mirpap
433

ks. Natanek

Sekta czy ruch religijny ?

Jeszcze raz ks. Natanek
1.Moje zastrzeżenia
a). Św. Jan od Krzyża Doktor Kościoła nazywany Doktorem Mistycznym, powiedział iż to co jest potrzebne człowiekowi do zbawienia zostało już powiedziane w osobie Jezusa Chrystusa i od tej pory żadne nowe objawienia nie są potrzebne patrz KKK 65 i (Droga na Górę Karmel ks.IIrozdz: 11, akapit: 7-8oraz rozdz:22),także patrz Góra Tabor (Mt 17, 3-5) , Syr 3, 21-22.
b). Co do wizjonerki Agnieszki myślę że ks. Natanek dał się złapać jak król izraelski Achab żonie swej Izebel z historii z 1Krl 16, 30-33 i dalszej historii z Eliaszem.
c). Inna rzecz to stosunek do wartości pozostawionych nam przez Jezusa Chrystusa – najważniejsze przykazanie, nadstaw drugi policzek, a nie buduj królestwa ziemskiego przez zwalczanie zła w Kościele (było 12 apostołów), a jego wyznawcy sieją nienawiścią do KK i Soboru Watykańskiego 2.
d). Celem istnienia ziemi, nie jest ziemski raj, a uświęcenie człowieka.
e). Czarnowidztwo charakteryzuje wszelkie działania szatańskie w tym opętania. Chrześcijaństwo jest radosne, „ Jam zwyciężył świat”. A Apokalipsa jest księgą zwycięstwa.
f). Uczynienie ze swoich wyznawców ofiar całopalnych charakteryzuje sekty, w tym Światków Jehowy.
g). Wprowadzenie własnej liturgii mieszanki soborów Trydenckiego i Watykańskiego.
2. Uzasadnienie do a) i b)

Z Drogi na Górę Karmel ks.IIrozdz: 11, akapit: 7-8

Nigdy zatem nie powinna dusza ośmielać się pragnąć i dopuszczać do siebie tych objawień, choćby nawet były, jak mówię, od Boga. Gdyby bowiem pragnęła je przyjmować, spadnie na nią sześć przykrych następstw.

Pierwsze: pomniejszy swoją wiarę, doświadczenie bowiem zmysłowe bardzo osłabia wiarę, ponieważ wiara, jak mówiliśmy, przekracza wszelkie odczucie zmysłowe. Nie zamykając oczu na te wszystkie rzeczy zmysłowe, pozbawia się środka zjednoczenia z Bogiem.

Drugie: objawienia te nie odrzucone są przeszkodą dla ducha, bo na nich zatrzymuje się dusza (12) i duch nie może wzlecieć do tego, co jest niewidzialne. To właśnie była jedna z przyczyn, dla których Zbawiciel powiedział uczniom, iż lepiej jest, by On odszedł od nich, bo inaczej nie przyjdzie Duch Święty (J 16, 7). Dlatego również Marię Magdalenę, która po Zmartwychwstaniu przypadła do Jego stóp, oddalił, by umocniła się w wierze (J 20, 17).

Trzecie: dusza, zatrzymując się na posiadaniu tych objawień, nie dąży do prawdziwego wyrzeczenia i ogołocenia ducha.
Czwarte: traci wewnętrzny skutek i ducha tych objawień, albowiem zwraca oczy na to, co w nich zmysłowe, a co stanowi wartość podrzędną. Dlatego nie otrzymuje już tak obficie ducha, którego one sprawiają, ten bowiem udziela się i zachowuje dzięki wyrzeczeniu się wszystkiego co odczuwalne i bardzo różne od czystej duchowości.

Piąte: traci łaski Boże, gdyż je sobie przywłaszcza i nie korzysta z nich należycie. Przywłaszczać je zaś sobie i nie korzystać z nich, to znaczy pragnąć ich, uważać je za swoje. A przecież Bóg nie daje ich duszy na własność, dusza nie powinna zapominać, że są one własnością Boga.

