Królestwo Bożego FIAT pośród stworzeń
ludzkich. Wezwanie Boże do powrotu ludzi na miejsce, gdzie był Adam
na początku, zanim zgrzeszył, czyli ze swoją wolą w jedności Woli
Bożej, jako największego Daru z Łaski Bożej udzielonego. Człowiek nie
znajdzie szczęścia i pokoju poza życiem w Woli Bożej, jako w Niebie
tak i na Ziemi!
PICCARRETA
Księga
Niebios audio>t.1 t.2 t.3 t.4a t.4b t.5
t.6 t.7 t.8 t.9 t.10 t.11 t.12a t.12b t.13 t.14 t.15 t.16 t.17 t.18 t.19 t.20a t.20b t.21 t.22 t.23 t.24 t.25 t.26 t.27 t.28 t.29 t.30 t.31 t.32 t.33 t.34 t.35a t.35b t.36a t.36b
Tekst>poniżej
Tom 1 W wersji opracowanej przez www.wolaboza.org
+2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36
Przez święte
posłuszeństwo nakładana jest na mnie wielka ofiara.
Muszę napisać,
co działo się między mną a moim ukochanym Jezusem przez okres ponad
16 lat.
Czuję się
przytłoczona tym zadaniem.
Niemniej
jednak, chociaż jestem zdezorientowana, chcę zastosować się najlepiej
do tego, jak potrafię.
Wierzę w
Jezusa, mojego umiłowanego Oblubieńca, który może uczynić to
zadanie dla mnie znośnym.
Więc będę mogła
to wypełnić
-na większą
chwałę Boga i
- z miłości do
szlachetnej cnoty posłuszeństwa .
„Zaczynam
więc, o Jezu, w Tobie, z Tobą i dla Ciebie . Nie
ufam sobie, ale ufam tobie.
Bez ciebie nic
nie mogę zrobić.
Niech to
pisanie od początku do końca zostanie wykonane
- dla Twojej
większej chwały,
-o wzrost mojej
miłości do Ciebie i
–
ku mojemu całkowitemu upokorzeniu”.
W wieku 17 lat
chciałam, poprzez codzienną praktykę:
- medytację,
- różne
akty cnót i
-różne
umartwienia, przygotowując się do spotkania wigilijnego,
to znaczy do
świąt Narodzenia mojego zawsze kochanego Jezusa.
A wszystko to w
ramach nowenny.
W szczególny
sposób chciałam uhonorować czas dziewięciu miesięcy,
podczas którego
Jezus postanowił pozostać w dziewiczym łonie Najświętszej Maryi
Panny,
robiąc
dziewięć dni codziennie dziewięć
rozmyślań dotyczących błogosławionej tajemnicy Wcielenia.
Podczas
medytacji postanowiłam udać się do nieba myślą. Wyobraziłam
sobie Trójcę Przenajświętszą na decydującej Naradzie, podczas
której
planują
odkupić ludzkość od najokrutniejszej nędzy, z której bez
boskiego działania nigdy nie byłaby w stanie się podnieść,
aby dojść do nowego życia w pełnej wolności.
Wtedy
zobaczyłam, jak Ojciec podejmuje decyzję…aby
zesłać na
ziemię swego jedynego Syna,
–
ten zaś godzi się na pragnienie
swojego Ojca, i
- Ducha
Świętego udzielającego pełnej zgody na zbawienie ludzi.
Cała
moja istota zachwycała się tak wielką tajemnicą
-
wzajemnej Miłości między Osobami
Boskimi,
- ogromna
Jedność
wiążąca razem
Osoby Boskie i napromieniowująca ludzi.
Rozważałam
wtedy ich wielką niewdzięczność, czyniącą tak wielką miłość
nieskuteczną. Pozostałabym w tym stanie przez cały dzień, a nie
tylko przez godzinę, gdyby Jezus nie pozwolił mi usłyszeć
wewnętrznego głosu mówiącego mi:
–
Na razie wystarczy.
Chodź ze mną, a
zobaczysz inne i większe ekscesy mojej Miłości do ciebie .
Mój
umysł był przyciągnięty do rozważenia sytuacji mojego zawsze
kochanego Jezusa,
przebywającego
w bardzo czystym łonie Maryi Dziewicy i Matki.
Byłem zdumiony,
że nasz wielki Bóg,
-którego
nie mogą objąć niebiosa,
- nieskończony,
z miłości do ludzi,
stał się
tak mały i ograniczony do tak małej przestrzeni, że nie mógł
się poruszać ani oddychać.
Ta myśl
napełniła mnie miłością do mojego nowonarodzonego Jezusa.
Mówił
On do mnie wewnętrznie:
"Zobacz
jak bardzo cię kocham!
Proszę,
zrób mi miejsce w swoim sercu. Usuń wszystko, co nie jest
moje,
żebym
miał trochę więcej swobody poruszania się i oddychania.”
Moje serce było
wtedy zmiażdżone miłością do niego. Dałam upust moim łzom,
- prosiłam o
wybaczenie mi moich wad,
-obiecałam Mu,
że zawsze będę cała Jego.
Musiałam jednak
zobaczyć
-że powtarzałam
dzień po dniu tę samą obietnicę i
-że, ku mojemu
wielkiemu zmieszaniu,
Zawsze wpadałam
w te same błędy.
To sprawiło mi
wielki ból. I wykrzyknąłam:
"Oh! mój
Jezu, jak życzliwy byłeś zawsze dla nędznej istoty, którą ja
jestem, i jak Ty nadal taki jesteś! Miej nade mną zawsze
litość!”.
Tak przebiegła
moja druga i trzecia godzina medytacji.
I kontynuowałem
tak aż do dziewiątej godziny, którą chciałam pominąć z powodu
mdłego i godnego pożałowania rozproszenia.
Jednak głos
poprosił mnie o kontynuowanie medytacji nowenny, ostrzegając mnie
-że jeśli tego
nie zrobię,
- Nie będę
miała wytchnienia, spokoju.
I próbowałam
sobie wyobrazić, jak mogłabym to zrobić lepiej,
- czasami
klęcząc,
-czasami
padając twarzą na ziemię.
Zdarzało się,
że moja rodzina uniemożliwiała mi to podczas pracy. Ale zawsze
chciałam zadowolić mojego tak dobrego Jezusa.
W ten sposób
spędziłam wszystkie dni mojej świętej nowenny,
-do
poprzedzającego dnia,
-gdzie mój
ukochany Jezus dał mi niezwykłą i nieoczekiwaną nagrodę.
To była noc
przed Bożym Narodzeniem .
Byłam sama i
już miałam skończyć medytację, gdy nagle poczułam we mnie napięcie
niezwykłego zapału.
I znalazłam się
w obecności najmiłosierniejszego Dzieciątka Jezus.
Był taki
przystojny i czarujący!
Ale z powodu
braku miłości
- którą
podarowały mu niewdzięczne stworzenia,
-
trząsł się z zimna.
Zachowywał
się, jakby chciał mnie pocałować. Byłam zachwycona.
Natychmiast
wstałam i pobiegłam Go pocałować. Ale kiedy próbowałam go
przytulić, zniknął. Zdarzyło się to trzy razy i za każdym razem
nie mogłam Go pocałować.
Byłam bardzo
oszołomiona.
Cała
przeniknięta miłością, wpadłam w miłosne upojenie
-ciężko mi to
wszystko ująć w słowa,
-ponieważ nie
mam odpowiedniego sposobu na wyrażenie tego przeżycia w sobie.
Nie przeczę, że
zostałam całkowicie przemieniona przez miłość Jezusa. Ten
niezwykły zapał trwał kilka dni.
Potem stopniowo
się to zmniejszało.
Przez długi
czas nie ujawniłam nikomu absolutnie niczego z tego, co mnie
spotkało.
Odtąd głos we
mnie nigdy mnie nie opuszczał. Gdy upadałam w słabości,
głos karcił
mnie za każdą z moich zwyczajowych wad. Poprawiał mnie i uczył,
że wszystko muszę robić bardzo dobrze.
Dodawał mi
nowej odwagi, kiedy upadałam i kazał mi obiecać, że będę bardziej
czujna w przyszłości.
Teraz nasz Pan
kontynuuje
-postępować ze
mną jak dobry ojciec wobec swojego dziecka,
aby
zawsze sprowadzać zagubione dziecko z powrotem na ścieżkę cnoty,
zawsze
dokładać ojcowskich wysiłków, aby utrzymać ją w swoich
obowiązkach, aby mogła oddawać cześć i chwałę Bogu, oraz
że zawsze szuka
godnej pozazdroszczenia korony cnoty. Ale niestety, ku memu
wstydowi i zmieszaniu, muszę wykrzyknąć:
„O
Jezu, jak niewdzięczna byłam dla Ciebie!”
Wtedy mój
Dobry i Boski Mistrz zaczął uwalniać moje serce od wszelkich uczuć,
które łączyły je ze stworzeniami.
Podszedł do
mnie i jak zwykle powiedział wewnętrznym głosem:
„Jestem
twoim Wszystkim.
Zasługuję na
to, aby być kochanym przez Ciebie miłością równą tej, którą
mam dla Ciebie.
Jeśli pozwolisz
małemu światu twoich myśli, twoich uczuć i twojego…
uczucia do
stworzeń, aby cię opanowały, nie będę mógł
- wejść
całkowicie w twoje serce i
- wziąć go w
trwałe posiadanie.
Nieustanny
szept twoich myśli
nie
pozwala ci wyraźnie usłyszeć mojego głosu,
co nie pozwala mi
-wlać w ciebie
moje łaski i
-żebyś się we
mnie całkowicie zakochała. Jestem bardzo zazdrosnym Małżonkiem.
Obiecaj mi, że
będziesz całkowicie moja.
Będę pracował z
tobą, czyniąc to, co chcę.
Mówisz
prawdę, kiedy mówisz, że sama nie możesz nic zrobić. Ale
nie bój się, zrobię dla ciebie wszystko.
Daj mi swoją
wolę: to mi wystarczy ”.
Powtarzał mi to
często przy okazji Komunii świętej.
Potem
pogrążałam się we łzach żalu i obiecałem, że bardziej niż
kiedykolwiek będę całkowicie jego. A jeśli w danej chwili
-Uświadomiłam
sobie, że nie działam zgodnie z Jego Wolą,
- Prosiłam Go o
wybaczenie i
-Mówiłam
Mu, że naprawdę chcę Go kochać całym sercem.
Wiedząc, że bez
jego pomocy robiłabym cokolwiek o wiele gorzej, prosiłam Go, żeby
mnie nie opuszczał.
Jezus ,
sprawiając, że słyszę jego głos w moim sercu, powiedział do
mnie :
"Nie! Nie!
Nie opuszczę cię!
Ciągle o Nim
myślałam.
Kiedy zdarzyło
mi się rozpraszać przez rozmowę z rodziną lub nieistotne lub
niepotrzebne słowa, szybko słyszałam jego Głos mówiący do
mnie:
„Nie
lubię tych rozmów.
Wypełniają twój
umysł rzeczami, które mnie nie interesują. Otaczają twoje
serce szkodliwymi uczuciami,
które
czynią nieskutecznymi łaski, którymi ciebie zalewam, uczuciami
tak słabymi i i bez życia. Oh! spróbuj naśladować
mnie takim, jakim byłem w domu Nazaretu:
mój
umysł był zajęty myśleniem tylko
o
Chwale mojego Ojca i zbawieniu dusz.
Moje usta były
tylko otwarte, aby
- mówić
święte rzeczy i
-przekonywać
innych ludzi do
-do
zadośćuczynienia za przestępstwa popełnione przeciwko mojemu Ojcu.
W ten sposób
serca złamane smutkiem zostały przyciągnięte. Zmiękczone łaską,
zostały przyprowadzone do Mojej Miłości.
Czy
mam ci opowiedzieć o konferencjach duchowych, jakie odbyłem z moją
Matką i moim przybranym ojcem, Józefem?
Więc stałam się
małomówną i zdezorientowaną.Chciałam być jak najwięcej
samotną.
Wyznawałam moje
słabości Jezusowi.
Prosiłam o jego
pomoc i łaski, by terminowo pomagał mi wypełniać to, o co mnie
prosił.
Wyznawałam też,
że sama nie mogę zrobić nic poza złem.
I biada mi,
kiedy mój umysł lub serce od czasu do czasu odwracały się od
Jezusa i zaczynały interesować się ludźmi, których kochałam.
Szybko i nagle
jego Głos powrócił do mnie i powiedział suchym tonem:
„Czy
to twój sposób kochania Mnie? Kto kochał cię tak
bardzo jak ja? Wiedz, że
-
jeśli nie przestaniesz,
„Wycofam
się i zostawię cię w spokoju, samej sobie”.
Po tylu
wyrzutach poczułam, że pęka mi serce. Mogłam tylko obficie
płakać i błagać o przebaczenie.
Pewnego ranka,
po przyjęciu Komunii świętej, dał mi
-jasną wizję
wielkiej miłości, jaką miał do mnie,
-a także wizję
niestałej i kapryśnej miłości, jaką żywią do niego stworzenia. Moje
serce zostało całkowicie opanowane. Od tego momentu nie mogłam
kochać nikogo poza Nim.
Na przykład,
jeśli przyszło do mnie coś dobrego, powinnam rozpoznać, że On, główny
sprawca
-jest autorem
tego dobra i
-że używa
stworzeń, aby obdarzyć mnie swoją Miłością.
Jeśli natomiast zdarzyło
mi się doświadczyć jakiegoś zła,
Powinnam
myśleć, że Bóg pozwolił na to dla mojego dobra duchowego lub
cielesnego.
W ten sposób
moje serce czułoby się przyciągnięte do Boga i przywiązane do Niego.
Widząc Boga w
stworzeniach ludzkich, mój szacunek dla nich został
wzmocniony.
Jeśli mnie
denerwują, czuję się zobowiązana, aby
-kochać je ze
względu na Boga i
–
wierzyć, że przynoszą mi w ten sposób
zasługi dla mojej duszy.
Gdy stworzenia
podchodziły do mnie z pochwałami i brawami,
przyjmowałam je z niechęcią i mówiłam do siebie:
„Dzisiaj
mnie kochają. Jutro mogą mnie znienawidzić. Stworzenia są
kapryśne”.
W ten sposób
moje serce zyskało wolność, której nie mogę wyrazić słowami.
Po tym, jak mój
Boski Prawodawca odciął mnie od świata zewnętrznego,
oddzieliwszy
mnie od stworzeń i
uwolniwszy
mnie od myśli i uczuć do nich zaczął oczyszczać wnętrze mego serca.
Jego słodki
Głos często dzwonił mi w uszach, mówiąc:
„Teraz,
gdy jesteśmy sami, nic nam nie przeszkadza. Czy nie jesteś teraz
szczęśliwsza,
niż wtedy, gdy
próbowałaś zadowolić tych, którzy żyli wokół
ciebie? Czy nie widzisz, że łatwiej jest zadowolić Mnie samego,
zamiast
zadowalać wielu?
W zamian za to
będziemy zachowywać się tak, jakbyśmy byli sami na świecie. Obiecaj
mi, że będziesz mi wierna.
I wleję w
ciebie łaski, które cię zachwycą.
Mam dla ciebie
świetne plany, które mogę tylko Ja zrealizować,
-jeśli
odpowiadasz na to, o co Cię proszę i
- jeśli
zastosujesz się do mojej woli.
Cieszę się, że
uczynię cię idealnym obrazem Mnie. Będziesz Mnie naśladować we
wszystkim, co zrobiłem w moim Człowieczeństwie,
-od urodzenia
-w mojej
śmierci.
Nie wątp w
sukces, ponieważ stopniowo nauczę cię, jak to zrobić.
Z dnia na
dzień, szczególnie po Komunii świętej
powiedział
mi, o co muszę się troszczyć
bez
przekraczania progu zmęczenia,
aby lepiej
owocować łaskami, które zostały mi udzielone.
W tym celu
często mi mówił:
„Abym
wlał moje łaski w twoje serce, musisz przekonać siebie, że
samodzielnie ,
nie
jesteś zdolna do niczego.
Wypełniam moimi
darami i łaskami dusze, które starają się nie przypisywać
sobie dobre efekty swoich dzieł dokonanych z moją łaską.
Patrzę na nie z
wielką aprobatą.
Dusze, które
uważają moje dary i moje łaski tak, jakby same je nabyły, popełniają
wiele kradzieży.
Powinni
powiedzieć sobie:
„Owoce,
które są produkowane w moim ogrodzie
- nie mogą być
mi przypisywane, mnie, biednej i nieszczęsnej istocie,
-ale są
wynikiem darów, które zostały mi dane w obfitości przez
Bożą Miłość.
Pamiętaj, że Ja
jestem hojny i zalewam dusze strumieniami łask.”
- Dusze tych,
którzy rozpoznają swoją nicość,
-którzy
nie uzurpują sobie niczego dla siebie i
-którzy
rozumieją, że wszystko dokonuje się dzięki mojej łasce.
Tak więc,
widząc, co się w nich dzieje, te dusze…
- są nie tylko
mi wdzięczni,
-ale żyją w
strachu, że stracą moje łaski, moje dary i moje łaski, jeśli już
przestaną mi się podobać.
Ja nie mogę
dostać się do serc tych,
którzy
są zadymieni dumą i
którzy
są tak nadęci sobą, że nie mają dla Mnie miejsca.
Nie doceniają
oni moich łask i z upadku na upadek popadają w ruinę.
Dlatego bardzo
często chcę
—
nawet nieprzerwanie, — abyś
dokonywała aktów pokory.
Musisz być jak
dziecko w pieluchach, które zna swoją
-niemożność
samodzielnego poruszania się lub chodzenia po domu,
- która
musi we wszystkim polegać na swojej matce.
Chcę,
żebyś była blisko mnie jak noworodek,
-zawsze prosząc
o pomoc i asystę,
- przez
rozpoznanie swojej nicości,
-oczekując ode
Mnie wszystkiego.
W ten sposób
stałam się mała i unicestwiłam się.
Czułam więc
czasami, że cała moja istota jest rozpuszczona i rozczłonkowana, nie
mogąc zrobić kroku ani zaczerpnąć oddechu bez pomocy Jezusa.
Starałam się we
wszystkim usatysfakcjonować Go, stając się pokorną i posłuszną.
Poprzez
porównywanie
- mojego stanu
życia, do którego powołał mnie Jezus i
-tego, w którym
się wciąż znajdowałam od zawsze, czułam się przytłoczona smutkiem.
Wstydziłam się
patrzeć na ludzi,
bo czułam się
jednym z największych grzeszników na świecie. Miałam
pragnienie, aby
-odejść do
mojego pokoju, z dala od stworzeń, i
-powiedzieć
sobie:
„Gdyby
tylko wiedzieli, jak grzeszna byłam i ile jest łask, które Pan
mi udzielił, byliby przerażeni.
Miałam
nadzieję, że Jezus nie pozwoli im się o mnie dowiedzieć, bo gdyby to
zrobił, mogłabym się zabić”.
Mimo to
następnego dnia, gdy przyjęłam Jezusa w Świętym
Sakramencie,
moje serce było szczęśliwe, widząc, że jest tak upokorzone.
Jezus mówił
mi inne rzeczy o stanie doskonałego unicestwienia, do którego
mnie wzywał.
Dawał mi
sugestie, zawsze inne niż podczas poprzedniej wizyty. Mogę
śmiało powiedzieć, że za każdym razem, gdy Jezus do mnie przemawiał,
inaczej podchodził do wyjaśniania przyczyn i skutków cnoty,
którą chciał we mnie zaszczepić.
Gdyby chciał,
mógłby o tej samej cnocie mówić jeszcze tysiąc razy i
na tysiąc różnych sposobów:
"Oh! mój
Boski Nauczycielu,
jak
się natrudziłeś,
jakże
niewdzięczna jestem, że nie żyję zgodnie z tym, czego ode
mnie oczekujesz!”
Wyznaję, że
moja myśl
-zawsze szukała
prawdy i
-zawsze
starałam się dostosować do tego, czego nauczył mnie Jezus. Ale
często traciłam to pragnienie w taki czy inny sposób.
Nie mogłam
spełnić tego, o co prosił mnie Jezus, nawet w końcu bardzo tego
chciałam.
Z tego powodu
jeszcze bardziej się upokorzałam. Wyznawałam swoją nicość.
Potem
obiecałam, że będę bardziej uważna i chętna. Pomimo tego
wszystkiego,
Nigdy
nie udałoby mi się zrobić dobra, którego wymagała
jego doskonałość,
gdyby
On nie pomagał mi ciągle.
Często mi
mówił:
„Gdybyś
była bardziej pokorna i bliższa Mnie, nie wykonałabyś tej pracy tak
słabo.
Ale ponieważ
myślałaś, że możesz rozpocząć, kontynuować i zakończyć pracę beze
mnie, udało ci się to uczynić, ale nie zgodnie z moimi życzeniami.
Z tego powodu,
poproś
o moją pomoc na początku wszystkiego, czego się podejmujesz.
Upewnij
się, że jestem zawsze tam gdzie ty, aby z tobą pracować.
Wtedy to, co
zrobisz, zostanie wykonane perfekcyjnie.
Wiedz, że jeśli
zawsze będziesz to robiła, zdobędziesz największą pokorę. Jeśli
zrobisz coś przeciwnego,
duma
wróci do ciebie i
zdusi
tę bardzo piękną cnotę pokory, która została w tobie
zasiana”.
W ten sposób
dał mi dużo światła i łask i sprawił, że zobaczyłam brzydotę grzechu
pychy.
Pycha jest
-
najstraszliwszą niewdzięcznością wobec Boga i
- największą
zniewagą, jaką można Mu wyrządzić; ona całkowicie oślepia duszę,
–
powoduje, że popada się w wielką
bezbożność i
- prowadzi
stworzenie ludzkie do ruiny.
Niezwykłe łaski
dane mi przez Jezusa opuszczały mnie i zostawiały mnie
-w wielkim
smutku z powodu przeszłości i
- w głębokim
strachu o przyszłość.
Nie wiedząc, co
zrobić, aby naprawić szkody z przeszłości, spróbowałam podjąć
się umartwień wybranych na własną rękę.
Prosiłam też o
umartwienia spowiednika, ale nie zawsze były udzielane.
Wszystkie
pokuty, które czyniłam, wydawały mi się nieistotne.
Bo -
Nie
udało mi się zmienić przeszłości i
że
nie wiedziałem, co jeszcze
mogłabym zrobić?
Zacząłam płakać
na myśl o moich przeszłych grzechach.
W końcu
zwróciłam się do mojego zawsze kochanego Jezusa.
Lęk przed
byciem z dala od Niego prześladował mnie i strach, że później
będzie mnie to kosztować jeszcze więcej; czułam, że On opuścił mnie
tak naprawdę i nie wiedziałam, co robić.
Kto mógł
powiedzieć, ile razy biegałem do Jezusa w swoim sercu? Aby
-prosić go o
tysiąc przebaczeń,
-dziękować Mu
za liczne łaski, których mi udzielił i
- poprosć go,
aby zawsze był blisko mnie.
Często mu
mówiłam:
„Widzisz,
mój dobry Jezu,
- ile czasu
straciłam i
- ile łask
zmarnowałam,
kiedy mogłam
właśnie zwiększyć moją miłość do Ciebie, moje największe Dobro i moje
Wszystko!”
Chociaż w nieco
nudny sposób nadal z nim rozmawiałam w ten sposób.
Jezus
skarcił mnie surowo mówiąc:
„Nie
chcę, żebyś rozpamiętywała swoją przeszłość. Wiedz, że kiedy
dusza
-przekonana się
o swoich grzechach,
- ukorzy się,
przyjmując mój Sakrament Pokuty,
-jest bardziej
skłonna umrzeć, niż znowu mnie obrażać.
To zniewaga dla
Mojego Miłosierdzia i przeszkoda dla Mojej Miłości, kiedy
- mentalnie
stara się upierać przy mieszaniu błota z przeszłości.
Moja Miłość nie
może pozwolić duszy wzlecieć do Nieba, jeśli pozostanie zanurzona w
swoich
- okropnych
myślach i
- mrocznych
wspomnieniach o przeszłości.
Wiedz, że już
nie pamiętam zła, które popełniłaś, zupełnie zapomniawszy o
wszystkim. Czy widzisz we mnie urazę, a nawet cień złego
nastawienia do ciebie?
A ja
kontynuowałam: „Nie, mój Panie, serce mi pęka, gdy myślę
o Twojej Łaskawości, Twojej Dobroci i Twojej Miłości do mnie, pomimo
mojej niewdzięczności”.
A on
odpowiedział mi mówiąc:
„Bardzo
dobrze, moje dziecko. Ale dlaczego chcesz wracać do
przeszłości? O ileż lepiej byłoby, gdybyśmy pomyśleli o naszej
wzajemnej miłości!
Postaraj się
sprawić mi przyjemność dopiero teraz i w przyszłości, a zawsze
będziesz w pokoju”.
Od tego
momentu, aby zadowolić mojego ukochanego Jezusa, naprawdę nie
myślałam już o przeszłości. Jednak często błagałam Go, aby
nauczył mnie zadośćuczynienia za moje przeszłe grzechy.
Powiedział
do mnie : „Widzisz, że jestem gotów dać ci to,
czego pragniesz:
spróbuj
sobie przypomnieć to, co ci powiedziałem jakiś czas
temu.
Najlepszą
rzeczą do zrobienia jest naśladowanie mojego życia. A teraz
powiedz mi, czego chcesz."
Odpowiedziałam
Mu: „Panie, potrzebuję wszystkiego, bo nic nie mam”.
Jezus
kontynuował :
„Bardzo
dobrze, nie bój się, bo krok po kroku zrobimy wszystko.
Wiem, jaki
jesteś słaba. To ode Mnie otrzymasz siłę, wytrwałość i dobrą
wolę. Zrób to, co ci powiedziałem.
Chcę, żeby
twoje wysiłki były uczciwe.
Musisz
mieć jedno oko na Mnie, a drugie na to, co robisz.
Chcę, żebyś
wiedziała, jak postępować wobec ludzi, aby
- gdy
zostaniesz poproszona o zrobienie czegoś,
- Zrobić to
tak, jakby prośba wyszła bezpośrednio ode Mnie.
Oczy
utkwione we mnie, nie osądzaj nikogo.
Nie patrz, czy
zadanie jest bolesne, czy obrzydliwe, łatwe czy trudne.
Zamkniesz oczy
na to wszystko. Otworzysz je na Mnie, wiedząc
- że jestem w
tobie i
-że obserwuję
twoją pracę.
„Powiedz
mi często:
„ Panie,
daj mi łaskę”
-
robić dobrze od początku do końca wszystko, co podejmuję, oraz spraw
-
że działam tylko dla Ciebie.
Nie chcę już
być niewolnikiem stworzeń ”.
Zrób to,
aby kiedy spacerujesz, rozmawiasz, pracujesz lub robisz cokolwiek
innego, było jasne, że
działasz tylko
dla mojej satysfakcji i przyjemności. Kiedy doświadczasz
sprzeczności lub otrzymujesz rany, chcę tego
-że masz na
Mnie zwrócony wzrok i
-że wierzysz,
że to wszystko pochodzi ode mnie, a nie od stworzeń.
„Zachowuj
się tak, jakbyś z moich ust usłyszała to:
„Moja
córko, chcę, żebyś trochę pocierpiała.
-
Przez te cierpienia uczynię cię piękną.
-Chcę
wzbogacić twoją duszę o nowe zasługi.
-Chcę
pracować nad twoją duszą, abyś stała się taka jak Ja.”
I kiedy znosisz
swoje cierpienia dla Mojej Miłości,
-Chcę,
żebyś mi je ofiarowała,
-
dziękując mi za zasługi.
W ten sposób
korzystnie zrekompensujesz tego
-kto cię
skrzywdził lub
- kto sprawił,
że cierpisz.
Więc będziesz
szła prosto przede Mną. Sprawisz, że
-Te rzeczy ci
nie będą przeszkadzały i
„Poznasz
doskonały pokój”.
Po pewnym
czasie robienia tego, o co prosił mnie Jezus,
powiedział
mi o duchu umartwienia.
Sprawił, że
zrozumiałam
-że wszystkie
rzeczy,
nawet
heroiczne ofiary i największe cnoty,
będą uważane za
nic, jeśli nie są utworzone z miłości do Niego .
Jeśli
umartwienia nie są od początku do końca motywowane miłością do Niego,
są bez smaku i bez zasług.
Mówił
mi:
„Miłość
jest cnotą, która nadaje blasku innym cnotom. Działania
podejmowane bez miłości są martwymi uczynkami.
Moje Oczy
zwracają uwagę tylko na działania, które są wykonywane w duchu
miłosierdzia. Tylko one naprawdę docierają do mojego Serca.
Dlatego ,
-
bądź ostrożna i
- wykonuj swoje
czyny, nawet te najmniejsze, w duchu miłosierdzia i poświęcenia.
Zrób
je we Mnie, ze Mną i dla Mnie .
Nie uznam
twoich czynów za moje, jeśli nie będą nosić dwóch
pieczęci,
mianowicie:
pieczęci twoich poświęceń i
mojej
własnej pieczęci.
Ponieważ moneta
musi mieć odciśnięty wizerunek króla, aby mogła być uznana za
ważną przez poddanych króla,
więc twoje
czyny muszą nosić znamię krzyża, mogły nadawać się
do
zaakceptowania przeze Mnie.
„Nie
będziemy się już teraz zajmować pracą nad wyeliminowaniem
-Twoich uczuć
do ludzkich stworzeń,
-ale twoich
uczuć do samej siebie .
Chcę,
żebyś umarła dla siebie,
bo wtedy tylko
będziesz
mogła żyć tylko dla Mnie.
Nie chcę
odcisnąć w tobie niczego poza moim Życiem.
To prawda, że
będzie cię to więcej kosztować, ale nabierz odwagi i
nie bój się. Ja z tobą a ty ze mną, zrobimy wszystko.”
Dawał mi nowe
pomysły na samounicestwienie.
Mówił
mi:
„Nie
jesteś i nie możesz uważać się za więcej niż cień,
- który
szybko mija i
- który
umyka ci, gdy próbujesz go złapać.
Jeśli chcesz
zobaczyć w sobie coś godnego Mnie,
uważaj się
za nic . Więc będę cieszył się z twojego prawdziwego
poniżenia i
Wleję w
ciebie moje Wszystko ”.
Mówiąc
to do mnie, mój dobry Jezus wycisnął w moim umyśle i na moim
sercu taką zagładę, że chciałabym ukryć się w najgłębszej
otchłani. Prawdę mówiąc, przyznaję,
-że nie udało
mi się ukryć przed Nim wstydu, i
- podczas gdy
nadal niszczyłam moją samoocenę,
On
mi mówi:
„Podejdź
do mnie, oprzyj się na moim ramieniu:
-Będę
cię wspierać i
-
Dam ci siłę, żebyś zawsze dla mnie pracowała, żebyś robiła dla mnie
wszystko.”
Będąc
nieskończenie doskonałym,
Bóg może
tylko pragnąć, aby każde z jego dzieł dążyło do jego specyficznej
doskonałości.
Jeśli tak
wszystko, co stworzył
naturalnie
dąży do swojej perfekcji i
nie
może przestać dążyć do jego poprawy, to z dużo większym powodem
i racją,
ludzka istota,
-której
Bóg dał osobistą inteligencję i wolę,
-nie może
dopuścić do stagnacji w swym rozwoju,
jeśli naprawdę
chce, aby Bóg znalazł w niej upodobanie.
Stworzony
przez Boga na Jego obraz i podobieństwo , człowiek
może osiągnąć najwyższą doskonałość, jeśli się będzie się starał
dostosować
siebie do Woli Boga i
odpowiadać
na łaski udzielane mu przez Niego.
Jeśli Pan jest
blisko mnie i chce, abym wsparł się na Jego ramieniu i
jeśli tylko
swoim urokiem nakłania mnie do rzucenia się w jego ojcowskie ramiona,
a ponadto chce, abym wziął od Niego wszystkie siły, aby wszystko
czynić dobrze,
czy więc nie
będę nierozsądną istotą i głupim stworzeniem,
jeśli odrzucę
tę łaskę i nie poddam się Jego Woli Bożej?
Oto dlaczego ja
bardziej
niż jakiekolwiek inne stworzenie,
Wierzę,
że to jest mój obowiązek,
aby zawsze
podążać za moim ukochanym Jezusem,
Ten,
który mówi do mnie:
„Sam
jesteś ślepy, ale nie bój się.
Moje Światło,
teraz bardziej niż kiedykolwiek, będzie twoim przewodnikiem.
Będę w tobie i
z tobą czynić będę cudowne rzeczy. Podążaj za Mną we wszystkim,
a zobaczysz.
Przez jakiś
czas stanę przed tobą jak lustro i jedyne co musisz zrobić to:
- spojrzeć na
Mnie,
-naśladować
Mnie i
- nie stracić
Mnie z oczu.
Twoja wola musi
być ofiarowana przede Mną,
aby moja Wola i
twoja stały się czymś jednym. Czy jesteś z tego zadowolona?
Przygotuj się
więc na zakazy z mojej strony, zwłaszcza w stosunku do ludzkich
stworzeń.
Jezus
powiedział do mnie:
„Gdy
wiatr porusza płatkami kwiatu,
i w ten sposób
pozwala zobaczyć maleńki owoc, który się rozwija,
w ten sposób
nasza wpólna Wola zostaje pozbawiona osobistego wyrazu. »
Kiedy nadejdą
ostrzeżenia, muszę się podporządkować. Na przykład,
gdybym
nie wstała od razu , gdy obudziłam się rano, usłyszałabym w
sobie jego głos mówiący:
„Odpoczywałaś
wygodnie, kiedy Ja nie miałem łóżka,
ale
raczej mój Krzyż. Szybko,
szybko wstawaj! Nie bądź tak samolubna!”
- A
gdybym szłam za daleko , skarcił mnie mówiąc:
„Nie
chcę, aby twoje spojrzenie wykraczało poza to, co jest konieczne,
abyś się nie potknęła”.
- Gdy
byłam na wsi , otoczona roślinami, drzewami i różnymi
kwiatami, powiedział mi:
„Stworzyłem
wszystko z miłości do ciebie, a ty z miłości do mnie powinnaś odmówić
sobie tej przyjemności”.
- Jeśli
w kościele wpatrywałam się w ozdoby sakralne , skarcił mnie
mówiąc:
„Jakie
rozkosze są dla ciebie ważne oprócz Mnie?”
- Gdy
podczas pracy siedziałam wygodnie , powiedział mi:
„Jesteś
zbyt wygodna. Nie uważasz, że moje życie było ciągłym
cierpieniem!”
I szybko, aby
Go zadowolić, siedziałam tylko na połowie krzesła.
- Gdy
pracowałam wolno i leniwie , powiedział mi:
„Pospiesz
się, przyjdź szybko i pozostań ze Mną na modlitwie...”
Sporadycznie,
przydzielał mi
zadania do wykonania w określonym czasie i zabierałam się do pracy,
aby mu się podobać.
Kiedy nie
mogłam dokończyć zadania, poprosiłam go o pomoc. Wielokrotnie
pomagał mi, wykonując ze mną pracę, abym szybciej była wolna, zwykle
nie dla rozrywki, ale po to, by mieć więcej czasu na modlitwę.
Zdarzało się,
że sama się przekonałam, że z Nim praca, która miała mi zająć
cały dzień, kończyła się w krótkim czasie.
Po pewnym
czasie zacząłam czuć się bardziej zaangażowana i żałowałam, że nie
mogłam pozostać na modlitwie cały czas i na zawsze.
Nigdy nie
odczuwałam zmęczenia ani nudy i czułam się tak dobrze, że wydawało mi
się, że nie potrzebuję innego pokarmu niż ten, który przyszedł
mi z modlitwy.
Ale Jezus
poprawił mnie mówiąc:
„Pospiesz
się, nie zwlekaj!
Chcę, żebyś
jadła z miłości do Mnie.
Weź pokarm,
który zostanie wchłonięty przez twoje ciało. Proś, aby
moja Miłość zjednoczyła się z Twoją,
do tego też,
-niech mój
Duch zjednoczy się z twoją duszą i
- niech cała
twoja istota będzie uświęcona przez moją Miłość”.
Czasami, gdy
jadłam, lubiłam jakieś jedzenie i nadal je jadłam.
A Jezus
powiedział do mnie :
„Czy
zapomniałaś, że Ja nie miałem innego pragnienia, jak umartwiać się z
Miłości do Ciebie? Przestań to jeść i zwróć się do
czegoś, na co nie masz ochoty”.
W ten sposób
Jezus próbował zabić moją wolę, nawet w najdrobniejszych
rzeczach, abym żyła tylko w Nim.
W ten sposób
pozwolił mi doświadczyć
- paradoksów
miłości,
- miłości
całkowicie świętej i zwróconej ku Niemu.
Kiedy zbliżał
się dzień, w którym miałam przystąpić do Komunii świętej,
dzień i noc przedtem nic innego nie robiłam,
z wyjątkiem
przygotowania się do przyjęcia Go najlepiej, jak to możliwe.
Nie zamykałem
oczu do snu
z powodu
nieustannych aktów miłości, które czyniłam Jezusowi.
Często mówiłam:
„Pospiesz
się, Panie, nie mogę już dłużej czekać. Skróć godziny,
spraw, by słońce wzeszło szybciej, bo moje serce słabnie z pragnienia
Komunii świętej.
A Jezus
mi odpowiedział :
„Jestem
samotny i marnieję bez ciebie.
Nie żałuj, że
nie możesz spać.
To ofiara, aby
tęsknić z dala od twojego Boga – twojego Oblubieńca, twojego
Wszystkiego –
Tego, który
czuwa z miłości do ciebie.
Przyjdź
i poczuj zniewagi, które nieustannie popełniają przeciwko mnie
stworzenia. Ach! Nie odmawiaj mi ulgi w twojej dobroci
Zjednoczenia
ze Mną.
Palpitacje
twojej miłości zjednoczonej z moją Miłością przynajmniej
częściowo usuną
gorycz, którą dzień i noc zadaje mi wiele zniewag od ludzkich
stworzeń.
Nie zostawię
cię samej z twoimi cierpieniami i utrapieniami. Raczej zwrócę
ci przysługę przez moje towarzystwo.
O świcie
poszłam do kościoła z wielkim pragnieniem przyjęcia Jezusa w
Najświętszym Sakramencie. Zbliżyłam się do spowiednika nie
mówiąc mu ani słowa o tym pragnieniu. I on nie pozwolił mi na
to, abym przystąpiła do Komunii świętej.
Nieraz Jezus
mówił do mnie:
„Dziś
pragnę, abyś została pozbawiona Komunii Świętej”. To było
dla mnie tak trudne, że często zaczynałam płakać.
Ale nie
chciałam wyjawić spowiednikowi goryczy, jaką czuło moje serce.
Ponieważ Jezus
chciał, abym pogodziła się z rozczarowaniami, poddałam się, aby mnie
nie skarcił.
Chciał, żebym
całkowicie mu zaufała, Jemu, mojemu największemu Dobru.
Często
otwierałam Mu serce i mówiłam do Niego:
"Oh! moja
słodka miłości,
- Czy taki jest
owoc tego czuwania, które oboje odbyliśmy zeszłej nocy?
Kto by
pomyślał, że po tylu oczekiwaniach i pragnieniach będę musiała się
bez Ciebie obejść!
Dobrze wiem, że
we wszystkim muszę być Ci posłuszna. Ale powiedz mi mój
dobry Jezu, czy mogę zostać bez Ciebie?
Kto da mi siłę,
której mi obecnie brakuje?
Czy będę miała
odwagę i siłę, aby opuścić kościół, nie przyprowadzając Cię do
domu?
Nie wiem
jednak, co jeszcze zrobić.
Ale ty, o mój
Jezu, jeśli chcesz, możesz to wszystko naprawić!”
Kiedyś, kiedy
tak mówiłam, poczułam w sobie niezwykłe ciepło. Wtedy
rozpalił się we mnie płomień miłości i usłyszałam Jego Głos, mówiący
do mnie wewnętrznie:
„Bądź
spokojna, bądź spokojna, ja już jestem w twoim sercu . Dlaczego
się boisz? Nie bądź smutna. Chcę sam osuszyć twoje łzy.
Biedna
dziewczyno, czy to prawda, że nie mogłabyś żyć beze Mnie?
Zdziwiłam się
nad wielkością
- tych Słów
Jezusa i skutecznością
- pracy, którą
wykonywał On we mnie.
Zniszczona w
sobie samej, zwróciłam się do mojego Jezusa i powiedziałem do
Niego:
„Gdybym
nie była taka wredna,
nie natchnąłbyś
mojego spowiednika, aby mnie zbył tak jak on to uczynił!” I
błagałam Jezusa, aby nie dopuszczał do takich paradoksów.
Bo bez Niego
nie mogłabym się powstrzymać od popełnienia błędu i popełniłabym
wiele grzechów.
Ponieważ Jezus
chce, aby moja dusza się zakochała w Nim i przez Miłość prowadził ją
do cierpienia, doprowadził mnie wnet do zanurzenia się w
nieskończonym oceanie swojej męki.
Pewnego dnia po
Komunii świętej,
Jezus, Cała
Miłość, obdarzył mnie tak wielką miłością, że zdumiałam się i
powiedziałam do Niego:
„Jezu,
skąd masz tyle czułości wobec mnie, która jestem
tak nikczemna i
niezdolna do właóciwej odpowiedzi na Twoją Miłość? Wiedząc,
że muszę się odwzajemnić,
Obawiam się, że
zostawisz mnie z powodu mojej obojętności. Jednak widzę Cię
darzącego mnie
-raczej wielką
życzliwością i że swoją czułością
–
przyciskasz mnie do Siebie bardziej
niż kiedykolwiek.”
Więc uprzejmie,
jak zawsze, powiedział do mnie :
„Moja
umiłowana, rzeczy z przeszłości jedynie trochę cię
przygotowały. Teraz przychodzę do pracy w tobie. Pragnę,
aby twoje serce było gotowe do wejścia w niezmierzony ocean mojej
okrutnej Męki.
Kiedy naprawdę
zrozumiesz intensywność moich cierpień,
będziesz mogła
zrozumieć Miłość, która mnie pochłonęła, kiedy cierpiałem za
ciebie.
Powiedz
sobie: „Kto za mnie tyle wycierpiał? A kim ja jestem,
jeśli nie marnym stworzeniem ludzkim?
I nie
odepchniesz ran i bólu namiętności, które będziesz
cierpieć z miłości do mnie. Rozpalona miłością twoja
dusza przyjmie krzyż, który dla ciebie przygotowałem.
Kiedy weźmiesz
pod uwagę wszystko, co ja, twój Nauczyciel, wycierpiałam za
ciebie,
twoje
cierpienie wyda ci się cieniem. Będzie to dla ciebie słodkie
przeżycie i osiągniesz punkt, w którym nie będziesz już mogła
żyć bez cierpienia.”
Na
te słowa poczułam się bardziej skłonna do cierpienia.
Jednak moja
natura zadrżała na myśl o cierpieniach, które będę musiała
wytrzymać.
Modliłam się
również do Jezusa, aby dał mi wystarczająco siły i odwagi i
abym przez cierpienia, do których mnie wzywał, doświadczyła
miłości.
Przez tę prośbę
nie chciałam
-obrazić Go,
-ani interesownie korzystać z wielkiego Dawcy prezentów,
którym On jest.
Ale Jezus w
całej swojej Miłości i Łagodności kontynuował tak:
—
Oczywiście moja droga.
Jeśli
osoba coś podejmuje i nie czuje przekazu miłości do tego, co
podejmuje, nie ma motywacji do wykonania swojej pracy.
Z drugiej
strony,
- tych, którzy
coś podejmują się zrobić bez dobrej motywacji,
-nawet jeśli
ukończą to dzieło, nie otrzymają mojej nagrody.
Jeśli chodzi o
Ciebie, aby zakochać się w mojej Męce, musisz przede wszystkim
-rozważyć
spokojnie i w medytacji
-wszystko, co
dla ciebie zniosłem,
aby twój
osąd był zgodny z moim,
-który
nic się nie oszczędza z miłości do ukochanego człowieka.
Tak zachęcona
przez Jezusa zaczęłam rozmyślać nad Jego męką, która wiele
dobrego uczyniła mojej duszy.
Zapewniam, że
to dobro przyszło do mnie ze Źródła Łaski i Miłości.
Od tego czasu,
Męka Jezusa
przeniknęła do mojego serca, duszy i ciała, w których
objawiają się cierpienia Jego Męki.
Pogrążyłam się
w Męce Jezusa,
-jak w ogromnym
morzu Światła, które dzięki swoim ciepłym promieniom,
- rozpaliło
całą moją istotę miłością do Jezusa, Tego, który tyle dla mnie
wycierpiał.
Później
to zanurzenie pozwoliło mi jasno zrozumieć
cierpliwość
i pokorę, posłuszeństwo i miłość Jezusa oraz
wszystko
to, co znosił z miłości do mnie.
Widząc, jak
wielki dystans dzielił mnie od Niego, poczułem się kompletnie
zdruzgotany.
Promienie,
które mnie ogarnęły, wydawały mi się naganą mówiącą mi
cicho:
„Taki
cierpliwy jest Bóg! A co z tobą?
Taki pokorny
jest Bóg, poddany swoim wrogom! A co z tobą?
Bóg
wszelkiego Miłosierdzia, który bardzo cierpi dla Ciebie! A
co z tobą? Gdzie są cierpienia, które znosisz z miłości
do Niego? Gdzie one są?"
Sporadycznie,
Jezus mówił
mi o cierpieniach swojego konania i cierpieniach z miłości do mnie.
I wzruszałam
się do łez.
Pewnego dnia,
gdy pracowałam i rozmyślałam nad okrutnymi cierpieniami Jezusa,
moja głowa
stała się tak uciskana, że straciłam oddech.
W obawie, że
stanie mi się coś poważnego, chciałam utworzyć sobie ulgę i
urozmaicenie wyjściem na balkon.
Tam zobaczyłam
ogromny tłum ludzi przechodzących ulicą.
Prowadzili
mojego bardzo słodkiego Jezusa, popychając go i ciągnąc.
Jezus niósł
swój krzyż na ramieniu . Był wyczerpany i pocił
się krwią.
Był tak
żałosny, że poruszyłby kamiennym sercem.
Spojrzał na
mnie prosząc o pomoc. Kto mógłby opisać smutek, który
wtedy poczułam?
Kto mógłby
opisać wpływ tej strasznej sceny na mnie?
Szybko wróciłam
do swojego pokoju, nie wiedząc, gdzie jestem.
Moje serce
pękało z bólu i zacząłam płakać myśląc sobie:
„Jak
cierpisz, mój dobry Jezu! Chciałabym być w stanie,
-by móc
pomóc Ci się uwolnić od tych wściekłych wilków, lub
- cierpieć
zamiast Ciebie ból i tortury,
aby dać ci
ulgę.
O mój
Boże, pozwól mi cierpieć u Twego boku. To nie jest w
porządku,
-że tak bardzo
cierpisz z miłości do mnie grzesznika i
„że
ja nic dla ciebie nie cierpię!”
Jezus rozpalił
we mnie tyle miłości do swojego słodkiego cierpienia, że trudniej
mi było nie cierpieć.
To silne
pragnienie, które wezbrało we mnie pierwszy raz w życiu, nigdy
nie wygasło.
W Komunii
świętej nie prosiłam gorliwiej o nic innego jak: ”abym doznała
podobnych słodkich cierpień”,
jak Jego.
Czasem
zadowalał mnie, wyjmując ze swojej Korony jeden cierń, który
rzucał mi w moje serce. Sporadycznie,
wyjął gwoździe
z rąk i nóg i wrzucił je we mnie,
co sprawiło mi
wielki ból, ale nigdy równy Jego bólom.
Przy innych
okazjach,
-wydawało mi
się, że Jezus wziął moje serce w swoje ręce i
–
ściskał je tak bardzo mocno, że z
bólu straciłam przytomność.
Aby ludzie
wokół mnie nie zauważyli, co się ze mną dzieje, modliłam się
do Niego mówiąc:
„Mój
Jezu, daj mi łaskę cierpienia, ale tak, aby moje cierpienia nie były
dostrzegane przez innych”.
Przez chwilę
byłam zadowolona, ale z powodu moich słabości moje cierpienia były
czasem obserwowane przez innych.
Pewnego dnia po
Komunii świętej Jezus powiedział do mnie :
„Twoje
cierpienie nie może być podobne do mojego, ponieważ cierpisz z moją
Obecnością.
Pomogę ci. Chcę
cię na chwilę zostawić w spokoju.
Bądź bardziej
uważna niż przedtem, bo inaczej nie dam ci Mojej Ręki, aby cię
wspierać i
pomagać ci we wszystkim. Będziesz działać i cierpieć z dobrą
wolą,
wiedząc,
że moje oczy będą utkwione w tobie,
nawet
jeśli już nie pozwalam się tobie widzieć ani odczuć .
Jeśli
pozostaniesz mi wierna, wynagrodzę cię, gdy wrócę. Jeśli
będziesz Mi niewierna, przyjdę cię ukarać.
Na te słowa
przeraziłam się i powiedziałam do Niego:
„Panie,
Ty, który jesteś moim Życiem i moim Wszystkim, powiedz mi, jak
mogę żyć bez Ciebie, mój Boże!
Kto da mi siłę,
by dobrze się zachowywać?
Tylko Ty byłeś,
jesteś i będziesz moją siłą i wsparciem.
Czy to możliwe,
że teraz chcesz mnie pozostawić samej sobie, pozbawionej Twojej
obecności, po tym, jak zaprosiłeś mnie do opuszczenia świata
zewnętrznego i wszystkiego, co się z tym wiąże.
Zapomniałeś, że
jestem grzeszna i bez Ciebie nie mogę zrobić nic dobrego?”
Jezus miękko
i spokojnie odpowiedział mi :
„Zrobię
to, abyś zrozumiała, ile jesteś warta beze Mnie. Nie rozpaczaj.
Uczynię ci to
dla twojego większego dobra, aby przygotować twoje serce na przyjęcie
nowych łask, którymi cię zaleję.
Do tej pory
oczywiście ci pomogłem. Teraz, w niewidzialny sposób,
sprawię, że poczujesz swoją nicość, zostawiając cię samą z samym
sobą.
Sprawię, że
osiągniesz najgłębszą pokorę. I dam ci moje łaski, najlepsze,
by przygotować
cię na wysokie poziomy życia duchowego, do których cię
zamierzam wprowadzić.
Więc zamiast
rozpaczy, raduj się i dziękuj mi,
bo im szybciej
przekroczysz to wzburzone morze, tym szybciej dotrzesz do portu.
Im cięższe
próby, którym cię poddam, tym większe będą łaski,
których ci udzielę.
Bądź odważna,
ponieważ wkrótce przyjdę pocieszyć cię w twoim smutku.
Więc
pobłogosławił mnie i odszedł, opuścił mnie.
Któż
mógłby wyrazić ból, który poczułam, pustkę,
która ogarnęła moje serce, łzy, które wylałam, gdy
zobaczyłam mojego Jezusa, który błogosławiąc mnie, opuszczał
mnie.
Niemniej jednak
poddałem się Jego Najświętszej Woli.
A po
tysiąckrotnym ucałowaniu Jego Ręki, tej Ręki, która
pobłogosławiła mnie z daleka, rzekłam do Niego:
„Żegnaj
Święty Małżonku, żegnaj!
Pamiętaj o
swojej obietnicy, że wkrótce do mnie powrócisz! Pomóż
mi zawsze i uczyń mnie całkowicie Twoją.”
I zostałam
zupełnie sama. Wydawało mi się, że nadchodzi dla mnie koniec.
Ponieważ Jezus
był moim Wszystkim, bez Niego nie miałam teraz żadnej
pociechy. Wszystko wokół mnie nagle zamieniło się w
gorzki żal.
Wydawało mi
się, że słyszę, jak stworzenia śmieją się ze mnie i powtarzają mi w
niemym języku:
„Widzisz,
co twój Ukochany, twój Umiłowany robi z tobą; gdzie
on teraz jest?" Kiedy patrzyłam na wodę, ogień, kwiaty,
nawet znajome rzeczy w moim pokoju, wszystko wydawało się mówić:
„Czy
nie widzisz, że wszystkie te rzeczy należą do twojego Oblubieńca?
Masz przywilej
oglądania jego dzieł, ale nie możesz Go zobaczyć!"
I
odpowiedziałam im:
"Oh! wy,
stworzenia mojego Pana, dajcie mi o nim wieści! Powiedzcie mi,
gdzie mogę Go znaleźć!
Powiedziały mi,
że niedługo wróci. Ale kto z was może mi powiedzieć, kiedy
wróci, kiedy znów go zobaczę?
W tym stanie
każdy dzień wydawał mi się wiecznością.
Noce były
niekończącymi się czuwaniami, godziny i minuty były jak wieki i tylko
przyniosły mi ogołocenie. Czułam, że wnet się załamię.
Moje serce i
oddech zatrzymały się, a czasami czułam się tak, jakby cała moja
istota była zamrożona, nawiedzana przez uczucie śmierci.
Członkowie
mojej rodziny zauważyli, że to było złe.
Dużo o tym
rozmawiali między sobą i przypisywali moje cierpienie chorobie
fizycznej.
Nalegali, żebym
spotkała się z lekarzem. To zostało zrobione, ale nie pomogło
mi.
Ze swojej
strony ciągle pamiętałam o tym,
- co dobry
Jezus mi obiecał,
–
co we mnie zrobił,
- o
namaszczeniach Jego łaski.
Przypomniałam
sobie jedno po drugim jego słodkie i czułe Słowa.
Przypomniałam
sobie również jego ojcowskie nagany, w których starał
się przypomnieć mi o moim obowiązku kochania Go.
Dusza moja wie,
że bez Jezusa nic nie jest w stanie zrobić i że wszystko należy do
Niego.
Jest On moim
prawdziwym Kierownikiem Duchowym, który uczy moją duszę pokory
i poddania się przez modlitwę, Komunię świętą i nawiedzenie
Najświętszego Sakramentu.
Nie uznać, że
wszystko, co się we mnie dokonało, zawdzięczam obfitości łask Pana,
byłoby z mojej strony niezgodne z prawdą.
Bez Jego łask i
światła nie uczyniłabym nic dobrego, tylko zło. Któż,
jeśli nie mój kochający Jezus, wyprowadził mnie z marnych
drobiazgów tego świata?
Któż
wzbudził we mnie tak silne pragnienie odmawiania nowenny przed Bożym
Narodzeniem,
z dziewięcioma
medytacjami dziennie, jak nie On?
Skąd
to całe rozważanie odnoszące się do Wcielenia Jezusa,
który
przyniósł mi tyle łask i nadprzyrodzonych świateł z Nieba?
Czym był ten
wewnętrzny głos, który mnie ostrzegał?
-że nie będę
miała wytchnienia i spokoju,
- gdybym nie
zrobiła tego, o co prosił mnie Jezus?
Kto sprawił, że
się w Nim zakochałam, pokazując mi się jako urocze Dzieciątko Jezus?
Czy
to nie Jezus działał ze mną jako mój nauczyciel przez:
-instruowanie
mnie, -korygowanie mnie, -upominanie mnie,
-
zmuszając moje serce do oderwania się od swoich własnych uczuć,
-wlewając
we mnie prawdziwego ducha umartwienia, miłosierdzia i modlitwy?
On
to otworzył we mnie drogę, która zaprowadziła mnie do
ogromnego morza Jego Męki. To
przez Niego doświadczyłam
-słodycz
ycierpienia i
- goryczy,
kiedy nie cierpię.
Czy to wszystko
nie zostało dokonane dzięki Jego łasce?
Ale już i to,
że płata mi
figla, wycofując się z mojego wzroku, w pełni tego doświadczam, że
bez
Niego nie czuję tej wrażliwej miłości jak wcześniej,
- nie widzę już
światła w moich medytacjach, i
-
nie jestem już w stanie pozostać pochłoniętą medytacją przez dwie
lub trzy godziny.
Kiedy staram
się robić to, co robiłam wcześniej, słyszę powtarzające się we mnie
słowa: „Jeśli pozostaniesz mi wierna, przyjdę cię
wynagrodzić. Jeśli będziesz niewierna, ukarzę cię”.
Naprawdę nie
mam już takiego sukcesu, jaki odnosiłam, gdy On był ze mną w sposób
widoczny i realny.
W tym stanie
pozbawienia Jego bliskości spędziłam całe swoje dni
- w niemal
całkowitej goryczy,
-w ciszy i
niepokoju.
Czekałam na
Jezusa, który nadal nie przychodził tak, jak to obiecał:
„Wrócę
do ciebie wkrótce.”
Kiedy
powtarzałam swoje prośby, prawie zawsze byłam usatysfakcjonowana.
Moje serce biło
szybciej, choć nie w ten sam niewysłowiony sposób jak
wcześniej. Trochę surowo poddał mnie próbie, nic mi nie
mówiąc.
Kiedy wreszcie
skończył się czas głodu, a ja, najlepiej jak potrafiłam, robiłam
wszystko, czego chciał Jezus ,
Poczułam Go
ponownie w moim sercu :
„Córeczko
mojej Woli, powiedz mi wszystko, i czego chcesz.
Powiedz mi, co
się w tobie wydarzyło, twoje wątpliwości, twoje lęki i twoje
trudności, abym mógł nauczyć cię postępowania w przyszłości,
gdy Mnie nie będziesz odczuwała.
Opowiedziałem
mu więc wiernie, co mi się przydarzyło:
„Panie,
bez Ciebie nie mogłabym dobrze czynić. Od samego początku
medytacja bardzo mnie obrzydza. Nie miałam odwagi ofiarować ci
tego wszystkiego.
Nie chciałam
pozostawać w jedności z Tobą, ponieważ brakowało mi atrakcji Twojej
Miłości. Pustka i ból, który czułam, sprawiały, że
doświadczyłam agonii śmierci.
Aby złagodzić
ból samotności, starałam się dokończyć wszystko. Kiedy
się spóźniłam, wydawało mi się, że marnuję czas.
Strach, że po
powrocie ukarzesz mnie za moją niewierność, trzymała mnie przy życiu.
Moje cierpienia
wewnętrzne wzmogły się, gdy pomyślałam, że ciągle się obrażasz, mój
Boże.
Bez Ciebie nie
mogłabym dokonać aktów zadośćuczynienia ani nawiedzenia
Najświętszego Sakramentu.
Mogłeś mi
pomóc, ale nie mogłam Cię znaleźć. Teraz, kiedy jesteś ze
mną, powiedz mi, co powinnam była zrobić.
Mówiąc
do mnie czule , powiedział do mnie Jezus:
–
Myliłaś się, że tak bardzo się
martwiłaś.
Czy
nie wiedziałaś, że jestem Duchem Pokoju.
Czy
to nie była pierwsza rzecz, którą ci zaleciłem, żeby twoje
serce nie było w udręce ?
W modlitwie,
kiedy czujesz się rozproszona, nie myśl o niczym i bądź
spokojna.
- Nie szukaj
powodów, dla których twoja modlitwa jest sucha, bo to
powoduje więcej rozproszeń.
- Ukórz
się, uwierz w zasługi cierpienia i zachowaj spokój.
„Jak
baranek, który pozwala, aby go ostrzyżono i ogołocono, ty,
kiedy widzisz siebie wstrząśniętą, poobijaną i samotną,
- zrezygnuj z
twojej woli,
- dziękuję z
głębi twego serca,
- i uznaj
siebie za godną cierpienia.
Ofiaruj mi ,
-twoje
rozczarowania, twoje kłopoty i twoje cierpienia,
-jako ofiarę
pochwały, przebłagania i zadośćuczynienia za wyrządzone mi zniewagi.
