. W nich dostrzeżesz inne wzniosłe ekscesy Mojej Miłości i będziesz dla mnie nieustanną ulgą w moich wielkich smutkach wynikających z niewdzięcznego stworzenia ludzkiego.  W życiu będziesz umiłowaną w mojej Męce.Kiedy umrzesz, będziesz mieć optymalny udział w mojej Chwale. 

SPIS TRESCI.

Luisa zaczyna pisać

Nowenna w ramach przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia.

Pierwszy nadmiar Miłości.

Drugi nadmiar Miłości.

Koniec nowenny.

Jezus działa w duszy Luizy, odrywając ją od świata zewnętrznego .

Będę z tobą gdziekolwiek pójdziesz, aby obserwować wszystkie twoje działania,kierować i jednoczyć wszystkie ruchy i pragnienia twojego serca”.

Wszystko, co zostało powiedziane, przypominało o Bogu. Wszystko, co zostało zrobione, było dla Boga i spokrewnione z Nim.Czy nie możesz zrobić tego samego?”

Nauczył mnie też kochać stworzenia ludzkie bez oddzielania się od Niego, postrzeganie każdej osoby jako obrazu Boga.

Jezus kontynuuje swoją pracę w duszy Luizy, uwalniając ją od niej samej i oczyszczając jej serce.

Pierwszą rzeczą, o której mi mówił, była potrzeba oczyszczenia w moim sercu i unicestwienia się mnie, aby uzyskać pokorę.

Jezus doprowadza Luizę do świadomości jej nicości.

Dusza musi być skruszona za swoje grzechy. Jezus jej nie chce, jeśli żyje w przeszłości.

Stworzenie ludzkie musi wpatrywać się w Jezusa i działać tylko z Nim i dla Niego.

Stworzenie musi umrzeć dla siebie i żyć tylko dla Boga. Do tego potrzebuje ducha miłosierdzia i ducha umartwienia.

Dusza musi całkowicie umrzeć dla siebie. Musimy umartwiać naszą wolę we wszystkich naszych wyborach.

Pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, to umartwić swoją wolę i zniszczyć swoje ego, które pragnie wszystkiego oprócz dobra.

Jezus przyciągał mnie do modlitwy i całkowicie pochłaniał. Kontemplacja wielu łask udzielonych przez Niego stworzeniom ludzkim.

Jezus próbował zabić moją wolę, nawet w najdrobniejszych rzeczach, abym żyła tylko w Nim.

Pierwsza wizja cierpienia Jezusa.

Jeśli ktoś coś podejmuje i nie czuje przekazu miłości do tego, co podejmuje, nie można go zmotywować do wykonywania swojej pracy.

Zanurzenie w męce Jezusa pozwoli mi jasno zrozumieć cierpliwość i pokorę, posłuszeństwo i miłość Jezusa oraz wszystko, co On przecierpiał z miłości do mnie.

Jezus rozpalił we mnie tyle miłości za swoje słodkie cierpienie, że trudniej było mi nie cierpieć.

Jezus pozbawia Luizę wszelkiej sensownej pociechy, aby nauczyła się rezygnacji i pokory.

Ponieważ Jezus był moim Wszystkim, bez Niego nie miałam teraz pociechy. Wszystko wokół mnie nagle zamieniło się w gorzki smutek.

Sama dusza nie jest zdolna do niczego. Wszystko zawdzięcza Jezusowi.

Moją jedyną pociechą było przyjęcie Go w Najświętszym Sakramencie. Bo tak jak się spodziewałam, tam go znalazłam.

Czy nie wiedziałaś, że jestem Duchem Pokoju. Czy to nie pierwsza rzecz, którą ci zaleciłem, żeby twoje serce nie było udręczone?

Ofiaruj mi twoje rozczarowania, twoje kłopoty i nieszczęścia jako ofiarę uwielbienia, dziękczynienia i zadośćuczynienia za wyrządzone mi zniewagi.

To, co sprawiam, że cierpisz w Komunii Świętej, jest tylko cieniem w porównaniu z Moim cierpieniem w Getsemani.

Pozbawienie mnie samo w sobie jest najcięższym i najbardziej gorzkim bólem, jaki mogę zadać duszom, które są mi drogie.

Kto chce, może wrócić do mnie przez sakramenty.

Chcę, żebyś mnie odwiedzała trzydzieści trzy razy dziennie.

Twoją ostatnią myślą i uczuciem tego wieczoru będzie otrzymanie mojego błogosławieństwa, abyś mogła odpoczywać we Mnie, ze Mną i dla Mnie.

Jezus nalega, aby dusza stawała się coraz piękniejsza i bogatsza, i aby zjednoczyła się ściśle z Nim, aby wytrzymać straszliwą walkę z demonami.

Będziesz jak zwycięski król, cały udekorowany medalami, chwalebnie powracający do swego królestwa i przynoszący ogromne bogactwa.

Jestem Twoją służebnicą, czyń ze mną zgodnie z Twoją Wolą, którą jest Życie Wieczne”.

Demony bardzo boją się wyszkolonej duszy, której odwaga opiera się na Mnie. Wspierana przeze mnie staje się niezwyciężona wobec każdego demona, który do niej przychodzi.

Na te piekielne słowa poczułam, że ogarnęła mnie niewypowiedziana pogarda dla Boga i skrajna rozpacz o moje zbawienie.

Biedne demony nie mogły zajrzeć do wnętrza mojej duszy. Tam zawsze byłam zjednoczona z Jezusem.

Innym razem poczułam silną zachętę do popełnienia samobójstwa.

Ale przez moje wezwania skierowane do Jezusa pozostawili mnie wolną i bez zła.

Wrogość demonów do Komunii Świętej.

Po Komunii świętej doznałam nieopisanych i śmiertelnych cierpień. Wyzdrowiałam natychmiast, kiedy przywołałam Imię Jezusa.

Dla tych, którzy wierzą i chcą wiedzieć, jak prowadzić te zmagania, powiem, że Bóg przy Komunii świętej nauczył mnie walczyć tymi piekielnymi duchami.

To, co pozwala mi Bóg Wszechmogący przecierpieć, jest dla mojego dobra.

Ale to nie powstrzymało demonów. Użyli wszystkich możliwych sztuczek, żeby popchnąć mnie w rozpacz.

W wyniku pokus szatańskich i sideł moja dusza zdawała się nabierać żarliwszej miłości do Boga i bliźniego.

Luiza po raz drugi widzi cierpiącego Jezusa.

Medytuj nad ogromnymi wykroczeniami, które ludzie popełniają, traktując Boga w ten sposób, i nad straszliwymi karami, jakie Bóg …ich Ojciec nie omieszka ich dać.

Chodź ze Mną i ofiaruj siebie. Stań przed Boską Sprawiedliwością jako ofiara zadośćuczynienia.

Czy to ogromne dobro wydaje ci się małe? Wypróbuj, a znajdziesz siebie wzniesioną ponad wszystkich śmiertelników.

Ofiara kontynuuje swoją misję uczestnicząc w cierpieniach Jezusa ukoronowanego cierniami, aby zadośćuczynić za grzechy, zwłaszcza za grzechy pychy. Początek postu Luizy.

Cierpienia Luizy pochodzące od jej rodziny. Jej wielka niechęć, by ktokolwiek zauważył, co się z nią dzieje. Jezus widzi, że nic strasznego: być zauważonym.

Jezus ukazał mi się w otoczeniu niezliczonych wrogów, którzy wykrzykiwali na Niego wszelkiego rodzaju obelgi. Niektórzy go deptali, inni ciągnęli za włosy, jeszcze inni go Mu bluźnili diabelskim sarkazmem.

Teraz, gdy widziałaś Mnie w bólu, nie martw się kłopotami, które przychodzą do ciebie od twojej rodziny. Są znacznie większe obelgi.

Wiedz, że wszystko, na co pozwalam, ab ci się przytrafiło, czy to przez demony, czy przez stworzenia ludzkie, jest pod moim bezpośrednim działaniem, i jest dla twojego dobra.

Robi się wszystko, aby doprowadzić twoją duszę do tego końcowego stanu, który dla ciebie zaplanowałem.

O mój umiłowany Jezu, jak trudno mi było znieść ! Moja rodzina.

Pamiętaj, że cierpiałem w stosunku do wszystkich ludzi.

Podczas swojego życia na ziemi Jezus również bolał nad tym, że Jego cierpienia są znane innym.

Powiedziałem do mojego Ojca: „Ojcze Święty, przyjmij moje zakłopotanie i moją hańbę, jako zadośćuczynienie za wiele grzechów popełnionych publicznie i które czasami są wielkimi zgorszeniami dla małych dzieci. Przebacz tym grzesznikom i daj im niebiańskie światło, aby mogli poznać brzydotę grzechu i powrócić na drogę cnoty.”

Luisa musi leżeć w łóżku przez długi czas. Jej niezdolność do jedzenia staje się bardziej widoczna. Wezwany po raz pierwszy, jej spowiednik uwalnia ją od stanu skamieniałości.

Nowy i bardzo ciężki krzyż dla Luizy: obowiązek poddania się jako ofiara kapłanom.

Z tego wydarzenia zrozumiałem dwie rzeczy: nie tylko świętość kapłanów ożywia moje zmysły, ale moc Boża związana z kapłaństwem jego sług. Po drugie, zrozumiałam, że celem Boga nade mną było poddanie mnie posłuszeństwu Jego ministrów.

Ale kto może oprzeć się Bogu, kiedy chce bezwarunkowej ofiary?

Księża tamtych czasów poddawali mnie bardzo bolesnym próbom.

Potem, swoimi bardzo delikatnymi uwodzeniami i pieszczotami, mój ukochany Jezus namówił mnie, abym wypełniała Jego Świętą Wolę.

Ale nawet jeśli stworzenie się oświadcza, Bóg w swej nieprzeniknionej mądrości dokonuje tego, co dla niego przygotował.

Czy zapomniałaś, że chcę, abyś naśladowała moje życie?

Czy mogłabym sprzeciwić się tym prawdziwym Słowom Jezusa? Dlatego zaakceptowałem ofiarę, której chciał On dla mnie

Zmiana spowiednika. Domaga się on, aby Luisa poddała się jako ofiara tylko za jego zgodą.

Jeśli nie wpatrzysz się tylko we Mnie, zawsze będziesz kuleć. Wpływ mojej łaski nie może być w tobie całkowity.

Strach, że mnie porzuci, sprawiał, że cierpiałam okropnie. Udało mi się jednak przezwyciężyć trudności. Byłam dla siebie bardzo surowa

Jezus prosi Luizę, by ofiarowała się jako wieczna ofiara, a On … otwiera drogę do nowych łask uświęcenia.

Starałam się przebłagać Pana wszelkiego rodzaju błaganiami.

Ukochane dziecko, jeśli dobrowolnie ofiarujesz się cierpieć, nie sporadycznie jak w przeszłości, ale ciągle, na pewno oszczędzę ludzi. Umieszczę cię między tymi dwoma, między moją sprawiedliwością a nieprawością ludzi.

Jezus mój Oblubieniec jest ukrzyżowany we mnie. A ja jego oblubienica jestem ukrzyżowana w Nim. Rzeczywiście tak będzie, ponieważ nie będzie już niczego, co sprawi, że będziesz inna ode Mnie.

Pan dał mi to poznać przez ostatnie dwanaście lat. Jako stała ofiara, Luisa jest ciągle przykuta do łóżka.

Jeśli chcesz dokonać dobrowolnej ofiary z siebie, oddając się jako ofiara miłości, pokuty i zadośćuczynienia, obiecuję , że dzień nie minie bez Mojej wizyty.

Teraz, gdy wszystko inne jest ci obce i poznaliśmy się, chcę cię utożsamić ze Mną, aby twoje ciało i dusza były do ​​mojej dyspozycji i były przede Mną wiecznym holocaustem.

Czy wiesz, jak będę się zachowywać wobec ciebie?

Jezus wzywa duszę Luizy do doskonalenia się zgodnie z Jego Wolą. Chce On, żeby była w skrajnym ubóstwie, absolutnie oderwana od wszystkiego.

Nowy krzyż dla Luizy: wymiotuje całym jedzeniem i cierpi na głód. Spowiednik zabronił jej pozostania w stanie ofiary...

Ponieważ nie ma zgody spowiednika, Luiza stawia opór wobec Jezusa. Jezus daje dowód, że wszystko pochodzi od Niego.

Jezus przygotowuje Luizę do mistycznego małżeństwa już obiecanego.

Jezus ukazuje Luizie boskie piękno swojego Najświętszego Człowieczeństwa.

Dusza Luisy po raz pierwszy odrywa się od jej ciała .Cierpienia, które Jezus przekazuje jej w tym stanie.

Jezus przekazuje Luizie swoje niesłychane cierpienie za grzechy ludzi.

Jezus pozwala Luizie uczestniczyć w jego niewypowiedzianej słodyczy w Nim, ukazujące pocieszające sceny ze świętych tajemnic wiary.

O Mszy Świętej i Zmartwychwstaniu Ciał.

Ostatnie przygotowania Luizy do mistycznego ślubu.

Mistyczne małżeństwo.

Jezus daje Luizie pięć zasad życia.

Wrażenia Luizy po kontemplacji chwały aniołów i świętych w niebie.

Nieznośna gorycz Luizy, że nadal musi żyć w więzieniu jej ciała, na wygnaniu z niebiańskiej ojczyzny.

Bohaterstwo Luizy w zgodzie na powrót do ciała po kilkukrotnej wizycie w Niebie.

Cierpienie jest najpotężniejszym sposobem zaspokojenia Boskiej Sprawiedliwości i sprawienia, by grzesznik przyjął łaskę nawrócenia ”.

Jezus przygotowuje Luizę do odnowienia jej mistycznego małżeństwa w Niebie za zgodą Trójcy Świętej. Mówi jej o cnotach teologalnych.

Aby mieć wiarę, potrzebne są trzy rzeczy: mieć jej nasienie w sobie, aby to ziarno było dobrej jakości i aby się rozwijało.

Trzy cnoty teologalne(ciąg dalszy): nadzieja.

Trzy cnoty teologalne (cd): miłość.

Końcowe przygotowanie do mistycznego małżeństwa: samounicestwienie i pragnienie, aby zawsze więcej cierpieć.

Odnowa w niebie mistycznych zaślubin Luizy w obecności Trójcy Przenajświętszej.

Trzy Osoby Boskie ustanawiają swoje stałe miejsce zamieszkania w duszy Luizy i dają jej dar Woli Bożej.

Drugie małżeństwo Luizy: jej małżeństwo z Krzyżem.

Jezus wyjaśnia Luizie prawdziwe znaczenie przeżytych cierpień za grzechy.

Cierpienie Luizy ratuje człowieka przed śmiercią ipotępieniem.

Cenna wartość krzyża. Jezus kilkakrotnie ponawia ukrzyżowanie za Luizę.

Nagrody krzyża. Zamiast krzyża, który miała dotąd, Luiza otrzymała nowy, większy.