Szóste: pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo naśladować i przedstawić je duszy jako dobre. Mówi bowiem Apostoł, (s.219) że diabeł może się przemienić w anioła światłości (2 Kor 11, 14). Za łaską Bożą będziemy jeszcze mówili o tym przedmiocie w trzeciej księdze, w rozdziale o łakomstwie duchowym.
Jest przeto zawsze rzeczą stosowną, by dusza odrzucała te zjawiska z zamkniętymi oczami, od kogokolwiek by pochodziły. Jeżeli tego nie uczyni, da miejsce zjawom diabelskim i taką moc szatanowi, że nie tylko jedne zjawy będzie przyjmować za drugie, lecz tym sposobem mnożyć się będą te od złego ducha, a ustawać te od Boga i dojdzie do tego, że pozostaną same diabelskie. Doświadczyło tego wiele dusz nieostrożnych i nieroztropnych, które do tego stopnia się czuły bezpieczne przyjmując te rzeczy, że wiele spośród nich musiało wielkiego użyć trudu, by wrócić do Boga przez czystą wiarę. A niemało było takich, które nie mogły wcale wrócić, gdyż szatan już je zbyt usidlił. Przeto pożytecznie jest zamykać się i bronić przed nimi wszystkimi. Odrzucając bowiem złe, unika się błędów diabelskich, a odrzucając dobre, unika się przeszkody w wierze i duch zbiera z nich owoce. Jeśli wówczas, kiedy dusza je przyjmuje, Bóg je odbiera (ponieważ zagarnia je na własność, nie wykorzystując ich odpowiednio), a szatan wprowadza i pomnaża swoje, znajdując dla nich miejsce i okazję – to przeciwnie, gdy dusza wyrzeka się ich i jest im przeciwna, zły duch zaczyna ustępować, widząc, że nie sprawia szkody, Bóg zaś zwiększa i pomnaża łaski w tej pokornej i ogołoconej duszy, stawiając ją nad wieloma, jak owego sługę, który był wierny w małym (Mt 25, 21).
Rozdział 22
Rozwiązuje pewną wątpliwość, mianowicie czemu nie wolno teraz w Nowym Zakonie pytać Boga sposobem nadprzyrodzonym, skoro to dozwolone było w Starym Zakonie. Uzasadnia to świadectwami św. Pawia.
1. Ustawicznie nasuwają się różne wątpliwości i dlatego nie możemy tak szybko postępować naprzód, jak byśmy pragnęli. Trzeba bowiem usuwać wątpliwości i wyjaśniać prawdę, aby nauka zachowywała zawsze swą wyrazistość i siłę. Wątpliwości, jak i ta obecna, mają zawsze tę dobrą stronę, iż przyczyniają się do pogłębienia i rozjaśnienia naszych zagadnień.
2. W poprzednim rozdziale orzekliśmy, że niezgodne jest z wolą Bożą, aby dusze ubiegały się sposobem nadprzyrodzonym o dostąpienie nadzwyczajnych objawień w rodzaju wizji, słów itp. Z drugiej zaś strony, widzieliśmy w tym samym rozdziale świadectwa, dowodzące tego, iż w Starym Zakonie używano takich sposobów obcowania z Bogiem. Sposób ten nie tylko był dozwolony, lecz sam Bóg go nakazywał, a gdy nie słuchano, upominał. Widać to wyraźnie u Izajasza proroka, gdzie Bóg wypomina synom Izraela, iż bez zapytania się Go chcieli pójść do Egiptu: Et os meum non interrogastis; “A nie pytaliście się ust moich” (Iz 30, 2), co wam czynić należy. Również w Księdze Jozuego czytamy, że gdy ci sami synowie Izraela dali się zwieść Gabaonitom, Duch Święty wypomina im ten błąd: Susceperunt ergo de cibariiseorum, et os Domini non interrogaverunt; “Przyjęli tedy z żywności ich, a ust Pańskich się nie pytali” (9, 14). Z Pisma świętego widać, że Mojżesz zawsze zapytywał Boga, co ma czynić, tak samo król Dawid i inni królowie Izraela w swych wojnach i potrzebach, (s.270) kapłani też i prorocy. Bóg zaś odpowiadał im i nieraz mówił z nimi, nie gniewając się za to. Przeciwnie, gniewał się, gdy nie chcieli Go pytać. Dlaczego teraz w Nowym Zakonie, zakonie łaski, ma być inaczej?
3. W odpowiedzi na to twierdzę, że główną przyczyną, dla której w Starym Zakonie tak prorokom jak i kapłanom dozwolone było zapytywać Boga oraz żądać objawień i znaków, było to, że wiara nie była jeszcze dobrze ugruntowana. Nie było jeszcze ustanowione prawo Ewangelii, dlatego też musieli ludzie zapytywać Boga i On im odpowiadał czy to przez słowa, widzenia, objawienia, czy też przez obrazy, podobieństwa i inne rodzaje znaków. Wszystko zaś, co Bóg wtedy mówił i działał, były to tajemnice naszej wiary i to wszystko, co się jej tyczy i do niej prowadzi. Ponieważ zaś prawdy wiary nie pochodzą od człowieka, ale z samych ust Bożych, którymi je też wypowiedział, dlatego wówczas było nieodzowne zapytywanie samych ust Bożych i dlatego Bóg sam upominał tych, którzy w sprawach swoich nie pytali ust Jego, żeby im odpowiedział, kierując w ten sposób ich sprawami według wiary, której jeszcze nie mieli, bo nie była jeszcze ugruntowana.
Dzisiaj, w obecnym okresie łaski, kiedy wiara jest już utwierdzona w Jezusie Chrystusie i ogłoszone jest już prawo Ewangelii, nie ma potrzeby pytać Boga dawnym sposobem ani też nie potrzeba, by przemawiał jeszcze i odpowiadał, jak wówczas. Dał nam bowiem swego Syna, który jest jedynym Jego Słowem - bo nie posiada innego - i przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz. I nie ma już nic więcej do powiedzenia.
4. Taki też jest sens świadectwa, jakie daje św. Paweł Żydom, chcąc wykazać, że powinni odstąpić od dawnych sposobów przestawania z Bogiem prawa Mojżeszowego, a zwrócić oczy jedynie do Chrystusa: Multifariammultisquemodis olim Deus loquenspatribus in prophetis: novissime autem diebusistislocutusest nobis in Filio; “Po rozlicznych i przeróżnych sposobach, jakimi niegdyś mówił Bóg do ojców przez proroków, na koniec w tych czasach przemówił do nas przez Syna” (Hbr l, 1-2). Daje tu Apostoł do zrozumienia, że Bóg jakby już zamilknął i nie ma już nic więcej do powiedzenia. To bowiem, o czym częściowo mówił dawniej przez proroków, wypowiedział już całkowicie, dając nam Wszystko, to jest swego Syna.
5. Dzisiaj zatem, jeśliby ktoś jeszcze pytał Boga albo pragnął od Niego jakichś widzeń czy objawień, postąpiłby nie tylko błędnie, lecz również obraziłby Boga, nie mając oczu utkwionych w Chrystusie całkowicie, bez pragnienia jakichś innych nowości.