Twoje modlitwy
wtedy wzniosą
się jak zapach kadzidła do mojego tronu. Zranią moje Serce miłością.
Przyciągną do
ciebie nowe łaski i nowe dary mojego Ducha Świętego.
Demon,
widząc
cię pokorną, zrezygnowaną i niewzruszoną w twojej nicości,
nie
będzie już miał siły do ciebie
podejść.
Zagryzie wargi
z rozczarowania.
Zachowuj się w
ten sposób i
- zdobędziesz
zasługi,
- a nie
przewinienia, jak myślałaś.
„W sprawie
Komunii świętej .
Nie chcę, żebyś
się smuciła, gdy pozostajesz sama, pozbawiona przyciągającej mocy
mojej Miłości.
Postaraj się
dobrze Mnie przyjąć i podziękuj Mi po otrzymaniu łaski ode Mnie. Proś
mnie o łaski i pomoc, której potrzebujesz i nie martw się.
To co Ja
sprawiam, że cierpisz przy Komunii Świętej,
jest tylko
cieniem w porównaniu z moim cierpieniem w Getsemani.
Jeśli jesteś
już teraz tak przygnębiona, to co to będzie,
kiedy każę ci
uczestniczyć w Moim biczowaniu i przebiciem cierniami i gwoździami?
Mówię ci
to, ponieważ myśli, które ci teraz daję, dotyczące większych
cierpień, mogą dodać ci odwagi w mniejszych cierpieniach.
Kiedy jesteś
sama i umierasz po Komunii świętej,
pomyśl o agonii
śmierci, jaką wycierpiałem za ciebie w Ogrodzie Getsemane. Stań
blisko Mnie, abyś mogła porównać swoje cierpienie z moim.
„To
prawda, że nadal będziesz musiała czuć się samotna i
beze Mnie.
Wtedy
będziesz musiała zobaczyć Mnie samotnego i porzuconego przez moich
największych przyjaciół. Zastaniesz ich śpiących,
ponieważ nie wytrwali w swojej modlitwie.
Przy światłach,
które ci dam,
ujrzysz
mnie w straszliwym cierpieniu,
otoczonego
przez boleści, jadowite żmije i dzikie psy, które będą
reprezentować
przeszłe
grzechy ludzi, - ich obecne
grzechy, i
te,
które nadejdą, oraz - twoje własne grzechy.
Moja agonia za
te grzechy była tak przytłaczająca, że poczułem się
jakby zjedzony żywcem.
Moje Serce i
cała moja Osoba czuły się osaczone jakby prasą do wina robionego z
winogron.
Pociłem się
krwią do tego stopnia, że zmoczyłem nią ziemię. I
dodaj do tego opuszczenie przez mojego Ojca.
Powiedz mi,
kiedy twoje cierpienie osiągnęło ten stopień natężenia?
Jeśli okaże
się, że jesteś mnie pozbawiona,
- pozbawiona
pociechy,
-pełna goryczy,
- przepełniona
bólem i udręką, wtedy pomyśl o Mnie.
Spróbuj
osuszyć moją Krew i ulżyć mojej bardzo gorzkiej Agonii ofiarowując mi
swoje lekkie smutki.
W ten sposób
znów zaczniesz przebywać ze Mną po Komunii świętej.
Nie oznacza to,
że nie cierpiałaś.
Bo pozbawienie
Mnie jest samo w sobie najcięższym i najbardziej gorzkim bólem,
jaki mogę zadać duszom, które są mi drogie.
Wiedz
też, że twoje cierpienia i dostosowanie się do mojej Woli dają mi
wiele ulgi i pociechy .
"Co się
tyczy
-do wizyt,
które u mnie składasz i
- o akty
zadośćuczynienia, jakie czynisz dla Mnie w Sakramencie Mojej Miłości,
który dla ciebie ustanowiłem, wiem o wszystkim.
Żyję i cierpię
wszystko to, co wycierpiałem w ciągu trzydziestu trzech lat mojego
śmiertelnego życia.
-Lubię odrodzić
się w sercu śmiertelników.
W ten sposób
jestem posłuszny Temu, który wzywa mnie z Nieba, abym złożył
się na Ołtarzu.
Upokarzam
się
podczas
oczekiwania, - podczas celebracji,
przez
nauczanie, - przez oświecanie.
„Każdy,
kto chce, może wrócić do Mnie przez Sakramenty
święte. Niektórym daję pocieszenie, innym siłę:
Proszę Ojca,
aby im przebaczył. Niektórych z nich wzbogacam łaskami.
Poślubiam
innych. Pozostaję czujny dla wszystkich.
Bronię tych,
którzy chcą być bronieni.
Przebóstwiam
wszystkich, którzy chcą być przebóstwieni.
Towarzyszę tym,
którzy chcą Mojego towarzystwa. Płaczę nad nieroztropnymi
i lekkomyślnymi.
Stoję w
wiecznej Adoracji,
aby
uniwersalna harmonia została przywrócona na ziemię i
aby
tam wypełnił się najwyższy Boży Plan, którym jest absolutne
uwielbienie Ojca
-w idealnym
hołdzie Mu należnym,
- ale którego
nie dają Mu wszystkie stworzenia ludzkie.
W tym celu
żyję Moim Sakramentalnym Życiem .
„Aby
zwrócić mi nieskończoną Miłość, którą mam do ludzkich
stworzeń,
Chcę,
żebyś Mnie odwiedzała trzydzieści trzy razy dziennie,
aby uhonorować
lata, które moje Człowieczeństwo przeżyło na ziemi dla ciebie
i dla wszystkich ludzi.
Dołącz do
mojego Sakramentu Miłości ,
zawsze
pamiętając o moich intencjach
- przebłaganie,
-naprawienie,
- uwielbienie i
-
samounicestwienie.
Zrobisz te
trzydzieści trzy wizyty
-w każdym
momencie,
-codziennie i
- gdzie
będziesz.
Przyjmę je tak,
jakby zostały uczynione w mojej Sakramentalnej Obecności.
„ Każdego
ranka twoja pierwsza myśl będzie dla Mnie , więźnia
miłości.
Wtedy spełnisz
swoje pierwsze miłosne życzenie. To będzie nasze pierwsze
intymne spotkanie.
Zapytamy się
wzajemnie, jak spędziliśmy noc.
Wtedy będziemy
się nawzajem zachęcać do Miłości.
Twoją
ostatnią myślą i uczuciem każdego wieczoru będzie otrzymanie mojego
Błogosławieństwa,
abyś
mogła odpoczywać we Mnie, ze Mną i dla Mnie.
Przyjmiesz ten
ostatni pocałunek miłości z obietnicą zjednoczenia się ze mną w
Najświętszym Sakramencie.
Zrobisz inne
wizyty najlepiej, jak potrafisz, w zależności od okazji, koncentrując
się całkowicie na mojej Miłości”.
Gdy Jezus
przemawiał w ten sposób, poczułam, jak Jego łaska wlewa się do
mojego serca, jakby chciał mnie pochłonąć w swojej Miłości.
Moja myśl
została zdezorientowana i utonęła w ogromnym Świetle Miłości.
To mnie
ośmieliło i modliłam się do Niego w następujący sposób:
„Mój
dobry Profesorze, błagam Cię, abyś zawsze był blisko mnie, abym pod
Twoim kierownictwem była zawsze gotowa do czynienia dobra.
Dowód
został mi dany,
-że wszystko
mogę z Tobą zrobić dobrze i
-że bez Ciebie
wszystko zrobię źle.
I jeszcze
czulej Jezus dodał :
„Spróbuję
cię usatysfakcjonować w tej kwestii, tak jak w wielu innych. Chcę
tylko twojej dobrej woli.
Udzielę ci
obfitej pomocy, której ode mnie oczekujesz.”
Oh! jak
łagodny był ze mną, mój dobry Jezus. Nigdy nie złamał
swoich obietnic.
Prawdę mówiąc,
muszę przyznać, że zawsze robił więcej, niż mi obiecał. A mnie
udawało mi się potem Go zadowolić.
Zajmując się
tym,
Usunąłam
z serca wszelkie wątpliwości i zakłopotanie,
nawet jeśli
powiedziano mi, że to, co się we mnie dzieje, było tylko wymyśloną
ucieczką od życia.
Podczas dni,
które spędziłam bez Jezusa, nie mogłam nawet pomyśleć o dobrej
sprawie. Nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa w duchu
miłosierdzia.
Nie czułem do
nikogo dobrych uczuć.
Gdy Jezus był
blisko mnie , przemówił do mnie i pozwolił mi się z
Nim zobaczyć.
I
zrozumiałam, że gdy trafił do duszy w niezwykły
sposób,
nie
miał innej intencji jak tę, aby przygotować tę duszę na przyjęcie
nowych i cięższych krzyży.
Jego strategią
jest przyciąganie duszy łaską, aby przywiązała się do Jego Miłości.
Jego
celem jest, aby dusza już się Mu więcej nie sprzeciwiała.
Pewnego dnia po
Komunii świętej poczułam się przywiązana do Niego jakby złotymi
sznurami. Przedstawiał mi kochające słowa, takie jak: „Czy
naprawdę chcesz robić to, czego chcę?
Gdybym poprosił
Cię o poświęcenie swojego życia,
-Czy
zechciałabyś, z miłości do mnie, zrobić to z pomocą mojej
łaski? Wiedz, że jeśli jesteś gotowa zrobić, co chcę, to
-z mojej
strony, -zrobię, co ty zechcesz.
A ja mu
odpowiedziałam: „Moja Miłości i Moje Wszystko, czy jest
możliwe, że dasz mi coś piękniejszego, bardziej świętego,
godniejszego uwielbienia niż Ty sam? Poza tym, dlaczego pytasz
mnie, czy jestem gotowa zrobić to, czego chcesz?
Dawno temu
oddałam ci moją wolę:
- jest nabyta
przez Ciebie,
-nawet jeśli
twoim pragnieniem byłoby rozerwanie mnie na strzępy. Tak,
chętnie to zrobię, jeśli chcesz.
Oddałam się
Tobie, Święty Oblubieńcze. Czyń we mnie i ze mną to, co ci się
podoba.
Czyń ze mną, co
chcesz, ale zawsze dawaj mi nowe łaski, bo sama nic nie mogę zrobić
bez Ciebie.
A Jezus
powiedział do mnie :
" Czy
naprawdę jesteś gotowa zrobić wszystko, o co cię proszę?"
Na to pytanie,
które zadał mi po raz drugi, poczułam się przytłoczona i
zdruzgotana.
I powiedziałem
mu:
„Mój
zawsze kochany Jezu, w mojej nicości wciąż boję się i chwieję.
Wydaje się, że
mi nie ufasz, podczas gdy ja ci całkowicie ufam. Czuję, że moja
dusza jest gotowa przezwyciężyć każdą próbę, której
chciałbyś mnie poddać”.
Jezus kontynuował :
"Bardzo
dobrze! Chcę oczyścić twoją duszę z wszelkich defektów,
które mogłyby przeszkodzić w mojej Miłości w tobie.
Chcę wiedzieć,
czy naprawdę jesteś mi wierna, wystarczająco, by być całą moją. I
abyś udowodniła mi, że wszystko, co mi powiedziałeaś, jest prawdą,
Wystawię cię na
próbę w bardzo zaciętej walce. Nie masz się czego obawiać
i nie doznasz krzywdy.
Będę twoim
ramieniem i siłą i będę walczył u twego boku.
Bitwa jest
gotowa. Wrogowie kryją się w ciemności, gotowi stoczyć krwawą
bitwę.
Dam im wolność,
-by cię
zaatakowali
- dręczyli cię,
–
kusili cię pod każdym względem,
aby kiedy
zostaniesz zwolniona,
dzięki
broni swoich cnót, którymi będziesz wymachiwała przeciw
ich pokusom, będziesz mogła na zawsze
nad nimi triumfować.
Wtedy
znajdziesz się w posiadaniu większych cnót.
„I
nie tylko wzbogacę twoją duszę o nowe zasługi i dary.
Tobie
też się oddam.
Z tego powodu
nabierz odwagi,
Bo po
twoim zwycięstwie uczynię w tobie ciągłe i stałe miejsce Mojego
zamieszkania.
Będziemy wtedy
zjednoczeni na zawsze.
To prawda, że
cię poddam
- bardzo
ciężkiej próbie,
- szalejącej i
krwawej bitwie,
bo demony nie
dadzą ci spokoju ani rozejmu w dzień ani w nocy.
Moja Wola
sprawi, że całkowicie Mnie pokochasz.
Nie
ma innego sposobu, innej drogi do zwycięstwa.
Później
zostaniesz dobrze wynagrodzona.
Nie potrafię
opisać mojego strachu i przerażenia
słysząc, jak
mój dobry Jezus przepowiadał mi tę zaciekłą walkę z demonami.
Poczułam, jak
krew zamarza mi w żyłach, a włosy stają dęba.
Moja wyobraźnia
była wypełniona ciemnymi duchami, które chciały zjeść mnie
żywcem. Już czułam się otoczona ze wszystkich stron przez
piekielne duchy.
W tym stanie
agonii zwróciłam się do Jezusa i powiedziałem:
„Mój
Panie, zmiłuj się nade mną, proszę.
Nie zostawiaj
mnie samej z tak zniechęconą duszą. Czy nie widzisz, że demony
nakłaniają mnie do nienawiści. Nie zostawią mnie w spokoju, aż
zetrą mnie na proch.
Jak mogę się im
oprzeć, jeśli mnie zostawisz?
Znasz moją
oziębłość, moją kapryśną duszę i moją niestałość.
Jestem taka
zła, że bez Ciebie nie mogę zrobić nic poza krzywdą.
Moja Dobroci,
daj mi przynajmniej wiele nowych łask, abym Cię więcej nie obraziła.
Czy nie jesteś
świadomy cierpień, które dręczą moją duszę?
Sama myśl, że
możesz mnie zostawić w tej diabolicznej gehennie, przeraża mnie.
Kto da mi siłę
do takiej walki?
Do kogo mam
zwrócić się z błaganiami o praktyczne wskazówki, jak
zatriumfować nad wrogiem?
„W
każdym razie błogosławię twoją Świętą Wolę .
Wzmocniona
Twoimi Słowami i
natchniona
tymi, które moja Najświętsza Matka powiedziała do Archanioła
Gabriela, mówię Ci z całej siły serca:
Oto ja twoja służebnica.
Jezus odpowiedział mi
:
„Nie bój
się.
-Wiedz,
że nigdy nie
pozwolę, aby demony kusiły cię ponad twoje możliwości.
-Wiedz,
że nigdy nie
pozwolę zginąć duszy walczącej z demonami.
W
rzeczywistości,
najpierw
oceniam siłę duszy,
daję
mu moją obecną łaskę ,
potem
prowadzę ją do bitwy.
Jeśli
dusza od czasu do czasu upada,
nie
dzieje się tak dlatego, że odmawiam jej łaski, o którą zabiega
jego nieustanne modlitwy,
ale
dlatego, że nie pozostała ze mną
zjednoczona.
Kiedy tak się
dzieje, dusza musi błagać,
być bardziej
wrażliwa na moją Miłość,
- od której
jest oderwana.
Nie zdaje sobie
sprawy, że ja sam mogę napełnić serce człowieka przeobficie.
Kiedy dusza
jest wypełniona własnym rozumem,
zbacza
z pewnej ścieżki posłuszeństwa,
lekkomyślnie
wierząc,
że jego własny
osąd jest dokładniejszy i bardziej zrównoważony niż mój. Nic
dziwnego, że wtedy upada.
Dlatego
nalegam, aby przede wszystkim
- ciągle
się modlić ,
- nawet jeśli
może to oznaczać cierpienie aż do śmierci.
Jednak nie
zaniedbuj modlitw, które zwykle ofiarowujesz. Kiedy
czujesz się szczególnie zagrożona,
wzywaj Mnie
ufną modlitwą i bądź pewna, że ci pomogę .
Chcę,
-abyś otworzyła
swoje serce przed spowiednikiem i
- abyś dała mu
poznać wszystko, co się w tobie dzieje, a także wszystko, co musi się
wydarzyć w przyszłości, niczego nie pomijając.
Rób, co
ci powie, bez zwłoki.
Pamiętaj, że
będziesz otoczona przez gęstą ciemność – tak gęstą jak ciemność
doświadczana przez ślepca.
Twoje
posłuszeństwo wskazaniom spowiednika będzie
przyjazną
ręką, która cię poprowadzi,
oczami,
które jak światło i wiatr rozproszą ciemność.
Wejdź do bitwy
bez lęku. Armia wroga jest świadoma
siły i
odwagi _
swego
przeciwnika.
Jeśli
zmierzysz się z wrogiem bez strachu,
będziesz
w stanie wytrzymać najbardziej brutalne bitwy.
Przestraszone i
przerażone,
demony
wtedy próbują uciec,
ale
nie są w stanie, ponieważ są zmuszeni przez moją Wolę do zniesienia
wielkiej i haniebnej porażki.
Bądź
odważną. Jeśli będziesz mi wierna, obsypię cię mocą i obfitymi
łaskami, aby zatriumfować nad nimi”.
Kto może opisać
zmianę, która we mnie zaszła? Oh! jaki horror mnie
ogarnął!
Miłość do
mojego ukochanego Jezusa , którą przed chwilą czułam
tak silną, nagle przerodziła się w zaciekłą
nienawiść, zadając mi nieopisany ból .
Moja dusza była
udręczona myślą, że ten Bóg, który był dla mnie tak
łaskawy, był teraz znienawidzony, jak gdyby był nieprzejednanym
wrogiem.
Nie
mogłam patrzeć na jego wizerunek, bo czułam straszną wściekłość.
Niemożność
trzymania w dłoniach paciorków różańca i całowania ich
rozdzierała mnie na kawałki. Taki opór we mnie sprawiał,
że drżałam od stóp do głowy. Oh! mój Boże, co
za tortura!
Wierzę, że
gdyby w piekle nie było cierpienia, to cierpienie niekochania Boga
stanowiłoby piekło. Więc piekło było, jest i będzie straszne!
Czasami demony
umieszczały przede mną wszystkie łaski, którymi Bóg
mnie obdarzył, sprawiając, że wydawały mi się tylko czystymi
wymysłami mojej wyobraźni .
I nalegali,
żebym żyła swobodniej i wygodniej. Podczas gdy dawniej łaski
wydawały mi się prawdziwe,
demony
teraz skarciły mnie mówiąc: Czy widzisz jak niczym jest
wielkie dobro, którego pragnął dla ciebie
Jezus?
Zobacz, jak
zostałaś nagrodzona za udzielenie odpowiedzi na Jego łaski! Zostawił
cię w naszych rękach, tak jak na to zasługujesz.
Teraz jesteś
nasza, całkowicie nasza. Dla ciebie to już koniec! Stałaś
się naszą zabawką!
Nie ma już
nadziei, że nadal cię kocha.
Gdy trzymałam w
rękach święty obraz, zostałam przez oburzenie i rozpacz zmuszona do
rozerwania go na strzępy.
Zrobiwszy to,
płakałam płonącymi łzami i całowałam rozdarte kawałki.
Gdyby ktoś
zapytał mnie, jak to się stało, powiedziałabym
że
nie wiedziałam i
że
zostałam do tego zmuszona. Jestem teraz przekonana,
-że akt
rozerwania obrazka pochodził od demona z niekontrolowaną siłą,
-że moje
pocałunki były efektem działającej we mnie łaski.
Zaraz potem,
zastanawiając się nad tym, co się ze mną dzieje, poczułam, jak moja
dusza jest torturowana żalem.
Widząc, co
zrobiły, demony uwierzyły, że zwyciężyły, i radowały się.
Wyśmiewali mnie
i krzykiem i piekielnym odgłosem mówili do mnie:
„Zobacz,
jak stałaś się nasza!
Pozostało nam
tylko zabrać twoje ciało i duszę do piekła i to właśnie zamierzamy
wkrótce zrobić.
Ale demony nie
mogły zajrzeć do wnętrza mojej duszy. Tam zawsze byłam
złączona z Jezusem ,
-dla którego
miałam wciąż ocean dobrych pragnień i
-dla którego
płakałam i całowałam kawałki obrazu bez końca. Wpadli w złość,
gdy zobaczyli, jak modlę się i padam na ziemię.
Od czasu do
czasu szarpali mnie za sukienkę lub przesuwali krzesło, na którym
się opierałam. Czasami tak mnie przerażały
-że zapomniałam
się pomodlić i
-że zacząłam
wierzyć, że mogę się od nich uwolnić. Takie rzeczy często
zdarzały się w nocy, kiedy leżałam w łóżku.
Aby
zasnąć, modliłam się w myślach.
Ale kiedy to
zauważyli, molestowali mnie, ciągnąc za prześcieradła i poduszki.
Więc nie mogąc
zamknąć oczu do snu, leżę rozbudzona jak osoba, która wie,
-że wróg,
który przysiągł odebrać mi życie, jest blisko,
-czekając na
odpowiedni moment, by zadać śmiertelny cios.
Musiałam mieć
otwarte oczy, żebym mogła się oprzeć, kiedy przyszli zabrać mnie do
piekła.
W tym stanie
ducha włosy stanęły mi dęba jak igły, całe moje ciało pokrył zimny
pot.
-co zamroziło
moją krew i
- ból
przeniknął mnie do szpiku kości.
Moje
przepełnione strachem nerwy zaczęły drżeć.
Na przykład
przechodząc w pobliżu studni,
Poczułam silną
potrzebę rzucenia się do niej, aby zakończyć swoje życie.
Świadomy
umiejętności demonów,
Uciekłam,
unikając jakiejkolwiek okazji, by mnie zaatakowali.
Niemniej jednak
ciągle słyszałam diabelskie odzywki, takie jak:
- „Nie ma
sensu żyć po popełnieniu tylu grzechów.
„Twój
Bóg cię opuścił, ponieważ byłaś mu niewierna”.
Demony chciały
mnie przekonać, że popełniłam wiele nikczemnych zbrodni ,
których nigdy wcześniej nie popełniłam, i dlatego nie
ma sensu mieć nadziei na miłosierdzie Boże.
W głębi mej
istoty usłyszałam:
„Jak
możesz żyć tak wrogo nastawiona do Boga, tak chłodna wobec Niego? Czy
znasz tego Boga, którego tak torturowałaś, bluźniłaś i
nienawidziłaś?
Ośmieliłaś
się obrazić tego wielkiego Boga, który otacza cię ze
wszystkich stron? I nie zapominaj, że obraziłeś go na jego
własnych oczach.
Teraz, kiedy Go
straciłaś, kto da ci trochę spokoju?
Słysząc te
pomówienia, poczułam się tak przygnębiona, że czułam się na
granicy śmierci.
Zaczęłam
płakać i modliłam się najlepiej jak potrafiłam.
Aby zwiększyć
mój strach,
- demony
ściskały mnie z niezwykłymi udrękami,
-walcząc o
każdą część mojego ciała,
-penetrując
moje ciało ostrymi igłami, oraz
–
dławiły mnie w gardło, żebym myślała,
że umieram.
Pewnego razu,
gdy padałam na twarz i modliłam się do dobrego Jezusa, aby zechciał
- zlitować się
nade mną i
–
aby podtrzymał mnie nowymi łaskami,
bym mogła
oprzeć się diabolicznym prowokacjom,
Poczułam, że
ziemia otwiera się pod moimi stopami, a czerwone płomienie wynurzają
się z ziemi i otaczają mnie.
A gdy te
płomienie cofnęły się,
demony podjęły
gwałtowną próbę wciągnięcia mnie w głąb.
Po tym
doświadczeniu, jak po wielu innych, w których czułam, że
jestem bliska śmierci,
mój
najmiłosierniejszy Jezus przyszedł, aby mnie ożywić i przywrócić
mi siły.
Po ożywieniu
mnie
dał mi do
zrozumienia, że we wszystkim, co mi się przydarzyło,
nie było obrazy, ponieważ
-moja
wola czuła odrazę i
-że
myśl o choćby cieniu grzechu dodawała mi cierpienia.
Zachęcał
mnie, abym nie miała do czynienia z diabłem, który
jest dzikim i kłamliwym duchem.
On mi mówi:
„Miej
cierpliwość, że nadal cierpisz z powodu tych wszystkich
niedogodności.
Ponieważ
w końcu będziesz miała całkowity spokój”.
Więc zniknął,
zostawiając mnie samą i zamieszkałą przez nowego ducha.
Od czasu do
czasu Jezus przychodził do mnie z pocieszającymi słowami, zwłaszcza
gdy
-Kusiło mnie,
aby zakończyć życie lub
-narażona byłam
na nowe i nagłe diaboliczne męki.
Przy tych
okazjach wydawał mi się promienny i odświętny.
Emitował
nadprzyrodzone promienie Światła, a wyraz twarzy, który
przybierał, byłby niemożliwy do opisania przez kogoś, kto nigdy nie
miał pełnej zdolności do zrozumienia tych rzeczy.
Później
znalazłam się zaangażowana w nową bitwę, w której wypełniona
wątpliwościami,
popadłam w głęboki stan smutku i niepokoju.
Chcę tutaj
powiedzieć o tym, że kuszenie demonów jeszcze wciąż trwało:
-Znaleziono
różne powody, aby uniemożliwić mi przyjęcie sakramentu.
–
Udało im się przekonać mnie, że po
tylu grzechach i nienawiści do Boga, byłoby bezczelnością zbliżyć się
do Sakramentu i przyjąć sakrament Boga.
- Udało im się
również przekonać mnie, że jeśli przyjmę Komunię, Jezus nie
przyjdzie, a zamiast tego przyjdzie bardzo zły demon z wieloma
gwałtownymi mękami, aby spowodować moją wieczną śmierć.
To prawda ,
że po Komunii świętej doznałam nieopisanych i śmiertelnych
cierpień. Zostałem doprowadzony do stanu bezruchu.
Ale natychmiast
wyzdrowiałam
-kiedy
wzywałam imienia Jezusa lub
-kiedy
przypomniałam sobie, że posłuszeństwo wymagało,
abym nie pozostawała w tym stanie.
Czasami
prosiłam spowiednika o pozwolenie na powstrzymanie się od Komunii,
aby nie doświadczyć tej agonii śmierci,
ale poprosił
mnie, abym mimo wszystko przyjąła sakrament.
Jednak kilka
razy wstrzymałam się, przewidując wojnę, którą demony wywołają
przeciwko mnie.
Innym razem
przyjmowałam Komunię świętą bez przygotowania lub podziękowania, aby
nie cierpieć zbytnio.
Wieczorami,
kiedy modliłam się lub medytowałam, demony przerażały mnie i
uniemożliwiały mi modlitwę,
-najpierw
wyłączając lampę,
-następnie
wydając ogłuszające odgłosy lub
skargi, które
brzmiały jak skargi umierających ludzi.
Nie da się
powiedzieć wszystkiego, co te piekielne ogary mi zrobiły
-siejąc we mnie
przerażenie lub
-
uniemożliwiając mi dobre duchowe uczynki.
Przeżywałam
tę okrutną mękę przez trzy lata , z wyjątkiem około
tygodnia odroczenia, kiedy ataki były mieszane.
Każdemu,
kto nie został powołany przez Boga do takich bitew, będzie
prawdopodobnie trudno uwierzyć, że mogłam przeżywać takie próby.
Zasugerował
mi Pan Jezus:
- Ignorować
ich, czyli złe duchy
- rzucić im
wyzwanie, jakby były mrówkami,
- sprowadzić
ich do najmniejszego upokorzenia. Doradzał mi też
- głęboko
medytować o Bogu w modlitwie i kontemplacji,
- medytować w
szczególności nad Świętymi Ranami Naszego Pana, oraz
zjednoczyć
mojego ducha z Jezusem, który cierpiał w swoim
człowieczeństwie, aby odkupić człowieka od utraty łaski,
podnieść go do
życia nadprzyrodzonego i
przekazać mu
ducha „Jezusa triumfującego”, to znaczy Jezusa, który
zatriumfował nad światem .
Prawdę mówiąc,
jak tylko zacząłam praktykować te nauki Jezusa,
-Czułam tyle
siły i odwagi, że
- w ciągu kilku
dni cały strach zniknął.
Kiedy demony
krzyczały, powiedziałam im z wyrzutem:
—
To jasne, że wy nędzni łajdacy nie
macie innego sposobu na zajęcie czasu, jak tylko zaspokojenie
zamiłowania do bzdur.
Idź dalej, a
kiedy się zmęczysz, przestań. Tymczasem ja, maleńkie stworzenie,
mam inne rzeczy do zrobienia.
Za pomocą
modlitwy:
Chcę
udać się do świętego Domu Jezusa,
aby
móc Go bardziej
kochać i cierpieć”.
Na takie uwagi
rozwścieczone demony robiły jeszcze większy hałas. Podeszli do
mnie z ostentacją i niesamowitą przemocą.
Podczas gdy
udawali, że mnie podnoszą, by zaprowadzić mnie gdzie indziej,
ich piekielne
usta wydzielały okropny, duszący smród, który
całkowicie mnie otulił.
Próbowałam
to wszystko powstrzymać z odwagą i energią, mówiąc im:
„Kłamcy,
jakimi jesteście, udajecie, że macie moc, by mnie tu sprowadzić, ale
gdyby to była prawda, zrobilibyście to za pierwszym razem.
Kłamiesz
tylko.
Śpiewasz
swój refren, z wściekłości i złości, podczas gdy
Wykorzystuję
twoje męki, aby uzyskać nawrócenie wielu grzeszników.
Zgodziłam się
cierpieć na prośbę mojego dobrego Jezusa.
Czynię to dla
zbawienia dusz przez zjednoczenie mojej woli z jego wolą.”
Podążając za
tymi słowami, wyły i warczały jak przykute psy próbujące
złapać złodzieja.
Z wielkim
spokojem – bardziej niż wcześniej –
powiedziałam:
„Nie
masz nic innego do roboty?
Całkowicie
przegapiłeś swój znak i dusza została ci zabrana i wróciła
w ramiona mojego dobrego Jezusa.
Teraz
masz dobry powód do rozpaczy.
Jeśli demony
syczały, śmiałam się z nich mówiąc:
„Wy
biedni nieszczęśnicy, widząc, że nie czujecie się dobrze, uwolnię was
od choroby”.
I padłam na
twarz i modliłam się o nawrócenie najbardziej zatwardziałych
grzeszników, czyniąc akty miłości mojemu miłosiernemu Jezusowi
o nawrócenie grzesznych dusz .
Widząc to,
starali się wszelkimi sposobami powstrzymać mnie od modlitwy.
Następnie
ofiarowałem to nowe cierpienie jako zadośćuczynienie za
zniewagi nieustannie popełniane przeciwko Bogu. Powiedziałem
ironicznie:
„Podła
istoto, czy nie wstydzisz się pochylić tak nisko, aby spróbować
przestraszyć czystą nicość, którą jestem ?
Czy nie
zachowujesz się jak głupia i śmieszna istota?
Zagryzając więc
wargi, przeklinali i wykrzykiwali inwektywy przeciwko mnie, próbując
sprawić, bym przeklinała i nienawidziła dobrego Pana.
Czując
niewypowiedziany ból, słysząc, jak bluźnią Świętemu Imieniu
Boga, rozmyślałam o dobroci Pana, który zasługuje na całkowitą
miłość
od racjonalnych
istot.
Następnie
Przemieniłam w
modlitwę gorzkie cierpienie, które wywołały we mnie demony,
ofiarowałam
je Bogu jako zadośćuczynienie za bluźnierstwa popełnione przeciwko
niemu przez tych, którzy pamiętają o nim tylko
przez przysięgi.
Powiedziałam z
zapałem:
„Przyjmij
moje akty miłości i wdzięczności jako rekompensatę za brak miłości i
wdzięczności ze strony grzeszników”.
Aby
przeciwstawić się rozpaczy, powiedziałam im:
„Nie
martwię się o to, co mnie czeka w przyszłości, czy pójdę do
nieba czy do piekła.
Chcę tylko
kochać Dobrego Boga i sprawić, by inni Go pokochali. Czas
teraźniejszy jest mi dany,
- nie żyć w
przyszłości,
-ale żyć w
zgodzie z Bogiem i
- aby był
zawsze bardziej przychylny dla mnie, stworzonej przez Jego Dobroć i
Jego Miłość.
Pozostawiam
sprawę Nieba i Piekła w Jego Ręce.
Moją
jedyną troską jest kochać i sprawić, by mój Bóg był
kochany . Da mi to, czego chce: z góry przyjmuję
wszystko dla jego chwały.
Powiedziałam im
też:
„Wiedz,
że tej doktryny naucza mnie mój dobry Nauczyciel, Jezus
Chrystus.
Nauczył mnie,
że najskuteczniejszym sposobem na zdobycie Raju jest:
- robić
wszystko, aby nigdy celowo go nie urazić, nawet kosztem życia,
- nie bać się
popełnienia zła, gdy nie ma w sobie chęci do zła.
To wasza
taktyka, nędzne piekielne duchy,
-próbować
zniechęcić naiwnych ludzi
-tworząc w nich
wątpliwości i lęki,
nie po to, by
bardziej kochali Boga, ale by doprowadzić ich do całkowitej rozpaczy.
Wiedz, że nie
zamierzam zastanawiać się, czy zrobiłam źle. Moim zamiarem
jest zawsze bardziej kochać Boga .
Wystarczy, że
mam taką intencję, nawet jeśli czasem obrażam Boga.
Uwolniona od
wszelkiego strachu, moja dusza czuje się swobodnie, by włóczyć
się po niebiosach w poszukiwaniu mojego jedynego Dobra.
Kto mógłby
opisać gniew demonów, gdy zobaczyli, że ich manewry zmieniły
się w ich zmieszanie.
Mieli nadzieję
na zyski, ale zanotowali straty.
Z drugiej
strony, w wyniku ich pokus i sideł, moja dusza zdawała się nabierać
żarliwszej miłości do Boga i bliźniego.
Kiedy demony
mnie biły i upokarzały,
-Postąpiłam
zgodnie z naukami natchnionymi we mnie przez Jezusa i
- Podziękowałam
mu, ofiarowując wszystko jako zadośćuczynienie za przewinienia
popełniane nieustannie w świecie.
Często demony
próbowały zmusić mnie do samobójstwa.
I powiedziałam
im: „Ani ty, ani ja nie mamy prawa niszczyć naszego
życia. Możesz mnie dręczyć, ale efekt jest taki, że zyskuję
więcej łaski.
Nie masz mocy,
by odebrać mi życie. I aby przeciwstawić się twojej szaleńczej
złośliwości,
-Zawsze chcę
żyć w Bogu, kochać Go bardziej, być dla Niego użytecznym i
- pamiętać o
moim bliźnim, ofiarowując za niego wszystko, co sprawiasz, że
cierpię.”
W
końcu zrozumieli
-że nie było
dla nich nadziei, że dostaną ode mnie to, czego chcą i
- że
przez swoje nękanie tracili wiele dusz.
Więc zatrzymali
się na długie okresy,
Zamierzali
zrobić to ponownie, kiedy najmniej się tego będę spodziewała.
Przyjmuję rolę
ofiary.
Opowiem wam
teraz o nowym życiu w cierpieniu, które do mnie przyszło.
Widząc moje
słabe zdrowie, moja rodzina wysłała mnie na wieś, abym odzyskała
siły.
Ale Bóg
kontynuował swoje działanie we mnie, wzywając mnie do nowego stanu
życia.
Pewnego dnia na
wsi demony chciały dokonać ostatniego ataku. Było mi tak ciężko,
że prawie zemdlałam.
Pod wieczór
właściwie straciłam przytomność i zostałam doprowadzona do stanu
agonalnego.
Wtedy
zobaczyłam Jezusa otoczonego niezliczonymi wrogami.
-Niektórzy
mocno go bili,
- inni
policzkowali go rękami a
- inni wbijali
mu ciernie w Głowę.
-Byli tacy,
którzy zwichnęli mu nogi i ręce,
- prawie
rozrywając go na kawałki.
Następnie
włożyli go posiniaczonego w ramiona Najświętszej Maryi Panny.
Jak to się
stało, Dziewica Matka, z daleka
- zasmucona i
we łzach,
- zaprosiła
mnie do siebie mówiąc:
„Widzisz,
moje dziecko, co oni zrobili Mojemu Synowi!
Pomyśl trochę o
tym, jak człowiek traktuje Boga, swojego Stwórcę i
największego Dobroczyńcę.
Człowiek ten
nie daje Mojemu Synowi odpocznienia ani wytchnienia i przyprowadza go
do Mnie złamanego.
Podczas wizji
Próbowałam
rzucić okiem na umierającego Jezusa i
Widziałam jego
zakrwawione ciało, pełne ran, całe pocięte i pozostawione na
śmierć. Nie chciałam, żeby tak cierpiał.
Czułam dla
niego tak wielkie współczucie, że
- gdyby mi
pozwolono,
Umarłabym za
niego tysiąc razy i
Cierpiałabym
tak samo surową mękę jak On.
Po takim widoku
-wstydziłam się
moich małych cierpień spowodowanych przez demony,
-w porównaniu
do tych, które znosił Jezus dla zbawienia ludzi.
Wtedy Jezus
rzekł do mnie: „ Czy widziałaś wielkie
zniewagi popełniane wobec Mnie przez tych, którzy kroczą
ścieżką nieprawości?
Wiele,
nieświadomie,
- mając
skłonność do zła i,
- z otchłani w
otchłań, wpadają w piekielny chaos.
Chodź ze Mną i
ofiaruj siebie. Przyjdź przed Boską Sprawiedliwość
- jako ofiara
zadośćuczynienia za liczne naruszenia popełnione wobec tego
Sprawiedliwości,
- aby mój
Ojciec Niebieski chciał nawrócić grzeszników, którzy
z zamkniętymi oczami piją z trującego źródła zła.
Wiedz jednak ,
że przed tobą otwiera się podwójne pole :
-przyjąć
jeszcze jedno cierpienie
- inne
o mniej dotkliwym natężeniu.
Jeśli
odmówisz, to pierwsze , nie będziesz
mogła uczestniczyć w łaskach większych, o które dzielnie
walczyłeś.
Ale jeśli
zaakceptujesz , wiedz,
-że nie
zostawię cię samą w tej operacji, lecz
-że wejdę w
ciebie, aby wspólnie z tobą znieść wszystkie zniewagi, które
ludzie dopuścili się przeciwko mnie.
Jest
to bardzo szczególna łaska, która jest dawana tylko
nielicznym.
Ponieważ
większość nie jest gotowa wejść do wszechświata cierpienia.
Po
drugie ,
-
jest to łaska, którą ci obiecałem,
- wyniesienia
cię do chwały proporcjonalnej do cierpień, które ci oferuję.
Po
trzecie ,
Udzielę
ci pomocy, przewodnictwa i pociechy mojej Najświętszej Matki,
której
dany jest przywilej udzielenia ci wszelkich łask,
nawet
łaski największej - w zakresie Twojej współpracy
z Nią.
Powierzył mnie
więc Jezus swojej Najświętszej Matce, która z radością
zgodziła się mnie zaakceptować.
Z
wdzięcznością,
- ofiarowałam
się Jezusowi i Najświętszej Maryi Pannie,
-gotowa do
poddania się temu, czego ode mnie chcą i będą chcieć.
Kiedy dokonałam
tego aktu oddania się całkowicie dla Boga,
gdzie moja wola
była zgodna z wolą Jezusa,
Znalazłam się w
straszliwych bólach zagłady, których nigdy wcześniej
nie doświadczyłam.
Widziałam
siebie jako nędzne ludzkie stworzenie,
jak robak,
który nie wie nic poza czołganiem się po ziemi. Z tego
powodu zwróciłem się do Boga i powiedziałem Mu:
„Pomóż
mi, mój dobry Jezu.
Twoja Wszechmoc
we mnie i poza mną jest tak ciężka, że całkowicie mnie
miażdży.
Widzę, że jeśli
mnie nie zmienisz, skończę jako unicestwiona w mojej nicości. Daj
mi ból, przyjmuję to.
Proszę jednak,
daj mi więcej siły, ponieważ w tym stanie czuję, że umrę.”
Od tego dnia
miałam więcej łask i pomocy.
Wizyty Pana
Jezusa i Najświętszej Maryi Panny przeplatały się prawie bez przerwy,
zwłaszcza gdy byłem atakowana przez demony.
Ponieważ im
bardziej byłam gotowa cierpieć, tym bardziej byli na mnie źli.
Cierpienie
zadawane mi przez demony było nie do opisania. Wydają mi się
teraz jak cienie,
-w porównaniu
z cierpieniem przyjętym przez Jezusa, którego intencją było
-pokutować i
cierpieć największe katusze,
- aby
zadośćuczynić za bardzo wielkie i bardzo liczne wykroczenia
popełnione przez ludzi przeciwko Bogu.
Ale ja, która
wierzę w Boga,
który
podnosi mnie, która czasem upada,
- która
czasem jest przygnębiona, czasem pocieszona,
Jestem gotów
cierpieć dla Jego większej Chwały i dla dobra bliźniego, jak chce
Bóg.
Po kilku
dniach,
-gdy
przyzwyczaiłam się do bycia ofiarą, i
–
po kilku zaproszeniach Jezusa i Jego
Najświętszej Matki znów poczułam się bliski omdlenia.
Wtedy Jezus podszedł
do mnie i powiedział do mnie czule :
„Moje
dziecko, zobacz, jak ludzie, którzy mnie nie kochają,
sprawiają, że cierpię.
W tych smutnych
czasach ich duma jest tak wielka, że zainfekowała nawet
powietrze, którym oddychają.
Jego zapach
rozprzestrzenił się wszędzie i dotarł do Tronu Ojca w Niebie. Jak
możesz się domyślać, ten nieszczęsny stan zamknął dla nich bramy
Nieba.
Nie mają już
oczu, aby zobaczyć Prawdę, ponieważ grzech pychy
całkowicie
zaciemnił ich mózgi i
powoduje
zepsucie ich serc.
Widząc ich w
ten sposób zagubionych, cierpię nieznośne cierpienie.
Oh! daj mi
ulgę i zadośćuczynienie za tak wiele win popełnionych przeciwko mnie.
Czy nie chcesz
zmniejszyć cierpienia, jakie wywołuje we mnie ta straszna korona
cierniowa?”
Po tych słowach poczułam dużo wstydu
i współczucia,
Od
razu odpowiedziałam :
„Mój
najsłodszy Jezu,
-jak jestem
pełna zamieszania,
- przerażona
widząc, jak tracisz krew, i
- słysząc, jak
mówisz tak czule.
Zapomniałam
prosić Cię o tę koronę, abym mogła ulżyć Twojemu cierpieniu.
Teraz, kiedy mi
ją dajesz,
- Dziękuję Ci i
- Błagam, daj
mi nowe łaski, aby potrafiła dobrze ją nieść.”
Wtedy
Jezus zdjął swoją koronę i …
-po
zamontowaniu jej dobrze na mojej głowie i
- zachęciwszy
mnie do dobrego cierpienia, zniknął.
Kto mógłby
opisać rozdzierające spazmy, które odczuwałam u siebie.
Z każdym ruchem
głowy bóle stawały się coraz większe. Poczułam, jak
ciernie wbijają się w moje oczy, uszy, szyję i aż do ust, wywołując
skurcze, tak że nie mogłem nic zjeść.
Przez dwa do
trzech dni pozostawałam w tym stanie cierpienia. Wstrzymując się
od jedzenia, zmniejszyłam bolesne skurcze.
Kiedy one
ustąpiły i zacząłam jeść, aby się odżywić, mój Jezus
natychmiast i delikatnie ujął moją głowę w Swoje dłonie i ścisnął.
Bóle
zostały odnowione i bardziej intensywne niż wcześniej. Czasami
całkowicie traciłam przytomność i mdlałam.
Od początku
moja ofiara była podwojona
- przez moją
troskę o moją chęć cierpienia dla mojego dobrego Jezusa i
- przez
nieustanne zmartwienia mojej rodziny, która,
widząc mnie
cierpiącą i widząc, że nie jest w stanie przywieźć mnie do jedzenia,
pomyśleli, że nabawiłam się tej niedyspozycji, ponieważ nie chciałam
już dłużej przebywać na wsi.
Każdą odmowę
jedzenia przypisywali moim kaprysom, dążąc do szybkiego powrotu do
miasta.
Moja natura
zbuntowała się przeciwko temu podwójnemu cierpieniu.
Ale ponieważ
moja rodzina nie była ważnym składnikiem mojego cierpienia,
-mój Pan
ostrzegał mnie grożąc wycofaniem swojej łaski,
-jeślibym
żywiła urazę do mojej rodziny.
Pewnego
wieczoru siedziałam przy stole i cierpiałem tak, że nie mogłam
otworzyć ust.
Moja rodzina
najpierw delikatnie, potem z oburzeniem zażądała ode mnie
posłuszeństwa i jedzenia.
Nie mogąc ich
zadowolić, zacząłam płakać.
Aby nie być tak
widzianym, wycofałam się do swojego pokoju, gdzie nadal płakałam.
Błagałam mojego
Jezusa i Najświętszą Dziewicę, aby dali mi siłę do przetrwania tej
gehenny.
W tym czasie
osłabłam i całym sercem powiedziałam:
„Mój
dobry Panie,
-to dla mnie
wielka udręka widzieć, jak moja rodzina jest tak zdenerwowana tym, co
się ze mną dzieje, i
- z tak
niesłusznego powodu.
Nie pozwól
im mnie tak widzieć.
Wolę umrzeć,
niż dać im znać, co się między nami dzieje.
To uczucie jest
we mnie tak silne, że nie wiedząc naprawdę dlaczego, nie mogę
powstrzymać się od ukrywania się, aby nikt nie mógł mnie
zobaczyć w takim stanie.
„Kiedy
jestem zaskoczona i nie mam czasu na ukrycie bólu i łez, czuję
się zdruzgotana i cała moja istota jakby topniała jak śnieg w ogniu.
Moje ciało
doświadcza wtedy nienormalnego ciepła, które powoduje, że
obficie się pocę, a następnie ogarniają mnie dreszcze z zimna.
O mój
dobry Jezu, tylko Ty możesz zmienić ten stan rzeczy. Trzymaj
mnie w ukryciu przed wzrokiem innych.
Daj mojej
rodzinie do zrozumienia, że odchodzę od nich tylko po
to, aby się modlić. I bardzo bym chciała, o mój Boże,
niech to, co
się ze mną dzieje, będzie wiadome tylko Tobie”.
Gdy uwalniałam
się od brzemienia łzami, modlitwami i obietnicami, Jezus ukazał mi
się otoczony niezliczonymi wrogami,
którzy
wykrzykiwali na niego wszelkiego rodzaju obelgi.
Niektórzy
go deptali, inni ciągnęli za włosy,
-jeszcze inni
bluźnili mu z diabelskim sarkazmem.
Wydawało mi
się, że mój ukochany Jezus chce uwolnić się od cuchnących
stóp, które go gnębiły…
Rozglądał się,
jakby szukał przyjaciela, który by go uwolnił. Zauważyłam,
że nie ma nikogo, kto mógłby mu pomóc.
Zdając sobie
sprawę z ogromnej zniewagi, jaką uczyniono Jezusowi, dużo
płakałam. Chciałabym udać się do tych wściekłych wilków,
żeby Go uwolnić.
Ale zdałam
sobie sprawę, że nie mogę i nie odważyłam się.
Tak więc z
daleka żarliwie modliłam się do Jezusa, aby uczynił mnie godną
cierpienia za Niego – przynajmniej częściowo.
Powiedziałam:
„Och! Jezu, gdybym tylko mogła wziąć to brzemię, aby Ci
ulżyć i uwolnić Cię od tych wrogów”.
Kiedy to
mówiłam,
–
ci wściekli wrogowie, jakby usłyszeli
moją modlitwę,
- rzucili się
na mnie jak wściekłe psy:
bili mnie,
ciągnęli za włosy i deptali po mnie. Poczułam radość w sobie,
kiedy
zdałam sobie sprawę, że nawet z daleka
Udało
mi się trochę ulżyć Jezusowi .
Widząc mnie
szczęśliwą, wrogowie zniknęli.
Wtedy Jezus
podszedł, aby mnie pocieszyć, nawet jeśli nie odważyłam się
wypowiedzieć ani słowa.
Przerwał ciszę
i powiedział:
„Moje
dziecko, wszystko, co widziałaś, co mi zrobiono, jest niczym
w porównaniu
do wielu przestępstw popełnianych przeciwko mnie przez ludzi. Ich
ślepota sprawia, że są pogrążeni w ziemskich rzeczach,
co czyni ich
bezwzględnymi i okrutnymi dla Mnie i dla siebie.
Odrzucili
każdą nadprzyrodzoną prawdę, całkowicie oddając się pogoni za
złotem. To wrzuciło ich w błoto.
Popadli
w całkowite zaniedbanie w odniesieniu do swojego życia wiecznego.
„O
moje dziecko,
-
kto wzniesie groblę przeciwko tej potwornej fali niewdzięczności,
która zawsze narasta w świecie fałszywych przyjemności?
-Kto
się zmiłuje i wybawi mnie od tak wielu?
które
sprawiają, że krwawię i żyję tonąc w smrodzie rzeczy
pryziemnych ?
Chodź ze Mną i
módl się, opłakuj i czyń zadośćuczynienia za zniewagi, które
popełnili przeciwko mojemu Ojcu.
Są ślepi, bez
umysłu i serca,
Mają oczy tylko
na rzeczy ziemskie.
Sprzeciwiają
się Mnie i depczą moje liczne łaski, jakby były błotem.
Wszystko, co
dla nich zrobiłem, kładą pod ich ziemskimi stopami.
"Oh! przynajmniej
przeciwstawiasz się temu, co wiesz o świecie.
- Brzydź się i
nienawidź wszystkiego, co do mnie nie należy.
-Zawsze
pielęgnuj rzeczy z Nieba.
-
Miej w sercu mój honor.
- Dokonać
zadośćuczynienia
za wiele
zniewag popełnianych ciągle przeciwko Mnie.
Pomyśl
o utracie wielu dusz.
Oh! nie
zostawiaj Mnie samego z tyloma rozdzierającymi Serce rozczarowaniami.
Wiedz, że
wszystko, co teraz cierpisz, jest niczym w porównaniu z tym,
co będziesz cierpieć w przyszłości.
Czy nie
powtarzałam ci kilka razy, że chcę od ciebie naśladowania mojego
Życia? Zobacz, jak bardzo różnisz się ode mnie!
Więc nabierz
odwagi i nie bój się, bo znajdziesz sposób, aby Mi
pomóc."
Po tych słowach
Jezusa, kiedy przyszłam do siebie,
Zauważyłam, że
otaczali mnie członkowie rodziny, którzy płakali i byli
zdenerwowani.
Myśleli, że
umrę.
Pędzili mnie do
miasta na badania do lekarzy. Nie potrafiłam im wyjaśnić, co się
ze mną dzieje.
Dobrze
widziałam,
-że moja
rodzina była świadoma problemu fizycznego, którego doświadczam
i
-że będę
musiała poddać się badaniu lekarskiemu. Więc płakałem i
poskarżyłam się Jezusowi mówiąc:
„Ile
razy, mój dobry Jezu, mówiłam Ci, że chcę cierpieć z
Tobą, ale tylko w ukryciu!
To moja jedyna
radość! Dlaczego mnie tego pozbawiasz?
Oh! kiedy
będę miała pokój z moją rodziną? Ty sam, mój dobry
Jezu, możesz to wszystko naprawić.
Proszę, niech
nie muszaą się tak bardzo bać.
Czy nie
widzisz, jacy oni są smutni?
Czy nie
słyszysz, co mówią i zamierzają zrobić! Niektórzy
myślą w ten sposób, niektórzy inaczej.
Niektórzy
chcą, żebym spróbowała jednego lekarstwa, inni
innego. Wszystkie oczy skierowane są na mnie.
Nigdy nie
zostaję sama i to nie pozwala mi odnaleźć utraconego spokoju. Proszę,
pomóż mi z tymi zmartwieniami – niektórymi
gorszymi od innych – które mnie osłabiają”.
Na te słowa mój
dobry Jezus powiedział do mnie łagodnie:
„Moje
dziecko, nie smuć się tym.
Jak
martwy człowiek, spróbuj raczej oddać się w Moje Ramiona.
Podczas gdy
twoje oczy są wpatrzone w to, co robią i mówią o tobie, nie
mogę działać w tobie tak, jak bym chciał.
Nie ufasz mi?
czy nie
doświadczyłaś mojej miłości do ciebie?
Z tego powodu
chcę widzieć,
- że
zamykasz na to oczy,
- że
pozostajesz w pokoju w moich ramionach i
- że
nie rozglądasz się, żeby sprawdzić, co się z tobą dzieje .
Marnujesz w ten
sposób swój czas i ryzykujesz, że nie osiągniesz stanu
życia, do którego zostałaś powołana.
„Nie
martw się o ludzi wokół ciebie. Zaakceptuj ich
milczenie. Bądź wesoła i uległa we wszystkim.
Postępuj w taki
sposób, aby
- twoje życie,
twoje myśli, bicie serca,
-twoje oddechy
i uczucia,
były
ustawicznymi aktami zadośćuczynienia, aby przebłagać Boską
Sprawiedliwość. Daj mi wszystko."
Kiedy Jezus
mnie tego nauczył, zniknął.
Starałam się
robić wszystko, co w mojej mocy, aby być poddaną Woli Bożej.
Czasem gorzko
płakałam, bo moja rodzina
postawiła
mnie w trudnych warunkach i
zmusiła
mnie do poddania się badaniom lekarskim .
Uznali, że moja
choroba to tylko kwestia nerwów.
Kazali mi
chodzić, brać zimne kąpiele i ciągle się rozpraszać.
Zdecydowali
też, że podczas mojego okresu adaptacji
nie
zmieniliby mojego otoczenia,
bo taka zmiana
mogłaby raczej pogorszyć niż poprawić moją sytuację.
Od tego dnia
między moją rodziną a mną trwała wojna zwodów i milczenia.
Ktoś starał się
mnie powstrzymać od chodzenia do kościoła,
-inny odbierał
mi wolność, będąc stale obecnym w domu,
-inny
przekonywał mnie do zażywania leków i
-inni naciskali
na mnie, żebym posłuchała rady lekarza, który nawet chciał,
żebym była obserwowana w nocy.
Jednak łatwo
było im zauważyć, że dzieje się ze mną coś, czego nie mogli
zrozumieć.
Po długim
czasie, nie mogąc już tego znieść, zebrałam się na odwagę i
poskarżyłam się mojemu Panu:
Sytuacja doszła
do tego stopnia, że pozbawiają mnie rzeczy, które
są mi szczególnie drogie.
Jestem
pozbawiona prawie wszystkiego, nawet sakramentów.
Kto by
pomyślał, że osiągnę stan, w którym nie będę mogła:
- zbliżyć się
do Ciebie w sakramentach lub
-po prostu Cię
odwiedzić?
Kto wie, gdzie
skończy się ten stan rzeczy?
O Jezu daj mi
nową pomoc i swoją siłę. Inaczej moja natura pęknie.”
Następnie Jezus dał
się ujrzeć i szybko wznowił :
„Odwagi,
moje dziecko. Przyszedłem ci pomóc. Dlaczego się
boisz?
O Mnie też
różnie mówiono. Niektórzy myśleli w ten sposób,
inni inaczej.
Niektórzy
uznali, że najświętsze rzeczy, które zrobiłem, są złe.
Zostałem nawet
oskarżony o opętanie przez demona.
Inni patrzyli
na mnie z niechęcią i nienawistnymi spojrzeniami. Szukali
sposobów na odebranie mi życia.
Moja obecność
dla wielu stała się nie do zniesienia.
Zostałem
osądzony przez niegodziwców jako zły, a dla dobrych byłem
pociechą.
Poza tym, czy
nie chcesz stać się taki jak ja i nie pragniesz cierpieć,
przynajmniej częściowo, cierpień, które znosiłem dla stworzeń?
A ja
odpowiedziałam: „Obejmuję wszystko z miłości do Ciebie, mój
Panie”.
Żyłam w ten
sposób cierpiałam przez wiele lat – cierpienia zadawane,
- przez demony,
-przez
stworzenia, i
- przez samego
Jezusa, który przeznaczył mnie do dzielenia swoich cierpień.
Z czasem
doszłam do punktu, w którym wstydziłam się samej siebie:
rumieniłam się, gdy ktoś mnie zobaczył.
Poza tym, nawet
kiedy byłem zdrowa,
- prosty fakt
spotkania kogoś lub
–
rozmowa z innymi, w tym z rodziną,
była dla mnie wielkim poświęceniem.
W tym stanie
cierpienia, teraz bardziej niż kiedykolwiek,
Doświadczyłam
niesamowitego zakłopotania i zmieszania.
Widząc, że
leczenie przepisane przez pierwszego lekarza nie przyniosło efektu,
moja rodzina skierowała mnie do innych lekarzy, którzy również
nie byli w stanie poprawić mojego zdrowia.
Rozpłakując
się, mówię do mojego ukochanego Jezusa:
„Panie,
czy nie widzisz, że moje cierpienia stają się bardziej widoczne nie
tylko dla mojej rodziny, ale także dla wielu obcych, którzy
teraz wiedzą o mojej sprawie?
Jestem
zdezorientowana i czuję, że ci, którzy na mnie patrzą,
wskazują na mnie,
-jakbym zrobiła
coś haniebnego, lub
-jakby moja
choroba była zaraźliwa.
Nie mogę
wyrazić zmartwienia, jakie we mnie to powoduje.
Co się ze mną
stało, że te okropne lęki wracały do mnie raz za razem?
W
rzeczywistości, jeśli przyjrzymy się im uważnie, zobaczymy, że są
nieuzasadnione.
Tylko Ty, o
Jezu, możesz mnie uwolnić od takiego rozgłosu i takich obaw.
Tylko Ty możesz
pozwolić, aby moje cierpienia pozostały tajemnicą. Błagam Twoją
dobroć, abyś mnie wysłuchał.
Na początku
Nasz Pan udawał, że mnie nie słyszy. A mój ból się
zwiększył.
Potem zlitował
się nade mną i powiedział:
„Przyjdź
do mnie, moje dziecko, chcę cię pocieszyć. Ponieważ cierpisz,
masz prawo rozpaczać.
Ale pamiętaj,
jak bardzo Ja cierpiałem z miłości do Ciebie. W pewnym sensie
ukryte były też moje cierpienia.
Niemniej jednak
Wolą mojego Ojca było, abym cierpiał publicznie. Wobec tego
stanąłem w obliczu wszelkiej pogardy, hańby i zamieszania, nawet
obnażenia z szat:
Pojawiłem się
nago przed bardzo dużym tłumem.
Czy możesz
sobie wyobrazić większe zmieszanie niż to?
Moja natura
również odczuwała tego rodzaju zamęt.
Ale
mój Duch był skupiony na Woli mojego Ojca.
Ofiarowałem tę
mękę jako rekompensatę za wiele nieprzyzwoitości,
- popełnionych
bez mrugnięcia okiem przed Niebem i ziemią,
- za te dumne
ostentacje nieskromności, które są dokonywane z odwagą, jakoby
wspaniałe wyczyny.
Powiedziałem do
mojego Ojca:
„Ojcze
Święty, zaakceptuj moje zmieszanie i moją hańbę jako zadośćuczynienie
za wiele grzechów popełnionych bezczelnie publicznie, a które
czasami są wielkimi skandalami dla małych dzieci.
Przebacz tym
grzesznikom i daj im niebiańskie światło, aby mogli uświadomić sobie
brzydotę grzechu i powrócić na ścieżkę cnoty”.