Nowy udział Luizy w męce Jezusa.

Mądrość Krzyża.

Krzyż jest znakiem prawdziwego chrześcijanina, jak otwarta księga,on mówi wszystko.

Luiza wyznaje swoje grzechy Jezusowi.

Skutki spowiedzi przed Jezusem. To doświadczenie było kilkakrotnie odnawiane.

Koniec narracji. Nowa wojna między Włochami i Afryką.

Różne sposoby, w jakie Jezus rozmawiał z Luizą.

Luiza powraca do nowenny bożonarodzeniowej, o której pisała na początku.

Trzeci nadmiar Miłości.

Czwarty nadmiar Miłości.

Piąty nadmiar Miłości.

Szósty nadmiar Miłości.

Siódmy nadmiar Miłości.

Ósmy nadmiar miłości.

Dziewiąty nadmiar Miłości.

 

Luisa Piccarreta (1865-1947) i życie w woli Bożej

 

Filmy z kanału You Tube

(gdzie można posłuchać 36 tomy dzieła Księgi Nieba w audio podane przez Naszego Pan Jezus)

 

Luisa Piccarreta urodziła się w niedzielę wkrótce potem Wielkanoc, w wiosce Corato, Włochy, 23 kwietnia 1865 r. Tego samego dnia została ochrzczona. Przeżyła wszystko jego życie tam, z wyjątkiem miesięcy, kiedy każdego roku, Kiedy była młoda, jej rodzina mieszkała w Cicho bądź. Luiza zmarła w zapachu świętości na krótko przed ukończeniem 82. urodzin 4 marca 1947 r.; po Całkiem niezwykłe życie.

Luisa nie miała brata, ale cztery siostry. Jej ojciec był Vito Nicola Piccarreta i jego matka Rosa Tarantini, oba z Corato. W bardzo młodym wieku Luisa była nieśmiała i bardzo przestraszony. Ella często miała koszmary, które ją tworzyły sprawił, że diabeł bardzo się bał. I często w swoim Śniło się, że widziała Dziewicę Maryję wyrzucającą diabła daleko. jej.

W związku z tym Jezus wyjaśnił Luizie że diabeł rozpoznał, że Bóg ma poglądy bardzo wyjątkowy na nią, że wniosłaby bardzo wielka chwała Bogu i że będzie to ważna sprawa porażki dla niego. Niezależnie od tego, jak to Nigdy nie udało mu się przeniknąć w jej nieczystych uczuciach lub myślach, ponieważ Jezus zamknęły się przed szatanem wszystkie drzwi. To jest dla Był tak wściekły i próbował ją przestraszyć. przez przerażające sny, starając się wszelkimi sposobami zranić go.

W wieku 9 lat przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej i Tego samego dnia przyjął sakrament bierzmowania. Eucharystia stała się jego dominującą pasją; Ona skoncentrował wszystkie swoje uczucia. Od tego wieku mógł pozostać w kościele, klęcząc i nieruchomo, przez cztery godziny, w kontemplacji.

W wieku 11 lat stała się "córką Maryi". W wieku 12 lat Cormmena, aby usłyszeć wewnętrznie głos Jezusa, zwłaszcza gdy przyjmowała Komunię św. Jezus stał się jego wychowawcą w sprawach Bożych, poprawianie i uczenie go, jak medytować. I dawał mu lekcje o krzyżu, o łagodności, posłuszeństwa i życia ukrytego na ziemi. Ten wewnętrzny głos doprowadził Luisę do oderwania się od siebie i wszystko.

Pewnego dnia w wieku 13 lat, podczas pracy w swoim domu i rozmyślał nad najsmutniejszymi część męki Jezusa, była tak przytłoczona że zaraz straci oddech. To jest następnie wyszedł na balkon drugiego piętra Dom. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła na środku ulicy ogromny tłum prowadzący słodkiego Jezusa z Jego krzyżem na głowie ramię, ciągnąc go z jednej strony na drugą. Twarz Jezusa była zakrwawiona i walczyła. oddychać. Był żałosny, aby zmiękczyć kamienie. Potem, patrząc na nią, Jezus powiedział do niej: "Duszo, Pomóż mi!" Nie da się opisać smutku które poczuła i rozdzierające serce wrażenie, że ta scena wyprodukowany w niej. Szybko wróciła do swojego pokoju, całkowicie oszołomiony, nie wiedząc gdzie Znalazła się ze złamanym sercem ze smutku. Płakała tam w potoki o wielkich cierpieniach Jezusa.

Od tego momentu była głęboko pochylona. cierpieć z miłości do Jezusa. Mniej więcej w tym czasie Zaczęły się też jego pierwsze cierpienia fizyczne, choć ukryte, a także wielkie cierpienie moralne i duchowe. Po 3 latach diaboliczne ataki dobiegł końca. Kiedy miała 16 lat że była na farmie, demony dla niej dał ostatni atak, tak gwałtowny i bolesny że straciła władzę zmysłów. W tym stanie miała nowa wizja cierpienia Jezusa. Wewnętrzne linienie przez słodkie i pełne miłości zaproszenia łaski, Luisa poddał się całkowicie Woli Bożej i przyjął rola ofiary, za którą Jezus i Boleśni Matka ją zaprosiła.

W wieku 17 lat Luisa zaczęła ją wymiotować jedzenie i był zmuszony do sporadycznego trzymania łóżka. Wszystko to było niewytłumaczalne dla jego rodziny, kapłanów. i lekarzy. Później, po wielu Cierpienia moralne pochodzące od jego rodziny i kapłanów, jeden zdał sobie sprawę, że jego stan był wynikiem choroby mistyk odpowiadający jego sytuacji jako dobrowolnej ofiary w Spójrz na misję, do której powołał ją Bóg. Ma Od tego czasu aż do śmierci, około 65 Wiele lat później Luisa żyła bez jedzenia i bez Woda. Jego pokarm składał się z Woli Bożej i Komunia Święta.

Od 22 roku życia musiała pozostać w łóżku na stałe. 16. W październiku 1888 roku, w wieku 23 lat, Luisa połączyła się z Jezus przez "mistyczne małżeństwa". 11 miesiące później, w obecności Trójcy Przenajświętszej i z całego niebiańskiego dworu, jego zjednoczenie z Jezusem było Ratyfikowany; była z Nim związana "małżeństwem" mistyczny".

W tym błogosławionym dniu "cudowne cuda": Luisa, która miała wtedy 24 lata, otrzymał Dar Woli Bożej! To jest najbardziej wielki dar, jaki Bóg może ofiarować stworzeniu, łaska łaski, o wiele więcej niż małżeństwo mistyk. W tym momencie Trzeci Fiat Boga (Fiat of the Uświęcenie) nabierało kształtu na ziemi. Będzie rosnąć Cicho, krok po kroku, w przygotowanych duszach przez Maryję, Matkę i Królową Woli Bożej.

W lutym 1899 r., posłuszny jego Pan i jej spowiednik Luisa zaczęli Pisać. Będzie to robić przez 40 lat, przelając na papier więcej wzniosłych tajemnic tajemnicy Woli Bożej. Reszta jego życia była mieszanką radości i cierpień, pisanie, szycie, posłuszeństwo, modlitwy, i pomagać innym wielką mądrością i czułymi radami. Jezus, jedyny, któremu mogła zaufać, był jego jedyna pociecha. Kiedy została jej pozbawiona Wrażliwa obecność, jego agonie dla dusz były tak głębokie, że czasami przewyższały cierpienia Czyściec.

 



 

Luisa została na stałe dopuszczona do wspaniałości 4 marca 1947 roku. Istniała niepewność co do od chwili śmierci przez 4 dni, ponieważ jego ciało nie było nie podlega zwykłej sztywności. Był jednak Niemożliwe wyprostowanie pleców. I musiał zrobić grób specjalne pozwalające mu utrzymać pozycję siedzącą, taką samą które trzymała podczas 64 lat leżenia w łóżku.

 



 



 



 

47 lat później, na początku 1994 roku, Watykan zapytał Arcybiskup swojej rodzinnej diecezji uruchomił Proces beatyfikacyjny. Jego sprawa była oficjalnie wprowadzony w święto Chrystusa Króla, 20 listopada 1994.

Źródło: http://spiritualitechretienne.blog4ever.xyz/la-servante-de-dieu-luisa-piccarreta

Ten Służebnica Boża Luisa Piccarreta

 

Służebnica Boża Luisa Piccareta

"Córka Woli Bożej"

1865-1947

 



 

Życie Luisy Piccarety

 

Narodziny

Luisa Piccarreta urodziła się w rodzinie biedny w Corato koło Bari na południu Włochy, 23 kwietnia 1865 r., niedziela po Wielkanoc. Z okazji kanonizacji Siostry Faustyna Kowalska, 30 kwietnia 2000 r., mianowany papieżem Janem Pawłem II oficjalnie w kościele, w najbliższą niedzielę po Wielkanocy, "Niedziela Miłosierdzia", zgodnie z Pragnienia Jezusa wyrażone siostrze Faustyna. Jezus chciał podkreślić, że Luiza była ten, którego Bóg wybrał dla nas od całej wieczności aby przynieść ten Dar Woli Bożej, owoc par excellence Jego Bożego Miłosierdzia.

 

Jego rodzina

Oboje rodzice Luisy byli Corato. Rodzina miała pięć córek i żyły dalej rolnictwo. Zarówno jego ojciec, jak i matka zmarł w marcu 1907 roku, w wieku dziesięciu dni interwał. Luisa była wtedy w podeszłym wieku 42 lata. Luisa opisuje swoich rodziców jako aniołowie czystości; Byli bardzo ostrożni, aby nie Nie pozwól swoim dzieciom nic usłyszeć. Ten Nie było miejsca na kłamstwa, hipokryzję, fałsz w ich domach. Rodzice byli czujni wobec swoich dzieci i nigdy nikomu ich nie przedstawili lub zawsze trzymanie rodziny razem.

 

Zazdrosna miłość do Jezusa

Jezus w swojej zazdrosnej miłości wyjaśnił apartament dla Luizy, że obdarzył ją wielkim nieśmiałość i trzymała ją z daleka innych, nie chcąc, aby cokolwiek ich dotknęło, ani rzeczy, ani lud. Jezus chciał, żeby była obca do wszystkiego i do wszystkich i mając przyjemność tylko w Siebie.

 

Chrzest

Luisa została ochrzczona po południu nawet od urodzenia.

 

Pierwszy Komunia, bierzmowanie

W wieku dziewięciu lat Luisa zrobiła ją Pierwsza Komunia Święta i bierzmowanie w niedzielę po Wielkanocy, w Niedzielę Miłosierdzia. Od najmłodszych lat pielęgnowała wielką miłość do Eucharystii i spędza godziny w kościele, klęczący i nieruchomy, cały pochłonięty, w kontemplacja przed Najświętszym Sakramentem.

 

Wewnętrzny głos de Jésus

Krótko po Pierwszej Komunii Świętej, Luisa zaczyna słyszeć głos Jezusa w wnętrze jego duszy. Jezus do niego nauczał medytacji na krzyżu, posłuszeństwa, Jego życie ukryte w Nazarecie, cnoty i wiele inne podmioty, kierując nim i korygując, kiedy go oceniał niezbędny.

 

Całkowite oddelegowanie

Stopniowo Jezus doprowadził go do oderwanie się od siebie i wszystkiego. Z Jego najmłodszy wiek Jezus nauczył go ogromnej wartości cierpienia dobrowolnie przyjętego i cierpienia Modlitwa wstawiennicza za innych.

 

Luisa pociesza Jezusa

Luisa uwielbiała czcić Rany Jezus i pragnął cierpieć dla Niego. Zdarzyło mu się to całować Święte Rany Jego stopami, Jego rękami, Jego Z boku, a potem Rany zniknęły; z tego jak Jezus powiedział mu o uldze i pociechę, jaką mogła mu dać w obliczu Jego Cierpienie.

 

Córka Marii

W dzieciństwie Luisa była raczej Zawstydzony i przestraszony, ale także żywy i radosny. Ma W wieku jedenastu lat została przyjęta " Dzieciątko Maryi". Później Luisa pozostanie mała. Rozmiar i zawsze pogodny z dużymi przenikliwymi oczami i animowane.

 

Pierwsza wizja

Jeden dzień, ledwo stary Trzynastoletnia Luisa pracowała w domu podczas medytacji wewnętrznie o męce Jezusa. Nagle została uciśniona i wyszła na balkon. na drugim piętrze domu, aby wziąć trochę powietrza. To właśnie wtedy miała pierwszą wizję w patrząc w dół ulicy; Zobaczyła ogromny tłum i na pośród tłumu Jezus boleśnie niósł swoje Krzyż. Tłum popychał go i znęcał się nad nim ze wszystkich stronJezus też szukał Jego tchnienia, miał twarz wszyscy pokryci krwią, w postawie żałosnej Zobaczyć.

 

"Duszo, pomóż mi!"

Nagle Jezus spojrzał na nią i powiedział: " Duszo, pomóż mi". To wtedy dusza Luizy był pełen współczucia dla Jezusa. Wróciła do jego pokój i płakał obficie. Potem powiedziała do Jezusa że chciała cierpieć Jego smutki, aby Mu ulżyć, ponieważ to niesprawiedliwe, że Jezus tak bardzo cierpiał przez Kochaj Ją, biedną grzesznicę i niech nie cierpi nic z miłości do Niego.

 

Zacięta bitwa przeciwko demonom

Wtedy zaczął się jego pierwszy fizyczne cierpienia męki Jezusa, chociaż Ukryty. Od trzynastego do szesnastego roku życia Luisa rodziła Zacięta walka z demonami, walka z Ich piekielne sugestie, ich drwiny, ich pokusy... Luisa dzielnie odpierała ich ataki. Pomimo ich przerażających odgłosów, udaje jej się Zignoruj wszystkie swoje obawy, wpatrując się w Jezusa, jak nauczyła go Dziewica Maryja.

 

Ostateczny szturm Demony

W słabym zdrowiu Luisa spędzała lato w rodzinnym gospodarstwie o nazwie "Desperate" Wieża" jakieś dwadzieścia siedem kilometrów dalej z Corato.

 

Druga wizja

To właśnie tam Luisa doznała napaści Finał demonów w wieku szesnastu lat. Atak był tak gwałtowny, że straciła przytomność. Wtedy miała drugą wizję Jezusa. cierpiący, który powiedział mu: "Chodź ze Mną i ofiaruj się Mnie. Przyjdź przed Bożą sprawiedliwość jako "ofiara zadośćuczynienie" za wiele grzechów popełnione przeciwko Niej, aby Mój Ojciec mógł być udobruchał i niech obdarzy grzeszników nawróceniem ».