Mógłby wtedy Bóg powiedzieć: “Wszystko już powiedziałem przez Słowo, będące moim Synem i nie mam już innego słowa; czyż mogę ci więcej odpowiedzieć albo objawić coś więcej ponad to? Na Niego więc zwróć swe oczy, gdyż w Nim złożyłem wszystkie słowa i objawienia. Odnajdziesz w Nim o wiele więcej niż to, czego pragniesz i o co prosisz. Prosisz bowiem o słowo czy objawienie częściowe, jeśli zaś na Niego wejrzysz, znajdziesz wszystko w pełni. On jest całą moją mową, odpowiedzią, całym widzeniem i objawieniem. To objawienie wam wypowiedziałem, dałem i ukazałem, przez nie odpowiedziałem, dając wam Syna mego za brata, mistrza, przyjaciela, za cenę i nagrodę. Powiedziałem niegdyś na Górze Tabor, zstępując na Niego z Duchem moim: Hic estfiliusmeusdiiectus, in quo mihi bene complacui, ipsumaudite; “Ten jest Syn mój miły, w którym dobrze upodobałem sobie: Jego słuchajcie” (Mt 17, 5). Od tej chwili odjąłem niejako rękę od wszelkiego nauczania i odpowiadania, zdając wszystko na Niego. Powiedziałem: Jego słuchajcie, bo ja już nie mam do objawienia więcej wiary ani do ogłoszenia więcej prawdy. To, co mówiłem dawniej, było obietnicą Chrystusa. Jeśli mnie zaś pytano, to w związku z nadzieją Jego przyjścia i z błaganiem o Niego. W Nim bowiem znaleźć miano wszelkie dobro, jak to widać z nauki Ewangelistów i Apostołów. Kto by zaś dzisiaj pytał mnie dawnym sposobem i prosił, abym doń mówił, czy też objawił cośkolwiek, byłoby to jakby powtórnym błaganiem mnie o Chrystusa i o nową wiarę oprócz tej, którą objawiłem, byłoby więc brakiem wiary, jaka jest dana w Chrystusie. Byłaby to nadto ciężka obraza umiłowanego mego Syna, nie tylko przez brak wiary, lecz przez domaganie się niejako powtórnego Jego wcielenia oraz przejście przez życie i śmierć. Nie znajdziesz już, o co byś mnie mógł prosić lub czego byś przez objawienia i widzenia mógł żądać ode mnie. Patrz dobrze, a w Chrystusie odkryjesz spełnione i urzeczywistnione swe pragnienia, a nadto jeszcze wiele więcej.
6. “Jeżeli szukasz u mnie słowa pociechy, spojrzyj na mego Syna, posłusznego z miłości ku mnie i uciśnionego, a znajdziesz prawdziwą pociechę. Jeśli chcesz, bym ci objawił jakieś skryte rzeczy czy zdarzenia, podnieś tylko oczy na Niego, a znajdziesz najskrytsze tajemnice i mądrość, i cuda Boże. On jest ich skarbnicą, według słów mego Apostoła: In quo suntomnesthesaurisapientiae et scientiae Dei absconditi; (s.272) “W którym ukryte są wszystkie skarby mądrości i wiedzy” (Koi 2, 3). Te skarby mądrości są o wiele większe, słodsze i cenniejsze dla ciebie niż to, co byś wiedzieć pragnął. Dlatego Apostoł chlubił się nimi i pragnął nic nie rozumieć, byle tylko znać Chrystusa Ukrzyżowanego (l Kor 2, 2). Również gdy pragniesz wizji i objawień Bożych czy cielesnych, patrz także na mego Syna w ludzkiej postaci. Znajdziesz wtedy więcej, niż sądzisz, bo mówi o Nim św. Paweł: In ipso inhabitatomnisplenitudodivinitatiscorporaliter; “W Nim cała pełność Bóstwa zamieszkuje cieleśnie” (Kol 2, 9).
7. Nie można więc zapytywać teraz Boga w taki sposób jak w Starym Testamencie i nie ma już konieczności, aby do nas mówił. Przez Chrystusa bowiem objawił nam całość wiary i nic nowego już nie będzie nam objawiał. Gdyby zaś ktoś chciał teraz otrzymywać cośkolwiek drogą nadprzyrodzoną, to niejako zarzucałby Bogu, że nie dał nam w Synu swoim wszystkiego co potrzebne. Bo chociażby to czynił, podporządkowując się wierze i polegając na niej, tym niemniej byłaby to ciekawość rodząca się z małej wiary. Przeto nie powinniśmy oczekiwać nauki ani jakiejś innej rzeczy drogą nadprzyrodzoną.
W chwili śmierci na krzyżu wyrzekł Chrystus: Consummatumest; “Wykonało się” (J 19, 30). Chciał powiedzieć, że spełniły się nie tylko wszystkie dawne sposoby (obcowania z Bogiem), lecz i wszystkie obrzędy i ceremonie Starego Testamentu. Dzisiaj musimy się we wszystkim kierować po ludzku i widzialnie nauką Chrystusa-Człowieka, [nauką Kościoła i jego sług i tą drogą krocząc leczyć ciemności naszej niewiedzy i nasze słabości duchowe, na niej bowiem jest wystarczające lekarstwo. Kto z tej drogi schodzi i oddala się od niej, grzeszy nie tylko ciekawością, lecz i wielkim zuchwalstwem. Co zaś dotyczy rzeczy nadprzyrodzonych, nie można im zawierzyć, lecz polegać należy tylko na nauce Chrystusa-Człowieka] i Jego sług, ludzi, i do tego stopnia, jaki wskazuje nam św. Paweł: Quod si angelus de coeloevangelizaverit, praeterquamquodevangelizavimusvobis, anathema sit; “Choćby nawet anioł z nieba głosił wam coś ponad to, cośmy wam głosili, niech będzie przeklęty” (Ga 1,8).
8. Trzeba więc zawsze trzymać się nauki Chrystusa Pana, a niczemu innemu nie ufać, bo niczym jest, jeśli z nią jest niezgodne. Niepotrzebnie trudzi się dzisiaj ten, kto chce przestawać z Bogiem na sposób Starego Testamentu. Zresztą i dawniej nie każdy mógł pytać Boga i nie każdemu Bóg odpowiadał. Do tego byli wybrani kapłani i prorocy i przez ich usta poznawał lud naukę i prawo. Kto więc chciał dowiedzieć się czegoś od Boga, nie sam Go pytał, lecz przez proroka lub kapłana. Król Dawid sam wprawdzie czasem zapytywał Boga, ale dlatego, że był prorokiem, a i wówczas przywdziewał szaty kapłańskie. Mówi o tym pierwsza Księga Królewska, gdzie król zwraca się do kapłana Abiatara: Applica ad me ephod; “Przyłóż mi efod” (l Sm 30, 7).Efod zaś był najważniejszą częścią kapłańskiego stroju i w nim to król radził się Boga. Najczęściej jednak czynił to Dawid przez proroka Natana lub innych kapłanów. Z ust więc kapłanów i proroków, a nie na podstawie własnego sądu, mógł każdy się upewnić, że to, co mu zostało powiedziane, pochodzi od Boga.
9. Wszystko, co Bóg wtedy objawiał, nie miałoby powagi i siły powodującej wiarę, gdyby nie zatwierdziły tego usta kapłanów i proroków. Bóg bowiem pragnie, aby kierownictwo nad ludźmi mieli również ludzie im podobni i żeby człowiek kierował się i rządził rozumem naturalnym. Stanowczo też żąda, abyśmy temu, co nam objawia sposobem nadprzyrodzonym ani nie dawali wiary, ani się w tym nie upewniali, dopóki to nie przejdzie - jak przez przewód - przez usta człowieka. Dlatego zawsze, ilekroć coś mówi czy objawia duszy, udziela jej również pewnej skłonności, dzięki której sama dusza zwierza się z tym komu należy. Zanim to nastąpi, nie daje jej Bóg pełnego zadowolenia, bo chce, ażeby człowiek osiągnął je za pośrednictwem drugiego, podobnego sobie człowieka.