„A
jeśli chcesz mnie naśladować, czyż nie musisz też uczestniczyć w tego
rodzaju cierpieniu, które znosiłem dla dobra wszystkich?
Czy nie wiesz,
że największe dary, jakie mogę dać moim drogim duszom,
to są krzyże i
próby podobne do tych, które Ja przeżyłem w moim
Człowieczeństwie?
Jesteś tylko
małym dzieckiem na drodze do krzyża i dlatego czujesz się bardzo
słaba.
Kiedy będziesz
starsza i zrozumiesz, jak cenne jest po prostu cierpienie, wtedy
pragnienie, by to zrobić, stanie się większe.
Z tego powodu,
- oprzyj się o
Mnie i odpocznij, a
- zdobędziesz
siłę i miłość do cierpienia.
Po sześciu czy
siedmiu latach życia w tych cierpieniach stan mój pogorszył
się i zostałam zmuszona do pozostawania w łóżku.
Bardzo często
mdlałam, a usta i szczęka zamykały się tak mocno, że nie mogłam
przyjmować jedzenia.
Gdy udało mi
się połknąć kilka kropel płynu, natychmiast musiałam go wypluwać,
ciągle wymiotując, co mi się zawsze zdarzało podczas najcięższych
cierpień.
Po osiemnastu
dniach leczenia bez rezultatu wezwano spowiednika do spowiedzi. Kiedy
przyszedł i zastał mnie w tym stanie skamieniałości, umieścił mnie w
posłuszeństwie i rozkazał mi wyzwolić się z tego stanu śmiertelnego
letargu.
Czynił
znak krzyża i pomógł mi uwolnić się od tej choroby nerwowej.
Kiedy zostałam
w ten sposób uzdrowiona, powiedział mi: „Powiedz mi, co
jest nie tak”. O wszystkim milczałam, ale powiedziałem mu
tylko:
Ojcze, to musi
być coś z diabła. Bez dalszych pytań powiedział do mnie:
„Nie
bój się, to nie demon.
A jeśli to on,
to ja, w imię Boga, wyrzucę go z ciebie”.
Odzyskałam więc
swobodę ruchów ramion i możliwość swobodnego otwierania ust.
Po wyjściu
spowiednika pomyślałam o tym, co się stało.
Dochodzę do
wniosku, że to, co się wydarzyło, było cudem, który wydarzył
się dzięki świętości tego kapłana.
Pomyślałam
sobie:
"Gdybym
kontynuowała w tym stanie, moje życie zakończyłoby się w mgnieniu
oka. Ale tutaj jestem raczej zaangażowana w nowe życie".
Zawsze będę
wdzięczna Bogu za przywrócenie mojego zdrowia przez świętość
Jego sługi.
Nie mogę jednak
ukryć, że w mojej sytuacji
- zrezygnowałam
ze śmierci i to,
- będąc teraz
wolną, żałowałam, że już wtedy nie umarłam.
Ale Jezus nie
pozwolił mi umrzeć, bo chciał zrealizować swoje plany wobec mnie.
Tak więc w
jeden dzień pokazał mi, że chce, abym była ofiarą na zawsze.
Od czasu do
czasu przywracał mnie do dawnego stanu, ale tylko wtedy, gdy byłam
sama.
Po wyzdrowieniu
wróciłam na jakiś czas do kościoła, aby wypełnić swoje
obowiązki religijne.
Kiedy przyjęłam
Jezusa w Komunii świętej, powiedział mi, kiedy mam przeznaczyć czas
na cierpienie.
Czasami
wyznaczał godzinę powrotu do stanu normalnego.
Ponieważ moje
cierpienia z góry zapowiedział mi sam Jezus, nie uważałam, że
trzeba o nich mówić spowiednikowi.
Bo na samą
myśl, że będę mógł z góry ogłosić moje cierpienia, i
możliwość wyjścia z nich do normalnego zdrowia,
Stałabym się
najdumniejszą duszą na świecie, nawet gdybym kierowała się świętością
mojego duchowego ojca.
Również
przez długi czas moje cierpienie zostało ulżone,
nie przez
ludzką pomoc, ale przez Jezusa, który dokonywał tego
wszystkiego.
Zdarzyło się,
że po tym, jak zmusił mnie do dzielenia swoich cierpień,
Jezus nie dał
mi możliwości samodzielnego opamiętania się, czyli powrotu do
normalności.
Więc moja
rodzina musiała sprowadzić spowiednika, aby uczynił to, co już raz
uczynił.
Po tym, jak
zmusił mnie do odzyskania zmysłów, powiedział do mnie:
„Od
tego dnia, gdy przyjdziesz do kościoła, przed Komunią świętą lub po
dziękczynieniu, przyjdź do mnie w konfesjonale, a ja udzielę ci
błogosławieństwa, abyś mogła wyjść ze stanu cierpienia bez mojej
potrzeby, aby iść do ciebie w twoim domu."
Pewnego ranka,
po Komunii świętej, Pan Jezus dał mi do zrozumienia, że
- tego samego
dnia, kiedy będę w całkowitym letargu,
- zaprosi mnie,
abym dotrzymywała Mu towarzystwa, uczestnicząc w cierpieniach, do
jakich zmusili go przewrotni ludzie.
Wiedząc, że mój
spowiednik jest na wsi, rzekłam do Jezusa:
„Mój
dobry Jezu,
jeśli chcesz
przenieść na mnie swój ból, miej życzliwość i sam mnie
reanimuj, bo gdyby moja rodzina chciała posłać po spowiednika, nie
byłby dostępny”.
Pan Jezus w
całej swojej dobroci powiedział do mnie :
„Moje
dziecko, twoje zaufanie musi być we Mnie całkowicie złożone.
Bądź cicha,
pewna siebie i zrezygnowany, aby wszystko w tobie spoczywało we
Mnie.
Sprawię, że
twoja dusza będzie jasna i sprawię, że wszystkie twoje pasje
pozostaną spokojne.
Przyciągając
twoją duszę moimi promieniami światła,
-Wezmę ją w
posiadanie i
- Przemienię ją
w pełni we Mnie, czyniąc twoje życie moim własnym Życiem.”
Po tych Słowach
nie mogłam mu się przeciwstawić i poddałam się Jego Woli. Ofiarowałam
Komunię Świętą, którą właśnie przeżyłam, jakby była moją
ostatnią.
Tak więc przed
Najświętszym Sakramentem pożegnałam się po raz ostatni z Jezusem i
opuściłam kościół.
Mimo rezygnacji
czułam się trochę nieswojo, gdy myślałem o tym, co się ze mną stanie.
Płakałam więc i
modliłam się, aby Pan dał mi nową siłę do ożywienia, gdybym straciła
przytomność.
Tego dnia byłam
zaskoczona atakiem, który pogrążył mnie w tym śmiertelnym
stanie.
Było to dla
mnie bardzo gorzkie, nowe i niezwykle ciężkie cierpienie. To
było najgorsze i najcięższe, jakie do tej pory przeżyłam.
Wchodząc w ten
stan skrajnego cierpienia, zrezygnowałam z siebie dla pełnienia Woli
Bożej i byłam gotowa umrzeć.
Widząc mój
stan, moja rodzina posłała po księdza – innego niż mój
zwykły spowiednik, który był nieobecny.
Ten ksiądz,
mówię to z miłości, który być może chciał mi pomóc,
odmówił przyjścia do domu.
Tak więc przez
dziesięć dni znajdowałam się w tym stanie śmiertelnej skamieniałości,
ale nie umierając.
Wreszcie
jedenastego dnia przyszedł spowiednik, który udzielił mi
pierwszej Komunii świętej. Ożywił mnie, jak to czynił mój
drugi spowiednik.
Od tego momentu
byłam zaangażowana w długą wojnę z kilkoma księżmi. Powiedzieli,
że udaję, że chcę wyglądć na świętą.
Niektórzy
mówili, że zasłużyłem na bicie kijami i batami, żebym już
nigdy nie popadła w ten opłakany stan.
Inni mówili,
że jestem opętana przez demona.
Powiedzieli też
o mnie inne rzeczy, których lepiej nie powtarzać.
Nie wiedziałam,
co robić.
Moja rodzina
uważała, że ma obowiązek ulżyć mojemu cierpieniu i
szukała księży, którzy przyjdą. Bóg wie, ile
otrzymali odrzuceń.
Nie mogłem już
tego znieść.
Zwłaszcza moja
biedna matka płakała rzekami łez. Jeśli chodzi o mnie,
zachowywałam spokój.
Niech Bóg
wybaczy wszystkim, którzy spowodowali mi te
cierpienia. Chciałabym, żeby Pan Jezus wynagrodził po stokroć
wszystkim, którzy cierpieli ze mną, a zwłaszcza mojej matce.
Możecie sobie
wyobrazić, jak bolesne było moje podporządkowanie się tym księżom, bo
absolutnie potrzebowałam księdza, żeby mnie ożywił.
Bóg wie
ile razy modliłam się do Jezusa,
głośno wołając,
aby uwolnił mnie od tego bolesnego poddaństwa.
Ileż razy
stawiałam Mu opór, gdy ponownie prosił mnie, abym była ofiarą,
abym podzieliła jego najcięższe cierpienia!
Czasami
gwałtownie stawiałam opór.
Powiedziałam do
mojego dobrego Jezusa:
„Panie,
gotów jestem przyjąć stan ofiary, ale pod warunkiem, że
obiecasz mi, że ożywisz mnie bez interwencji księdza.
W przeciwnym
razie nie chcę poddawać się temu ciężkiemu jarzmu. Opierałam się
nawet w ten sposób przez trzy dni.
W ciągu tych
trzech dni, kiedy opierałam się Bogu,
Przypomniałam
Mu o jego obietnicy, mówiąc ze łzami w oczach:
„Panie,
nie dotrzymujesz danej mi obietnicy. Powiedziałeś mi, że
wszystko będzie tylko między Tobą a mną .
Teraz chcesz,
aby trzecia osoba mnie reanimowała i ostatecznie zmusiła do
powiedzenia im, co się dzieje między Tobą a mną.
Czy nie
zauważyłeś
- dziwne odmowy
i
- upokorzenia,
które moja rodzina musi znosić ze strony tych księży, którzy
nam nie wierzą?
A Ty mówisz,
że to nie w porządku, żeby mogła sama się ożywić? Czy nie
moglibyśmy uniknąć tych komplikacji i zachować spokój.
Byłabym
szczęśliwa, gdybym brała na siebie twoje cierpienie tak często, jak
tylko zechcesz, a ty mógłbyś być szczęśliwy, bo mógłbyś
mnie ożywić, kiedy tylko zechcesz.
Abyś nie był ze
mnie niezadowolony w związku z przyjęciem przeze mnie Twojej Woli”.
Wszystko, co
powiedziałam, było bezużyteczne.
Jezus milczał i
udawał, że mnie nie słyszy.
Wyglądało na
to, że nie chciał mi dać tego, co uważałam za właściwe i święte.
Powiedział
mi raczej: „ Moje dziecko, nie bój
się. Jestem tym, który daje noc i dzień. Teraz
jest czas na noc, ale wkrótce nadejdzie czas na światło.
Wiedz,
że moim zwyczajem jest manifestowanie moich dzieł przez kapłanów.
Dałem im
możność poznania, osądzania i zachęcania duszy do działania bez
zakłopotania, zgodnie z kryterium Księgi Kapłańskiej.
Moi księża mają
również prawo zawieszać lub ignorować to, co zgodnie z ich
rozważaniami nie spełnia kryterium Objawienia.
Nie
ma sensu mówić, że po tych słowach Jezusa pozostałam
niema, z zamiarem poddania się Jego jasno wyrażonej
Woli.
Ale czy mogę
milczeć?
-Po czterech
latach zmuszania mnie do posłuszeństwa,
-ileż razy
spotkałam się z tyloma dziwnymi i sprzecznymi rzeczami? Ponieważ
dostałam rozkaz napisać o tym, powiem tak:
Na przykład
pozwolili mi pozostać unieruchomionym i skamieniałym przez ponad
osiemnaście kolejnych dni: to była naprawdę śmierć bez umierania,
-ponieważ byłam
unieruchomiona w każdym tego słowa znaczeniu i
-nie mogłam
wypić ani kropli wody ani zaspokoić swoich naturalnych potrzeb.
Krótko
mówiąc, byłam jak zmarła (za życia), byłam na łasce księży,
którzy
rozmyślnie
tak postąpili i szydzili sobie
ze mnie, co spowodowało, że nadal żyłam w stanie śmierci.
Bóg
jeden wie, przez co przeszłam przez te cztery lata prawdziwego
męczeństwa.
Kiedy ksiądz w
końcu zdecydował się mnie reanimować, nie miał nawet uprzejmości
powiedzieć: „Miej cierpliwość i rób to, czego Bóg
od ciebie oczekuje”.
Raczej, z
surowymi reprymendami, jakie są udzielane rozwiązłym lub
nieposłusznym ludziom, mówił takie rzeczy jak:
„Moja
powszechnie uznana opinia jest taka, że wykorzystujesz
swoje talenty w bardzo zły sposób”.
Oh! jakże
byłam zła i jaka nadal jestem, skoro wciąż żywo odczuwałam w sobie
oskarżenia, że jestem tylko duszą kapryśną i
nieposłuszną!
Myślę, że
głęboką przyczyną moich uczuć jest to, że moje myśli i moje działania
bardzo różnią się od myśli mojego kochającego Jezusa.
On przez całe
życie był znakiem sprzeciwu na wszystkich poziomach.
Jednak
nigdy nie miał najmniejszej urazy.
Nigdy nie był
niespokony i w wielkim spokoju
znosił zniewagę
za zniewagą, urazę za urazą.
Ja, wstyd mi to
powiedzieć, bardzo często z tego powodu płakałam.
Często
skarżyłam się mojemu bardzo słodkiemu Jezusowi – nawet do tego
stopnia, że czułam wobec Niego opór –
żeby nie
narażał mnie na tak dotkliwe cierpienie lub, żeby nikt nie oskarżał
mnie niesłusznie o nieposłuszeństwo i kapryśność.
Oh! jak
dobry był dla mnie Pan Jezus, wobec grzesznicy, którą ja
jestem. W moim oporze udawał, że się mną nie interesuje i nic
nie powiedział.
Opuścił mnie,
ale tylko na bardzo krótki czas. Potem pojawił się
ponownie i odnalazł mnie w pustce spowodowanej Jego nieobecnością.
Potem pogrążył
mnie z powrotem w śmiertelnym cierpieniu, które bezpośrednio
mi dał.
Kiedyś, gdy
spowiednik przyszedł mnie ożywić, powiedział mi szorstko:
"Nie chcę,
żebyś wróciła do tego stanu."
Za chwilę
odzyskałam zmysły i powiedziałam do niego:
„Mój
ojcze, nie jest w mojej mocy upaść lub nie popaść w ten stan letargu.
To prawda, że
jestem kapryśna, nieposłuszna i do niczego.
Ale mówię
prawdę, kiedy mówię, że cierpienie z powodu niemożności
posłuszeństwa jest dla mnie bardzo bolesne.
Myślę, mój
ojcze, że cierpię ten ból,
-bo brak mi
cnoty posłuszeństwa,
-która
jest lśniącym klejnotem mojego Jezusa i
- bez której
nigdy nie zostanę przez Niego z radością zaakceptowana. Bardzo
żałuję.
I czuję się
bardzo nieswojo, kiedy widzę siebie tak odmienną od Niego.
Co
dobrego może uczynić w duszy nieposłusznej?”
Te słowa pokory
wypłynęły z głębi mojego serca, które biło miłością do mojego
najdroższego Jezusa.
Spowiednik mnie
wtedy zostawił ze słowem zachęty i
-z trochę
większym szczęściem niż podczas poprzedniej wizyty.
Mimo tej
zachęty choć niechętnie, ale zdecydowałam,
-że gdyby Pan
Jezus nie zapewnił mnie, że mogłabym być wyzwolona ze stanu
skamieniałości bez interwencji księdza, i
-jeśli by
chciał, abym przyjęła trudy i cierpienia jako zadośćuczynienie za
wiele grzechów
popełnianych nieustannie przez większość ludzi, wtedy będę Mu się
opierała i przeciwstawiała się, by miał ode mnie to, czego pragnie.
W tym czasie
Bóg sprawił, że epidemia cholery narastała z dnia na dzień, aż
nasze społeczeństwo było tym przerażone.
Pewnego dnia
błagałem Pana bardziej niż kiedykolwiek, aby położył kres tej pladze,
która według Jezusa była
owocem
jego sprawiedliwego i nieubłaganego gniewu
,
w
obliczu niezliczonych zniewag popełnianych przez niegodziwych
ludzi.
Kiedy się
modliłam,
Jezus ukazał
mi się i powiedział :
„Bardzo
dobrze, skoro dobrowolnie ofiarujesz siebie jako ofiarę
zadośćuczynienia, żeby
- cierpieć w
ciele i duszy wiele
-poważnych i
bolesnych cierpień, dam ci to, czego pragniesz.»
Potem mówię
Mu:
„Panie,
jeśli to się stanie między Tobą a mną,
Jestem gotów
zaakceptować wszystko, co mi narzucisz.
W przeciwnym
razie nie mogę.
Wiesz, co myślą
księża i jak postępują ze mną”.
Jezus bardzo
delikatnie odpowiedział :
„Moje
dziecko, gdybym rozmyślał o tym, co człowiek zrobiłby z moim
Człowieczeństwem, nigdy nie dokonałbym Odkupienia rodzaju ludzkiego.
Moim celem było
ich wieczne zbawienie.
Wielka Miłość
Mnie pochłonęła i zmusiła do poświęcenia dla nich wszystkiego. Za
wieczne zbawienie ludzkich stworzeń,
Ofiarowałem
mojemu Ojcu Przedwiecznemu wszystkie próby i cierpienia, które
niesprawiedliwie we Mnie
uderzyły i wyrządziły
wiele cierpień
przez myśli i działania ludzi.
Wiedz, że aby
naśladować to, co zrobiłem w ciągu moich trzydziestu trzech lat
ziemskiego życia,
- musisz poddać
się moim trudom, moim odrzuceniom, moim cierpieniom i mojej śmierci.
-I musisz żyć
nimi w taki sam sposób, w jaki Ja je odczuwałem. W ten
sposób proszę cię o naśladowanie mojego życia, jeśli chcesz.
W przeciwnym
razie naśladowanie mnie wedle twojego własnego uznania nie jest
odpowiednie i nigdy nie przypadnie Mi do gustu.
Najpiękniejsza
i najprzyjemniejsza dla mnie akcja to
- działanie
dokonane bezwarunkowo przez duszę,
-która
poddaje mi całkowicie swoją własną wolę, aby żyć i znosić wszystko
tylko w mojej Woli.
„Tak
więc, abym mógł znaleźć w tobie przyjęcie, które
najbardziej mi się podoba, uczyń ten bohaterski czyn”
-całkowicie
ujarzmić twoją wolę i
- pozwolić żyć
tylko mojej Woli w tobie.
Teraz chcę,
żebyś była ofiarą z miłości, dla
zadośćuczynienia i
odkupienia tych ludzi, którzy ci się sprzeciwiają i nadal cię
nękają.
Pamiętaj, że ci
ludzie są moimi dziećmi i że zostali odkupieni przez moją Krew.
Jeśli naprawdę
żyjesz w Miłości, poddasz się i oddasz wszystko dla ich zbawienia.”
Tego samego
wieczoru zostałam porwana
-przez ten stan
cierpienia, który mi Jezus zakomunikował, i
-w którym
przebywałam przez trzy dni, bez reanimacji.
Kiedy przyszłam
do siebie,
-nikt już nie
mówił o zakaźnej chorobie cholery,
-z wyjątkiem
kilku osób, które działały szaleńczo źle i musiały
zapłacić swoją kontrybucję poprzez śmierć.
Większość
mieszkańców była wstrząśnięta tą plagą od Boga.
Kiedy
spowiednik przyszedł mnie ożywić, powiedział mi żartobliwie:
„W
ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy z nami wspaniałego misjonarza,
który bardzo dobrze głosił naukę.
U naszych stóp
widzieliśmy ludzi, którzy do tej pory opierali się wszelkim
uczuciom religijnym i przez całe życie nie raczyli przejść przed
kościołem.
Na wezwanie
tego wspaniałego kaznodziei ulegli łasce i wydali owoce życia
wiecznego”.
Zapytałem go,
gdzie ten misjonarz głosił. On odpowiedział:
„Nie
tylko w kościołach, ale na placach, w kręgach społecznych,
w sklepach i w
domach.
Jego potężne
słowo dotarło do wszystkich miejsc z namaszczeniem łaski, które
sprowadziło wielu do pokuty.
A czy wechcesz
poznać jego imię?
Ma dobre
imię. Nazywa się D. Coletto (aluzja do cholery), plaga Boga”.
Tymczasem Pan
przygotowywał dla mnie kolejne umartwienie. Uderzyło we mnie,
gdy minęła plaga cholery.
Umartwienie
polegało na szybkich zmianach spowiedników.
Ten, którego
wtedy miałem, był członkiem zakonu i został przeniesiony gdzie
indziej przez swoich przełożonych.
Byłam z niego
zadowolona, ponieważ był jedynym, który nie sprawiał mi
cierpienia.
Cały ten
zgiełk, o którym opowiedziałam powyżej, wywołali mi inni
księża, podczas gdy ten spowiednik miał przeszkody.
Jego wizyty
były niemożliwe z powodu cholery.
I bardzo
cierpiałam z powodu jego nieobecności, bo chętniej niż inni zgodził
się na regularną reanimację mnie.
Bardzo
zasmucona zwróciłam się do Naszego Pana i pokazałam mu moje
cierpienie.
Ze swoją zwykłą
czułością, Jezus powiedział do mnie:
„Moje
dziecko, nie żałuj tego.
Jestem Panem
serc i mogę je obracać lub przekręcać, jak mi się podoba. Jeśli
spowiednik dobrze ci zrobił, był tylko moim ambasadorem,
który
otrzymał ode mnie wszystko i dał tobie tak, jak postanowiłem.
To samo zrobię
z innymi spowiednikami i udzielę im łask do pełnienia ich
funkcji. Czego więc masz się bać?
"Moje
dziecko,
Ile razy mam ci
to powtarzać, że tak długo, jak będziesz się upierać
-patrzyć w
prawo i w lewo,
–
patrzeć raz na to, raz na tamto,
naprawdę nie
będziesz w stanie utrzymać się na ścieżce do nieba?
Jeśli po prostu
nie patrzysz na Mnie,
- zawsze
będziesz kuleć, ponieważ
- wpływ mojej
łaski nie może być w tobie zupełny.
Dlatego chcę
widzieć,
-że pozostajesz
w świętej obojętności na otaczające cię rzeczy i
-że zawsze
jesteś gotowa do spełnienia wszystkiego, czego od ciebie chcę. W
przeciwnym razie nie możesz być preferowana przed innymi w roli
ofiary”.
Zastanawiając
się nad tymi słowami, które dał mi bezpośrednio Jezus, moje
serce nabrało takiej siły,
-że nie
zauważyłam już nieobecności spowiednika,
-nawet gdyby
dobrze zrobił mojej duszy.
Następnie Bóg
natchnął mnie do poddania się opiece księdza, który spowiadał
mnie, gdy byłam małą dziewczynką. Nigdy nie żałowałam tego
wyboru.
W
rzeczywistości często wołałam do Boga:
„Bądź
zawsze błogosławiony, Panie.
Zdezorientowałeś
mnie, kiedy wykorzystałeś to, co wydawało mi się szkodliwe dla mojej
duszy i dla Twojej większej Chwały, przekształciłeś tę sytuację w
korzyści dla mnie.
Niech tak
będzie zawsze, o mój Boże!”
Podczas gdy
moje serce było zawsze zamknięte dla drugiego spowiednika,
Otworzyłam je
temu słudze Boga zaproponowanego przez Jezusa i przyjętego przeze
mnie.
Mimo jego
nacisków i nalegań moje serce pozostało zamknięte dla drugiego
spowiednika.
Dlatego nie
mogłam się wewnętrznie uwolnić. Próbował na wszelkie
sposoby, żebym zaczęła mówić.
Ale sama myśl o
konieczności powiedzenia komuś, co się dzieje między Jezusem a mną,
wywołała we mnie tyle zażenowania i niechęci.
To tak, jakbym
musiała wyznać najstraszniejszy grzech, którego, dzięki Bogu,
-Nie jestem
świadoma popełnienia i
-do czego nie
mam najmniejszej ochoty.
Jednak temu
spowiednikowi i przy wielu okazjach
Dałam poznać
moją duszę w najdrobniejszych szczegółach, nawet jeśli
zrobiłam to bez rozkazu.
Gdyby ktoś mnie
zapytał, dlaczego nie chcę, aby drugi spowiednik mnie ożywił,
odpowiedziałabym, że nie potrafię mu wytłumaczyć, co się ze mną
dzieje.
To nie była
jego wina,
Ponieważ był
dobry i mądry i cierpliwie mnie wysłuchał.
Bardzo by
zatroszczył się o moją duszę, gdybym mu powiedziała, co się dzieje
między Jezusem a mną.
Mimo to
zapewnił, że pozostanę na ścieżkach cnoty.
Jak dla mnie
poczułam wielki ciężar w duszy,
- z którego
chciałabym się uwolnić,
- wypowiadając
się komuś innemu, z chęcią poznania jego opinii.
Jednak
powtarzam, nie mogłam tego zrobić.
Uważam, że
powodem, dla którego mój pierwszy spowiednik nie mógł
nakłonić mnie do mówienia, była po prostu boska życzliwość.
Muszę dodać, że
mój nowy spowiednik miał szczególny talent do wnikania
w moje wnętrze.
Wraz z nim
stopniowo nabierałam odwagi.
Poczułam w
sobie wolę i cierpliwość do wyrażania siebie. Krok po kroku
otworzyłam przed nim swoją duszę.
Pozwoliłam mu
czytać we mnie jak w księdze, strona po stronie, nawet słowo po
słowie, łącznie ze szczególnymi łaskami, których mi
udzielił Pan.
To było tak,
jakby mój dobry Jezus zadał sobie trud, aby przypomnieć mi
wszystko, co już mi powiedział i wszystko, co mi się przydarzyło.
Czasami, gdy
nie chciałam mu czegoś zdradzić, bardzo mnie skarcił, a nawet groził,
że mnie opuści.
To samo mogę
powiedzieć o drugim spowiedniku, który pytał mnie o to, a
potem o coś innego. Czasami pytał mnie, co spowodowało mój
letarg i jakie były skutki.
Czasami, gdy
widział mój upór,
- kazał mi w
imię posłuszeństwa mu odpowiedzieć; oraz
- postawił
przede mną strach przed wielką diaboliczną iluzją. Następnie
dodał:
„Kiedy
dusza jest posłuszna, jesteśmy bezpieczniejsi i spokojniejsi, bo Pan
nie pozwoliłby zbłądzić swemu słudze,
kto chce
działać poprawnie w poszukiwaniu prawdy”.
Na ten temat
często wydawało mi się, że ci dwaj, Jezus i spowiednik,
- wiedzieli
wszystko o sprawie, ponieważ,
-zanim Jezus
podda mnie jakimkolwiek cierpieniom,
-Zauważyłam, że
spowiednik znał prawdę.
Powiedziałam
sobie: „Lepiej mu wszystko od razu powiedzieć, niż milczeć, bo
on już wszystko wie. A jeśli milczę, kto wie, czy nie będzie
musiał zmienić swojego sposobu działania.
To wszystko nie
działo się z moimi spowiednikami z poprzednich lat, którzy nie
tylko nigdy mnie nie przesłuchiwali, ani nie próbowali
dociekać prawdy o moich stanach skamieniałości:
na
przykład czy pochodzi od Boga, czy od demonów,
lub
czy było to spowodowane chorobą organizmu
.
Krótko
mówiąc, o nic nie pytali i nic nie mówili.
Jednak bardzo
chciałam wiedzieć, czy byłem przystosowana do Woli Boga, kiedy
niosłam krzyż, który mi posłał. Bardzo cierpiałam, gdy
nie mogłem znaleźć cierpliwości, by go nieść.
Z drugiej
strony, gdy drugi spowiednik dowiedział się, że Pan mi się ukazuje i
pyta, czy chcę pełnić rolę ofiary, powiedział mi, żebym powiedział
Jezusowi:
„Panie,
nie mogę i nie powinnam przyjmować cierpienia, któremu
chcesz mnie poddać, dopóki nie uzyskam pozwolenia od
spowiednika.
Jeśli chcesz,
żebym była ofiarą, najpierw idź do niego i poproś go o zgodę, żeby
się na mnie nie obraził”.
Pewnego ranka
po Komunii świętej mój kochający Jezus powiedział do mnie:
Moje dziecko,
niegodziwości ludzi są tak liczne i tak wielkie, że równowaga
między moją Miłością a moją Sprawiedliwością zostaje zachwiana.
Przewaga sił
zła zmusza mnie do sprowadzenia na ludzi gwałtownej wojny, przez
którą doprowadzę do bezprecedensowego zniszczenia ludzkiego
ciała.
Potem cały we
łzach dodał:
"Oh! Tak! Dałem
im ciała, aby
były
sanktuariami, w których spodziewałem się radować. Zamiast
tego zamienili je w gnijące szamba.
Ich smród
jest tak wielki, że musiałem od nich odejść.
To, moje
dziecko, są podziękowania, które otrzymuję
-za tyle
miłości i
-tyle
cierpienia, które zniosłem dla nich.
Kto jeszcze
oprócz mnie
- również
obficie je pobłogosławił i
- tak opóźnił
ich sprawiedliwą karę? Nikt nie był taki jak Ja!
I jaka jest
przyczyna ich tak wielkiej perwersji? To nic innego, moje
dziecko, niż nadmiar dóbr, które im dałem.
Teraz nauczę
ich, jak po najsurowszych karach powrócić do swoich
obowiązków.
Idąc za tymi
słowami Jezusa, moje serce zalała gorycz na myśl , że Bóg
tak dobry
może
być też lekceważony przez niewdzięczność ludzi.
I któż
mógłby też powiedzieć, jakie było moje cierpienie, kiedy
pomyślałam o tych, którzy mieli zostać ukarani plagą wojny.
Odczułam wobec
nich wielkie pragnienie cierpienia, a nie patrzenia na ich straszne
kary.
I mówię
mu:
„O
Święty Oblubieńcze, oszczędź im tej plagi Twojej
Sprawiedliwości. Jeśli ich winy są tak wielkie, jak mówisz,
wciąż jest
ogromne morze Twojej Krwi, w którym możesz ich zanurzyć. W
ten sposób będą mogli wyjść oczyszczeni, a Twoja
sprawiedliwość zostanie zaspokojona.
I mówię
ci to na zawsze,
-jeśli nie
możesz znaleźć miejsca, które Ci się podoba,
- przyjdź do
mnie kiedy chcesz.
Oddaję Ci moje
serce, abyś w nim znalazł odpoczynek i radość.
„Chociaż
moje serce jest pełne grzechów i wad,
z
pomocą Twojej łaski tak skutecznej,
Jestem
gotowa je oczyścić i sprawić, by stało się takie, jak sobie życzysz.
Oh! moje
Dobro, bądź ułaskawiony!
A jeśli jest to
konieczne i pożyteczne, składam Ci ofiarę mojego życia.
Chętnie to
zrobię, jeśli zobaczę, jak Twój Obraz podnosi się z tej ostrej
plagi.
Przerywając
mi, Jezus powiedział do mnie:
"Ukochane
dziecko,
-jeśli chcesz
dobrowolnie ofiarować się na cierpienie,
-nie
sporadycznie jak dawniej, ale ciągle, na pewno będę oszczędzał ludzi.
Czy wiesz, jak
to zrobię?
Umieszczę cię
między nimi, między moją sprawiedliwością a nieprawością ludzi. Kiedy
będę chciał zastosować moją Sprawiedliwość, zsyłając na nich plagi,
znajdując Cię pośrodku,
- zostaniesz
trafiona,
-ale oni
zostaną oszczędzeni.
Jeśli jesteś
gotów tak się ofiarować, jestem gotów oszczędzić ludzi.
W przeciwnym
razie nie mogę już być uspokojony, ani nie mogę się już dłużej
wstrzymać”.
Po tych Słowach
pozostałam przerażona i całkowicie zdezorientowana. Moja natura
była wstrząśnięta i drżałam.
Ale widząc, że
Jezus czekał na moje tak lub nie, mówię, zmuszając się do
mówienia:
„O
mój Boski Oblubieńcze, jestem gotowa dokonać wszystkich ofiar,
których pragniesz, ale biorąc pod uwagę moje przeszłe
doświadczenia,
-jak mam
postępować ze spowiednikiem, który,
-kiedy
przychodzi od czasu do czasu, prosi, abym nie ofiarowywała się za
cierpienia bez uprzedniej jego zgody?
Jeśli
z drugiej strony chcesz, abym poddawała się tym cierpieniom bez jego
zgody, jestem gotowa,
ponieważ
mój powrót do zdrowia nie będzie zależeć od niego, ale
tylko od Ciebie, Boże
Najwyższy”.
Wtedy Jezus mój
Oblubieniec, który umiał wszystko poświęcić z
posłuszeństwa, powiedział do mnie :
„Oby
nigdy nie zdarzyło się, że wystąpię przeciwko mojej Oblubienicy,
Kościołowi. Idź do spowiednika i poproś go o zgodę.
Jeśli chce cię
wysłuchać, powiedz mu szczegółowo, co ci powiedziałem Powiedz
mu, że to wszystko nie tylko będzie
dla dobra
stworzeń żyjących w grzechu,
-ale dla dobra
tych, którzy przyjdą później.
To dla twojego
większego dobra,
abyś poddała
się tym nieprzerwanym i prawie śmiertelnym cierpieniom. Bo w
przyszłym stanie, w jakim jesteś zaproszony do bycia - przez
posłuszeństwo - tak cię oczyszczę,
że twoja dusza
będzie godna twego mistycznego małżeństwa ze mną.
"Następnie,
Zaaranżuję we Mnie twoją ostatnią przemianę, abyśmy dwoje mogli
stać się jednym.
Jak dwie świece
stopione tym samym ogniem łączą się i tworzą jedno ciało.
W ten sposób
zjednoczeni staniemy się ogarnięci
-tą
samą myślą,
-
tą samą miłością, i
-
jedno w tej samej operacji.
Zmienię cię we
Mnie, a ja będę w tobie
-żebyś mogła
zostać ukrzyżowana we Mnie,
-ze mną i
-dla mnie.
Czy nie byłabyś
szczęśliwa mogąc powiedzieć: Jezus ukrzyżowany żyje we mnie.
Kiedy przyszedł
spowiednik, powtórzyłam mu wszystko, co mi Jezus powiedział.
Powiedziałam mu
nawet, że chcę cierpieć bez ograniczeń czasowych. Jednakże,
wydawało mi się
i byłem o tym naprawdę przekonana,
że te
cierpienia nie będą trwały dłużej niż czterdzieści dni. Ale
kiedy piszę te wersety,
Od dwunastu lat
żyję w stanie ciągłego cierpienia. Nie wiem, jak długo to
potrwa.
Niech Bóg
będzie zawsze błogosławiony, a Jego Sąd niezgłębiony.
Pozostaje mi
powiedzieć
- gdybym
zrozumiała wtedy,
-że będę
musiała spędzać cały czas w łóżku,
być może nie
poddałabym się łatwo roli wieczystej ofiary.
Moja natura
byłaby zaniepokojona. Z trudem zebrałam się na odwagę, by
dokonać takiego poświęcenia.
To samo mogę
powiedzieć o moim spowiedniku:
- gdyby znał
poświęcenie, które musiałby składać każdego ranka, aby mnie
ożywić,
- być może nie
zgodził bysię na tak długie pozostawanie w tym stanie.
Zapewniam,
że zawsze kochałam to słodkie cierpienie. Zawsze byłam bardziej
zrezygnowana, gdy cierpiałem z powodu ciągłego bólu, niż
wtedy, gdy go brakowało.
Faktycznie,
kiedy zacząłam żyć w tej sytuacji ciągłej ofiary, nie wiedziałam, jak
docenić wartość krzyża.
Mój
spowiednik, któremu dałam poznać, czego chce ode mnie mój
najukochańszy Jezus, powiedział do mnie:
„Jeśli
wszystko, co mi powiedziałaś, jest naprawdę Wolą Bożą, możesz
otrzymać moje błogosławieństwo.
W
rzeczywistości mógłbym poświęcić się reanimacji ciebie każdego
ranka.
Jeśli doznam
kłopotów w mojej naturze, pokonam je dzięki łasce Bożej”.
Kiedy
pomyślałam o stworzeniach ludzkich, którym oszczędzona byłaby
straszliwa plaga wojny, moja dusza się radowała. Mimo to moja
natura zaczęła się trząść.
I spędziłam
kilka dni w głębokim smutku. Zabrali mnie do kościoła. Po
przyjęciu Jezusa do serca mówię do niego:
„Najsłodszy
Jezu, spójrz na udręczone morze, w którym pogrążona
jest moja dusza.
Zamiast
być w ciszy i spokoju, oto nagle jestem zakłopotana i zmieszana, ale
-dziękuję za
światła podarowane mojemu spowiednikowi, który pozwolił mi
czynić w posłuszeństwie to, czego ode mnie oczekujesz,.
Jestem
zakłopotana z powodu
-najpierw
tego stanu cierpienia, w którym zaraz
mnie pogrążysz.
- A następnie
dlatego, że być może będę musiała pozostać w tym stanie bez
przyjmowania Ciebie w Konmunii, co byłoby dla mnie największym
cierpieniem.
Kto mógłby
przeżyć bez Ciebie?
Mój
Dobry Jezu, kto jeszcze oprócz Ciebie może dać mi siłę, aby
- przetrwać,
- wyzdrowieć z
mojego cierpienia. Jak mogę otrzymać tę siłę,
jeśli nie wolno
mi przyjąć Cię w Twoim Sakramencie?” Kiedy uwolniłam moje
serce od udręki, dużo płakałam.
Współczując
mi Jezus uprzejmie powiedział do mnie:
„ Moje
dziecko, nie bój się. Rozumiem twoją słabość
Przygotowałem
nowe i szczególne łaski, aby wesprzeć Twoją kruchość.
Czy nie
jestem we wszystkim wszechmocny ?
Czy nie mogę
sprawić, żebyś mnie przyjęła w Sakramencie?
Bądź
zrezygnowana i jakby umarła oddaj się w moje ojcowskie ramiona .
Ofiaruj
siebie jako ofiarę jako zadośćuczynienie za wiele zniewag,
które nieustannie otrzymuję od ludzi.
Wtedy możesz
uratować tych, którzy zasługują na karę.
Do tej pory
przychodziłaś do Mnie, ale teraz zapewniam, że będę cię odwiedzał.
Te wizyty mogą
być krótkie, ale zawsze będą pożytkiem i wielką pociechą dla
twojej duszy. Czy jesteś zadowolona?
A ponieważ znam
twoje przestrzeganie mojej Woli, wiedz, że od teraz
jesteś
już stałą ofiarą,
w
stanie nieustannego cierpienia ,
zgodnie
z moją wolą.
Proszę cię o
zadośćuczynienie za grzechy popełnione przez inne stworzenia
ludzkie”.
Jak opisać
łaski, których Pan zaczął mi wtedy udzielać?
Nie mogę
opowiedzieć o wszystkim, co mój kochający Jezus zrobił dla
mnie
- od tego dnia
do dziś,
-zwłaszcza
jeśli chodzi o dokładne opisanie każdej z tych łask.
Aby zadowolić
święte posłuszeństwo – narzucone mi bez litości – zrobię
co w mojej mocy”.
starając
się nie pominąć najintymniejszych
łask,
które
tak trudno mi ujawnić.
Jeśli chodzi o
wspomnianą już obietnicę złożoną mi przez Jezusa, powiem, że był
zawsze nienaganny.
Dotrzymał
obietnicy od początku do teraz i wierzę, że dotrzyma jej do końca.
Dobrze
pamiętam, co powiedział mi pierwszego dnia, kiedy musiałam zostać w
łóżku:
„Umiłowana
mojego Serca, umieściłem cię w tym stanie, aby móc swobodniej
przychodzić do ciebie i rozmawiać z tobą.
Rzeczywiście,
od samego początku uwolniłem cię od świata zewnętrznego i trudności
radzenia sobie ze stworzeniami ludzkimi.
W ten sposób
oczyściłem cię wewnętrznie, aby nie pozostała w tobie żadna myśl ani
uczucie tylko ziemskie, zastąpiłem je myślami niebieskimi, pełnymi
miłości do Mnie.
"Ale już
- że wszystko
inne jest tobie obce i
-że się
poznaliśmy, chcę cię utożsamiać ze Mną,
aby twoje ciało
i dusza były do mojej dyspozycji, aby były przede Mną
wiecznym holokaustem.
Gdybym nie
ograniczył cię do tego małego łóżka,
nie
korzystałabyś z moich częstych wizyt:
chciałabyś
najpierw wypełnić swoje rodzinne obowiązki z wyrzeczeniami,
a
potem udać się do oratorium twego serca,
czekając
na przelotną wizytę ode mnie. Teraz nie możesz tego zrobić .
Jesteśmy sami,
ty i Ja.
Nie ma nikogo,
kto by nam przeszkadzał w rozmowie ani w przekazywaniu radości i
cierpień.
„Będąc
taką jak Ja, możesz uczestniczyć
-w radości i
szczęściu, które daje mi kilka dobrych ludzi,
–
jak również goryczy i ucisku,
które spływają na mnie ze strony bezbożnych .
Od teraz, moje
pociechy będą twoje, a twoje pociechy będą moje.
Moje cierpienia
i twoje cierpienia będą w komunikacji
-żeby "twoja
wola" i "moja wola" całkowicie zniknęły, by mogły
- nazywać się
"naszą wolą".
Krótko
mówiąc, zainteresujesz się moimi sprawami tak, jakby były
naprawdę twoimi, Ja tak samo zainteresuję się twoimi sprawami.
-- z wyjątkiem
twoich niedoskonałości -- które z pewnością będą moje, aby ci
pomóc.
Czy
wiesz, jak będę się zachowywał wobec Ciebie?
Będę jak król
świeżo poślubiony szlachetnej królowej,
-która
jest chwilowo zmuszony do przebywania z dala od niej i
-który,
w pośpiechu, by z nią być, zawsze skupia na niej swój umysł i
serce.
Jest zajęty
dokańczaniem swoich spraw, aby móc jak najszybciej do niej
wrócić.
Tam jego oczy
są zwrócone na nią, aby zobaczyć, czy nie okazuje żadnych
oznak żalu z powodu jego nieobecności.
A jeśli chce z
nią porozmawiać,
daje
pozwolenie odejścia ludziom wokół
niej,
zabiera
ją ze sobą do swoich mieszkań i zamyka drzwi.
Jako strażnika
stawia zaufaną osobę na zewnątrz,
więc nikt nie
może przerwać ich rozmów ani podsłuchać ich sekretów.
W pojedynkę
przekazują sobie nawzajem swoje myśli.
Gdyby ktoś
lekkomyślnie chciał pozbawić ich odosobnienia i zakłócić im
spokój,
zostałby
natychmiast aresztowany jako zakłócający spokój króla
i surowo ukarany.
Postąpiłem w
podobny sposób, umieszczając cię w tym stanie. Biada
każdemu, kto ośmieli się zakłócić te ustalenia.
Nie tylko by
mnie się to nie podobało,ale to doprowadziłoby mnie do ukarania
go. Czy jesteś z tego zadowolona?
Jeśli w zamian
za liczne łaski, których udzielił mi mój umiłowany
Jezus, moje serce nie przepełniło się wdzięczną miłością do Niego,
Zasługuję na
miano najbardziej niewdzięczną istotę wobec Niego.
Gdybym
całkowicie nie pogodziła się z pragnieniami Jego Świętej Woli,
całe niebo i
ziemia powinny wskazywać palcem na mnie – łącznie z przyszłymi
pokoleniami – jako najbardziej niewdzięczną i godną pogardy
duszę, jaka kiedykolwiek żyła.
To tak, jakby
bosy włóczęga, pokryty brudnymi szmatami, unikał bardzo
bogatego pana, który go zaprosił go,
-by stać się
współwłaścicielem jego ogromnych posiadłości i
- dbać o nie
jak o własne. A ten byłby niezadowolony.
Czy ten biedny
nędzarz nie stałby się pośmiewiskiem dla wszystkich?
Jezus zrobił to
ze mną.
W zamian za
moją nicość dał mi wspólne posiadanie swych nieskończonych
dóbr, pod warunkiem, że się nimi zajmę.
Niczego mu nie
przyniosłam, z wyjątkiem mojej nicości.
Widziano kiedyś
coś podobnego? Wstyd mi o tym mówić.
A Jezus stał
się…
- nie tylko
właściciel mojej nicości,
-ale także
moich niedoskonałości, które chce całkowicie oczyścić w swojej
nieskończonej Doskonałości.
Oh! jakże
jestem mu dłużna!
Ten, który
nigdy się nie zmęczył, nigdy się nie zmęczy i nigdy nie znudzi się
powtarzaniem mi:
„Chcę
od ciebie doskonałego podporządkowania się mojej woli,
w
taki sposób, że całkowicie pogrążysz się w mojej Woli”.
Kiedy zauważył
moje najmniejsze przywiązanie do nieistotnych rzeczy, delikatnie
nakłonił mnie do wycofania się, mówiąc:
„Moje
dziecko, pragnę od ciebie całkowitego oddzielenia od wszystkiego, co
nie jest moje. Chcę, żebyś rozważyła wszystko, o czym wiesz, że
jest ziemią
jak obornik,
obrzydliwe dla mojego oka. »
Moje Serce
zamarza, gdy z przyjemnością patrzysz na rzeczy ziemskie, które
nie są konieczne. Zaciemniają w tobie niebiańskie rzeczy i
opóźniają
mistyczne
małżeństwo, które obiecałem z tobą zawrzeć.
Wiedz, że nie
przywiązuję żadnej wartości do rzeczy ziemskich, które nie są
całkowicie potrzebne. Chcę, abyś podążała za tym nędznym
ubóstwem, któremu się poddałem, pogardzając wszystkim,
co było niepotrzebne.
W tym małym
łóżeczku, w którym naśladujesz mnie w ubóstwie,
musisz uważać
się za biedne porzucone dziecko. Tylko wtedy możesz powiedzieć,
że jesteś naprawdę biedna.
Bo chcę
prawdziwej i praktykowanej biedy w działaniu.
-Nigdy nie
pragnie niczego nabyć,
-nigdy za czymś
nie wzdycha i
- nigdy nie
akceptuje czegoś, co nie jest naprawdę konieczne.
Jeśli chodzi o
ciebie,
- najpierw mi
podziękuj,
-
Jestem twoim darczyńcą.
Chcę teraz,
abyś
radziła
sobie z tym, co jest ci dane i
nie prosiła o nic więcej,
ponieważ
pragnienie czegoś, co nie jest ci dane, może stać się uciążliwe w
twoim umyśle.
Rezygnuj w
świętej obojętności z reagowania na wolę innych, nie zastanawiając
się, czy jest ona dobra, czy zła”.
Na początku
było to dla mnie naprawdę bardzo duże poświęcenie. Ale szybko
zauważyłem, żeby nie myśleć o tym czy o tamtym.
Z wyjątkiem
tego, czego naprawdę potrzebowałam, nie prosiłem o nic, co nie
zostało mi zaoferowane.
Pokonawszy
poprzednią trudność, Pan Jezus chciał mnie powierzyć trudniejszemu
zadaniu.
Jednym z
ciągłych cierpień, które przychodziły do mnie
bezpośrednio od Jezusa, był epizod wymiotów po jedzeniu.
Kiedy moja
rodzina dała mi coś do jedzenia, natychmiast zwymiotowałam i tak
osłabłam, że nie mogłam mówić.
Ale
przypomniałam sobie, co powiedział mi Jezus: „rób, co ci
kazano”. I niczego więcej nie chciałem.
Zawstydziłam
się i jakby moja rodzina skarciła mnie mówiąc:
„Dlaczego
nadal chcesz jeść, skoro właśnie zwymiotowałeś?” Więc
powiedziałem sobie:
„Nie
poproszę o nic, dopóki mi czegoś nie przyniosą. Bóg
zatroszczy się o te rzeczy”.
I dalej
dziękowałam, że mogłam cierpieć z miłości do Jezusa,
Ofiarowałam
wszystko jako zadośćuczynienie za wykroczenia popełnione przez grzech
obżarstwa.
Nie wiem
dlaczego, ale spowiednik, który słyszał, że mam napady
wymiotów, kazał mi codziennie zażywać chininę.
Zakłóciło
to mój apetyt.
A ponieważ nie
mogłam przyjmować jedzenia, dopóki mi go nie podano, zawsze
słyszałem burczenie w brzuchu.
W tym stanie
czułam się, jakbym była w ferworze śmierci, ale nie umierałam. Trwało
to około czterech miesięcy, po których mój umiłowany
Jezus powiedział do mnie:
„Powiedz
spowiednikowi, żebyś nie dostawała ani jedzenia ani chininy, gdy
wymiotujesz. Oświecony boskim Światłem, on się zgodzi na to.”
Więc spowiednik
nie pozwolił mi brać ani jedzenia, ani chininy. Potem jednak,
żeby się nie popisywać, chciał, żebym raz dziennie jadła jedzenie.
Więc miałam
więcej spokoju. Mój głód zniknął, ale nie
wymioty. Rzeczywiście, za każdym razem, gdy brałam jedzenie,
musiałam je zwymiotować.
Mój
umiłowany Jezus często mi mówił:
„Powiedz
spowiednikowi, aby udzielił ci pozwolenia na niejedzenie w
ogóle”. Ale za każdym razem odmawiał, mówiąc:
„Przyjmij
pokarm dany ci jako akt umartwienia, jako zadośćuczynienie za wiele
zniewag wyrządzonych Panu przez obżarstwo ludzi”.
Za każdym
razem, po kilku dniach, nasz Pan powracał do zarzutu i powtarzał:
„Jeszcze raz proszę spowiednika o pozwolenie na nie
przyjmowanie jedzenia.
Rób to
nonszalancko i bądź gotów przyjąć w posłuszeństwie wszystko,
co on chce, abyś zrobiła”.
Kiedyś, jak
chciał Jezus, powtórzyłam prośbę spowiednikowi, ten nie wiem
dlaczego, nie tylko odmówił mi zgody, o którą prosiłam,
ale nakazał mi zaprzestać cierpień, jakby zależały one ode mnie .
Przyczyna jego
reakcji była być może następująca: pamiętając, że powiedziałam mu, że
moje cierpienia będą trwać tylko czterdzieści dni, kiedy wciąż
jeszcze trwały, skłoniło go do przekonania, że nie
mówię mu prawdy o stanie cierpienia, o który pytał mnie
lub o tym, że nie powinnam już jeść.
Z nieznanych mi
powodów doszedł do wniosku, że nie powinnam już dłużej
pozostawać w tej sytuacji ofiary, a gdybym znów wpadła w ten
stan cierpienia, on nie powinien już przychodzić mnie reanimować.
Muszę tu
powiedzieć, że w duchu posłuszeństwa byłem skłonna podporządkować się
jego wskazaniom, tym bardziej, że moja natura domagała się uwolnienia
od ciężaru tylu śmiertelnych cierpień, które często się
powtarzały.
Wydaje mi się
jednak jasne, że nigdy nie mogłabym dźwigać takich ciężarów
bez specjalnej Boskiej interwencji.
Było też
cierpienie konieczności poddania się wszystkiemu, nawet w tych
rzeczach, które były dla mnie tak odrażające (konieczności
naturalne): to była naprawdę ofiara, którą poniosłam, aby
dostosować się do Woli Boga.
Co więcej, bez
tego motywu podporządkowania się Woli Bożej, nawet najwięksi święci
by się poddali.
Jezusowi
zawdzięczam moją zdolność do zwrócenia mu ogromnej Miłości,
którą zawsze mi okazywał.
W ten sposób
odczułam pewną pociechę w stosunku do mojej przeszłości i to, że
jestem gotowa zrobić wszystko w świętym posłuszeństwie.
Ponieważ
doświadczałam Bożej Miłości i Dobroci do mnie, byłam gotowa i chętna
do pozostania przykuta do mojego małego łóżeczka tak długo,
jak Bóg tego zechce, będąc ofiarą.
Jego Święta
Wola, która tak dobrze potrafi
- zmienić
charakter rzeczy,
–
przekształcić je z gorzkich w
słodkie,
uzyskała ode
mnie rezygnację i zgodność z Jego Wolą.
Chociaż
dobrowolnie i posłusznie zgodziłam się być ofiarą i pozostać w łóżku,
zaczęłam stawiać opór mojemu zawsze kochanemu Jezusowi.
Kiedyś, kiedy
ukazał mi się, aby przekazać mi swoje cierpienia, powiedziałam mu:
„Mój
ukochany Panie, nie odbieraj źle mojej odmowy cierpienia. Czego
ode mnie chcesz?
Ponieważ to
posłuszeństwo mnie przed tym powstrzymuje, nie mogę się już poddać.
Ale jeśli
chcesz, abym spełniała Twoją Wolę, daj światło mojemu spowiednikowi,
aby spełnił to, czego pragniesz.
W przeciwnym
razie postąpię zgodnie z jego życzeniami i uparcie sprzeciwię się
Twojej Woli. Naprawdę uwierzę, że nie jesteś moim ukochanym
Jezusem!”
Nasz Pan chciał
poddać mnie ciężkiej próbie, zmuszając mnie do spędzenia z Nim
nocy całej.
Kiedy
przyszedł, mówiłam mu szybko: „Drogi Panie, bądź
cierpliwy. Potrzebuję zgody spowiednika, abyś mógł
przekazać mi swoje cierpienie.
Więc proszę nie
zmuszaj mnie do przeciwstawiania mojej woli przeciwko Twojej.
Bez zgody mojej
woli, która nie ugnie się bez zgody spowiednika, możesz mnie
jednak doprowadzić do stanu unicestwienia i przekazać mi wszystkie
swoje boleści, smutki i cierpienia. ”
W tym stanie
cierpienia, w jakim się znalazłam, wierzyłam, że Nasz Pan dał dowód,
że wygrał. Ale tak nie było.
Bo
w jednej chwili, kiedy zostałam uwolniona od wszelkiego cierpienia,
mój umiłowany Jezus przyciągnął mnie do siebie w sposób,
który sprawił, że się zawahałam.
W związku z tym
nie mogłam stawiać oporu. Znalazłam się przywiązany do
Niego tak mocno, że bez względu na to, jak bardzo próbowałem
mu się przeciwstawić, nie mogłem się uwolnić.
Ponieważ jestem
nikim, byłoby bezużyteczne, gdybym stawiała opór lub próbowała
triumfować w walce z Nim, tym, który jest wszechmocny i który
jest Mocą silnych.
Będąc tak
blisko Jezusa,
- Byłem
zawstydzona moimi licznymi sprzeciwami wobec Niego,
- i znalazłam
się całkowicie zdruzgotany.
Więc ze wstydem
powiedziałam do niego: „Wybacz mi, Święty Oblubieńcze, że
stawiałam Ci opór. Nie doszłoby do tego, gdyby nie
zmuszało mnie posłuszeństwo.
A Jezus bardzo
czule mi powiedział:
„Umiłowane
dziecko mojej Miłości, nie lękaj się, że się obrażę: nie obraża mnie
gest spowiednika, który dał ci to polecenie. Pełni swoją
posługę z delikatnością i sumieniem i musi używać środków i
sztuczek, aby wypełnić swoją moralną odpowiedzialność w obliczu zła i
dobra.
Znajdź swój
pokój i żyj zawsze dla mnie oddana. Chodź do mnie!
Dzisiaj
jest pierwszy dzień roku (tak naprawdę był Nowy Rok ). Chodź,
chcę ci dać prezent.
Podszedł do
mnie, przytulił mnie i przyciskając usta do moich, wlał we mnie płyn
dużo słodszy niż mleko i całując mnie raz za razem, z miłością wyjął
pierścionek ze swojego Serca mówiąc:
„Podziwiaj
i kontempluj dobrze ten pierścień, który przygotowałem dla
ciebie, na nasze małżeństwo, ponieważ ożenię się z tobą w wierze.
Na razie
rozkazuję ci, abyś
- nadal żyła w
tym stanie ofiary i
- powiedzieć
spowiednikowi, że jest moim pragnieniem, abyś nadal żyła w tym stanie
cierpienia.
I na znak, że
to naprawdę Ja mówię:
Wiedz, że
wojna, która jest w martwym punkcie między Włochami a Afryką,
będzie trwała, dopóki spowiednik nie da ci pozwolenia na życie
w stanie ofiary.
W
tym czasie zatrzymam wojnę, aby mieli pokój po obu stronach.
Wtedy Jezus
zniknął.
Czułam się
wtedy, jakbym była ubrana w szatę cierpienia, która
przeniknęła do szpiku moich kości,
czułam się więc
niezdolna do ożywienia się z tego stanu śmiertelnego bez interwencji
spowiednika.
W bólu
myślałem o tym, co mu powiem, kiedy zastanie mnie w tym wielkim
stanie cierpienia wbrew jego rozkazom.
Co mogłabym
zrobić? Reanimacja z pewnością nie była w mojej mocy.
Mleczny płyn,
który Jezus we mnie wlał, wytworzył we mnie tyle miłości do
Niego, że mimo bólu marniałam z miłości.
Ta słodycz i
sytość, którą czułam, zmusiła mnie do zażycia części jedzenia
oferowanego przez moją rodzinę po tym, jak spowiednik mnie ożywił.
Ale to jedzenie
absolutnie odmówiło mi zejść do żołądka.
Musiał mi to
narzucić spowiednik w imię posłuszeństwa, abym to przełknęła.
Jednak
natychmiast zostałam zmuszona do zwrotu z odrobiną słodkiego płynu
wlanego we mnie przez Jezusa.
Czyniąc to,
poczułam w sobie Jezusa , który z
humorem powiedział do mnie :
„To,
co w ciebie wlałem, nie wystarczyło? Nie byłaś z tego
zadowolona?
Bardzo
zakłopotana i pełna wstydu powiedziałem do Niego:
„Czego
chcesz ode mnie, o Jezu?
To
posłuszeństwo skłoniło mnie do oddania tego, co należało do Ciebie —
co było jednak tak słodkie i pyszne.”
Bez dalszych
pytań, patrząc na to, co się wydarzyło, spowiednik wycofał się,
mówiąc: „Wrócę, kiedy będę miał wolny czas”.
Nie tylko byłam
obojętna na tę ingerencję spowiednika w związku z tym, co się działo
między Panem a mną, ale bardzo mnie to zirytowało.
Szybko
podziękowałam mojemu zawsze życzliwemu Jezusowi, który
pozwolił spowiednikowi nie zadawać mi żadnych pytań.
Naprawdę nie
miałam pojęcia, co mnie czeka na następny dzień. Mój
spowiednik wrócił z grymasem i nie pytając, nazwał mnie duszą
nieposłuszną.
I dodał:
„Fakt,
że popadłaś w śmiertelną słabość, prowadzi mnie do przekonania
-że to, co się
z tobą dzieje, to czysta choroba a nie owoc nadprzyrodzonej
interwencji.
Gdyby to było
od Boga, z pewnością nie pozwoliłby mi się sprzeciwić,
ponieważ chce
od ciebie posłuszeństwa i nie chce niczego, czego nie można zrobić
bez tej pięknej cnoty.
Także, zamiast
dzwonić do spowiednika, od tej chwili będziesz dzwonić do lekarzy,
którzy swoją nauką uwolnią cię od choroby nerwowej.