  

Wybór

A Jezus dodał: "Dwóch Dostępne opcje: Ciężkie cierpienie lub lżejsze cierpienie. Jeśli odmówisz Ciężka forma, nie będziesz mógł uczestniczyć w łaskach O które tak dzielnie walczyliście. Oprócz jeśli się zgodzisz, nigdy nie zostawię cię samego i przyjdę żyjcie w sobie, aby cierpieć wszystkie zniewagi popełnione przeciwko Mnie przez Mężczyzn. Jest to bardzo szczególna łaska który jest podawany tylko kilku osobom, ponieważ Większość nie jest przygotowana do wejścia w dziedzinie cierpienia. Po drugie, mówię wam Pozwól ci wznieść się do tak wielkiej chwały, jak cierpienia przekazane Tobie poprzez Mnie. I na koniec dam wam pomoc, wsparcie i pocieszenie od Mojej Najświętszej Matki, której otrzymał przywilej obdarzenia was wszystkich Łaski konieczne według twojej uległości i twojej wzajemność".

 

Ofiara zadośćuczynienia

Wtedy Luisa ofiarowała się hojnie Jezus i Matka Boża Bolesna, gotowi na poddać się wszystkiemu, czego od niej chcą.

 

Korona cierniowa

Kilka dni później Luisa otrzymała od Jezus ukoronował ją cierniami, które spowodowały jej spazmy bolesny, zapobiegający przyjmowaniu i połykaniu jakichkolwiek żywność.

 

Abstynencja od jedzenia

Od tego czasu Luisa mieszkała w prawie całkowita abstynencja od jedzenia aż do śmierci, nie karmione jedynie Eucharystią i Wolą Bożą.

 

Prześladowanie

Luisa musiała cierpieć wiele nieporozumień i prześladowania ze strony jego rodziny i wielu Kapłanów.

 

Pozorna śmierć

Z powodu rosnącego cierpienia umocniona męką Jezusa, Luisa często gubiła sumienie. Jego ciało stawało się sztywne, czasami podczas Kilka dni, aż ksiądz przyprowadzi ją z powrotem jego pozornego stanu śmierci.

 

Święte posłuszeństwo

Przez błogosławieństwo kapłana i w imię Świętego Posłuszeństwa Luisa powróciła do ona.

 

Tercjarz dominikański

W wieku osiemnastu lat Luisa stała się Dominikanka tercjarka i przyjęła imię Siostry Madeleine.

 

Ciągłe cierpienie

W wieku dwudziestu dwóch lat Jezus powiedział do niego: "Umiłowani Mojego Serca, jeśli zgodzicie się na cierpieć, już nie w odstępach czasu, jak w przeszłości, ale Nieustannie będę oszczędzał ludzkość. Umieszczę was pomiędzy Moją Sprawiedliwością a nieprawością ludzi. Kiedy wykonuję, Moja Sprawiedliwość, wysyłając mnóstwo Katastrofy na nich, znajdując cię pośrodku, to ty będziesz dotknięci i zostaną oszczędzeni. W przeciwnym razie nie będę w stanie powstrzymać ramienia Bożej sprawiedliwości. dłużej".

 

Przykuty od ponad 64 lat

Luisa zgodziła się, więc została przykuta do łóżka. Do końca życia ponad sześćdziesiąt cztery lata. To jego młodsza siostra Angela pozostała niezamężna, która opiekowała się Luisą przez całe życie.

 

Powtarzające się wymioty

W tym czasie Luisa wciąż brała trochę jedzenia, które natychmiast zwymiotowała. Oprócz Co niezwykłe, jedzenie pojawiło się ponownie. Całość na talerzu i piękniejsza niż wcześniej.

 

Duchowe bóle Nieopisany

Luisa również cierpiała z powodu bólu nieopisana duchowość, zwłaszcza nieobecność Jezusa co odczuwała boleśnie.

 

Bez odleżyn dla 64 Lata

Jego piąty i ostatni spowiednik, Don Benedetto Calvi potwierdza kolejne zjawisko Niezwykłe: "W ciągu sześćdziesięciu czterech lat była Przykuta do łóżka, nigdy nie miała łóżka".

 

Mistyczne małżeństwo

Luisa nigdy nie wyszła za mąż. Ma Dwadzieścia trzy lata temu otrzymała łaskę małżeństwa Mystique 16 października 1888 roku. Ukrzyżowana Małżonko, Luiza nigdy nie została zakonnicą, jak sobie tego życzyła, ale Jezus powiedział jej, że jest "tą prawdziwą". zakonnik Jego Serca".

 

Dar Woli Bożej

8 września 1889 roku, jedenaście miesięcy później, Małżeństwo zostało odnowione w Niebie w obecności Najbogatszych Trójca Święta. To właśnie przy tej okazji Luisa otrzymała po raz pierwszy Dar Boskości Wola.

 

Zaślubiny Krzyża

Krótko po spotkaniu Luiza, błogosławiona Annibale Di Francia, jej spowiednik nadzwyczajny i cenzurujący jego dzieło, napisał do Jej temat: "Nawet jeśli nie posiada brak ludzkiej nauki, (Luisa ledwo umiała czytać i napisz) jest obdarzona dużą mądrością całkowicie niebiańskie i nauka świętych. Jego sposób mówienia promieniuje światłem i pociesza; genialny z natury, formalne studia które wykonywała w młodości, ograniczają się do pierwszy rok".

 

Samotny, ukryty, nieznany

Wśród jego cech charakteru należy zauważyć że Luisa kochała dyskrecję i powściągliwość i opętała wielka predyspozycja do posłuszeństwa.

Błogosławiony Annibale Di Francia dodaje: "Chce być sama, ukryta, nieznana. Za nic na świecie Luisa nie chciałaby tylko swojej prywatności i jego komunikacja z Panem Jezusem zostanie ujawniona publicznie, zwłaszcza za jego życia. Jeśli sam Jezus nie domagał się tego. Zawsze wykazywał większe posłuszeństwo, najpierw Jezusowi i następnie w odniesieniu do swoich spowiedników, że Jezus On sam ją wyznaczył. » To postanowienie sprawił, że przeszedł przez trudne chwile podczas kursu z którego okrutnie poczuła konflikt między nią naturalne skłonności i wymagania jego misji, takie jak chciane przez Jezusa. Można powiedzieć, że przez czterdzieści lat, Była brutalna w tej kwestii, dzieląc się Cierpienia Jezusa, aby zbawić dusze, czyniąc dowód wyjątkowej hojności, Prawie nieludzkie, co najmniej niezrozumiałe. Trudno wyobrazić sobie głębsze zapomnienie o sobie daleko od Luisy.

 

Pięciu spowiedników

Od okresu dojrzewania i przez cały okres jego Luiza została przydzielona do pięciu spowiedników wyznaczonych przez różnych arcybiskupów jego diecezji i którzy zastąpił ją aż do niej śmierć. Don Gennaro Di Gennaro, proboszcz parafii Saint Józef był jego trzecim spowiednikiem od l898 do l922. To on rozkazał mu, posłuszni, napisać do Dni mijały, a wszystko, co działo się między Jezusem a nią. Codziennie odprawiano Mszę św. w pokoju Luisy, co było naprawdę wyjątkowe w tym czasie. To papież Pius X udzielone pozwolenie. Kurtyny pozostały zamknięte wokół jego łóżka przez ponad dwie godziny po Komunia, podczas gdy odprawiała Święto Dziękczynienia.

 

Śmierć Luizy

Luisa wróciła do Domu Ojca w wieku 81 lat, 4 marca 1947 r., po zapalenie płuc, które trwało piętnaście dni. Była to jedyna choroba, której Cierpiała podczas swojego długiego życia. Jego śmierć została naznaczona niezwykłe zjawiska. Ze względu na Wiele doświadczeń wypadów poza ciało jego duszy Przez całe życie lekarze brali cztery dni wcześniej aby ogłosić ją naprawdę martwą. Jak zwykle Luisa siedziała wyprostowana w Jej łóżko z czterema poduszkami za nią. Luisa nie Nigdy na nich nie polegała, bo nie potrzebowała spać. Nie można było go wydłużyć nawet przy użyciu pomoc kilku osób; tylko jego kręgosłup był sztywny. Konieczne było zatem zbudowanie grobowca specjalny w kształcie litery "L". Odmienny zwykła sztywność jej ciała podczas podróży noc z Jezusem na całym świecie i wiekach, Teraz jego ciało było elastyczne. Ten Lekarze mogli poruszać głową we wszystkich wskazówki bez żadnego wysiłku, podnieś ręce, zegnij nadgarstki i Jego palce pozostały elastyczne. Podnieśli jego powieki i stwierdził, że jego oczy były Zawsze błyszczący i nie zawoalowany. Luisa wciąż wydawała się być w środku życie lub po prostu śpi. Po wielu badaniach, Lekarze ostatecznie stwierdzili jego zgon. Pozostała tak przez cztery dni na łożu śmierci bez brak śladów rozkładu, chociaż nie był W żaden sposób nie balsamowany. Moglibyśmy wiele dodać Inne niezwykłe wydarzenia, które charakteryzowały życie Luisy Piccarreta i które w pewien sposób potwierdzają Wymowne wiele szczególnych łask które otrzymał, aby wypełnić swoją wyjątkową misję, oraz Wyjątkowy, poza ludzkim zrozumieniem.

Fiat!

Historia pism Luizy Piccareta

 

Don Gennaro Di Gennaro, Trzeci Spowiednik Luisa Piccarreta pozostał w służbie dwadzieścia cztery lata. Dostrzegając cuda Pana w swojej duszy, kazał Luisie spisać wszystko, co Łaska Boża działała w niej. Wszystkie powody Aby uniknąć tego obowiązku pisania, byli próżny dla Luisy; nawet jego zdolności literackie nie były wystarczającym powodem do jego wydania Pisać. Tak więc 28 lutego roku W 1899 roku Luisa zaczęła ją pisać gazeta. Ostatnia broszura została ukończona 28 grudnia 1938. data, w której jego piąty i ostatni spowiednik, Don Benedetto Calvi nakazał mu zaprzestać Pisać. Przez czterdzieści lat Luisa pisała we wszystkich trzydzieści sześć tomów, które zasadniczo stanowią jego dziennik autobiograficzny, którego tytuł nadał Jezus Siebie:

"Królestwo Fiat pośród stworzeń, Księga Nieba" 

A Jezus dodał podtytuł mówiący do nadzwyczajnego spowiednika Luizy, Błogosławiony Annibale Di Francia: "Synu mój, tytuł, który nadasz książce, której będziesz drukować, Moją Boską Wolą będzie: " Przypomnienie przez stworzenia porządku, rangi i celu dla których zostały stworzone przez Bóg". »

Te trzydzieści sześć tomów stanowi pełne nauczanie o Woli Bożej, objawiające nas życie wewnętrzne Jezusa w Jego człowieczeństwie, cel stworzenia, rola odkupienia, powrót człowieka do jego pierwotnego stanu i Miłości Nieskończoność Boga wobec swoich stworzeń... Te pisma stanowią prawdziwą katechezę mistyczną; i octowe zgodnie z Magisterium Kościoła. Nauki te wyjaśniają i oświecają światłem nowe treści Ewangelii, nie zmieniając ich znaczenia głęboki. Centralnym filarem, na którym spoczywają, jest "OUR" OJCIEC ... Niech Twoje królowanie Przyjdź, bądź wola Twoja jako w niebo", jak nauczał Jezus. Ten pierwszy tom opowiada o życiu Luizy aż do momentu, w którym Kazano jej pisać. Został ukończony w 1926 roku przez "Notes des souvenirs de son enfance". Ponadto Luisa napisała bardzo dużą liczbę modlitwy, nowenny według nauki otrzymanej od Jezusa aby nauczyć nas modlić się w Woli Bożej, to znaczy, pozwalając Jezusowi modlić się w nas tak jak uczynił to w swoim człowieczeństwie. Na żądanie bł. Annibale Di Francia około roku 1913 lub W 1914 roku napisała "Godziny Pasja", do której dodała Praktyczne refleksje kilka lat później. Godziny te zostały po raz pierwszy opublikowane w 1915. Ukazało się sześć wydań w języku włoskim który otrzymał Imprimatur. Luisa napisała również trzydzieści jeden rozważań na miesiąc maj zatytułowanych: "Dziewica Maryja w Królestwie Bożym Wola". Ukończyła Te medytacje 6 maja 1930 roku. Praca ta została opublikowana w włoski pod tytułem: "La Regina Del Cielo Nel Regne Della Divina Volontà: Meditazioni da farsi, nel mese di Maggio. per la Casa della Divina Volontà." Luisa Napisała też kilka listów i utrzymywała Zwłaszcza w ostatnich latach życia ważna korespondencja z pobożnymi duszami, które skorzystała z jej rad i oświecenia, które ona otrzymał od Jezusa, aby nauczyć się, jak żyć i modlić się w Woli Bożej. W 1926 r. Pierwsze dziewiętnaście tomów (tylko pisma dostępne na w tym czasie) otrzymał Imprimatur Arcybiskupa Ks. prałat Guiseppe Leo i "Nihil Obstat" Błogosławionego Annibale Di Francia, mianowany cenzorem kościelnym przez arcybiskupa Trani; Innymi słowy, pisma są uważane przez Kościół za być wolnym od błędów dotyczących wiary i moralności zgodnie z interpretacją Kościoła katolickiego. Po Śmierć Luisy, 4 marca 1947 roku, około dwudziestu lata, w których spotykały się jego pisma Małe zainteresowanie i zostały wstrzymane. Jednak świadkowie, którzy znali ją osobiście i mieli były dotknięte pismami, nie nie stracili zapału. Zeznawali z Przekonanie, jak ich życie zmieniły pisma i przykładne życie Luizy. Nowy wzrost zainteresowania zaczął się pojawiać pod koniec lat 1960. Chociaż błogosławiony Annibale di Francia, założyciel Ojców Rogancjonistów Sacro Cuore i Córek Boskiej Gorliwości, chciała opublikować dziewiętnaście pierwsze tomy "Księgi Nieba", zmarł przed wykonaniem tej pracy. Jest to Stowarzyszenie Boskości Will w Mediolanie, Włochy, który dokonał publikacji w 1970 roku. Przez Następnie były to przetłumaczone na hiszpański, niektóre na angielski i inne języki. Pro-rękopistyczna (nieoficjalna) francuska wersja niektóre tomy istnieją obecnie w Quebecu od tego czasu 1999. W 1994 r., przed otwarciem procesu beatyfikacyjnego Luisa Piccarreta powołał trybunał do zbadania sprawy o jego życiu i zespole teologów do zbadania jego pisma. "Adwokaci diabła" których zadaniem jest przedstawianie argumentów przeciwko Osobami zaangażowanymi w beatyfikację byli nie jest w stanie podnieść ani jednego zarzutu wobec Luisy i jej Napisany. 28 marca 1994 r. pisma otrzymały "Non Obstare" kardynała Ratzingera, prefekta Kongregacja Nauki Wiary. Ponadto Kardynał Angelo Felici, prefekt sacrum Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych, również ofiarowana "No Obstare". Podpisał list historyczny (oficjalny) wysłany do arcybiskupa Carmelo Cassatio archidiecezji Trani, gdzie mieszkała Luisa, Mówiąc jej, że chętnie ją o tym powiadomi że ze strony Watykanu nie było sprzeciwu wobec oficjalne otwarcie procesu beatyfikacyjnego Luizy Piccarreta i dlatego rozpocząć procedury. 20 listopada 1994 r., w uroczystość Chrystusa Króla, Arcybiskupa W ten sposób Carmelo Cassatio oficjalnie otworzył proces beatyfikacja. 8 czerwca 1995 roku ukazała się pierwsza wersja Angielski z pierwszych dziewiętnastu tomów (napisany w Stany Zjednoczone – Thomas Fahy, prezes Centrum Woli Bożej w Jacksonville na Florydzie), otrzymany równowartość imprimatur Mgr. Guiseppe Carata (Trani, Włochy). W styczniu 1996 r. kardynał Ratzinger wyszedł na wolność trzydzieści cztery tomy "Księgi Nieba", które był przechowywany w Archiwach Watykańskich przez pięćdziesiąt osiem lat i kserokopie zostały przekazane arcybiskupowi Carmelo Cassatio z archidiecezji Trani i prezydent Trybunału Beatyfikacyjnego Luizy Piccarreta. Tom trzydziesty piąty i trzydziesty szósty (napisane później) zostały mu również dane. W 1997 r. Wnętrze procesu beatyfikacyjnego w kursy, dwóch wysoko wykwalifikowanych teologów, mianowanych przez Kościół w celu rewizji pism Luizy złożyli sprawozdania potwierdzające, że nie znaleźli żadnego Te pisma nie zawierały niczego, co byłoby sprzeczne z wiarą i Moralność katolicka. Podsumowując, kompletny plik co do pism Luisy Piccarreta jest oczywiście bez podejrzeń. Każdy może je dostarczyć z czyste sumienie i pozostań w pokoju. Niech Bóg przyjmie całą chwałę, która do Niego należy, a którą zaplanował otrzymać od całe Jego Stworzenie, temat, który jest nam znakomicie objawiony w "Księdze Nieba". Po Kongresie Corato International w październiku 2002 r., wniosek o Proces beatyfikacyjny Luizy utworzył komitet pomoc Sprawie, głównie w celu pomocy Wniosek o wydanie oficjalnej i autoryzowanej wersji pism Luisy w języku angielskim i hiszpańskim oraz dla przedstawić objaśniające uwagi teologiczne w obu języki, a także włoski. Ta specjalna komisja, która na Ojcu spoczywała wielka odpowiedzialność Pablo Martin, Ojciec Carlos Massieu, Marianela Perez, Alejandra Acuña (dla wersji hiszpańskiej), Pan Stephen Patton (ekspert teolog), Thomas Fahy (dla Wersja angielska). To gigantyczne dzieło jest obecnie w toku w toku.