Czytamy w Księdze Sędziów, że chociaż Pan Bóg powiedział niejednokrotnie Gedeonowi, że zwycięży Madianitów, on wahał się i wątpił, bo Bóg zostawił go w tej niepewności. Upewnił się dopiero wtedy, gdy z ust ludzich posłyszał potwierdzenie tego, co mu Bóg przepowiedział. Bóg, widząc jego niepewność, rzekł mu: “Wstań, a idź do obozu”; Et cum audierisquidloquantur, tuncconfortabunturmanustuae, et securior ad kostium castra descendes; “A gdy usłyszysz, co mówią, wtedy się wzmocnią ręce twoje i bezpieczniej ruszysz na obóz nieprzyjacielski” (7, 9-11). Tak się też stało. Gedeon bowiem usłyszał, jak jeden z Madianitów opowiadał drugiemu swój sen, według którego Gedeon miał ich zwyciężyć. Umocniony tym na duchu, z radością począł przygotowywać się do bitwy. Bóg nie chciał widocznie, żeby ten mąż polegał jedynie na tym, co sam mu objawił drogą nadprzyrodzoną, skoro nie udzielił mu pewności, aż zostało to potwierdzone sposobem naturalnym.
10. Widać to jeszcze jaśniej w postępowaniu Mojżesza. Otrzymał (s.274) on rozkaz wyprowadzenia z niewoli synów Izraelowych. Rozkaz był jasny, pewny i poparty cudownymi znakami: laski przemienionej w węża i ręki obsypanej trądem. Mojżesz jednak okazał taką słabość i niezdecydowanie w swoim posłannictwie, że chociaż Bóg gniewał się na niego, nie mógł się zdobyć na [mocną] wiarę. Bóg wzbudził w nim dopiero wiarę przez jego brata Aarona, mówiąc: AaronfratertuusLeyitesscioquodeloquens sit: ecce ipseegredietur in occursumtuum, vidensque te, laetabiturcorde. Loquereadeum, et pone verba mea in ore eius: et ego ero in ore tuo, et in ore illius, etc.; “Aaron, brat twój, Lewita, wiem, iżwymowny jest. Oto ten wynijdzie naprzeciw ciebie, a ujrzawszy cię rozraduje się sercem. Mów do niego i połóż słowa moje w usta jego, a ja będę w ustach twoich i w ustach jego” itd. (Wj 4, 14-15), ażeby jeden upewnił się z ust drugiego.
11. Skoro to Mojżesz posłyszał, rozradował się nadzieją umocnienia i rady ze strony swego brata. Taka bowiem jest właściwość duszy pokornej, że nie śmie sama przestawać z Bogiem i nie może znaleźć pełnego zaspokojenia bez ludzkiego kierownictwa i rady. Tego Bóg żąda i chętnie zbliża się do tych, którzy razem się jednoczą w celu rozważania prawdy, ażeby ją, opartą już na naturalnym rozumie, potwierdzić i rozjaśnić. Takie właśnie było jego postępowanie z Mojżeszem i Aaronem, był bowiem w ustach jednego i drugiego.
Potwierdza to Ewangelia: Ubifuerint duo vel trescongregati in nominemeo, ibi sum ego in medioeorum; “Gdzie bowiem dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam ja jestem pośród nich” (Mt 18, 20), to jest: Rozjaśniam i umacniam w ich sercach prawdy Boże. Trzeba podkreślić, że nie powiedział Chrystus: “gdzie jest jeden”, tam ja jestem, ale: jestem tam, gdzie jest przynajmniej “dwóch”. Dał nam zrozumieć, że nie powinniśmy zachowywać dla siebie tego, co nam Bóg udzielił, ani się w tym upewniać bez zasięgnięcia rady i potwierdzenia Kościoła czy jego sług. Prawda bowiem nie rozjaśni się i nie umocni w sercu osamotnionego i dlatego zostanie w niej słaby i zimny.
12. Mówi o tym Eklezjastes: Vae soli, quia cum ceciderit, non habetsubleyantemse. Si dormierint duo, fovebunturmutuo: unusquomodocalefiet? et si quispiampraevaluerit contra unwn, duo resistentei; “Biada samotnemu, bo jeśli upadnie, nie ma nikogo, kto by go podniósł. Jeśli dwaj spać będą, zagrzeje się jeden od drugiego (miłością Bożą, która jest w pośrodku); a jakże jeden się zagrzeje? To znaczy, jak przestanie być oziębły w rzeczach Bożych? Jeśli też kto przemoże kogoś jednego (a mianowicie szatan, który może przemóc tych, co sami chcą się kierować w rzeczych Bożych), dwóch, (tj. uczeń i mistrz, jeśli się złączą społem w poznawaniu i czynieniu prawdy) oprze mu się” (4, 10-12). Człowiek sam, bez pomocy drugiego czuje się słaby i niepewny w odniesieniu do rzeczy Bożych, choćby ich wiele słyszał. Św. Paweł, chociaż długo już głosił Ewangelię, którą, jak sam mówi, nie od człowieka, ale od Boga był przyjął, pragnął jednak zasięgnąć co do niej rady św. Piotra i Apostołów: Ne forte in vacuumcurrerem, aut cucurrissem; “Abym snadź nie na próżno stawał do zawodów” (Ga 2, 2). To znaczy, aby nie biegał na próżno, nie czując się bezpieczny, dopóki nie otrzyma upewnienia od człowieka. Dziwna to rzecz, Pawle! Czyż Ten, który ci objawił Ewangelię, nie mógł cię też zabezpieczyć przed błędem, w jaki mógłbyś popaść głosząc Jego prawdę?
13. Widać tu jasno, że tylko tym sposobem, jaki wskazaliśmy, można się upewnić co do rzeczy objawionych przez Boga. Przypuśćmy bowiem, że ktoś ma taką pewność, jaką miał św. Paweł co do swej Ewangelii, jako że już zaczął ją głosić, to jednak, choćby objawienie było od Boga, jeszcze człowiek może się pomylić odnośnie do niego i tych rzeczy, które go dotyczą. Bóg bowiem, chociaż mówi jedno, nie zawsze objawia drugie, a często wyjawia rzecz samą, ale nie sposób jej spełnienia. Zazwyczaj bowiem nie objawia, choćby nawet długo przestawał z duszą, tego wszystkiego, co może być osiągnięte rozumem i za radą ludzką. To właśnie zrozumiał dobrze św. Paweł i chociaż wiedział, że Ewangelię Bóg mu objawił, chciał ją jednak omówić z tymi, do których to należało.
To samo widzimy w Księdze Wyjścia, gdzie Bóg, mimo iż tak poufnie przestawał z Mojżeszem, nie dał mu jednak tak zbawiennej rady, jakiej mu udzielił teść Jetro. Powiedział mu bowiem, że powinien wziąć sobie do pomocy sędziów, by lud nie był zmuszony czekać od rana do wieczora (Wj 18, 21-22). Bóg potwierdził tę radę, ale sam jej nie dał, bo leżała ona w zasięgu ludzkiego sądu i uznania. W widzeniach i objawieniach, i słowach nadprzyrodzonych Bóg zazwyczaj nie objawia takich rzeczy, żąda bowiem, by ludzie, o ile to tylko możliwe, posługiwali się rozumem, korzystali z rady innych i do niej się stosowali. Jest tylko jeden wyjątek, który dotyczy spraw wiary, gdyż te, chociaż nie są sprzeczne z rozumem, przewyższają wszelki jego sąd i poznanie.
14. Nikt nie powinien sądzić, że Bóg czy święci, choćby o wielu (s.276) rzeczach mówili z nim poufnie, muszą mu wyjawić błędy popełnione przez niego w jakiejkolwiek dziedzinie, jeśli może to poznać inną drogą. W tych sprawach nie należy zbyt ufać sobie. Czytamy bowiem w Dziejach Apostolskich, że św. Piotr, choć był głową Kościoła i Bóg oświecał go bezpośrednio, błędnie jednak postąpił odnośnie do pewnego obrzędu, który stosował między poganami. Bóg wtedy milczał. Dopiero św. Paweł upomniał go, jak sam o tym mówi: Cum vidissem, quod non recte ambularent ad veritatemEvangelii, dixiCephaecoram omnibus: Si tu Judaeus cum sis, gentiiitervivis, quomodogentescogisjudaizare? - “Ale gdym ujrzał, że nie postępowali szczerze według prawdy Ewangelii, rzekłem do Piotra wobec wszystkich:
Jeśli ty będąc Żydem, żyjesz zwyczajem pogan, jak możesz zmuszać pogan, by żyli obyczajem Żydów?” (Ga 2, 14). Pan Bóg zwrócił uwagę Piotra na ten błąd nie osobiście, lecz przez innych, gdyż to uchybienie było sprawą, którą można było poznać i zaradzić jej zwykłą drogą rozumu.
15. Wiele błędów i grzechów będzie Pan Bóg karał w dniu sądu u tych dusz, z którymi blisko przestawał i którym wiele światła i pomocy udzielał. Poniosą one karę za to, że ufając owej łasce obcowania z Bogiem oraz cnotom, które miały od Niego, opierały się na nich, a zaniedbywały to, o czym wiedziały, że powinny czynić. Przerażone poczną wtedy pytać, jak to sam Chrystus mówi w Ewangelii: Domine, Domine, normę in nominetuoprophetavimus, et in nominetuodaemoniaejecimus, et in nominetuovirtutesmultasfecimus? “Panie, Panie! Czyśmy w imię Twoje nie prorokowali? I czy w imię Twoje nie wypędzaliśmy czartów? I w imię Twoje wiele cudów nie czynili? - A Pan im wtedy odpowie: Et tuncconfiteborillis, quianumquamnovivos: discedite a me omnes qui operaminiiniquitatem; “A wtedy wyznam im: nigdym was nie znał. Idźcie precz ode mnie, którzy czynicie nieprawość” (Mt 7, 22-23). Do takich ludzi należał i prorok Balaam i inni jemu podobni, którzy trwali w grzechach, mimo że Bóg do nich przemawiał. Ukarze On kiedyś i wybranych przyjaciół swoich, z którymi poufale przestawał na ziemi, a uczyni to za ich błędy i zaniedbania, na jakie nie potrzebował sam zwracać im uwagi, bo można je było już spostrzec przy pomocy prawa i naturalnego rozumu, których im udzielił.
16. Na zakończenie tego, cośmy mówili, powtarzam, że cokolwiek i w jakikolwiek sposób odbiera dusza drogą nadprzyrodzoną, powinna to niebawem przedstawić swojemu kierownikowi otwarcie, jasno, wyraźnie i z prostotą. Choć na pozór wydaje się, że nie ma z czego zdawać sprawy, że szkoda na to czasu, bo odrzucając to i nie ceniąc ani pragnąc tego, jakośmy już powiedzieli, dusza czuje się bezpieczna, to jednak chociażby duszy wydawało się, że nie ma o czym mówić, wyznanie wszystkiego jest konieczne, szczególnie gdy chodzi o sprawy widzeń, objawień czy innych udzielań nadprzyrodzonych, bez względu na to czy są jasne, czy nie. Musi to zrobić dla trzech powodów:
Pierwszy jest ten, że Bóg udziela wielu rzeczy, ale ich skutku, mocy, światła i pewności nie utrwala w duszy całkowicie, dopóki nie będą one przedstawione temu, kogo Bóg pragnie mieć jej sędzią duchowym. Ma on bowiem władzę wiązać i rozwiązywać, zatwierdzać lub odrzucać, według tego cośmy uzasadnili na podstawie wyżej przytoczonych dowodów. Widzimy też niemal codziennie z doświadczenia, że tak jest. Dusze pokorne, doświadczające tych rzeczy, po przedstawieniu ich komu należało, odczuwają nowe zadowolenie, umocnienie, oświecenie i pewność, tak że niektórym się zdaje, iż dopóki tego nie powiedziały, nic się im odczuć nie dało i niczego nie otrzymały, a teraz odbierają je jakby na nowo.
17. Druga przyczyna na tym się zasadza, że dusza potrzebuje zwykle pouczenia o tym, co jej się zdarza, aby mogła postępować w ogołoceniu, tj. wśród nocy ciemności. Pozbawiona takich pouczeń, choćby sama nie pragnęła rzeczy nadprzyrodzonych, pobłądzi, zejdzie z drogi duchowej na zmysłową, przez którą po części przechodzą także rzeczy szczegółowe.
18. Trzeci powód jest ten, że dusza celem osiągnięcia pokory, posłuszeństwa i umartwienia, musi zdobyć się na ofiarę ze wszystkiego, choćby nawet to wszystko było dla niej bez znaczenia i ona za nic to miała. Są czasem dusze, które wiele kosztuje wyznawanie takich rzeczy, gdyż wydają się im czymś i lękają się sądu tych, z którymi muszą o nich mówić. Takie usposobienie jest znakiem niedostatecznej pokory, a więc dla tego samego dusza powinna owe rzeczy wyznać. Inne bardzo się wstydzą wyznawać te rzeczy. Nie chciałyby bowiem przyznać się, że doznają rzeczy, które zdają się być właściwe świętym. Nie chcą ich także wyznawać z powodu innych wrażeń, jakich przy tym doznają. Gdy zaś sądzą, że nie ma o czym mówić, bo wagi do tego nie przywiązują, tym bardziej potrzeba, by się umartwiały i wyjawiały je, aż staną się pokorne, proste, uległe i ochotne w wyznawaniu. Potem będą to zawsze wyznawały z łatwością. (s.278)
19. W związku z tym, co zostało powiedziane, należy zauważyć, że jeśli położyliśmy nacisk na potrzebę odrzucenia takich rzeczy oraz na to, że spowiednicy nie powinni wdawać się z duszami w długie o nich rozprawy, to nie dlatego, ażeby ojcowie duchowni mogli w tych sprawach okazywać duszom niezadowolenie czy też odtrącać je ze wzgardą. Takie postępowanie staje się dla dusz okazją do udręczenia i nieśmiałości w ich wyjawianiu. Stąd zaś okazja do wielu niewłaściwości, jeśli zostanie zamknięta brama wyznania. Objawienia te, jak mówiliśmy, są środkiem i okazją do postępu i przez nie Bóg podnosi dusze. Z tego powodu nie można źle o nich sądzić, lękać się ich czy gorszyć się nimi. Trzeba raczej wielkiej łagodności i dobroci dla takich dusz, trzeba dodawać im odwagi i ułatwiać im wyznanie. Dobrze też będzie, gdyby zaistniała taka potrzeba, rozkazać im to formalnie, ponieważ w wyznawaniu ich niektóre dusze zwykły odczuwać taką trudność, że aż tego rodzaju środkami trzeba je przymuszać. Trzeba je prowadzić przez wiarę, ucząc je łagodnie odwracać oczy od wszystkich tych rzeczy i podając im naukę, w jaki sposób dla postępu swego mają z nich ogołacać pożądanie i ducha. Trzeba pouczać je, że przed Bogiem więcej znaczy jeden czyn czy akt woli spełniony w miłości, niż wszystkie widzenia i obcowania niebieskie. Nie są one bowiem ani zasługujące, ani naganne i wiele dusz, chociaż nie doświadcza tych rzeczy, stoi o wiele wyżej niż inne. które wiele ich doznają.
3. Inne wiadomości z Kurii Krakowskiej
Jest ocena teologiczna pism ks. Natanka
dodane 2014-03-28 08:08
KAI
|
„Ks. Piotr Natanek używa nauki Kościoła wg przyjętej hermeneutyki podejrzeń i wiary w swoją misję ratowania Kościoła i przesącza ją swoimi, przez siebie uwiarygodnionymi, pomysłami dotyczącymi swoiście pojmowanej soteriologii i eschatologii” – czytamy w opinii przygotowanej przez ks. dr. Józefa Morawę nt publikacji rozsyłanych przez suspendowanego kapłana archidiecezji krakowskiej.