Kiedy skończył
mnie lekceważyć, zmusiłam się, by powiedzieć mu, co się stało i
wszystko, o czym Pan prosił, żebym mu o tym powiedziała.
Słysząc mnie,
zmienił zdanie i zapewnił, że nie wątpi w to, co powiedziałam o
Jezusie, ponieważ słowa o wojnie między Włochami a Afryką były
prawdziwe.
Dodał o tak
zwanym pokoju, jeśli nadejdzie wkrótce, w wyniku tego, że
znowu staniesz się ofiarą, to już nie będę mógł wątpić. Jeśli
z drugiej strony było to spowodowane innymi przyczynami...
Poczekamy i
zobaczymy.”
Zgodził się
więc na moją odpowiedź na pragnienie wyrażone przez mojego dobrego
Jezusa. I powtarzał mi: „Poczekamy i zobaczymy, czy ta
wojna się nie nasili i czy niedługo będziemy mieli pokój”.
Cztery miesiące
później mój spowiednik dowiedział się z gazety, że
spełnił się zapowiadany przez Jezusa pokój.
Kiedy mnie
zobaczył, powiedział: „Bez ofiar po obu stronach wojna, która
szalała między Włochami a Afryką, zakończyła się; teraz panuje
pokój między nimi.
Ponieważ ten
fakt został przepowiedziany i nastąpił, mój spowiednik
przekonał się o działaniu Boskości w tym, co się ze mną dzieje, i
zostawił mnie samą w pokoju, bo czegoś takiego nie można uzyskać,
jeśli się sprzeciwiało Bogu.
Od tego dnia
Jezus nie robił nic poza przygotowywaniem mnie do mistycznego
małżeństwa, które mi obiecał, odwiedzając mnie częściej -
do
trzech lub czterech razy dziennie, kiedy mu się
podobało.
Często
przychodził i odchodził bez przerwy.
Zachowywał się
jak kochanek, który często myśli o swojej żonie, kocha ją i
odwiedza.
Ujawnił mi się,
mówiąc takie rzeczy jak:
„Kocham
cię tak bardzo, że nie mogę trzymać się od ciebie z daleka. Czuję,
że nie otrzymam zwrotu wzajemności, gdy cię nie widzę lub nie
rozmawiam z tobą bezpośrednio i z bliska.
Jestem skłonny
myśleć, że jesteś samotna i tęsknisz za Mną. I przychodzę
zobaczyć, czy czegoś potrzebujesz.
Uniósł
więc moją głowę, ułożył poduszkę, objął moją szyję ramionami, całował
mnie i okrywał pocałunkami raz za razem.
Ponieważ było
lato, uwolnił mnie od nadmiaru ciepła, orzeźwiając mnie lekką bryzą,
która emanowała z jego słodkich Ust.
Czasem
potrząsał czymś, co miał w dłoniach lub poruszał prześcieradłem,
które mnie okrywało, żeby mnie ochłodzić, i pytał gorliwie:
"Jak się
teraz masz? Na pewno czujesz się lepiej, prawda?
A ja na to:
„Wiesz, mój umiłowany Jezu, że kiedy jesteś blisko mnie
to zwasze czuję się lepiej”.
Potem, kiedy
przyszedł i zastał mnie rozwaloną i słabą,
-z powodu
mojego nieustannego cierpienia,
-zwłaszcza w
nocy, po przyjściu spowiednika,
podszedł do
mnie i z ust wlał do moich mleczny płyn.
Pozwolił mi
przywiązać się do swojej najświętszej Piersi, z której
czerpałam strumienie słodyczy i siły, które dały mi posmakować
rozkoszy Raju.
Kiedy zobaczył
mnie w stanie doskonałej rozkoszy, powiedział mi z niewypowiedzianą
dobrocią:
„Chcę
naprawdę być twoim Wszystkim, sprawiając, że przygotowuję jedzenie
nie tylko dla twojej duszy, ale także dla twojego ciała”.
A co z całą
niebiańską miłością, jakiej doświadczyłam w wyniku tak wielu
niezwykłych niebiańskich łask? Gdybym miała powiedzieć wszystko,
co przekazał mi mój bardzo słodki Jezus, nie byłoby końca, aby
to opisać.
Spowiednikowi
też nie mogłam tego opowiedzieć, bo zajęłoby to zbyt dużo czasu.
Ograniczę się
tutaj do krótkiego powiedzenia, co wystarczy wiedzieć, aby
trochę zrozumieć stan duszy, która jest w pełni posiadania
Jezusa, najwspanialszego Oblubieńca duszy.
I z całego
serca pragnę wykrzyknąć, mówiąc do niego:
„O
Jezu, jakże ucieszyłam się wszystkimi Twoimi słodkimi i rozkosznymi
komunikantami!”
Cierpienia,
którymi obdarzył mnie mój Jezus, są jednocześnie
gorzkie i słodkie naprzemian, same w sobie tak pełne goryczy.
Ale gdyby
słodycz i gorycz nie zostały jednocześnie dane duszy, która
stała się ofiarą miłości, zadośćuczynienia i pokuty,
ta dusza nie
mogłaby trwać długo bez śmierci.
Ciało by się
rozpadło, a dusza prędko poszłaby do Boga, stąd moje jęki i
narzekania, gdy myślałam, że On mnie opuścił.
Kiedy
od czasu do czasu się ukrywał, bardzo źle się czułam
psychicznie.Wydawało mi się, że nie widziałem go od stulecia.
Dlatego
narzekałem, mówiąc takie rzeczy jak:
„O
Święty Oblubieńcze, jak możesz kazać mi czekać tak długo na
Ciebie? Czy nie wiesz, że nie przetrwam bez Ciebie?
Przyjdź i ożyw
mnie swoją Obecnością, która jest dla mnie, światłem, siłą i
wszystkim.”
Pewnego dnia,
czując się odrzucona z powodu jego kilkugodzinnej nieobecności,
wydawało mi się, że nie pojawił się mi od kilku lat.
Również
w swoim cierpieniu płakałam gorzkimi łzami. Potem ukazał mi się,
pocieszył mnie i osuszył moje łzy.
Pocałował mnie
i całując mnie powiedział do mnie :
„Nie
chcę, żebyś płakała.
Widzisz, jestem
teraz z tobą. Czego chcesz?"
Odpowiedziałam:
„Po
prostu tęsknię za Tobą. Przestanę płakać, kiedy obiecasz mi, że
nie pozwolisz mi tak długo na Ciebie czekać.
Mój
dobry Jezu, Ty wiesz, jak cierpię, czekając na Ciebie, zwłaszcza
-kiedy do
Ciebie wołam, a Ty nie przychodzisz szybko
–
aby mnie pocieszyć, wzmocnić i
zachęcić swoją słodką Obecnością.”
Jezus
odpowiedział : „Tak, tak, sprawię ci przyjemność”. I
szybko zniknął.
Innego dnia
znowu narzekałam i błagałam go, żebym nie kazał mi tak długo czekać
na niego. Widząc, że wciąż płaczę, powiedział do mnie:
„Teraz
naprawdę chcę cię usatysfakcjonować we wszystkim.
Jestem tak
entuzjastycznie nastawiony do Ciebie, że mogę tylko spełnić Twoje
pragnienia.
Jeśli do tej
pory uwolniłem cię od twojego zewnętrznego życia i objawiłem się
tobie, teraz chcę przyciągnąć do siebie twoją duszę.
W ten sposób
będziesz mogła bliżej Mnie naśladować, radować się Mną, bardziej do
Mnie przylgnąć. Mogę pokazać ci wszystko, czego nie zrobiono z
tobą w przeszłości.”
Minęły trzy
miesiące, podczas których stałam się ofiarą w moim łóżku,
w którym otrzymałam
nie
tylko smutki i cierpienia, które Jezus mi
przekazał, ale także jego słodycz.
Pewnego ranka
Jezus przyszedł do mnie jako miły i bardzo czarujący młodzieniec w
wieku około osiemnastu lat.
Jego złote
włosy były kręcone i opadały po obu stronach jego czoła.
Wydawało się,
jakby ich Pętle splatały myśli Jego Ducha połączone z uczuciami Jego
Serca.
Na Jego czole,
pogodnym i szerokim, widać było, jak przez bardzo jasny kryształ,
-jego umysł,
-gdzie Jego
Nieskończona Mądrość panowała w niebiańskim porządku i pokoju.
Mój
umysł stał się jasny, a moje serce uspokoiło się na widok tego
przeuroczego Jezusa. Efekt był taki, a namiętności tak
stłumione, że nie czułem najmniejszego zakłócenia.
Skoro moja
dusza doświadczyła tak wielkiego poczucia spokoju na sam Jego widok,
czego bym doświadczyła, gdybym mogła posiąść jego Boskość?
Wierzę, że
Jezus nie mógł objawić się duszy w tak wielkim pięknie, żeby
nie zaznała ona doskonałego spokoju i głębokiej pokory.
Wycofałby się
przy najmniejszym zakłóceniu duszy.
Z drugiej
strony, gdyby dusza nie czuła takiego spokoju i pokory, że nie byłaby
spokojna wobec cierpienia i zaciekłej wojny wokół niej, to
Jezus
nie tylko nie pozwoliłby się jej zobaczyć ,
ale nie zasmakowałby w niej
słodkiego odpoczynku,
odpoczynku,
którego dusza zmartwiona nie mogłaby mu zapewnić.
Gdy Jezus mi
się ukazał, patrzyłam na Niego z podziwem, i powiedziałam sobie:
"Oh! jak
piękne są Jego oczy tak czyste, które świecą światłem
jaśniejszym niż słońce”.
Jednak w
przeciwieństwie do światła słonecznego, światło z Oczu Jezusa nie
uszkodziło mojego wzroku. I mogłam bez zmęczenia wpatrywać się w
ten przepych.
Wręcz
przeciwnie, moje oczy zyskały dzięki temu więcej siły. Nie możemy
oderwać oczu od tego tajemniczego cudu piękna, jakim jest granat Oczu
Jezusa.
Wystarczy jedno
spojrzenie Jezusa, aby
-wynieść się z
siebie i
- podróżować
przez doliny, równiny, góry, niebo lub najgłębsze
przepaście ziemi, aby Go znaleźć.
Wystarczy
spojrzenie Jezusa, aby
-przemienić w
Niego duszę i
- odczuć nie
wiem co z Jego Boskości. Wiele razy sprawiało ono, że
wykrzykiwałam:
„O
mój najpiękniejszy Jezu, o wszystko moje,
jak to będzie
cudownie cieszyć się błogim wzrokiem bez domieszki cierpienia,
Ty,
który w tych kilku minutach, kiedy mi się ukazałeś, dałeś mi
tak wiele spokoju w mojej duszy,
Ty,
dla którego można znosić potoki cierpienia, męczeństwa
lub upokarzających prób;
Ty,
który mieszkasz w mieszaninie bólu i przyjemności w
doskonałym spokoju ducha!”
Kto mógłby
powiedzieć całe piękno emanujące z Jego uroczej Twarzy.
Jego wygląd
przypomina śnieg zabarwiony kolorem bardzo pięknych róż. Emanuje
majestatyczną i boską szlachetnością.
Jego wygląd
wzbudza podziw i szacunek, a także pewność siebie. Jego wygląd
to
-jak biel w
porównaniu do czerni,
-podobna
słodyczy w porównaniu do goryczy.
Zaufanie, jakie
może wzbudzić człowiek, jest cieniem w porównaniu ze świecącym
słońcem, które jest zaufaniem natchnionym przez Jezusa.
Oh! Tak!
w Jego świętej
Twarzy, tak majestatycznej, tak kochanej, przebija ufność, jaką Jezus
wzbudza w duszy.
A Miłość, którą
emanuje, przyciąga duszę w sposób, który nie pozostawia
wątpliwości co do powitania, jakie oferuje.
Jezus nie
gardzi stworzeniem ludzkim, które pociągnięte przez płonący
płomień Jego Miłości,
-chce wrócić
w Jego Ramiona, bez względu na to, jak brzydkie i jak grzeszne by się
ono czuło.
A co z rysami
jego Twarzy?
Jego bardzo
wdzięczny nos harmonijnie opada od blond brwi. Jego usta, choć
małe, wyświetlają słodki uśmiech.
Jej usta,
szkarłatnego koloru, są cienkie, miękkie i kochające.
Kiedy otwierają
się, by mówić, sprawiają wrażenie, że zaraz zostanie
powiedziane coś cennego, niebiańskiego.
Jego Głos
wyraża słodycz i harmonię Raju, zdolną oczarować najbardziej oporne
serca.
Głos mojego
Ukochanego przenika tak słodko,
-że dotknie
każdego włókna serca każdego, kto Go usłyszy, i to w czasie
krótszym, niż potrzeba, aby to powiedzieć
-zachwyca
duszę ciepłymi i pobudzającymi
akcentami.
Jest tak miły,
że wszystkie przyjemności świata są niczym w porównaniu
z jednym słowem wychodzącym z jej Ust.
Wszystkie
przyjemności świata są tylko symulakrami w porównaniu z jego
słodkim Głosem. Jest skuteczny i robi wielkie cuda.
Kiedy Jezus
mówi, wywołuje w duszy pożądany skutek.
Oh! Tak! Usta
Jezusa promienieją. Kiedy On mówi, są niezwykle piękne.
Wtedy widać
jego czyste i proporcjonalne zęby.
Do serc, które
Go słuchają z miłością, Jezus zsyła z Nieba pulsujące tchnienie
Miłości, która obejmuje, rozpala i pochłania.
Jeszcze
piękniejsze są Jego miękkie, białe i delikatne Dłonie.
Ich Palce,
jasne i przejrzyste, poruszają się zręcznie i są prawdziwą rozkoszą,
gdy czegoś dotykają.
"Oh! jaki
jesteś piękny, całkowicie piękny, mój słodki i łaskawy
Jezu! Wybacz mi, że tak słabo mówię o Twojej urodzie.
To, co
powiedziałem, to nic w porównaniu z rzeczywistością.
W niezręczny
sposób próbowałam opisać Twoje piękno, którego
nawet Twoi aniołowie nie są godni i nie potrafią odpowiednio opisać.
Uczyniłam to
przez święte posłuszeństwo, najlepiej jak potrafię. Jeśli mój
opis nie ma Twojej aprobaty, wybacz mi.
Wina spada
przede wszystkim na posłuszeństwo, bo moje słabe próby nie
oddają Twojej urody, dobrze o tym wiem.
Gdyby nie
wyraźny rozkaz wydany na mocy posłuszeństwa, z pewnością nigdy nie
zgodziłabym się przelać na papier,
-w
upokorzeniu-, dziwne epizody mojego życia, które z dnia na
dzień stawały się coraz bardziej wyjątkowe i niesłychane.
Bez wątpienia
niektórym wydadzą się dziwne.
Nie mam wyboru.
Powiem, że mój umiłowany Jezus,
po
tym, jak ukazał mi się w sposób, który wcześniej
tak niezręcznie opisałam,
wypuścił z ust niebiański zapach, który ogarnął mnie w moim
ciele i mojej duszy.
Po tym oddechu,
w krótszym czasie, niż można powiedzieć, zabrał mnie ze sobą.
Wydobył moją duszę z każdej części mojego ciała.
Dał mi ciało o
bardzo prostej formie, jaśniejące czystym światłem. Szybko
poleciałam z Nim i podróżowaliśmy przez bezkres nieba.
Ponieważ po raz
pierwszy doświadczyłam tego cudownego zjawiska, pomyślałam: „Naprawdę
Pan przyszedł, aby mnie zabrać i na pewno umrę”.
Kiedy znalazłem
się poza swoim ciałem,
-wrażenia,
które czuła moja dusza były takie same jak wtedy, gdy byłam w
swoim ciele,
z
tą różnicą, że kiedy dusza jest zjednoczona z ciałem, odbiera
zmysłami każde odczucie i przekazuje je władzom ciała.
W drugiej
sytuacji dusza bezpośrednio odbiera wszystkie doznania. Natychmiast
rozumie wszystko, przez co przechodzi.
Przenika nawet
najbardziej ukryte i niedostrzegalne rzeczy – bliskie lub
dalekie – ale tylko w Woli Bożej.
Pierwszą
rzeczą, jaką poczuła moja dusza, kiedy opuściła moje ciało, było
drżenie ze strachu, gdy podążała za ucieczką mojego ukochanego
Jezusa,
który
nieustannie ciągnął mnie za Sobą z pomocą niebiańskiej bryzy.
Powiedział do
mnie: „Ponieważ doświadczyłaś wielkiego cierpienia, gdy byłaś
pozbawiony mojej Wizualnej Obecności przez mniej więcej godzinę,
teraz leć ze Mną.
Chcę cię
pocieszyć i upoić moją Miłością”.
Oh! jak
dobrze było, gdy moja dusza została zawieszona w sklepieniu niebios w
towarzystwie Jezusa!
Wyglądało na
to, że opieram się o Niego, a On mnie trzymał, więc nie byłam zbyt
daleko za Nim.
Chociaż był
przede mną, byłam mocno do niego przywiązana, żebym mogła podążać za
nim – on pochylił się do mnie, a ja do niego – podczas,
gdy on mnie
wspierał i ciągnął swoim delikatnym oddechem. Krótko
mówiąc, mam dobre zrozumienie tego, co się wydarzyło, ale nie
mam słów, by to opisać.
Po tych
rundach w bezmiarze niebios , mój umiłowany Jezu,
który znajduje upodobanie w towarzystwie ludzi,
doprowadził
mnie do miejsca, w którym skupiały się nieprawości i hańba
ludzi.
Oh! jak
zmienił się aspekt mojego ukochanego Jezusa.
Jakaż gorycz
ogarnęła jego wrażliwe Serce! Z jasnością, jakiej nigdy
wcześniej nie doświadczyłam, widziałam go cierpiącego straszliwe
tortury.
Jego uwielbione
Serce wydało mi się jakoby umierającego człowieka, wydychającego
powietrze w skrajnym przerażeniu.
Widząc go w tym
bolesnym stanie, powiedziałam Mu:
„Mój
uwielbiony Jezu, jak się zmieniłeś! Jesteś jak umierający
człowiek. Oprzyj się na mnie i pozwól mi uczestniczyć w
Twoim cierpieniu.
Serce mi pęka,
gdy widzę, jak bardzo cierpisz.
Następnie,
odzyskując trochę oddech,
Jezus
powiedział do mnie :
„Tak,
moja ukochana, możesz mnie kochać. Nie mogę dłużej wytrzymać."
Mówiąc
to do mnie, przycisnął mnie bardziej do Siebie i kładąc usta na moich
ustach, wlał we mnie miażdżącą gorycz:
Czułam się,
jakbym został przebity kilkoma nożami, grotami włóczni,
strzałami, strzałkami i sztyletami, które jeden po drugim
przebiły moją duszę.
Kiedy byłam
pogrążona w tym ekstremalnym cierpieniu, mój ukochany Jezus
przywrócił moją duszę do ciała i zniknął.
Kto mógłby
opisać straszną mękę, która ogarnęła moje ciało! Tylko
Jezus mógłby to opisać,
Ten, który
za każdym razem przekazywał mi cierpienia, potem je łagodził.
Ludzie na ziemi
nie tylko nie mogą odczuwać takiego cierpienia, ale nawet nie
wyobrażają sobie jego głębi.
Analizuję
historię mojej duszy;
ta
biedna i nieszczęśliwa dusza, która często naśladowała
ukochanego Jezusa – można by pomyśleć, że śmierć się ze mnie
śmieje.
Choć wtedy nie
byłam godna umrzeć, wiedziałam, że śmierć wkrótce
nadejdzie. Przyjdzie w swoim czasie i nie będzie się już ze mnie
śmiać.
To
raczej ja będę mogła ją ośmieszyć, mówiąc jej: „Żartowałam
z tobą wiele razy; Dotykałam cię co najmniej sto tysięcy
razy. Właśnie wyrównałam z tobą wynik!”
Mówię
to, ponieważ wiele razy opuściłabym ten świat, gdyby nie Jezus, który
– po przekazaniu straszliwego cierpienia bezpośrednio mojej
duszy,
ożywił mnie
-przyciągając
mnie do swojego Serca, które jest dla mnie życiem, lub
- biorąc mnie w
swoje Ramiona, które są dla mnie siłą, lub
- wylewając ze
swoich ust we mnie bardzo słodki eliksir.
A ponieważ
cierpienia przekazywane bezpośrednio mojej duszy są straszniejsze niż
te przekazywane mojemu ciału, z pewnością bym umarła wiele razy,
gdyby nie ten cudowny Jezus.
Kiedy Jezus
zobaczył, że zbliżam się do swoich granic, to znaczy, że nie mogę już
„naturalnie” znosić moich cierpień, pomógł mi nie
ulec śmierci.
Czasem robił to
bezpośrednio, czasem natchnął spowiednika do szybszej reanimacji.
W tym przypadku
moje cierpienia, doświadczane przez posłuszeństwo, bywały nieco
złagodzone, ale nie tak bardzo, jak wtedy, gdy Jezus działał
bezpośrednio.
Jezus chciał mi
przekazać ogromne cierpienie.
Wyjął moją
duszę z mojego ciała, zabrał ją ze sobą i pozwolił mi zobaczyć wiele
grzechów popełnionych przez ludzi ; bluźnierstwa przeciwko
Miłosierdziu lub inne grzechy.
Z mojego punktu
widzenia, zgodnie z odczuwanymi we mnie efektami, mogę śmiało
powiedzieć, że grzech obłudy jest najbardziej
gorzkim dlatego to wszystko napisałam
co najbardziej
obraża Serce Jezusa, - co przyprawia Go o mdłości.
Kiedyś, na
przykład, kiedy Jezus wlewał we mnie małą część swojej goryczy,
Poczułam, że
coś połykam - mdłego,- ropnego, i - gorzkiego,
co weszło w mój
brzuch i dało mi odrażający oddech.
Straciłabym
przytomność, gdybym szybko nie wzięła jedzenia, żeby zwymiotować tą
ropną materię.
Można by
pomyśleć, że przydarzyło mi się to tylko wtedy, gdy Jezus pokazał mi
niegodziwość popełnianą przez tych, których uważa się za
wielkich grzeszników.
Ale mój
kochający Jezus przyciągnął mnie w szczególny sposób do
kościołów … gdzie był obrażany.
Tam raniono
jego Serce rzeczami samymi w sobie świętymi, ale podrobionymi: na
przykład
-puste modlitwy
ludzi udających pobożność,
lub praktyka
obłudnych nabożeństw.
Zaangażowani
ludzie zdawali się przynosić mojemu Jezusowi więcej urazy niż
zaszczytu.
Tak, te złe
uczynki sprawiły, że to Serce, które było tak święte, tak
czyste i tak sprawiedliwe, cierpiało bardzo. Kilkakrotnie Jezus
wyrażał mi swoje cierpienie, mówiąc:
„Moje
dziecko, spójrz na zniewagi i obelgi, które Mi zadają,
nawet
w świętych miejscach niektórzy ludzie, o których mówi
się, że są pobożni. Ci ludzie są bezpłodni, nawet gdy przyjmują
sakramenty.
Opuszczają
kościół raczej zszargani niż oczyszczeni. Nie są przeze mnie
błogosławieni”.
Pokazał
mi też ludzi przystępujących do świętokradczych Komunii.
Na przykład
ksiądz odprawiający Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej
z przyzwyczajenia,
w interesie materialnym i w stanie grzechu śmiertelnego (drżę, gdy
wspominam o tym).
Czasami Jezus
pokazywał mi sceny tak bolesne dla Jego Serca, że prawie
upadał w agonię.
Na przykład,
kiedy pewien ksiądz pochłonął Ofiarę w Komunii, Jezus był zmuszony
szybko opuścić jego serce zbrukane duchowymi nieszczęściami.
A kiedy
potężnymi słowami konsekracji -Jezus miał zostać wezwany
z Nieba, aby wcielić się w hostię,
był
zniesmaczony hostią jeszcze nie poświęconą, ponieważ był
trzymany przez nieczyste i świętokradcze ręce.
Jednak bez
mrugnięcia okiem, mocą nadaną mu przez Boga, kapłan ten zmusił Jezusa
do zstąpienia do hostii.
Aby nie złamać
obietnicy, wcielił się Jezus w tym zastępcy,
- który
wcześniej wydzielał zgniliznę nieczystości i
- który
następnie ociekał krwią spowodowaną przez bogobójstwo.
Jakże żałosny
był Jego stan sakramentalny, w którym Jezus mi się wtedy
ukazał. Wydawało się, że chce uciec z tych niegodnych rąk.
Ale zgodnie ze
swoją obietnicą został zmuszony do pozostania
-dopóki
forma chleba i wina nie zostanie skonsumowana przez żołądek,
-co w tym
przypadku było dla Niego jeszcze bardziej przyprawiające o mdłości
niż niegodne ręce,
które
dotykał Go wiele razy wcześniej.
Gdy Hostia
święta została w ten sposób spożyta, Jezus przyszedł do mnie
lamentując:
"Oh! moje
dziecko, pozwól, że wleję w ciebie trochę mojej goryczy. Nie
mogę jej dłużej powstrzymywać.
Zmiłuj się nad
moim stanem, który stał się zbyt bolesny! Bądź cierpliwa
i pozwól nam trochę razem pocierpieć”.
Odpowiedziałam
mu:
„Panie,
jestem gotów cierpieć z Tobą. Tak, gdybyś dał mi
możliwość przyjęcia całej twojej goryczy, chętnie bym to zrobiła, w
taki sposób, że nie widziałabym twojego cierpienia.
Wtedy Jezus
wylał ze swoich Ust do moich gorycz, którą mogłam znieść, i
rzekł do mnie:
„Moje
dziecko, to, co w ciebie wlałem, to nic, ale to wszystko, co możesz
otrzymać.
Jakże pragnę,
aby z miłości do Mnie wiele innych dusz było gotowych do takiej samej
ofiary jak ty!
Nie chodzi o
to, że nie mogę wlać w nie całej goryczy, jaką zawiera moje Serce.
Ale o to,
abym mógł zakosztować wzajemnej i życzliwej miłości moich
dzieci .”
Słowa nie są w
stanie wyrazić goryczy, którą Jezus wlał we mnie; zatrucie,
mdłości i
krwawinie serca przez jego gnicie.
Mimo że
zrobiłam wszystko, aby to zatrzymać, mój żołądek nie chciał
tego zaakceptować. Silny impuls sprawił, że podeszło mi do
gardła.
Ale z powodu
mojej miłości do Jezusa i przy wsparciu Jego łaski nie odrzuciłam
tego.
Któż
mógłby opisać cierpienie, jakie spowodowało we mnie to wylanie
goryczy z Jezusa !
Było jej tak
wiele, że gdybym nie była przez niego wspierana, wzmacniana i
ożywiana, z pewnością wielokrotnie padłabym ofiarą śmierci.
Jezus wlał we
mnie tylko niewielką część goryczy, którą niósł.
Stworzenie
normalnie nie może nieść w sobie tyle goryczy i słodyczy, ile mój
najukochańszy Jezus czasami we mnie przelewał.
Tylko
On znosi i toleruje gorycz spowodowaną grzechem. Zawsze miałam
takie zdanie: grzech jest brzydki i niszczycielski!
Gdyby wszystkie
stworzenia ludzkie poczuły i rozpoznały trujące i gorzkie skutki
grzechu, unikałyby grzechu, jakby to był straszny potwór
wychodzący z piekła!
Posłuszeństwo
skłoniło mnie do opisania pewnych bolesnych scen, których
doświadczył mój zawsze kochany Jezus, abym mogła uczestniczyć
w Jego cierpieniach.
Nie mogę więc
przemilczeć, że sprawił, że zobaczyłem też pocieszające sceny, które
uwiodły moje serce.
Od czasu do
czasu pozwalał mi widzieć dobrych i świętych kapłanów, którzy
z zapałem i pokorą sprawowali tajemnice wiary.
Kiedy widziałam
te sceny, bardzo często byłam natchniona, aby z sercem pełnym miłości
powiedzieć mojemu ukochanemu Jezusowi:
„Jak
wzniosła, wielka, wspaniała i cudowna jest posługa kapłana, któremu
nadano tę szlachetną godność,”
- nie tylko być
zajętym wokół siebie,
-ale poświęcić
się swojemu Ojcu Przedwiecznemu,
jako ofiara
pojednania, miłości i pokoju”.
Pocieszyłam
się, gdy sam lub obok Jezusa obserwowałam świętego księdza
odprawiającego Mszę świętą. Z Jezusem w Nim celebrans wydawał mi
się przemienionym człowiekiem.
Wydawało mi się
nawet, że to sam Jezus sprawował Boską Ofiarę w jego miejsce.
Było to
niezwykle podnoszące na duchu,
-słyszeć Jezusa
recytującego modlitwy mszalne z tak wielkim namaszczeniem,
- widzieć Go
poruszającego się i odprawiającego świętą ceremonię z taką godnością.
To wzbudziło we
mnie wielki podziw dla tak wysokiej i świętej posługi.
Nie wiem, ile
łask otrzymałam, gdy zobaczyłam Mszę św. odprawianą z taką uwagą i
oddaniem.
Ile innych
boskich iluminacji miałam, o których mówienie wolałabym
pominąć.
Ale ponieważ
posłuszeństwo mi nakazuje, a kiedy piszę, Jezus często upomina mnie
za moje lenistwo lub za to, że chcę coś pominąć, to się zastosuję.
Pokładając w
nim całe moje zaufanie, chcę mu powiedzieć:
„Jaką
cierpliwość musimy mieć wobec Ciebie, mój dobry
Jezu. Zaspokoję cię, moja słodka Miłości.
Ale ponieważ
czuję się niegodna i niekompetentna, aby mówić o tak
głębokich, wzniosłych i świętych tajemnicach, uczynię to, bardzo
zdając się na pomoc Twojej Bożej łaski.
Gdy uważnie
obserwowałam Bożą Ofiarę,
Jezus dał mi do
zrozumienia, że Msza święta obejmuje wszystkie
tajemnice naszej religii.
Mówi
cicho do serca, o nieskończonej Miłości Boga.
Mówi nam
również o naszym odkupieniu, przypominając nam o cierpieniach,
jakie Jezus zniósł dla nas.
Msza święta
pozwala nam zrozumieć, że nie usatysfakcjonowany tym, że raz umarł za
nas na krzyżu, Jezus chce,
- w swojej
ogromnej miłości,
- rozprzestrzeniać
się w nas i utrwalać Jego Stan Ofiary poprzez Najświętszą
Eucharystię.
Jezus
dał mi też do zrozumienia , że
Msza i Święta Eucharystia
–
są wiecznym przypomnieniem Jego
Śmierci i Zmartwychwstania,
-że dają nam
doskonałe lekarstwo na nasze śmiertelne życie i
-że mówią
nam, że nasze ciało,
które
zostanie obrócone w proch i popiół przez śmierć,
zostanie zintegrowane z duszą i zmartwychwstanie do życia wiecznego w
dniu ostatecznym.
Na dobre,
będzie brało udział w radości i chwale.
Dla bezbożnych
będzie to udręka. Ci, którzy nie żyli z Chrystusem, nie
zmartwychwstaną w Nim.
Ci dobrzy,
którzy byli z Nim zżyci za życia, dostąpią zmartwychwstania
podobnego do Jego Zmartwychwstania.
Dał mi On do
zrozumienia, że najbardziej pocieszającą rzeczą w
Najświętszej Ofierze Mszy jest Jezus widziany w Jego
Zmartwychwstaniu .
To przewyższa
wszelkie inne tajemnice naszej świętej religii.
Podobnie
jak Jego Męka i Śmierć, Jego
Zmartwychwstanie jest mistycznie odnawiane na naszych
ołtarzach, kiedy sprawowana jest Msza święta.
Pod zasłoną
chleba sakramentalnego,
Jezus oddaje
się komunikującym, aby być ich towarzyszem w pielgrzymce ich
doczesnego życia.
Za łaską z łona
Trójcy Świętej, daje życie na wieki tym, którzy z
ciałem i duszą uczestniczą w sakramencie Eucharystii.
Te tajemnice
są tak głębokie , że będziemy mogli je w pełni zrozumieć
tylko w naszym nieśmiertelnym życiu.
Jednak właśnie
teraz, w Najświętszym Sakramencie, Jezus daje nam na wiele sposobów
– prawie namacalnie – przedsmak tego, co da nam w Niebie.
Msza
przygotowuje nas do medytacji nad
-życiem, -Męką,
-Śmiercią i -Zmartwychwstaniem Jezusa.
Człowieczeństwo
Chrystusa,
- przez
perypetie swojego ziemskiego życia,
- osiągnięło
swoją pełnię w ciągu trzydziestu trzech lat.
Ale we
Mszy świętej -mistycznie i
-W krótkim
okresie czasu, odnawia się w stanie unicestwienia sakramentalnych
Postaci.
Postacie
Chleba i Wina zawierają Jezusa w stanie Ofiary Pokoju i
Miłości przebłagalnej
, dopóki nie zostaną skonsumowane przez człowieka.
Po tym
spożyciu, i integracji z organizmem ludzkim
- sakramentalna
obecność Jezusa już nie istnieje w sercu. Jezus wraca na łono
swego Ojca,
tak jak zrobił
to, gdy powstał z martwych.
W
sakramencie Eucharystii Jezus przypomina nam, że nasze ciała
zmartwychwstaną w chwale.
Tak jak Jezus
powraca na Łono Ojca, gdy ustaje jego sakramentalna obecność, tak i
my
- przejdziemy
do naszej wiecznej rezydencji na Łonie Ojca, kiedy przestaniemy
istnieć przez nasze obecne ziemskie życie.
Nasze ciało,
podobnie jak sakramentalna obecność Jezusa po spożyciu hostii, będzie
wydawało się, że już nie istnieje.
Ale w
dniu powszechnego Zmartwychwstania
- przez bardzo
wielki cud Boskiej Wszechmocy,
- powróci
do życia i,
- zjednoczone z
naszą duszą będzie się cieszyło wiecznym szczęściem Boga.
Inni,
przeciwnie, odejdą od Boga, by cierpieć okropne i wieczne męki.
Ofiara
Mszy świętej daje cudowne, przejrzyste i świetliste efekty.
Dlaczego więc
chrześcijanie tak mało z tego korzystają? Dla duszy, która
kocha Boga,
czy może być
coś bardziej pocieszającego i korzystnego?
Sakrament
Eucharystii
- odżywia duszę
tak, aby była godna Nieba, i
- daje ciału
przywilej beatyfikacji w odwiecznej Woli Bożej.
W ten
wielki dzień zmartwychwstania ciała ,
- odbędzie się
wielkie nadprzyrodzone wydarzenie,
-porównywalne
z tym, co się dzieje, kiedy,
po kontemplacji
gwiaździstego nieba i pojawienia się słońca,
pochłania ono
światło gwiazd.
Ale nawet jeśli
znikną z pola widzenia obserwatora, gwiazdy zachowują swoje światło i
pozostają na swoim miejscu.
Jak gwiazdy,
dusze,
zebrani na sąd
powszechny w Dolinie Jehoszafata,
- będą mogli
zobaczyć inne dusze.
Światło nabyte
i przekazane przez
-Najświętszą
Ofiarę i
- Sakrament
Miłości
będzie widoczne
w każdej duszy.
Ale kiedy
przyjdzie Jezus, Słońce Sprawiedliwości,
- wchłonie w
Siebie wszystkie święte dusze. On pozwoli im zawsze istnieć,
pływać w
ogromnych morzach boskich atrybutów.
A co się stanie
z duszami pozbawionymi tego boskiego Światła?
Gdybym
chciała odpowiedzieć na to pytanie, mogłabym długo pisać. Jeśli
Pan pozwoli, zostawię to pytanie na inną okazję.
Jezus dał mi
zrozumieć
-że ciała,
które zostaną ponownie zjednoczone z duszami jaśniejącymi
światłem, będą na wieki zjednoczone z Bogiem.
Ale dusze,
które nie będą miały światła,
ponieważ nie
chcieli uczestniczyć w Najświętszej Ofierze i Sakramencie Miłości,
zostaną wrzuceni w otchłań ciemności.
A ze względu na
ich umyślną niewdzięczność wobec Wielkiego Darczyńcy, staną się
niewolnikami Lucyfera, księcia ciemności. Będą wiecznie dręczeni
przerażającymi wyrzutami sumienia.
W wyniku wielu
łask, jakich Jezus mi nieustannie udzielał,
Byłam
przepojona świętym pragnieniem bycia zawsze z Nim
zjednoczoną,
a
w tym kiedy moja dusza opuszczała moje ciało a
wtedy nieraz Jezus zadał mi wielkie cierpienia,
abym
cierpiała za tych, którym brakuje wdzięczności
i miłości
do
Najświętszej Ofiary Mszy i do
Sakrament Miłości.
A co do Jezusa,
to często przypominał mi o swojej słodkiej obietnicy,
o czym już
wspomniałam w związku z mistycznym małżeństwem ,
które chciał ze mną zawrzeć.
I często
modliłam się do Niego w tym sensie, mówiąc:
„O
najsłodszy Oblubieńcze, spiesz się i nie zwlekaj z moim intymnym
zjednoczeniem z Tobą. Nie widzisz, że nie mogę dłużej czekać?
Zjednoczmy się
w nierozerwalnych więzach miłości, aby nikt nie mógł nas
rozdzielić choćby na chwilę!
Jezus ,
który podtrzymywał we mnie palące pragnienie tego mistycznego
małżeństwa, powiedział do mnie :
„Wszystko,
co jest na ziemi, musi zostać odrzucone. Wszystko! Wszystko!
I nie tylko z
twojego serca, ale także z twojego ciała .
Nie wiesz, jak
szkodliwy może być najmniejszy cień ziemi. To jest silna
przeszkoda dla mojej Miłości.
Na te słowa
stałam się odważna i szybko mu powiedziałam:
„Mój
Panie, czy wydaje Ci się, że mam jeszcze coś do usunięcia, zanim
całkowicie Ci się spodobam?
Dlaczego nie
powiesz mi, co to jest?
Wiesz, że
jestem gotowa zrobić wszystko, co chcesz."
Mówiąc
to, otrzymałam promień światła od Jezusa
przez co
uświadomiłam sobie, że miał na myśli złoty pierścionek z jego
wizerunkiem krucyfiksu, który nosiłam na palcu.
Mówię mu
szybko:
„O
Święty Oblubieńcze, jestem gotowa usunąć go z mojego palca, jeśli
chcesz”.
On mówi
mi :
„Wiedz,
że dam Ci cenniejszy i piękniejszy pierścionek, na którym
będzie wygrawerowany mój Obraz.
Będzie on taki,
że za każdym razem, gdy na niego spojrzysz, w twoje serce trafią nowe
strzały miłości.
Twój
pierścionek, który nosisz nie jest już potrzebny."
Więc,
- bardziej
zadowolona niż kiedykolwiek, i
-bo nie czułam
pasji do tego pierścionka, szybko zdjąłam go z palca i powiedziałam:
„Święty
Oblubieńcze, teraz, gdy mnie polubiłeś,
- powiedz mi,
czy jeszcze coś we mnie jest,
- co może być
przeszkodą w naszym wiecznym i nierozerwalnym zjednoczeniu.
Po bardzo
długim odczekaniu pełnego czasu
- i staranne
przygotowania i
- wzniosłe
pociechy, bez cierpienia,
wreszcie
nadszedł upragniony dzień mego mistycznego zjednoczenia z Jezusem,
umiłowanym Oblubieńcem mojej duszy.
Jak dobrze
pamiętam, było to na kilka dni przed wigilią święta Czystości
Najświętszej Maryi Panny.
Poprzedniego
wieczoru mój kochający Jezus był szczególnie czuły i
radosny.
Mówił
bardziej intymnie niż zwykle.
Wziął moje
serce w swoje ręce i patrzył na nie raz za razem. Po bardzo
dokładnym zbadaniu go odkurzył i włożył z powrotem.
Przyniózł
więc szatę o wielkiej piękności, która wydawała się być
wykonana z czystego złota nakrapianego różnymi
kolorami. Włożyłam to.
Wziął dwa
drogocenne klejnoty, kolczyki i włożył je do moich uszu. Przyozdobił
moją szyję i nadgarstki naszyjnikiem i bransoletkami z drogocennych
klejnotów.
Włożył mi na
głowę wspaniałą koronę, pokrytą olśniewającymi klejnotami.
Później,
wydawało mi się, że klejnoty wydawały tak piękny dźwięk, jakby
przemawiały:
-Piękno, Moc,
Dobroć,
Miłosierdzia i
Majestatu Bożego,
- jak również
wszystkie cnoty Człowieczeństwa Jezusa, mojego Oblubieńca.
Nie dałoby się
opisać tego, co usłyszałam podczas gdy moja dusza pływała w morzu
pociech.
Zakładając
bandaż na moje czoło powiedział do mnie :
„Najsłodsza
żono, ta korona, która zdobi twoją głowę, została ci
podarowana przeze Mnie, aby nie brakowało ci niczego, co mogłoby
uczynić cię godną bycia moją żoną.
Zwrócisz
mi ją po naszym ślubie. Zwrócę ci ją w niebie po twojej
śmierci”.
Wreszcie Jezus
przyniósł welon, którym okrył mnie od stóp do
głowy.
W tym
drogocennym stroju
- zamyśliłam
się,
- medytując nad
ubóstwem mojej osoby i nad znaczeniem każdej ozdoby, którą
ozdobił mnie w noc przed naszym mistycznym ślubem.
Mogę
powiedzieć, że nigdy w życiu nie czułam się w tak ekstrawaganckiej
sytuacji.
To sprawiło, że
poczułam wielki ciężar, jaki Bóg może dać stworzeniu uważanemu
za zakochanego w Nim.
Oh! co za
naprawdę dziwne uczucie przyszło mi do głowy.
Zamiast
odczuwać wzniosłość tego, co Jezus właśnie dla mnie zrobił, poczułam
coś zupełnie przeciwnego.
Poczułam się
zdruzgotana w sposób, który sprawił, że uwierzyłam
-że byłem poza
sobą i - że nie żyję.
Ale w tym
stanie unicestwienia zwróciłam się do mojego ukochanego
Jezusa.
W moim wielkim
zamęcie,
Nie mogłam
uwierzyć, że to Bóg ozdobił najmniejszą ze swoich służebnic
tak wieloma drogocennymi klejnotami.
Wydawało mi się
to niewłaściwe, -że nie tylko dostarczył mi taki strój, - ale
to znowu te klejnoty i bardziej niż cokolwiek, ta zasłona
niewyobrażalna na mojej głowie.
Bóg
działał jakoby sługa oblubienicy, którą wybrał. Boga, któremu
wszelkie stworzenie jest posłuszne przynajmniej ze znaków.
Więc błagałam
Go, aby się nade mną zlitował i mi wybaczył takie sprzeczności w moim
samopoczuciu.
Co do znaczenia
poszczególnych części mojego stroju, rozpatrywanych z osobna,
przemilczam, bo teraz, po tylu latach, niewiele z niego pamiętam.
Mówię
tylko, że zasłona, którą Jezus nałożył na moją głowę i która
opadła na moje stopy, przerażała demony, które patrzyły, aby
zobaczyć, co Jezus robi na mojej osobie.
Ale jak tylko
zobaczyli mnie tak ubraną, -byli tak przerażeni i strwożeni, że nie
odważyli się do mnie podejść ani mnie molestować.
- Stracili całą
swoją zuchwałość i natrętność.
Powtarzam tutaj
mój zwykły refren mówiący, że trudno mi przelać na
papier to, co zaszło między mną a Jezusem.
Moją
nieśmiałość udaje mi się pokonać tylko dlatego, że chcę być
posłuszna.
Swoją narrację
podsumuję słowami, -że w wigilię święta Czystości Najświętszej Maryi
Panny,
- mnie, biedną
osobę, odział mnie kochający Jezus w strój, który
całkowicie przerażał demony.
Uciekli, a
aniołowie Boży przybyli z niezwykłą czcią dla mnie,
co sprawiło, że
się zarumieniłam, jakbym zrobiła coś nadzwyczajnego.
Przyszli
do mnie i dotrzymali mi towarzystwa, dopóki mój
kochający Jezus nie powrócił.
Następnego ranka
Jezus w całym swoim majestacie i z niezwykłym urokiem i
słodyczą przyszedł do mnie,
w
towarzystwie Najświętszej Maryi Panny i św. Katarzyny.
Jezus poprosił
aniołów, aby zaśpiewali niebiański i piękny hymn. Kiedy
śpiewali, św. Katarzyna zachęcała mnie czule.
Wzięła mnie za
rękę, aby Jezus mógł umieścić cenną obrączkę na moim palcu.
I w
niewysłowionej dobroci Jezus objął mnie i pocałował kilka
razy. Czyniła to także moja Matka, Najświętsza Maryja Panna.
Byłam świadkiem
niebiańskiej rozmowy, w której Jezus mówił o miłosnym
pociągu, jaki miał do mnie.
Ze swojej
strony, pogrążona w wielkim zmieszaniu z powodu małości mojej miłości
do Niego, powiedziałam mu: „Jezu, kocham Cię! Kocham
Cię! Wiesz, jak bardzo cię kocham!"
Najświętsza
Maryja Panna mówiła mi o niezwykłej łasce, jaką Jezus, mój
ukochany Oblubieniec,
obdarzył mnie i
nalegała, abym odwzajemniła czułą miłość do Niego.
Jezus, mój
Oblubieniec, dał mi nowe zasady życia”
abym mogła żyć
bardziej zjednoczona z Nim i ściślej za Nim podążać.
Dla mnie te
zasady nie są łatwe do wytłumaczenia technicznie.
W ich istocie i
codziennej praktyce, dzięki łasce Bożej, nigdy ich nie przekroczyłem.
Są one
następujące: Muszę
być całkowicie oderwana od wszystkiego, co stworzone, łącznie z
sobą .
Mam
żyć w całkowitym zapomnieniu o wszystkim, aby moje wnętrze było
skupione tylko na Jezusie.
I
powinnam to zrobić z żywą, pulsującą miłością do Niego, aby,
zachwycony moimi działaniami,
Mógł
On na stałe zamieszkać w moim sercu .
Powiedział mi,
że oprócz Niego nigdy nie powininnam przywiązywać się do
nikogo — nawet do siebie.
Moje
wspomnienia o wszystkim muszą się tylko w Nim obudzić, ponieważ
wszystkie stworzenia znajdują się tylko w Nim.
Aby to
osiągnąć, konieczne jest
-zawsze
zachowywać się ze świętą obojętnością i
- wolnością od
wszystkiego, co dzieje się wokół mnie.
Muszę zawsze
postępować z prostotą i uczciwością wobec tego, co mi się przydarzy
od stworzeń.
Kiedy
od czasu do czasu nie praktykowałem
tych rzeczy,
mój
słodki Jezus skarcił mnie surowo mówiąc:
„Jeżeli
nie dojdziesz do dystansu, który jest zarówno
skuteczny, jak i uczuciowy, nie zostaniesz całkowicie pochłonięty
moim Światłem.
Jeśli wręcz
przeciwnie, pozbędziesz się wszystkiego na ziemi, staniesz się jak
przezroczysty kryształ,
co pozwala
przeniknąć przez ciebie pełnię światła. W ten sposób moja
Boskość, która jest Światłem, przeniknie cię.”
Muszę
oderwać się od siebie i żyć tylko i całkowicie w Jezusie.
Muszę
być uważna i wytrwała w ubieraniu się w prawdziwego ducha wiary.
Dzięki temu
duchowi wiary będę mogła uzyskać środki, aby
-poznać siebie
i nie ufać sobie,
- rozpoznać, że
sama z siebie nie nadaję się do niczego,
- nabyć środki
do lepszego poznania Jezusa i
- mieć więcej
pewności siebie w tej decyzji oddania się i przylgnięcia do Niego.
Mówił
mi też :
„Wyjdziesz
z siebie i zanurzysz się w niezmierzonym morzu mojej Opatrzności, gdy
nauczysz się poznawać siebie i Mnie.
Moja małżonko,
jestem zazdrosny, nie pozwolę ci szukać najmniejszej przyjemności
gdzie indziej. Musisz zawsze stać blisko Współmałżonka,
przed Nim, aby nie mógł w ciebie wątpić.
Więc dasz mi
absolutną władzę nad tobą, żebym jeśli zechcę cię
pieścić
lub przytulać, napełniać wdziękami, pocałunkami lub miłością
a
nawet bić cię, ranić, wymierzać ci karę, mógłbym
to czynić.
Z miłości do
mnie i w całkowitej wolności poddasz się wszystkiemu, co uważam za
konieczne, ponieważ nasze smutki i radości mają być wspólne.
Tylko po to,
żeby się nawzajem wypróbować i zadowolić, będziemy nawet
rywalizować, aby zobaczyć, kto zniesie największy ból”.
Następnie
powiedział: „Nie twoja wola, ale Moja musi żyć w tobie, aby
rządzić jak Królowa w swoim królewskim
pałacu.
Moja małżonko,
to musi bezwzględnie panować między tobą a Mną.
W przeciwnym
razie musielibyśmy znosić wyobcowanie niedoskonałej miłości, z której
wzniosłyby się nad tobą cienie i
przyniesłyby
niedogodność nieskorygowanej operacji do uszlachetnienia ciebie,
która to szlachetność musi panować między Mną a tobą, moja
małżonko.
Ta szlachetność
zamieszka w tobie,
-jeśli od czasu
do czasu spróbujesz wejść w swoją nicość, to znaczy, - jeśli
osiągniesz doskonałą wiedzę o sobie.
Nie możesz na
tym poprzestać, bo gdy rozpoznasz swoją nicość, chcę, abyś całkowicie
zniknęła we Mnie.
Musisz zrobić
wszystko, co w twojej mocy, aby wejść w Nieskończoną Moc mojej Woli.
W ten sposób
ściągniesz na siebie wszystkie łaski, których będziesz
potrzebowała, aby wznieść się we Mnie, aby:
-robić wszystko
ze Mną, -bez odniesienia do siebie.”
I
kontynuował: „Chcę, aby w przyszłości nie było już „ty”
i „ja”. Nie
będzie „zrobię” i „ zrobisz”.
Te
słowa znikną i zostaną zastąpione przez „zrobimy ”. Wszystko
będzie „nasze”.
Jak każda
wierna żona,
- podejmiesz
wspólne działania ze Mną i
- poprowadzisz
losy świata.
Wszyscy ludzie
odkupieni Moją Krwią stali się moimi dziećmi i moimi braćmi.
A ponieważ są
moimi, będą również twoimi dziećmi i twoimi braćmi.
A ponieważ tak
wiele z nich zdziczało i odeszło, pokochasz je jak prawdziwa matka.
Wiele z nich
jest również rozwiązłymi:
Kochasz mnie,
przyjmiemy ich zasłużone cierpienie.
Kosztem bardzo
ciężkich wyrzeczeń będziesz starała się poprowadzić ich w bezpieczne
miejsce.
Napełniona
zasługami twoich cierpień i podlana twoją i moją krwią, zaprowadzisz
je do Mojego Serca.
Kiedy mój
Ojciec ich zobaczy,
-będzie nie
tylko miłosierny i wyrozumiały, ale,
-jeśli są
skruszeni jak dobry łotr, szybko zawładną Rajem na wieki”.
„W
końcu - o ile oderwiesz się od wszystkiego, co nie jest całkowicie
moje,
-
będziesz coraz bardziej zanurzona w mojej absolutnej Woli.
Następnie
dzięki wiedzy o mojej Esencji
-która z
dnia na dzień będzie w tobie coraz bardziej żywa,
- zdobędziesz
pełnię mojej Miłości.
Wkładając w to
całą twoją miłość i inteligencję, jak nigdy dotąd,
znajdziesz we
mnie wszystkie stworzenia, jak w lustrze, w którym odbija się
światło i obrazy.
Jednym
spojrzeniem zobaczysz je wszystkie i poznasz stan ich świadomości.
Następnie, jak
kochająca matka i w prawdziwym duchu miłosierdzia,
- który
jest moim Duchem i Duchem mojej Matki,
dokonasz
najwyższej ofiary, składając się w ofierze tym stworzeniom.
Ta ofiara
będzie jak płaszcz, który okryje cię jako moją prawdziwą i
wierną naśladowczynię i żonę”.
Jak mogę opisać
subtelności Miłości mojego ukochanego Jezusa, który
wielkodusznie, a nawet z nadmiarem,
- zawarł ze mną
duchowe małżeństwo i - dał mi moje nowe zasady życia.
Wiele razy
zabierał ze sobą moją duszę do Raju,
abym mogła tam
słyszeć błogosławione duchy, które nieustannie śpiewają hymny
chwały i dziękczynienia Boskiemu Majestatowi.
Kontemplowałem
różne chóry aniołów i świętych.
Wszyscy byli
zanurzeni w Woli Boga, pochłonięci Jego Bezmiarem.
Gdy rozejrzałam
się po Tronie Boga, zobaczyłam
-kilka
olśniewających świateł, - nieskończenie jaśniejszch niż słońce.
To pozwoliło mi
zobaczyć i zrozumieć -wewnętrzne cnoty i - atrybuty Boga, które
w swej istocie
- są wspólne
dla trzech Osób Boskich.
Byłam w stanie
to zrozumieć, jak
- błogosławione
dusze, -razem lub kolejno,
cieszą się tym
światłem i pozostają w zachwyceniu.
I pomimo
nieskończonych wieków wieczności, nigdy w pełni nie zrozumieją
Boga.
Dzieje się tak,
ponieważ stworzone umysły nie mogą zrozumieć
majestatu ,ogromu i
świętości Boga, który
jest
bytem
niestworzonym i niezrozumiałym.
Z tego, co
zobaczyłam i dowiedziałam się, zrozumiałam też, że
- duchy
anielskie i błogosławieni uczestniczą w cnotach Trójcy
Świętej,
-kiedy kąpią
się w tym Świetle.
Jak wtedy,
-gdy jesteśmy
narażeni na pełne nasłonecznienie,
- i nas ono
rozgrzewa, więc
- aniołowie i
święci w obecności Wiecznego Słońca Boga w Raju,
- są obdarzeni
wiecznym Światłem i tym samym przypominają Boga.
Różnica
polega na tym, że Bóg jest z natury nieskończony ,
podczas
gdy błogie i anielskie duchy są ograniczone
i uczestniczą w
atrybutach Boga tylko zgodnie z własnymi ograniczonymi możliwościami.
Bóg,
Wieczne i Nieskończone Słońce, daje z siebie całego, nie tracąc
niczego. Podczas gdy istoty, które są zasadniczo
uczestnikami,
-przypominają
Wieczne Słońce -tylko zgodnie z bardzo małym rozmiarem i wielkością
własnego słońca.
Zdecydowanie
uważam, że wszystko, co właśnie powiedziałam, jest niedokładne i
niewystarczające.
Bo to, czego
nauczyłam się w tej błogosławionej podróży, z pewnością nie
będzie w pełni zrozumiałe z moich słów.
Mam ogólne
wrażenie tego, co postrzegałam, ale nie mogę jednoznacznie tego
powiedzieć.
Dusza opuszcza
na krótki czas swoje ciało, zostaje przeniesiona do tego
błogosławionego Królestwa, po czym wraca do więzienia swojego
ciała.
Nie da się
opowiedzieć wszystkiego, co widziałam i czego się nauczyłam.
Doświadczenie
duszy, której Bóg daje przykład tego, co On chce, aby
zrozumiała,
można porównać
do doświadczenia dziecka, które ledwo może się jąkać i które
jest wystawione na wielkie przedstawienie teatralne.
Będzie chciało
opowiedzieć wiele o swoich wrażeniach.
Ale ponieważ
nie wie, jak to powiedzieć, wstydzi się i milczy.
Gdyby nie
posłuszeństwo, wolałabym milczeć jak dziecko. Mogę tylko
powiedzieć absurd po absurdzie.
Jednak będę
kontynuowała mówiąc, że znalazłem się chodząc z Jezusem, moim
Oblubieńcem, w tej błogosławionej Ojczyźnie wśród chórów
anielskich, świętych i błogosławionych.
Ponieważ byłam
nową panną młodą, w kręgu, zabiegali o nas i
uczestniczyli w
tym samym czasie co my w radościach naszego niedawnego małżeństwa.
Wydawało się,-że
zapomnieli o własnych pragnieniach i -że interesowały ich tylko
nasze.
Zwracając się
do świętych , Jezus powiedział :
„ Dzięki
swojej wierności mojej łasce ta dusza stała się triumfem i cudem
mojej Miłości”.
Następnie
przedstawił mnie aniołom i
rzekł do nich :
„ Zobaczcie,
jak moja Miłość do niej przewyższyła wszystko ”.
Następnie
umieścił mnie na tronie chwały, dla którego uczynił mnie
godną.
Powiedział do
mnie: „ Tu jest twoje miejsce chwały i nikt nie
może ci go odebrać ”.
Myślałam, że
miał na myśli, że nie wrócę na ziemię.
Ale niestety,
gdy tylko byłam o tym przekonana, znalazłam się w ścianach mojego
ciała.
Jak opisać
brzemię, które odczuwałam, gdy musiałam ponownie pozostać w
swoim ciele.
W porównaniu
z Niebem wszystko na ziemi wydawało mi się żużlem.
Te rzeczy
cieszą zmysły niektórych stworzeń, ale dla mnie wydawały się
nieszczęśliwe.
Ludzie, którzy
są mi drodzy i - na co zwracałam dużo uwagi,
- z którymi
spędzałam dużo czasu na miłych i grzecznych rozmowach, teraz wydawali
mi się nudni i nieciekawi.
Kiedy jednak
patrzyłam na nich jako na odbicia Boga,
moja
dusza doświadczyła cienia zadowolenia i przyzwolenia i
byłam w stanie ich tolerować.
Z tego powodu
jednak moje serce nie było spokojne, ale nie robiłam nic poza
oczekiwaniem na Jezusa.
-Moje
ciągłe pragnienie bycia w Niebie,— moje
wewnętrzne cierpienie, — moja nuda w porównaniu z
rzeczami tego świata,
wszystko
to gryzło moje serce. Wydawało mi się, że teraz nie mogę dalej
żyć na ziemi.
Jednak moje
posłuszeństwo wobec Boga we wszystkich okolicznościach nakazywało
-abym
nie chciała śmierci, – ale żebym
dalej żyła na ziemi tak długo, jak Bóg zechce.
Więc wtedy
dostosowałam się, kiedy miałam nad sobą kontrolę.
Z posłuszeństwa
chciałam zachować spokój, ale nie mogłam sobie z tym
poradzić.
Od czasu do
czasu traciłam kontrolę i, przyznaję, zawiodłam.
Ale co mogłam
zrobić? Byłam praktycznie niemożliwa do opanowania.
Przeżywałam
prawdziwe męczeństwo, -przez którą nieustannie walczyłam,
-używając
wszelkich możliwych środków, aby kontrolować mój
niepokój. Ale idealna kontrola była dla mnie niemożliwa.
Mój
umiłowany Jezus powiedział do mnie :
„Moja
żono, bądź spokojna. Co sprawia, że tak tęsknisz
za Niebem? Odpowiedziałem: „Zawsze chcę z Tobą
zostać.
Tracę rozum,
gdy jestem z dala od Ciebie, choćby na chwilę. Chcę do Ciebie
dołączyć za wszelką cenę.
Wtedy Jezus
powiedział do mnie: „ Bardzo dobrze, jeśli to jest z
tego powodu. Zadowolę cię, pozostając z tobą na zawsze .”
Odpowiedziałam,
mówiąc:
„Byłabym
zadowolona, gdybyś to zrobił, ale znikasz, co jest równoznaczne
z zostawieniem mnie w niepokoju.