Źródło: http://spiritualitechretienne.blog4ever.xyz/la-servante-de-dieu-luisa-piccarreta-suite

Ten Służebnica Boża Luisa Piccarreta, kontynuowała

Służebnica Boża Luisa Piccarreta, kontynuowała i koniec

 

Proces beatyfikacyjny Luisa

Już z jego Luisa była znana jako "La Santa". Kilka lat przed śmiercią bł. Annibale Di Francia napisał tę piękną pochwałę o Luisie: "On Wydaje się, że nasz Pan Jezus Chrystus, Ten, który się rozmnaża coraz bardziej cuda Jego Miłości chciały się w tym kształtować dziewica (o której powiedział, że jest najmniejsza) mógł znaleźć się na tej ziemi, pozbawiony jakichkolwiek instrukcja ) , przyrząd odpowiedni do Wykonać misję tak wyjątkową i wzniosłą, że nie może nie być porównywane z żadnym innym, tj. Królestwo Woli Bożej na ziemi, jak w niebo. »

To sam Jezus który potwierdził to tymi słowami: "Twój Misja jest świetna, ponieważ nie chodzi tylko o twoje osobista świętość, ale ogarnąć wszystkich i wszystko, aby aby rozszerzyć Królestwo Mojej Woli na wszystkich pokolenia". Luisa był zatem pierwszym noworodkiem z Wola Boża, przywódca "drugiego" pokolenie dzieci Światła: synowie i córki Woli Bożej", kochanka najwznioślejsza nauka, jaka istnieje: Wola Boża, sekretarz i pisarz Jezusa. Ona sama podpisała swoje listy: " córeczko Woli Bożej", tytuł, który jest wpisany na jego grobie w parafii Santa Maria Grecia w Corato. Misja Luizy na ziemi była zawsze podporządkowany oficjalnemu Kościołowi. Duża liczba bardzo wiarygodnych zeznań została oddane w odniesieniu do Luizy. Osoby te obejmują: zakonnicy i kapłani, teologowie, profesorowie, niektórzy przyszli biskupi i kardynałowie oraz nawet błogosławionego, którego już uczyniliśmy wspomnij ojca Annibale Di Francia.

Pogrzeb

7 marca 1947 roku, trzy dni później Jego śmierć, jego doczesne szczątki zostały odsłonięte podczas Kolejne cztery dni na cześć Wierni z całego świata przez tysiące oddają ostatni hołd Luisie "La Święty Mikołaj", Jego pogrzeb był prawdziwym triumfem; cały Duchowieństwo świeckie i zakonne towarzyszyło mu pozostaje do kościoła macierzystego, gdzie Odprawiono liturgię pogrzebową. W po południu Luisa została pochowana w kaplicy szlachecka rodzina Calvi. 3 lipca 1963 jego szczątki został przeniesiony do kościoła Santa Maria Grecia de Corato.

Stowarzyszenie Luisa Piccarreta

W 1980 r. Giuseppe Carata i siostra Assunta Marigliano założyli Stowarzyszenie Luisa Piccarreta w Corato, Włochy z Siedziba główna w tym samym budynku, w którym Luisa przeżyła sporą część swojego życia. Arcybiskup często pisał i odbył kilka podróży do Watykan wstawia się za sprawą pism i Luizy. Dźwięk następca arcybiskupa Carmelo Cassati, który został odpowiedzialny za archidiecezję, w której mieszkała Luisa, kontynuował te wysiłki zarówno z Rzymem, jak i z jego diecezja.

Rok Święty

W 1993 r. na święto Chrystus Król, zainaugurował Rok Święty Modlitw na przyjście Królestwa Woli Bożej. Na to Przy okazji odprawiano uroczystą mszę w kaplicy Stowarzyszenia na pierwszym piętrze Międzynarodowej Siedziby Głównej w pobliżu Corato.

Otwarcie procesu beatyfikacyjnego

W dniu 28 marca 1994 r. Po spotkaniach na najwyższym szczeblu zarządził Kardynał Felici, prefekt Świętej Kongregacji w sprawie spraw kanonizacyjnych, wysłać oficjalny list do Jego Ekscelencja Arcybiskup Carmelo Cassatio oświadczył: że ze strony Rzymu nie było przeszkód, aby otwarcie procesu beatyfikacyjnego Luizy Piccarreta i dlatego rozpocząć procedury. W maju 1994 r., zgodnie z wymaganym protokołem, Stowarzyszenie Luisa Piccarreta z podpisem siostry Assunty Marigliano zapytał petycją do arcybiskupa Carmelo Cassatio rozpocznie proces beatyfikacyjny Luizy. Jeden Kandydat i wicepostulantki Sprawy zostały wybrane do tworzą Oficjalną Komisję pod zwierzchnictwem Kościół. Uwagi Arcybiskupa na temat Luisa wskazała, że padła ofiarą Miłość, ofiara Posłuszeństwa tylko dotyczą Królestwa Woli Bożej. Skarżący, bp Felice Posa, jest prawnikiem kanonicznym wysoko wykwalifikowany w dziedzinie prawa kanonicznego. Trochę goście z kilku krajów uczestniczyli we Mszy św. o wszczęciu sprawy i ustanowieniu Sądu oficjalny. Około sześćdziesięciu osób ze Stanów Zjednoczonych, dwa z Kostaryki, pozostałe z Meksyku, Ekwadoru, z Hiszpanii, Włoch i Japonii wzięły w nim udział Msza otwierająca Sprawę i kilku kapłanów wiedza o duchowości Daru Boskości Wola. Zwróćmy wśród nich uwagę na obecność Ojców John Brown, Carlos Masseu, Thomas Celso i Michael Adams i kilku ludzi, którzy znali Luisę za jej życia. Trochę Potomkowie siostry Luizy również byli obecny na Mszy św. Kościół był całkowicie wypełniony. 20 listopada 1994 r. Msza św. odprawiano w starym kościele matka Corato w święto Chrystusa Króla.

Oficjalny sąd

Arcybiskupie Carmelo Cassatio, na czele Trybunału, przystąpił do oficjalne zaprzysiężenie i instalacja sześciu członków Trybunał: Abp Cassatio, Msgr. Felice Posa, Msgr. Pietro Ciraselli, Ojciec G. Bernardino Bucci, Ojciec John Brown i pan Cataldo Lurillo. W marcu 1997 r. z okazji pięćdziesiątą rocznicę śmierci Luizy publicznie ogłosił, że Trybunał rozpatrujący sprawę Luisa jednogłośnie ustaliła, że żył życiem heroiczności cnót i że jego Mistyczne przeżycia były prawdziwe. W 2 W lutym 1998 r. biskup Carmelo Cassatio ustanowił Komisja Diecezjalna "Służebnica Pańskia Luizy Piccarretta" i Diecezjalne Biuro Spraw Sprawowych Beatyfikacja Służebnicy Pańskiej Luizy Piccarreta których zadania są opisane w Statucie i które pomogły w rozwoju Proces beatyfikacyjny i oficjalna wersja pism Luisa Piccarreta. Komisja diecezjalna była rozwiązany po zakończeniu procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym.

Przeniesienie procesu beatyfikacyjnego w Rzymie

Od 27 do 29 października 2005 r. odbyła się w Corato na 3. międzynarodowym kongresie na temat Wola Boża, podczas której zamknięcie Proces beatyfikacyjny Luizy Piccarreta na szczeblu archidiecezja Trani-Barletta-Bisceglie i przeniesienie jego procesu beatyfikacyjnego w Rzymie. W tym czasie Kongres, burmistrz miasta Corato dokonał ceremonii uroczysta zmiana nazwy ulicy, przy której mieszkała Luisa przez większość swojego życia. Nazwa ulicy, która nosiła wcześniej nazwa "Via N. Suaro" została zmieniona na: "Via Luisa Piccarreta, Serva de Dio (Sługa Boży)". Ceremonia zamknięcia miało miejsce w macierzystym kościele w Corato gdzie Luisa została ochrzczona Niedziela, 23 kwietnia 1865 roku. Arcybiskup Pichierri był główny celebrans Mszy uroczystej po czym przewodniczył realizacji pieczęć urzędowa na drewnianych skrzynkach zawierających: dokumenty dotyczące procesu beatyfikacyjnego i pisma Luizy i którzy mieli być wysłani do Rzymu. Kilka dni później, po przybyciu do Rzym tych zapieczętowanych skrzynek, nowy postulator do procesu beatyfikacyjnego został powołany. Są to: kobieta pani Silvia Monica Corrales, urodzona w Argentynie. Nie ma już sądu w sprawie Luisa w swojej diecezji. Wszystko o przyczynie Beatyfikacja Luizy podlega obecnie władzy Rzymu i Jego Sprawa jest szczególnie w rękach Boga który pragnie bardziej niż czegokolwiek innego niż Królestwa swojej Boskiej Woli panujcie wreszcie na ziemi, tak jak w niebie, jak to było sprawa pierwotnie w Ogrodzie Eden. Módlmy się z Zapał i wytrwałość w beatyfikacji Luisy, co otworzyłoby na oścież drzwi Kościoła aby ten Dar Życia w Woli Bożej mógł być uznane i nauczane w samym Kościele przez jego pasterzy i w ten sposób przyspieszyłby nadejście tego Królestwa Wola Boża na naszej ziemi, Królestwo Pokoju, Mądrość, Światło i Jedność.

Pomoc Luizy

Od czasu otwarcia jego Sprawy Beatyfikacja, Luiza daje wszelkie znaki swojej pomocy na ziemi. Doniesiono, że kilka cudów wydarzyło się dzięki za jego wstawiennictwem w kilku krajach, które zostały przedłożone Trybunałowi do przeprowadzenia dochodzenia. Wybór modlitw odbyć nowennę do Luizy Piccarreta w celu uzyskania Specjalna przysługa znajduje się poniżej. Dla wszelkie łaski uzyskane za wstawiennictwem Luizy, proszę o poradę Francusko-Kanadyjskie Stowarzyszenie Luisa Piccarreta, którego Informacje kontaktowe znajdują się pod tematem: Francusko-Kanadyjskie Stowarzyszenie Luisa Piccarreta.

Wnioskuje o to Powód do Rzymu za to, że nie napisał listów do Watykanu aby okazać swoje poparcie dla procesu beatyfikacyjnego przez Luisa. Każdy list tylko opóźniłby Sprawa beatyfikacyjna i nie miałaby wpływu na Watykan, ponieważ Watykan ma swoje własne kryteria i procedury już ustanowione oraz niezmienne i że z grzeczności odpowiedzialni muszą Odpowiedz na wszystkie te listy, które usuwa cenny czas na postęp Sprawy. Wyjątkowy kryterium, według którego Kościół ostatecznie osądza Zasługą kandydata do świętości jest to, że co odnosi się do dwóch "ja". Pierwsze "ja" jest imitacją Jezus Chrystus i drugie "ja" to wstawiennictwo. Oznacza to, że Kościół patrzy na Dowody potężnego wstawiennictwa tej duszy po Śmierci. Inne kryteria, takie jak stygmatyzacja, bilokacja, czytanie w duszach i inne zjawiska Mistycy nie są częścią kryterium świętości.

Pielgrzymki

Przybywa coraz więcej ludzi odwiedź siedzibę Stowarzyszenia Luisa Piccarreta który jest w domu, w którym mieszkała Luisa i gdzie rozpoczął na ziemi trzeci Fiat Boży, Fiat uświęcenia.

 

Modlitwa o łaskę i błaganie beatyfikacja

Luisa Piccarreta

 

O Najświętsze Serce mojego Jezusa, który wybrał swoją pokorną służebnicę Luizę na posłańca panowanie Woli Bożej i jako anioł Zadośćuczynienie za niezliczone winy, które dotykają was Boskie Serce, pokornie błagam Cię, udziel mi łaski, która Proszę Cię o miłosierdzie za jego wstawiennictwem, aby Niech będzie uwielbiony na ziemi, tak jak już to zrobiliście nagrodzony w niebie, Amen.

Pater, Ave, Gloria

O Boskie Serce mojego Jezusa, który dał Twojemu pokornemu sługi Luisie, ofierze Twoja Miłość, siła, by przez całe życie cierpieć bóle Twoja bolesna Męka, upewnij się, że dla Twoich największych, Chwała, Wkrótce świeci na czole aureola błogosławionych. I za jego wstawiennictwem udziel mi Dzięki, że pokornie proszę.