Roman Koszowski /GN Grzechynia - Pustelnia księdza Natanka
Jak informuje krakowska kuria, w ostatnich tygodniach suspendowany ks. Piotr Natanek rozsyła do księży swoje publikacje. Kard. Stanisław Dziwisz zwrócił się do ks. dr. Józefa Morawy z katedry eklezjologii Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie z prośbą o przedstawienie oceny teologicznej rozpowszechnianych treści.

Uwagi dotyczą dwóch książek: „24 godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa” i „Tajemnica Różańca Świętego z rozważaniami różańcowymi dyktowanymi przez Matkę Bożą, na podstawie „Orędzi na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły”.

Ks. dr Józef Morawa zaznacza, że niezgodna z katolicką nauką o Bożym Objawieniu jest podejmowana przez ks. Piotra Natanka próba zrównania wartości teologiczno-doktrynalnej wybranych tekstów wizjonerów z objawionymi biblijno-doktrynalnymi tekstami Kościoła.

Wizjonerką faworyzowaną przez ks. Piotra Natanka jest 37-letnia Agnieszka Jezierska mieszkająca w jego Pustelni w Grzechyni. Od listopada 2009 r. do początku 2014 r. ukazało się 15 tomów spisanych przez nią objawień, a w przygotowaniu jest kolejnych 7 „Orędzi na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły”.