W
Niebie tak nie jest, bo tam nie możesz zniknąć. Dowodzi tego
moje doświadczenie.”
Jezus umie
żartować ze swoimi stworzeniami.
Tym, którzy
nie wiedzą, opowiem, jak kilka razy ze mną żartował.
Na przykład w
czasie, gdy przeżywałem te błogosławione niepokoje,
Jezus przyszedł
do mnie w pośpiechu i powiedział:
"Chcesz
teraz iść ze Mną?" Zapytałem: „Gdzie iść?”
Powiedział :
„Niebo”. A ja: „Czy naprawdę tak myślisz?”
On: „Tak,
tak, pospiesz się i nie zwlekaj!”
Kontynuowałam:
„Bardzo dobrze, chodźmy, nawet jeśli trochę się boję, że chcesz
się ze mnie śmiać”.
Jezus dodał:
„Nie, nie, naprawdę mówię ci, chodźmy. Chcę cię ze
sobą zabrać."
Mówiąc
to, przyciągnął do siebie moją duszę w taki sposób, że
poczułam, jak opuszczam ciało i w jednej chwili znalazłam się z nim w
locie do nieba.
Oh! szczęście
mojej duszy! Myślałam, -że opuszczę ziemię na stałe, i że
moje cierpienie z miłości do Jezusa było tylko snem.
Wchodziliśmy na
wyżyny nieba.
Zacząłem
słyszeć harmonijne pieśni błogosławionych. Modliłam się do
Jezusa, aby szybko zaprowadził mnie na ten niebiański koncert.
Ale stopniowo
zwalniał swój lot, żeby wszystko działo się coraz wolniej.
Widząc to,
zacząłem podejrzewać, że tak naprawdę nie wrócę z Nim do
Niebiańskiej Ojczyzny i powiedziałam sobie:
„Jezus
żartuje ze mnie”.
Poza
tym od czasu do czasu, aby się uspokoić, mówiłam Mu: „Drogi
Jezu, pospiesz się. Dlaczego zwalniasz?”
On
mi mówi: „Spójrz
tam, ten grzesznik jest tak bliski zagubienia. Zejdźmy ponownie
na ziemię.
Spróbujmy
uczynić jego duszę skruszoną; może się nawróci. Razem
przyzywajmy Miłosierdzia mojego Ojca Niebieskiego.
Czy nie chcesz,
aby ten grzesznik został zbawiony? Poczekaj trochę dłużej.
Czy nie jesteś
gotowa ponieść bólu dla zbawienia duszy, która
kosztowała mnie tyle krwi?
Po tych
słowach,
Zapomniałam
siebie, zapomniałem o podróży,
Wyrzekłam się
nieba i pieśni niebiańskich chórzystów i powiedziałem
Jezusowi: „Tak, tak, czegokolwiek pragniesz.
Jestem gotowa
cierpieć, abyś mógł ocalić tę duszę”.
I w mgnieniu
oka przyprowadził mnie do tego grzesznika. Aby przekonać go do
poddania się łasce,
Jezus
poinformował go o wszystkich powodach, by zaczął martwić się o swoje
zbawienie.
Ale nasza
nadzieja poszła na marne.
Wtedy Jezus
rzekł do mnie ze smutkiem:
„Moja
oblubienico, czy weźmiesz na siebie karę, na którą zasługuje?
Jeśli chcesz
wrócić do swojego ciała, aby tam cierpieć,
- Boską
Sprawiedliwość będzie można przebłagać i
- Będę mógł
zlitować się nad tą duszą.
Jak widać, ani
nasze słowa, ani powody nim nie wstrząsnęły. Dla nas nie
pozostaje nic innego, jak ponieść należną mu karę.
„Cierpienie
jest najpotężniejszym sposobem zaspokojenia Boskiej Sprawiedliwości i
sprawienia, by grzesznik przyjął łaskę nawrócenia”.
Zgodziłam się
na prośbę Jezusa, a On natychmiast przyprowadził mnie z powrotem do
mojego ciała.
Nie potrafię
opisać bólu, którego doświadczyłem, gdy ponownie
połączyłam się z moim ciałem.
Ciało wydawało
się sprzeciwiać powrotowi mojego ducha i sprawiało, że czułam się
rozdwojona.
W tym samym
czasie,- moja dusza czuła się uciśniona i pozbawiona życia,
nie mogłam tego
znieść. Jezus był jedynym świadkiem tak wielkiego cierpienia.
Tylko
on potrafił opisać okropne i ekstremalne cierpienie,
jakie znosiła moja dusza i
moje ciało .
Po
kilku dniach cierpienia Jezus pozwolił mi dostrzec nawrócenie
tego grzesznika, z duszą już zbawioną.
Wtedy Jezus
powiedział do mnie : „ Czy jesteś tak
szczęśliwa jak Ja?”"Tak, tak!" Odpowiedziałam.
Nie potrafię
powiedzieć, ile razy Jezus powtarzał te żarty.
Kiedyś zabrał
mnie do Nieba tylko po to, by zaraz potem mi powiedzieć:
„Zapomniałaś
poprosić spowiednika o pozwolenie na pójście ze Mną. Musisz
więc wrócić do swojego ciała, aby otrzymać to pozwolenie”.
Powiedziałam
Mu: „Kiedy dusza moja była w ciele i byłam pod kierunkiem
spowiednika, musiałam być mu posłuszna.
Ale ponieważ
jesteś pierwszy wśród spowiedników, a ja jestem z Tobą,
Oblubieńcem, jestem teraz całkowicie zależna od Ciebie”.
Jezus
odpowiedział mi spokojnie: „Nie, nie,
moja żono, chcę, żebyś we wszystkim była posłuszna spowiednikowi”.
W ten sposób
wielokrotnie kazał mi wracać do swojego ciała. Jego żarty czasami
budziły we mnie urazę, a nawet gorycz i impertynencję.
Dlatego Jezus
powtarzał je rzadziej. Mimo to ciągle leżałam w łóżku,
jako
-
zadośćuczynienie za grzeszników,
-z okresami
niepokoju spowodowanymi chęcią pójścia do nieba z moim
Oblubieńcem Jezusem.
To pragnienie
przeplatało się z pragnieniem trzymania Go zawsze przy sobie na
ziemi,
by
ocalić mnie przed pójściem do nieba
tylko po to, aby wrócić do mojego ciała. Byłam
nieustannie męczona.
Pewnego
ranka po upływie trzech lat, Jezus dał mi zrozumieć
-że
chciał ratyfikować małżeństwo, które zawarł ze mną na ziemi,
-ale tym razem
w Niebie za zgodą Ojca i Ducha Świętego i
-na oczach
całego Niebiańskiego Dworu. Doradził mi przygotować się na tę
szczególną łaskę.
Aby być mu
posłusznym, zrobiłam, co mogłam, sama.
Prawdę mówiąc
jednak, ponieważ byłam tak nieszczęśliwa i niezdolna do robienia
rzeczy dobrze,
błagałam
go, największego z mistrzów,- aby sam przewodniczył temu
dziełu świętego oczyszczenia.
W przeciwnym
razie nigdy nie udałoby mi się zrobić tego, o co mnie prosił.
Ta bardzo
wielka łaska została mi udzielona w wigilię Narodzenia Najświętszej
Maryi Panny.
Oto jak. Tego
ranka mój zawsze kochany Jezus przyszedł w pośpiechu, aby
przygotować mnie na to, czego ode mnie chciał.
Mówił mi
o wierze. A kiedy mówił, zostawił mnie samą.
Nie wiem
dlaczego: ciągle przychodził i odchodził. Kiedy do mnie mówił,
-Czułam
się przepojona taką żywą wiarą,
-że
moja dusza, dotąd tak skomplikowana, stała się tak prosta, że mogła
dotrzeć do Boga.
Więc teraz
podziwiałam
- moc Boga,
-Jego
Świątobliwość i
Jego
życzliwość,
i wszystkie
inne atrybuty.
Głęboko
poruszona i w morzu zdumienia mówię:
„Boże
Wszechmogący, czego nie mogła rozwiązać Twoja Wszechmoc? O
wzniosła Świątobliwości Boga,
jaka inna
świętość, jakkolwiek wysoka, mogłaby się przed Tobą ukazać?”
Biorąc pod
uwagę moją nędzę i moją nicość,
- widziałam
siebie jako maleńkiego mikroba pokrytego drobnym pyłem, który
-może być
szybko zniszczony przez robaka.
Nie chciałam
już stanąć przed przyprawiającym o zawrót głowy Majestatem
Bożym.
Ale jak magnes,
Jego nieskończona Dobroć przyciągnęła mnie do siebie, a moja dusza
zawołała:
"Oh! -
jaka Świątobliwość, - jaka moc, i - jakie Miłosierdzie mieszka w
Bogu,
- który
przyciąga nas tak wielką Dobrocią!”
Wydaje mi się,
- że Jego
Świątobliwość mnie otoczyła,
-że jego Moc
podtrzymywała mnie,
-że jego
Miłosierdzie poruszyło mnie i
- że Jego
Dobroć ożywiła mnie od wewnątrz i całkowicie mnie pogrążyła.
Rozważałam
każdy z Jego atrybutów indywidualnie, czułam, że
-wszystko miało
taką samą wartość dla ludzkiego umysłu-
–
wszystkie równie niezrozumiałe
i niezmierzone.
Kiedy byłam
pogrążon w tych wzniosłych myślach,
mój Jezus nadal
mówił do mnie o wierze ,
mówiąc mi, że
-aby otrzymać
wiarę, trzeba wierzyć. Ponieważ bez wiary nie może być wiary.
W człowieku
jest głowa, która kieruje wszystkimi jego działaniami.
Tak więc na
czele wszystkich cnót stoi wiara, która kontroluje całą
resztę.
Jak głowa
pozbawiona zmysłu wzroku nie może uratować człowieka od ciemności i
zamieszania.
W ten sposób
dusza bez wiary nie może nic zrobić i naraża się na wszelkiego
rodzaju niebezpieczeństwa.
Jeśli głowa
pozbawiona wzroku chce rządzić człowiekiem,
-z powodzeniem
mogłaby go zaprowadzić tam,
-gdzie nie
chciałaby iść, gdyby miała wzrok.
Podobnie jak
- wzrok służy
do prowadzenia człowieka w każdym jego działaniu, tak
- wiara jest
światłem oświecającym duszę, bez której nie można kroczyć
drogą prowadzącą do życia wiecznego.
Aby mieć wiarę,
potrzebne są trzy rzeczy:
- mieć
w sobie nasienie wiary,
-
to ziarno jest dobrej jakości i
-
spraiać, aby to ziarno się rozwijało.
Wiemy, że to
Pan zasiewa w nas ziarno. Ponieważ nie możemy wymyślić czegoś, jeśli
wcześniej nie mamy o tym pewnej wiedzy,
powinniśmy być
wdzięczni tym, którzy informują nas o sprawach wiary.
Nie
bez znaczenia jest jakość tych informacji. Ten, kto naucza, musi
być zamieszkany przez to, czego naucza.
Jeśli
nauka zostanie sfałszowana, sfałszuje odbiorcę.
Kiedy
mamy pewność jakości naszej wiedzy, nasza wiara musi być karmiona,
aby mogła
rosnąć i rozwijać się. Dzięki
naszym wysiłkom osiąga dojrzałość.
Wytwarza cnotę
nadziei,
- święta
nadzieja, -siostra wiary.
Nadzieja
-wykracza poza wiarę i -jest przedmiotem wiary.
Patrząc na
wszystko od początku, mogę powiedzieć, że kiedy Jezus
mówił do mnie o nadziei,
Sprawił, że
zrozumiałam, że ta cnota
-zapewnia
człowiekowi warstwę ochronną
- co czyni go
odpornym na strzały wroga.
Na mocy
nadziei,
dusza
ze spokojem przyjmuje wszystko, co się z nią dzieje ,
bo
wie, że wszystko jest zarządzone przez Boga, który jest jej
największym Dobrem.
Jak cudownie
jest widzieć duszę zamieszkałą przez piękną cnotę nadziei, że
-nie ufa sobie,
-ale tylko do swojej Ukochanemu Bogu, - polega tylko na Nim.
Kiedy staje
twarzą w twarz ze swoimi najgorszymi wrogami,- dusza pozostaje
królową swoich namiętności,
- z prostotą i
rozwagą. W środku wszystko jest w porządku. Nawet Jezus jest
oczarowany.
Widząc ją
działającą z mocną nadzieją , że jest
- coraz
odważniejsza, - silna i niepokonana,
-
Zwycięska nad wszelkimi przeszkodami i wszelkimi niebezpieczeństwami,
Jezus udziela jej nowych łask.
Podczas gdy
Jezus tak mnie uczył , przekazywał mojej inteligencji
wiele światła.
Podczas, gdy
byłam całkowicie pogrążona w tym świetle i gdy zastanawiałam się, jak
pomaga nam piękna cnota nadziei, to światło odeszło ode mnie.
Nie potrafię
powiedzieć, ile rzeczy zrozumiałam. Po prostu powiem, że wszystkie
cnoty służą upiększeniu duszy.
Jednak sama
dusza nie ma w sobie nasion. Cnoty, które się w niej urodziły
i wyrosły, mocno wiążą duszę z Bogiem.
Nadzieja mówi
do duszy:
„Zbliż
się do swojego Boga, a zostaniesz przez Niego oświecona. Zbliż
się do Niego, a zostaniesz przez Niego oczyszczona itd.”
Kiedy dusza
jest obdarzona świętą nadzieją, każda cnota w niej staje się mocna i
stabilna.
Jak
góra, na którą nie można wpłynąć przez złą pogodę, upał
słońca, gwałtowne wiatry,
przez
rozlewające się jeziora i zalewające rzeki, przez wielkie masy
topniejącego śniegu, tak
- Nie można
niepokoić duszy zamieszkanej przez nadzieję -poprzez udręki, pokusy,
- biedę lub
ułomności.
Żaden incydent
w życiu nie przeraża jej ani nie zniechęca, nawet na chwilę. Mówi
do siebie:
„Mogę
tolerować i znieść wszystko.
Mogę
cierpieć wszystko i zrobić wszystko, bo ufam Jezusowi”.
Święta nadzieja
czyni ducha ludzkiego - prawie wszechmocnym i nieruchomym, -prawie
niezwyciężonym i niezmiennym.
Bo
dzięki tej cnocie nasz zawsze kochany Jezus
daje duszy wytrwanie,
dopóki
nie obejmie Wiecznego Królestwa Bożego w Raju.
Gdy zanurzyłam
ducha w niezmierzonym morzu Bożej nadziei, mój umiłowany Jezus
ukazał mi się ponownie i przemówił o miłości ,
największej z trzech cnót teologalnych.
Chociaż te trzy
są różne, miłość powinna bratać się z pozostałymi dwiema tak,
jakby ta trójka była jednym.
Kontemplacja
ognia daje dobre wyobrażenie o trzech cnotach teologalnych, które
łączą się w jedną.
Pierwszą
rzeczą, jaką obserwujemy, kiedy rozpalamy ogień, jest światło, które
kąpie się w otoczeniu.
To światło
może symbolizować wiarę wlaną w duszę podczas chrztu . Wtedy
czujemy ciepło rozchodzące się dookoła (nadzieja ).
Stopniowo
światło zaczyna przygasać, prawie gaśnie, ale ciepło ognia nabiera
wigoru, dopóki ogień nie zostanie całkowicie wypalony.
Tak samo jest z
trzema cnotami teologalnymi.
Wiara jest
aktywowana w duszy przy pierwszych otrzymanych informacjach o Istocie
Najwyższej.
Wtedy dzięki
nieustannemu wznoszeniu się duszy ku Bogu, jej największemu Dobru,
wzrasta i rozwija się wiara.
Dusza otrzymuje
od Boga intelektualne światło, które emanuje z różnych
atrybutów Boga.
Oświecona swoją
wiarą dusza stara się wybrać najlepszą drogę do osiągnięcia swojego
największego Dobra, którym jest Bóg.
Pełna nadziei
przechodzi od góry do góry, przemierza doliny i
równiny, przepływa przez jeziora i rzeki,
żegluje przez
największe i najgłębsze morza miesiącami i latami; wszystko
tylko po to, by wejść w posiadanie swego Boga.
Pragnienie
skierowane na posiadanie Boga nazywa się miłością; a jej dwie
siostry to są wiara i nadzieja.
Jezus
powiedział do mnie :
„Moja
ukochana małżonko, zobacz dlaczego, - zająłem się trzema cnotami
teologalnymi wiary, nadziei i miłości,
-Nie
mówiłem o Trójcy Osób Boskich, które
na pewno i na stałe zdobędziesz: Pozostaną z tobą na zawsze i
niezawodnie.”
Po kilku
minutach, mój ukochany Jezus ukazał mi się ponownie i
powiedział mi:
"Moja
żono, jeśli wiara jest światłem dla
duszy i służy jako jej wizja,
nadzieja jest pokarmem wiary ,nadanie
duszy energii i gorącego pragnienia zdobywania dobra, które
jest widziane oczami wiary.
Nadzieja
-dodaje również duszy odwagi do stawiania czoła
trudnym zadaniom - w spokoju ducha i w doskonałym spokoju.
Pomaga jej
wytrwać w poszukiwaniach - na wszystkie możliwe
sposoby i - ze wszystkich środków, aby osiągnąć dobry wynik.
Z drugiej
strony, miłość jest istotą, której pomaga światło
wiary i pokarm rodzącej się nadziei.
Ktoś nie może
mieć -ani wiary, -ani nadziei, -jeśli nie ma miłości.
W taki sam
sposób, w jaki nikt nie może mieć -ciepła i -światła bez
ognia.
Jak
orzeźwiający balsam,
-
miłość rozszerza się i przenika wszędzie, aby doprowadzić do
dojrzałości wizji wiary i pragnień nadziei.
Miłość
w swojej słodyczy, -sprawia, że cierpienie jest słodkie
i pachnące oraz - posuwa się tak daleko, że dusza chce cierpieć.
Dusza, która
posiada prawdziwą miłość, -działa w Miłości Boga, i - otrzymuje od
Boga niebiański zapach.
Jeśli inne
cnoty sprawiają, że dusza jest prawie samotna i nietowarzyska, miłość
będąca substancją,
która
rozprowadza światło, ciepło i bardzo słodki zapach , aby -
rozsmarować balsam na innych
- posiadając
więcej niż aromatyczne efekty: jednoczy ona i scala serca .
To właśnie
sprawia, że dusza może z radością znosić najcięższe
udręki.
Dusza
przemieniona miłością nie jest już w stanie żyć bez cierpienia.
Gdy zostaje
pozbawiona cierpienia, woła:
„O
mój Oblubieńco, Jezu, wspierasz mnie kwiatami. Daj mi
gorycz cierpiącego jabłka.
Moja dusza
tęskni za Tobą i nie może być zaspokojona, jak tylko w twoim słodkim
cierpieniu.
O Jezu, daj mi
swoje najcięższe cierpienia. Moje serce nie może już widzieć, jak
cierpisz tak bardzo z powodu żarliwej i namiętnej miłości, jaką
darzysz każdego z nas!”
Wtedy Jezus
powiedział do mnie : „Moja
Miłość jest ogniem, który płonie i pochłania.
A kiedy
zakorzeni się w duszy, robi wszystko. Nie przywiązuje wagi do
samych cnót.
Miłość nawraca
i utrzymuje z nią ściśle zjednoczone cnoty. Co czyni ją królową
wszystkich cnót.
Króluje
nad każdą z nich i dominuje nad nimi wszystkimi. Nigdy nie może
przenieść swojej supremacji na innych”.
Nie potrafię
opisać, co kryło się za słodkimi, pociągającymi Słowami Jezusa. Mogę
tylko powiedzieć, że rozpaliło się we mnie
pragnienie
cierpienia, które wydawało się niemal naturalne,
głód wszelkiego rodzaju cierpienia.
Od tego momentu
uważałam za wielkie nieszczęście być go pozbawionym.
Następnie
zacząłam medytować jak zwykle nad tym, co powiedział mi Jezus. I
znowu przyszedł do mnie i powiedział :
"Moja
żono, konieczne jest posiadanie predyspozycji umysłu,
które
prowadzą do większej skłonności do samounicestwienia .
To musi
poprzedzać twoją wielką skłonność do coraz większego
cierpienia. Wiedz, że przez unicestwienie siebie
-
nie tylko zasłużysz na łaskę cierpienia, - ale przygotujesz swoją
duszę na dobre cierpienie.
Będzie ci to
służyło jako płaszcz dla twojego cierpienia . Ono zastąpi
ci najdotkliwsze cierpienia.
Pragnienie
cierpienia przynosi prawdziwe i dobre cierpienie.”
Ta słodka mowa
Jezusa zaszczepiła w mojej duszy prawdy, których mnie
nauczył.
I byłam
bardziej niż kiedykolwiek pociągnięta gorącym pragnieniem, aby stać
się całkowicie Jego, zgodnie z Jego wolą.
Wrócił i
w krótszym czasie, niż trzeba, wyciągnął mnie z mego ciała.
Moja dusza
podążała za czarującym urokiem Jego Miłości.
U jego boku
pokonała wszystkie trudności, przekraczając niebiosa.
Nawet nie
zauważając, że opuściła ziemię, moja dusza znalazła się w Raju,
w
obecności Trójcy Przenajświętszej i całego
Dworu Niebieskiego ,
i
nastąpiło odnowienie mistycznego małżeństwa Jezusa z moją duszą,
które było już obchodzone na ziemi
”,
w dniu
Czystości Najświętszej Maryi Panny, w obecności samej Maryi, która
wraz ze św. Katarzyną uczestniczyła w tej pierwszej celebracji.
Jedenaście
miesięcy później, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi
Panny, Jezus pragnął dla tego małżeństwa usankcjonowania trzech Osób
Boskich.
Podarował mi
pierścień z trzech drogocennych kamieni - jeden biały, jeden czerwony
i jeden zielony --
Dał go Ojcu,
który pobłogosławił ten pierścień i oddał go swemu Synowi.
Duch Święty
trzymał moją prawą rękę, a Jezus umieścił pierścień na moim
serdecznym palcu.
W tym momencie,
jedna po drugiej, trzy Osoby Boskie dały mi pocałunek i
szczególne błogosławieństwo.
Jak opisać
zmieszanie, które czułam, - kiedy znalazłem się w obecności
Trójcy Przenajświętszej na tę uroczystość.
Mogę tylko
powiedzieć, że znaleźć się przed Trójcą i
upaść twarzą w dół, było dla mnie
jednym i tym samym gestem.
W ten sposób
leżałabym na ziemi w nieskończoność, gdyby Jezus, Oblubieniec mojej
duszy, nie zachęcił mnie, abym
-wstała i
stanęła w Ich obecności.
Moje serce
poczuło -wielką radość i -jednocześnie pełną szacunku bojaźń, wobec
takiego majestatu, pośród tego wiecznego Światła
- emanującego z
Istoty i Świętości Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Język ludzki,
mówiony czy pisany, nie jest w stanie przekazać wszystkich
boskich wrażeń, które dotknęły w tym momencie mojej duszy.
W związku z tym
jest dla mnie -najlepiej milczeć o innych rzeczach, - żeby dalej się
nie pomylić.
Opowiem teraz,
co się stało, gdy moja dusza wróciła do mojego ciała. Opowiem
też o tym, który trzymał mnie w niewoli uroku tego, co mi się
właśnie przydarzyło.
Poczułam w
sobie cierpienia osoby umierającej. Kilka dni później Jezus
całkowicie mnie ożywił. Pamiętam, że przyjmując Komunię świętą
-Straciłam
czucie mojego ciała i -że poprzez swoją duszę postrzegałam
przebywanie w obecności Trójcy Świętej tak, jak widziałam ją w
Raju.
Moja
dusza - natychmiast padła na twarz w adoracji i doprowadziła mnie do
wyznania mojej nicości.
Poczułam, że
całkowicie się rozpadam. Ledwo mogłem powiedzieć słowo.
Głos
jednej z Trzech Osób mówi do mnie :
„Nabierz
odwagi i nie bój się.
Jesteśmy gotowi przyjąć cię jako Naszą i całkowicie posiąść twoją
duszę.”
Gdy usłyszałem
ten głos, ujrzałam Trójcę Świętą -wchodzącą we mnie i -
biorącą moje serce w posiadanie mówiąc:
„W
twoim sercu uczynimy nasz stały dom.”
Nie potrafię
opisać zmiany, która we mnie zaszła. Czułam się tak, jakbym
została odsunięty od siebie, to znaczy jakbym już nie żyła w sobie.
Zapewne Osoby
Boskie żyły we mnie, a ja w nich. Wydawało się, że moje ciało
stało się ich domem,
miejscem
zamieszkania Boga Żywego.
Odczułam
królewską obecność trzech Osób Boskich, które
działały we mnie rozsądnie.
Słyszałam
wyraźnie ich Głosy, ale jakby rozbrzmiewały poza mną.
To było tak,
jakby w sąsiednim pokoju byli ludzie i -albo ze względu na bliskość,
-albo ze względu na intensywność głosów,
Wyraźnie
słyszałem wszystko, co do siebie mówili.
Wtedy mój
ukochany Jezus mówił mi, abym odtąd Go szukała, gdy będę miała
taką potrzebę,
nie
na zewnątrz, ale wewnątrz siebie samej.
Czasami, kiedy
był poza mną, wołałam do Niego. Więc odpowiedział mi szybko, że
jest ze mną.
Rozmawialiśmy
ze sobą tak, jak rozmawiają ze sobą dwie osoby.
Muszę jednak
przyznać, że czasami tak dobrze się chował, że nawet tego nie
czułam.
Wtedy
podróżowałabym po niebie, ziemi i morzach, aby Go znaleźć.
Kiedyś, na
przykład, gdy szukałam go intensywnie we łzach i niepokoju,
Jezus dał mi
usłyszeć swój głos we mnie i powiedział do mnie:
„ Jestem
tu z tobą. Nie odwracaj wzroku, żeby mnie znaleźć. Odpoczywam
w tobie i czuwam nad tobą.”
Tak więc między
zdziwieniem a radością, że znalazłem go we mnie, powiedziałam Mu:
„Jezu,
moja Dobroci, - dlaczego pozwoliłeś mi wędrować po niebie, ziemi i
morzach, szukając cię dziś rano,
-kiedy przez
cały ten czas byłeś we mnie?
Dlaczego
przynajmniej nie powiedziałeś "jestem tutaj", by uchronić
mnie przed męczeniem się szukaniem ciebie tam, gdzie nie byłeś?
Zobacz, moja
słodka Dobroci, moje drogie Życie, jak jestem zmęczona. Czuję
się słabo. Trzymaj mnie w swoich ramionach. Czuję, że
umrę."
Tak więc Jezus
wziął mnie w swoje Ramiona, abym mogła odpocząć i odzyskać utraconą
energię.
Innym razem,
gdy Jezus był we mnie ukryty i szukałam Go, -pozwolił mi zobaczyć Go
we mnie i -potem wyszedł z mojego serca.
Od następnej
chwili ujrzałam trzy Osoby Boskie … -w
postaci trzech bardzo uroczych maluszków
- z jednym
korpusem i trzema odrębnymi głowami, -w wyjątkowej i bardzo
atrakcyjnej urodzie.
Nie potrafię
opisać mojego szczęścia, zwłaszcza, że te troje dzieci
pozwoliło mi trzymać je w ramionach.
Pocałowałam
każdego z nich, a oni odwzajemnili moje pocałunki.
-Jedno oparło
się o moje prawe ramię, -drugie na moim lewym ramieniu a - trzecie
pozostało między nimi.
Jakże
ucieszyłam się z tego wielkiego cudu, - który został mi
podarowany przez mojego Boga, -dla mnie maleńkiego stworzenia!
Jeśli
spojrzałem na jedno, zobaczyłem trzy.
Kiedy trzymałem
jedno w ramionach, nagle trzymałam trzy. Niezależnie od tego,
czy trzymałem jedno, czy trzy, grawitacja wydawała się taka sama.
Czułem dużo
miłości do całej trójki. Przyciągnęło mnie tak samo do
jednego, jak do wszystkich trzech razem.
Widzę, że dużo
mówiłam, ale naprawdę wolałbym przekazać to wszystko w
ciszy. Ponieważ jednak muszę być posłuszna temu, który
kieruje moją duszą, będę kontynuowała.
Będę
kontynuowała mówiąc, że Jezus często mówił mi o swojej
męce. Próbował predysponować moją duszę do naśladowania
Jego Życia.
Kiedyś powiedział
do mnie :
„Moja
żono, oprócz już zawartego małżeństwa, pozostaje do zrobienia
jeszcze jedna sprawa: małżeństwo z Krzyżem.
Wiedz,
że cnoty stają się słodkie i kochane, gdy są cenione i umacniane w
cieniu Krzyża.
Zanim
przyszedłem na ziemię, cierpienie, ubóstwo, choroby i
wszelkiego rodzaju krzyże były postrzegane jako hańby.
Ale cierpienie,
które doświadczyłem przeze Mnie, zostało uświęcone i
ubóstwione. Jego wygląd się zmienił: stało się delikatne
i satysfakcjonujące.
Dusza, która
otrzymuje ode mnie tę dobrą rzecz, jest więcej niż zaszczycona,
ponieważ otrzymuje moje poparcie i staje się dzieckiem Bożym.
Kto patrzy na
krzyż tylko powierzchownie, doświadcza czegoś przeciwnego.
Odnajduje
gorzki krzyż i zaczyna narzekać, ponieważ postrzega go jako zło.
Ale kiedy
odbiera to jako coś dobrego, tworzy się w nim radość”.
I dodał :
„Moja
małżonko, nie pragnę niczego więcej, jak tylko ukrzyżować cię tak jak
poprzednio, w twojej duszy i w twoim ciele”.
Po tym, jak
Jezus mi to powiedział, poczułam we mnie taki zastrzyk pragnienia
ukrzyżowania z Nim, że powiedziałam do Niego: „Jezu mój,
Miłości moja, szybko ukrzyżuj mnie z Tobą!”
I
powiedziałem sobie: „Kiedy wróci,
pierwszą rzeczą, o którą Go zapytam, to ta, którą
uważam za najważniejszą, czyli o
cierpienie za moje grzechy i łaska ukrzyżowania z Nim.
I wydaje mi
się, że będę zadowolona, bo przez ukrzyżowanie będę mogła wszystko
uzyskać.
Wreszcie
pewnego ranka ukazał mi się mój umiłowany Jezus w postaci
Jezusa Ukrzyżowanego.
Powiedział mi,
że naprawdę chce mnie ukrzyżować razem z Nim.
Kiedy to mówił,
zobaczyłam -promienie światła emanujące z jego świętych ran oraz -
gwoździe zbliżające się do mnie.
W tym momencie
moje pragnienie ukrzyżowania przez Jezusa było tak wielkie, że
poczułam się pochłonięta miłością cierpienia.
Jednak nagle
ogarnął mnie wielki strach, który sprawił, że zadrżałam od
stóp do głowy.
Przeżyłam
wielką zagładę siebie. Czułam się niegodna otrzymania tak rzadkiej
łaski jak ta. I nie śmiałam już powiedzieć: „Panie,
ukrzyżuj mnie z Tobą”.
Ale wydawało
się, że Jezus czeka na moją zgodę, zanim udzieli mi tej szczególnej
łaski. Mnie to męczyło przez jakiś czas.
Moja dusza
odczuła gorące pragnienie proszenia o tę łaskę, a jednocześnie
ogarniało mnie poczucie niegodności.
Moja natura
drżała i trzęsła się. Przerażona wahała się prosić Jezusa o
ukrzyżowanie.
Kiedy byłam w
tym stanie, mój umiłowany Jezus mentalnie nakłaniał mnie do
przyjęcia tej łaski.
Znając Jego
Wolę, nabrałam odwagi i powiedziałam do Niego:
„Mój
Święty Oblubieńcze i moja Ukrzyżowana Miłości, błagam Cię o łaskę
ukrzyżowania z Tobą. Proszę również, aby nie było na mnie
widzialnego znaku tej łaski.
Tak, - szybko
daj mi każde swoje cierpienie, -daj mi swoje rany, ale nie ujawniaj
innym wszystkiego, co mi się przydarza. Niech to będzie tylko
między Tobą a mną”.
Ta łaska
została mi udzielona.
Wkrótce
promienie światła i gwoździe wyszły z Jezusa Ukrzyżowanego i przyszły
mnie zranić, penetrując moje dłonie i stopy.
I pojawił się
kolejny promień światła, bardziej olśniewający, w towarzystwie
włóczni, i przebił moje serce.
Nie potrafię
opisać jednoczesnego szczęścia i bólu – bólu
większego niż wszystkie moje inne bóle, – które
czułam w tym szczęśliwym momencie.
O ile wcześniej
mój strach i drżenie były wielkie, spokój i
zadowolenie, których teraz doświadczałem, były jeszcze
większe.
Moje cierpienie
było tak intensywne, że wydawało mi się, że ból w dłoniach,
stopach i sercu zwiastuje moją śmierć.
Poczułam, jak
kości w moich dłoniach i stopach rozbijają się na drobne
kawałki. Poczułam wnikanie gwoździ w każdą ranę.
Przyznaję, że
słodkiego zadowolenia uzyskanego przez te rany nie da się opisać
słowami.
Moje zdziwienie
wzrosło w intensywności wraz z siłą bólu, który
- nie tylko
sprawił, że poczułem się, jakbym umierała, ale
-w tym samym
czasie ożywił mnie i - sprawił, że poczułem się, jakbym nie umierał.
I nic nie
pojawiło się poza moim ciałem, które jednak cierpiało na
spazmy i ostre bóle.
Mój
spowiednik przyszedł i rzucił mi wyzwanie na mocy posłuszeństwa.
Puścił moje ręce sparaliżowane nerwowym uciskiem.
Psychicznie
poczułam ból w miejscu, w którym przebiły się promienie
i gwoździe. Mój spowiednik nakazał na mocy posłuszeństwa, aby
wszystko natychmiast ustało.
Prawdę mówiąc,
intensywny ból, który sprawił, że straciłam
przytomność, natychmiast ustał. Oh! jaki cud sprawiło mi święte
posłuszeństwo.
Ile razy
znalazłam się w zmowie ze śmiercią, moją siostrą.
Przez
posłuszeństwo Jezus -uzdrawiał wszystkie spazmy i bóle
śmierci, które mnie zamieszkiwały, oraz -szybko przywracał mi
życie.
Przyznam
szczerze, że gdyby tych cierpień nie złagodził mój spowiednik,
miałabym trudności z poddaniem się im.
Niech Pan
zawsze będzie błogosławiony za to, że dał swoim ministrom moc
odbierania zdobyczy od śmierci.
I mam nadzieję,
że wszystko to zawsze było dla większej Chwały Bożej i zbawienia
dusz.
Muszę też
zaznaczyć, że kiedy przechodziłam przez te śmiertelne cierpienia,
rzeczy wymienione powyżej nie pozostawiły śladu na moim ciele.
Kiedy wróciłam
do tych cierpień, zobaczyłam wyraźnie odciśnięte na moim ciele Rany
Jezusa.
Wydawało się,
że rany Jezusa Ukrzyżowanego, które zadano moim dłoniom,
stopom i sercu, były takie same jak rany Jezusa.
To, co właśnie
powiedziałem, opisuje -moje małżeństwo z Krzyżem i - bóle
doznane podczas mojego pierwszego ukrzyżowania.
W
kolejnych latach doświadczyłem tak wielu innych ukrzyżowań, że nie
sposób ich wszystkich
wymienić.
Ale
ponieważ muszę o nich mówić, odniosę się do głównych
i najbliższych aż do roku 1899.
Za każdym
razem, gdy Jezus przyszedł do mnie po tym, jak zmusił mnie do
ukrzyżowania, niezmiennie mu powtarzałam:
„Mój
umiłowany Jezu, daj mi prawdziwy ból za moje grzechy, abym...
-żeby zostały strawione smutkiem i skruchą za to, że cię obraziły,
oraz
- Niech zostaną
wymazane z mojej duszy i z Twojej pamięci.
Niech moje
cierpienia przezwyciężą wszelkie uczucia, jakie żywiłem do grzechu,
aby -kiedy moje grzechy zostaną usunięte i zniszczone,
„Mogła
bardziej przylgnąć się do Ciebie”.
Kiedyś,
po tym, jak poprosiłam Jezusa o taką łaskę, uprzejmie powiedział do
mnie: „Ponieważ jest ci tak przykro,
że mnie obraziłaś, chcę cię osobiście przygotować na przebłaganie.
Dzięki
temu będziesz w stanie zrozumieć brzydotę grzechu i intensywność bólu
zadanego Mojemu Sercu.
Powiedz
ze mną te słowa: „ Jeśli
przepłynę ocean, nawet jeśli cię nie zobaczę, nadal będziesz w
oceanie.
Jeśli
stąpam po ziemi, jesteś pod moimi stopami. Zgrzeszyłam!"
Potem, mamrocząc i prawie płacząc, dodał :
„Wciąż cię kochałem i chroniłem!”
Po tym, jak
Jezus wypowiedział do mnie te słowa, zaczęłam rozumieć wiele rzeczy,
których nie mogę wyrazić.
Mogę
powiedzieć, że to było dopiero wtedy, -że zaczęłam doceniać ogrom i
wielkość Boga, - jak również Jego Obecność we wszystkim.
Dzięki jego
atrybutom nawet cień moich myśli nie umknie Bogu. Moja nicość, w
porównaniu z Jego Wielkim Majestatem, jest mniej niż cieniem.
W
słowach „zgrzeszyłam ”, zrozumiałam
brzydotę grzechu, - jego złośliwość i jego
zuchwałość,
jak również
ogromny afront, jaki wyrządza Bogu tylko chwila zadowolenia i
przyjemności.
Słuchając słów
" Wciąż cię kochałem i chroniłem ",
Ogarnęło mnie wielkie cierpienie i poczułam się na skraju śmierci.
Sprawił,
że poczułam ogrom Miłości, jaką miał do mnie, nawet jeśli zwykłym
złym działaniem zniżyłam Go do poziomu przyjemności, którą
obraziłam i prawie Go zabiłam.
„O
Panie, skoro byłem dla ciebie niewdzięczna i zła, a ty byłeś dla mnie
taki dobry, zmiłuj się nade mną
-poprzez to, że
zawsze poczuję skruchę za moje grzechy, - do stopnia miłości, którą
masz i zawsze będziesz mieć dla mnie.”
Kiedy mój
najukochańszy Jezus pozwolił mi zrozumieć, ile było złośliwości -w
grzechu i -w tych, którzy ją popełniają, zrozumiałam to,
że
przez złośliwość i niewdzięczność,
człowiek ośmiela się uważać Boga za mniej wartą niż bardzo nikczemna
przyjemność.
Podobnie, -
gdybym uważała, aby uniknąć najmniejszego wykroczenia, -Zawsze bała
bym się nawet cienia grzechu tego, co może na chwilę przyjść mi do
głowy.
Czułam tak
wiele wstrętu i wstydu za grzechy mojej przeszłości, że myślałam, że
jestem najgorszym grzesznikiem ze wszystkich.
Więc kiedy
pojawił się mój Jezus, jak tylko to zrobiłam, powiedział do
mnie: -proś Mnie o więcej cierpienia za twoje grzechy,
- jak również
urzeczywistnienie mojej obietnicy ukrzyżowania.
Pewnego ranka,
kiedy bardziej niż zwykle poczułam pragnienie, by zawsze więcej
cierpieć, przyszedł mój najukochańszy Jezus.
Wyciągnął mnie
z ciała i przeniósł moją duszę do człowieka, który przy
pomocy pistoletu właśnie popełnił samobójstwo i miał umrzeć i
stracić swoją duszę.
Wtedy Jezus
pozwolił mi wniknąć w siebie, dając mi do zrozumienia smutek Jego
Serca z powodu możliwej utraty tej duszy.
Gdybyśmy
wiedzieli, jak bardzo Jezus cierpi z powodu utraty duszy, jestem
pewna, że zrobilibyśmy wszystko, co możliwe, aby uratować choćby
jedną od wiecznego potępienia.
Gdy
byłam z Jezusem podczas tej lawiny kul, przytulił mnie bardzo mocno i
szepnął mi do ucha:„Moja żono, czy
będziesz chciała”
-
ofiarować siebie jako ofiarę dla zbawienia tej duszy i –
wziąść na siebie całe cierpienie, na jakie
zasługuje za swoje ciężkie grzechy?”
Odpowiedziałem:
„Oczywiście, mój Jezu. Daj mi wszystko, na co zasługuje,
pod warunkiem, że zostanie zbawiony i przywrócisz go do życia.
Wtedy Jezus
sprawił, że wróciłam do ciała i poczułam się pogrążona w tak
wielkim cierpieniu, że nie mogłam zrozumieć, jak mogłabym przeżyć.
Pozostając w
tym stanie cierpienia przez ponad godzinę, Jezus zaaranżował, aby mój
spowiednik przyszedł do mnie i mnie ożywił.
Kiedy zapytał
mnie, co spowodowało mi to wielkie cierpienie, opowiedziałam mu
wszystko, co widziałam i czego doświadczyłam w tym bardzo krótkim
czasie i…
wskazałam na
część miasta, w której doszło do tego samobójstwa.
Spowiednik potwierdził mi później, że to samobójstwo
rzeczywiście miało miejsce dokładnie w miejscu, które mu
wskazałam, i powiedział mi, że wszyscy wierzyli, że człowiek ten nie
żyje. Powiedziałam mu, że nie może umrzeć, ponieważ Jezus obiecał mi,
że oszczędzi jego duszę i utrzyma go przy życiu.
Prawdę mówiąc,
gorąco wstawiałam się u Boga, aby jego duch nie opuścił
ciała. Później potwierdzono, że przeżył i powoli wracał
do zdrowia. Żyje teraz. Chwała Bogu!
Ze względu na
moje bardzo wielkie pragnienie ukrzyżowania z Jezusem, z miłości do
Niego i dla przebłagania za moją przeszłość,
Jezus przyszedł
do mnie i jak poprzednio wyprowadził moją duszę z ciała.
Przeniósł
mnie do świętego miejsca, gdzie przeżył swoją bolesną Mękę i
powiedział do mnie:
„Moja
żono, gdyby wszyscy poznali – niezmierzone
dobro, jakim jest Krzyż i - jak cenna jest dusza,
wszyscy
pragnęliby tego dobra i uznaliby je za niezbędne, klejnot o
nieocenionej wartości.
Kiedy zstąpiłem
z nieba na ziemię, nie wybrałem bogactw świata. Ale za bardziej
godne i bardziej zasłużone uznałem wybór sióstr Krzyża:
- biedy, - hańby i - najbardziej brutalne cierpienie.
I
kiedy je nosiłem, – Gorąco pragnęłam,
aby czas Męki i Śmierci nadszedł jak najszybciej, bo przez nie miałam
dokonać zbawienia dusz.”
Kiedy mówił
do mnie, Jezus sprawił, że poczułem radość, jaką odczuwał w
cierpieniu. Jego słowa rozpaliły w moim sercu gorące pragnienie
cierpienia.
Poczułam święty
przypływ emocji i pragnienie bycia takim jak On, Ukrzyżowany.
Z cichym głosem
i siłą, którą miałam w sobie, błagałam go mówiąc:
„Święty
Oblubieńcze, daj mi cierpienie i daj mi swój Krzyż, abym mogła
lepiej poznać, jak bardzo mnie kochasz.
W przeciwnym
razie zawsze będę niepewna Twojej Miłości do mnie. Zrezygnowałam
ze wszystkiego dla Ciebie!”
Później,
z radością bardziej niż kiedykolwiek z powodu mojego błagania, Jezus
pozwolił mi wyprostować się na jednym z krzyży, które tam
były.
Kiedy byłem
gotowa, błagałam Go, aby mnie ukrzyżował. Czule podniósł
gwóźdź i zaczął wbijać mi go w rękę. Od czasu do czasu
pytał mnie:
„Czy
to za bardzo boli? Czy chcesz, żebym kontynuował? „Tak,
tak, kontynuuj, Umiłowany, pomimo mojego bólu. Tak się
cieszę, że mnie ukrzyżowałeś."
Kiedy zaczął
przybijać moją drugą rękę, ramię krzyża okazało się za krótkie,
podczas gdy wcześniej miało odpowiednią długość.
Wtedy
Jezus wyjął już wbity gwóźdź i powiedział: „Moja
małżonko, musimy znaleźć inny krzyż. Odpocznij i odśwież się.”
Nie potrafię
opisać umartwienia, jakie wtedy odczuwałam. Więc nie byłam warta
tego cierpienia!
Te żarty
powtarzały się kilka razy. Kiedy ramiona krzyża były
odpowiednie, długość krzyża nie była.
Innym razem,
aby Jezus nie musiał mnie krzyżować, czegoś brakowało do mojego
ukrzyżowania.
Jezus zawsze
znajdował jakiś pretekst, by odłożyć to na inny czas.
Oh! Jaką
gorycz odczuwała moja dusza z powodu tych powtarzających się
konfliktów z moim Jezusem.
Wielokrotnie
skarżyłam się na Niego, bo odmówił
mi prawdziwego cierpienia.
Kilkakrotnie powiedziałam mu gorzkim tonem:
„Mój
Ukochany, wydaje się, że wszystko kończy się żartem. Na przykład
kilka razy mówiłeś mi, że raz na zawsze zabierzesz mnie do
Nieba.
Ale za każdym
razem, zmuszałeś mnie do powrotu na ziemię, aby ponownie zamieszkać w
moim ciele.
Powiedziałeś
mi, że chciałbyś mnie ukrzyżować, abym mogła zrobić to, co Ty
zrobiłeś.
Jednak nigdy
nie pozwoliłeś mi osiągnąć całkowitego ukrzyżowania. A Jezus
mówił: „Tak, wkrótce to zrobię.
Nie wątp w
to. Będzie zrobione."
Wreszcie
pewnego ranka, w dniu Podwyższenia Krzyża Świętego, pojawił się Jezus
i szybko zaniósł mnie ponownie do świętego miejsca Jerozolimy.
Sprawił, że
zastanowiłam się nad kilkoma rzeczami związanymi z tajemnicą i
cnotami krzyża. Potem powiedział do mnie czule:
„Moja
kochana, chcesz być piękna? Medytuj nad Krzyżem, a otrzymasz
najpiękniejsze cechy, jakie można znaleźć w Niebie i na ziemi.
Wtedy uczynisz
siebie kochaną przez Boga, który posiada w sobie nieskończone
Piękno.
W tobie
rozwinęło się pragnienie posiadania Raju ze wszystkimi jego
bogactwami.
Czy chcesz być
wypełniona ogromnymi bogactwami, nie na krótki czas, ale na
wieczność?
Zawsze
bądź zakochana w Krzyżu. On zapewni ci wszystkie bogactwa,
- najmniejszego
grosza, który reprezentuje najmniejsze cierpienia,
- do
najbardziej nieobliczalnych sum, które uzyskuje się z
najcięższych krzyżyków.
Jednakże,
podczas gdy człowiek stał się chciwy, aby uzyskać najmniejszy zysk z
prostej doczesnej waluty,
którą
będzie musiał szybko porzucić, nie przyszło
mu do głowy, aby chcieć chośby jednego grosza z dóbr
wiecznych.
I
ponieważ współczuję bezmyślności człowieka w stosunku do
jego wiecznego dobra, czule
proponuję mu pomoc.
On, zamiast być
wdzięcznym, - czyni się niegodnym moich darów i - obraża mnie
swoim uporem.
Czy widzisz,
moje dziecko, ile jest ślepoty w tej żałosnej ludzkości?
Krzyż
jednak przynosi: -wszystkie triumfy, -największe zdobycze i -
największe zwycięstwa.
Dlatego nie
możesz mieć innego celu niż Krzyż. To wystarczy na wszystko.
A dzisiaj
pragnę cię zadowolić, krzyżując cię całkowicie na krzyżu, co do tej
pory ci nie pasowało.
Musisz
wiedzieć, że ten krzyż jest tym jedynym -który cię przyciągnął
do mojej Miłości i
-co skłania
mnie do całkowitego ukrzyżowania cię na nim. Krzyż, który
miałaś do tej pory,
- przeniosę do
Nieba na znak twojej miłości. Pokażę to Niebiańskiemu Dworowi na znak
twojej miłości do Mnie.
W jego miejsce
mam cięższy i bardziej bolesny, którą ci przynoszę, aby
-odpowiedzieć na twoje pragnienie cierpienia i
- aby mój
Wieczny Projekt mógł się urzeczywistnić.”
Powiedziawszy
to, Jezus ukazał mi się przed krzyżem, który miałam do tej
pory.
Ja w zupełnym
szczęściu podeszłam do niego, położyłam go na ziemi i wyciągnąłem się
na nim.
I kiedy byłam
tam gotowa na ukrzyżowanie, niebiosa się otworzyły.
Przyszedł
św. Jan Ewangelista , niosąc krzyż, o którym mówił
mi Jezus.
Wtedy
przybyła Matka Boża otoczona falangą aniołów.
Zabrali mnie z
mojego krzyża i położyli na największym, przyniesionym przez świętego
Jana.
Ogarnął mnie
zimny, śmiertelny dreszcz. Jednak wciąż czułam w sercu płomień
miłości, który sprawiał, że czekałam na cierpienie na tym
krzyżu.
Na znak Jezusa
anioł wziął pierwszy krzyż i zabrał go ze sobą do nieba. W tym czasie
Jezus, własnymi rękami, w asyście Maryi Dziewicy, zaczął mnie
krzyżować.
Na
stojąco aniołowie i św. Jan przedstawili gwoździe i inne przedmioty
potrzebne do mojego ukrzyżowania.
Za akt
mojego ukrzyżowania, -mój bardzo czuły Jezus okazał
tyle radości i szczęścia,-że nie jedno, ale tysiąc ukrzyżowań bym
wycierpiała,
jak
również inne cierpienia, aby zwiększyć jego
słodkie Zadowolenie.
W tym momencie
wydawało się, że Niebiosa zostały udekorowane na nową celebrację
chwały dla mnie:
- za
przypodobanie się Jezusowi, za wyzwolenie obfitymi modlitwami dusz z
czyśćca,
- za
wstawiennictwo za najgorszymi grzesznikami i za nawróceniem
wielu innych.
Mój
umiłowany Jezus sprawił, że wszyscy mieli udział w dobru, które
wytworzyło moje gorące usposobienie do cierpień związanych z
ukrzyżowaniem.
Kiedy było po
wszystkim, czułam się, jakbym pływała w morzu zadowolenia zmieszanym
z morzem niewypowiedzianego cierpienia.
Królowa
Matka zwróciła się do Jezusa i powiedziała: „Mój
Synu, dzisiaj jest dzień chwały.
Z powodu
twojego własnego cierpienia i dopełnienia wszystkiego, co zrobiono z
Luizą,
-Chciałabym,
żebyś przebił jej serce włócznią i „Załóżył
jej na głowę koronę cierniową”.
Odpowiadając na
pragnienie swojej Matki, Jezus wziął włócznię i przeszył moje
serce na wskroś.
W tym samym
czasie aniołowie podarowali Najświętszej Dziewicy koronę cierniową.
Za moją zgodą i
z największą satysfakcją włożyła go czule na moją głowę. Cóż
to był za pamiętny dzień dla mnie!
Można
powiedzieć, że był to naprawdę dzień niesłychanego cierpienia i
niewypowiedzianej radości.
I dla mojej
przyjemności i wsparcia mojej naturalnej słabości, Jezus pozostał
przy mnie przez cały dzień.
Z powodu
dotkliwości cierpienia ukrzyżowanie nie powiodłoby się bez Jego
łaski.
Ku mojej
wielkiej radości Jezus pozwolił wielu duszom czyśćcowym powrócić
do nieba w wyniku moich cierpień.
Zeszli z Raju w
towarzystwie aniołów. Otoczyli moje łóżko i orzeźwili
mnie swoimi niebiańskimi pieśniami.
Były to pieśni
radości i hymny uwielbienia na wspaniałość Boga. Po pięciu lub
sześciu dniach intensywnego cierpienia
Z wielkim żalem
zauważyłam, że z dnia na dzień moje cierpienie maleje.
Zatrzymałyby
się całkowicie, gdybym nie nalegała na mojego Oblubieńca Jezusa, -
aby przestał zmniejszać ich intensywność - bez zatrzymywania
wszystkiego.
Poczułam we
mnie bardzo silne pragnienie tych słodkich cierpień.
I dałam to
poznać mojemu dobremu Jezusowi, prosząc go, aby odnowił ukrzyżowanie,
którego już doświadczyłem.
Jezus bez
sprzeciwu był ze mnie zadowolony. Od czasu do czasu z przyjemnością
przenosił moją duszę z powrotem do Miejsc Świętych, do Jerozolimy.
I tam sprawiał,
że w mniejszym lub większym stopniu uczestniczyłam w cierpieniach,
których doznawał podczas swojej Męki.
Czasem kazał mi
cierpieć chłostę, czasem ukoronowanie cierniem, czasami niesienie
krzyża, a nawet ukrzyżowanie.
Spodobało się
Jezusowi, że zmusił mnie do cierpienia jednej lub drugiej z tych
tajemnic. Czasami też w ciągu jednego dnia sprawił, że
przecierpiałam całą Jego mękę,
dając
mi więcej słodyczy i jednocześnie więcej cierpienia.
Moje serce
zapadało się w agonii, -kiedy to sam Jezus cierpiał mękę i -że nie
musiałam z Nim cierpieć.
Byłam
niespokojna i niespełniona, jeśli nie mógłabym chociaż
częściowo wejść w Jego cierpienie.
Często
spotykałam się z Matką Boską, aby – patrzeć,
jak Jezus przechodzi najcięższe cierpienia z powodu przestępstw
popełnionych przez ludzi dzikich,
bardziej
dzikich niż żołnierze, którzy pojmali Jezusa i zabili go.
Wtedy
przekonałam się, że dla tych, którzy kochają, -łatwiej jest
samemu cierpieć, - niż patrzeć, jak cierpi ukochana osoba.
Poczułam się
pobudzona miłością do mojego ukochanego Jezusa. Błagałam go, aby
często, bardzo często odnawiał moje ukrzyżowania, aby chociaż
częściowo złagodzić Jego cierpienia.
Jezus często mi
mówił: "Moja ukochana, - Krzyż właściwie przyjęty i
upragniony,
-odróżnia
człowieka zbawionego od potępionego, który uparcie sprzeciwia
się cierpieniu.
Wiedz, że w
dniu sądu powszechnego ten, kto był wierny i wytrwały - odczuje
pieszczotę Krzyża i będzie zachwycony,
gdy go
zobaczy. Podczas gdy potępieńcy zostaną ogarnięci straszliwym
strachem.
Ale teraz, moja
ukochana, - nikt nie może powiedzieć z całą pewnością, - czy ten czy
tamten zostanie zbawiony, czy na wieki zgubiony.
„Na
przykład, jeśli, gdy pojawia się krzyż, -ktoś całuje go z
rezygnacją i cierpliwością,
- przyjmuje go,
od czasu do czasu, -dziękuję Temu, który mu go przysyła i
podąża za Mną,
jest to
oczywisty i prawie pewny znak, że będzie wśród zbawionych.
Z drugiej
strony, gdy krzyż się pojawi, i -ktoś się nim irytuje, gardzi nim i -
za wszelką cenę stara się uciec,
więc można
widzieć tam znak, że grozi mu pójście do piekła.
Jeśli za życia
ktoś znieważa mnie, gdy patrzy na krzyż, - wtedy w Dniu
Zmartwychwstania przeklnie Mnie,
bo widok krzyża
doprowadzi go do wiecznego strachu.
Wyróżnia
się wyraźnie i bez rozczarowań w podejściu do krzyża:
- święty od
grzesznika,
- doskonały z
niedoskonałych,
- entuzjasta od
letniego.
Daje światło
dobrym intencjom. Odróżnia dobro od zła.
Ujawnia
się do pewnego stopnia -kto
powinien być w niebie i
- która
dusza powinna zajmować w nim poczesne miejsce.
Wszystkie cnoty
stają się skromne i pełne szacunku przed Krzyżem.
A czy wiesz,
kiedy cnoty nabierają największej jasności i blasku? To wtedy,
gdy są dobrze wszczepione w Krzyż”.
Jak mogłabym
opisać obfitość płomieni miłości do Krzyża, którą Jezus wlał w
moje serce przez te Słowa.
Ogarnęła
mnie pasja tak wielka, by cierpieć, że -gdyby Jezus nie zadowolił
mego serca, powtarzając często - bardzo często - moje ukrzyżowanie,
z
pewnością dręczyłyby mnie niekontrolowane wybuchy miłości.
Czasami po
odnowieniu mojego ukrzyżowania Jezus mówił:
„Umiłowana
mego Serca, - skoro tak gorąco pragniesz zapachu, jaki moje
cierpienia wydzielają z Krzyża,
-Spełniam twoje
pragnienia poprzez ukrzyżowanie Twojej duszy i - przekazując ci każde
moje cierpienie.
Ale gdybyś nie
był tak niechętna, aby pokazać wszystkim, jak bardzo mnie kochasz,
chciałbym
również zapieczętować Twoje ciało moimi krwawymi i widocznymi
Ranami.
W tym celu
pragnę was nauczyć następującej modlitwy o wyjednanie tej łaski:
„O
Trójco Przenajświętsza,
skąpana
we Krwi Jezusa Chrystusa upadam na twarz przed Twoim Tronem.
W
głębokiej adoracji, błagam Cię przez wzniosłe cnoty Jezusa, udziel mi
łaski bycia zawsze ukrzyżowaną”.
Pomimo tego, że
Zawsze
miałam wielką niechęć - którą nadal mam -
do wszystkiego, co mogłoby się ukazać innym,
Zgodziłam się,
aby Jezus napełnił mnie większym pragnieniem ukrzyżowania zgodnie z
Jego Wolą.
I nie chcąc
sprzeciwiać się temu, żeby ukrzyżował moje ciało i moją duszę, szybko
odnowiłam swoją akceptację z zapałem i determinacją.
Potem
powiedziałam mu:
„Święty
Oblubieńcze, zewnętrzne znaki nigdy nie pojawiają się na mnie.
Gdybym od czasu
do czasu i bez zastanowienia wydawała się akceptować te znaki,
naprawdę nie chciałam się na to zgodzić.
Wiesz, jak
zawsze lubiłam ukrywać swoje życie. Skoro chcesz odnowić moje
ukrzyżowanie, błagam cię, daj mi trwałe cierpienie bez jakiejkolwiek
ulgi.
Ale chcę tylko
jednej rzeczy: nie chcę żadnych zewnętrznych znaków, które
wprawiłyby mnie w zakłopotanie i zmieszanie”.
Ale
byłam nie tylko udręczona faktem, że jakiś zewnętrzny znak mógłby
objawić się na moim ciele,
ponieważ bez
zastanowienia w sposób rozumny zgodziłam się na Wolę Jezusa w
tym sensie,
-ale
też dręczyła mnie myśl o moich przeszłych grzechach. Często
prosiłam Jezusa o skruchę i łaskę ich odpuszczenia.
Powiedziałam
mu wtedy, że nie będę spokojna i zadowolona, dopóki nie
usłyszę z jego ust: „Twoje
grzechy są odpuszczone”.
Mój
umiłowany Jezus,
- który
nigdy nie odmawia nam niczego, co dotyczy naszego duchowego postępu,
- powiedział mi
pewnego dnia w sposób bardziej protekcjonalny niż zwykle:
„Dzisiaj
sam chcę być twoim spowiednikiem. Wyznasz mi wszystkie swoje
grzechy.
A
kiedy to zrobisz, pokażę ci wszystkie przestępstwa, które
popełniłaś i cały ból,
który mi one sprawiły.