Pater, Ave, Gloria

O Miłosierne Serce moje Jezus, który dla zbawienia i uświęcenia tak wielu, dusz, raczyli zatrzymać na ziemi przez długie lata twoja pokorna służebnica Luiza, Mała Dziewczynka Wolo Boża, odpowiedz na moją modlitwę: bądź wkrótce uwielbiony przez Twój Święty Kościół i, Przez jego wstawiennictwo udziel mi łaski, którą pokornie oddaję –.

Pater, Ave, Gloria.

O Trójco Przenajświętsza, Nasz Pan Jezus Chrystus nauczył nas, że: kiedy się modlimy, musimy prosić o imię naszego Ojca Niech Niebo będzie zawsze uwielbione, niech będzie Jego Wola uczyniony na ziemi i niech Jego Królestwo przyjdzie do nas. W naszym wielkie pragnienie poznania Jego Królestwa Miłości, Sprawiedliwość i Pokój, pokornie prosimy Cię o uwielbienie Twoja służebnica Luiza, Mała Dziewczynka Woli Bożej który przez swoje nieustanne modlitwy i wielkie cierpienia, żarliwie wstawiał się za zbawieniem dusz i przyjście Królestwa Bożego na ten świat. Idąc za jego przykładem, prosimy Cię, Ojcze, Synu i Duchu Święty, pomóż nam radośnie całując nasze krzyże na tej ziemi w taki sposób że my także wysławiamy Imię naszego Ojca nieba i wejdź do Królestwa Woli Bożej. Amen.

Pater, Ave, Gloria.

 

Nulla osta do druku, Trani, 27 listopada 1948

br. Reginaldo ADDAZI OP Arcybiskup

 

Tekst pochodzi ze strony internetowej www.luisapiccarreta.ca

 

Św. Jan Paweł II ogłosił Rozwijanie świętości w Woli Bożej Dla naszych czasów

Źródło: http://w2.vatican.va/content/john-paul-ii/en/letters/1997/documents/hf_jp-ii_let_19970516_rogazionisti.html

Sam Bóg miał planował sprowokować to "nowe i boskie" świętość, którą Duch Święty pragnie ubogacić Chrześcijanie u progu trzeciego tysiąclecia, aby "uczynić Chrystusa sercem świata"

Fragment § 6 Orędzia do Ojców Rogatacjoniści z okazji pierwszego stulecia założenie Zgromadzenia Ojców Rogocjonistów Serca Jezusowego (1897-1997)

 



 

Źródło: http://sainterosedelima.com/le-royaume-de-la-divine-volonte/#benoit-xvi-et-la-volonte-de-dieu

Benedykt XVI i wola Boża

"Przyjaźń to nie tylko Poznanie, to przede wszystkim komunia woli. Oznacza to, że że moja wola wzrasta ku «tak» członkostwo w jego. Jego wola, w efekt, nie jest dla mnie wolą zewnętrzną i obcokrajowiec, któremu mniej więcej się podporządkowuję dobrowolnie, lub do których się nie stosuję. Nie, w Przyjaźń, moja wola, gdy wzrastam jednoczy się ze swoim, jego wola staje się moją i w ten sposób naprawdę staję się sobą" (BENOÎT XVI 29 czerwca 2011) "Gdzie Wolą Bożą jest niebo, ponieważ istotą Z nieba jest zrobić tylko jedną rzecz z Wola Boża" (Jezus z Nazaretu).

 



 

« Jest jeszcze trzeci wyraz modlitwy Jezusa i to ona jest decydująca, tam gdzie ludzka wola w pełni się do niej przylgnie wola Boża. Jezus bowiem kończy słowami Stanowczo: "Jednak nie to, czego chcę, ale co Chcesz! (Mk 14, 36c). W jednostce w Boskiej osobie Syna wola ludzka znajduje swoje pełna realizacja w całkowitym poddaniu Jaźni Tobie Ojciec, zwany Abba. Św Maksym Spowiednik stwierdza, że od momentu stworzenia Wola ludzka mężczyzny i kobiety jest Kierujemy się wolą Bożą i jest właśnie w «tak» Bogu że wola ludzka jest w pełni wolna i znajduje swoją Realizacja. Niestety, z powodu grzechu, to «tak» skierowane Bogu do przemiany w Opozycja: Adam i Ewa myśleli, że "nie" Bogu był szczyt wolności, czyli Bądź w pełni sobą. Jezus na Górze Oliviers przywraca ludzką wolę do "tak" całkowicie Bogu; w Nim naturalna wola jest W pełni zintegrowany z kierunkiem, który obiera daje Osobę Boską. Jezus przeżywa swoje życie zgodnie z centrum Jego Osoby: bycie Synem Bożym. Jego Ludzka wola zostaje wciągnięta w Jaźń Syna, który całkowicie oddaje się Ojcu. W ten sposób Jezus daje nam mówi, że jest to tylko w kształtowaniu własnej woli do Boga, do którego dochodzi człowiek jego prawdziwa wysokość staje się "boska"; nie jest że opuszczając go, jest tylko na "tak" Bogu, którego pragnie Adam Wszyscy, że jesteśmy całkowicie wolni. To jest co Jezus czyni w Getsemani: przenosząc Rodzi się wola ludzka w woli Bożej prawdziwy człowiek, a my jesteśmy odkupieni" (audiencja generalna, 1 lutego 2012 r.).

 

Wola Boża w liturgii Kościół Święty

Możemy przeczytać podczas modlitwy sobotnich Nieszporów pierwszy tydzień Adwentu (I tydzień Psałterza), 7 Grudzień 2019, dzień, w którym obchodziliśmy świętego Ambroży, biskup i doktor Kościoła:

"Panie Wszechmogący i Miłosierny, nie pozwala, aby troska o nasze obecne zadania stanęła na przeszkodzie Nasza wędrówka na spotkanie z Twoim Synem. ale budzi się W nas ta inteligencja serca, która przygotowuje nas do Przyjmij Go i wprowadź nas w swoje życie".

 

Poświęcenie się Wola Boża Luizy

 

"O godna podziwu i Boska Wolo, oto jestem. przed bezmiarem waszego Światła. Pozwól swojemu Wieczna Dobroć otwiera mi drzwi i czyni mnie wejdź w Ciebie, aby tam żyć moim życiem. O urocza Wolo, Padam na twarz przed Twoim Światłem, Ja, ostatni z wszystkie stworzenia, abyś mógł mnie umieścić sam W małej grupie córek i synów Najwyższego Tonu Fiat.

O Wolo Boża, padnij na twarz w mojej nicości, Proszę Cię o Twoje Oświecenie i błagam Cię, abyś zanurzył mnie w Tobie i aby usunąć ze mnie wszystko, co nie jest z Ciebie. Ty będzie moim życiem, centrum mojej inteligencji, uniesieniem mojego serce i cała istota.

Nie chcę, aby ludzka wola żyła w moim sercu. Wyrzucę go ode mnie i w ten sposób zbuduję we Mnie nowe Raj pokoju, szczęścia i miłości. Tam będę Zawsze wesoły. Będę miał wyjątkową siłę i świętość, która uświęci wszystkie rzeczy i doprowadzi je do Ty.

Uziemij się przed Tobą, o Wolo Boża, prosi o pomoc Trójcę Przenajświętszą, aby Mogę żyć w Twojej klauzurze Miłości i mogę przywrócił we mnie pierwszy porządek Stworzenia, jak pierwotnie, o niebieska Matko, Królowo Królestwa Bożego Fiat, weź moją rękę i wprowadź mnie w Światło Woli Bożej. Mój bardzo czuły Mamo, będziesz moim przewodnikiem i nauczysz mnie, jak żyć w tej Woli i jak w niej pozostać przez cały czas nigdy.

Celeste Mamo, poświęcam się całkowicie Twoje Niepokalane Serce, nauczysz mnie doktryny Wola Boża i Ja będę bardzo słuchał Uważnie analizujcie swoje nauki. Okryjesz mnie swoim płaszczem, aby Niech piekielny wąż nie odważy się wejść ten święty Eden, aby mnie trenować i trenować Przywróć do labiryntu ludzkiej woli.

Jezus, Serce Najświętszego i Boskiego Chcesz, dasz mi swój Ogień, aby mnie spalił, pochłania mnie, karmi i niech życie umacnia się we mnie w Woli Bożej. Święty Józefie, będziesz moim obrońcą, Stróżu mego serca, a będziesz trzymał w swoich rękach Klucze do mojej woli. Będziesz strzegł mego serca zazdrośnie i nigdy więcej mi go nie dam, abym nie mógł nigdy nie opuszczaj Woli Bożej. Mój Aniele Stróżu, zachowaj mnie, Brońcie mnie i pomóżcie mi we wszystkim, aby mój Eden niech wszyscy ludzie rozkwitają i przyciągają wszystkich ludzi do Królestwa Wola Boża. Amen. Fiat".

 



 

WYCIECZKA PO STWORZONYM WSZECHSWIECIE

W Świętej Woli Bożej wchodzę w Ciebie Panie Jezu i przyoblekam się w Ciebie, Panie Jezu. Podczas tego zespolenia wchodzę w życie każdego człowieka, począwszy od Adama aż do ostatniego człowieka, który się pojawi przed Twoim ostatecznym przyjściem na ziemię. Łączę i wiążę moją modlitwę z każdym z nich. Łączę również moją modlitwę ze wszystkimi poniższymi stworzeniami:

1. Ze słońcem i wszystkimi stworzonymi ciałami niebieskimi wszechświata.

2. Z każdym fotonem energii i światłem wszystkich słońc we wszechświecie, które istniały, istnieją lub będą istnieć.

3. Z każdą rośliną, która istniała, istnieje lub będzie istnieć.

4. Z każdym kwiatem, który istniał, istnieje lub będzie istnieć.

5. Do każdego źdźbła trawy i do każdego liścia, który istniały, istnieją lub będą istnieć.

6. Z każdą kroplą wody, która istniała, istnieje lub będzie istnieć.

7. Do każdej cząsteczki powietrza, która istniała, istnieje lub będzie istnieć.

8. Do każdego zwierzęcia, ptaka, ryby i owada, który ma istniały, istnieją lub będą istnieć.

9. Z każdym ruchem każdego stworzenia, które ma istniały, istnieją lub będą istnieć.

10. Do dźwięku wydawanego przez każde stworzenie, które ma istniały, istnieją lub będą istnieć.

11. Do każdej cząsteczki Stworzenia, która istniała, istnieje lub będzie istnieć.

12. Z każdym oddechem każdego stworzenia, które istniało, istnieje lub będzie istnieć.

13. Każde uderzenie serca każdego stworzenia która istniało, istnieje lub będzie istnieć.

14. Do każdego dzieła każdego stworzenia, które ma istniały, istnieją lub będą istnieć.

15. Z każdą myślą każdego stworzenia która istniała, istnieje lub będzie istnieć.

16. Na każdym kroku każdego stworzenia, które ma istniały, istnieją lub będą istnieć.

17. Z każdą modlitwą, która została powiedziana, jest powiedziana lub zostanie powiedziana.

18. Z wszystkimi naprawami związanymi z dziełami o których jest mowa powyżej.

19. Do Bożego Fiat “Niech się stanie” od początku wszystkiego, o czym jest mowa powyżej.

20. Do fiat z łaski Bożej wypełnionego przez Luizę Piccarreta do wszystkiego, co jest wspomniane powyżej.

Ponadto, Boże Ojcze! :

21. Dołączam jej i moje  Kocham cię z twoją wolą do wszystkiego co zostało wymienione powyżej.

22. Załączam modlitwę skruchy do wszystkiego, co zostało wymienione powyżej.

23. Załączam modlitwę wstawienniczą o nawrócenie Grzeszników do wszystkiego, co wspomniane jest powyżej.

24. Do każdej wyżej wymienionej rzeczy dołączam prośbę: niech objawi się wszystko, czego brakuje w chwale Bożej, z przyczyny ludzkiej woli, aby to mogło być uzupełnione.

25. Oferuję Boże Ojcze w twojej Boskiej Woli całe bicie mojego serca i wszystkie oddechy dnia dzisiejszego dla zbawienia ludzkich dusz.

26. Wiążę moją modlitwę z każdym protonem, neutronem i elektronem Stworzenia Wszechświata w Twojej świętej Woli.

27. Wiążę moją modlitwę z wiatrem, który wieje i rozprzestrzenia się przez to Twoja boska świeżość.

 

WYCIECZKA PO KROLESTWIE ODKUPIENIA

W Świętej Woli Bożej wchodzę w Ciebie Panie Jezu i przyoblekam się w Ciebie, Panie Jezu. Podczas tego zespolenia z Tobą w Twojej świętej Woli wchodzę w życie każdego człowieka, od Adama aż do ostatniego na końcu przed Twoim ostatecznym przyjściem na ziemię, i wiążę moją modlitwę z każdym z nich. Łączę również moją modlitwę ze wszystkimi poniższymi sprawami dokonanymi w świętej Woli Bożej:

1. Do tchnień Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

2. Do westchnień Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

3. Do kroków naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

4. Do oczu Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

5. Do bicia serca naszego Pana, od Matka Boża i Świętego Józefa na ziemi.

6. Do łez radości naszego Pana, Matki Bożej i św. Józef na ziemi.

7. Do łez goryczy naszego Pana, Matka Boża i Święty Józef na ziemi.

8. Do modlitw Naszego Pana, Matki Bożej i świętego Józefa na ziemi.

9. Do myśli Naszego Pana, Matki Bożej i świętego Józefa na ziemi.

10. Do cierpień naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

11. Do każdej cząsteczki Ciała Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

12. Do każdego słowa Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

13. Do każdego pragnienia naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

14. Z każdą spożytą cząstką żywności przez Naszego Pana, Matkę Bożą i Świętego Józefa na ziemi.

15. Do wszystkich cierpień naszego Pana Jezusa i Matki Bożej, gdy nasz Pan Jezus był w jej łonie.

16. Do każdego aktu Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.

17. Do wszystkich wymian dokonywanych przez Nasz Pan, Matka Boża i Święty Józef podczas ich ziemskiego życia.

18. Każdy boski czyn dokonany przez naszego Pana i Matka Boża podczas ich ziemskiego życia.

19. Przy każdym macierzyńskim akcie dokonanym przez Matkę Bożą podczas jego ziemskiego życia.

20. Z każdą cząsteczką krwi i ciała szerzone przez naszego Pana Jezusa Chrystusa podczas Jego Pasja.

21. Do owoców zmartwychwstania, Wniebowstąpienie i Pięćdziesiątnicy Zesłania Ducha swiętego dla chrześcijan.

22. Do chwały związanej z życiem publicznym Naszego Pana.

23. Do wszystkich ukrytych cierpień Męki naszego Pana.

24. Do wszystkich wewnętrznych aktów ukrytego życia naszego Pana.

25. Do Wszelkiej komunikacji między Jezusem i ludźmi, kiedy żył na ziemi.

26. Do wszystkich Reakcji emocjonalnych na cierpienie przeżywane przez ludzkie stworzenia począwszy od Adama aż do ostatniego człowieka, który będzie żył na ziemi.