„Tekst p. A. Jezierskiej przypomina stereotypowy produkt absolutyzującego swój temat kaznodziei, u którego w porywie przekazu „język wyprzedził refleksję”. Jest widoczna chęć gromadzenia tzw. pięknych i pociągających, odkrywczych zdań, lecz bez żadnego wątku teologiczno-pastoralnego, o którym zdaje się nie mieć pojęcia p. Jezierska” – pisze ks. Morawa i dodaje, że tekst, choć przypisywany Matce Bożej, jest po prostu fantazją „ziemskiej” autorki.

Wizje p. Agnieszki pojawiają się natychmiast po wypadkach związanych z wydarzeniami w życiu ks. Natanka. „Agnieszka się pyta, a niebo natychmiast odpowiada, zaś ks. Piotr Natanek ogłasza to publicznie jako podstawowe wskazanie dla dalszego postępowania. Sam ks. Piotr Natanek ten rodzaj komunikacji nazwał internetowym połączeniem z niebem” – czytamy w dokumencie opublikowanym na stronach krakowskiej kurii. Przykładowe teksty wizji zamieszczono w aneksie.

Istotny błąd zawiera sam tytuł promowanych przez suspendowanego kapłana orędzi na tzw. czasy ostateczne, które właśnie nadeszły. Ks. Morawa przypomina, że czasy ostateczne, jak naucza Kościół, rozpoczęły się z Wcieleniem Jezusa Chrystusa, a ujawniły się z wylaniem Ducha Świętego (por. Dz 2, 17) i rozpoczęciem wielkiej misji Kościoła. „Głoszenie o czasach ostatecznych, które „właśnie nadeszły” jest znakiem katastrofizmu, odrzucanego przez Kościół, jako sprzeciwiającego się prawdzie o Bożej Opatrzności” – czytamy w opinii ks. Morawy.

Ekspert krakowskiej kurii uważa, że ks. Piotr Natanek popełnia wielki błąd, jeśli bezkrytycznie akceptuje takie mistyfikacje. „A jeśli wie i sam współtworzy ten prawdziwy komputerowy sposób i ‘czas łaski przekazu Słowa Niebios’, to staje się współwinny szkodliwej, ośmieszającej Kościół manipulacji” – pisze ks. Morawa.