Zrozumiesz,
czym jest grzech, zgodnie z możliwościami ludzkiej inteligencji. I
wolałabyś umrzeć niż znowu mnie obrazić.
Zważając na to,
zechciej unicestwić siebie i trochę pomedytować:
„Ta,
która jest niczym, nienawidzi Tego, który jest
Wszystkim. Wszystko mogło sprawić, że nic zniknie z powierzchni
ziemi.
Nic jest na
tyle niesławne, możnaby powiedzieć, żeby zostało udaremnione przez
swojego Stwórcę, a -pomimo tego faktu, było więcej niż
tolerowane, -ale zawsze jednakowo kochane.
Powróć
ze swojej nicości i z uczuciem miłości wyrecytuj confiteor.
Wchodząc w moją
nicość, odkryłam całą moją nędzę i wszystkie moje grzechy.
Odnajdując
siebie w królewskiej Obecności Chrystusa, mojego Sędziego,
zacząłem drżeć jak liść.
Nie miałam dość
siły, by wymówić słowa confiteror.
Pozostałabym w
tym wielkim zamieszaniu, nie mogąc powiedzieć ani słowa, gdyby mój
Pan Bóg Jezus Chrystus nie napełnił mnie nową siłą i nową
odwagą, mówiąc do mnie:
„Dziecko
mojej Miłości, nie lękaj się. Bo chociaż obecnie jestem
twoim Sędzią, jestem też twoim Ojcem. Nabierz odwagi i ruszaj
dalej”.
Zdezorientowana
i upokorzona wyrecytowałam confiteor. Widząc mnie całkowicie pokrytą
grzechem,
-Zrozumiałam
powagę mojej zniewagi wobec mojego Pana za
to, że żywiłem we mnie myśli prawdziwej pychy.
Powiedziałam
Mu: „Panie, oskarżam się przed Waszą
Wysokością o grzech pychy”.
Więc
Jezus powiedział: „Zbliż się do
mojego kochającego Serca i posłuchaj.
Poczuj okrutną
mękę, którą swoją pychą zadałaś mojemu wspaniałomyślnemu
Sercu.
A ja, drżąc,
słuchałam Jego Serca. Jak w kilka chwil opisać to, co usłyszałam i
zrozumiałam! Moje Serce, drżące z miłości, biło z taką siłą, że
myślałam, że zaraz pęknie.
Właściwie
później czułam się, jakby moje serce zostało złamane żalem,
rozdarte na kawałki i zniszczone.
Po
doświadczeniu tego wszystkiego kilkakrotnie wykrzyknąłam: "Oh! jak
okrutna jest ludzka pycha!
Jest tak
okrutna, że gdyby miała taką moc, posunęłaby się do zniszczenia
Boskiej Istoty!”
Wtedy wyobraziłam
sobie ludzką pychę jako bardzo brzydkiego robaka u stóp
wielkiego Króla .
Wstaje i nadyma
się w taki sposób, aby uwierzyć, że jest czymś. W swojej
wielkiej śmiałości,
- stopniowo
zaczyna czołgać się i wspinać na kostium króla, -dopóki
nie dotrze do głowy.
Widząc złotą
koronę króla, chce mu ją odebrać i umieścić na własnej
głowie. Następnie chce on
–
zdjąć szatę królewską króla,
- zdetronizować go i -użyć wszelkich środków, aby odebrać mu
życie.
Robak
nawet nie wie, jakim on jest. W swojej dumie nie wie, że król
mógł zniszczyć go, zmiażdżyć pod nogami,
-zniszczyć jego
złote sny jednym oddechem.
Pyszni są
bezczelni, zarozumiali i niewdzięczni. Ofiary głupich złudzeń i
z głowami spuchniętymi dumą,
buntują
się z oburzeniem i pasją
przeciwko tym, którzy są mniej dumni od
nich.
To
ja siebie widziałam w tym paskudnym i nieszczęśliwym robaku u stóp
boskiego Króla.
Poczułam, jak
moja dusza zatacza się w zamęcie i bólu, z powodu zniewagi,
którą mu zadałam.
Moje serce
doświadczyło straszliwej agonii, jaką cierpiał Jezus z powodu mojej
pychy.
Potem Jezus
zostawił mnie samą. Nadal rozmyślałam nad brzydotą grzechu pychy.
Nie potrafię
opisać wielkiego bólu, jaki mi to spowodowało.
Kiedy dobrze
zastanowiłam się nad tym, co powiedział mi Jezus, wrócił i
kazał mi kontynuować spowiedź.
Drżąc
bardziej niż wcześniej wyznałam myśli i słowa, które
utrzymywałam wbrew jego wyrażonym życzeniom, i
także moje grzechy zaniedbania.
Wyznałam to
wszystko z takim żalem i goryczą duszy, że byłem przerażona wobec
-mojej małości i
- mojej
śmiałości, że obraziłam tak dobrego Boga, który mimo moich
przewinień pomógł mi, zachował i żywił.
Jeśli czuł
wobec mnie oburzenie, to z powodu nienawiści do grzechu i niczego
więcej. Wręcz przeciwnie, Jego Życzliwość wobec mnie,
grzesznicy, zawsze była bardzo wielka.
Sprawił, że
zobaczyłam wtedy jaka byłam, gdy przed Boską sprawiedliwością obnażył
moje słabości i kruchość. W zamian dał mi więcej łask i siły do
funkcjonowania.
To
tak, jakby usunął mur oddzielający moją duszę od Boga, ponieważ takie
są skutki grzechu.
Gdyby ludzie
zrozumieli Dobroć Boga i brzydotę grzechu, całkowicie wygnaliby
grzech z ziemi.
Zostaną
ogarnięci wielką skruchą i skruchą za swoje grzechy, albo umrą.
Gdyby znali
nieskończoną Dobroć Boga, poddaliby się jej.
A wybrani
znajdą u Boga ogromne źródło łask poświęconych ich uświęceniu
i beatyfikacji.
Kiedy Jezus
zobaczył, że nie mogę już dłużej znosić udręki i goryczy grzechu,
wycofał się, pozostawiając mnie pogrążoną w refleksji nad krzywdą
wyrządzoną przez grzech.
W swojej
wiecznej Dobroci zachował mnie od Sądu Ojca i dał mi nowe łaski.
Po dłuższej
przerwie Jezus powrócił ponownie, aby pozwolić mi kontynuować
spowiedź, która, choć czasami przerywana, trwała około siedmiu
godzin.
Kiedy
najukochańszy Jezus skończył słuchać mojej spowiedzi, opuścił
stanowisko Sędziego i przyjął stanowisko kochającego Ojca.
Ogarnęła mnie
nieubłagana świadomość, że mój smutek, jakkolwiek wielki, był
niewystarczający, abym odpokutowała tak, jak zasłużyłem za moje
przewinienia popełnione przeciwko mojemu Bogu.
Jezus,
aby mnie pocieszyć, powiedział: „Chcę
dodać dodatkowy wkład w twoją spowiedź. Zastosuję zasługi moich
cierpień z Ogrodu Getsemane na twoją duszę.
To wystarczy,
aby zadowolić boską sprawiedliwość”. Wtedy poczułam się
bardziej gotowa na otrzymanie od Jezusa rozgrzeszenia za moje
grzechy.
Tak więc,
padając na twarz u jego stóp, całkowicie upokorzona i
zmieszana, powiedziałam do Niego:
„Bardzo
Wielki Boże, błagam o Twoje Miłosierdzie i przebaczenie za tak wiele
moich ciężkich grzechów.
Chciałabym, aby
moje zdolności były nieskończenie pomnażane, abym mogła odpowiednio
wysławiać Twoje nieskończone Miłosierdzie.
Ojcze
Niebieski, wybacz mi wielką zniewagę, jaką ci wyrządziłam, grzesząc
przeciwko Tobie, i racz udzielić mi swojego ojcowskiego
przebaczenia”.
Następnie powiedział
do mnie: „Obiecaj mi, że nigdy więcej nie będziesz
grzeszyła. Trzymaj się z dala od samego cienia grzechu”.
Odpowiedziałam:
„Och! Tak! Obiecuję to tysiąc razy i chcę raczej
umrzeć niż obrażać mojego Stwórcę, mojego Odkupiciela i mojego
Zbawiciela. Nigdy!
Nigdy więcej!"
Po czym Jezus
podniósł swoją prawą Rękę, wypowiedział słowa rozgrzeszenia i
pozwolił, by rzeka Jego Najdroższej Krwi spłynęła po mojej duszy.
Po tym, jak
Jezus obmył moją duszę Swoją Najdroższą Krwią i udzielił mi swojego
Rozgrzeszenia, poczułam się odrodzona do nowego życia i bardziej niż
kiedykolwiek zalała mnie pełnia łaski.
To wydarzenie
stworzyło we mnie wrażenie, którego nigdy nie zapomnę. Za
każdym razem, gdy wraca do mojej pamięci, w mojej duszy pojawia się
szczególna radość, a dreszcz ogarnia całą moją istotę. I
przeżywam to w najdrobniejszych szczegółach, jakby się to
teraz działo.
Wypełniona
wspomnieniami z przeszłości, zostałam zachęcona przez żądne impulsy
do napisania, o ile to możliwe-, o wyjątkowych łaskach, których
Pan nadal mi udzielał,
-albo poprzez
ożywienie mnie i przywrócenie mnie do stanu ofiary, - lub
przez oddanie się w sposób szczególny do życia w Jego
Woli Bożej, która nakazała
-największe
boskie łaski i - największy udział z mojej strony.
A ponieważ
jestem niczym, musiałam otrzymać wszystko od Boga. Potem musiałam
pracować, aby wlać w innych otrzymane łaski,
-trochę jak
lekarz, który z cudzą krwią -podejmuje się zrobić transfuzję
komuś, aby pomóc mu odzyskać zdrowie. A ja musiałam się
pilnować, żeby wszystko wróciło do Boga.
W tym celu mój
umiłowany Jezus zaczął od wyciągnięcia mnie z mojego ciała, odcięcia
mnie od wszystkiego, co mogłoby mnie od Niego oddzielić i
sprowadzając
mnie do stanu stałej ofiary.
Bardzo
cierpliwy Jezus chciał, abym była zawsze gotowa, kiedy chce mi dać
udział w swoich trudach lub cierpieniach.
Robił to po to,
aby zadowolić Boską Sprawiedliwość obrażoną przez ciągłe aberracje
rodzaju ludzkiego,
lub aby
zapobiec lub powstrzymać bezwzględną chłostę, której jest
poddawany.
Aby odnowić
moje utracone energie, Jezus często dawał mi szczególne łaski,
jedną
z nich jest wspomniane wcześniej rozgrzeszenie, którego
udzielił mi kilkakrotnie .
Czasami ,
kiedy spowiadałam się u księdza, doświadczałem różnych i
niezwykłych efektów na mojej duszy.
A kiedy
spowiedź się skończyła, Sam Jezus zastąpił spowiednika.
Przybrał postać
spowiednika, a ja, wierząc, że rozmawiam ze spowiednikiem,
Otworzyłam
serce i - ujawniłam stan mojej duszy, jej lęki, jej wątpliwości, jej
cierpienia, jej niepokoje i jej potrzeby.
Jakie
szczęście, -przez otrzymane odpowiedzi i -dzięki uprzejmości Głosu,
który czasem przeplatał się z życzliwością mojego spowiednika,
odkryłam, że to nie kto inny jak Jezus.
Był taki
przyjazny! A wewnętrzne efekty, których doświadczyłam, nie
były zwyczajne. Czasami był to Jezus od początku:
- wysłuchał
mojej spowiedzi zwyczajnej lub nadzwyczajnej, -i dał mi
rozgrzeszenie.
Gdybym chciała
opowiedzieć wszystko, co się wydarzyło między Jezusem a mną, zajęłoby
to dużo czasu i można by to uznać za bajkę.
Przejdę też na
coś łatwiejszego do przystosowania.
Dziewięć
miesięcy przed tym, jak to się stało, Jezus poinformował mnie o
drugiej wojnie między Włochami a Afryką.
A oto jak:
Mój
błogosławiony Jezus zabrał mnie z mojego ciała. Gdy odmieniona,
podążałam za Nim, on prowadził mnie długą ścieżką usianą ludzkimi
trupami skąpanymi w ich krwi.
Zostało
mi pokazane jak rzeka zalewająca drogę. Ku mojemu przerażeniu Jezus
pokazał mi ciała porzucone i wystawione na niepogodę i drapieżność
drapieżnych zwierząt, ponieważ nie było nikogo, kto by zajął się
pochówkami. Przerażona zapytałam Jezusa: „Święty
Oblubieńcze, co to wszystko znaczy?
A Jezus mi
odpowiedział: „Wiedz, że w nadchodzącym roku będzie
wojna. Człowiek oddaje się wszelkim występkom i namiętnościom
cielesnym.
Chcę
mojej zemsty na ciele, które śmierdzi grzechem”. Nie
wątpiłem w to, co mówił Jezus. Ale wciąż miałam nadzieję,
-że
w ciągu następnych dziewięciu miesięcy cielesny człowiek sprawdzi
swoje pasje i – że w obliczu
nawrócenia Jezus zawiesi planowaną wojnę.
Ale co z tymi,
-którzy tarzają się w błocie swoich namiętności i -którzy
zamiast się nawracać, pogrążają się w tym głębiej.
A już wcześniej
zdarzyło się, że Włochy i Afryka jako pierwsze mówiły o
wojnie. Wkrótce potem zaangażowali się w zaciekłą wojnę, która
przyniosła wiele cierpień i zniszczeń po obu stronach.
Więc bardziej
niż kiedykolwiek oddałem się mojemu dobremu Jezusowi, aby zmniejszył
liczbę ofiar tej wojny. Ofiarowałam się za dusze, które
mimo moich modlitw i błagań do Miłosierdzia Bożego nie będą w stanie
łaski i zostaną wrzucone do piekła, gdy staną przed Bogiem.
Ale Jezus mnie
nie słuchał. Po raz kolejny wyciągnął mnie z ciała. Następnie
byłam w Rzymie w mgnieniu oka. Usłyszałam tam wiele głosów
i dowiedziałam się o sytuacji opisanej powyżej.
Jezus zabrał
mnie ze sobą do parlamentu, do sali rady, gdzie posłowie toczyli
gorącą debatę na temat sposobu prowadzenia wojny, aby mieć pewność
zwycięstwa.
Dyskusja
toczyła się dalej, obfitując w patetyczne słowa, żałosną dumę i
fanatyzm. Ale największe wrażenie na mnie zrobiło to, że wszyscy
byli sekciarzami i działali pod presją demona, któremu
sprzedali swoje dusze, aby zwycięsko zakończyć wojnę.
Byłem
przerażona, gdy się o tym dowiedziałam i powiedziałam sobie: „Ilu
smutnych i dzikich ludzi! Co za smutne czasy, jeszcze
smutniejsze niż ci, którzy tam mieszkają!
Wydawało mi
się, że wśród nich panował szatan, ponieważ ich całkowite
zaufanie pokładano w nim, a nie w Bogu. I to od diabła
spodziewali się zwycięstwa.
Zaangażowani w
gorącą i rygorystyczną debatę, oddalili się od siebie, mimo że
chcieli zjednoczyć dzielące ich różnice. Jezus,
niezauważony, był pośród nich.
Słysząc ich
smutne propozycje, płakał nad ich żałosnymi uwagami. Po
opracowaniu planów prowadzenia wojny bez Boga, chełpili się
bardzo zarozumiale, mówiąc, że są bardziej niż kiedykolwiek
pewni zwycięstwa.
Potem, jakby
wciąż byli, aby Go słuchać, Jezus powiedział groźnym tonem: „Macie
wielką ufność w sobie, ale ja was upokorzę;
a wtedy
zmierzycie wielkość waszych strat za to, że nie wezwaliście pomocy i
interwencji Boga, który jest sprawcą wszelkiego dobra.
Tym
razem Włochy nie odniosą zwycięstwa. Raczej poniosą całkowitą
klęskę”.
Jak mogę
opisać, jak bardzo moje serce bolało od tych słów Jezusa i na
ile sposobów próbowałam uspokoić mojego kochającego
Jezusa, aby
sprawił, żeby
wojna nie była tak mordercza. Jak zawsze ofiarowałam się jako ofiara
przebłagania i prosiłem Pana, aby obdarzył mnie największym
cierpieniem i oszczędził Włochom takiego biczowania.
Ale
Jezus powiedział do mnie: „Będę
stanowczy, aby Afryka zwyciężyła nad Włochami. A dam ci tylko
to: zwycięska Afryka nie najedzie na włoską ziemię, aby tam
kontynuować wojnę.
Kara jest
sprawiedliwa, bo Włochy na nią zasługują -za ich rozwiązły tryb
życia, -za utraconą wiarę i -ponieważ pokładają ufność w diable, a
nie w Bogu.”
Wszystko, co mi
wtedy powiedziano lub w innych okolicznościach, tłumaczyłem
spowiednikowi pod posłuszeństwem.
I powiedział
mi: „Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby Włochy zostaną
pokonane przez Afrykę, ponieważ współczesna cywilizacja Włoch
dysponuje wszelkiego rodzaju bronią ofensywną i defensywną, której
Afryka nie ma”.
Kiedy Słowa
Jezusa potwierdziły się, spowiednik powiedział do mnie: „Moje
dziecko, nie ma planu, mądrości ani siły, które mają
jakąkolwiek wartość, jeśli nie pochodzą od Boga”.
Mogłabym w tym
miejscu zakończyć to opowiadanie o najważniejszych rzeczach, które
przydarzyły mi się z Jezusem od 16-tego roku życia do dzisiaj, gdyby
mój spowiednik nie zobowiązał mnie do przytoczenia różnych
sposobów, jakimi Jezus się ze mną porozumiewał.
Są zróżnicowane
i wielorakie, ale zmniejszę je do czterech.
Jezus
daje do zrozumienia duszy, co chce zrobić i wyprowadza duszę
ze swojego ciała.
Może się to
zdarzyć w jednej chwili. Dusza opuszcza ciało w tak nagły
sposób, że ciało wznosi się, by podążać za duszą, ale
ostatecznie pozostaje jakby martwe. Dusza natomiast podąża swoim
biegiem za Jezusem i podróżuje po wszechświecie: ziemi,
morzach, górach i niebiosach, a kończy w rejonach czyśćca lub
w wiecznej siedzibie Boga.
Czasami
dusza wychodzi z ciała spokojniej. W rzeczywistości jest to tak,
jakby ciało odpoczywało, będąc niewrażliwe i zaabsorbowane
Bogiem. Potem, gdy Jezus odchodzi, dusza stara się iść za Nim,
gdziekolwiek pójdzie. W każdym przypadku ciało pozostaje
jakby skamieniałe i nie czuje niczego ze świata zewnętrznego, nawet
gdyby cały świat miał być wstrząśnięty lub gdyby ciało zostało
przebite, spalone lub pocięte na kawałki.
Mogę
powiedzieć, że w obu przypadkach byłam poza ciałem i z dala od
miejsca, w którym zabrał mnie Jezus. Kiedy byłam daleko
od granic ziemi, w czyśćcu lub w raju, i ujrzałam spowiednika
przychodzącego do mojego domu, aby mnie ożywić, wtedy w mgnieniu oka
i na polecenie Jezusa znalazłam się w moim ciele.
Jezus chciał
mojego doskonałego posłuszeństwa spowiednikowi.
Kilka razy,
kiedy to się zdarzyło, martwiłam się, wierciłam i pragnęłam wrócić
do ciała na czas, aby być dostępnym dla spowiednika, kiedy będzie
chciał mnie obudzić.I musiałam być posłuszna!
Wyznaję, że
nigdy nie spóźniłam się z ponownym wejściem do ciała, kiedy
spowiednik czekał na mnie przy moim łóżeczku.
Gdyby jednak
Jezus nie śpieszył się z przywróceniem mojej duszy do ciała,
uparcie opierałabym się głosowi spowiednika, bo miałam wybór
pozostawić Jezusa, moje największe Dobro, albo poddać się głosowi
spowiednika.
Powiedziałam do
Jezusa: „Idę do spowiednika, który wzywa mnie do
posłuszeństwa, ale szybko powrócę do mojego Ukochanego, gdy
tylko odejdzie.Błagam, nie każ mi długo czekać.
Tak czy
inaczej, Jezus nie musiał przemawiać do mojej duszy, żebym
zrozumiała. Dzięki światłu, które przekazuje mojemu duchowi,
pozwolił mi bezpośrednio zrozumieć, co chciał mi powiedzieć. Oh! jak
się rozumiemy, kiedy jesteśmy razem! Ten rodzaj komunikacji
intelektualnej, za pomocą której Jezus daje się zrozumieć,
jest bardzo szybki. Wiele wzniosłych rzeczy można nauczyć się w
mgnieniu oka – więcej niż można się nauczyć czytając książki w
ciągu życia.
Ta komunikacja
jest tak wzniosła i wspaniała, że inteligencja ludzka
nie jest w stanie wyrazić słowami tego wszystkiego, co dusza może w
ten sposób otrzymać w jednej chwili.
Oh! jakim
mądrym i pomysłowym nauczycielem jest Jezus!
W mgnieniu oka
uczy wielu rzeczy, których inni nie byliby w stanie nauczyć
się w ciągu kilka lat.
Dzieje się tak,
ponieważ nauczyciele ziemscy nie mają tej mocy, aby przekazywać swoją
naukę.
Nie mogą też
przykuć uwagi swoich zwolenników bez wysiłku i zmęczenia.
Drogi Jezusa są
tak słodkie, czułe i miłe, że gdy tylko dusza je odkrywa, - czuje do
Niego pociąg; oraz -nie może nic zrobić, tylko biegać za Nim z
maksymalną prędkością.
Nie zdając
sobie z tego sprawy, dusza znajduje się w niej przemieniona w taki
sposób, że nie może odróżnić siebie od boskiej Esencji.
Kto mógłby
opisać, czego dusza uczy się w tym momencie przemiany.
Można to opisać
-tylko przez Jezusa lub - przez duszę, która w swoim życiu
przeszła tę przemianę i osiągnęła stan doskonałej chwały.
Nawet gdyby
dusza wróciła do swojego ciała i -posiadała boskie światło i -
czuła się całkowicie pochłonięta Bogiem,
trudno jej
byłoby powiedzieć, jak to jest wrócić do swojego ciała,
zanurzonego w najciemniejszej ciemności.
Jej
próba wyrażenia tego byłaby trudna i niedoskonała, jeśli nie
całkiem niemożliwa. Wyobraźmy sobie na przykład osobę niewidomą
od urodzenia, która pewnego pięknego dnia nagle odzyskuje
zdolność widzenia i która w krótkim czasie
podróżuje przez
wszechświat i widzi najwspanialsze rzeczy: minerały, rośliny,
zwierzęta i niebiańskie sklepienia usiane gwiazdami.
I przypuśćmy,
że już po kilku minutach wraca do stanu niewidomego.Czy naprawdę
mogłaby przekazać, we właściwym języku, to, co widziała?
Czy
nie zaryzykowałby ośmieszenia się? gdyby zamiast krótkiego
przeglądu tego, co zobaczyła,
starała się to szczegółowo
opisać.
Ta sytuacja
przypomina sytuację duszy, która podróżowała po całej
ziemi i niebie, a wracając do swojego ciała, czuje się, jakby nasz
ślepiec powrócił do swojej ślepoty.
Woli raczej
schronić się w ciszy niż mówić, bo boi się, że wyda się
śmieszna.
Dusza, która
wraca do swojego ciała, jest smutna i niepocieszona, czuje się jak
więzień.
Pragnie wznieść
się ku swemu większemu Dobru i jest bardziej nieszczęśliwa niż ta,
która straciła wzrok.
Pragnie tylko
zjednoczyć się z Bogiem i nie ma ochoty rozmawiać niezręcznie i
przypadkowo o rzeczach przekraczających jej ludzkie i cielesne
możliwości.
Z
powodu posłuszeństwa i ryzyka popełnienia błędów wyjaśnię
teraz, najlepiej jak potrafię, inny sposób, w jaki Jezus
przemawia do duszy.
Kiedy
dusza jest w swoim ciele, widzi Osobę Jezusa ukazującą
się jako dziecko lub młodzieniec, a nawet w stanie Ukrzyżowania. A
słowa, które wypowiada, docierają do zrozumienia duszy .
Dusza z kolei przemawia do Jezusa. Wszystko dzieje się jak
rozmowa między dwojgiem ludzi.
Słowa Jezusa są
wtedy rzadkie i mają zaledwie cztery lub pięć słów. Bardzo
rzadko mówi długo.Proste Słowo Jezusa wytworzyło we mnie
intensywne Światło i pozostawiło moją duszę pochłoniętą prawdą, która
stała się moją. Przypominało to trochę mały strumień, który
szybko zamienia się w rozległe morze.
Gdyby mędrcy
tego świata mogli usłyszeć jedno Słowo od Jezusa, z pewnością byliby
zdumieni, niemi, zdezorientowani i nie potrafiliby wiedzieć, co
odpowiedzieć. Kiedy Jezus chce zamanifestować prawdę istocie,
używa języka odpowiedniego do inteligencji tej istoty. Nie
trzeba szukać specjalnych słów, aby móc przekazać innym
Słowa Jezusa.
Możemy użyć
tych samych słów co n.
Z drugiej
strony dusza czuje się zakłopotana, gdy próbuje przekazać
innym ustnie prawdy, których nauczyła się poprzez komunikację
intelektualną. Jezus dostosowuje się do ludzkiej
natury. Dobierając słowa, dostosowuje się do języka i możliwości
każdej duszy. Jeśli chodzi o mnie, małą istotę, nie mogę
odpowiednio przekazać tych myśli innym bez ryzyka wędrówki.
Krótko
mówiąc, Jezus działa jako bardzo mądry i uzdolniony
nauczyciel, który posiada doskonałą wiedzę we wszystkich
naukach. Posługuje się językiem rozumianym i używanym przez ucznia, a
ponieważ poszukuje prawdy naukowej, uczy bycia zrozumianym. W
przeciwnym razie najpierw uczyłby języka, a potem nauk, które
chce przekazać.
Jezus, który
jest wszelką dobrocią i wszelką mądrością, dostosowuje zdolności
duszy w sposób, który nie gardzi ani nie poniża osoby.
Ignorantom,
którzy chcą się uczyć, naucza prawdy niezbędnej do osiągnięcia
życia wiecznego. A naukowcowi przekazuje swoje Prawdy w bardziej
wyszukany sposób, a jego jedynym celem jest być poznanym,
docenionym i nie pozbawiać nikogo swoich Prawd.
Innym
sposobem, w jaki Jezus wnosi swoje Prawdy do duszy,
jest uczestnictwo w Jego Esencji .
Wiemy, że Bóg
stworzył świat z niczego i na Jego Słowo wszystko
powstało. Następnie, jak to było zaplanowane odwiecznie,
stworzenie zostało uporządkowane przez inne wszechmocne Słowo
Stwórcy. Kiedy więc Jezus mówi duszy o życiu wiecznym,
to w tym samym akcie napełnia duszę tą prawdą.
Jeśli chce, aby
dusza zakochała się w Jego Pięknie, pyta ją: „Chcesz wiedzieć,
jaki jestem piękny? Bez względu na to, jak twoje oczy
przeszukują wszystkie piękne rzeczy rozsiane po ziemi i w niebiosach,
nigdy nie zobaczysz piękna porównywalnego z moim. Kiedy Jezus
jej to mówi, dusza czuje, że wchodzi w nią coś boskiego.
I chce być
blisko Niego, ponieważ pociąga ją Jego Piękno, które
przewyższa wszelkie piękno. W tym samym czasie traci wszelkie
pragnienie pięknych rzeczy
ziemskich,
ponieważ bez względu na to, jak piękne i cenne mogą być te rzeczy,
widzi nieskończoną różnicę między Jezusem a tymi rzeczami.
W ten sposób
oddaje się Bogu i przemienia się w Niego. Nieustannie myśli o Nim,
ponieważ jest przez Niego całkowicie otulona, przez
Niego kochana, przez Niego przeniknięta. A gdyby Bóg nie
uczynił cudu, dusza przestałaby żyć: jej serce przemieniłoby się w
czystą miłość na widok Piękna Jezusa i chciałaby odlecieć do Niego,
aby cieszyć się Jego Pięknością.
Chociaż
doświadczyłam wszystkich tych emocji, łącznie z magnetyzmem Piękna
Jezusa, nie wiem, jak to opisać. Moje słowa mogą tylko źle
opisać. Niemniej jednak muszę przyznać, że pozostał we mnie
nadprzyrodzony odcisk, który sprawia, że mój
duch trzyma się tych rzeczywistości.
W
porównaniu z moim najukochańszym Jezusem, każda piękna rzecz
na ziemi jest zaćmiona jak gwiazda przed słońcem. Zacząłam więc
uważać wszystkie ziemskie piękności za drobiazgi lub zabawki. To,
co powiedziałam o pięknie Jezusa, mogę równie dobrze
powiedzieć o Jego Czystości, Dobroci, Prostocie i wszystkich innych
cnotach i atrybutach Boga, ponieważ kiedy przemawia do duszy,
przekazuje jej swoje Cnoty, jak również swoje Atrybuty.
Pewnego dnia
Jezus powiedział do mnie: „Czy widzisz, jaki jestem
czysty? Chcę również w tobie tej czystości.” Poczułam,
że tymi słowami Jezus przelał we mnie swoją Czystość i zaczęłam żyć
tak, jakbym nie miała ciała. Poczułam się senna i upojona
niebiańskim zapachem Jego Czystości.
Moje ciało,
które teraz uczestniczyło w Jego Czystości, stało się bardzo
proste. Prawość Jezusa i jego wstręt do nieczystości opanowały
mnie do tego stopnia, że gdybym dostrzegła nieczystość,
choćby z daleka, mój żołądek buntowałby się z silnymi napadami
wymiotów. Krótko mówiąc, dusza, do której
Bóg przemówił o czystości, zostaje całkowicie
przemieniona. Żyje i działa tylko w Jezusie, bo On w niej
zamieszkał na stałe.
Muszę tu
podkreślić, że to, co powiedziałam o pięknie i czystości Jezusa i o
tym, co we mnie przemieniło się, jest tylko przybliżeniem, gdyż
ludzka zręczność i inteligencja nie są w stanie wyrazić ludzkim
językiem tego, co wzniosłe i anielskie. Jest więc niemożliwe, abym
właściwie opisała postrzeganie Czystości, Piękna i innych cnót
i boskich atrybutów, o których moje dobro, Jezus, od
czasu do czasu przemawiał do mojej duszy.
Jakże pożądane
jest uczestniczenie w cnotach i przymiotach Boga, które Jezus
przekazuje duszy w tak oryginalny sposób! Jeśli o mnie chodzi,
oddałabym wszystko, co istnieje, w zamian za jedną chwilę takiej
komunikacji, dzięki której dusza zbliża się do Niego i zostaje
doprowadzona do zrozumienia rzeczy boskich na sposób aniołów
i świętych Raju .
Innym
sposobem, w jaki Jezus przemawia do duszy, jest komunikacja
z serca do serca .
A ponieważ
dusza jest gościem Serca Jezusowego, zawsze bardzo stara się o jak
największą przyjemność dla Boga.
Wewnętrznie
Jezus odpoczywa, ale zawsze czuwa w intymnym schronieniu
serca. Ponieważ te dwa serca są stopione i stanowią jedno,
przypomina On duszy o jej obowiązku bez słowa.
Aby dusza
potrafiła wewnętrznie zrozumieć, wystarczy Mu wykonać prosty
gest. Innymi słowy, używa słów słyszalnych w sercu.
Ten sposób
mówienia do duszy, który czyni Jezusa absolutnym
właścicielem serca, pojawia się wtedy, gdy przejął kierownictwo nad
duszą. Jeśli widzi, że nie wykonuje swoich obowiązków lub
przez zaniedbanie, coś jej wymknęło, budzi ją delikatnie odświeżając
jej pamięć.
Jeśli widzi ją
niespokojną, smutną, poruszającą się powoli, pozbawioną miłosierdzia
itp., gani ją.
Jego Słowa
wystarczają, aby dusza szybko wróciła do siebie, aby bardziej
skupić się na Bogu i wypełnić Jego Świętą Wolę.
W tym miejscu
pragnę kontynuować tę opowieść o łaskach, którymi mój
najukochańszy Jezus hojnie obdarzył mnie, najmniejszą ze swoich sług,
w ciągu około 16 lat mojego życia, poczynając od złożenia przeze mnie
propozycji odprawienia nowenny na uroczystość św. Boże Narodzenie, z
dziewięcioma medytacjami dziennie nad wielkimi tajemnicami Wcielenia.
Kiedy zacząłam
pisać ten rękopis, przyszedł do mnie mój spowiednik i odnośnie
tej nowenny powiedziałam mu: „Więc odprawiłam drugą godzinę
medytacji, potem trzecią, aż do dziewiątej, którą przemilczę
tak żeby nie być nudną.” Polecił mi jednak wszystko szczegółowo
spisać. Dlatego muszę być posłuszna - nawet wbrew własnemu
rozumowaniu. Nie martwiąc się już i ufając Jezusowi, kontynuuję
swoją opowieść o tym, czego doświadczyłem przez Jezusa podczas tej
nowenny.
Z
drugiej medytacji szybko przeszłam do trzeciej. Na początku tej
medytacji usłyszałem głos we mnie i powiedział do mnie: „Moje
dziecko, połóż głowę na łonie mojej Matki i medytuj nad moim
małym Człowieczeństwem, które tam jest.
Tutaj moja
Miłość do stworzeń dosłownie mnie pożera. Ogromny ogień mojej
Miłości, oceany Miłości mojej Boskości, sprowadzają mnie na Ziemię i
przekraczają wszelkie granice. I tak Moja Miłość obejmuje
wszystkie pokolenia.
Obecnie nadal
pożera mnie ta sama Miłość. Czy wiesz, co moja wieczna Miłość
chce pożreć? To wszystko są dusze! Moje dziecko, moja
Miłość będzie zadowolona tylko wtedy, gdy pochłonie je
wszystkie. Ponieważ jestem Bogiem, muszę postępować jak Bóg,
obejmując każdą duszę, która przyszła, nadchodzi lub
zaistnieje, ponieważ moja Miłość nie dałaby mi spokoju, gdybym
wykluczyła jedną.
Tak, moje
dziecko, spójrz dobrze na Łono mojej Matki i spójrz na
moje nowo poczęte Człowieczeństwo. Tam znajdziesz swoją duszę
poczętą obok mojej, otoczoną płomieniami mojej Miłości. Te
płomienie ustaną dopiero wtedy, gdy pochłoną ciebie, ty ze Mną! Jak
bardzo cię kochałem, kocham cię i będę cię kochał na zawsze!”
Słysząc te
Słowa, zatopiłam się w całej tej Miłości Jezusa i nie wiedziałabym,
jak odpowiedzieć, gdyby nie wstrząsnął mną wewnętrzny głos i
powiedział: „Moje dziecko, to nic w porównaniu z tym, co
może uczynić moja Miłość. Przytul się do Mnie, podaj ręce mojej
drogiej Matce, abyś mogła trzymać się bardzo blisko Jej
macierzyńskiego Łona. A w tym samym czasie, nadal mieszkaj na
moim małym Człowieczeństwie, poczętym tam, aby począć dusze na
wieczność. To da ci możliwość medytacji nad czwartym nadmiarem
mojej Miłości”.
„Moje
dziecko, jeśli chcesz przejść od mojej pożerającej Miłości do mojej
działającej Miłości, odkryjesz mnie w bezdennej otchłani
cierpienia. Uważaj, że każda dusza poczęta we mnie niesie na
mnie ciężar swoich grzechów, swoich słabości i swoich
namiętności. Moja Miłość prowadzi mnie do dźwigania ciężaru każdego,
ponieważ począwszy we Mnie jego duszę, począłem również żal i
zadośćuczynienie, które będę musiał ofiarować mojemu Ojcu. Nie
zdziw się też, jeśli moja Pasja również została poczęta w tym
czasie.
Przyjrzyj się
dobrze mnie w łonie mojej Matki, a odkryjesz, jak wiele cierpię, gdy
tam żyję. Przyjrzyj się uważnie mojej małej Główce otoczonej
koroną cierniową, która, okrutnie przebijając moją skórę,
sprawia, że wylewam strumienie gorących łez. Tak,
ulituj się nade mną i wolnymi rękami osusz moje łzy.
„Ta
korona cierniowa, moje dziecko, jest niczym innym jak okrutną koroną,
którą stworzenia tkają dla mnie ich złymi myślami, które
wypełniają ich umysły. Oh! jak okrutnie przeszywają mnie te
myśli – długa koronacja trwająca dziewięć miesięcy!
I jakby tego
było mało, ukrzyżują moje Ręce i Stopy, aby Boska Sprawiedliwość dla
ich dobra została zaspokojona za te stworzenia, które kroczą
przewrotnymi drogami, które dopuszczają się wszelkiego rodzaju
niesprawiedliwości i idą nielegalnymi ścieżkami.
W tym stanie
nie mogę się poruszyć, nawet Dłonią, Palcem czy Stopą. Pozostaję
nieruchomy, czy to z powodu okrutnego ukrzyżowania, które
przechodzę, czy też z powodu ograniczonej przestrzeni, w której
się znajduję. I żyłem tym ukrzyżowaniem przez dziewięć miesięcy!
Czy wiesz, moje
dziecko, dlaczego ukoronowanie cierniem i ukrzyżowanie odnawiają się
we Mnie w każdej chwili? Chodzi o to, że ludzkość nigdy nie przestaje
wymyślać okrutnych wzorów, które jak ciernie lub
gwoździe nieustannie przebijają moje skronie, moje ręce i moje stopy.
W ten sposób Jezus nadal opowiadał o tym, co jego małe
Człowieczeństwo wycierpiało w łonie swojej Matki.
Przechodzę,
żeby nie być za długo i żeby moje serce nie miało odwagi opowiedzieć
wszystkiego, co Jezus wycierpiał z miłości do nas.
I
nie mogłam nic zrobić, tylko uronić potok łez. Jednak potrząsnął
mną i słabym głosem powiedział do mnie w głębi serca: „Moje
dziecko, nie mogę się doczekać, kiedy cię przytulę i zwrócę ci
miłość, którą mi dajesz. Ale nie mogę jeszcze tego zrobić, bo
jak widzisz, jestem zamknięty w tym miejscu, które trzyma mnie
w bezruchu. Chciałbym przyjść do Ciebie, ale nie mogę, bo nie mogę
jeszcze chodzić.
Pierwsze
dziecko mojej cierpiącej Miłości, często przychodź i całuj mnie.
Później, kiedy wyjdę z łona mojej Matki, przyjdę do ciebie,
aby cię objąć i zostać z tobą.
W mojej
fantazji wyobrażałam sobie, że jestem z nim w łonie jego Matki,
całowałam go i przytulałam do serca. W swoim nieszczęściu jeszcze raz
dał mi usłyszeć swój głos i powiedział do mnie: „Moje
dziecko, na razie wystarczy. Teraz idź medytować nad piątym nadmiarem
mojej Miłości, która mimo odrzucenia nie wycofa się ani nie
zatrzyma. Raczej przezwycięży wszystko i posuwa się naprzód”.
Słysząc wezwanie Jezusa do rozmyślania nad piątym nadmiarem Jego
Miłości, wsłuchałam się w swoje serce, aby usłyszeć Jego słaby głos
mówiący do mnie:
„Zauważ,
że jak tylko zostałem poczęty w łonie mojej Matki, począłem
jednocześnie dla wszystkich ludzkich stworzeń, aby mogły wzrastać jak
ja w mądrości i prawdzie. Dlatego kocham ich towarzystwo, pragnę
pozostawać z nimi w nieustannej korespondencji Miłości i bardzo
często manifestuję im moją pulsującą Miłość. „Wraz
z nimi chcę być stale we wzajemności Miłości i dzielić się swoimi
radościami i smutkami każdego dnia. Pragnę, aby rozpoznali, że
jedynym powodem, dla którego przybyłem z Nieba na ziemię, jest
uczynienie ich szczęśliwymi. I jak mały brat chcę zostać z nimi i
wśród nich, aby zebrać ich dobre uczucia i miłość. Pragnę
oddać każdemu moje Dobra i moje Królestwo, nawet za cenę
największej ofiary: moją Śmierć za ich życie. Krótko mówiąc,
pragnę się z nimi bawić i okrywać pocałunkami i miłosnymi
pieszczotami.
„Jednakże
w zamian za moją Miłość zbieram niestety tylko smutki. W
rzeczywistości są tacy, którzy słuchają moich Słów bez
dobrej woli, którzy gardzą Moim Towarzystwem, którzy
odcinają się od Mojej Miłości, którzy próbują uciec ode
Mnie lub udają głuchych. Co
gorsza, są tacy, którzy gardzą i nadużywają. Ci pierwsi nie są
zainteresowani moimi Towarami ani moim Królestwem; otrzymują
moje Pocałunki i Moje Uściski w obojętności. Radość, której
powinienem z nimi zakosztować, zamienia się w milczenie i odrzucenie.
Inni, w większej liczbie, sprawiają, że Moja Miłość do nich owocuje
dla mnie obfitymi łzami, które są naturalnym ujściem dla
Mojego tak znienawidzonego i znieważonego Serca.
„Tak
więc, kiedy jestem wśród nich, zawsze jestem sam. Jak ciężka
jest ta wymuszona samotność wynikająca z ich porzucenia. Oni są
głuchymi na wszystkie wezwania Mojego Serca!
Zamykają każdą
drogę mojej Miłości. Jestem zawsze sam, smutny i cichy !
Oh! moje dziecko, odpłać mi za moją Miłość, nie zostawiając mnie
w tej samotności!
Pozwól
mi mówić do ciebie i uważnie słuchać mojego Nauczania .
-Wiedz, że jestem profesorem profesorów. -Jeśli zechcesz mnie
posłuchać, nauczysz się wielu rzeczy.
Jednocześnie
pomożesz mi przestać płakać i będziesz cieszyć się moją Obecnością.
Powiedz mi, czy chciałabyś się ze mną pobawić? Następnie oddałam
się Jezusowi, okazując pragnienie, by zawsze być Mu wiernym i kochać
Go z czułością i współczuciem. Ale pomimo pragnienia radości
ze mną, pozostał sam, bez ulgi . Kiedy w ten sposób
spędzałam piątą godzinę medytacji, wewnętrzny głos powiedział do
mnie: "Dosyć tego. Medytuj teraz nad szóstym
nadmiarem Mojej Miłości”.
„Moje
dziecko, niech moja Intymność będzie z tobą! Zbliż się do mnie i
módl się do mojej drogiej Matki, aby zrobiła ci małe miejsce w
jej łonie, abyś mogła obserwować, w jakim stanie bólu jestem.
W myślach wyobrażałam sobie, że moja Matka Maryja chciała okazać mi
swoje wielkie uczucie, pozwalając mi dołączyć do łagodnego i
uprzejmego Jezusa w Jej łonie. Wyobrażałam sobie, że jestem w
Jej łonie bardzo blisko mojego kochającego Jezusa. Ale ponieważ
ciemność była tam wielka, nie mogłem zobaczyć jego rysów i
mogłam tylko poczuć ciepło jego Oddechu Miłości.
We mnie mówi do mnie: „Moje
dziecko, medytuj nad innym przejawem nadmiaru Mojej Miłości.
Jestem Wiecznym
Światłem i poza mną nie ma jaśniejszego światła. Słońce w całym swoim
blasku jest tylko cieniem obok mojego wiecznego Światła.
Jednak ono
całkowicie się zamknęło, -kiedy z miłości do stworzeń, -przyjąłem
ludzką naturę. Czy widzisz ciemne więzienie, do którego
zaprowadziła mnie Miłość?
Tak,
to z miłości do stworzeń ograniczyłem się do tego pokoiku i czekałem
tam na jakiś promień światła. Czekałem cierpliwie w wielkiej
ciemności, w nocy bez gwiazd i odpoczynku, bez światła słońca, które
jeszcze się nie pojawiło. „Jakie
cierpienie tam wycierpiałem! Wąskie mury tego więzienia nie
dawały mi miejsca na poruszanie się i budziły we mnie straszną
udrękę. Brak światła- uniemożliwił mi zobaczenie i zapierał dech w
piersiach, -oddech, który musiałam otrzymać powoli poprzez
oddech mojej Matki. Wiesz co - kto mnie przywiózł do tego
więzienia,-kto zabrał moje Światło i zmusił mnie do walki o oddech?
To Miłość, którą czuję do stworzeń skonfrontowanych z
ciemnością ich grzechów. Każdy z ich grzechów jest
dla mnie nocą. Duszę się, by poczuć ich nieskruszone i
niewdzięczne serca. Tworzą bezdenną otchłań ciemności, która
mnie paraliżuje.
O przesytu
Mojej Miłości, kazałeś mi zacząć od pełni Światła, aby zaprowadzić
mnie w najciemniejsze noce w ciasnej wnęce, która unicestwia
wolność mojego Serca.
Mówiąc
to, Jezus jęknął boleśnie z powodu braku miejsca. Aby M pomóc,
chciałem dać jej trochę światła poprzez moją miłość.
Poprzez swoje
cierpienie sprawił, że usłyszałam Jego słodki Głos i powiedział do
mnie:
"Na
razie wystarczy; przejdźmy do siódmego nadmiaru mojej
Miłości”. Jezus dodał: „Moje dziecko, nie zostawiaj mnie
w takiej samotności i ciemności! Nie opuszczaj Łona mojej Matki
i zatrzymaj się na siódmym nadmiarze mojej Miłości. Słuchaj
uważnie: „Byłem doskonale szczęśliwy
na Łonie mojego Ojca. Nie było takiego dobra, którego bym
nie posiadał: radość, błogość itp. Aniołowie ofiarowali mi kult
największej adoracji i byli uważni na każde z moich Pragnień. Ale
nadmiar mojej Miłości do rodzaju ludzkiego sprawił, że zmieniłem swój
stan. Odarłem się z tych radości, tego szczęścia i tych niebiańskich
dóbr, aby przyodziać się w słabości stworzeń, aby przynieść im
moje wieczne szczęście, moje radości i moje niebiańskie korzyści.
„Ta
wymiana byłaby dla mnie łatwa, gdybym nie znalazł w człowieku
najbardziej potwornej niewdzięczności i najbardziej zawziętej
nienawiści. Oh! jakże moja Wieczna Miłość była rozczarowana taką
niewdzięcznością! Bardzo cierpię z powodu niegodziwości człowieka,
która jest dla mnie największym i najostrzejszym z cierni.
Przyjrzyj się dobrze mojemu małemu Sercu i zobacz, jak wiele cierni
je pokrywa. Obserwuj rany zadane tam przez ciernie i rzeki Krwi,
które z niego uciekają. „Moje
dziecko, nie bądź też niewdzięczna, bo niewdzięczność jest
najtrudniejszą rzeczą dla twojego Jezusa. Niewdzięczność jest
gorsza niż zatrzaśnięcie drzwi mojego Serca. Trzyma mnie na zewnątrz,
bez miłości i w zimnie. Mimo przewrotności ludzkiego serca, moja
Miłość nigdy nie ustaje. I przyjmuje wyższą postawę, co powoduje, że
błagam i tęsknię za nim. A to, moje dziecko, jest ósmym
nadmiarem Mojej Miłości”.
„Moje
dziecko, nie zostawiaj mnie samego.
Oprzyj głowę na piersi mojej Matki, a usłyszysz moje jęki
i błagania. Zobaczysz, że
ani moje jęki, ani moje prośby nie skłaniają niewdzięcznych stworzeń
do ulitowania się nad moją zlekceważoną Miłością. Więc zobaczysz
mnie, jeszcze niemowlę, jak wyciągam rękę jak najbiedniejszy z
żebraków, prosząc o litość i trochę jałmużny od dusz. Mam
nadzieję, że w ten sposób przyciągnę serca zamrożone egoizmem.
„Moje dziecko, moje Serce chce za
wszelką cenę zdobyć serce człowieka. Postanowiłem więc, że jeśli po
siódmym nadmiarze Mojej Miłości nadal będą głuchymi, okazując
brak zainteresowania Mną i moimi Dobrami, to pójdę dalej. Moja
Miłość powinna była się zatrzymać po tak wielkiej
niewdzięczności. Ale nie. Ona chce wyjść poza swoje granice i
sprawić, by mój błagalny Głos dotarł do każdego serca z
wnętrzności mojej Matki.
Aby dotknąć
włókien ludzkiego serca, używam najbardziej wyrazistych metod,
najsłodszych i najskuteczniejszych słów oraz najbardziej
poruszających próśb. Mówię im:
„ Moje
dzieci, dajcie mi wasze serca, które są moje. W zamian dam wam
wszystko, czego chcecie, łącznie ze Mną Samym. W kontakcie z moim
Sercem ogrzeję wasze serca. Sprawię, że staną w płomieniach mojej
Miłości i zniszczę w nich to, co nie jest z Raju.
Wiedz,
że moim celem w opuszczeniu Raju, aby wcielić się na Łonie mojej
Mamy, było to, żebyś mógła wejść na Łono mojego Ojca
Przedwiecznego. Oh! nie oszukuj moich nadziei!
„Widząc
stworzenia opierające się mojej Miłości i oddalające się ode mnie,
próbowałem je powstrzymać. Ze złożonymi rękoma i najczulszymi
błaganiami starałem się ich pozyskać, mówiąc łkającym głosem:
„Zobaczcie, moje dzieci, małego
Żebraka, którym jestem, który prosi tylko o wasze
serca. Czy nie możecie zrozumieć, że ten sposób
postępowania jest mi dyktowany przez ekscesy Mojej Miłości?”
„Aby przyciągnąć stworzenia do Swojej
Miłości, Stwórca przybrał postać małego dziecka, aby nie
wywoływać strachu. Kiedy widzi, że stworzenie jest krnąbrne i uparte
i nie spełnia jego prośby, nalega, narzeka i płacze. Czy to nie
prowadzi do współczucia? Czy to nie zmiękcza twojego
serca?
„Moje
dziecko, czy nie wydaje się, że rozumne istoty postradały zmysły.
Chociaż powinni radować się z tego, że są zanurzeni i ogrzani przez
płomienie mojej boskiej Miłości, próbują oderwać się od niej,
szukając zwierzęcych miłości, które mogą wprowadzić ich w
piekielny chaos, aby tam wiecznie płakać.»
Przy
tych słowach Jezusa poczułam, że się roztapiam. Byłam
przerażona. Drżałam na myśl o nieodwracalnych szkodach spowodowanych
ludzką niewdzięcznością i jej wiecznych konsekwencjach.I kiedy byłem
pogrążona w tych rozważaniach, w moim sercu ponownie rozległ się Głos
Jezusa: „A ty, moje dziecko, czy
nie oddasz mi swojego serca? Czy muszę płakać, lamentować i błagać o
Twoją miłość?” Kiedy Jezus mi to mówił, moje serce
ogarnęła niewypowiedziana czułość dla Niego. I szlochając z
przenikliwą miłością, jakiej nigdy wcześniej nie czułam, mówię:
„Mój
umiłowany Jezu, nie płacz więcej. Tak tak! Nie tylko oddaję Ci
swoje serce, ale oddaję całą siebie. Nie waham się dać ci
wszystkiego. Ale aby mój prezent był piękniejszy, chcę usunąć
z mojego serca wszystko, co nie jest Twoje. Więc proszę, udziel
mi tej skutecznej łaski, aby moje serce upodobniło się do Twojego,
abyś mógł znaleźć tam stabilny i stały dom”.
„Moje
dziecko, mój stan staje się coraz bardziej bolesny. Jeśli mnie
kochasz, wpatruj się we Mnie, abyś dobrze nauczyła się wszystkiego,
czego cię nauczę. Daj swojemu małemu Jezusowi wytchnienie od jego łez
i głębokich udręk — słowo miłości, pieszczotę, czuły pocałunek
— aby moje Serce zostało pocieszone uczuciem powrotu miłości.
„Oto,
moje dziecko, poznawszy dowody mojej Miłości opisane przez osiem
wspomnianych dotychczas ekscesów, człowiek powinien był
pokłonić się mojej prawdziwej i wzniosłej Miłości.
Raczej źle to
odbiera i popycha mnie do kolejnego nadmiaru, którego, jeśli
nie znajdzie odpowiedzi u człowieka, powrót będzie dla mnie
jeszcze bardziej bolesny.
„Do
tej pory człowiek nie skapitulował. Dlatego kontynuuję mój
dziewiąty nadmiar Miłości, który jest moim bardzo silnym
pragnieniem ucieczki z macierzyńskiego łona, aby wyruszyć w pogoń za
człowiekiem. A po zatrzymaniu go na zboczach zła pragnę go
przytulić i pocałować – tak niewdzięcznego za moją Miłość –
aby zakochał się w moim pięknie, mojej prawdzie i mojej wiecznej
dobroci.
„Ten
wielki projekt redukuje moje małe Człowieczeństwo, które
jeszcze nie rozwinęło się w pełni, do stanu agonii wystarczającej do
zakończenia mojego Życia. Gdyby nie pomoc i wsparcie mojej
Boskości, nieodłącznej od mojego Człowieczeństwa z powodu unii
hipostatycznej, z pewnością tak by się ze mną stało. Moja
Boskość przekazuje mi fontanny nowego Życia i sprawia, że moje
małe Człowieczeństwo opiera się ciągłej agonii tych dziewięciu
miesięcy, kiedy wydaje mi się, że jest bliżej śmierci niż życia.
„Moje
dziecko, ten dziewiąty nadmiar Mojej Miłości jest niczym innym, jak
nieustanną agonią, która rozpoczęła się w chwili, gdy moja
Boskość przybrała ludzką postać w macierzyńskim łonie, ukrywając w
ten sposób swoją boską Istotę. Gdybym w ten sposób nie
ukrył mojej boskości, wzbudziłbym raczej lęk niż miłość w
stworzeniach, które wtedy nie chciałyby oddać się mojej
Miłości.
Jakie to było
dla mnie cierpienie czekać tam dziewięć miesięcy! Gdyby moja
Boskość nie dała mojemu Człowieczeństwu wsparcia i siły, moja Miłość
do stworzeń pochłonęłaby mnie. Moje Człowieczeństwo zostałoby
obrócone w popiół. Zostałbym pochłonięty przez
moją aktywną Miłość, która sprawiła, że wziąłem
na siebie ogromny ciężar kary, na jaką zasłużyły stworzenia ludzkie.
„Dlatego
moje życie w łonie mojej Mamy było tak bolesne: nie czułem się już w
stanie trzymać się z daleka od ludzkich stworzeń.
Tęskniłem za
nimi, aby za wszelką cenę weszły do mojej klatki
piersiowej i poczuły palpitacje mojego Serca. Pragnąłem objąć ich
czułym i czystym uczuciem, w taki sposób, aby stali się
wiecznymi dziedzicami moich dóbr. Wiedz, że gdyby nie pomogła
mi wcześniej, zanim nadszedł czas, abym wyszedł na światło dzienne,
zostałbym pochłonięty przez ten dziewiąty nadmiar Miłości.
„ Spójrz
uważnie na mnie w łonie matki . Zobacz, jak blady
stałem się. Posłuchaj mojego udręczonego Głosu, który coraz
bardziej słabnie. Poczuj palpitacje Mojego Serca, które kiedyś
było żywe, a teraz prawie wygasło. Nie odrywaj ode mnie oczu.
Przyjrzyj się mi dobrze, bo umieram, tak, umieram z czystej
Miłości!” Na te słowa zasłabłam z miłości do Jezusa. I
między nami zapanowała głęboka cisza, grobowa cisza. Krew zamarzła mi
w żyłach i nie czułam już bicia serca. Mój oddech ustał i
drżąc, upadłam na podłogę. W zdumieniu wyjąkałam: „Mój
Jezu, moja Miłości, moje Życie, moje Wszystko, nie umieraj. Zawsze
będę cię kochać i nigdy cię nie opuszczę, bez względu na to, jakie
poświęcenie może mnie to kosztować. Zawsze dawaj mi płomień swojej
Miłości , abym zawsze Cię kochała i abym jak najszybciej
pochłonęła mnie miłość do Ciebie, mojego wiecznego Dobra. Wtedy
poczułam się, jakbym była martwa.
Jezus już
narodził się w naszym śmiertelnym życiu, aby w naszej własnej woli
doprowadzić nas do śmierci, a później dać nam życie wieczne w
wiecznej Woli Bożej.
Wtedy Jezus
dotknął mnie i obudził z senności, w której byłam pogrążona.
Powiedział do mnie delikatnie : „Moja córko,
odrodzona z mojej Miłości, wstań. Wznieś się do życia mojej
Łaski i mojej Miłości. Naśladuj Mnie we wszystkim. Kiedy
dotrzymywałaś mi towarzystwa podczas dziewięciu medytacji nad
ekscesami Mojej Miłości, w tej długiej nowennie mojego Narodzenia,
przemyśl pozostałe dwadzieścia cztery rozważania na temat mojej Męki
i mojej Śmierci, dzieląc je na dwadzieścia cztery godziny dnia. W
nich dostrzeżesz inne wzniosłe ekscesy Mojej Miłości i będziesz dla
mnie nieustanną ulgą w moich wielkich smutkach wynikających z
niewdzięcznego stworzenia ludzkiego. W życiu będziesz umiłowaną
w mojej Męce.Kiedy umrzesz, będziesz mieć optymalny udział w mojej
Chwale.
SPIS TRESCI.
Luisa
zaczyna pisać
Nowenna
w ramach przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia.
Pierwszy
nadmiar Miłości.
Drugi
nadmiar Miłości.
Koniec
nowenny.
Jezus
działa w duszy Luizy, odrywając ją od świata zewnętrznego .
Będę
z tobą gdziekolwiek pójdziesz, aby obserwować wszystkie twoje
działania,kierować i jednoczyć wszystkie
ruchy i pragnienia twojego serca”.
Wszystko,
co zostało powiedziane, przypominało o Bogu. Wszystko, co zostało
zrobione, było dla Boga i spokrewnione z Nim.Czy nie możesz zrobić
tego samego?”
Nauczył
mnie też kochać stworzenia ludzkie bez oddzielania się od Niego,
postrzeganie każdej osoby jako obrazu Boga.
Jezus
kontynuuje swoją pracę w duszy Luizy, uwalniając ją od niej samej i
oczyszczając jej serce.
Pierwszą
rzeczą, o której mi mówił, była potrzeba oczyszczenia w
moim sercu i unicestwienia się mnie, aby uzyskać pokorę.
Jezus
doprowadza Luizę do świadomości jej nicości.
Dusza
musi być skruszona za swoje grzechy. Jezus jej nie chce, jeśli żyje w
przeszłości.
Stworzenie
ludzkie musi wpatrywać się w Jezusa i działać tylko z Nim i
dla Niego.
Stworzenie
musi umrzeć dla siebie i żyć tylko dla Boga. Do tego potrzebuje ducha
miłosierdzia i ducha umartwienia.
Dusza
musi całkowicie umrzeć dla siebie. Musimy umartwiać naszą wolę we
wszystkich naszych wyborach.
„Pierwszą
rzeczą, którą musisz zrobić, to umartwić swoją wolę i
zniszczyć swoje ego, które pragnie wszystkiego oprócz
dobra.
Jezus
przyciągał mnie do modlitwy i całkowicie pochłaniał. Kontemplacja
wielu łask udzielonych przez Niego stworzeniom ludzkim.
Jezus
próbował zabić moją wolę, nawet w najdrobniejszych rzeczach,
abym żyła tylko w Nim.
Pierwsza
wizja cierpienia Jezusa.