27. Do wszystkich Reakcji emocjonalnych na Pasję przeżywaną przez niebiańskie stworzenia.

28. Do wszystkiego Zadośćuczynienia za występki popełnione przez wrogów Naszego Pana na ziemi.

29. Z każdym dźwiękiem głosu emitowanym przez Naszego Pana, Matkę Bożą i Świętego Józefa na ziemi.

30. Do wszelkiego zadośćuczynienia za zyderstwa, których doznał Nasz Pan Jezus Chrystus w minioneych czasach, w teraźniejszości i przyszłośći.

31. Do Fiat “Niech mi się stanie” Maryi związanego z tym wszystkim o czym była mowa powyżej.

32. Do Fiat “ Niech mi się stanie” Luizy Piccarreta związanego z tym wszystkim o czym była mowa powyżej.

33. Do owoców modlitw naszego Pana podczas jego ziemskich nocy.

34. Do modlitw wszystkich ludzkich stworzeń żyjących w Woli Bożej, którzy byli, są lub będą żyli na tym świecie.

35. Do wszystkich ludzkich czynów przekształconych w akty boskie w Woli Bożej.

36. Do każdej mistycznej śmierci doświadczanej przez Naszego Pana, Jezusa Chrystusa podczas Jego ukrytego życia.

37. Do każdej kropli krwi przelanej przez Naszego Pana, kiedy został obrzezany.

38. Do każdej łzy wylanej przez naszego Pana, Matkę Bożą i Świętego Józefa podczas obrzezania.

39. Do wszystkich boskich żywotów ukształtowanych przez Dzieje Matki Bożej podczas Jej ziemskiego życia.

40. Do wszystkich boskich żywotów ukształtowanych przez czyny dzieci Woli Bożej, które były, są lub będą.

O Panie Jezu, w Twojej Boskiej Woli:

41. Mówię ci, że kocham cię twoją wolą za każdą rzecz wymienioną powyżej.

42. Zaszczepiam modlitwę skruchy do wszystkiego, co zostało wymienione powyżej.

43. Dziękuję Ci za twojego wyraźnego Fiata “ Niech się stanie” na korzyść ludzkich stworzeń od Adama do ostatniego, które się pojawi przed twoimi ostatecznym przyjściem na ziemię.

44. Oferuję zadośćuczynienie za odrzucenie Twojej Woli przez ludzi, którzy działają zgodnie ze swoją własną wola, wbrew Twojej Woli Boskiej i ludzkiej.

45. Domagam się i proszę o zbawienie duszy od każdego bicia mojego serca i z każdym moim oddechem tego nowego dnia.

46. Niech ta modlitwa zadośćuczyni za wszystkie grzechy popełnione przeciwko Tobie.

47. Cześć i chwała Woli Bożej dla każdej rzeczy wymienionej powyżej.

 

"Och! płodność wszystkich tych czynów! Nawet stworzenie, które je tworzy może to ocenić"

(Nasz Pan Jezus do Luizy, 25-go kwiecień 1922)

 

WYCIECZKA W KROLESTWIE UŚWIĘCENIA

W Świętej Woli Bożej wchodzę w Ciebie Panie Jezu i przyoblekam się w Ciebie, Panie Jezu. Podczas tego zespolenia wchodzę w życie każdego człowieka, poczłwszy od Adama aż do ostatniego, który się pojawi przez twoim ostatecznym przyjściem na ziemię, i wiążę moją modlitwę z każdym z nich. Łączę również moją modlitwę ze wszystkimi poniższymi aktami w Woli Bożej:

1. Z sakramentem chrztu świętego i powiązane z nim praktyki, które powinny być przestrzegane, były, są lub będą przestrzegane.

2. Do sakramentu bierzmowania i do świętych powiązanych z nim praktyk, które powinny być przestrzegane, były, są lub będą.

3. Do sakramentu małżeństwa i do świętych praktyk z nim połączonymi, które powinny być przestrzegane, były, są lub będą.

4. Do sakramentu Eucharystii i do świętych powiązanych z nim praktyk, które powinny być przestrzegane, były, są lub będą.

5. Do sakramentu święceń i do świętych praktyk są dołączanie, które powinno być przestrzegane, Lato, są lub będą.

6. Do sakramentu pojednania i Świętych praktyk z tym związanych, które powinny być przestrzegane, były, są lub będą.

7. Do sakramentu chorych i świętych praktyk z nimizwiązanych, które powinny być przestrzegane, były, są lub będą.

8. Przeszłe i obecne i przyszłe interwencje Ducha Świętego w życiu ludzkich stworzeń na ziemi.

9. Każde słowo każdej Mszy świętej, które powinno być powiedziane, było, jest obecnie powiedziane lub będzie.

10. Do Fiat “Niech mi się stanie” Maryi związanego ze wszystkim, co jest wspomniane powyżej.

11. Do Fiat “Niech mi się stanie” Luizy Piccarreta połączonego ze wszystkim, co jest wspomniane powyżej.

O Panie Jezu:

12.  Wchodzę i zanurzam się w twoją Boską i ludzką świętą wolę z każdą rzeczą wymienioną powyżej.

13. Łączę Modlitwę skruchy ze wszystkim, co zostało wymienione powyżej.

14. Cześć i chwała Woli Bożej dla każdej rzeczy wymienionej powyżej.

15. Odmawiam modlitwę wynagradzającą i dołączam akty skruchy za każdą aborcję, która była, jest lub zostanie popełniona.

16. Proszę o zbawienie ludzkich dusz od wszystkich uderzeń mojego serca i od każdego mojego oddechu tego kolejnego dnia.

Naprawiam w Woli Bożej za:

17. Nadużycia związane z sakramentem chrztu które zostały popełnione, są obecnie popełniane lub będą.

18. Nadużycia związane z sakramentem Bierztmowania, które zostały popełnione, są popełnione obecnie lub będą popełnione.

19. Nadużycia związane z sakramentem małżeństwa, które były popełnine, są popełniane lub zostaną popełnione.

20. Nadużycia związane z sakramentem Eucharystia, która została popełniona, jest popełniana obecnie lub będzie.

21. Nadużycia związane z sakramentem święceń, które były, są zaangażowane lub zostaną popełnione.

22. Nadużycia związane z sakramentem Pojednania, które zostały popełnione, są popełnione obecnie lub będą popełnione.

23. Nadużycia związane z sakramentem chorych, którzy były popełnione, są obecnie lub zostaną popełnione.

24. Wszystkie nadużycia i grzechy przeciwko Dziesięciu Przykazaniom Boga, który zostały popełnione, są popełniane lub będą w przyszłości.

 

Rewelacje z Nasz Pan Jezus o swoim świętym człowieczeństwie

 

Nasz Pan Jezus nie miał ani wiara ani nadzieja, ale tylko Miłość

"Nie miałem ani wiary, ani nadziei, ponieważ byłem Bogiem; Miałem tylko miłość (6 listopada 1906, tom 7, strona 53).

Nieskończone cierpienie Boga-Człowieka

"Spójrz we mnie, ile milionów krzyża zawiera moje Człowieczeństwo. W ten sposób krzyże otrzymały mojej Woli były nieobliczalne, moje Cierpienie nie miało końca, jęczałem pod ciężarem nieskończonego cierpieniaTo nieskończone cierpienie miała taką moc, że dała mi śmierć dla wszystkich chwile, dając mi krzyż za każdy akt woli istota ludzka sprzeciwiająca się Woli Bożej.

Krzyż przychodzący z mojej Woli nie jest wykonany z drewna, co sprawia, że czujemy tylko jego Ciężar i jej cierpienie są raczej krzyżem światła i ogień, który pali, pochłania i zagnieżdża się w taki sposób być jedno z tym, który ją otrzymuje" (28 listopada 1923, tom 16, strony 64 i 65).

 

Nasz Pan Jezus do Sługi Bożego Luisa Piccarreta, której pisma otrzymał "Non Obstare" (nie zapobiegaj) Kardynał Ratzinger (obecnie papież Benedykt XVI), następnie prefekt Kongregacji Nauki Wiary z dnia 28 marca 1994 r.:

 

Wielkim dobrem, że Królestwo Boskiego Fiata przyniesie. Jak będzie konserwatorem wszelkiego zła, wszystkich chorób.

Ciał już nie będzie podlega rozkładowi, ale pozostanie złożonym w ich grobie.

Tak jak Dziewica, która Nie czynił cudów, dokonał wielkiego cudu dawania Bóg dla stworzeń, ten, który musi dać poznać Królestwo dokona wielkiego cudu wydania Boskiej Woli

(22 października 1926)
          

Pomyślałam o świętym i boskim Vouloir i powiedziałam sobie: " Ale jakie będzie wielkie dobro tego Królestwa Najwyższego Fiata? » A Jezus, przerywając moją myśl, wkroczył szybko Ja i powiedziałem sobie:

Córko moja, co będzie wielkim dobrem? ! Co będzie wielkim dobrem ? ! Królestwo mojego Fiata będzie zawierało wszystkie dobra, wszystkie cuda, wszystkie najbardziej sensacyjne cuda; Ponadto przewyższy je wszystkie razem. A jeśli cud oznacza Przywróć wzrok ślepcowi, wyprostuj kalekę, ulecz chory, wskrzeszający zmarłego itd., Królestwo mojej Woli będzie miało konserwujący pokarm, A dla wszystkich stworzeń, które do niego wejdą, nie ma nie będzie miał ryzyka utraty wzroku, niedołężności lub chorobyTen Śmierć nie będzie już miała żadnej władzy nad duszą; A co jeżeli Nadal będzie miała go na ciele, nie będzie to już śmierć, ale fragment. Bez pokarmu grzechu i zdegradowana wola ludzka, która wytworzyła zepsucie i z konserwantem żywności mojego Wola, ciała nie będą już podlegały rozkładu i stać się straszliwie skorumpowanym w Punkt siania strachu, nawet wśród najsilniejszych, jak Tak jest teraz; ale pozostaną opanowane w grobie w oczekiwaniu na dzień zmartwychwstania wszystkich. Czy uważasz, że to Największym cudem jest przywrócenie wzroku niewidomemu, wyprostowanie kaleką, aby uzdrowić chorego, lub mieć środki zabezpieczające, aby oko nie mogło nigdy nie trać wzroku, abyś zawsze mógł iść prosto, Zawsze bądź zdrowy? Wierzę, że cud zachowania jest większe niż cud, który się dzieje po nieszczęściu.

Na tym polega wielka różnica między Królestwem Odkupienie i Królestwo Najwyższego Fiata: w Po pierwsze, cud polegał na tym, że biedne stworzenia które, tak jak dzisiaj, zdarza się nieszczęście lub inne; i Dlatego daję przykład, zewnętrznie, aby obsługiwać różne rodzaje uzdrowień, które były symbolem uzdrowienia dałem duszom, które łatwo powróci do swojej niemocy. Drugi będzie cudem zachowania, ponieważ Moja Wola posiada cudowną moc i tych, którzy pozwalają sobie być Panowanie przez niego nie będzie już przedmiotem zła. Więc Nie będzie konieczne czynienie cudów, ponieważ Wszystko zawsze będzie zdrowe, piękne i święty – godny tego piękna z naszych rąk twórców, tworząc stworzenie.

Królestwo Boskiego Fiat uczyni Wielki cud wygnania od wszelkiego zła, od wszelkiego Nieszczęścia, wszystkich lęków, ponieważ On nie spełni nie cud w zależności od czasu i okoliczności, ale zachowa dzieci Jego Królestwa w Nim samym z aktem cudu w sposób ciągły i aby chronić je od wszelkiego zła przez tworzenie z nich dzieci Jego Królestwa. To w duszach; ale będzie też wiele zmian w ciałach, Ponieważ to zawsze grzech jest pokarm wszelkiego zła. Grzech został usunięty, on Nie będzie już pokarmu dla zła; Ponadto, jako mój Wola i grzech nie mogą współistnieć, Natura ludzka również będzie miała swoje korzystne skutki.

Moja córka, musi przygotować duży cud Królestwa Najwyższego Fiata, robię z tobą, dziewczyno pierworodny z Mojej Woli, co mam zrobione z Suwerenną Królową, moją Matką, kiedy musiałem przygotować Królestwo Odkupienia. Rozumiem przyciągnął mnie bardzo blisko. Zachowałem go tak zajęty w swoim wnętrzu, aby móc się uformować Wraz z nim cud odkupienia, dla którego był Taka wielka potrzeba. Było tak wiele rzeczy, które musieliśmy zrobić, powtórz i uzupełnij razem, że musiałem się ukryć w jego zewnętrznym wyglądzie wszystko, co może być zwany cudem, z wyjątkiem jego doskonałości cnota. W ten sposób uczyniłem ją bardziej wolną, aby pozwolić jej na to Przekrocz nieskończone morze wiecznego Fiata i pozwól mu może mieć dostęp do Boskiego Majestatu dla uzyskaj Królestwo Odkupienia.

Co byłoby większe: że Niebiańska Królowa przywróciłaby wzrok niewidomym, słowo do niemych i tak dalej, czy też jest to cud do upadku odwieczne Słowo na ziemi? Pierwszy byłyby przypadkowe, przejściowe i Osobnik; Drugi to permanentny cud – jest tam dla wszystkich, którzy tego chcą. W rezultacie, Pierwszy byłby niczym w porównaniu z sekunda. Była prawdziwym słońcem, tym, które zaćmiło wszystkie rzeczy, przyćmiewając samo Słowo Ojca w siebie, wszystkie dobra, wszystkie skutki i cuda, które Odkupienie wytworzyło, spowodowało, że wykiełkowało światło. Ale, podobnie jak słońce, wytwarzał dobra i Cuda, nie pozwalając się zobaczyć ani wyznaczyć; jako pierwotna przyczyna wszystkich rzeczy. W rzeczywistości wszystko dobre to, co zrobiłem na ziemi, zrobiłem to, ponieważ Cesarzowa Niebios osiągnęła punkt, w którym jego imperium w Boskiej Trójcy; A swoim imperium pociągała mnie z nieba, aby dać mnie stworzeniom. Teraz robię to samo z tobą, aby przygotować Królestwo Fiata Najwyższy.