Wg wykładowcy Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie lektura pism (a także słuchanie kazań) ks. Piotra Natanka jest trudna. „Z jednej strony opowiada się za nauką Kościoła, o miłości do niego i chęci bycia kapłanem Jezusa Chrystusa. Z drugiej jednak strony nieustannie używa jej wg przyjętej hermeneutyki podejrzeń i wiary w swoją misję ratowania Kościoła i przesącza ją swoimi, przez siebie uwiarygodnionymi, pomysłami dotyczącymi swoiście pojmowanej soteriologii i eschatologii” – czytamy w opinii przygotowanej na prośbę kard. Stanisława Dziwisza.

Z całym dokumentem można zapoznać się na stronie internetowej krakowskiej kurii. Autor zaznacza, że jego uwagi są tylko małą częścią całości sprawy związanej z ks. Piotrem Natankiem. Wg ks. Morawy potrzeba powołania komisji doktrynalno-prawnej, gospodarczej i psychologicznej dla całościowego sformułowania miarodajnej opinii; także tej dotyczącej wizjonerki Agnieszki Jezierskiej. „Istotnym staje się też przybliżenie motywacji fanów tej pobożności, których ofiarność i wierność są dla ks. Piotra Natanka fundamentem upartości i swoistej pewności siebie” – kończy ks. Morawa.

20 lipca 2011 r. metropolita krakowski nałożył na ks. dra hab. Piotra Natanka karę suspensy za ostentacyjnie okazywane nieposłuszeństwo, mimo decyzji i upomnień, jakie były do niego wielokrotnie kierowane. Kard. Stanisław Dziwisz wystosował wówczas do wiernych komunikat, w którym tłumaczył swoją decyzję o ukaraniu suspensą ks. Piotra Natanka. Hierarcha napisał m.in., że ks. Natanek „swoje specyficzne głoszenie kultu Matki Bożej, aniołów i świętych miesza z magicznie pojmowaną wiarą, co prowadzi do ośmieszania wyznania Kościoła” oraz, że „podważa autorytet biskupów i kapłanów, pomawiając ich o niewiarę i współdziałanie z wrogami Kościoła”.

Ks. Piotr Natanek nie może sprawować żadnych czynności kapłańskich jak też i wykonywać władzy rządzenia.
Więcej w tym temacie znajdziesz w tekście "Chaos pojęciowy i teologiczny".
Chaos pojęciowy i teologiczny
dodane 2014-03-20 17:43
Ks. dr Józef Morawa wykazuje błędy teologiczne ks. Piotra Natanka, kapłana suspendowanego przez metropolitę krakowskiego.


Ks. Ireneusz Okarmus/ GN – Zacieśnianie obrazu Jezusa do wizji wyczytanych z prywatnych objawień jest bardzo niebezpieczne i ociera się o herezję chrystologiczną – mówi ks. Józef Morawa, jeden z teologów, którzy dokładnie przeanalizowali to, czego naucza ks. Natanek.
Jak czytamy na stronie internetowej archidiecezji krakowskiej, w ostatnich tygodniach ks. Piotr Natanek, którego w 2011 roku kard. S. Dziwisz zawiesił w prawach duchownego, rozsyła do księży swoje publikacje. W związku z tym metropolita krakowski zwrócił się do ks. dr. Józefa Morawy z prośbą o "przedstawienie oceny teologicznej rozpowszechnianych treści".
Przygotowana opinia dotyczy książek "24 godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa" i "Tajemnica Różańca Świętego z rozważaniami różańcowymi dyktowanymi przez Matkę Bożą, na podstawie »Orędzi na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły«".
Ks. dr J. Morawa pisze o pierwszej z tych pozycji m.in. tak: "Nie do przyjęcia, niezgodna z katolicką nauką o Bożym Objawieniu, jest próba zrównania wartości teologiczno-doktrynalnej przez ks. P. Natanka wybranych tekstów nawiedzonych wizjonerów (o wątpliwej wartości i z zastrzeżeniami Kościoła) z objawionymi biblijno-doktrynalnymi tekstami Kościoła". Teolog podkreśla, że wywody ks. P. Natanka nie są przedstawieniem nauki Kościoła, a jedynie "usiłowaniem udowodnienia założonej przez siebie tezy".
"Głoszenie o czasach ostatecznych, które »właśnie nadeszły« jest znakiem katastrofizmu, odrzucanego przez Kościół, jako sprzeciwiającego się prawdzie o Bożej Opatrzności" – pisze ks. J. Morawa. "O tych wywodach można powiedzieć jedno: całkowity chaos pojęciowy i teologiczny. Zaś przekonanie ks. P. Natanka, że jego przesłanie przewyższa to od św. Małgorzaty Marii i św. Faustyny, i że jest równe z ideami wielkich soborów pierwszego tysiąclecia Kościoła, i jako takie jest ostatnią szansą dla świata, musi budzić prawdziwy niepokój" – podkreśla.
Ks. J. Morawa przybliża także postać Agnieszki Jezierskiej (37-letniej mieszkanki pustelni w Grzechyni, na której wizjach opiera się ks. P. Natanek) oraz przypomina, że ks. Natanek nie zastosował się do wskazań swojego przełożonego, a nałożone kary zignorował, nazywając je "jawnym prześladowaniem".
„Można tylko przypomnieć, że rolą Kościoła jest dbanie o wierność doktrynie i moralności wszystkich nowych w nim pojawiających się idei i głoszonych nauk. (…) Takie kontrolne działanie dało zbawienne owoce tak przy św. Pio, św. Faustynie czy innych osobach. Pozwoliło im samym okazać ich uczciwość, prawdziwe posłuszeństwo jak i przygotować wiernych – niekiedy przez dłuższy czas – do pożytecznego przyjmowania przekazywanych (i oczyszczonych z podejrzeń) przez nich treści" – tłumaczy w swojej opinii ks. J. Morawa.