Jeśli
ktoś coś podejmuje i nie czuje przekazu miłości do tego, co
podejmuje, nie można go zmotywować do wykonywania swojej pracy.
Zanurzenie
w męce Jezusa pozwoli mi jasno zrozumieć cierpliwość i pokorę,
posłuszeństwo i miłość Jezusa oraz wszystko, co On przecierpiał
z miłości do mnie.
Jezus
rozpalił we mnie tyle miłości za swoje słodkie cierpienie, że
trudniej było mi nie cierpieć.
Jezus
pozbawia Luizę wszelkiej sensownej pociechy, aby nauczyła się
rezygnacji i pokory.
Ponieważ
Jezus był moim Wszystkim, bez Niego nie miałam teraz pociechy.
Wszystko wokół mnie nagle zamieniło się w gorzki smutek.
Sama
dusza nie jest zdolna do niczego. Wszystko zawdzięcza Jezusowi.
Moją
jedyną pociechą było przyjęcie Go w Najświętszym Sakramencie. Bo
tak jak się spodziewałam, tam go znalazłam.
Czy
nie wiedziałaś, że jestem Duchem Pokoju. Czy to nie pierwsza rzecz,
którą ci zaleciłem, żeby twoje serce nie było udręczone?
Ofiaruj
mi twoje rozczarowania, twoje kłopoty i nieszczęścia jako ofiarę
uwielbienia, dziękczynienia i zadośćuczynienia za wyrządzone mi
zniewagi.
To,
co sprawiam, że cierpisz w Komunii Świętej, jest tylko cieniem w
porównaniu z Moim cierpieniem w Getsemani.
Pozbawienie
mnie samo w sobie jest najcięższym i najbardziej gorzkim bólem,
jaki mogę zadać duszom, które są mi drogie.
Kto
chce, może wrócić do mnie przez sakramenty.
Chcę,
żebyś mnie odwiedzała trzydzieści trzy razy dziennie.
Twoją
ostatnią myślą i uczuciem tego wieczoru będzie otrzymanie mojego
błogosławieństwa, abyś mogła odpoczywać we Mnie, ze Mną i dla Mnie.
Jezus
nalega, aby dusza stawała się coraz piękniejsza i bogatsza, i aby
zjednoczyła się ściśle z Nim, aby wytrzymać straszliwą walkę z
demonami.
Będziesz
jak zwycięski król, cały udekorowany medalami, chwalebnie
powracający do swego królestwa i przynoszący ogromne bogactwa.
„Jestem
Twoją służebnicą, czyń ze mną zgodnie z Twoją Wolą, którą jest
Życie Wieczne”.
Demony
bardzo boją się wyszkolonej duszy, której odwaga opiera się na
Mnie. Wspierana przeze mnie staje się niezwyciężona wobec każdego
demona, który do niej przychodzi.
Na
te piekielne słowa poczułam, że ogarnęła mnie niewypowiedziana
pogarda dla Boga i skrajna rozpacz o moje zbawienie.
Biedne
demony nie mogły zajrzeć do wnętrza mojej duszy. Tam
zawsze byłam zjednoczona z Jezusem.
Innym
razem poczułam silną zachętę do popełnienia samobójstwa.
Ale
przez moje wezwania skierowane do Jezusa pozostawili mnie wolną i bez
zła.
Wrogość
demonów do Komunii Świętej.
Po
Komunii świętej doznałam nieopisanych i śmiertelnych cierpień.
Wyzdrowiałam natychmiast, kiedy przywołałam Imię
Jezusa.
Dla
tych, którzy wierzą i chcą wiedzieć, jak prowadzić te
zmagania, powiem, że Bóg przy
Komunii świętej nauczył mnie walczyć tymi piekielnymi duchami.
To,
co pozwala mi Bóg Wszechmogący przecierpieć, jest dla mojego
dobra.
Ale
to nie powstrzymało demonów. Użyli wszystkich możliwych
sztuczek, żeby popchnąć mnie w rozpacz.
W
wyniku pokus szatańskich i sideł moja dusza zdawała się nabierać
żarliwszej miłości do Boga i bliźniego.
Luiza
po raz drugi widzi cierpiącego Jezusa.
„Medytuj
nad ogromnymi wykroczeniami, które ludzie popełniają,
traktując Boga w ten sposób,
i nad straszliwymi karami, jakie Bóg …ich
Ojciec nie omieszka ich dać”.
Chodź
ze Mną i ofiaruj siebie. Stań przed Boską Sprawiedliwością jako
ofiara zadośćuczynienia.
Czy
to ogromne dobro wydaje ci się małe? Wypróbuj, a znajdziesz
siebie wzniesioną ponad wszystkich śmiertelników.
Ofiara
kontynuuje swoją misję uczestnicząc w cierpieniach Jezusa
ukoronowanego cierniami, aby zadośćuczynić za grzechy, zwłaszcza za
grzechy pychy. Początek postu Luizy.
Cierpienia
Luizy pochodzące od jej rodziny. Jej wielka niechęć, by ktokolwiek
zauważył, co się z nią dzieje. Jezus widzi, że nic strasznego: być
zauważonym.
Jezus
ukazał mi się w otoczeniu niezliczonych wrogów, którzy
wykrzykiwali na Niego wszelkiego rodzaju obelgi. Niektórzy go
deptali, inni ciągnęli za włosy, jeszcze inni go Mu bluźnili
diabelskim sarkazmem.
Teraz,
gdy widziałaś Mnie w bólu, nie martw się kłopotami, które
przychodzą do ciebie od twojej rodziny. Są znacznie większe obelgi.
Wiedz,
że wszystko, na co pozwalam, ab ci się przytrafiło, czy to przez
demony, czy przez stworzenia ludzkie, jest pod moim bezpośrednim
działaniem, i jest dla twojego dobra.
Robi
się wszystko, aby doprowadzić twoją duszę do tego końcowego stanu,
który dla ciebie zaplanowałem.
O
mój umiłowany Jezu, jak trudno mi było znieść ! Moja rodzina.
Pamiętaj,
że cierpiałem w stosunku do wszystkich ludzi.
Podczas
swojego życia na ziemi Jezus również bolał nad tym, że Jego
cierpienia są znane innym.
Powiedziałem
do mojego Ojca: „Ojcze Święty, przyjmij moje zakłopotanie i
moją hańbę, jako zadośćuczynienie za wiele grzechów
popełnionych publicznie i które czasami są wielkimi
zgorszeniami dla małych dzieci. Przebacz tym grzesznikom i daj im
niebiańskie światło, aby mogli poznać brzydotę
grzechu i powrócić na drogę cnoty.”
Luisa
musi leżeć w łóżku przez długi czas. Jej niezdolność do
jedzenia staje się bardziej widoczna. Wezwany po raz pierwszy, jej
spowiednik uwalnia ją od stanu skamieniałości.
Nowy
i bardzo ciężki krzyż dla Luizy: obowiązek poddania się jako ofiara
kapłanom.
Z
tego wydarzenia zrozumiałem dwie rzeczy: nie tylko świętość kapłanów
ożywia moje zmysły, ale moc Boża związana z kapłaństwem jego sług. Po
drugie, zrozumiałam, że celem Boga nade mną było
poddanie mnie posłuszeństwu Jego
ministrów.
Ale
kto może oprzeć się Bogu, kiedy chce bezwarunkowej ofiary?
Księża
tamtych czasów poddawali mnie bardzo bolesnym próbom.
Potem,
swoimi bardzo delikatnymi uwodzeniami i pieszczotami, mój
ukochany Jezus namówił mnie, abym wypełniała Jego Świętą Wolę.
Ale
nawet jeśli stworzenie się oświadcza, Bóg w swej
nieprzeniknionej mądrości dokonuje tego, co dla niego przygotował.
„Czy
zapomniałaś, że chcę, abyś naśladowała moje życie?
Czy
mogłabym sprzeciwić się tym prawdziwym Słowom Jezusa? Dlatego
zaakceptowałem ofiarę, której chciał On dla mnie
Zmiana
spowiednika. Domaga się on, aby Luisa poddała się jako ofiara tylko
za jego zgodą.
Jeśli
nie wpatrzysz się tylko we Mnie, zawsze będziesz kuleć. Wpływ mojej
łaski nie może być w tobie całkowity.
Strach,
że mnie porzuci, sprawiał, że cierpiałam okropnie. Udało mi się
jednak przezwyciężyć trudności. Byłam dla siebie bardzo surowa
Jezus
prosi Luizę, by ofiarowała się jako wieczna ofiara, a On
… otwiera drogę do nowych łask
uświęcenia.
Starałam
się przebłagać Pana wszelkiego rodzaju błaganiami.
„Ukochane
dziecko, jeśli dobrowolnie ofiarujesz się cierpieć, nie sporadycznie
jak w przeszłości, ale ciągle, na pewno oszczędzę ludzi. Umieszczę
cię między tymi dwoma, między moją sprawiedliwością a nieprawością
ludzi.
Jezus
mój Oblubieniec jest ukrzyżowany we mnie. A ja jego
oblubienica jestem ukrzyżowana w Nim. Rzeczywiście tak będzie,
ponieważ nie będzie już niczego, co sprawi, że będziesz inna ode
Mnie.
Pan
dał mi to poznać przez ostatnie dwanaście lat. Jako stała ofiara,
Luisa jest ciągle przykuta do łóżka.
„Jeśli
chcesz dokonać dobrowolnej ofiary z siebie, oddając się jako
ofiara miłości, pokuty i zadośćuczynienia, obiecuję , że dzień nie
minie bez Mojej wizyty.
„Teraz,
gdy wszystko inne jest ci obce i poznaliśmy się, chcę cię utożsamić
ze Mną, aby twoje ciało i dusza były do mojej
dyspozycji i były przede Mną wiecznym holocaustem.
Czy
wiesz, jak będę się zachowywać wobec ciebie?
Jezus
wzywa duszę Luizy do doskonalenia się zgodnie z Jego
Wolą. Chce On, żeby była w skrajnym ubóstwie, absolutnie
oderwana od wszystkiego.
Nowy
krzyż dla Luizy: wymiotuje całym jedzeniem i cierpi na głód.
Spowiednik zabronił jej pozostania w stanie ofiary...
Ponieważ
nie ma zgody spowiednika, Luiza stawia opór wobec Jezusa.
Jezus daje dowód, że wszystko pochodzi od Niego.
Jezus
przygotowuje Luizę do mistycznego małżeństwa już obiecanego.
Jezus
ukazuje Luizie boskie piękno swojego Najświętszego Człowieczeństwa.
Dusza
Luisy po raz pierwszy odrywa się od jej ciała .Cierpienia, które
Jezus przekazuje jej w tym stanie.
Jezus
przekazuje Luizie swoje niesłychane cierpienie za grzechy ludzi.
Jezus
pozwala Luizie uczestniczyć w jego niewypowiedzianej słodyczy w Nim,
ukazujące pocieszające sceny ze świętych tajemnic wiary.
O
Mszy Świętej i Zmartwychwstaniu Ciał.
Ostatnie
przygotowania Luizy do mistycznego ślubu.
Mistyczne
małżeństwo.
Jezus
daje Luizie pięć zasad życia.
Wrażenia
Luizy po kontemplacji chwały aniołów i świętych w niebie.
Nieznośna
gorycz Luizy, że nadal musi żyć w więzieniu jej ciała, na wygnaniu z
niebiańskiej ojczyzny.
Bohaterstwo
Luizy w zgodzie na powrót do ciała po kilkukrotnej wizycie w
Niebie.
„Cierpienie
jest najpotężniejszym sposobem zaspokojenia Boskiej Sprawiedliwości i
sprawienia, by grzesznik przyjął
łaskę nawrócenia ”.
Jezus
przygotowuje Luizę do odnowienia jej mistycznego małżeństwa w Niebie
za zgodą Trójcy Świętej. Mówi jej o cnotach
teologalnych.
Aby
mieć wiarę, potrzebne są trzy rzeczy: mieć jej nasienie w sobie, aby
to ziarno było dobrej jakości i aby się rozwijało.
Trzy
cnoty teologalne(ciąg dalszy): nadzieja.
Trzy
cnoty teologalne (cd): miłość.
Końcowe
przygotowanie do mistycznego małżeństwa: samounicestwienie i
pragnienie, aby zawsze więcej cierpieć.
Odnowa
w niebie mistycznych zaślubin Luizy w obecności Trójcy
Przenajświętszej.
Trzy
Osoby Boskie ustanawiają swoje stałe miejsce zamieszkania w duszy
Luizy i dają jej dar Woli Bożej.
Drugie
małżeństwo Luizy: jej małżeństwo z Krzyżem.
Jezus
wyjaśnia Luizie prawdziwe znaczenie przeżytych cierpień za grzechy.
Cierpienie
Luizy ratuje człowieka przed śmiercią i…potępieniem.
Cenna
wartość krzyża. Jezus kilkakrotnie ponawia ukrzyżowanie za Luizę.
Nagrody
krzyża. Zamiast krzyża, który miała dotąd, Luiza otrzymała
nowy, większy.
Nowy
udział Luizy w męce Jezusa.
Mądrość
Krzyża.
Krzyż
jest znakiem prawdziwego chrześcijanina, jak otwarta księga,on mówi
wszystko.
Luiza
wyznaje swoje grzechy Jezusowi.
Skutki
spowiedzi przed Jezusem. To doświadczenie było kilkakrotnie
odnawiane.
Koniec
narracji. Nowa wojna między Włochami i
Afryką.
Różne
sposoby, w jakie Jezus rozmawiał z Luizą.
Luiza
powraca do nowenny bożonarodzeniowej, o której pisała na
początku.
Trzeci
nadmiar Miłości.
Czwarty
nadmiar Miłości.
Piąty
nadmiar Miłości.
Szósty
nadmiar Miłości.
Siódmy
nadmiar Miłości.
Ósmy
nadmiar miłości.
Dziewiąty
nadmiar Miłości.
Luisa
Piccarreta (1865-1947) i życie w woli
Bożej
(gdzie
można posłuchać 36 tomy dzieła Księgi Nieba w audio podane przez
Naszego Pan Jezus)
Luisa
Piccarreta urodziła się w niedzielę wkrótce potem Wielkanoc, w
wiosce Corato, Włochy, 23 kwietnia 1865 r. Tego samego dnia została
ochrzczona. Przeżyła wszystko jego życie tam, z wyjątkiem miesięcy,
kiedy każdego roku, Kiedy była młoda, jej rodzina mieszkała w Cicho
bądź. Luiza zmarła w zapachu świętości na krótko przed
ukończeniem 82. urodzin 4 marca 1947 r.; po Całkiem niezwykłe życie.
Luisa
nie miała brata, ale cztery siostry. Jej ojciec był Vito Nicola
Piccarreta i jego matka Rosa Tarantini, oba z Corato. W bardzo młodym
wieku Luisa była nieśmiała i bardzo przestraszony. Ella często miała
koszmary, które ją tworzyły sprawił, że diabeł bardzo się bał.
I często w swoim Śniło się, że widziała Dziewicę Maryję wyrzucającą
diabła daleko. jej.
W
związku z tym Jezus wyjaśnił Luizie że diabeł rozpoznał, że Bóg
ma poglądy bardzo wyjątkowy na nią, że wniosłaby bardzo wielka chwała
Bogu i że będzie to ważna sprawa porażki dla niego. Niezależnie od
tego, jak to Nigdy nie udało mu się przeniknąć w jej nieczystych
uczuciach lub myślach, ponieważ Jezus zamknęły się przed szatanem
wszystkie drzwi. To jest dla Był tak wściekły i próbował ją
przestraszyć. przez przerażające sny, starając się wszelkimi
sposobami zranić go.
W
wieku 9 lat przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej i Tego samego
dnia przyjął sakrament bierzmowania. Eucharystia stała się jego
dominującą pasją; Ona skoncentrował wszystkie swoje uczucia. Od tego
wieku mógł pozostać w kościele, klęcząc i nieruchomo, przez
cztery godziny, w kontemplacji.
W
wieku 11 lat stała się "córką Maryi". W wieku 12 lat
Cormmena, aby usłyszeć wewnętrznie głos Jezusa, zwłaszcza gdy
przyjmowała Komunię św. Jezus stał się jego wychowawcą w sprawach
Bożych, poprawianie i uczenie go, jak medytować. I dawał mu lekcje o
krzyżu, o łagodności, posłuszeństwa i życia ukrytego na ziemi. Ten
wewnętrzny głos doprowadził Luisę do oderwania się od siebie i
wszystko.
Pewnego
dnia w wieku 13 lat, podczas pracy w swoim domu i rozmyślał nad
najsmutniejszymi część męki Jezusa, była tak przytłoczona że zaraz
straci oddech. To jest następnie wyszedł na balkon drugiego piętra
Dom. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła na środku ulicy ogromny
tłum prowadzący słodkiego Jezusa z Jego krzyżem na głowie ramię,
ciągnąc go z jednej strony na drugą. Twarz Jezusa była zakrwawiona i
walczyła. oddychać. Był żałosny, aby zmiękczyć kamienie. Potem,
patrząc na nią, Jezus powiedział do niej: "Duszo, Pomóż
mi!" Nie da się opisać smutku które poczuła i
rozdzierające serce wrażenie, że ta scena wyprodukowany w niej.
Szybko wróciła do swojego pokoju, całkowicie oszołomiony, nie
wiedząc gdzie Znalazła się ze złamanym sercem ze smutku. Płakała tam
w potoki o wielkich cierpieniach Jezusa.
Od
tego momentu była głęboko pochylona. cierpieć z miłości do Jezusa.
Mniej więcej w tym czasie Zaczęły się też jego pierwsze cierpienia
fizyczne, choć ukryte, a także wielkie cierpienie moralne i duchowe.
Po 3 latach diaboliczne ataki dobiegł końca. Kiedy miała 16 lat że
była na farmie, demony dla niej dał ostatni atak, tak gwałtowny i
bolesny że straciła władzę zmysłów. W tym stanie miała nowa
wizja cierpienia Jezusa. Wewnętrzne linienie przez słodkie i pełne
miłości zaproszenia łaski, Luisa poddał się całkowicie Woli Bożej i
przyjął rola ofiary, za którą Jezus i Boleśni Matka ją
zaprosiła.
W
wieku 17 lat Luisa zaczęła ją wymiotować jedzenie i był zmuszony do
sporadycznego trzymania łóżka. Wszystko to było
niewytłumaczalne dla jego rodziny, kapłanów. i lekarzy.
Później, po wielu Cierpienia moralne pochodzące od jego
rodziny i kapłanów, jeden zdał sobie sprawę, że jego stan był
wynikiem choroby mistyk odpowiadający jego sytuacji jako dobrowolnej
ofiary w Spójrz na misję, do której powołał ją Bóg.
Ma Od tego czasu aż do śmierci, około 65 Wiele lat później
Luisa żyła bez jedzenia i bez Woda. Jego pokarm składał się z Woli
Bożej i Komunia Święta.
Od 22
roku życia musiała pozostać w łóżku na stałe. 16. W
październiku 1888 roku, w wieku 23 lat, Luisa połączyła się z Jezus
przez "mistyczne małżeństwa". 11 miesiące później, w
obecności Trójcy Przenajświętszej i z całego niebiańskiego
dworu, jego zjednoczenie z Jezusem było Ratyfikowany; była z Nim
związana "małżeństwem" mistyczny".
W tym
błogosławionym dniu "cudowne cuda": Luisa, która
miała wtedy 24 lata, otrzymał Dar Woli Bożej! To jest najbardziej
wielki dar, jaki Bóg może ofiarować stworzeniu, łaska łaski, o
wiele więcej niż małżeństwo mistyk. W tym momencie Trzeci Fiat Boga
(Fiat of the Uświęcenie) nabierało kształtu na ziemi. Będzie rosnąć
Cicho, krok po kroku, w przygotowanych duszach przez Maryję, Matkę i
Królową Woli Bożej.
W
lutym 1899 r., posłuszny jego Pan i jej spowiednik Luisa zaczęli
Pisać. Będzie to robić przez 40 lat, przelając na papier więcej
wzniosłych tajemnic tajemnicy Woli Bożej. Reszta jego życia była
mieszanką radości i cierpień, pisanie, szycie, posłuszeństwo,
modlitwy, i pomagać innym wielką mądrością i czułymi radami. Jezus,
jedyny, któremu mogła zaufać, był jego jedyna pociecha. Kiedy
została jej pozbawiona Wrażliwa obecność, jego agonie dla dusz były
tak głębokie, że czasami przewyższały cierpienia Czyściec.
Luisa
została na stałe dopuszczona do wspaniałości 4 marca 1947 roku.
Istniała niepewność co do od chwili śmierci przez 4 dni, ponieważ
jego ciało nie było nie podlega zwykłej sztywności. Był jednak
Niemożliwe wyprostowanie pleców. I musiał zrobić grób
specjalne pozwalające mu utrzymać pozycję siedzącą, taką samą które
trzymała podczas 64 lat leżenia w łóżku.
47
lat później, na początku 1994 roku, Watykan zapytał Arcybiskup
swojej rodzinnej diecezji uruchomił Proces beatyfikacyjny. Jego
sprawa była oficjalnie wprowadzony w święto Chrystusa Króla,
20 listopada 1994.
Źródło: http://spiritualitechretienne.blog4ever.xyz/la-servante-de-dieu-luisa-piccarreta
Ten
Służebnica Boża Luisa Piccarreta
Służebnica
Boża Luisa Piccareta
"Córka
Woli Bożej"
1865-1947
Życie
Luisy Piccarety
Narodziny
Luisa
Piccarreta urodziła się w rodzinie biedny w Corato koło Bari na
południu Włochy, 23 kwietnia 1865 r., niedziela po Wielkanoc. Z
okazji kanonizacji Siostry Faustyna Kowalska, 30 kwietnia 2000 r.,
mianowany papieżem Janem Pawłem II oficjalnie w kościele, w
najbliższą niedzielę po Wielkanocy, "Niedziela Miłosierdzia",
zgodnie z Pragnienia Jezusa wyrażone siostrze Faustyna. Jezus
chciał podkreślić, że Luiza była ten, którego Bóg
wybrał dla nas od całej wieczności aby przynieść ten Dar Woli
Bożej, owoc par excellence Jego Bożego Miłosierdzia.
Jego
rodzina
Oboje
rodzice Luisy byli Corato. Rodzina miała pięć córek i żyły
dalej rolnictwo. Zarówno jego ojciec, jak i matka zmarł w
marcu 1907 roku, w wieku dziesięciu dni interwał. Luisa była wtedy
w podeszłym wieku 42 lata. Luisa opisuje swoich rodziców
jako aniołowie czystości; Byli bardzo ostrożni, aby nie Nie pozwól
swoim dzieciom nic usłyszeć. Ten Nie było miejsca na kłamstwa,
hipokryzję, fałsz w ich domach. Rodzice byli czujni wobec swoich
dzieci i nigdy nikomu ich nie przedstawili lub zawsze trzymanie
rodziny razem.
Zazdrosna
miłość do Jezusa
Jezus
w swojej zazdrosnej miłości wyjaśnił apartament dla Luizy, że
obdarzył ją wielkim nieśmiałość i trzymała ją z daleka innych, nie
chcąc, aby cokolwiek ich dotknęło, ani rzeczy, ani lud. Jezus
chciał, żeby była obca do wszystkiego i do wszystkich i mając
przyjemność tylko w Siebie.
Chrzest
Luisa
została ochrzczona po południu nawet od urodzenia.
Pierwszy
Komunia, bierzmowanie
W
wieku dziewięciu lat Luisa zrobiła ją Pierwsza Komunia Święta i
bierzmowanie w niedzielę po Wielkanocy, w Niedzielę Miłosierdzia.
Od najmłodszych lat pielęgnowała wielką miłość do Eucharystii i
spędza godziny w kościele, klęczący i nieruchomy, cały pochłonięty,
w kontemplacja przed Najświętszym Sakramentem.
Wewnętrzny
głos de Jésus
Krótko
po Pierwszej Komunii Świętej, Luisa zaczyna słyszeć głos Jezusa w
wnętrze jego duszy. Jezus do niego nauczał medytacji na krzyżu,
posłuszeństwa, Jego życie ukryte w Nazarecie, cnoty i wiele inne
podmioty, kierując nim i korygując, kiedy go oceniał niezbędny.
Całkowite
oddelegowanie
Stopniowo
Jezus doprowadził go do oderwanie się od siebie i wszystkiego. Z
Jego najmłodszy wiek Jezus nauczył go ogromnej wartości cierpienia
dobrowolnie przyjętego i cierpienia Modlitwa wstawiennicza za
innych.
Luisa
pociesza Jezusa
Luisa
uwielbiała czcić Rany Jezus i pragnął cierpieć dla Niego. Zdarzyło
mu się to całować Święte Rany Jego stopami, Jego rękami, Jego Z
boku, a potem Rany zniknęły; z tego jak Jezus powiedział mu o uldze
i pociechę, jaką mogła mu dać w obliczu Jego Cierpienie.
Córka
Marii
W
dzieciństwie Luisa była raczej Zawstydzony i przestraszony, ale
także żywy i radosny. Ma W wieku jedenastu lat została przyjęta "
Dzieciątko Maryi". Później Luisa pozostanie mała.
Rozmiar i zawsze pogodny z dużymi przenikliwymi oczami i animowane.
Pierwsza
wizja
Jeden
dzień, ledwo stary Trzynastoletnia Luisa pracowała w domu podczas
medytacji wewnętrznie o męce Jezusa. Nagle została uciśniona i
wyszła na balkon. na drugim piętrze domu, aby wziąć trochę
powietrza. To właśnie wtedy miała pierwszą wizję w patrząc w dół
ulicy; Zobaczyła ogromny tłum i na pośród tłumu Jezus
boleśnie niósł swoje Krzyż. Tłum popychał go i znęcał się
nad nim ze wszystkich stron. Jezus też szukał Jego
tchnienia, miał twarz wszyscy pokryci krwią, w postawie żałosnej
Zobaczyć.
"Duszo,
pomóż mi!"
Nagle
Jezus spojrzał na nią i powiedział: " Duszo, pomóż mi".
To wtedy dusza Luizy był pełen współczucia dla Jezusa.
Wróciła do jego pokój i płakał obficie. Potem
powiedziała do Jezusa że chciała cierpieć Jego smutki, aby Mu
ulżyć, ponieważ to niesprawiedliwe, że Jezus tak bardzo cierpiał
przez Kochaj Ją, biedną grzesznicę i niech nie cierpi nic z miłości
do Niego.
Zacięta
bitwa przeciwko demonom
Wtedy
zaczął się jego pierwszy fizyczne cierpienia męki Jezusa, chociaż
Ukryty. Od trzynastego do szesnastego roku życia Luisa rodziła
Zacięta walka z demonami, walka z Ich piekielne sugestie, ich
drwiny, ich pokusy... Luisa dzielnie odpierała ich ataki. Pomimo
ich przerażających odgłosów, udaje jej się Zignoruj
wszystkie swoje obawy, wpatrując się w Jezusa, jak nauczyła go
Dziewica Maryja.
Ostateczny
szturm Demony
W
słabym zdrowiu Luisa spędzała lato w rodzinnym gospodarstwie o
nazwie "Desperate" Wieża" jakieś dwadzieścia siedem
kilometrów dalej z Corato.
Druga
wizja
To
właśnie tam Luisa doznała napaści Finał demonów w wieku
szesnastu lat. Atak był tak gwałtowny, że straciła przytomność.
Wtedy miała drugą wizję Jezusa. cierpiący, który powiedział
mu: "Chodź ze Mną i ofiaruj się Mnie. Przyjdź przed
Bożą sprawiedliwość jako "ofiara zadośćuczynienie" za
wiele grzechów popełnione przeciwko Niej, aby Mój
Ojciec mógł być udobruchał i niech obdarzy grzeszników
nawróceniem ».
Wybór
A
Jezus dodał: "Dwóch Dostępne opcje: Ciężkie
cierpienie lub lżejsze cierpienie. Jeśli odmówisz Ciężka
forma, nie będziesz mógł uczestniczyć w łaskach O które
tak dzielnie walczyliście. Oprócz
jeśli się zgodzisz, nigdy nie zostawię cię samego i przyjdę żyjcie
w sobie, aby cierpieć wszystkie zniewagi popełnione przeciwko Mnie
przez Mężczyzn. Jest to bardzo szczególna łaska który
jest podawany tylko kilku osobom, ponieważ Większość nie jest
przygotowana do wejścia w dziedzinie cierpienia. Po drugie, mówię
wam Pozwól ci wznieść się do tak wielkiej chwały, jak
cierpienia przekazane Tobie poprzez Mnie. I na koniec dam wam
pomoc, wsparcie i pocieszenie od Mojej Najświętszej Matki, której
otrzymał przywilej obdarzenia was wszystkich Łaski konieczne według
twojej uległości i twojej wzajemność".
Ofiara
zadośćuczynienia
Wtedy
Luisa ofiarowała się hojnie Jezus i Matka Boża Bolesna, gotowi na
poddać się wszystkiemu, czego od niej chcą.
Korona
cierniowa
Kilka
dni później Luisa otrzymała od Jezus ukoronował ją
cierniami, które spowodowały jej spazmy bolesny,
zapobiegający przyjmowaniu i połykaniu jakichkolwiek żywność.
Abstynencja
od jedzenia
Od
tego czasu Luisa mieszkała w prawie całkowita abstynencja od
jedzenia aż do śmierci, nie karmione jedynie Eucharystią i Wolą
Bożą.
Prześladowanie
Luisa
musiała cierpieć wiele nieporozumień i prześladowania ze strony
jego rodziny i wielu Kapłanów.
Pozorna
śmierć
Z
powodu rosnącego cierpienia umocniona męką Jezusa, Luisa często
gubiła sumienie. Jego ciało stawało się sztywne, czasami podczas
Kilka dni, aż ksiądz przyprowadzi ją z powrotem jego pozornego
stanu śmierci.
Święte
posłuszeństwo
Przez
błogosławieństwo kapłana i w imię Świętego Posłuszeństwa Luisa
powróciła do ona.
Tercjarz
dominikański
W
wieku osiemnastu lat Luisa stała się Dominikanka tercjarka i
przyjęła imię Siostry Madeleine.
Ciągłe
cierpienie
W
wieku dwudziestu dwóch lat Jezus powiedział do niego:
"Umiłowani Mojego Serca, jeśli zgodzicie się na cierpieć, już
nie w odstępach czasu, jak w przeszłości, ale Nieustannie będę
oszczędzał ludzkość. Umieszczę was pomiędzy Moją Sprawiedliwością a
nieprawością ludzi. Kiedy wykonuję, Moja Sprawiedliwość, wysyłając
mnóstwo Katastrofy na nich, znajdując cię pośrodku, to ty
będziesz dotknięci i zostaną oszczędzeni. W przeciwnym razie nie
będę w stanie powstrzymać ramienia Bożej sprawiedliwości. dłużej".
Przykuty
od ponad 64 lat
Luisa
zgodziła się, więc została przykuta do łóżka. Do końca życia
ponad sześćdziesiąt cztery lata. To jego młodsza siostra Angela
pozostała niezamężna, która opiekowała się Luisą przez całe
życie.
Powtarzające
się wymioty
W
tym czasie Luisa wciąż brała trochę jedzenia, które
natychmiast zwymiotowała. Oprócz Co niezwykłe, jedzenie
pojawiło się ponownie. Całość na talerzu i piękniejsza niż
wcześniej.
Duchowe
bóle Nieopisany
Luisa
również cierpiała z powodu bólu nieopisana duchowość,
zwłaszcza nieobecność Jezusa co odczuwała boleśnie.
Bez
odleżyn dla 64 Lata
Jego
piąty i ostatni spowiednik, Don Benedetto Calvi potwierdza kolejne
zjawisko Niezwykłe: "W ciągu sześćdziesięciu czterech lat była
Przykuta do łóżka, nigdy nie miała łóżka".
Mistyczne
małżeństwo
Luisa
nigdy nie wyszła za mąż. Ma Dwadzieścia trzy lata temu otrzymała
łaskę małżeństwa Mystique 16 października 1888 roku. Ukrzyżowana
Małżonko, Luiza nigdy nie została zakonnicą, jak sobie tego
życzyła, ale Jezus powiedział jej, że jest "tą prawdziwą".
zakonnik Jego Serca".
Dar
Woli Bożej
8
września 1889 roku, jedenaście miesięcy później, Małżeństwo
zostało odnowione w Niebie w obecności Najbogatszych Trójca
Święta. To właśnie przy tej okazji Luisa otrzymała po raz pierwszy
Dar Boskości Wola.
Zaślubiny
Krzyża
Krótko
po spotkaniu Luiza, błogosławiona Annibale Di Francia, jej
spowiednik nadzwyczajny i cenzurujący jego dzieło, napisał do Jej
temat: "Nawet jeśli nie posiada brak ludzkiej nauki,
(Luisa ledwo umiała czytać i napisz) jest obdarzona dużą
mądrością całkowicie niebiańskie i nauka świętych. Jego sposób
mówienia promieniuje światłem i pociesza; genialny z
natury, formalne studia które wykonywała w
młodości, ograniczają się do pierwszy rok".
Samotny,
ukryty, nieznany
Wśród
jego cech charakteru należy zauważyć że Luisa kochała dyskrecję i
powściągliwość i opętała wielka predyspozycja do posłuszeństwa.
Błogosławiony
Annibale Di Francia dodaje: "Chce być sama, ukryta,
nieznana. Za nic na świecie Luisa nie chciałaby tylko swojej
prywatności i jego komunikacja z Panem Jezusem zostanie ujawniona
publicznie, zwłaszcza za jego życia. Jeśli sam Jezus nie domagał
się tego. Zawsze wykazywał większe posłuszeństwo, najpierw Jezusowi
i następnie w odniesieniu do swoich spowiedników, że Jezus
On sam ją wyznaczył. » To postanowienie sprawił, że
przeszedł przez trudne chwile podczas kursu z którego
okrutnie poczuła konflikt między nią naturalne skłonności i
wymagania jego misji, takie jak chciane przez Jezusa. Można
powiedzieć, że przez czterdzieści lat, Była brutalna w tej kwestii,
dzieląc się Cierpienia Jezusa, aby zbawić dusze, czyniąc dowód
wyjątkowej hojności, Prawie nieludzkie, co najmniej niezrozumiałe.
Trudno wyobrazić sobie głębsze zapomnienie o sobie daleko od Luisy.
Pięciu
spowiedników
Od
okresu dojrzewania i przez cały okres jego Luiza została
przydzielona do pięciu spowiedników wyznaczonych przez
różnych arcybiskupów jego diecezji i którzy
zastąpił ją aż do niej śmierć. Don Gennaro Di Gennaro, proboszcz
parafii Saint Józef był jego trzecim spowiednikiem od l898
do l922. To on rozkazał mu, posłuszni, napisać do Dni mijały, a
wszystko, co działo się między Jezusem a nią. Codziennie odprawiano
Mszę św. w pokoju Luisy, co było naprawdę wyjątkowe w tym czasie.
To papież Pius X udzielone pozwolenie. Kurtyny pozostały zamknięte
wokół jego łóżka przez ponad dwie godziny po Komunia,
podczas gdy odprawiała Święto Dziękczynienia.
Śmierć
Luizy
Luisa
wróciła do Domu Ojca w wieku 81 lat, 4 marca 1947 r., po
zapalenie płuc, które trwało piętnaście dni. Była to jedyna
choroba, której Cierpiała podczas swojego długiego życia.
Jego śmierć została naznaczona niezwykłe zjawiska. Ze względu na
Wiele doświadczeń wypadów poza ciało jego duszy Przez całe
życie lekarze brali cztery dni wcześniej aby ogłosić ją naprawdę
martwą. Jak zwykle Luisa siedziała wyprostowana w Jej łóżko
z czterema poduszkami za nią. Luisa nie Nigdy na nich nie polegała,
bo nie potrzebowała spać. Nie można było go wydłużyć nawet przy
użyciu pomoc kilku osób; tylko jego kręgosłup był sztywny.
Konieczne było zatem zbudowanie grobowca specjalny w kształcie
litery "L". Odmienny zwykła sztywność jej ciała podczas
podróży noc z Jezusem na całym świecie i wiekach, Teraz jego
ciało było elastyczne. Ten Lekarze mogli poruszać głową we
wszystkich wskazówki bez żadnego wysiłku, podnieś ręce,
zegnij nadgarstki i Jego palce pozostały elastyczne. Podnieśli jego
powieki i stwierdził, że jego oczy były Zawsze błyszczący i nie
zawoalowany. Luisa wciąż wydawała się być w środku życie lub po
prostu śpi. Po wielu badaniach, Lekarze ostatecznie stwierdzili
jego zgon. Pozostała tak przez cztery dni na łożu śmierci bez brak
śladów rozkładu, chociaż nie był W żaden sposób nie
balsamowany. Moglibyśmy wiele dodać Inne niezwykłe
wydarzenia, które charakteryzowały życie Luisy Piccarreta i
które w pewien sposób potwierdzają Wymowne wiele
szczególnych łask które otrzymał, aby wypełnić swoją
wyjątkową misję, oraz Wyjątkowy, poza ludzkim zrozumieniem.
Fiat!
Historia
pism Luizy Piccareta
Don
Gennaro Di Gennaro, Trzeci Spowiednik Luisa Piccarreta pozostał w
służbie dwadzieścia cztery lata. Dostrzegając cuda Pana w swojej
duszy, kazał Luisie spisać wszystko, co Łaska Boża działała w niej.
Wszystkie powody Aby uniknąć tego obowiązku pisania, byli próżny
dla Luisy; nawet jego zdolności literackie nie były wystarczającym
powodem do jego wydania Pisać. Tak więc 28 lutego roku W 1899 roku
Luisa zaczęła ją pisać gazeta. Ostatnia broszura została ukończona
28 grudnia 1938. data, w której jego piąty i ostatni
spowiednik, Don Benedetto Calvi nakazał mu zaprzestać Pisać. Przez
czterdzieści lat Luisa pisała we wszystkich trzydzieści sześć
tomów, które zasadniczo stanowią jego dziennik
autobiograficzny, którego tytuł nadał Jezus Siebie:
"Królestwo
Fiat pośród stworzeń, Księga Nieba"
A
Jezus dodał podtytuł mówiący do nadzwyczajnego spowiednika
Luizy, Błogosławiony Annibale Di Francia: "Synu mój,
tytuł, który nadasz książce, której będziesz
drukować, Moją Boską Wolą będzie: "
Przypomnienie przez stworzenia porządku, rangi i celu dla których
zostały stworzone przez Bóg". »
Te
trzydzieści sześć tomów stanowi pełne nauczanie o Woli
Bożej, objawiające nas życie wewnętrzne Jezusa w Jego
człowieczeństwie, cel stworzenia, rola odkupienia, powrót
człowieka do jego pierwotnego stanu i Miłości Nieskończoność Boga
wobec swoich stworzeń... Te pisma stanowią prawdziwą katechezę
mistyczną; i octowe zgodnie z Magisterium Kościoła. Nauki te
wyjaśniają i oświecają światłem nowe treści Ewangelii, nie
zmieniając ich znaczenia głęboki. Centralnym filarem, na którym
spoczywają, jest "OUR" OJCIEC ...
Niech Twoje królowanie Przyjdź, bądź wola Twoja jako w
niebo", jak nauczał Jezus. Ten
pierwszy tom opowiada o życiu Luizy aż do momentu, w którym
Kazano jej pisać. Został ukończony w 1926 roku przez "Notes
des souvenirs de son enfance". Ponadto Luisa
napisała bardzo dużą liczbę modlitwy, nowenny według nauki
otrzymanej od Jezusa aby nauczyć nas modlić się w Woli Bożej, to
znaczy, pozwalając Jezusowi modlić się w nas tak jak uczynił to w
swoim człowieczeństwie. Na żądanie bł. Annibale Di Francia około
roku 1913 lub W 1914 roku napisała "Godziny
Pasja", do której dodała Praktyczne
refleksje kilka lat później. Godziny te zostały po raz
pierwszy opublikowane w 1915. Ukazało się sześć wydań w języku
włoskim który otrzymał Imprimatur. Luisa napisała również
trzydzieści jeden rozważań na miesiąc maj zatytułowanych: "Dziewica
Maryja w Królestwie Bożym Wola". Ukończyła
Te medytacje 6 maja 1930 roku. Praca ta została opublikowana w
włoski pod tytułem: "La Regina Del Cielo Nel Regne Della
Divina Volontà: Meditazioni da farsi, nel mese di Maggio.
per la Casa della Divina Volontà." Luisa
Napisała też kilka listów i utrzymywała Zwłaszcza w
ostatnich latach życia ważna korespondencja z pobożnymi duszami,
które skorzystała z jej rad i oświecenia, które ona
otrzymał od Jezusa, aby nauczyć się, jak żyć i modlić się w Woli
Bożej. W 1926 r. Pierwsze dziewiętnaście tomów (tylko pisma
dostępne na w tym czasie) otrzymał Imprimatur Arcybiskupa Ks.
prałat Guiseppe Leo i "Nihil Obstat" Błogosławionego
Annibale Di Francia, mianowany cenzorem kościelnym przez
arcybiskupa Trani; Innymi słowy, pisma są uważane przez Kościół
za być wolnym od błędów dotyczących wiary i moralności
zgodnie z interpretacją Kościoła katolickiego. Po Śmierć Luisy, 4
marca 1947 roku, około dwudziestu lata, w których spotykały
się jego pisma Małe zainteresowanie i zostały wstrzymane. Jednak
świadkowie, którzy znali ją osobiście i mieli były dotknięte
pismami, nie nie stracili zapału. Zeznawali z Przekonanie, jak ich
życie zmieniły pisma i przykładne życie Luizy. Nowy wzrost
zainteresowania zaczął się pojawiać pod koniec lat 1960. Chociaż
błogosławiony Annibale di Francia, założyciel Ojców
Rogancjonistów Sacro Cuore i Córek Boskiej
Gorliwości, chciała opublikować dziewiętnaście pierwsze tomy
"Księgi Nieba", zmarł przed wykonaniem tej
pracy. Jest to Stowarzyszenie Boskości Will w Mediolanie, Włochy,
który dokonał publikacji w 1970 roku. Przez Następnie były
to przetłumaczone na hiszpański, niektóre na angielski i
inne języki. Pro-rękopistyczna (nieoficjalna) francuska wersja
niektóre tomy istnieją obecnie w Quebecu od tego czasu 1999.
W 1994 r., przed otwarciem procesu beatyfikacyjnego Luisa
Piccarreta powołał trybunał do zbadania sprawy o jego życiu i
zespole teologów do zbadania jego pisma. "Adwokaci
diabła" których zadaniem jest przedstawianie argumentów
przeciwko Osobami zaangażowanymi w beatyfikację byli nie jest w
stanie podnieść ani jednego zarzutu wobec Luisy i jej Napisany. 28
marca 1994 r. pisma otrzymały "Non Obstare" kardynała
Ratzingera, prefekta Kongregacja Nauki Wiary. Ponadto Kardynał
Angelo Felici, prefekt sacrum Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych,
również ofiarowana "No Obstare". Podpisał list
historyczny (oficjalny) wysłany do arcybiskupa Carmelo Cassatio
archidiecezji Trani, gdzie mieszkała Luisa, Mówiąc jej, że
chętnie ją o tym powiadomi że ze strony Watykanu nie było sprzeciwu
wobec oficjalne otwarcie procesu beatyfikacyjnego Luizy Piccarreta
i dlatego rozpocząć procedury. 20 listopada 1994 r., w uroczystość
Chrystusa Króla, Arcybiskupa W ten sposób Carmelo
Cassatio oficjalnie otworzył proces beatyfikacja. 8 czerwca 1995
roku ukazała się pierwsza wersja Angielski z pierwszych
dziewiętnastu tomów (napisany w Stany Zjednoczone –
Thomas Fahy, prezes Centrum Woli Bożej w Jacksonville na
Florydzie), otrzymany równowartość imprimatur Mgr. Guiseppe
Carata (Trani, Włochy). W styczniu 1996 r. kardynał Ratzinger
wyszedł na wolność trzydzieści cztery tomy "Księgi Nieba",
które był przechowywany w Archiwach Watykańskich przez
pięćdziesiąt osiem lat i kserokopie zostały przekazane
arcybiskupowi Carmelo Cassatio z archidiecezji Trani i prezydent
Trybunału Beatyfikacyjnego Luizy Piccarreta. Tom trzydziesty piąty
i trzydziesty szósty (napisane później) zostały mu
również dane. W 1997 r. Wnętrze procesu beatyfikacyjnego w
kursy, dwóch wysoko wykwalifikowanych teologów,
mianowanych przez Kościół w celu rewizji pism Luizy złożyli
sprawozdania potwierdzające, że nie znaleźli żadnego Te pisma nie
zawierały niczego, co byłoby sprzeczne z wiarą i Moralność
katolicka. Podsumowując, kompletny plik co do pism Luisy Piccarreta
jest oczywiście bez podejrzeń. Każdy może je dostarczyć z czyste
sumienie i pozostań w pokoju. Niech Bóg przyjmie całą
chwałę, która do Niego należy, a którą zaplanował
otrzymać od całe Jego Stworzenie, temat, który jest nam
znakomicie objawiony w "Księdze Nieba". Po
Kongresie Corato International w październiku 2002 r., wniosek o
Proces beatyfikacyjny Luizy utworzył komitet pomoc Sprawie, głównie
w celu pomocy Wniosek o wydanie oficjalnej i autoryzowanej wersji
pism Luisy w języku angielskim i hiszpańskim oraz dla przedstawić
objaśniające uwagi teologiczne w obu języki, a także włoski. Ta
specjalna komisja, która na Ojcu spoczywała wielka
odpowiedzialność Pablo Martin, Ojciec Carlos Massieu, Marianela
Perez, Alejandra Acuña (dla wersji hiszpańskiej), Pan
Stephen Patton (ekspert teolog), Thomas Fahy (dla Wersja
angielska). To gigantyczne dzieło jest obecnie w toku w toku.
Źródło: http://spiritualitechretienne.blog4ever.xyz/la-servante-de-dieu-luisa-piccarreta-suite
Ten
Służebnica Boża Luisa Piccarreta, kontynuowała
Służebnica Boża
Luisa Piccarreta, kontynuowała i koniec
Proces
beatyfikacyjny Luisa
Już
z jego Luisa była znana jako "La Santa". Kilka lat przed
śmiercią bł. Annibale Di Francia napisał tę piękną pochwałę o
Luisie: "On Wydaje się, że nasz
Pan Jezus Chrystus, Ten, który się rozmnaża coraz bardziej
cuda Jego Miłości chciały się w tym kształtować dziewica (o której
powiedział, że jest najmniejsza) mógł znaleźć się na tej
ziemi, pozbawiony jakichkolwiek instrukcja ) , przyrząd odpowiedni
do Wykonać misję tak wyjątkową i wzniosłą, że nie może nie być
porównywane z żadnym innym, tj. Królestwo Woli Bożej
na ziemi, jak w niebo. »
To
sam Jezus który potwierdził to tymi słowami: "Twój
Misja jest świetna, ponieważ nie chodzi tylko o twoje osobista
świętość, ale ogarnąć wszystkich i wszystko, aby aby rozszerzyć
Królestwo Mojej Woli na wszystkich pokolenia". Luisa
był zatem pierwszym noworodkiem z Wola Boża, przywódca
"drugiego" pokolenie dzieci Światła: synowie i córki
Woli Bożej", kochanka najwznioślejsza nauka, jaka istnieje:
Wola Boża, sekretarz i pisarz Jezusa. Ona sama podpisała swoje
listy: " córeczko
Woli Bożej", tytuł, który
jest wpisany na jego grobie w parafii Santa Maria Grecia w Corato.
Misja Luizy na ziemi była zawsze podporządkowany oficjalnemu
Kościołowi. Duża liczba bardzo wiarygodnych zeznań została oddane w
odniesieniu do Luizy. Osoby te obejmują: zakonnicy i kapłani,
teologowie, profesorowie, niektórzy przyszli biskupi i
kardynałowie oraz nawet błogosławionego, którego już
uczyniliśmy wspomnij ojca Annibale Di Francia.
Pogrzeb
7
marca 1947 roku, trzy dni później Jego śmierć, jego doczesne
szczątki zostały odsłonięte podczas Kolejne cztery dni na cześć
Wierni z całego świata przez tysiące oddają ostatni hołd Luisie "La
Święty Mikołaj", Jego pogrzeb był prawdziwym triumfem; cały
Duchowieństwo świeckie i zakonne towarzyszyło mu pozostaje do
kościoła macierzystego, gdzie Odprawiono liturgię pogrzebową. W po
południu Luisa została pochowana w kaplicy szlachecka rodzina
Calvi. 3 lipca 1963 jego szczątki został przeniesiony do kościoła
Santa Maria Grecia de Corato.
Stowarzyszenie
Luisa Piccarreta
W
1980 r. Giuseppe Carata i siostra Assunta Marigliano założyli
Stowarzyszenie Luisa Piccarreta w Corato, Włochy z Siedziba główna
w tym samym budynku, w którym Luisa przeżyła sporą część
swojego życia. Arcybiskup często pisał i odbył kilka podróży
do Watykan wstawia się za sprawą pism i Luizy. Dźwięk
następca arcybiskupa Carmelo Cassati, który został
odpowiedzialny za archidiecezję, w której mieszkała Luisa,
kontynuował te wysiłki zarówno z Rzymem, jak i z jego
diecezja.
Rok
Święty
W
1993 r. na święto Chrystus Król, zainaugurował Rok Święty
Modlitw na przyjście Królestwa Woli Bożej. Na to Przy okazji
odprawiano uroczystą mszę w kaplicy Stowarzyszenia na pierwszym
piętrze Międzynarodowej Siedziby Głównej w pobliżu Corato.
Otwarcie
procesu beatyfikacyjnego
W
dniu 28 marca 1994 r. Po spotkaniach na najwyższym szczeblu
zarządził Kardynał Felici, prefekt Świętej Kongregacji w sprawie
spraw kanonizacyjnych, wysłać oficjalny list do Jego Ekscelencja
Arcybiskup Carmelo Cassatio oświadczył: że ze strony Rzymu nie było
przeszkód, aby otwarcie procesu beatyfikacyjnego Luizy
Piccarreta i dlatego rozpocząć procedury. W maju 1994 r., zgodnie z
wymaganym protokołem, Stowarzyszenie Luisa Piccarreta z podpisem
siostry Assunty Marigliano zapytał petycją do arcybiskupa Carmelo
Cassatio rozpocznie proces beatyfikacyjny Luizy. Jeden Kandydat i
wicepostulantki Sprawy zostały wybrane do tworzą Oficjalną Komisję
pod zwierzchnictwem Kościół. Uwagi Arcybiskupa na temat
Luisa wskazała, że padła ofiarą Miłość, ofiara Posłuszeństwa tylko
dotyczą Królestwa Woli Bożej. Skarżący, bp Felice Posa, jest
prawnikiem kanonicznym wysoko wykwalifikowany w dziedzinie prawa
kanonicznego. Trochę goście z kilku krajów uczestniczyli we
Mszy św. o wszczęciu sprawy i ustanowieniu Sądu oficjalny. Około
sześćdziesięciu osób ze Stanów Zjednoczonych, dwa z
Kostaryki, pozostałe z Meksyku, Ekwadoru, z Hiszpanii, Włoch i
Japonii wzięły w nim udział Msza otwierająca Sprawę i kilku
kapłanów wiedza o duchowości Daru Boskości Wola. Zwróćmy
wśród nich uwagę na obecność Ojców John Brown, Carlos
Masseu, Thomas Celso i Michael Adams i kilku ludzi, którzy
znali Luisę za jej życia. Trochę Potomkowie siostry Luizy również
byli obecny na Mszy św. Kościół był całkowicie
wypełniony. 20 listopada 1994 r. Msza św. odprawiano w
starym kościele matka Corato w święto Chrystusa Króla.
Oficjalny
sąd
Arcybiskupie
Carmelo Cassatio, na czele Trybunału, przystąpił do oficjalne
zaprzysiężenie i instalacja sześciu członków Trybunał: Abp
Cassatio, Msgr. Felice Posa, Msgr. Pietro Ciraselli, Ojciec G.
Bernardino Bucci, Ojciec John Brown i pan Cataldo Lurillo. W marcu
1997 r. z okazji pięćdziesiątą rocznicę śmierci Luizy publicznie
ogłosił, że Trybunał rozpatrujący sprawę Luisa jednogłośnie
ustaliła, że żył życiem heroiczności cnót i że jego
Mistyczne przeżycia były prawdziwe. W 2 W lutym 1998 r. biskup
Carmelo Cassatio ustanowił Komisja Diecezjalna "Służebnica
Pańskia Luizy Piccarretta" i Diecezjalne Biuro Spraw
Sprawowych Beatyfikacja Służebnicy Pańskiej Luizy Piccarreta
których zadania są opisane w Statucie i które pomogły
w rozwoju Proces beatyfikacyjny i oficjalna wersja pism Luisa
Piccarreta. Komisja diecezjalna była rozwiązany po zakończeniu
procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym.
Przeniesienie
procesu beatyfikacyjnego w Rzymie
Od
27 do 29 października 2005 r. odbyła się w Corato na 3.
międzynarodowym kongresie na temat Wola Boża, podczas której
zamknięcie Proces beatyfikacyjny Luizy Piccarreta na szczeblu
archidiecezja Trani-Barletta-Bisceglie i przeniesienie jego procesu
beatyfikacyjnego w Rzymie. W tym czasie Kongres, burmistrz miasta
Corato dokonał ceremonii uroczysta zmiana nazwy ulicy, przy której
mieszkała Luisa przez większość swojego życia. Nazwa ulicy, która
nosiła wcześniej nazwa "Via N. Suaro" została zmieniona
na: "Via Luisa Piccarreta, Serva de Dio (Sługa Boży)".
Ceremonia zamknięcia miało miejsce w macierzystym kościele w Corato
gdzie Luisa została ochrzczona Niedziela, 23 kwietnia 1865 roku.
Arcybiskup Pichierri był główny celebrans Mszy uroczystej po
czym przewodniczył realizacji pieczęć urzędowa na drewnianych
skrzynkach zawierających: dokumenty dotyczące procesu
beatyfikacyjnego i pisma Luizy i którzy mieli być wysłani do
Rzymu. Kilka dni później, po przybyciu do Rzym tych
zapieczętowanych skrzynek, nowy postulator do procesu
beatyfikacyjnego został powołany. Są to: kobieta pani Silvia Monica
Corrales, urodzona w Argentynie. Nie ma już sądu w sprawie Luisa w
swojej diecezji. Wszystko o przyczynie Beatyfikacja Luizy podlega
obecnie władzy Rzymu i Jego Sprawa jest szczególnie w rękach
Boga który pragnie bardziej niż czegokolwiek innego niż
Królestwa swojej Boskiej Woli panujcie wreszcie na ziemi,
tak jak w niebie, jak to było sprawa pierwotnie w Ogrodzie Eden.
Módlmy się z Zapał i wytrwałość w beatyfikacji Luisy, co
otworzyłoby na oścież drzwi Kościoła aby ten Dar Życia w Woli Bożej
mógł być uznane i nauczane w samym Kościele przez jego
pasterzy i w ten sposób przyspieszyłby nadejście tego
Królestwa Wola Boża na naszej ziemi, Królestwo
Pokoju, Mądrość, Światło i Jedność.
Pomoc
Luizy
Od
czasu otwarcia jego Sprawy Beatyfikacja, Luiza daje wszelkie znaki
swojej pomocy na ziemi. Doniesiono, że kilka cudów wydarzyło
się dzięki za jego wstawiennictwem w kilku krajach, które
zostały przedłożone Trybunałowi do przeprowadzenia dochodzenia.
Wybór modlitw odbyć nowennę do Luizy Piccarreta w celu
uzyskania Specjalna przysługa znajduje się poniżej. Dla wszelkie
łaski uzyskane za wstawiennictwem Luizy, proszę o poradę
Francusko-Kanadyjskie Stowarzyszenie Luisa Piccarreta, którego
Informacje kontaktowe znajdują się pod tematem:
Francusko-Kanadyjskie Stowarzyszenie Luisa Piccarreta.
Wnioskuje
o to Powód do Rzymu za to, że nie napisał listów do
Watykanu aby okazać swoje poparcie dla procesu beatyfikacyjnego
przez Luisa. Każdy list tylko opóźniłby Sprawa
beatyfikacyjna i nie miałaby wpływu na Watykan, ponieważ Watykan ma
swoje własne kryteria i procedury już ustanowione oraz niezmienne i
że z grzeczności odpowiedzialni muszą Odpowiedz na wszystkie te
listy, które usuwa cenny czas na postęp Sprawy. Wyjątkowy
kryterium, według którego Kościół ostatecznie osądza
Zasługą kandydata do świętości jest to, że co odnosi się do dwóch
"ja". Pierwsze "ja" jest imitacją Jezus
Chrystus i drugie "ja" to wstawiennictwo. Oznacza to, że
Kościół patrzy na Dowody potężnego wstawiennictwa tej duszy
po Śmierci. Inne kryteria, takie jak stygmatyzacja, bilokacja,
czytanie w duszach i inne zjawiska Mistycy nie są częścią kryterium
świętości.
Pielgrzymki
Przybywa
coraz więcej ludzi odwiedź siedzibę Stowarzyszenia Luisa Piccarreta
który jest w domu, w którym mieszkała Luisa i gdzie
rozpoczął na ziemi trzeci Fiat Boży, Fiat uświęcenia.
Modlitwa
o łaskę i błaganie beatyfikacja
Luisa
Piccarreta
O
Najświętsze Serce mojego Jezusa, który wybrał swoją pokorną
służebnicę Luizę na posłańca panowanie Woli Bożej i jako anioł
Zadośćuczynienie za niezliczone winy, które dotykają was
Boskie Serce, pokornie błagam Cię, udziel mi łaski, która
Proszę Cię o miłosierdzie za jego wstawiennictwem, aby Niech będzie
uwielbiony na ziemi, tak jak już to zrobiliście nagrodzony w
niebie, Amen.
Pater,
Ave, Gloria
O
Boskie Serce mojego Jezusa, który dał Twojemu pokornemu
sługi Luisie, ofierze Twoja Miłość, siła, by przez całe życie
cierpieć bóle Twoja bolesna Męka, upewnij się, że dla Twoich
największych, Chwała, Wkrótce świeci na czole aureola
błogosławionych. I za jego wstawiennictwem udziel mi Dzięki, że
pokornie proszę.
Pater,
Ave, Gloria
O
Miłosierne Serce moje Jezus, który dla zbawienia i
uświęcenia tak wielu, dusz, raczyli zatrzymać na ziemi przez długie
lata twoja pokorna służebnica Luiza, Mała Dziewczynka Wolo Boża,
odpowiedz na moją modlitwę: bądź wkrótce uwielbiony przez
Twój Święty Kościół i, Przez jego wstawiennictwo
udziel mi łaski, którą pokornie oddaję –.
Pater,
Ave, Gloria.
O
Trójco Przenajświętsza, Nasz Pan Jezus Chrystus nauczył nas,
że: kiedy się modlimy, musimy prosić o imię naszego Ojca Niech
Niebo będzie zawsze uwielbione, niech będzie Jego Wola uczyniony na
ziemi i niech Jego Królestwo przyjdzie do nas. W naszym
wielkie pragnienie poznania Jego Królestwa Miłości,
Sprawiedliwość i Pokój, pokornie prosimy Cię o uwielbienie
Twoja służebnica Luiza, Mała Dziewczynka Woli Bożej który
przez swoje nieustanne modlitwy i wielkie cierpienia, żarliwie
wstawiał się za zbawieniem dusz i przyjście Królestwa Bożego
na ten świat. Idąc za jego przykładem, prosimy Cię, Ojcze, Synu i
Duchu Święty, pomóż nam radośnie całując nasze krzyże na tej
ziemi w taki sposób że my także wysławiamy Imię naszego Ojca
nieba i wejdź do Królestwa Woli Bożej. Amen.