Trzymam cię przy sobie, sprawiam, że przekraczasz jego nieskończone morze, aby dajcie dostęp do Ojca Niebieskiego, abyście Niech się modli, podbije go, niech jego imperium będzie miało na sobie zdobądź Fiata mojego Królestwa. I w celu wypełnienia i konsumpcji Ty wszystkie cudowne moce potrzebne do stworzenia Królestwo tak święte, że nieustannie zajmuję cię w twoim wnętrze przez dzieło mojego Królestwa. Wysyłam cię Ciągle rób rundy, aby przerobić, ukończyć wszystko, co jest konieczne i co wszyscy powinni zrobić, aby aby stworzyć wielki cud Mojego Królestwa. Zewnętrznie Nie pozwalam, aby nic cudownego pojawiło się w tobie, z wyjątkiem światło mojej Woli. Niektórzy mogą powiedz: "Jak to możliwe? Błogosławiony Jezus objawia temu stworzeniu tak wiele cudów dotyczących Jego Królestwo Bożego Fiat i dobra, które przyniesie; przewyższy Stworzenie i Odkupienie, lepiej Ponownie będzie koroną obu; oprócz Pomimo tak wielkiego dobra, nic cudownego nie można zobaczyć w Ona, zewnętrznie, na potwierdzenie wielkiego dobra tego Królestwo wiecznego Fiata, podczas gdy inni święci, bez Cud tego wielkiego dobra, uczynił cuda dla wszystkich Nie". Ale jeśli uważają moje drogie Matko, najświętsza ze wszystkich stworzeń, wielka Chociaż miała w sobie do przyprowadzenia do stworzeń, Nikt nie może się równać z tą, która zarządzała wielkimi cud poczęcia w Niej Słowa Bożego i cud dawania Bóg dla każdego stworzenia.

A przed tym wielkim cudem nigdy przedtem nie widziano ani zrozumiany, aby móc dawać odwieczne Słowo stworzeniom, Wszystkie inne cuda razem wzięte są jak małe płomyki przed słońcem. Ten, kto może więcej, może zrobić mniej. Podobnie sposób, w obliczu cudu Królestwa Mojej Woli przywrócone w stworzeniach, wszystkie inne cuda będą małymi płomieniami przed wielkim Słońcem Mojej Woli. Każde słowo, prawda i manifestacja tego Królestwa jest cudem z Mojej Woli jako konserwatora wszelkie zło; To jak wiązanie stworzeń z nieskończone dobro, ku wielkiej chwale i Nowe piękno – w pełni boskie.

Każda prawda o moim wiecznym Fiat zawiera więcej mocy i cudownej cnoty, niż gdyby umarł zmartwychwstał, trędowaty uzdrowiony, Ślepiec odzyskał wzrok lub głupi mógł mówić. W fakt, moje słowa o świętości i mocy mojego Fiata przywróci dusze do ich pochodzenia. oni uzdrowi z trądu ludzkiej woli. Dadzą im widok, aby zobaczyć dobra Królestwa Królestwa Wola moja, bo do tej pory były niewidomyDadzą głos wielu głupie stworzenia, które, gdyby mogły wiele powiedzieć, Inne rzeczy, były jak wiele bez słów Tylko dla Mojej Woli. i będą operować wielkimi cud możliwości nadania każdemu stworzeniu Boskości Wola, która zawiera wszystkie dobra. Co nie nie da im Mojej Woli, kiedy będzie w posiadanie wszystkich dzieci Jego Królestwa? Dlatego Chcę, abyście nadal pracowali dla mojego Królestwa – a jest wiele do zrobienia, aby przygotować wielki cud, że to Królestwo Fiata jest znane i posiadane. Dlatego bądź uważni w przekraczaniu nieskończonego morza mojej Woli, aby porządek między Stwórcą a stworzenie; W ten sposób, dzięki tobie, będę mógł Aby dokonać wielkiego cudu powrotu człowieka do Mnie – do jego pochodzenia".

Myślałem wtedy o tym, co jest napisane powyżej, zwłaszcza, że każde słowo i manifestacja na Najwyższa Wola jest cudem. I Jezu, aby utwierdzić mnie w tym, co powiedział, dodał: Mój Dziewczyno, jak myślisz, co było największym cudem, kiedy przyszedłem? na ziemi: moje słowo, ewangelia, którą mam ogłoszono, lub fakt, że przywróciłem życie umarłym, wzrok dla niewidomych, słuch dla głuchych itp.? Ach! Moja córko, Moje Słowo, Moja Ewangelia była większym cudem. Zwłaszcza, że same cuda wyszły z moje słowo. Fundament, istota wszystkich cudów wyszła z Moje twórcze słowo. Sakramenty, stworzenie Ona sama, nieustanne cuda, miała życie Mojego Słowa; a sam mój Kościół ma moje słowo, moją ewangelię, jako reżim i jako fundacja.

Tak więc moje słowo, moja ewangelia, było Większy cud niż same cuda, których nie było Życie tylko dzięki Mojemu cudownemu Słowu. Przez dlatego bądźcie pewni, że słowo waszego Jezusa jest największym cudem. Moje słowo jest jak wiatr potężny, który biegnie, młotkuje słuch, wchodzi do serca, rozgrzewa, oczyszcza, oświeca, przechodzi od narodu do naród; Obejmuje cały świat i podróżuje przez wszystkie wieki.

Kto mógłby zabić i pogrzebać choć jedno z moich słów ? Nikt. A jeśli czasami wydaje się, że moje słowo jest Cicha i jakby ukryta, nigdy nie traci życia. Kiedy najmniej się tego spodziewasz, wychodzi i gotowe. Słychać wszędzie. Wieki miną wieki które wszystko – ludzie i rzeczy – zostanie pochłonięte i zniknie, ale Moje Słowo nigdy nie przeminie, ponieważ zawiera w sobie Życie – cudowną moc Tego, od którego Wyszła na zewnątrz. Więc Potwierdzam, że każde słowo i manifestacja, którą otrzymujecie na moim wiecznym Fiat jest największy cud, który będzie służyć Królestwu Mojej Woli. I to jest Dlaczego tak bardzo cię naciskam i tak bardzo mi zależy, aby Każde słowo Moich słów niech się objawi i napisze – Ponieważ postrzegam to jako cud, który do mnie wraca i przyniesie tyle dobra dla dzieci Królestwa Najwyższego Fiata.

 

W momencie przejścia w Wieczność, Bóg czyni ostatnią niespodziankę Miłości w chwili śmierci, dając godzinę Prawdy aby dusza mogła wykonać przynajmniej jeden ruch skruchy za być zbawionym

Nasz Pan Jezus do Luizy Piccarreta on March 22, 1938, volume 36



"Nasz Dobroć i nasza Miłość są tak wielkie, że wszyscy używamy Sposoby na wyciągnięcie stworzenia z grzechu – aby go uratować; i jeśli nam się nie uda za jego życia, My zróbmy ostatnią niespodziankę miłosną w czasie jego martwy. Musicie wiedzieć, że w tym czasie dajemy ostatni znak Miłości do stworzenia w nim Obdarowując naszymi ŁaskamiMiłością i Dobrocią, dając świadectwo czułości miłości właściwej Zmiękczać i zdobywać najtwardsze serca. Kiedy Stworzenie leży między życiem a śmiercią – między czas, który ma się skończyć i wieczność który zaraz się rozpocznie – prawie w akcie aby opuścić swoje ciało, twój Jezus daje się zobaczyć z Życzliwość, która zachwyca, ze słodyczą, która łańcuchy i łagodzi gorycz życia, szczególnie w tym czasie ekstremalne. Potem jest Moje Spojrzenie... Patrzę na to z taką ilością Miłości, aby wydobyć ze stworzenia akt Skrucha – akt miłości, akt przylgnięcia do mojej woli.

W tej chwili rozczarowania, widząc – dotykając Jego rękami, jak bardzo Go kochaliśmy I nadal go kocham, stworzenie czuje się tak wspaniale cierpi, że żałuje, że Nas nie kochała. uznaje naszą wolę za zasadę i Spełnienie życia i z satysfakcją akceptuje jego śmierć aby wykonać akt naszej woli. Car tu dois Wiedz, że jeśli stworzenie nie osiągnęło nawet pojedynczy akt woli Bożej, bramy Nieba nie nie otworzyłby się; nie zostaliby uznani za dziedziczka Niebieskiej Ojczyzny i Aniołów oraz święci nie mogli przyjąć go między sobą – i Ona sama nie chciałaby wejść, mając świadomość, że To nie należy do niego. Bez naszego Nie ma ani Świętości, ani Zbawienia. Ile jest stworzeń zbawiony mocą tego znaku naszej Miłości, aby wyjątek najbardziej zboczonych i upartych; nawet jeśli podążanie długą ścieżką czyśćca byłoby bardziej odpowiednie dla nich. Moment śmierci jest naszym wzięciem Codziennie – Odkrycie zaginionego człowieka.

Potem dodał: Moja córko, Czas śmierci to czas rozczarowania. Do tego Chwila, wszystkie rzeczy przychodzą jeden po drugim inni mówią: "Żegnaj, ziemia jest dla ciebie skończona; teraz zaczyna się Wieczność. To jest dla stworzenia jakby zamkniętego w pokoju i ktoś mówi: " Za tymi drzwiami znajduje się kolejna sypialnia, w której są Bogiem, Niebem, Czyśćcem, Piekłem; Krótko mówiąc, Wieczność" Ale Stworzenie nie widzi żadnej z tych rzeczy. Ona słyszy je potwierdzone przez innych; i tych, którzy mu mówią Oni też ich nie widzą, więc rozmawiają prawie nawet nie wierząc zbyt wiele; nie dając wiele znaczenie w nadawaniu tonu ich słowom rzeczywistość – jako coś pewnego.

Tak więc pewnego dnia mury runą i Stworzenie może zobaczyć na własne oczy, co się z nim dzieje powiedział wcześniej. Widzi swojego Boga i Ojca, który Kochał go wielką Miłością. ona widzi dary, które On uczynił go, jeden po drugim; i wszystkie prawa miłości, które ona Był winien i którzy zostali złamani. Ona to widzi jej życie należało do Boga, a nie do niej samej. Wszystko przechodzi przed nią: Wieczność, Raj, czyściec i piekło – ziemia, która odchodzi; przyjemności, które odwracają się od niego. Wszystko znika; Jedyny coś, co pozostaje obecne w tym pokoju ze ścianami zabity: Wieczność. Jaka zmiana biedne stworzenie!

Moja Dobroć jest taka Wielki, chcąc ocalić wszystkich, pozwól na upadek Te ściany, gdy stworzenia są między życiem a śmierć – moment, w którym dusza opuszcza ciało wejść do wieczności – aby potrafi uczynić przynajmniej jeden akt skruchy i miłości dla Ja, rozpoznając na nich Moją Uwielbioną Wolę. Mogę powiedzieć, że daję im godzinę Prawdy aby je uratować. Och! Gdyby wszyscy wiedzieli Branże miłości, z których korzystam w ostatniej chwili ich życia, aby uniemożliwić im ucieczkę od Mojego Ręce bardziej niż ojcowskie – nie będą na to czekać W tej chwili będą mnie kochać przez całe życie".

 

Podane wskazania i środki przez naszego Pana Jezusa do Luisy, aby wzrastała w życie duchowe lub zidentyfikować jego pułapki, aby żyć w Woli Bożej

O pokorze

- Tylko krzyż jest pokarmem dla pokory (24 czerwca 1900, tom 3, strona 86),

Dusza lękliwa lub dusza, która się nie boi Proszę

- Jeśli dusza jest bojaźliwa, jest to znak, że w dużej mierze polega na sobie. Znajdowanie w nim tylko Słabości i nieszczęścia, a zatem, naturalnie i precyzyjnie, ona Obawiali. Jeśli natomiast dusza niczego się nie boi, to jest to znak, że pokłada całą swoją ufność w Bogu. Jego nędzy i słabości są zagubione w Bogu; czuje się przyobleczona w Bycie boski. To już nie dusza pracuje, ale Bóg w duszy. Czego może się bać? Prawdziwe zaufanie Bogu odtwarza życie Boskość w duszy (3 stycznia 1907, tom 7, strona 61).

O zaburzeniu

- Bycie dotkniętym jakimś zaburzeniem, jest znakiem że oddalamy się nieco od Boga, ponieważ się oddalamy w Nim, a brak doskonałego pokoju jest niemożliwy (17 czerwca) 1900, tom 3, strona 83),

- Aby się nie niepokoić, dusza musi być dobrze w Bogu, musi zmierzać całkowicie do Niego co do jednego punktu i musi patrzeć na coś innego obojętnym okiem. Jeśli tak się stanie, w każdym Coś, co robi, widzi lub słyszy, jest obdarzone martwić się jak powolna gorączka, która czyni ją wyczerpaną i zmartwiona, niezdolna do zrozumienia samej siebie (23 maja 1905, tom 6, str. 85).

- W tarapatach chce miłość własna Demonstruj, aby rządzić, albo to wróg chce zaszkodzić (22 lipiec 1905, tom 6, strona 91),

- Jeśli dusza martwi się o wszystko, to jest znak, że jest wypełniony sobą. Jeśli się pomyli Jedno, a nie drugie, to znak, że coś ma Boga, ale że ma wiele pustki do wypełnienia. Jeśli nic ucisk jest znakiem, że jest całkowicie napełniony Bogiem (9 sierpień 1905, tom 6, strona 92),

- Kto nie lubi prawdy, jest zmartwiony i dręczony przez nią (16 stycznia 1906, tom 6, strona 109).

Bez podpisów rezygnacji Z pokory i posłuszeństwa dusza będzie zmuszony do pozostania w zmartwieniu, strachu i niebezpieczeństwa i będzie miał, jak Bóg, swoje własne ego przez bycie zaloty dumy i buntu

- Bez posłuszeństwa, rezygnacji i Pokora jest podatna na niestabilność. Gdzie: Ścisła potrzeba podpisu posłuszeństwa , aby zweryfikować paszport umożliwiający przejście przez królestwo duchowego szczęścia, którego dusza może cieszyć się tu na ziemi.

Bez podpisów rezygnacji, pokora i posłuszeństwo, paszport będzie bez Wartość i dusza zawsze będą odległe od królestwa błogość; Będzie zmuszona zostać w zmartwieniu, strachu i niebezpieczeństwie. Dla samego siebie Hańba, będzie miała swoje własne ego jako Bóg i będzie Zaloty dumy i buntu (16 kwietnia 1900, Tom 3, strona 63).

Myślenie o sobie

- Myślenie o sobie jest jak wychodzenie od Boga i Wróć do siebie. Myślenie o sobie nigdy nie jest cnota, ale zawsze wada, nawet jeśli przybiera aspekt majątku (23 sierpnia 1905, tom 6, strona 94).

Troszczyć się o uświęcanie siebie

- Dusza, która zajmuje się głównie uświęcaniem siebie, żyje kosztem własnej świętości, własnych sił i De son propre amour (15 listopada 1918, tom 12, strona 71).

Przegrać po ludzku, aby wygrać bosko

- Moja córka, która przegrywa, wygrywa, a kto wygrywa, przegrywa (16 października 1918, Tom 12, strona 68).

O spowiedzi

- Najważniejsze, co odnawia człowieka i czyni go prawdziwym Katolickie jest wyznanie (14 marca 1900, tom 3, strona 55).

