Oddać się całkowicie Bogu , jedno z najpiękniejszych powołań zakonnych .
Doskonale to wypełniła Marta Robin pewnego pięknego dnia oddała tak naprawdę
WSZYSTKO Bogu .Przyjęła od Boga wszystko - czyli upokorzenie , osamotnienie , ale największą ofiarą było oddanie własnych pragnień i marzeń . Sparaliżowana na 52
lata nie mogła nawet pić wody .Stygmatyzowana ranami Pańskimi przyjmowała tylko albo aż tylko Najświętszy Sakrament Ciała Pańskiego . To Chrystus był dla niej wszystkim.Nie potrzebowała nic więcej .Złożyła swe ciało jak Jej Pan na krzyżu boleści i wzgardy. Nawet po Jej śmierci w 1981 roku nie doczekała się uznania Jej świętości życia . Jedynym dobrem było zapoczątkowanie wspólnot " Ognisk Swiatła i Miłości ."