Pater,
Ave, Gloria.
Nulla
osta do druku, Trani, 27 listopada 1948
br.
Reginaldo ADDAZI OP Arcybiskup
Tekst
pochodzi ze strony internetowej
www.luisapiccarreta.ca
Św.
Jan Paweł II ogłosił Rozwijanie świętości w Woli Bożej Dla naszych
czasów
Źródło: http://w2.vatican.va/content/john-paul-ii/en/letters/1997/documents/hf_jp-ii_let_19970516_rogazionisti.html
Sam
Bóg miał planował sprowokować to "nowe i boskie"
świętość, którą Duch Święty pragnie ubogacić Chrześcijanie u
progu trzeciego tysiąclecia, aby "uczynić Chrystusa sercem
świata"
Fragment
§ 6 Orędzia do Ojców Rogatacjoniści z
okazji pierwszego stulecia założenie Zgromadzenia Ojców
Rogocjonistów Serca Jezusowego (1897-1997)
Źródło: http://sainterosedelima.com/le-royaume-de-la-divine-volonte/#benoit-xvi-et-la-volonte-de-dieu
Benedykt
XVI i wola Boża
"Przyjaźń
to nie tylko Poznanie, to przede wszystkim komunia woli. Oznacza to,
że że moja wola wzrasta ku «tak» członkostwo w jego. Jego
wola, w efekt, nie jest dla mnie wolą zewnętrzną i obcokrajowiec,
któremu mniej więcej się podporządkowuję dobrowolnie, lub do
których się nie stosuję. Nie, w Przyjaźń, moja
wola, gdy wzrastam jednoczy się ze swoim, jego wola staje się moją i
w ten sposób naprawdę staję się sobą" (BENOÎT
XVI 29 czerwca 2011) "Gdzie Wolą Bożą jest niebo,
ponieważ istotą Z nieba jest zrobić tylko jedną rzecz z Wola Boża"
(Jezus z Nazaretu).
« Jest
jeszcze trzeci wyraz modlitwy Jezusa i to ona jest decydująca, tam
gdzie ludzka wola w pełni się do niej przylgnie wola Boża. Jezus
bowiem kończy słowami Stanowczo: "Jednak nie to, czego chcę, ale
co Chcesz! (Mk 14, 36c). W jednostce w
Boskiej osobie Syna wola ludzka znajduje swoje pełna realizacja w
całkowitym poddaniu Jaźni Tobie Ojciec, zwany Abba. Św
Maksym Spowiednik stwierdza, że od momentu stworzenia Wola ludzka
mężczyzny i kobiety jest Kierujemy się wolą Bożą i jest właśnie w
«tak» Bogu że wola ludzka jest w pełni wolna i znajduje
swoją Realizacja. Niestety, z powodu grzechu, to «tak»
skierowane Bogu do przemiany w Opozycja: Adam i Ewa myśleli, że "nie"
Bogu był szczyt wolności, czyli Bądź w pełni sobą. Jezus na Górze
Oliviers przywraca ludzką wolę do "tak" całkowicie Bogu; w
Nim naturalna wola jest W pełni zintegrowany z kierunkiem, który
obiera daje Osobę Boską. Jezus przeżywa swoje życie zgodnie z centrum
Jego Osoby: bycie Synem Bożym. Jego Ludzka wola zostaje wciągnięta w
Jaźń Syna, który całkowicie oddaje się Ojcu. W ten sposób
Jezus daje nam mówi, że jest to tylko w kształtowaniu własnej
woli do Boga, do którego dochodzi człowiek jego prawdziwa
wysokość staje się "boska"; nie jest że opuszczając go,
jest tylko na "tak" Bogu, którego pragnie Adam
Wszyscy, że jesteśmy całkowicie wolni. To jest co Jezus czyni w
Getsemani: przenosząc Rodzi się wola ludzka w woli Bożej prawdziwy
człowiek, a my jesteśmy odkupieni" (audiencja
generalna, 1 lutego 2012 r.).
Wola
Boża w liturgii Kościół Święty
Możemy
przeczytać podczas modlitwy sobotnich Nieszporów pierwszy
tydzień Adwentu (I tydzień Psałterza), 7 Grudzień 2019, dzień, w
którym obchodziliśmy świętego Ambroży, biskup i doktor
Kościoła:
"Panie
Wszechmogący i Miłosierny, nie pozwala, aby troska o nasze obecne
zadania stanęła na przeszkodzie Nasza wędrówka na spotkanie z
Twoim Synem. ale budzi się W nas ta inteligencja serca, która
przygotowuje nas do Przyjmij Go i wprowadź nas w swoje
życie".
Poświęcenie
się Wola Boża Luizy
"O
godna podziwu i Boska Wolo, oto jestem. przed bezmiarem waszego
Światła. Pozwól swojemu Wieczna Dobroć otwiera mi drzwi i
czyni mnie wejdź w Ciebie, aby tam żyć moim życiem. O urocza Wolo,
Padam na twarz przed Twoim Światłem, Ja, ostatni z wszystkie
stworzenia, abyś mógł mnie umieścić sam W małej grupie córek
i synów Najwyższego Tonu Fiat.
O
Wolo Boża, padnij na twarz w mojej nicości, Proszę Cię o Twoje
Oświecenie i błagam Cię, abyś zanurzył mnie w Tobie i aby usunąć ze
mnie wszystko, co nie jest z Ciebie. Ty będzie moim życiem, centrum
mojej inteligencji, uniesieniem mojego serce i cała istota.
Nie
chcę, aby ludzka wola żyła w moim sercu. Wyrzucę go ode mnie i w ten
sposób zbuduję we Mnie nowe Raj pokoju, szczęścia i miłości.
Tam będę Zawsze wesoły. Będę miał wyjątkową siłę i świętość, która
uświęci wszystkie rzeczy i doprowadzi je do Ty.
Uziemij
się przed Tobą, o Wolo Boża, prosi o pomoc Trójcę
Przenajświętszą, aby Mogę żyć w Twojej klauzurze Miłości i mogę
przywrócił we mnie pierwszy porządek Stworzenia, jak
pierwotnie, o niebieska Matko, Królowo Królestwa Bożego
Fiat, weź moją rękę i wprowadź mnie w Światło Woli Bożej. Mój
bardzo czuły Mamo, będziesz moim przewodnikiem i nauczysz mnie, jak
żyć w tej Woli i jak w niej pozostać przez cały czas nigdy.
Celeste
Mamo, poświęcam się całkowicie Twoje Niepokalane Serce, nauczysz mnie
doktryny Wola Boża i Ja będę bardzo słuchał Uważnie analizujcie swoje
nauki. Okryjesz mnie swoim płaszczem, aby Niech piekielny wąż nie
odważy się wejść ten święty Eden, aby mnie trenować i trenować
Przywróć do labiryntu ludzkiej woli.
Jezus,
Serce Najświętszego i Boskiego Chcesz, dasz mi swój Ogień, aby
mnie spalił, pochłania mnie, karmi i niech życie umacnia się we mnie
w Woli Bożej. Święty Józefie, będziesz moim obrońcą, Stróżu
mego serca, a będziesz trzymał w swoich rękach Klucze do mojej woli.
Będziesz strzegł mego serca zazdrośnie i nigdy więcej mi go nie dam,
abym nie mógł nigdy nie opuszczaj Woli Bożej. Mój
Aniele Stróżu, zachowaj mnie, Brońcie mnie i pomóżcie
mi we wszystkim, aby mój Eden niech wszyscy ludzie rozkwitają
i przyciągają wszystkich ludzi do Królestwa Wola Boża. Amen.
Fiat".
WYCIECZKA
PO STWORZONYM WSZECHSWIECIE
W
Świętej Woli Bożej wchodzę w Ciebie Panie Jezu i przyoblekam się w
Ciebie, Panie Jezu. Podczas tego zespolenia wchodzę w życie każdego
człowieka, począwszy od Adama aż do ostatniego człowieka, który
się pojawi przed Twoim ostatecznym przyjściem na ziemię. Łączę i
wiążę moją modlitwę z każdym z nich. Łączę również moją
modlitwę ze wszystkimi poniższymi stworzeniami:
1. Ze
słońcem i wszystkimi stworzonymi ciałami niebieskimi wszechświata.
2. Z
każdym fotonem energii i światłem wszystkich słońc we wszechświecie,
które istniały, istnieją lub będą istnieć.
3. Z
każdą rośliną, która istniała, istnieje lub będzie istnieć.
4. Z
każdym kwiatem, który istniał, istnieje lub będzie istnieć.
5. Do
każdego źdźbła trawy i do każdego liścia, który istniały,
istnieją lub będą istnieć.
6. Z
każdą kroplą wody, która istniała, istnieje lub będzie
istnieć.
7. Do
każdej cząsteczki powietrza, która istniała, istnieje lub
będzie istnieć.
8. Do
każdego zwierzęcia, ptaka, ryby i owada, który ma istniały,
istnieją lub będą istnieć.
9. Z
każdym ruchem każdego stworzenia, które ma istniały, istnieją
lub będą istnieć.
10.
Do dźwięku wydawanego przez każde stworzenie, które ma
istniały, istnieją lub będą istnieć.
11.
Do każdej cząsteczki Stworzenia, która istniała, istnieje lub
będzie istnieć.
12. Z
każdym oddechem każdego stworzenia, które istniało, istnieje
lub będzie istnieć.
13.
Każde uderzenie serca każdego stworzenia która istniało,
istnieje lub będzie istnieć.
14.
Do każdego dzieła każdego stworzenia, które ma istniały,
istnieją lub będą istnieć.
15. Z
każdą myślą każdego stworzenia która istniała, istnieje lub
będzie istnieć.
16.
Na każdym kroku każdego stworzenia, które ma istniały,
istnieją lub będą istnieć.
17. Z
każdą modlitwą, która została powiedziana, jest powiedziana
lub zostanie powiedziana.
18. Z
wszystkimi naprawami związanymi z dziełami o których jest mowa
powyżej.
19.
Do Bożego Fiat “Niech się stanie” od początku
wszystkiego, o czym jest mowa powyżej.
20.
Do fiat z łaski Bożej wypełnionego przez Luizę Piccarreta do
wszystkiego, co jest wspomniane powyżej.
Ponadto,
Boże Ojcze! :
21.
Dołączam jej i moje Kocham cię z twoją wolą do
wszystkiego co zostało wymienione powyżej.
22.
Załączam modlitwę skruchy do wszystkiego, co zostało wymienione
powyżej.
23.
Załączam modlitwę wstawienniczą o nawrócenie Grzeszników
do wszystkiego, co wspomniane jest powyżej.
24.
Do każdej wyżej wymienionej rzeczy dołączam prośbę: niech objawi się
wszystko, czego brakuje w chwale Bożej, z przyczyny ludzkiej woli,
aby to mogło być uzupełnione.
25.
Oferuję Boże Ojcze w twojej Boskiej Woli całe bicie mojego serca i
wszystkie oddechy dnia dzisiejszego dla zbawienia ludzkich dusz.
26.
Wiążę moją modlitwę z każdym protonem, neutronem i elektronem
Stworzenia Wszechświata w Twojej świętej Woli.
27.
Wiążę moją modlitwę z wiatrem, który wieje i rozprzestrzenia
się przez to Twoja boska świeżość.
WYCIECZKA
PO KROLESTWIE ODKUPIENIA
W
Świętej Woli Bożej wchodzę w Ciebie Panie Jezu i przyoblekam się w
Ciebie, Panie Jezu. Podczas tego zespolenia z Tobą w Twojej świętej
Woli wchodzę w życie każdego człowieka, od Adama aż do ostatniego na
końcu przed Twoim ostatecznym przyjściem na ziemię, i wiążę moją
modlitwę z każdym z nich. Łączę również moją modlitwę ze
wszystkimi poniższymi sprawami dokonanymi w świętej Woli Bożej:
1. Do
tchnień Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.
2. Do
westchnień Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na
ziemi.
3. Do
kroków naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na
ziemi.
4. Do
oczu Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na ziemi.
5. Do
bicia serca naszego Pana, od Matka Boża i Świętego Józefa na
ziemi.
6. Do
łez radości naszego Pana, Matki Bożej i św. Józef na ziemi.
7. Do
łez goryczy naszego Pana, Matka Boża i Święty Józef na ziemi.
8. Do
modlitw Naszego Pana, Matki Bożej i świętego Józefa na ziemi.
9. Do
myśli Naszego Pana, Matki Bożej i świętego Józefa na ziemi.
10.
Do cierpień naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na
ziemi.
11.
Do każdej cząsteczki Ciała Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego
Józefa na ziemi.
12.
Do każdego słowa Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa
na ziemi.
13.
Do każdego pragnienia naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa
na ziemi.
14. Z
każdą spożytą cząstką żywności przez Naszego Pana, Matkę Bożą i
Świętego Józefa na ziemi.
15.
Do wszystkich cierpień naszego Pana Jezusa i Matki Bożej, gdy nasz
Pan Jezus był w jej łonie.
16.
Do każdego aktu Naszego Pana, Matki Bożej i Świętego Józefa na
ziemi.
17.
Do wszystkich wymian dokonywanych przez Nasz Pan, Matka Boża i Święty
Józef podczas ich ziemskiego życia.
18.
Każdy boski czyn dokonany przez naszego Pana i Matka Boża podczas ich
ziemskiego życia.
19.
Przy każdym macierzyńskim akcie dokonanym przez Matkę Bożą podczas
jego ziemskiego życia.
20. Z
każdą cząsteczką krwi i ciała szerzone przez naszego Pana Jezusa
Chrystusa podczas Jego Pasja.
21.
Do owoców zmartwychwstania, Wniebowstąpienie i
Pięćdziesiątnicy Zesłania Ducha swiętego dla chrześcijan.
22.
Do chwały związanej z życiem publicznym Naszego Pana.
23.
Do wszystkich ukrytych cierpień Męki naszego Pana.
24.
Do wszystkich wewnętrznych aktów ukrytego życia naszego Pana.
25.
Do Wszelkiej komunikacji między Jezusem i ludźmi, kiedy żył na ziemi.
26.
Do wszystkich Reakcji emocjonalnych na cierpienie przeżywane przez
ludzkie stworzenia począwszy od Adama aż do ostatniego człowieka,
który będzie żył na ziemi.
27.
Do wszystkich Reakcji emocjonalnych na Pasję przeżywaną przez
niebiańskie stworzenia.
28.
Do wszystkiego Zadośćuczynienia za występki popełnione przez wrogów
Naszego Pana na ziemi.
29. Z
każdym dźwiękiem głosu emitowanym przez Naszego Pana, Matkę Bożą i
Świętego Józefa na ziemi.
30.
Do wszelkiego zadośćuczynienia za zyderstwa, których doznał
Nasz Pan Jezus Chrystus w minioneych czasach, w teraźniejszości i
przyszłośći.
31.
Do Fiat “Niech mi się stanie” Maryi związanego z tym
wszystkim o czym była mowa powyżej.
32.
Do Fiat “ Niech mi się stanie” Luizy Piccarreta
związanego z tym wszystkim o czym była mowa powyżej.
33.
Do owoców modlitw naszego Pana podczas jego ziemskich nocy.
34.
Do modlitw wszystkich ludzkich stworzeń żyjących w Woli Bożej, którzy
byli, są lub będą żyli na tym świecie.
35.
Do wszystkich ludzkich czynów przekształconych w akty boskie w
Woli Bożej.
36.
Do każdej mistycznej śmierci doświadczanej przez Naszego Pana, Jezusa
Chrystusa podczas Jego ukrytego życia.
37.
Do każdej kropli krwi przelanej przez Naszego Pana, kiedy został
obrzezany.
38.
Do każdej łzy wylanej przez naszego Pana, Matkę Bożą i Świętego
Józefa podczas obrzezania.
39.
Do wszystkich boskich żywotów ukształtowanych przez Dzieje
Matki Bożej podczas Jej ziemskiego życia.
40.
Do wszystkich boskich żywotów ukształtowanych przez czyny
dzieci Woli Bożej, które były, są lub będą.
O
Panie Jezu, w Twojej Boskiej Woli:
41.
Mówię ci, że kocham cię twoją wolą za każdą
rzecz wymienioną powyżej.
42.
Zaszczepiam modlitwę skruchy do wszystkiego, co zostało wymienione
powyżej.
43.
Dziękuję Ci za twojego wyraźnego Fiata “ Niech się stanie”
na korzyść ludzkich stworzeń od Adama do ostatniego, które się
pojawi przed twoimi ostatecznym przyjściem na ziemię.
44.
Oferuję zadośćuczynienie za odrzucenie Twojej Woli przez ludzi,
którzy działają zgodnie ze swoją własną wola, wbrew Twojej
Woli Boskiej i ludzkiej.
45.
Domagam się i proszę o zbawienie duszy od każdego bicia mojego serca
i z każdym moim oddechem tego nowego dnia.
46.
Niech ta modlitwa zadośćuczyni za wszystkie grzechy popełnione
przeciwko Tobie.
47.
Cześć i chwała Woli Bożej dla każdej rzeczy wymienionej powyżej.
"Och!
płodność wszystkich tych czynów! Nawet stworzenie, które
je tworzy może to ocenić"
(Nasz
Pan Jezus do Luizy, 25-go kwiecień 1922)
WYCIECZKA
W KROLESTWIE UŚWIĘCENIA
W
Świętej Woli Bożej wchodzę w Ciebie Panie Jezu i przyoblekam się w
Ciebie, Panie Jezu. Podczas tego zespolenia wchodzę w życie każdego
człowieka, poczłwszy od Adama aż do ostatniego, który się
pojawi przez twoim ostatecznym przyjściem na ziemię, i wiążę moją
modlitwę z każdym z nich. Łączę również moją modlitwę ze
wszystkimi poniższymi aktami w Woli Bożej:
1. Z
sakramentem chrztu świętego i powiązane z nim praktyki, które
powinny być przestrzegane, były, są lub będą przestrzegane.
2. Do
sakramentu bierzmowania i do świętych powiązanych z nim praktyk,
które powinny być przestrzegane, były, są lub będą.
3. Do
sakramentu małżeństwa i do świętych praktyk z nim połączonymi, które
powinny być przestrzegane, były, są lub będą.
4. Do
sakramentu Eucharystii i do świętych powiązanych z nim praktyk, które
powinny być przestrzegane, były, są lub będą.
5. Do
sakramentu święceń i do świętych praktyk są dołączanie, które
powinno być przestrzegane, Lato, są lub będą.
6. Do
sakramentu pojednania i Świętych praktyk z tym związanych, które
powinny być przestrzegane, były, są lub będą.
7. Do
sakramentu chorych i świętych praktyk z nimizwiązanych, które
powinny być przestrzegane, były, są lub będą.
8.
Przeszłe i obecne i przyszłe interwencje Ducha Świętego w życiu
ludzkich stworzeń na ziemi.
9.
Każde słowo każdej Mszy świętej, które powinno być
powiedziane, było, jest obecnie powiedziane lub będzie.
10.
Do Fiat “Niech mi się stanie” Maryi związanego ze
wszystkim, co jest wspomniane powyżej.
11.
Do Fiat “Niech mi się stanie” Luizy Piccarreta
połączonego ze wszystkim, co jest wspomniane powyżej.
O
Panie Jezu:
12.
Wchodzę i zanurzam się w twoją Boską i ludzką świętą wolę z
każdą rzeczą wymienioną powyżej.
13.
Łączę Modlitwę skruchy ze wszystkim, co zostało wymienione powyżej.
14.
Cześć i chwała Woli Bożej dla każdej rzeczy wymienionej powyżej.
15.
Odmawiam modlitwę wynagradzającą i dołączam akty skruchy za każdą
aborcję, która była, jest lub zostanie popełniona.
16.
Proszę o zbawienie ludzkich dusz od wszystkich uderzeń mojego serca i
od każdego mojego oddechu tego kolejnego dnia.
Naprawiam
w Woli Bożej za:
17.
Nadużycia związane z sakramentem chrztu które zostały
popełnione, są obecnie popełniane lub będą.
18.
Nadużycia związane z sakramentem Bierztmowania, które zostały
popełnione, są popełnione obecnie lub będą popełnione.
19.
Nadużycia związane z sakramentem małżeństwa, które były
popełnine, są popełniane lub zostaną popełnione.
20.
Nadużycia związane z sakramentem Eucharystia, która została
popełniona, jest popełniana obecnie lub będzie.
21.
Nadużycia związane z sakramentem święceń, które były, są
zaangażowane lub zostaną popełnione.
22.
Nadużycia związane z sakramentem Pojednania, które zostały
popełnione, są popełnione obecnie lub będą popełnione.
23.
Nadużycia związane z sakramentem chorych, którzy były
popełnione, są obecnie lub zostaną popełnione.
24.
Wszystkie nadużycia i grzechy przeciwko Dziesięciu Przykazaniom Boga,
który zostały popełnione, są popełniane lub będą w
przyszłości.
Rewelacje
z Nasz Pan Jezus o swoim świętym człowieczeństwie
Nasz
Pan Jezus nie miał ani wiara ani nadzieja, ale tylko Miłość
"Nie
miałem ani wiary, ani nadziei, ponieważ byłem
Bogiem; Miałem tylko miłość (6 listopada 1906,
tom 7, strona 53).
Nieskończone
cierpienie Boga-Człowieka
"Spójrz
we mnie, ile milionów krzyża zawiera moje Człowieczeństwo. W
ten sposób krzyże otrzymały mojej Woli były
nieobliczalne, moje Cierpienie nie
miało końca, jęczałem pod ciężarem nieskończonego cierpienia. To
nieskończone cierpienie miała taką moc, że dała
mi śmierć dla wszystkich chwile, dając mi krzyż za każdy akt woli
istota ludzka sprzeciwiająca się Woli Bożej.
Krzyż
przychodzący z mojej Woli nie jest wykonany z drewna, co sprawia, że
czujemy tylko jego Ciężar i jej cierpienie są raczej krzyżem światła
i ogień, który pali, pochłania i zagnieżdża się w taki sposób
być jedno z tym, który ją otrzymuje" (28
listopada 1923, tom 16, strony 64 i 65).
Nasz
Pan Jezus do Sługi Bożego Luisa Piccarreta, której
pisma otrzymał "Non Obstare" (nie zapobiegaj) Kardynał
Ratzinger (obecnie papież Benedykt XVI), następnie prefekt
Kongregacji Nauki Wiary z dnia 28 marca 1994 r.:
Wielkim
dobrem, że Królestwo Boskiego Fiata przyniesie. Jak będzie
konserwatorem wszelkiego zła, wszystkich chorób.
Ciał
już nie będzie podlega rozkładowi, ale pozostanie złożonym w ich
grobie.
Tak
jak Dziewica, która Nie czynił cudów, dokonał wielkiego
cudu dawania Bóg dla stworzeń, ten, który musi dać
poznać Królestwo dokona wielkiego cudu wydania Boskiej Woli
(22
października 1926)
Pomyślałam
o świętym i boskim Vouloir i powiedziałam sobie: " Ale jakie
będzie wielkie dobro tego Królestwa Najwyższego Fiata? »
A Jezus, przerywając moją myśl, wkroczył szybko Ja i powiedziałem
sobie:
Córko
moja, co będzie wielkim dobrem? ! Co będzie wielkim dobrem ? !
Królestwo mojego Fiata będzie zawierało wszystkie dobra,
wszystkie cuda, wszystkie najbardziej sensacyjne cuda; Ponadto
przewyższy je wszystkie razem. A jeśli cud oznacza
Przywróć wzrok ślepcowi, wyprostuj kalekę, ulecz chory,
wskrzeszający zmarłego itd., Królestwo
mojej Woli będzie miało konserwujący pokarm, A dla wszystkich
stworzeń, które do niego wejdą, nie ma nie będzie miał ryzyka
utraty wzroku, niedołężności lub choroby. Ten Śmierć nie
będzie już miała żadnej władzy nad duszą; A co jeżeli Nadal będzie
miała go na ciele, nie będzie to już śmierć, ale fragment. Bez
pokarmu grzechu i zdegradowana wola ludzka, która wytworzyła
zepsucie i z konserwantem żywności mojego Wola, ciała nie
będą już podlegały rozkładu i stać się straszliwie skorumpowanym w
Punkt siania strachu, nawet wśród najsilniejszych, jak Tak
jest teraz; ale pozostaną opanowane w grobie w oczekiwaniu na
dzień zmartwychwstania wszystkich. Czy
uważasz, że to Największym cudem jest przywrócenie wzroku
niewidomemu, wyprostowanie kaleką, aby uzdrowić chorego, lub mieć
środki zabezpieczające, aby oko nie mogło nigdy nie trać wzroku, abyś
zawsze mógł iść prosto, Zawsze bądź zdrowy? Wierzę, że cud
zachowania jest większe niż cud, który się dzieje po
nieszczęściu.
Na
tym polega wielka różnica między Królestwem Odkupienie
i Królestwo Najwyższego Fiata: w Po pierwsze, cud polegał na
tym, że biedne stworzenia które, tak jak dzisiaj, zdarza się
nieszczęście lub inne; i Dlatego daję przykład, zewnętrznie, aby
obsługiwać różne rodzaje uzdrowień, które były symbolem
uzdrowienia dałem duszom, które łatwo powróci do swojej
niemocy. Drugi będzie cudem zachowania, ponieważ Moja Wola posiada
cudowną moc i tych, którzy pozwalają sobie być Panowanie przez
niego nie będzie już przedmiotem zła. Więc Nie będzie konieczne
czynienie cudów, ponieważ Wszystko zawsze będzie zdrowe,
piękne i święty – godny tego piękna z naszych rąk twórców,
tworząc stworzenie.
Królestwo
Boskiego Fiat uczyni Wielki cud wygnania od wszelkiego zła, od
wszelkiego Nieszczęścia, wszystkich lęków, ponieważ On nie
spełni nie cud w zależności od czasu i okoliczności, ale zachowa
dzieci Jego Królestwa w Nim samym z aktem cudu w sposób
ciągły i aby chronić je od wszelkiego zła przez tworzenie z nich
dzieci Jego Królestwa. To w duszach; ale będzie też wiele
zmian w ciałach, Ponieważ to zawsze grzech jest pokarm wszelkiego
zła. Grzech został usunięty, on Nie będzie już pokarmu dla zła;
Ponadto, jako mój Wola i grzech nie mogą współistnieć,
Natura ludzka również będzie miała swoje korzystne skutki.
Moja
córka, musi przygotować duży cud Królestwa Najwyższego
Fiata, robię z tobą, dziewczyno pierworodny z Mojej Woli, co mam
zrobione z Suwerenną Królową, moją Matką, kiedy musiałem
przygotować Królestwo Odkupienia. Rozumiem
przyciągnął mnie bardzo blisko. Zachowałem go tak zajęty w swoim
wnętrzu, aby móc się uformować Wraz z nim cud odkupienia, dla
którego był Taka wielka potrzeba. Było tak wiele rzeczy, które
musieliśmy zrobić, powtórz i uzupełnij razem, że musiałem się
ukryć w jego zewnętrznym wyglądzie wszystko, co może być zwany cudem,
z wyjątkiem jego doskonałości cnota. W ten sposób uczyniłem ją
bardziej wolną, aby pozwolić jej na to Przekrocz nieskończone morze
wiecznego Fiata i pozwól mu może mieć dostęp do Boskiego
Majestatu dla uzyskaj Królestwo Odkupienia.
Co
byłoby większe: że Niebiańska Królowa przywróciłaby
wzrok niewidomym, słowo do niemych i tak dalej, czy też jest to cud
do upadku odwieczne Słowo na ziemi? Pierwszy
byłyby przypadkowe, przejściowe i Osobnik; Drugi to permanentny cud –
jest tam dla wszystkich, którzy tego chcą. W rezultacie,
Pierwszy byłby niczym w porównaniu z sekunda. Była prawdziwym
słońcem, tym, które zaćmiło wszystkie rzeczy, przyćmiewając
samo Słowo Ojca w siebie, wszystkie dobra, wszystkie skutki i cuda,
które Odkupienie wytworzyło, spowodowało, że wykiełkowało
światło. Ale, podobnie jak słońce, wytwarzał dobra i Cuda, nie
pozwalając się zobaczyć ani wyznaczyć; jako pierwotna przyczyna
wszystkich rzeczy. W rzeczywistości wszystko dobre to, co zrobiłem na
ziemi, zrobiłem to, ponieważ Cesarzowa Niebios osiągnęła punkt, w
którym jego imperium w Boskiej Trójcy; A swoim imperium
pociągała mnie z nieba, aby dać mnie stworzeniom. Teraz robię to samo
z tobą, aby przygotować Królestwo Fiata Najwyższy.
Trzymam
cię przy sobie, sprawiam, że przekraczasz jego nieskończone morze,
aby dajcie dostęp do Ojca Niebieskiego, abyście Niech się modli,
podbije go, niech jego imperium będzie miało na sobie zdobądź Fiata
mojego Królestwa. I w celu wypełnienia i konsumpcji Ty
wszystkie cudowne moce potrzebne do stworzenia Królestwo tak
święte, że nieustannie zajmuję cię w twoim wnętrze przez dzieło
mojego Królestwa. Wysyłam cię Ciągle rób rundy, aby
przerobić, ukończyć wszystko, co jest konieczne i co wszyscy powinni
zrobić, aby aby stworzyć wielki cud Mojego Królestwa. Zewnętrznie
Nie pozwalam, aby nic cudownego pojawiło się w tobie, z wyjątkiem
światło mojej Woli. Niektórzy mogą powiedz: "Jak
to możliwe? Błogosławiony Jezus objawia temu stworzeniu tak wiele
cudów dotyczących Jego Królestwo Bożego Fiat i dobra,
które przyniesie; przewyższy Stworzenie i Odkupienie, lepiej
Ponownie będzie koroną obu; oprócz Pomimo tak
wielkiego dobra, nic cudownego nie można zobaczyć w Ona, zewnętrznie,
na potwierdzenie wielkiego dobra tego Królestwo wiecznego
Fiata, podczas gdy inni święci, bez Cud tego wielkiego dobra, uczynił
cuda dla wszystkich Nie". Ale jeśli uważają moje drogie Matko,
najświętsza ze wszystkich stworzeń, wielka Chociaż miała w sobie do
przyprowadzenia do stworzeń, Nikt nie może się równać z tą,
która zarządzała wielkimi cud poczęcia w Niej Słowa Bożego i
cud dawania Bóg dla każdego stworzenia.
A
przed tym wielkim cudem nigdy przedtem nie widziano ani zrozumiany,
aby móc dawać odwieczne Słowo stworzeniom, Wszystkie inne cuda
razem wzięte są jak małe płomyki przed słońcem. Ten, kto może więcej,
może zrobić mniej. Podobnie sposób, w obliczu cudu Królestwa
Mojej Woli przywrócone w stworzeniach, wszystkie inne cuda
będą małymi płomieniami przed wielkim Słońcem Mojej Woli. Każde
słowo, prawda i manifestacja tego Królestwa jest cudem z Mojej
Woli jako konserwatora wszelkie zło; To jak wiązanie stworzeń z
nieskończone dobro, ku wielkiej chwale i Nowe piękno – w pełni
boskie.
Każda prawda o moim wiecznym
Fiat zawiera więcej mocy i cudownej cnoty, niż gdyby umarł
zmartwychwstał, trędowaty uzdrowiony, Ślepiec odzyskał wzrok lub
głupi mógł mówić. W
fakt, moje słowa o świętości i mocy mojego Fiata przywróci
dusze do ich pochodzenia. oni uzdrowi z trądu ludzkiej woli. Dadzą
im widok, aby zobaczyć dobra Królestwa Królestwa Wola
moja, bo do tej pory były niewidomy. Dadzą głos
wielu głupie stworzenia, które, gdyby mogły wiele powiedzieć,
Inne rzeczy, były jak wiele bez słów Tylko dla Mojej Woli. i
będą operować wielkimi cud możliwości nadania każdemu stworzeniu
Boskości Wola, która zawiera wszystkie dobra. Co
nie nie da im Mojej Woli, kiedy będzie w posiadanie wszystkich dzieci
Jego Królestwa? Dlatego Chcę, abyście nadal pracowali dla
mojego Królestwa – a jest wiele do zrobienia, aby
przygotować wielki cud, że to Królestwo Fiata jest znane i
posiadane. Dlatego
bądź uważni w przekraczaniu nieskończonego morza mojej Woli, aby
porządek między Stwórcą a stworzenie; W ten sposób,
dzięki tobie, będę mógł Aby dokonać wielkiego cudu powrotu
człowieka do Mnie – do jego pochodzenia".
Myślałem
wtedy o tym, co jest napisane powyżej, zwłaszcza, że każde słowo i
manifestacja na Najwyższa Wola jest cudem. I Jezu, aby
utwierdzić mnie w tym, co powiedział, dodał: Mój
Dziewczyno, jak myślisz, co było największym cudem, kiedy
przyszedłem? na ziemi: moje słowo, ewangelia, którą mam
ogłoszono, lub fakt, że przywróciłem życie umarłym, wzrok dla
niewidomych, słuch dla głuchych itp.? Ach! Moja córko,
Moje Słowo, Moja Ewangelia była większym cudem. Zwłaszcza, że same
cuda wyszły z moje słowo. Fundament, istota wszystkich cudów
wyszła z Moje twórcze słowo. Sakramenty, stworzenie Ona sama,
nieustanne cuda, miała życie Mojego Słowa; a sam mój Kościół
ma moje słowo, moją ewangelię, jako reżim i jako fundacja.
Tak
więc moje słowo, moja ewangelia, było Większy cud niż
same cuda, których nie było Życie tylko dzięki Mojemu
cudownemu Słowu. Przez dlatego bądźcie pewni, że słowo waszego Jezusa
jest największym cudem. Moje słowo jest jak wiatr
potężny, który biegnie, młotkuje słuch, wchodzi do serca,
rozgrzewa, oczyszcza, oświeca, przechodzi od narodu do naród;
Obejmuje cały świat i podróżuje przez wszystkie wieki.
Kto
mógłby zabić i pogrzebać choć jedno z moich słów ?
Nikt. A jeśli czasami wydaje się, że moje słowo jest Cicha i jakby
ukryta, nigdy nie traci życia. Kiedy najmniej się tego spodziewasz,
wychodzi i gotowe. Słychać wszędzie. Wieki miną wieki
które wszystko – ludzie i rzeczy – zostanie
pochłonięte i zniknie, ale Moje Słowo nigdy nie przeminie, ponieważ
zawiera w sobie Życie – cudowną moc Tego, od którego
Wyszła na zewnątrz. Więc
Potwierdzam, że każde słowo i manifestacja, którą otrzymujecie
na moim wiecznym Fiat jest największy cud, który będzie służyć
Królestwu Mojej Woli. I to jest Dlaczego tak
bardzo cię naciskam i tak bardzo mi zależy, aby Każde słowo Moich
słów niech się objawi i napisze – Ponieważ postrzegam to
jako cud, który do mnie wraca i przyniesie tyle dobra dla
dzieci Królestwa Najwyższego Fiata.
W
momencie przejścia w Wieczność, Bóg czyni ostatnią
niespodziankę Miłości w chwili śmierci, dając godzinę Prawdy aby
dusza mogła wykonać przynajmniej jeden ruch skruchy za być zbawionym
Nasz
Pan Jezus do Luizy Piccarreta on March 22, 1938, volume 36
"Nasz
Dobroć i nasza Miłość są tak wielkie, że wszyscy używamy Sposoby na
wyciągnięcie stworzenia z grzechu – aby go uratować; i jeśli
nam się nie uda za jego życia, My
zróbmy ostatnią niespodziankę miłosną w czasie jego martwy.
Musicie wiedzieć, że w tym czasie dajemy ostatni znak Miłości do
stworzenia w nim Obdarowując naszymi Łaskami, Miłością
i Dobrocią, dając świadectwo czułości miłości właściwej Zmiękczać i
zdobywać najtwardsze serca. Kiedy Stworzenie leży między
życiem a śmiercią – między czas, który ma się skończyć i
wieczność który zaraz się rozpocznie – prawie w akcie
aby opuścić swoje ciało, twój Jezus daje się zobaczyć z
Życzliwość, która zachwyca, ze słodyczą, która łańcuchy
i łagodzi gorycz życia, szczególnie w tym czasie ekstremalne.
Potem jest Moje Spojrzenie... Patrzę na to z taką ilością Miłości,
aby wydobyć ze stworzenia akt Skrucha – akt miłości, akt
przylgnięcia do mojej woli.
W
tej chwili rozczarowania, widząc – dotykając Jego rękami, jak
bardzo Go kochaliśmy I nadal go kocham, stworzenie czuje się tak
wspaniale cierpi, że żałuje, że Nas nie kochała. uznaje naszą wolę za
zasadę i Spełnienie życia i z satysfakcją akceptuje jego śmierć aby
wykonać akt naszej woli. Car tu dois Wiedz, że jeśli
stworzenie nie osiągnęło nawet pojedynczy akt woli Bożej, bramy Nieba
nie nie otworzyłby się; nie zostaliby uznani za dziedziczka
Niebieskiej Ojczyzny i Aniołów oraz święci nie mogli przyjąć
go między sobą – i Ona sama nie chciałaby wejść, mając
świadomość, że To nie należy do niego. Bez
naszego Nie ma ani Świętości, ani Zbawienia. Ile
jest stworzeń zbawiony mocą tego znaku naszej Miłości, aby
wyjątek najbardziej zboczonych i upartych; nawet jeśli podążanie
długą ścieżką czyśćca byłoby bardziej odpowiednie dla nich. Moment
śmierci jest naszym wzięciem Codziennie – Odkrycie zaginionego
człowieka.
Potem
dodał: Moja córko, Czas śmierci to czas rozczarowania. Do tego
Chwila, wszystkie rzeczy przychodzą jeden po drugim inni mówią:
"Żegnaj, ziemia jest dla ciebie skończona; teraz zaczyna się
Wieczność. To jest dla stworzenia jakby zamkniętego w pokoju i ktoś
mówi: " Za tymi
drzwiami znajduje się kolejna sypialnia, w której są Bogiem,
Niebem, Czyśćcem, Piekłem; Krótko mówiąc,
Wieczność" Ale Stworzenie nie widzi
żadnej z tych rzeczy. Ona słyszy je
potwierdzone przez innych; i tych, którzy mu mówią Oni
też ich nie widzą, więc rozmawiają prawie nawet nie wierząc zbyt
wiele; nie dając wiele znaczenie w nadawaniu tonu ich słowom
rzeczywistość – jako coś pewnego.
Tak
więc pewnego dnia mury runą i Stworzenie może zobaczyć na własne
oczy, co się z nim dzieje powiedział wcześniej. Widzi
swojego Boga i Ojca, który Kochał go wielką Miłością. ona
widzi dary, które On uczynił go, jeden po drugim; i wszystkie
prawa miłości, które ona Był winien i którzy zostali
złamani. Ona to widzi jej życie należało do Boga, a nie do niej
samej. Wszystko
przechodzi przed nią: Wieczność, Raj, czyściec i piekło –
ziemia, która odchodzi; przyjemności, które
odwracają się od niego. Wszystko znika; Jedyny coś, co pozostaje
obecne w tym pokoju ze ścianami zabity: Wieczność. Jaka
zmiana biedne stworzenie!
Moja
Dobroć jest taka Wielki, chcąc ocalić wszystkich, pozwól
na upadek Te ściany, gdy stworzenia są między życiem a śmierć –
moment, w którym dusza opuszcza ciało wejść do wieczności –
aby potrafi uczynić przynajmniej jeden akt skruchy i miłości dla Ja,
rozpoznając na nich Moją Uwielbioną Wolę. Mogę
powiedzieć, że daję im godzinę Prawdy aby je uratować. Och!
Gdyby wszyscy wiedzieli Branże miłości, z których korzystam w
ostatniej chwili ich życia, aby uniemożliwić im ucieczkę od Mojego
Ręce bardziej niż ojcowskie – nie będą na to czekać W tej
chwili będą mnie kochać przez całe życie".
Podane
wskazania i środki przez naszego Pana Jezusa do Luisy, aby wzrastała
w życie duchowe lub zidentyfikować jego pułapki, aby żyć w Woli Bożej
O
pokorze
-
Tylko krzyż jest pokarmem dla pokory (24 czerwca 1900, tom 3, strona
86),
Dusza
lękliwa lub dusza, która się nie boi Proszę
-
Jeśli dusza jest bojaźliwa, jest to znak, że w dużej mierze polega na
sobie. Znajdowanie w nim tylko Słabości i nieszczęścia, a zatem,
naturalnie i precyzyjnie, ona Obawiali. Jeśli natomiast dusza niczego
się nie boi, to jest to znak, że pokłada całą swoją ufność w Bogu.
Jego nędzy i słabości są zagubione w Bogu; czuje się przyobleczona w
Bycie boski. To już nie dusza pracuje, ale Bóg w duszy. Czego
może się bać? Prawdziwe zaufanie Bogu odtwarza życie Boskość w duszy
(3 stycznia 1907, tom 7, strona 61).
O
zaburzeniu
-
Bycie dotkniętym jakimś zaburzeniem, jest znakiem że oddalamy się
nieco od Boga, ponieważ się oddalamy w Nim, a brak doskonałego pokoju
jest niemożliwy (17 czerwca) 1900, tom 3, strona 83),
- Aby
się nie niepokoić, dusza musi być dobrze w Bogu, musi zmierzać
całkowicie do Niego co do jednego punktu i musi patrzeć na coś innego
obojętnym okiem. Jeśli tak się stanie, w każdym Coś, co robi, widzi
lub słyszy, jest obdarzone martwić się jak powolna gorączka, która
czyni ją wyczerpaną i zmartwiona, niezdolna do zrozumienia samej
siebie (23 maja 1905, tom 6, str. 85).
- W
tarapatach chce miłość własna Demonstruj, aby rządzić, albo to wróg
chce zaszkodzić (22 lipiec 1905, tom 6, strona 91),
-
Jeśli dusza martwi się o wszystko, to jest znak, że jest wypełniony
sobą. Jeśli się pomyli Jedno, a nie drugie, to znak, że coś ma Boga,
ale że ma wiele pustki do wypełnienia. Jeśli nic ucisk jest znakiem,
że jest całkowicie napełniony Bogiem (9 sierpień 1905, tom 6, strona
92),
- Kto
nie lubi prawdy, jest zmartwiony i dręczony przez nią (16 stycznia
1906, tom 6, strona 109).
Bez
podpisów rezygnacji Z pokory i posłuszeństwa dusza będzie
zmuszony do pozostania w zmartwieniu, strachu i niebezpieczeństwa i
będzie miał, jak Bóg, swoje własne ego przez bycie zaloty dumy
i buntu
- Bez
posłuszeństwa, rezygnacji i Pokora jest podatna na niestabilność.
Gdzie: Ścisła potrzeba podpisu posłuszeństwa , aby zweryfikować
paszport umożliwiający przejście przez królestwo duchowego
szczęścia, którego dusza może cieszyć się tu na ziemi.
Bez
podpisów rezygnacji, pokora i posłuszeństwo, paszport będzie
bez Wartość i dusza zawsze będą odległe od królestwa błogość;
Będzie zmuszona zostać w zmartwieniu, strachu i niebezpieczeństwie.
Dla samego siebie Hańba, będzie miała swoje własne ego jako Bóg
i będzie Zaloty dumy i buntu (16 kwietnia 1900, Tom 3, strona 63).
Myślenie
o sobie
-
Myślenie o sobie jest jak wychodzenie od Boga i Wróć do
siebie. Myślenie o sobie nigdy nie jest cnota, ale zawsze wada, nawet
jeśli przybiera aspekt majątku (23 sierpnia 1905, tom 6, strona 94).
Troszczyć
się o uświęcanie siebie
-
Dusza, która zajmuje się głównie uświęcaniem siebie,
żyje kosztem własnej świętości, własnych sił i De son propre amour
(15 listopada 1918, tom 12, strona 71).
Przegrać
po ludzku, aby wygrać bosko
-
Moja córka, która przegrywa, wygrywa, a kto wygrywa,
przegrywa (16 października 1918, Tom 12, strona 68).
O
spowiedzi
-
Najważniejsze, co odnawia człowieka i czyni go prawdziwym Katolickie
jest wyznanie (14 marca 1900, tom 3, strona 55).
Kto
dużo mówi, jest pusty od Boga
-
Jeśli ktoś dużo mówi, to znak, że jest pusty w swoim wewnątrz,
gdy ten, który jest napełniony Bogiem, znajduje Więcej
przyjemności w swoim wnętrzu, nie chce tego stracić przyjemność i
mówi tylko z konieczności. A nawet Kiedy mówi, nigdy
nie opuszcza swojego wnętrza i próbuje w co go dotyczy, aby
wyryć w innych to, co czuje on. Z drugiej strony, ten, kto dużo mówi,
jest nie tylko pusty Bóg, ale przez swoje liczne słowa próbuje
ogołocić innych Boga (8 maja 1909, tom 9, strona 7).
Oto
jak rozpoznać, że żyjemy w pełni w Woli Bożej od
wyjaśnienia udzielone przez naszego Pana Jezusa Luisa
W
rzeczywistości w duszy nie może być niczego, co jest z porządku
człowieka, to znaczy wszystkiego, co istota wie Człowiek od urodzenia
wewnętrznie. Musisz umrzeć do wszystkiego w nas. W
tym celu mamy tylko po to, by dać nasze "tak" Miłości, a to
jest Bóg kto robi resztę, prosząc o wymianę naszej woli
człowiek z Woli Bożej.
Oto
szczegółowo opisane przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa Same
specyficzne cechy związane z: życie w Woli Bożej, z podaniem daty
przesłanie i odniesienie w dziele Księgi Księgi Niebo:
-
zjednoczenie woli stworzenia z tym Stwórcy, rozpuszczenie w
wiecznej Woli (26 grudnia 1919, tom 12, strona 134) i żadnego
Możliwość wyboru nie jest możliwa, a zwłaszcza nie wyboru coś
negatywnego, popełnienie grzechu wewnętrznie, ponieważ nie ma już
woli człowieku, nie ma już zła w duszy,
-
Nieistnienie wszelkiego pragnienia i uczucia (20 maja 1918, tom 12,
strona 53),
-
Wszystko musi milczeć w duszy: szacunek inne, chwała, przyjemności,
zaszczyty, wielkość, własna wola, stworzenia itp. (2 stycznia 1919
r., Tom 12, strona 76),
-
cierpienie pozbawienia obecności Jezusa - aby dusze mogły być
zaopatrzone w światło i Boskie życie - (4 stycznia 1919, tom 12,
strona 77), jest "śmiercią bezwzględny", który
"zabija" Luisę, która mówi, że wszystko "Inne
cierpienia to tylko uśmiechy i pocałunki Jezus" w porównaniu
(24 maja 1919, tom 12, strona 121),
Jezus
dodaje, wyjaśniając przyczynę tego pozbawienia: "Ilekroć
jesteście Mnie pozbawieni, jest to śmierć, która Czujecie i w
ten sposób naprawiacie zmarłych, których dusze mają dla
Mnie. dać przez swoje grzechy" (16 czerwca 1919, tom 12, strony
123-124). Niebo wydaje się zamknięte dla Luisy i Nieistnienie w nim
kontaktu z Ziemią (3 listopada 1919, tom 12, strona 130),
-
brak strachu, wątpliwości i strachu, zwłaszcza Piekło z główną
korzyścią bezpieczeństwa (15 październik 1919, tom 12, strona 130),
-
Utrata własnego uczucia (19 stycznia 1912, tom 10, strona 57),
-
odzieranie z gustów materiałowych oraz duchowy (6 grudnia
1904, tom 6, strona 73),
-
pozbawienie wszelkich środków ludzkich, jeżeli w tym stanie,
osoba nie może złożyć skargi, bronić się lub Aby uwolnić się od tego,
co jest dla niej nieszczęściem (24 czerwca 1900 r., Tom 3, strona
85),
-
śmierć własnemu życiu, więcej pożądania, uczucia, Ani miłość,
wszystko wewnątrz jest jak śmierć i znak najpewniejsze, jakie zniosły
nauki Jezusa; owocem w duszy jest to, że nie czuje się już nic z
siebie, wiedząc, że życie w Woli Bożej polega na rozpuścić się w
Jezusie (13 września 1919, tom 12, strona 128),
Cechy
i konsekwencje życia w Woli Bożej
-
Życie w Woli Bożej jest wieczną komunią, która jest większa
niż przyjmowanie Komunii sakramentalnej (23 marzec 1910, tom 9,
strona 32),
-
Prawdziwa świętość polega na życiu w Boskości Wola, wiedząc, że ta
świętość ma korzenie tak głęboko, że nie ma niebezpieczeństwa, że się
zachwieje. Dusza Kto ma tę świętość, jest stanowczy, nie podlega
niestałości i umyślne niewywiązanie się z zobowiązań. Jest na nią
uważna praca domowa. Jest poświęcony i oderwany od wszystkiego a ze
wszystkich nawet kierowników duchowych. Dorastała w tak
bardzo, że jego kwiaty i owoce sięgają nieba! Tak jest ukryte w Bogu,
że ziemia widzi niewiele lub nic. Ten Wola Boża go wchłonęła. Jezus
jest jego życiem, Rzemieślnik jego duszy i jego wzór. Ona nic
w nim nie ma czyste, wszyscy są w jedności z Jezusem (14 sierpnia
1917, tom 12, strona 28),
-
Świętość w Woli Bożej nie jest ludzka świętość, ale boska.
-
Życie w Woli Bożej prowadzi do najbardziej Wielka świętość, do której
stworzenie może Aspirer (20 stycznia 1907, tom 7, strona 64),
-
Ten, kto żyje w Woli Bożej, jest zawsze w pokoju, w Doskonałe
zadowolenie i nie martwi się o nic (24 maja) 1910, tom 9, strona 34),
-
Dusza, która żyje w Woli Bożej, czyni to, co Bóg chce i
Bóg robi, co chce, do tego stopnia, że ta dusza osiąga punkt
osłabienia i rozbrojenia Boga, tak jak to czyni. Pleases by this
supreme union (1 listopada 1910, tom 9, strona 51),
-
Dusza, która żyje w Woli Bożej, jest Rajem Naszego Pana Jezusa
na ziemi (3 listopada 1910, tom 9, str. 52), Wola Boża jest rajem
duszy na ziemia i dusza, która żyje w Woli Bożej, jest Raj
Boży (3 lipca 1910, tom 7, strona 29),
-
Żyjąc w Woli Bożej, dusza nabywa najdoskonalsza miłość; udaje jej się
kochać Jezusa z Jego własną Miłością. staje się całą miłością; jest w
kontakcie nieustanny z Jezusem (6 listopada 1906, tom 7, strona 53),
-
Życie w Woli Bożej oznacza, że dusza albo wszyscy uduchowieni i
powstają, aby być jako czysty duch, jakby materia już nie istniała w
ona, więc wola (ludzka i boska) może Perfectly Make One (21 maja
1900, tom 3, strona 73),
-
Działanie w Bogu i trwanie w pokoju to to samo. W Bogu wszystko jest
pokojem (17 czerwca 1900, tom 3, strona 83), pokój jest
Najpewniejszym znakiem, że człowiek cierpi i pracuje dla mnie, ona
jest przedsmakiem pokoju, którym moje dzieci będą się ze mną
cieszyć au Ciel (29 lipca 1909, tom 9, strona 13),
Życie
w Woli Bożej i Trzy moce duszy: inteligencja, pamięć i siła woli
Z
tomu 12 dzieła "Księga Nieba", Z orędzia
z 8 maja 1919 roku, strona 116:
Jest
w inteligencji, pamięci i woli (3 moce duszy), najszlachetniejsza
część istnienia, że obraz Boży jest wydrukowany.
Ból,
który dotknął Naszych Najbardziej Pan Jezus podczas swojej
męki był hipokryzją Faryzeusze s
Z
tomu 13 dzieła "Księga Nieba", Orędzie z
22 listopada 1921 roku, strony 60 i 61:
"Moja
córko, ból, który dotknął mnie najbardziej
podczas Mojej Męki była obłuda faryzeuszy. oni udawały
sprawiedliwość, kiedy byli najbardziej niesprawiedliwi. Symulowali
świętość, prawość i porządek, podczas gdy byli najbardziej
zboczeni, poza Każda reguła i w totalnym bałaganie. Podczas
że udawali, że czczą Boga, czcili samych siebie, dbali o własne
interesy, o własną wygodę.
Światło
nie mogło do nich wejść, ponieważ ich Hipokryzja zamknęła wszystkie
drzwi. Ich próżność był kluczem, który
podwójnym obrotem zamykał je w ich śmierci i zatrzymał nawet
jakiekolwiek słabe światło. Nawet bałwochwalca Piłat
znalazł więcej światła niż faryzeusze, bo wszystko, co czynił i
mówił, płynęło Nie pretensjonalność, ale strach.
Czuję
większy pociąg do grzesznika, nawet najbardziej przewrotne, jeśli nie
kłamliwe, niż przez tych, którzy są lepsze, ale obłudne. Och!
Jakie to obrzydliwe Ten, kto czyni dobro na powierzchni, udaje, że
jest dobry, modli się, ale w którym zło i egoistyczny interes
są zakamuflowane; Podczas gdy jego usta się modlą, jego Serce jest
daleko ode mnie. W chwili, gdy czyni dobro, myśli o zaspokojeniu
swoich brutalnych namiętności. Pomimo Chociaż pozornie wypełnia i
wypowiada słowa, obłudny człowiek nie może przynieść światła
innym. Bo zamknął drzwi.
Działa
jako wcielony demon, który, Pod przykrywką dobra, kusi
stworzenia. Widząc coś dobrego, człowiek jest przyciągany. Oprócz
Kiedy jest w najlepszej drodze, jest wleczony w najcięższych
grzechach. Och! Jak dużo Pokusy pod postacią grzechu są mniej
niebezpieczne niż te poniżej Wygląd dobra! Leczenie jest
mniej niebezpieczne przewrotni ludzie tylko z tymi, którzy
wydają się dobrzy, ale są hipokryci. Ile trucizn
ukrywają! Ile dusz nie zatruli?
Gdyby
nie te symulacje i gdyby nie wszystkie Znałem to, kim jestem,
korzenie zła byłyby Usunięto by z powierzchni ziemi i wszyscy
zostaliby oszukani ».
Ten,
kto żyje w Woli Bożej, tego nie robi może iść do czyśćca
Z
tomu 11 dzieła "Księga Nieba", Z orędzia
z 8 marca 1914 roku, strona 73:
« Moja
córko, dusza, która żyje w moim Wola nie może iść do
czyśćca, do tego miejsca, gdzie Dusze są oczyszczone ze wszystkiego.
Po
tym, jak zazdrośnie strzegłem jej w moim Wola za jego życia, jak
mógłbym pozwolić na ogień Z czyśćca dotykania jej?
Co
najwyżej zabraknie jej trochę ubrań, ale moja Wola
przyodzieje ją we wszystko, co było potrzebne wcześniej aby objawić
mu Boskość.
Wtedy
się ujawnię ».
Mała
liczba świętych Woli Bożej Ponieważ musisz się ze wszystkiego
ogołocić
Z
tomu 12 dzieła "Księga Nieba", Fragmenty
orędzia z 15 kwietnia 1919 roku, strony 112 i 113:
"Moja
córko, tylko moja Wola przynosi Prawdziwe szczęście. Tylko Ona
dostarcza duszę wszelkie dobra, czyniąc ją królową prawdziwego
szczęścia. Tylko dusze, które będą miały Żyjąc w mojej
Woli będą królowymi z moim tronu, ponieważ narodzą się z Mojej
Woli. Muszę wam powiedzieć, że ludzie wokół mnie
nie byli generalnie nie jestem zadowolony [...].
Święci
w Mojej Woli symbolizowali przez Moje zmartwychwstałe Człowieczeństwo
będzie niewielu [...].
Świętość
w mojej woli nie ma nic co jest właściwe duszy, ale wszystko pochodzi
od Boga.
Bądź
gotów się rozebrać Wszystko jest bardzo wymagające; W
rezultacie nie będzie Niewiele dusz, którym się uda. Jesteś
z boku nielicznych".
Dusza
musi umrzeć dla własnego życia umieć żyć życiem samego Jezusa
Z
tomu 12 dzieła "Księga Nieba", Orędzie z
13 września 1919 roku, strona 128:
« Moja
gorycz rosła i skarżyłem się Mój zawsze dobry Jezus mówi
do niego: "Litości, Moja Miłości, litość! Czy nie widzisz, jak
bardzo jestem Zniszczone? Czuję, że nie mam życia, albo
pożądanie, ani uczucie, ani miłość; Wszystko w moim wnętrzu jest jak
martwy. Ach! Jezus! Gdzie są we mnie Owoce wszystkich twoich
nauk?" Kiedy to mówiłem, Czułam blisko siebie Jezusa,
który związał mnie i mnie przymocowane mocnymi łańcuchami.
Powiedział:
"Moja
córko, najpewniejszy znak, że mój Nauki przyniosły w
tobie owoce, których już nie czujesz Nic z siebie. Życie
w Mojej Woli nie Czy nie chodzi o to, by rozpuścić się we mnie?
Po co Czy szukasz swoich pragnień, uczuć itp., jeśli je masz?
rozpuszczone w moim testamencie? Moja Wola jest ogromna i że Wymaga
zbyt wiele wysiłku, aby go przypiąć. Żyć we mnie, warto
lepiej nie żyć własnym życiem; W przeciwnym razie pokazujemy, że nie
jest szczęśliwy, że żyję swoim życiem i jestem całkowicie rozpuścił
się we mnie".
Tak
że dusza rozpoznaje siebie tylko w Bóg, wszystko, co posiada
samo z siebie, musi zostać zredukowane do niczego
Z
tomu 3 dzieła "Księga Nieba", Orędzie z
27 czerwca 1900 roku, strony 87-88:
« Moja
córko, chcę od ciebie, abyś Rozpoznaj Cię we Mnie, nie w
sobie. W związku z tym nie będzie pamiętać więcej o was, ale tylko o
mnie.
Ignorując
siebie, nie rozpoznasz niż ja. Do tego stopnia, że zapomnisz
i zniszczysz siebie Ty sam będziesz postępował w mojej wiedzy,
rozpoznasz siebie tylko we mnie.
Kiedy
to zrobisz, nie będziesz już myślał swoim mózg, ale z moim.
Nie będziesz już patrzył oczami swoimi, będziesz Nie mów
więcej ustami, bicie twojego serca nie będzie nie będzie już twoje,
nie będziesz już pracował swoimi rękami, nie będziesz już pracował
swoimi rękami. Chodź więcej nogami. Będziesz patrzył moimi
Oczami, ty Mów moimi ustami, twoje bicie serca będzie moje, ty
będzie pracować moimi rękami, chodzić moimi stopami.
A
żeby tak się stało, tj. dusza rozpoznaje siebie tylko w Bogu, musi
powrócić do jego pochodzenie, to znaczy od Boga, od którego
pochodzi. Musi w pełni dostosować się do swego Stwórcy
; wszystko, co posiada samo z siebie, a czego nie ma w
Zgodnie ze swoim pochodzeniem musi zredukować go do Żaden.
Tylko
w ten sposób, nadzy i Rozebrana, będzie mogła do niej wrócić
pochodzenie, rozpoznawać siebie tylko w Bogu i pracować w umowa z
celem, dla którego została utworzona. Aby
całkowicie dostosować się do mnie, duszy musi stać się niewidzialny
jak ja".