Kto dużo mówi, jest pusty od Boga

- Jeśli ktoś dużo mówi, to znak, że jest pusty w swoim wewnątrz, gdy ten, który jest napełniony Bogiem, znajduje Więcej przyjemności w swoim wnętrzu, nie chce tego stracić przyjemność i mówi tylko z konieczności. A nawet Kiedy mówi, nigdy nie opuszcza swojego wnętrza i próbuje w co go dotyczy, aby wyryć w innych to, co czuje on. Z drugiej strony, ten, kto dużo mówi, jest nie tylko pusty Bóg, ale przez swoje liczne słowa próbuje ogołocić innych Boga (8 maja 1909, tom 9, strona 7).

 

Oto jak rozpoznać, że żyjemy w pełni w Woli Bożej od wyjaśnienia udzielone przez naszego Pana Jezusa Luisa

 



 

W rzeczywistości w duszy nie może być niczego, co jest z porządku człowieka, to znaczy wszystkiego, co istota wie Człowiek od urodzenia wewnętrznie. Musisz umrzeć do wszystkiego w nas. W tym celu mamy tylko po to, by dać nasze "tak" Miłości, a to jest Bóg kto robi resztę, prosząc o wymianę naszej woli człowiek z Woli Bożej.

Oto szczegółowo opisane przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa Same specyficzne cechy związane z: życie w Woli Bożej, z podaniem daty przesłanie i odniesienie w dziele Księgi Księgi Niebo:

- zjednoczenie woli stworzenia z tym Stwórcy, rozpuszczenie w wiecznej Woli (26 grudnia 1919, tom 12, strona 134) i żadnego Możliwość wyboru nie jest możliwa, a zwłaszcza nie wyboru coś negatywnego, popełnienie grzechu wewnętrznie, ponieważ nie ma już woli człowieku, nie ma już zła w duszy,

- Nieistnienie wszelkiego pragnienia i uczucia (20 maja 1918, tom 12, strona 53),

- Wszystko musi milczeć w duszy: szacunek inne, chwała, przyjemności, zaszczyty, wielkość, własna wola, stworzenia itp. (2 stycznia 1919 r., Tom 12, strona 76),

- cierpienie pozbawienia obecności Jezusa - aby dusze mogły być zaopatrzone w światło i Boskie życie - (4 stycznia 1919, tom 12, strona 77), jest "śmiercią bezwzględny", który "zabija" Luisę, która mówi, że wszystko "Inne cierpienia to tylko uśmiechy i pocałunki Jezus" w porównaniu (24 maja 1919, tom 12, strona 121),

Jezus dodaje, wyjaśniając przyczynę tego pozbawienia: "Ilekroć jesteście Mnie pozbawieni, jest to śmierć, która Czujecie i w ten sposób naprawiacie zmarłych, których dusze mają dla Mnie. dać przez swoje grzechy" (16 czerwca 1919, tom 12, strony 123-124). Niebo wydaje się zamknięte dla Luisy i Nieistnienie w nim kontaktu z Ziemią (3 listopada 1919, tom 12, strona 130),

- brak strachu, wątpliwości i strachu, zwłaszcza Piekło z główną korzyścią bezpieczeństwa (15 październik 1919, tom 12, strona 130),

- Utrata własnego uczucia (19 stycznia 1912, tom 10, strona 57),

- odzieranie z gustów materiałowych oraz duchowy (6 grudnia 1904, tom 6, strona 73),

- pozbawienie wszelkich środków ludzkich, jeżeli w tym stanie, osoba nie może złożyć skargi, bronić się lub Aby uwolnić się od tego, co jest dla niej nieszczęściem (24 czerwca 1900 r., Tom 3, strona 85),

- śmierć własnemu życiu, więcej pożądania, uczucia, Ani miłość, wszystko wewnątrz jest jak śmierć i znak najpewniejsze, jakie zniosły nauki Jezusa; owocem w duszy jest to, że nie czuje się już nic z siebie, wiedząc, że życie w Woli Bożej polega na rozpuścić się w Jezusie (13 września 1919, tom 12, strona 128),

 

Cechy i konsekwencje życia w Woli Bożej

- Życie w Woli Bożej jest wieczną komunią, która jest większa niż przyjmowanie Komunii sakramentalnej (23 marzec 1910, tom 9, strona 32),

- Prawdziwa świętość polega na życiu w Boskości Wola, wiedząc, że ta świętość ma korzenie tak głęboko, że nie ma niebezpieczeństwa, że się zachwieje. Dusza Kto ma tę świętość, jest stanowczy, nie podlega niestałości i umyślne niewywiązanie się z zobowiązań. Jest na nią uważna praca domowa. Jest poświęcony i oderwany od wszystkiego a ze wszystkich nawet kierowników duchowych. Dorastała w tak bardzo, że jego kwiaty i owoce sięgają nieba! Tak jest ukryte w Bogu, że ziemia widzi niewiele lub nic. Ten Wola Boża go wchłonęła. Jezus jest jego życiem, Rzemieślnik jego duszy i jego wzór. Ona nic w nim nie ma czyste, wszyscy są w jedności z Jezusem (14 sierpnia 1917, tom 12, strona 28),

- Świętość w Woli Bożej nie jest ludzka świętość, ale boska.

- Życie w Woli Bożej prowadzi do najbardziej Wielka świętość, do której stworzenie może Aspirer (20 stycznia 1907, tom 7, strona 64),

- Ten, kto żyje w Woli Bożej, jest zawsze w pokoju, w Doskonałe zadowolenie i nie martwi się o nic (24 maja) 1910, tom 9, strona 34),

- Dusza, która żyje w Woli Bożej, czyni to, co Bóg chce i Bóg robi, co chce, do tego stopnia, że ta dusza osiąga punkt osłabienia i rozbrojenia Boga, tak jak to czyni. Pleases by this supreme union (1 listopada 1910, tom 9, strona 51),

- Dusza, która żyje w Woli Bożej, jest Rajem Naszego Pana Jezusa na ziemi (3 listopada 1910, tom 9, str. 52), Wola Boża jest rajem duszy na ziemia i dusza, która żyje w Woli Bożej, jest Raj Boży (3 lipca 1910, tom 7, strona 29),

- Żyjąc w Woli Bożej, dusza nabywa najdoskonalsza miłość; udaje jej się kochać Jezusa z Jego własną Miłością. staje się całą miłością; jest w kontakcie nieustanny z Jezusem (6 listopada 1906, tom 7, strona 53),

- Życie w Woli Bożej oznacza, że dusza albo wszyscy uduchowieni i powstają, aby być jako czysty duch, jakby materia już nie istniała w ona, więc wola (ludzka i boska) może Perfectly Make One (21 maja 1900, tom 3, strona 73),

- Działanie w Bogu i trwanie w pokoju to to samo. W Bogu wszystko jest pokojem (17 czerwca 1900, tom 3, strona 83), pokój jest Najpewniejszym znakiem, że człowiek cierpi i pracuje dla mnie, ona jest przedsmakiem pokoju, którym moje dzieci będą się ze mną cieszyć au Ciel (29 lipca 1909, tom 9, strona 13),

 



 

 

 

Życie w Woli Bożej i Trzy moce duszy: inteligencja, pamięć i siła woli

Z tomu 12 dzieła "Księga Nieba", Z orędzia z 8 maja 1919 roku, strona 116:

Jest w inteligencji, pamięci i woli (3 moce duszy), najszlachetniejsza część istnienia, że obraz Boży jest wydrukowany.

 

Ból, który dotknął Naszych Najbardziej Pan Jezus podczas swojej męki był hipokryzją Faryzeusze s

Z tomu 13 dzieła "Księga Nieba", Orędzie z 22 listopada 1921 roku, strony 60 i 61:

"Moja córko, ból, który dotknął mnie najbardziej podczas Mojej Męki była obłuda faryzeuszy. oni udawały sprawiedliwość, kiedy byli najbardziej niesprawiedliwiSymulowali świętość, prawość i porządek, podczas gdy byli najbardziej zboczeni, poza Każda reguła i w totalnym bałaganie. Podczas że udawali, że czczą Boga, czcili samych siebie, dbali o własne interesy, o własną wygodę.

Światło nie mogło do nich wejść, ponieważ ich Hipokryzja zamknęła wszystkie drzwi. Ich próżność był kluczem, który podwójnym obrotem zamykał je w ich śmierci i zatrzymał nawet jakiekolwiek słabe światłoNawet bałwochwalca Piłat znalazł więcej światła niż faryzeusze, bo wszystko, co czynił i mówił, płynęło Nie pretensjonalność, ale strach.

Czuję większy pociąg do grzesznika, nawet najbardziej przewrotne, jeśli nie kłamliwe, niż przez tych, którzy są lepsze, ale obłudneOch! Jakie to obrzydliwe Ten, kto czyni dobro na powierzchni, udaje, że jest dobry, modli się, ale w którym zło i egoistyczny interes są zakamuflowane; Podczas gdy jego usta się modlą, jego Serce jest daleko ode mnie. W chwili, gdy czyni dobro, myśli o zaspokojeniu swoich brutalnych namiętności. Pomimo Chociaż pozornie wypełnia i wypowiada słowa, obłudny człowiek nie może przynieść światła innym. Bo zamknął drzwi.

Działa jako wcielony demon, który, Pod przykrywką dobra, kusi stworzenia. Widząc coś dobrego, człowiek jest przyciągany. Oprócz Kiedy jest w najlepszej drodze, jest wleczony w najcięższych grzechach. Och! Jak dużo Pokusy pod postacią grzechu są mniej niebezpieczne niż te poniżej Wygląd dobra! Leczenie jest mniej niebezpieczne przewrotni ludzie tylko z tymi, którzy wydają się dobrzy, ale są hipokryciIle trucizn ukrywająIle dusz nie zatruli?

Gdyby nie te symulacje i gdyby nie wszystkie Znałem to, kim jestem, korzenie zła byłyby Usunięto by z powierzchni ziemi i wszyscy zostaliby oszukani ».

 

Ten, kto żyje w Woli Bożej, tego nie robi może iść do czyśćca

Z tomu 11 dzieła "Księga Nieba", Z orędzia z 8 marca 1914 roku, strona 73:

« Moja córko, dusza, która żyje w moim Wola nie może iść do czyśćca, do tego miejsca, gdzie Dusze są oczyszczone ze wszystkiego.

Po tym, jak zazdrośnie strzegłem jej w moim Wola za jego życia, jak mógłbym pozwolić na ogień Z czyśćca dotykania jej?

Co najwyżej zabraknie jej trochę ubrań, ale moja Wola przyodzieje ją we wszystko, co było potrzebne wcześniej aby objawić mu Boskość.

Wtedy się ujawnię ».

 

Mała liczba świętych Woli Bożej Ponieważ musisz się ze wszystkiego ogołocić

Z tomu 12 dzieła "Księga Nieba", Fragmenty orędzia z 15 kwietnia 1919 roku, strony 112 i 113:

"Moja córko, tylko moja Wola przynosi Prawdziwe szczęście. Tylko Ona dostarcza duszę wszelkie dobra, czyniąc ją królową prawdziwego szczęścia. Tylko dusze, które będą miały Żyjąc w mojej Woli będą królowymi z moim tronu, ponieważ narodzą się z Mojej WoliMuszę wam powiedzieć, że ludzie wokół mnie nie byli generalnie nie jestem zadowolony [...].

Święci w Mojej Woli symbolizowali przez Moje zmartwychwstałe Człowieczeństwo będzie niewielu [...].

Świętość w mojej woli nie ma nic co jest właściwe duszy, ale wszystko pochodzi od Boga.

Bądź gotów się rozebrać Wszystko jest bardzo wymagające; W rezultacie nie będzie Niewiele dusz, którym się uda. Jesteś z boku nielicznych".

 

Dusza musi umrzeć dla własnego życia umieć żyć życiem samego Jezusa

Z tomu 12 dzieła "Księga Nieba", Orędzie z 13 września 1919 roku, strona 128:

« Moja gorycz rosła i skarżyłem się Mój zawsze dobry Jezus mówi do niego: "Litości, Moja Miłości, litość! Czy nie widzisz, jak bardzo jestem Zniszczone? Czuję, że nie mam życia, albo pożądanie, ani uczucie, ani miłość; Wszystko w moim wnętrzu jest jak martwy. Ach! Jezus! Gdzie są we mnie Owoce wszystkich twoich nauk?" Kiedy to mówiłem, Czułam blisko siebie Jezusa, który związał mnie i mnie przymocowane mocnymi łańcuchami. Powiedział:

"Moja córko, najpewniejszy znak, że mój Nauki przyniosły w tobie owoce, których już nie czujesz Nic z siebieŻycie w Mojej Woli nie Czy nie chodzi o to, by rozpuścić się we mnie? Po co Czy szukasz swoich pragnień, uczuć itp., jeśli je masz? rozpuszczone w moim testamencie? Moja Wola jest ogromna i że Wymaga zbyt wiele wysiłku, aby go przypiąć. Żyć we mnie, warto lepiej nie żyć własnym życiem; W przeciwnym razie pokazujemy, że nie jest szczęśliwy, że żyję swoim życiem i jestem całkowicie rozpuścił się we mnie".

 

Tak że dusza rozpoznaje siebie tylko w Bóg, wszystko, co posiada samo z siebie, musi zostać zredukowane do niczego

Z tomu 3 dzieła "Księga Nieba", Orędzie z 27 czerwca 1900 roku, strony 87-88:

« Moja córko, chcę od ciebie, abyś Rozpoznaj Cię we Mnie, nie w sobie. W związku z tym nie będzie pamiętać więcej o was, ale tylko o mnie.

Ignorując siebie, nie rozpoznasz niż ja. Do tego stopnia, że zapomnisz i zniszczysz siebie Ty sam będziesz postępował w mojej wiedzy, rozpoznasz siebie tylko we mnie.

Kiedy to zrobisz, nie będziesz już myślał swoim mózg, ale z moim. Nie będziesz już patrzył oczami swoimi, będziesz Nie mów więcej ustami, bicie twojego serca nie będzie nie będzie już twoje, nie będziesz już pracował swoimi rękami, nie będziesz już pracował swoimi rękami. Chodź więcej nogami. Będziesz patrzył moimi Oczami, ty Mów moimi ustami, twoje bicie serca będzie moje, ty będzie pracować moimi rękami, chodzić moimi stopami.

A żeby tak się stało, tj. dusza rozpoznaje siebie tylko w Bogu, musi powrócić do jego pochodzenie, to znaczy od Boga, od którego pochodzi. Musi w pełni dostosować się do swego Stwórcy ; wszystko, co posiada samo z siebie, a czego nie ma w Zgodnie ze swoim pochodzeniem musi zredukować go do Żaden.

Tylko w ten sposób, nadzy i Rozebrana, będzie mogła do niej wrócić pochodzenie, rozpoznawać siebie tylko w Bogu i pracować w umowa z celem, dla którego została utworzonaAby całkowicie dostosować się do mnie, duszy musi stać się niewidzialny jak ja".